Rozmyślam dziś nad treścią Listu do Filemona. Występują w nim trzej główni bohaterowie: Filemon - zamożny Kolosanin, Onezym - zbiegły niewolnik Filemona oraz apostoł Paweł. Najogólniej rzecz ujmując, natchniony Duchem Świętym apostoł chce tym listem pomóc swojemu chrześcijańskiemu współpracownikowi, Filemonowi, zająć właściwe stanowisko wobec nowo nawróconego niewolnika Onezyma.
Zgodnie z ówczesnym prawem Onezym, jako uciekinier, zasługiwał na wypalenie mu na czole piętna przekreślającego na zawsze jego szanse na odzyskanie wolności. Czekała go również kara polegająca na znacznym pogorszeniu warunków służby. W Rzymie Onezym zetknął się z apostołem Pawłem i został chrześcijaninem. W lot zrozumiał, że trzeba mu wracać tam, skąd uciekł, niezależnie od tego, jak zostanie potraktowany. Idąc z drżeniem serca do swojego pana, niósł mu Pawłowy list z Rzymu.
Oto fragment apostolskiego apelu: Jeżeli więc masz mnie za przyjaciela, przyjmij go jak mnie. A jeżeli ci jakąś szkodę wyrządził albo jest ci coś winien, mnie to przypisz. Ja, Paweł, piszę własnoręcznie, ja zapłacę; nie mówię już o tym, żeś mi siebie samego winien. Tak, bracie, życz mi, abym się tobą uradował w Panu; pokrzep me serce w Chrystusie. Pewny twego posłuszeństwa, piszę ci to, bo wiem, że uczynisz nawet więcej, niż proszę. A zarazem przygotuj mi gościnę; bo mam nadzieję, że dzięki modlitwom waszym otrzymacie mnie w darze [Flm 1,17-22].
Filemon nie poczuł się dotknięty takim sposobem postawienia sprawy. Nie tylko nie usztywnił swojego stanowiska, ale - jak głosi tradycja - z radością zastosował się do prośby Pawła. Ułaskawił Onezyma i obdarzył wolnością.
Zastanawiam się, jak dzisiejszy np. biznesmen chrześcijanin potraktowałby tego rodzaju prośbę w sprawie pracownika, który naraził go na straty? Czy nie uznałby tego za wtrącanie się do jego prywatnych spraw? Czy taki sposób argumentacji wielu z nas nie nazwałoby dzisiaj manipulacją, a może i szantażem? Czy ktokolwiek ma prawo w taki sposób naciskać na drugiego człowieka?
Jakkolwiek współczesna psychologia zakwalifikowałaby treść listu św. Pawła do Filemona, ja wierzę w całkowite natchnienie Pisma Świętego. Nie mniej i nie więcej oznacza to, że każde słowo, również tego listu, pochodzi z inspiracji Ducha Świętego. Filemon czytając list od Pawła, czytał zaadresowane do niego Słowo Boże.
Czy ktoś powie, że Duch Święty w Liście do Filemona posunął się za daleko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz