Omawiając wczoraj polecenie Jezusa: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie” poruszyliśmy kilka istotnych spraw wynikających ze znanej wypowiedzi Pana. Zostawcie dzieci w spokoju i nie zabraniajcie im przychodzić do mnie; albowiem do takich należy Królestwo Niebios. I włożył na nie ręce, po czym odszedł stamtąd [Mt 19,14-15]. Oto garść myśli z tych rozważań:
Po pierwsze, w sytuacji, gdy uczniowie odpędzali dzieci, uniemożliwiając im bliższy kontakt z Panem, zostali napomniani, że mają dzieci zostawić w spokoju. To samo greckie słowo zostało użyte np. w podobieństwie o pszenicy i kąkolu, gdzie jest powiedziane, że póki co należy pozwolić jednemu i drugiemu razem rosnąć. Trzeba zostawić je teraz w spokoju, bowiem w przyszłości sam Bóg zajmie się oddzieleniem kąkolu od pszenicy. Podobnie Pan pouczył, wbrew postepowaniu faryzeuszy, którzy skupili się na szczegółowym wyliczaniu dziesięciny, a zaniedbali sprawy ważniejsze, że trzeba koniecznie zadbać o sprawiedliwość, miłosierdzie i wierność, ale oddawania dziesięciny jak najbardziej nie zaniedbywać. Innymi słowy, sprawę dziesięciny należy zostawić w spokoju, nie negować jej i nie roztrząsać, bowiem po wsze czasy pozostaje ona Bożym sposobem na utrzymanie domu Bożego na ziemi.
Są dwie złe skrajności w postawie względem dziecka: Przesadne narzucanie mu swojej woli, albo pozwolenie dziecku na całkowitą swawolę. Ciągłe nękanie dziecka nakazami i zakazami, codzienna korekta jego postaw i czynów, nieustanne wyznaczanie mu granic – to nie wpływa pozytywnie na rozwój dziecka. Ojcowie, nie rozgoryczajcie dzieci swoich, aby nie upadały na duchu [Ko 3,21]. Zostawcie dzieci w spokoju, to znaczy dajcie im niezbędny margines swobody. Nie przeceniajcie swojej roli. Nie zostawiajcie ich – nie daj Boże – samym sobie, lecz napominajcie i wychowujcie je w karności, dla Pana [Ef 6,4], ale przyjmijcie do wiadomości, że mają one prawo pójść przez życie własną drogą. Zaniechajcie dziatek (wg Biblii Gdańskiej) to znaczy, ani nie ciągnijcie je na siłę do Boga, ani też nie wyrywajcie im z rąk tego, co je dzisiaj pociąga i interesuje. Nie narzucajcie im swojej religii np. bez ich zgody chrzcząc je w wieku niemowlęcym, ale też nie przestawajcie świecić im osobistym przykładem pobożności i wychowujcie je na porządnych ludzi. Na ich osobiste decyzje trzeba poczekać. Przyjdzie na to czas. Teraz trzeba zostawić je w spokoju.
Po drugie, w omawianych słowach Jezusa mamy przestrogę, żeby nie zabraniać dzieciom przychodzić do Niego, bo i do nich, wcale nie mniej, niż do dorosłych, należy Królestwo Boże. Niektórzy ludzie – podobnie jak wówczas uczniowie Jezusa, nie dopuszczają dzieci do tzw. ważnych spraw i każą im siedzieć cicho gdzieś w kącie. Tymczasem Królestwo Boże wcale nie jest mniej dedykowane dzieciom aniżeli dorosłym. Mówi się, że alkohol, papierosy czy też niektóre filmy są dla dorosłych. Królestwo Boże jest i dla dzieci! Nie można więc dzieci ani odpędzać, ani ignorować, ani kazać im czekać, gdy same garną się Jezusa. Pan powiedział: Nie przeszkadzajcie im przychodzić do Mnie. Nie wszystkie dzieci chcą przyjść do Jezusa, nawet jeśli rodzice bardzo o to zabiegają. Ale ileż to razy dorośli (rodzice, starsze rodzeństwo, dziadkowie, krewni, nauczyciele, duchowni itd.) poszukującemu młodemu człowiekowi przeszkodzili w dotarciu do prawdy o Bogu. Nikt nie jest za mały dla Zbawcy – głosi stara pieśń chrześcijańska.
Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie – brzmi wezwanie Jezusa. Trzeba nam więc wychowywać nasze dzieci zgodnie z najlepszymi przekonaniami i z troską o ich dobro. Kochając, wychowuj chłopca odpowiednio do drogi, którą ma iść, a nie zejdzie z niej nawet w starości [Prz 22,6] poucza Biblia. Nie wolno nam decydować za dziecko w sprawach wiary, ponieważ dzieci nie są naszą własnością. Chrzciny w okresie niemowlęctwa oznaczają późniejszy szantaż społeczny i duchowy. „Jesteś katolikiem”, „jesteś ewangelikiem” – słyszy niejedno dziecko, gdy zaczyna poznawać świat i próbuje wybrać swoją własną drogę. Należy pozwolić dorastającemu dziecku na duchowe poszukiwania i uszanować jego wybory.
Oczywiście, trzeba głosić dzieciom ewangelię, tj. wskazywać drogę. Odpowiedział mu Jezus: Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie [Jn 14,6]. Zawsze należy modlić się o nawrócenie do Jezusa naszych dzieci, ponieważ, jak powiedział Pan, nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał [Jn 6,44]. Zbawienie od grzechów, wewnętrzne odrodzenie i pragnienie nowego życia - to zawsze jest darem łaski Bożej. Wskazaną rzeczą jest przyprowadzanie dzieci do miejsca, gdzie obecny jest Jezus. Nabożeństwa i spotkania, szkółka niedzielna, świetlica, klub dziecięcy, letnie obozy chrześcijańskie, kolonie, półkolonie – to są miejsca, z którymi nasze dzieci powinny być dobrze oswojone. Niech przebywają w towarzystwie chrześcijan, niech biorą udział w spotkaniach i rozmaitych akcjach zborowych. Niech uczą się służyć i niech poznają radość dawania. Niech obserwują gorliwość dorosłych w pracy dla Pana. Trzeba nam też pamiętać o odpowiedzialności za wzbogacanie dzieciom ich świata. To od dorosłych w dużym stopniu zależy, jak dzieci spędzają wolny czas, do jakiej szkoły chodzą, co robią w wakacje itd. Bywa, że swoimi decyzjami utrudniamy dzieciom przyjście do Jezusa.
Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie! To przykazanie Jezusa ma stronę bierną i czynną. Chodzi nie tylko o to, żeby nie przeszkadzać. O wiele częściej chodzi także o to, by stworzyć możliwości!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz