Są chwile, gdy nie tylko z zimna zaczynamy drżeć. Drżą nam ręce, głos, ba, cali jesteśmy drżący. Dzieje się tak, gdy jesteśmy np. wystraszeni albo gdy chcemy przed kimś dobrze wypaść. Zdarza się nam też drżeć, gdy zabieramy się za coś bardzo ważnego. Gdy naprawdę nam zależy aby czegoś nie przegapić, nie popsuć, żeby zrobić coś jak najlepiej – to tak bardzo się przejmujemy, że aż zaczynamy drżeć na całym ciele.
A jak podchodzimy do sprawy zbawienia? Biblia wzywa wierzących: Zabiegajcie usilnie z lękiem i drżeniem o własne zbawienie. Bóg bowiem jest sprawcą waszych pragnień i czynów wedle swego upodobania [Flp 2,12-13 w przekładzie Biblii Poznańskiej].
Aby należycie zrozumieć to pouczenie apostolskie, wyjaśnimy sobie kilka użytych w nim pojęć.
1. Lęk – to gr. fobos, co oznacza strach, trwoga, lęk, bojaźń, szacunek, cześć. W Nowym Testamencie pojęcie to występuje na przykład w opisie pierwszego zboru. Każda osoba była przejęta lekiem przed Panem [Dz 2,43]. Pojawia się ono również na okoliczność wydarzeń z Ananiaszem i Safirą. I wielki strach ogarnął cały zbór i wszystkich, którzy to słyszeli [Dz 5,11]. Nawet członkowie zboru się zatrwożyli. Z powodu arbitralnych i ostatecznych skutków grzechu Ananiasza i Safiry, wszystkich ogarnął święty lęk. Biblia Gdańska zaleca atmosferę fobos przy ratowaniu ludzi od wiecznego potępienia. A drugich przez postrach do zbawienia przywódźcie, z ognia ich wyrywając, mając w nienawiści i suknię, która by była od ciała pokalana [Jd 1,23]. To samo fobos w Biblii Ewangelicznej nazwano respektem dla świętości. Dla jeszcze innych miejcie współczucie przeniknięte respektem dla świętości, brzydząc się nawet tuniką splamioną przez ciało.
Biblia najwyraźniej pochwala uczucie bojaźni przed Bogiem i do niego zachęca. Służcie Panu w bojaźni, a rozradujcie się ze drżeniem [Ps 2,11]. Dlatego człowiek wierzący prosi: Wskaż mi, Panie, drogę swoją, bym postępował w prawdzie twojej; Spraw, by serce moje jednego tylko pragnęło, bojaźni imienia twego! [Ps 86,11]. Z Biblii także wiadomo, że uczucie bojaźni Bożej jest pierwszym krokiem do mądrości oraz, że bojaźń Boża powstrzymuje nas przed złym zachowaniem. Jednym słowem, bojaźń jest w świetle Pisma Świętego jak najbardziej pożądanym i godnym naśladowania stanem serca przed Bogiem. Nawet o samym Chrystusie - Mesjaszu Izajasz prorokował: I spocznie na nim Duch Pana; Duch mądrości i rozumu, Duch rady i mocy, Duch poznania i bojaźni Pana. I będzie miał upodobanie w bojaźni Pana [Iz 11,2-3].
2. Drżenie gr. tromos czyli - drżenie, dreszcze. To greckie słowo pojawia się m.in. w opisie kobiet po odkryciu pustego grobu Jezusa. A wyszedłszy prędko, uciekły od grobu: albowiem zdjęło je drżenie i zdumienie, a nikomu nic nie powiadały; bo się bały [Mk 16,8 wg Biblii Gdańskiej]. Dlaczego drżały? Czuły bowiem na przemian strach i ogromną radość – wyjaśnia nam Biblia Ewangeliczna. Zawiera je również świadectwo Pawła apostoła o tym, jak się czuł przed Koryntianami. Stanąłem też przed wami słaby, niepewny i bardzo onieśmielony [1Ko 2,3]. Sporo też w zrozumienie, czym jest tromos wnosi budująca postawa Koryntian w stosunku do Tytusa. A uczucia jego względem was są jeszcze gorętsze, gdy wspomina posłuszeństwo wszystkich was, jak to przyjęliście go z bojaźnią i z drżeniem [2Ko 7,15]. Drżenie pojawia się także w instrukcji dla wierzących niewolników, jak mają służyć swoim ziemskim panom. Słudzy, bądźcie posłuszni panom na ziemi, z bojaźnią i ze drżeniem, w prostocie serca swego, jak Chrystusowi [Ef 6,5].
