Zmorą ludzkiej cywilizacji jest życie w zakłamaniu. Większość ukrywa swoje prawdziwe poglądy, tłamsi w sobie rzeczywiste pragnienia, hamuje szczere odruchy, wstydzi się ujawnienia faktów ze swojego życia, a nawet ukrywa swoją tożsamość.
Skażeni grzechem ludzie noszą w sercach szereg naturalnych odruchów, pielęgnują w myślach wszelkiego rodzaju nieczystość, a nawet perwersję, na zewnątrz zaś przyjmują pozę nieszczerego oburzania się, gdy coś tak im przecież bliskiego, ujrzy światło dzienne. Dla przykładu, gdy jeden z posłów w przystępie szczerości powiedział swego czasu: "Z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami... to chętnie bym popatrzył", w środowisku polityków aż zahuczało i poseł ów został wyrzucony z partii. Czyżby w partyjnym gronie tylko on jeden miał takie pragnienia?
Tego rodzaju hipochondryczne reakcje świadczą, że ludzkie dusze są podwójnie chore. Ludzie w ukryciu sami nieraz robią to, od czego publicznie z wielką odrazą zdają się odwracać głowę. Dwulicowość i pruderia stały się normą. Nikogo specjalnie nawet to nie dziwi. Usprawiedliwiając taki stan rzeczy, mówi się po prostu o prywatnej sferze życia i zaciąga nad nią ciemną kurtynę. Nieważne jaki kto jest naprawdę, byleby należycie dbał o poprawność zewnętrznego wizerunku.
Nie znając prawdziwego oblicza danego człowieka, zazwyczaj mamy więc do czynienia z postacią iluzoryczną i zakłamaną. Co dziwne, znakomita część społeczeństwa na coś takiego się zgadza. Czytałem wczoraj, że większość nastolatków o preferencjach homoseksualnych ukrywa swoją orientację, a jednocześnie aż 61 procent nauczycieli uważa, że tak być powinno. Ujawnienie homoseksualizmu tych młodych osób w środowisku szkolnym stałoby się - zdaniem pedagogów - niepotrzebnym problemem.
Biblia nie zgadza się z takim podejściem do sprawy. Owszem, zauważa ciemną stronę życia, ale nawołuje do definitywnego wyjścia z mroku. Dochodźcie tego, co jest miłe Panu i nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie, bo to nawet wstyd mówić, co się potajemnie wśród nich dzieje. Wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw jako potępienia godne; wszystko bowiem, co się ujawnia, jest światłem [Ef 5,10-14]. Kto ukrywa występki, nie ma powodzenia, lecz kto je wyznaje i porzuca, dostępuje miłosierdzia [Prz 28,13].
Chrześcijanin nie chce prowadzić zakłamanego, podwójnego życia. Byłoby dla niego zbyt wielkim dyskomfortem, popularyzować uświęcenie, a nosić w sobie nieczystość. Lecz wyrzekliśmy się tego, co ludzie wstydliwie ukrywają [2Ko 4,2]. Z drugiej strony, chrześcijanin nie chce też wstydzić się ujawnienia w grzesznym otoczeniu swoich pragnień podobania się Bogu. Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy [Rz 1,16].
Nie ma sensu żyć w zakłamaniu. Biblia wzywa do polaryzacji i wyraźnego określania postaw. Kto czyni nieprawość, niech nadal czyni nieprawość, a kto brudny, niech nadal się brudzi, lecz kto sprawiedliwy, niech nadal czyni sprawiedliwość, a kto święty, niech nadal się uświęca [Obj 22,11]. Udawana pobożność nikomu na nic się nie przyda. Oddajcie tedy Panu zbożną cześć i służcie mu szczerze i wiernie [Joz 24,14]. A jeśliby się wam wydawało, że źle jest służyć Panu, to wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie służyć [Joz 24,15].
Oczywiście, dopóki trwa czas łaski Bożej, nie przestaniemy wzywać grzeszników do odwrócenie się od grzechów i rozpoczęcia nowego życia z Jezusem. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem [2Ko 5,20]. Życie zakłamane wszystkim w końcu wyłazi bokiem. Lepiej się ujawnić i żyć w zgodzie z samym sobą.
Może wtedy łaska Boża będzie miała łatwiejszy dostęp do duszy?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz