W tych dniach chrześcijanie rozmyślają o wydarzeniach Wielkiego Tygodnia. Po triumfalnym wjeździe do Jerozolimy i przepędzeniu kupców ze świątyni, Jezus udał się do pobliskiej Betanii, gdzie tego tygodnia nocował. Przez kilka kolejnych dni rankiem przychodził do zatłoczonego miasta, aby przemawiać do pątników.
Pobożni Żydzi zeszli się ze wszystkich stron na święto Paschy, a On miał im tak wiele do przekazania. Nie mógł jednak tego spokojnie robić, ponieważ arcykapłani i uczeni w Piśmie, widząc tłumy słuchaczy otaczające Jezusa, wciąż nagabywali Go, zakłócając te spotkania.
Siłą rzeczy, ostatnie dni publicznych wystąpień Pana Jezusa w Jerozolimie zabarwione zostały szeregiem starć słownych i wypowiedzi przeciwko nim. Kulminacją Jezusowego zmagania z postawą faryzeuszy i uczonych w Piśmie stała się dłuższa mowa przeciwko nim, wypowiedziana najprawdopodobniej we wtorek.
Na mównicy Mojżeszowej zasiedli uczeni w Piśmie i faryzeusze. Wszystko więc, cokolwiek by wam powiedzieli, czyńcie i zachowujcie, ale według uczynków ich nie postępujcie; mówią bowiem, ale nie czynią. Bo wiążą ciężkie brzemiona i kładą na barki ludzkie, ale sami nawet palcem swoim nie chcą ich ruszyć. A wszystkie uczynki swoje pełnią, bo chcą, aby ich ludzie widzieli. Poszerzają bowiem swoje rzemyki modlitewne i wydłużają frędzle szat swoich. Lubią też pierwsze miejsce na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach, i pozdrowienia na rynkach, i tytułowanie ich przez ludzi: Rabbi. Ale wy nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest - Nauczyciel wasz, Chrystus, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Ani nie pozwalajcie się nazywać przewodnikami, gdyż jeden jest przewodnik wasz, Chrystus. Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym, a kto się będzie wywyższał, będzie poniżony, a kto się będzie poniżał, będzie wywyższony [Mt 23,2–12].
W dalszej części owej mowy przypominającej wystąpienie sądowe, wykazujące winę i udzielające nagany, Jezus aż siedmiokrotnie wypowiedział znane: Biada wam uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że... [Mt 23,13.15.16.23.25.27 i 29], przywołując powszechnie znane fakty z ich życia i postępowania.
Jezus nie był wyłącznie pozytywnym mówcą, jak chciałoby Go wiedzieć wielu współczesnych chrześcijan. Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie; każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego [Jn 18,37]. Ponieważ prawda o człowieku w dużej mierze nie jest pozytywna, więc Pan nie mógł – niczym np. Joel Osteen – mówić słuchaczom samych miłych słów.
Naśladowanie Jezusa to nie jest zabawa, w trakcie której można wybierać niektóre Jego zachowania i z nich tworzyć sobie własny wariant chrześcijaństwa. Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże [1Pt 4,11]. Kaznodzieja, który chce dziś wygłaszać same pozytywne treści, ogranicza i wypacza poselstwo Boże skierowane do świata.
Oczywiste, że Jezus wypowiedział pod adresem grzeszników wiele ciepłych i zachęcających słów. Każdy z nas powinien Pana w tym naśladować. Jednak przyglądanie się Jezusowi w Wielki Wtorek zobowiązuje do kierowania pod adresem bliźnich - jeśli zajdzie potrzeba - również słów gorzkiej prawdy.
Miejmy odwagę to robić. Nie ulegajmy próbom zawstydzenia nas przez "pluszowych" braci, którzy dla utrzymania miłej atmosfery chcieliby zamknąć nam usta. Prawdziwa służba Słowa Bożego to mowa pro, ale i przeciwko.
W nawiązaniu do wpisu brata Mariana, zachęcam do przeczytania dobrego, moim zdaniem, artykułu "Umiłowanie Ewangelii jako gorszącej mowy o Krzyżu"
OdpowiedzUsuńhttp://www.ulicaprosta.net/nowastrona/tikiwiki24/tiki-read_article.php?articleId=11