27 czerwca, 2015

26 czerwca, 2015

Komu grozi odstępstwo?

Dziś rocznica śmierci Juliana Apostaty.  Zapisał się on w dziejach świata jako cesarz rzymski, który chciał odrestaurować pogaństwo. Urodził się w czasach, gdy chrześcijanie przestali już być prześladowani. W wieku trzydziestu lat został cesarzem i w ciągu dwuletniego zaledwie okresu panowania  starał się przywrócić w Rzymie tradycyjne kulty religijne. 26 czerwca 363 roku zginął nagle w bitwie z Persami. Istnieje przypuszczenie,  że zabił go rzymski żołnierz – chrześcijanin. Umierając Julian Apostata miał rzekomo powiedzieć: "Zwyciężyłeś Galilejczyku”, mając na myśli Chrystusa.

Apostazja cesarza Flawiusza Juliana bardzo szybko zakończyła się jego śmiercią. Nie można nawet powiedzieć, że było to odstępstwo od wiary w Jezusa Chrystusa w pełnym tego słowa znaczeniu.  Gdyby ów człowiek rzeczywiście narodził się na nowo i dał się prowadzić Duchowi Świętemu, to z pewnością nie tęskniłby za pogaństwem na rzymskich ulicach. Julian najwyraźniej nie był prawdziwym chrześcijaninem.

Jakkolwiek było z wiarą i apostazją  Juliana Apostaty, rocznicę jego śmierci wykorzystajmy jako okazję do chwili zastanowienia się, jak sprawa odstępstwa od wiary wygląda w świetle Biblii. Już w Księdze Powtórzonego Prawa czytamy:  Jeśliby powstał pośród ciebie prorok albo ten, kto ma sny, i zapowiedziałby ci znak albo cud, i potem nastąpiłby ten znak albo cud, o którym ci powiedział, i namawiałby cię: Pójdźmy za innymi bogami, których nie znasz, i służmy im, to nie usłuchasz słów tego proroka ani tego, kto ma sny, gdyż to Pan, wasz Bóg, wystawia was na próbę, aby poznać, czy miłujecie Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej. Za Panem, waszym Bogiem, pójdziecie i jego będziecie się bać, i jego przykazań przestrzegać. Jego głosu będziecie słuchać, jemu będziecie służyć i jego się trzymać.  A ten prorok albo ten, kto ma sny, poniesie śmierć, gdyż namawiał do odstępstwa od Pana, Boga waszego [5Mo 13,2-6]. Król Dawid, nazwany człowiekiem według serca Bożego, wyznał: Gdy widzę odstępców, czuję odrazę, że nie strzegą słowa twego [Ps 119,158]. Mówiąc krótko, Biblia bardzo ostro występuje przeciwko odstępstwu. Odstępców zaś oraz grzeszników spotka zagłada, a ci, którzy opuszczają Pana, zginą [Iz 1,28].

Odstępstwa od nominalnego chrześcijaństwa jest dziś wiele. Kościoły pustoszeją jednak przede wszystkim dlatego, że ich wierni  nie byli ludźmi odrodzonymi duchowo. Tacy ludzie odchodząc od kościoła, nie odchodzą tym samym od Boga, bo w rzeczywistości wcale z Bogiem nie żyli na co dzień.  Apostazja od prawdziwej wiary zdarza się natomiast bardzo rzadko. Gdy już jednak nastąpi, to odstępca popada w bardzo poważny stan potępienia.  Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych - którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego - gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko [Hbr 6,4-6].

Co robić, aby nie odpaść od wiary?  Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? [2Ko 13,5]. W lepszym okresie trzeba nam koniecznie ugruntowywać się w wierze. W końcu, bracia moi, umacniajcie się w Panu i w potężnej mocy jego [Ef 6,10]. Jak to robić? Regularnie czytać Biblię, codziennie się modlić, uczestniczyć w zgromadzeniach prawdziwych chrześcijan i mówić innym o Jezusie. Kto tak czyni, ten przetrwa godzinę próby!

Odstępstwo części chrześcijan nieuchronnie nastąpi. A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich, uwiedzeni obłudą kłamców [1Tm 4,1-2].  Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę [Hbr 10,39].

25 czerwca, 2015

Sprawozdanie z betonowania

Ponieważ ostatnio mocno tym żyję, pozwolę sobie dziś przedstawić sprawozdanie z betonowania elementów konstrukcyjnych przygotowywanej sali zgromadzeń Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku. Z nieukrywaną satysfakcją informuję, że szalowanie, zbrojenie i zalewanie betonu wykonaliśmy we własnym zakresie, nie zatrudniając do tego żadnej firmy budowlanej. Pod okiem architekta, autora projektu oraz kierownika budowy sami zbroiliśmy ławę, słupy, strop z podciągami, płytę balkonu oraz podwójny wieniec. Cała stal zbrojeniowa kosztowała nas 11.439,07 złotych.  Betonowanie, głównie betonem konstrukcyjnym B25, wykonaliśmy w następujących etapach:
  1. 24 kwietnia 2015 – zalewanie ławy pod ścianę nośną i cztery słupy, na których opierać się będzie balkon.
  2. 9 maja 2015 – betonowanie filarów balkonu oraz części posadzki.
  3. 12 maja 2015 - zalewanie posadzki w holu wejściowym.
  4. 10 czerwca 2015 – betonowanie główne, strop i wieniec.
  5. 17 czerwca 2015 – betonowanie wieńca zachodniego (frontowego) pod murłatę.
  6. 22 czerwca 2015 – betonowanie schodów i wieńca wschodniego pod murłatę
W sześciu powyższych akcjach betonowania zużyliśmy 73 metry sześcienne betonu.  Za cały beton oraz czterokrotną usługę pompy zapłaciliśmy łącznie 20.111,88 złotych.

Zdając sprawę z tej części robót pragnę wyrazić szczere uznanie i podziękowanie braciom, którzy zaangażowali się w tę pracę. Przede wszystkim Adam, Zdzisław, Włodek, Marcin, Kostia, Gabriel, ale dorywczo także inni bracia, „odwalili” kawał solidnej roboty. Nawet nie chcę myśleć, ile musielibyśmy zapłacić za robociznę, gdybyśmy zatrudnili do tego jakąś firmę budowlaną.

W trakcie tych prac odczuwaliśmy błogosławieństwo Boże. Nie mieliśmy żadnych poważniejszych problemów. Mogę nawet powiedzieć, że Bóg czuwał nad nami w wyjątkowy sposób. Dla przykładu, przed pierwszym betonowaniem bardzo spieszyliśmy się z wykonaniem zbrojenia. Nie mieliśmy jeszcze wprawy, więc szło nam to nieco wolniej, a zamówione gruszki z betonem miały wkrótce przyjechać. Ponieważ ich wciąż nie było, spokojnie kończyliśmy zbrojenie. Gdy wszystko na spokojnie skończyliśmy, otrzymaliśmy wiadomość, że nasz beton krąży po mieście już od dwóch godzin, między innymi dlatego, że kierowcy pomylili ulicę Olszyńską z Olsztyńską. Gdyby dostawa betonu dotarła do nas dwie godziny wcześniej, kończylibyśmy zbrojenie w ogromnym stresie i mogłoby się zrobić nerwowo.  Nawet w tym dostrzegam łaskę Bożą, że beton przyjechał dopiero wtedy, gdy byliśmy całkowicie gotowi.

Chcę też oddać chwałę Bogu i za to, że na naszej budowie pracowaliśmy bezpiecznie, bez żadnego wypadku. Bogu niech będą dzięki!  Wiem, że towarzyszą nam modlitwy przyczynne wielu Braci i Sióstr. Serdecznie dziękuję za Wasze wsparcie. Dziękuję członkom Centrum Chrześcijańskiego NOWE  ŻYCIE za składane ofiary i przynoszone dziesięciny. To głównie dzięki Wam możemy bez przeszkód kontynuować prace adaptacyjne. Pragnę także podziękować wszystkim ofiarodawcom spoza naszego zboru. Bardzo nas to buduje i zachęca do dalszej pracy, że mamy Przyjaciół w kraju i za granicą, którzy obserwują nasz trud i udzielają nam wsparcia materialnego.

Teraz przed nami budowa więźby dachowej. Zamówiłem już na Mazurach około 40 metrów sześciennych drewna konstrukcyjnego. O tym jednak napiszę w kolejnym raporcie.

Więcej zdjęć obrazujących betonowanie - tutaj.

20 czerwca, 2015

Sprawdzian z braterstwa

Arkadij i Olga z dwójką dzieci. Ludmiła z dorosłym już synem Andriejem i dwójką młodszych dzieci.  Trójka rodzeństwa - Maksym, Kostia i Jula. Oto „nasi” uchodźcy wojenni z Ukrainy. Dzisiaj ich dzień – Międzynarodowy Dzień Uchodźcy. Gdy rok temu pierwszych z nich zabieraliśmy z Ośrodka dla Cudzoziemców w Grupie k. Grudziądza, myśleli, że po kilku miesiącach uzyskają status uchodźcy i warunki prawne ich pobytu w Polsce zostaną uregulowane. Niestety, wciąż czekają, a decyzji nie ma...

Kto do nas przybył? Lekarz i masażysta, magister prawa, dyplomowana pielęgniarka, student, zdolny elektronik, młody muzyk – taki jest przekrój wykształcenia i uzdolnień uchodźców związanych z Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE. Są to naprawdę porządni, pozytywnie nastawieni do życia i chętni do pracy ludzie. Już wnoszą wiele dobrego w życie lokalnej społeczności. Trzeba jednak im pomóc zadomowić się w Gdańsku. Przede wszystkim potrzebują mieszkań. Poprosiliśmy o to władze Gdańska, lecz jak na razie nie otrzymaliśmy oferty konkretnej pomocy. Czy się jej doczekamy?

Oczywiście, jako współwyznawcy nie pozostawiamy naszych braci i sióstr w Chrystusie na pastwę losu. Zanim ktoś, kto z jedną walizką przybył do innego kraju, stanie na nogi, trzeba trochę czasu. Unikając niepotrzebnej nadopiekuńczości, trzymamy rękę na pulsie i w miarę możliwości pomagamy, gdy trzeba. Postępujemy tak, ponieważ Biblia wzywa: Udziel rady, rozstrzygnij, spraw, by twój cień był w biały dzień ciemny jak noc, ukryj wygnańców, nie zdradź uchodźcy! Wygnańcy moabscy niech znajdą u ciebie gościnę, bądź im ochroną przed niszczycielem [Iz 16,3–4].  Bóg ma upodobanie w tym, że podzielisz twój chleb z głodnym i biednych bezdomnych przyjmiesz do domu, gdy zobaczysz nagiego, przyodziejesz go, a od swojego współbrata się nie odwrócisz [Iz 58,7]. Pomagając, nie robimy niczego ekstra. To normalne dla chrześcijan. Taka jest nasza braterska powinność.

Nasi uchodźcy radzą sobie już coraz lepiej. Nie wiadomo wszakże ilu ich jeszcze z Ukrainy zawita w nasze progi. Bóg w ten sposób poddaje nas próbie z braterstwa. Czy jesteśmy gotowi poświęcić im czas, okazać zainteresowanie ich problemami, zaprosić na obiad, udzielić praktycznej pomocy? Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą [1Jn 3,8].

Pełny respekt

W rocznicę zatwierdzenia Wielkiej Pieczęci Stanów Zjednoczonych
 

18 czerwca, 2015

Napisałem, aby radość wasza była pełna

Jest taki rodzaj radości, który zawiera w sobie jakąś porcję rozczarowania sobą samym. Na przykład, wyruszając w daleką podróż postanowiłem na tyle trzymać się przepisów drogowych, aby nie narazić się na żaden mandat. Wyjeżdżając jednak z jakiejś miejscowości za szybko przyśpieszyłem i zostałem zatrzymany. Groził mi mandat, lecz policjant mi odpuścił i skończyło się na pouczeniu. Cóż za radość! Pomyślmy jednak przez chwilę. Czy rzeczywiście mam powody do pełnej radości?  Owszem, mogę się cieszyć, że mi się upiekło. Mogę nawet innym opowiedzieć o „ludzkim” policjancie, lecz radość z niezapłacenia mandatu nie jest radością najwyższych lotów. Pełną radość pod tym względem miałbym wówczas, gdybym zakończył podróż bez złamania przepisów.

Nawracając się do Boga, wszyscy poznajemy i przeżywamy radość z odpuszczenia grzechów. Wszyscy bez wyjątku, gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej [Rz 3,23]. Jakaż to ulga, dowiedzieć się, że z chwilą uwierzenia  w Jezusa Chrystusa i wyznania Mu swoich grzechów, On odpuściwszy nam wszystkie grzechy, wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża [Kol 2,13-14]. Mamy wielki powód do radości, bo krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu [1Jn 1,7]. Nic nie umniejszając temu szczęściu, trzeba jednak powiedzieć, że wielu chrześcijan poza radością z „odstąpienia od wymierzenia kary” przez całe lata nie doświadcza już niczego ponad nią.

Pod koniec swej publicznej działalności Jezus zasygnalizował uczniom, że będą mogli przejść na wyższy poziom radości. Napełnieni Duchem Świętym nie będą już musieli codziennie popełniać grzechów i ich wyznawać, aby znowu cieszyć się z ich odpuszczenia. Owszem, jeśli zdarzy się im zgrzeszyć, zawsze będą mogli przyjść do Boga z wyznaniem swoich grzechów [zob. 1Jn 2,1-2]. Jednak wyzwoleni od grzechów, poznają radość z życia w uświęceniu, poziom szczęścia znacznie przewyższającego uciechę z odpuszczenia win. Jeśli przykazań moich przestrzegać będziecie, trwać będziecie w miłości mojej, jak i Ja przestrzegałem przykazań Ojca mego i trwam w miłości jego. To wam powiedziałem, aby radość moja była w was i aby radość wasza była zupełna [Jn 15,10-11].

Radość tę Pan uwypuklił na przykładzie swojej relacji z Ojcem. Miłość między Ojcem a Synem owocowała tym, że Syn zawsze czynił to, co się Ojcu podoba. Nie zasmucał Go codziennymi grzechami, nie ranił Ojcowskiego serca swoim nieposłuszeństwem. Wiedział, co miłujący Go Ojciec lubi i dokładnie tak postępował. Innymi słowy, Syn trwał w miłości Ojca. Taki Syn był radością Ojca. Radość Syna była zupełna.

Właśnie taka możliwość rysowała się na horyzoncie także dla uczniów Jezusa. Zbliżał się dla nich czas, gdy już nie mieli codziennie zasmucać Pana wciąż nowymi grzechami. Otrzymali moc z wysokości do chodzenia w świętości. Dana im została zdolność przestrzegania przykazań Chrystusa Pana. Mocą Bożą zostali wyzwoleni z kieratu: grzech – wyznanie – radość odpuszczenia; grzech – wyznanie – radość odpuszczenia; grzech…  Poznali nowy rodzaj radości, wynikający już nie tylko z tego, że Bóg odpuszczał im grzechy,  ale przede wszystkim z umiłowania Boga całym sercem, całą duszą, ze wszystkich sił i myśli. Taka miłość nierozerwalnie wiąże się z przestrzeganiem Bożych przykazań. Pan miał radość w uczniach kierowanych pragnieniem trwania w miłości Pana. Radość uczniów była zupełna.

Czy to jest jasne?  Radość z tego, że współmałżonek wciąż na nowo przebacza nam małżeńskie uchybienia, to nie to samo, co radość z tego, że sprawiamy mu przyjemność coraz mniejszą ilością przewinień. Radość dziecka, że ma rodziców, którzy wspaniałomyślnie usprawiedliwili jego nieobecność na zajęciach szkolnych nie równa się radości ucznia, który zakończył rok  z wyróżnieniem i sprawił, że rodzice na końcowym apelu mogli nieco wypiąć pierś z dumy, że mają takie dziecko. Jest w tym jakaś radość, że możemy w pełni korzystać w zborze z tego, co inni zrobili, przygotowali lub przynieśli. Jednakże bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać, aniżeli brać [Dz 20,35]. Przestańmy zadowalać się radością właściwą dla nowo narodzonych duchowych niemowląt, które cieszą się jedynie z tego, że Bóg odpuścił im wszystkie grzechy. Aby radość nasza była pełna, trzeba nam zacząć przestrzegać przykazań Jezusa i trwać w Jego miłości. Poznajmy smak radości wynikającej z uświęconego życia.

Zbliża się dzień, gdy wszyscy chrześcijanie staną przed sądem Chrystusowym [2Ko 5,10]. Wielu stanie z radością, że Bóg codziennie odpuszczał im grzechy. Mimo, że od chwili ich nawrócenia upłynęło wiele lat, wciąż tak samo na nowo zasmucali Pana swoim uporem, gniewem, zazdrością, pożądliwością, lenistwem itd. Owszem, staną przed Panem w białych szatach, omyci Jego krwią. Będą się radować wspaniałomyślnością Pana, lecz czy ich radość będzie zupełna? Czy nie zrobi się im wstyd, gdy zobaczą innych wiernych, którzy po swoim nawróceniu dostrzegli pożytek w poświęceniu i zaczęli upodabniać się do Pana Jezusa? Czy ich radość będzie taka sama, jak radość przestrzegających przykazań Jezusa i trwających przez lata w Jego miłości? Chodzenie w światłości sprawia radość niewspółmierną do radości z samego tylko odpuszczenia grzechów.

A to piszemy, aby radość nasza była pełna [1Jn 1,4].

09 czerwca, 2015

On jest, a ty?

9 czerwca to Dzień Przyjaciela. Wg słownika języka polskiego przyjaciel to osoba pozostająca z kimś w bliskich, serdecznych stosunkach, okazująca sympatię i mu sprzyjająca. Przyjaciel zawsze okazuje miłość; rodzi się bratem w niedoli [Prz 17,17].  Innymi słowy, przyjaźń to aktualny stan relacji. Jeżeli ktoś zaprzestaje okazywania powyższych postaw, traci status przyjaciela.

Żyjemy w czasach, gdy dość łatwo mianujemy się przyjaciółmi. Większość z tych przyjaźni nie trwa jednak dłużej niż parę sezonów. Dlaczego? Oczywiście, czasem tracimy przyjaciół, bo sami okazaliśmy się ich niegodni. Jednak nawet najlepsi z najlepszych poznali w przyjaźni gorycz zawodu i to bynajmniej nie z własnej winy. Biblijny Dawid ubolewał: Bo to nie wróg mnie lży - co mógłbym znieść -nie przeciwnik mój wynosi się nade mnie - mógłbym się przed nim ukryć - ale ty, człowiek równy mnie, powiernik mój i przyjaciel, z którym mieliśmy wspólne słodkie tajemnice, do domu Bożego chodziliśmy w tłumie [Ps 55,13-15]. A innym razem proroczo zaśpiewał w duchu mesjańskim: Nawet przyjaciel mój, któremu zaufałem, który jadł mój chleb, podniósł piętę przeciwko mnie [Ps 41,10]. Wiele lat później stało się jasne, o kogo chodziło. A ten, który go wydał, dał im znak, mówiąc: Ten, którego pocałuję, jest nim, bierzcie go. I zaraz przystąpił do Jezusa, i rzekł: Bądź pozdrowiony, Mistrzu! I pocałował go. A Jezus rzekł do niego: Przyjacielu, po co przychodzisz? Wtedy podeszli bliżej, rzucili się na Jezusa i pochwycili go [Mt 26,48-50]. Ażeby nie było żadnych wątpliwości, sam Pan skojarzył słowa wspomnianego psalmu Dawidowego z Judaszem. Ja wiem, których wybrałem; lecz niech się wypełni Pismo: Ten, kto spożywa chleb mój, podniósł na mnie piętę swoją [Jn 13,18].

Gorzka to prawda, ale większość naszych przyjaciół trzyma z nami tylko do pewnego czasu. Stare przysłowie mówi: Twoi przyjaciele są jak cień. Gdy słońce świeci, to wszędzie ich pełno, lecz gdy zajdzie za chmury, nagle znikają. Bogactwo zjednywa wielu przyjaciół, lecz ubogiego przyjaciel opuszcza [Prz 19,4] – mówi Biblia. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Czasem wystarczy, że na horyzoncie pojawi się ktoś bardziej atrakcyjny albo mniej od nas wymagający, a już po naszych przyjaciołach nie widać śladu.

Zwykle bywa tak, że rozczarowując się ludźmi i tracąc przyjaciół, niejeden chrześcijanin mocno powołuje się na niezawodną przyjaźń Jezusa. Mam Przyjaciela, pełen On miłości, On spłacił cenę mej wolności krwią – śpiewamy o Jezusie. Nazywano Go przyjacielem celników i grzeszników [Łk 7,34], więc na pewno jest też i naszym. Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam [Jn 15,14-15]. Dobrze być uczniem Jezusa, bo to między innymi oznacza Jego trwałą przyjaźń.

Na okoliczność Dnia Przyjaciela nie pytam więc, czy Jezus jest twoim Przyjacielem. Pozwól, że raczej zmienię kierunek dociekań i zapytam: Czy ty jesteś przyjacielem Jezusa?  On jest naszym przyjacielem, ale my nie wszyscy jesteśmy Jego przyjaciółmi. Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję – powiedział Pan. To zdecydowanie zawęża grono przyjaciół Jezusa. Czy należysz do tego grona?