Siedemdziesiąt lat temu, uwikłanym w wojnę z hitlerowskimi Niemcami państwom, Ameryka Północna podała pomocną dłoń. 11 marca 1941 roku przyjęto w USA ustawę federalną pn. Lend-Lease Act (ang. umowa pożyczki-dzierżawy), na mocy której Stany Zjednoczone rozpoczęły na wielką skalę "wydzierżawiać" zainteresowanym rządom wszystko, co było im potrzebne do prowadzenia wojny. Czołgi, artyleria, samoloty, ciężarówki, samochody terenowe, sprzęt desantowy i cała masa innych produktów popłynęła do Wielkiej Brytanii, Związku Radzieckiego, a nawet do Chin.
Niech nikt jednak nie myśli, że Stany Zjednoczone zrobiły to z czystego braterstwa. Jak wiadomo, większość dostaw w ramach "Lend–Lease" otrzymała Wielka Brytania. Amerykanie dostarczyli Brytyjczykom niszczycieli i najrozmaitszego wyposażenia do walki z Niemcami. Rzeczywiście pomogło to im odnieść zwycięstwo. Jednakże zgodnie z umową "Pożyczki–Dzierżawy" Wielka Brytania w zamian za te dostawy została postawiona przed koniecznością przekazania Stanom Zjednoczonym niemal wszystkich swoich baz morskich na półkuli zachodniej.
W ten sposób, poprzez sprytnie pomyślaną pomoc w wojnie z Niemcami, Stany Zjednoczone przejęły brytyjską kontrolę nad Północnym Atlantykiem i w ogóle nad światowymi oceanami, tym samym stając się światowym supermocarstwem. Innymi słowy, amerykańska pomoc nie miała nic wspólnego z bezinteresownym braterstwem. Podanie ręki Brytyjczykom było sprytnie przemyślanym sposobem na jednoczesne odebranie im ich panowania na morzu.
Wniosek jest taki, że każdy, kto znajdzie się w tarapatach, powinien wnikliwie rozważyć oferowaną mu pomoc. Począwszy od wielu banków i rozmaitych towarzystw oferujących "korzystną" pomoc finansową, a na "braterskiej" trosce niektórych chrześcijan skończywszy, powinniśmy być świadomi tego, że na tym świecie nic nie jest za darmo.
Gdy ktoś dzwoni do nas, żeby obniżyć nam rachunki za telefon, gdy w naszej potrzebie proponuje nam gotówkę od ręki albo w jakiś inny sposób wyciąga do nas rękę pomocy – to może niestety zapowiadać nam poważne ograniczenia i straty na przyszłość. Lepiej się upewnić, o co naprawdę naszemu "dobroczyńcy" chodzi, bo raczej nie ma na uwadze przede wszystkim naszej korzyści.
Nawet troskliwość niektórych chrześcijan kryje w sobie jakiś rodzaj interesu. Gorliwie o was zabiegają, ale nie w dobrych zamiarach, bo chcą was odłączyć, abyście wy o nich zabiegali [Ga 4,17] – ostrzegł apostoł Paweł wierzących z Galacji.
W rocznicę uchwalenia Lend–Lease Act przypominam, że jedynie pomoc okazana nam w Jezusie Chrystusie nie kryje w sobie żadnego haczyka. Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem jego ubogaceni zostali [2Ko 8,9].
Wkrótce upłynie czterdzieści lat od chwili, gdy poznałem tę łaskę i znalazłem się pod jej wpływem. W przeciągu tych czterech dekad ani razu nie miałem takiego odczucia, że Jezus wyciągając do mnie rękę pomocy, zrobił przy tym jakiś interes. Nie czuję się nabity w butelkę. Spotkała mnie z Jego strony czysta, bezinteresowna dobroć i miłość. Kocham Pana Jezusa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz