Mija właśnie dziewięć miesięcy od chwili, gdy wystartowaliśmy z projektem adaptacji dawnej wozowni na salę zgromadzeń Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku. Począwszy od rozbiórki całkowicie zgniłej starej więźby dachowej, poprzez naprawę i przemurowania murów, odtworzenie otworów drzwiowych i okiennych, betonowanie wieńca i stropu, budowę nowej więźby dachowej, pokrycie budynku dachówką ceramiczną, budowę ścianek wewnętrznych, wstawienie okien i ogromnych czterech wrót aż po ocieplenie poddasza pianką poliuretanową – wszystko to wydarzyło się w ciągu dziewięciu miesięcy.
Biorąc pod uwagę fakt, że te prace wykonaliśmy systemem gospodarczym we własnym zakresie - jedynie od czasu do czasu korzystając z pomocy wolontariuszy zewnętrznych – jest całkowicie jasne, że przy realizacji tego dzieła od samego początku cieszymy się wsparciem naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Gdy pomyślę, jak wielu wyzwaniom trzeba nam było w tym czasie stawić czoła, ile fachowych robót – z którymi wcześniej nie mieliśmy do czynienia – wykonać i jakie pieniądze na to wszystko wydać, to moje serce zalewa fala wdzięczności Bogu za Jego pomoc. Ogarnia mnie też duma z naszych braci w Chrystusie. Swym zaangażowaniem w przygotowywanie sali spotkań dali jak najlepsze świadectwo wiary w Jezusa i miłości do Jego ludu.
Nie mniej godną podziwu i wdzięczności dla Pana jest sprawa zaopatrzenia materialnego naszej budowy. W ciągu minionych dziewięciu miesięcy raz po raz byliśmy zaskakiwani niezwykłą wspaniałomyślnością nawet ze strony czasem bliżej nieznanych nam wcześniej osób. Nieodpłatne użyczenie koparki, stal konstrukcyjna ‘po kosztach’, sfinansowanie wywozu ogromnej ilości gruzu, podarowanie drewna konstrukcyjnego na więźbę dachową, desek na odeskowanie całej płaszczyzny dachu i górnego stropu wraz z transportem tegoż drewna z Mazur, nieodpłatne użyczenie na całe dwa miesiące żurawia budowlanego, sfinansowanie wykonania wszystkich kotew stalowych do zamocowania w elewacji budynku, ofiara na zakup profesjonalnego systemu monitoringu naszej posesji, podarowanie blachy do obróbki blacharskiej dachu a ostatnio zaskakujący prezent w postaci ocieplenia całego poddasza pianą poliuretanową z zakupem materiałów i kosztami przyjazdu ze Śląska włącznie. Czyż Bóg nie jest dla nas wspaniałomyślny?!
Podsumowując dziewięć miesięcy pracy mającej na celu przerobienie ruiny dawnej wozowni w piękną salę spotkań naszego zboru pragnę przede wszystkim oddać w ten sposób chwałę naszemu Bogu i Panu, Jezusowi Chrystusowi. Gdyby nie Jego łaska, ochrona od złego i błogosławieństwo dla naszego dzieła, nasz trud z pewnością nie przyniósłby takich rezultatów. Po drugie, pragnę serdecznie podziękować wszystkim ofiarodawcom. Wasza miłość wyrażona praktyczną pomocą materialną uskrzydlała nas przez te miesiące i utwierdzała w przekonaniu, że nasz trud nie jest daremny w Panu.
Na koniec chcę z całego serca podziękować braciom, którzy dzień w dzień pracowali na naszej budowie i byli jej mózgiem, czyli - Adamowi, Zdzisławowi i Włodzimierzowi. Pragnę serdecznie podziękować Janowi, naszemu kierownikowi budowy oraz Dawidowi, architektowi, który jako współautor projektu, wielokrotnie i nieodpłatnie trudził się na naszej budowie także pracą fizyczną. Dziękuję braciom wolontariuszom, którzy w miarę możliwości włączali się w rozmaite prace na różnych etapach realizacji projektu. Nie mniejsze podziękowania należą się także siostrom przygotowującym dla nas posiłki i ciasto do kawy.
Po dziewięciu miesiącach urodziło się całkiem już pokaźne dzieło. Teraz czas na prace w środku. Trzeba wykonać wszystkie instalacje, wyłożyć płytami gipsowymi poddasze, położyć tynki i wykonać wylewki posadzek. Wykonać baptysterium, zbudować scenę i balustradę balkonu. Potem czeka nas zakup materiałów wykończeniowych i prace z nimi związane. Proszę o wsparcie w modlitwie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz