Parę dni temu przyglądaliśmy się mrówkom. Z tych obserwacji zaczerpnęliśmy wskazówkę, której nadaliśmy tytuł: Mądrość wykorzystania dogodnej pory. Biblia mówi, że mądrości możemy się uczyć również od szarańczy. Cztery są małe stworzenia ziemi, a przecież najmędrsze z mądrych […] szarańcze, nie mają nad sobą króla, a jednak wszystkie ruszają hufcami [Prz 30,24-27].
Prowadzące samotny tryb życia osobniki szarańczy w pewnym momencie życia organizują się w duże grupy, zmieniają formę z osiadłej na wędrowną i zgodnie wyruszają w daleką podróż, zjadając wszystko, na co tylko po drodze natrafią. Owa niezwykła jednomyślności szarańczy, to prawdziwy fenomen w przyrodzie. Jakiś tajemniczy zew zwołuje je razem i niesamowicie jednoczy. Szarańcze nie mają króla, a jednak wszystkie wyruszają w szeregu. Dzięki temu np. szarańcza pustynna potrafi bardzo szybko migrować w gromadach liczących do 50 miliardów osobników i dziennie jest w stanie przemieścić się na odległość do 200 kilometrów.
Nie od dziś wśród ludzi obserwujemy indywidualizm i silną potrzebę niezależności. Europejskim dzieciom już przedszkole wpaja, że nie muszą się słuchać rodziców. I tak oto, im bardziej ktoś jest samowolny, wyzwolony, lekceważący wszelkie normy i kanony społeczne, tym bardziej bywa podziwiany. Krytyka posłuszeństwa i jednomyślności przechodzi w gloryfikację indywidualizmu. Trzeba koniecznie oryginalnie, broń Boże, nie tak jak inni, zawsze po swojemu. Każda zgodność myślenia staje pod zarzutem serwilizmu, lizusostwa, braku samodzielności i bezrefleksyjnego poddaństwa.
Gdy nawracamy się do wiary w Jezusa Chrystusa rodzi się w nas poważne napięcie. Humanistyczny indywidualizm zderza się bowiem z chrześcijańską ideą naśladowania i posłuszeństwa. Przecież chrześcijaństwo to naśladowanie Chrystusa. I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie [Łk 9,23]. Przecież miłość do Chrystusa, to ochotne okazywanie Mu bezwzględnego posłuszeństwa. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe [1Jn 5,3].
Standardem wspólnoty chrześcijańskiej jest także zgodność myślenia. Dopełnijcie radości mojej i bądźcie jednej myśli, mając tę samą miłość, zgodni, ożywieni jednomyślnością [Flp 2,2]. Gdy jedność i zgoda ustąpiła miejsca sporom wśród członków zboru korynckiego, natychmiast otrzymali apostolską reprymendę: A proszę was, bracia, w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli jednomyślni i aby nie było między wami rozłamów, lecz abyście byli zespoleni jednością myśli i jednością zdania [1Ko 1,10]. Jeszcze bowiem cieleśni jesteście. Bo skoro między wami jest zazdrość i kłótnia, to czyż cieleśni nie jesteście i czy na sposób ludzki nie postępujecie? [1Ko 3,3].
Tak jest. Nieporozumienia wśród chrześcijan świadczą o ich zmysłowości i nieodrodzonym sercu. Skądże spory i skąd walki między wami? Czy nie pochodzą one z namiętności waszych, które toczą bój w członkach waszych? [Jk 4,1]. Brak przebaczenia, upieranie się przy swoich racjach, walka o własne prawa, to wszystko prowadzi do podziałów osłabiających i niszczących zbór. Następuje ostudzenie wzajemnych relacji, wycofanie się i brak współdziałania. Wielką, godną podziwu mądrością jest jednomyślność ludzi wierzących.
Jak można skłóconych braci znowu zjednoczyć? Czy jest jakaś szansa na jednomyślność w ich szeregach? Posłużmy się ilustracją. W założonym na początku XVIII wieku przez hrabiego Mikołaja Zinzendorfa - jako miejscu schronienia dla prześladowanych chrześcijan - miasteczku Herrnhut doszło do wielkich nieporozumień. Pochodzący z różnych środowisk uciekinierzy, pomimo wiary w Chrystusa, nie potrafili znaleźć wspólnego języka. Bezradny wobec tych narastających napięć hrabia Zinzendorf wezwał wszystkich do modlitwy. 13 sierpnia 1727 roku nastąpił cud. Na wszystkich modlących się – jak w dzień Pięćdziesiątnicy w Jerozolimie – zstąpił Duch Święty. Natychmiast nastąpiło cudowne pojednanie i zjednoczenie braci i sióstr. Zgodnie postanowiono nieprzerwanie trzymać straż modlitewną w Herrnhut oraz zapoczątkować wysyłanie misjonarzy na cały świat.
Coś tak niezwykłego dzieje się z ludźmi, gdy ich napełni Duch Święty. Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało - czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem [1Ko 12,12-13]. Miłość wzajemna i jednomyślność wśród ludzi z natury bardzo zróżnicowanych – to prawdziwy fenomen duchowy, z jakim naprawdę możemy mieć do czynienia w chrześcijańskim zborze.
Wracając do obrazu szarańczy, zastanawiałem się, jak walczyłbym z nią, aby zatrzymać jej żarłoczny lot? Otóż starałbym się robić coś w kierunku zakłócenia jej fenomenalnej jednomyślności. O dziwo, najnowsze badania przeprowadzone przez zespół badaczy z Cambridge i Oxfordu wykazały, że w organizmach szarańczy żyjącej w stadach znajduje się aż trzykrotnie więcej serotoniny, niż w ciałach osobników preferujących spokojne życie w samotności. Angielscy eksperci są przekonani, że obniżenie poziomu serotoniny w organizmie szarańczy wymusiłoby na niej powrót do samotniczego trybu życia.
Serotonina to inaczej hormon szczęścia, dobrego samopoczucia i miłości. Chrześcijanie, napełnieni Duchem Świętym z pewnością mają podwyższony poziom serotoniny, bo miłują Boga z całego serca i miłują się wzajemnie! Szatan codziennie zabiega więc o to, aby obniżyć w nas poziom hormonu miłości. Dwoi się i troi, abyśmy nabrali do siebie rezerwy, abyśmy nosili w sercu rozmaite zastrzeżenia do braci i sióstr. Szatan zmierza do tego, abyśmy – jak zbór w Efezie - porzucili pierwszą swoją miłość, bo wie, że wtedy przestaniemy też być jednomyślni.
Przyjacielu! Indywidualizm, robienie po swojemu, sprzeciwianie się – to duch tego świata! To „mądrość” zła, zmysłowa, demoniczna. Lud Boży napełniony Duchem Świętym żyje i działa w jednomyślności! Na całym świecie każdego ranka miliony ludzi pełnych Ducha Świętego budzą się i bez żadnych ludzkich rozkazów wyruszają do pracy dla Pana! Inspirowani Duchem Świętym starają się niezbawionym grzesznikom zanieść ewangelię. Każdego dnia dziesiątki osób w twoim zborze - powodowani miłością – poświęcają się Bogu i przykładają rękę do dobrego dzieła. W jednym Duchu pracują na rzecz Królestwa Bożego i budują zbór!
A Ty? Jesteś w tych hufcach, czy działasz w pojedynkę? Chodzisz w Duchu Świętym, czy w duchu samowoli i niezależności? W szeregach naśladowców Jezusa panuje godna podziwu jednomyślność. Bądźmy pełni Ducha!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz