pastor Louie Giglio |
Nie wszyscy wiedzą, że modlitwę zamykającą całą uroczystość, na zaproszenie prezydenta Obamy, miał poprowadzić pastor Louie Giglio, stojący na czele zboru Passion City Church w Roswell. Pomysł ten spotkał się jednak z dużym sprzeciwem. Dziennikarze odkopali bowiem jedno z kazań pastora Giglio, wygłoszone w latach dziewięćdziesiątych, w którym wypowiedział się on przeciwko homoseksualizmowi nazywając go grzechem.
Powstało spore zamieszanie wokół tej sprawy. W rezultacie ewangeliczny duchowny wycofał się z udziału w Inauguracji. 10 stycznia 2013 roku napisał w liście do Białego Domu, że przez swój udział nie chce być częścią debaty na temat homoseksualizmu w czasie, gdy Ameryka jest głęboko podzielona. Czemu zdecydował się na taki krok? Ustąpił przecież nie dlatego, że zadzwonił ktoś ważny i dodał mu otuchy, zapewniając o tym, że prezydent - pomimo całej tej wrzawy - podtrzymuje swoje zaproszenie ;)
Kto ostatecznie pomodlił się na zakończenie dzisiejszej uroczystości w Białym Domu? Zrobił to pro-gejowski ksiądz Luis León z episkopalnego kościoła w Waszyngtonie. Nie trzeba dodawać, że Kościół Episkopalny w USA dopuszcza gejów do posługi kościelnej, udziela ślubów jednopłciowych a sam Luis Leon zaczyna już być nieformalnie nazywany kapłanem prezydenckim.
Czy reprezentujący biblijny punkt widzenia pastor Louie Giglio zrobił dobrze wycofując się z tej modlitwy? Czy nie jest to niepotrzebnym oddawaniem pola w duchowej walce? Miejcie się na baczności, abyście, zwiedzeni przez błędy ludzi nieprawych, nie dali się wyprzeć z mocnego swego stanowiska [2Pt 3,17] - ostrzega Słowo Boże.
Sam już nie wiem, co o tym myśleć. Czy w sytuacji, gdy niemal wszyscy wokoło są za czymś innym niż my, powinniśmy zabierać głos i mimo ich sprzeciwu uparcie głosić im Słowo Boże? Bóg kiedyś na wiele lat zamknął usta swoim prorokom w Izraelu. Może i nam - przynajmniej w niektórych miejscach - czas się zamknąć, aby nie zakłócać ludziom słuchania tego, co tak miłe dla ich uszu i zgodne z duchem czasów?
Dzięki Marianie za garść informacji, bo ja nie oglądałem. Jedno wiem, że miało być 800 tyś. lecz chyba nie było, a ci którzy tam byli, to zwiezieni za federalne pieniądze w zdecydowanej więksozści afroamerykanie. W prasie więcej jest o nowej fryzurze 1-st lady i kolorze sukienek córeczek.
OdpowiedzUsuńCzuje się w powietrzu, że środowiska liberalno gejowskie chcą maksymalnie wykorzystać ostatnią kadencję Obamy, tak że ogólnie wiadomo, co będzie się działo.
Pytanie, czy mówić, czy zamilknąć, pozostanie raczej kwestią osobistej decyzji w jakich okolicznościach należy dać świadectwo biblijnej prawdzie, bez względu na koszt.
Postawy pastora Louie Giglo nie nazwałbym ustąpieniem pola, a raczej nie rzucaniem pereł...
Trudno oceniać sytuację wokół zaprzysiężenia prezydenta USA przebywając w środkowej Europie. Dlatego też nie wdaję się w ocenę postępowania pastora Giglio. Być może Bóg przemówił do niego, a my tego nie wiemy. Jeśliby jednak nie przemówił, to wydaje mi się, że będąc w jego skórze poszedłbym na tę uroczystość. Tym bardziej jeśli miałoby to być wkładaniem kija w mrowisko. Pod prąd. Żeby ludzie, często ogłupieni przez przemysł medialny i filmowy, mogli usłyszeć prawdę Bożego Słowa. Jeśli był zapraszany jako pastor to miał prawo przemówić jak przemawia się wśród wierzących. Z zaproszenia nie skorzystał i próżnię zapełniło homo lobby.
OdpowiedzUsuń