Fot. Wikipedia |
Nie wiem na ile świadomie, ale w uzasadnieniu swego stanowiska wspomniani posłowie wychwalając cnoty Piotra Skargi, na pierwszym miejscu podkreślili, że był to "czołowy polski przedstawiciel kontrreformacji".
Takie stanowisko Sejmu RP w niektórych kręgach wywołało zrozumiałą radość. Na stronie internetowej MyJezuici.pl czytamy: Z radością informujemy, że w czasie ostatniego posiedzenia Sejmu, podjęta została decyzja, by rok 2012 uczynić rokiem ks. Piotra Skargi SJ. W przyszłym roku przypada 400. rocznica jego śmierci (1536-1612r.). Ks. Skarga zasłynął jako autor słynnych Kazań Sejmowych, był kaznodzieją króla Zaygmunta III Wazy. Założył wiele kolegiów jezuickich, był również pierwszym rektorem Uniwersytetu Wileńskiego.
Niestety, nie wszyscy potrafią tak samo cieszyć się z tego, że w naszej Ojczyźnie i za życia, i po śmierci, wciąż prym mają ludzie, którzy niezależnie od jakości swego życia bronią obrazu Polski katolickiej, a przynajmniej nie zgłaszają przeciwko temu żadnych zastrzeżeń.
Chlubienie się w Polsce tolerancją religijną, w świetle faktów zakrawa na kpinę. Rzeczony ks. Piotr Skarga jest jaskrawym przykładem ducha nietolerancji wobec wszystkich, którzy nie myślą po katolicku. Wystarczy trochę sobie o nim poczytać, aby zrozumieć, jakiemu duchowi w przyszłym roku oddamy nad Wisłą honory.
Usadowiony w naszym narodzie duch narodowo – religijny gotów jest tolerować niemoralność, złodziejstwo, pijaństwo, korupcję a nawet niewiarę, ale nie znosi ludzi, którzy ośmielają się wierzyć inaczej. Szczególnie nie cierpi on ludzi, którzy w ślad za Pismem Świętym głoszą, że Jezus Chrystus to jedyna droga, prawda i żywot, że nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przez Jezusa [Jn 14,6] I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12].
Kto obstaje przy tych słowach biblijnego objawienia nie powinien spodziewać się tu równego traktowania. Nie trzeba sięgać w głęboką przeszłość, by się o tym przekonać. Kilkadziesiąt ostatnich lat moich osobistych obserwacji dostarcza mnóstwa dowodów tego, że innowiercy w Polsce nie mogą liczyć na żadne równouprawnienie, no może tylko takie, że nie nakłada się na ich jakiegoś dodatkowego podatku za odstępstwo od wiary katolickiej ;)
Oto świeżutka ilustracja: Zbór, któremu posługuję od kilkunastu lat stara się o kawałek ziemi w Gdańsku. Nie mamy własnego miejsca zgromadzeń i chcielibyśmy – jako kościół z ustawowo uregulowanym stosunkiem Państwa do Kościoła – zakupić działkę pod budowę obiektu na cele kultu religijnego z zastosowaniem bonifikaty. Czynimy takie starania, bowiem inne kościoły, a zwłaszcza kościół katolicki, wielokrotnie w ten sposób nabyły już prawo własności rozmaitych nieruchomości.
Jednak w naszym przypadku wciąż napotykamy na liczne przeszkody. Aktualnie ubiegamy się o kawałek ziemi w Gdańsku Oliwie i właśnie przed chwilą dowiedziałem się, że w lokalnej gazecie pojawił się artykuł pt. "Kościół chce bonifikaty", który już samym tytułem próbuje coś zarzucić naszym staraniom. Dziennikarka nawet nie skontaktowała się ze mną, by zapytać o tło całej sprawy. Dostała cynk od jakiegoś 'życzliwego' urzędnika i w kontekście ostatnich kontrowersyjnych aktów przekazywania gruntów kościołowi katolickiemu, jednostronnie nagłośniła nasz przypadek.
I co? W obliczu zbliżającego się roku księdza Skargi, zasłużonego kontrreformatora, m.in. skutecznie ochraniającego ludzi palących w dawnych latach protestanckie domy modlitwy, nawet nie ma gdzie pójść na skargę... ;)
Zupełnie jednak nie przeszkadza to naszym władzom lokalnym i krajowym wciąż przy różnych okazjach wychwalać tolerancję Polaków.
Z punktu widzenia historycznego z tolerancją w Polsce i tak nie było źle na tle XVI-wiecznej Europy, ale później niestety zostało to zniszczone, tylko mało kto chce o tym mówić. A dziś? Niby w Polsce nie ma nietolerancji do innych wyznań niż katolickie, jest równość, ale... I o tym "ALE" też nie każdy ma ochotę rozmawiać. Myślę że dziś, w XXI wieku bierze się to głównie z niewiedzy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńA jeszcze mi się przypomniało, jak jeden z polityków (nie pamiętam już który) powiedział że nieważne jest to, czy w Polsce będzie dobrobyt czy demokracja, ważne jest to, żeby Polska była katolicka...
OdpowiedzUsuńMyślę jednak, że z tolerancją religijną w Polsce nie jest tak źle.
OdpowiedzUsuńPrzy czym należy wyraźnie odróżnić pojęcie "tolerancja" od pojęcia "równouprawnienie".
Oczywiście z tym drugim jest już gorzej. Jeśli przedstawiciele Kościoła Rzymskokatolickiego są przekonani, że ich kościół
jest tym prawdziwym , Chrystusowym Kościołem to czemu się dziwisz drogi Marianie, że prawa i przywileje wywalczone przez dominującą siłę tego kościoła są w praktyce rezerwowane dla niego?
A jeśli Ty jesteś przekonany, że KK nie jest wierny prawdzie biblijnej tak jak Ty, to czy Ty mając władzę , siłę i przywileje w państwie nie tylko tolerowałbyś słabszy kościół ale jeszcze wspierałbyś go dzieląc się z nim swoimi ciężko wywalczonymi przywilejami? Sądząc , że głoszą oni odstępstwo od zdrowej głoszonej przez Ciebie nauki?
Jeśli Ty piszesz o rzeczach , które stawiają w niekorzystnym świetle tamte środowisko to czemu się dziwisz , że oni robią to samo w stosunku do Ciebie? Ty piszesz prawdę a oni kłamstwo, prawda?
Przecież przywileje i różne ulgi kościelne w Poslce są zasługą KK i wszyscy o tym wiedzą. Mniejsze kościoły na tym przy okazji korzystają dzięki różnym siłom , które pragną osłabienia zbyt mocnej pozycji KK w Polsce.
Oczywiście , że nie ma w Polsce równouprawnienia religijnego. Ale gdyby ono było to gdzie byłoby miejsce dla odwagi dla Chrystusa? Jaka chluba ze świadectwa, które jest prawnie usankcjonowane i chronione przez ludzki porządek?
Jakie to dzieło wiary , które zostało podparte i dofinansowane przez urzędników?
Nie możemy jednak narzekać , że nie jesteśmy tolerowani. Bo tolerowani akurat jesteśmy.
Nie bardzo potrafię się zgodzić, że Polski katolicyzm jest tolerancyjny.
OdpowiedzUsuńTolerancja jest postawą ŚWIADOMIE wybraną i wynikającą że znajomości rzeczy, którą się toleruje. Czegoś takiego w Polsce, pod względem religijnym, raczej nigdy nie było.
Polacy nie są tolerancyjni, są OBOJĘTNI. Obojętność jest niechęcią do zgłębiania inności. Bierze się głównie z lekkiego poczucia własnej wyższości połączonej z ignorancją i występujących w obojętnym człowieku w chwiejnej równowadze. Taki człowiek będzie dotąd obojętny, dopóki nie zachwieje się tej równowagi.
Obojętność łatwo zmanipulować. Wystarczy iskra.
To taka bomba z opóźnionym zapłonem.
Polscy katolicy uważają się za naród w oczach Boga szczególny i to daje im poczucie wyższości. Ignorancja na temat tego, że Bóg to widzi inaczej pozwala nam na w miarę spokojne życie wśród katolików. Dlaczego Hitler tak nienawidził żydów i chrześcijan? Bo rościli sobie pretensje do Bożego wybrania. Stanowili konkurencję.
Poza tym jest nas tak mało, że nie ma się co nami przejmować. Spokojnie można być obojętnym.