Jednym słowem, Biblia pochwala postawę drżącego przed Bogiem serca. Nie tylko nie deprecjonuje jej w świetle łaski Bożej ale wręcz taką postawę zaleca. Służcie Panu z bojaźnią i weselcie się. Z drżeniem złóżcie mu hołd, aby się nie rozgniewał i abyście nie zgubili drogi, bo łatwo płonie gniewem. Szczęśliwi wszyscy, którzy mu ufają! [Ps 2,11-12]. Pismo zapewnia o Bożej przychylności dla ludzi drżących przed Bogiem. Tak mówi Pan: Niebo jest moim tronem, a ziemia podnóżkiem moich nóg: Jakiż to dom chcecie mi zbudować i jakież to jest miejsce, gdzie mógłbym spocząć? Przecież to wszystko moja ręka uczyniła tak, że to wszystko powstało - mówi Pan. Lecz Ja patrzę na tego, który jest pokorny i przygnębiony na duchu i który z drżeniem odnosi się do mojego słowa [Iz 66,1-2].
Nawet ludzkie doświadczenie wskazuje na to, że drżące serce jest miłe w oczach tego, przed którym się objawia. Weźmy np. zachowanie dziecka w stosunku do wchodzącego do pokoju ojca. Gdy dziecko w takiej chwili poprawi pozycję ciała, spojrzy w jego kierunku, okaże wrażliwość na to, że się pojawił, wyrazi jakoś należny ojcu respekt – to ojcu jest miło, że syn lub córka tak się nim przejmuje. Wcale nie musi to oznaczać lęku przed ojcem, a miłość, cześć, respekt, szacunek i oddanie. Brak respektu (drżenia) mógłby oznaczać obojętność, niechęć a nawet bunt. Gdy ktoś z racji naszego wieku, płci lub stanowiska okazuje nam respekt, to wyraża właściwą postawę i miłość. Pozwólcie, że wspomnę tu osobistą obserwację sprzed lat. Mieliśmy w zborze kobietę, która przez parę początkowych lat odnosiła się do mnie z dużym respektem. Aż któregoś dnia zwróciła się do mnie po imieniu. Od razu było widać, że coś zmieniło się w jej sercu. Parę dni później słyszałem, jak przed kimś szczyciła się swoją nową odwagą a po kilku miesiącach odeszła od zboru w atmosferze krytyki i osobistej niechęci do mnie.
Jaki jest wniosek? Drżenie przed Bogiem nie oznacza niczego negatywnego. Wręcz przeciwnie, porusza serce Boże i zyskuje upodobanie w Jego oczach. Mało tego, ludzie gardzący osobami z drżącym sercem dostają są na Boży celownik. Słuchajcie słowa Pana wy, którzy z drżeniem odnosicie się do jego Słowa: Powiedzieli wasi bracia, którzy was nienawidzą, którzy wypędzają was z powodu mojego imienia, mówiąc: Niech Pan objawi swoją chwałę, abyśmy mogli oglądać waszą radość. Lecz oni będą zawstydzeni [Iz 66,5]. Lepiej nie wyśmiewajmy tych, co się boją Boga i nie odważają się z Bogiem spoufalać.
3. Zbawienie gr. soteria - ocalenie, wyzwolenie, zachowanie, ratunek, zbawienie. Mówiąc o zbawieniu trzeba nam pamiętać, że dotyczy ono przede wszystkim problemu grzechu – jako źródła oddzielenia od Boga. A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus; albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego [Mt 1,21]. Zbawienia nie należy rozważać jako abstrakcyjnego pojęcia dotyczącego nieokreślonej bliżej przyszłości. Oto teraz czas łaski, oto teraz dzień zbawienia [2Ko 6,2]. Jest ono nierozerwalnie powiązane z Jezusem Chrystusem – Zbawicielem. On to jest owym kamieniem odrzuconym przez was, budujących, On stał się kamieniem węgielnym. I nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,11-12].
Z ludzkiej perspektywy nie można o zbawieniu mówić, jako o dziele już w nas zakończonym. Wciąż przecież zdarza się nam popełniać grzechy. Dopuszczamy się bowiem wszyscy wielu uchybień [Jk 3,2]. Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma [1Jn 1,8]. Możemy jak najbardziej być pewni, że nasz Zbawiciel nie wycofa się z rozpoczętego w nas dzieła zbawienia. Mając tę pewność, że Ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, będzie je też pełnił aż do dnia Chrystusa Jezusa [Flp 1,6] nie boimy się, że Pan się od nas odwróci, bo nawet jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny, albowiem samego siebie zaprzeć się nie może [2Tm 2,13].
Zbawienie jest jednakowoż trwającym w człowieku i pochodzącym od Boga procesem. Na podstawie Pisma twierdzimy, że jesteśmy już zbawieni – bo nasz wewnętrzny człowiek został przez wiarę w Chrystusa ożywiony z martwych. I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni; ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, i nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem - łaską zbawieni jesteście - i wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie, aby okazać w przyszłych wiekach nadzwyczajne bogactwo łaski swojej w dobroci wobec nas w Chrystusie Jezusie [Ef 2,1-7].
Twierdzimy - także na podstawie Pisma Świętego - że wciąż jesteśmy zbawiani – bo nasz umysł, nasze uczucia i nasza wola mają upodobnić się do Syna Bożego. Wraz z nowym narodzeniem rozpoczął się i odbywa się w nas trwający przez całe doczesne życie w ciele proces uświęcenia. Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana, bacząc, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń rosnący w górę, nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu, żeby nikt nie był rozpustny lub lekkomyślny jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał pierworodztwo swoje. A wiecie, że potem, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie uzyskał bowiem zmiany swego położenia, chociaż o nią ze łzami zabiegał [Hbr 12,14-17]. Trzeba nam więc zachować czujność i ustawicznie dbać o utrzymanie się na właściwym kursie, aż dotrzemy do celu wyznaczonego nam przez samego Pana. Tego miłujecie, chociaż go nie widzieliście, wierzycie w niego, choć go teraz nie widzicie, i weselicie się radością niewysłowioną i chwalebną, osiągając cel wiary, zbawienie dusz [1Pt 1,8-9]. Słowo Boże zapowiada, że tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności, da żywot wieczny [Rz 2,7].
Mając już pewność zbawienia głosimy także, że będziemy zbawieni – bo nasze ciało oczekuje na pierwsze zmartwychwstanie! Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa, który przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego, tą mocą, którą też wszystko poddać sobie może [Flp 3,20-21]. Nadchodzi czas, gdy zostaniemy uwolnieni od wszelkich skutków grzechu i nasze zbawienie się dopełni. A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona [1Ts 5,23-24].
4. Sprawowanie zbawienia gr. katergadzomai - sprawić coś, dokonać, uskutecznić, zapracować, zarobić zdobyć, zjednać, opracować, przerobić, ćwiczyć, uprawiać. Sprawowanie zbawienia zakłada osobisty udział zbawionego w procesie zbawienia.Ożywienie z martwych, nowe narodzenie, usprawiedliwienie, oczyszczenie – to dar łaski Bożej! Nic dodać nie możesz do łaski – głosi stary hymn. Łaska Boża okazuje się w nas skuteczna, bo pod jej wpływem zostajemy pobudzeni do uświęcenia naszego życia. Albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi, nauczając nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości i na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, który dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach. To mów i tak napominaj, i tak strofuj z całą powagą. Niechaj cię nikt nie lekceważy [Tt 2,11-15].
Zbawienie jest dziełem Bożym, w które wkalkulowane jest osobiste zaangażowanie człowieka zbawianego. Posłużmy się prostą ilustracją. Mówi się, że Kowalski jest jedynym żywicielem swojej rodziny. To znaczy, że ją założył, zarabia pieniądze na jej utrzymanie i zaopatruje rodzinę we wszystko, co jest potrzebne jej do życia. Ale nie gotuje zupy, nie robi im kanapek i nie podaje im do ust. To jest część dzieła utrzymania ich przy życiu, która należy do żony i dzieci. Kowalskiemu jak najbardziej należy się wdzięczność ze strony jego bliskich, bo faktycznie on jest żywicielem swojej rodziny, ale oni w tym procesie utrzymania się przy życiu także mają swoją rolę do spełnienia.
Biblia poucza nas w tym miejscu, że Bóg jest sprawcą naszego chcenia i wykonania. W jakim sensie? Chcenie to gr. ethelo, co znaczy - chcieć, życzyć sobie, mieć upodobanie, kochać. Wykonanie to gr. energeo czyli - działać, czynić, tworzyć, wykonać, przeprowadzić, być skutecznym, skutkować. Trzeba nam pamiętać, że wszystkie zbawienne myśli i działania są inspirowane przez Ducha Świętego! On poddaje myśl, żeby szukać Boga. Z jednego pnia wywiódł też wszystkie narody ludzkie, aby mieszkały na całym obszarze ziemi, ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania, żeby szukały Boga, czy go może nie wyczują i nie znajdą, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas [Dz 17,26-27]. On obdarował nas życiem wiecznym. On napełnił nas Duchem Świętym. Od Niego pochodzą siły do codziennego trwania w uświęceniu. Trwajcie we mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. Kto trwa we mnie, a Ja w nim, ten wydaje wiele owocu; bo beze mnie nic uczynić nie możecie [Jn 15,4-5].
Na czym praktycznie ma polegać nasze sprawowanie swojego zbawienia? Na wyznawaniu swoich grzechów, odwracaniu się od nich i codziennym nawracaniu się do Pana Jezusa Chrystusa. Na odpowiedzialności za trwanie w Chrystusie i osobisty rozwój duchowy, ale nie tylko. O to się troszcz, w tym trwaj, żeby postępy twoje były widoczne dla wszystkich. Pilnuj siebie samego i nauki, trwaj w tym, bo to czyniąc, i samego siebie zbawisz, i tych, którzy cię słuchają [1Tm 4,15-16]. Sprawowanie zbawienia ma wykraczać poza własny interes. Oczywiste, że stając się podobnym do Zbawiciela, coraz bardziej zaczynamy troszczyć się także o zbawienie innych ludzi.
Kapitalną wskazówką dla powodzenia całej sprawy jest myśl, że sprawowanie zbawienia ma się odbywać w atmosferze bojaźni i drżenia. Podstawowy powód takiej postawy jest zrozumiały. Bóg to bowiem jest sprawcą waszych pragnień i działań płynących z dobrej woli. Tak jest. On nas zainspirował. On stworzył nam tę możliwość. On uruchomił w nas proces zbawienia i wyposażył we wszystko, co potrzebne do osiągnięcia celu. Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość [2Pt 1,3-4]. Jesteśmy szafarzami rozlicznej łaski Bożej [1Pt 4,10]. Odpowiadamy za należyte obchodzenie się z Jego darami.
Dobrze ilustruje to podobieństwo o wiernym i niewiernym słudze. A Pan rzekł: Któż jest tym wiernym i roztropnym szafarzem, którego ustanowił pan nad czeladzią swoją, aby im dawał wyżywienie w czasie właściwym? Błogosławiony ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę, powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim. Jeśliby zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się, przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna, usunie go i wyznaczy mu los z niewiernymi. Ten zaś sługa, który znał wolę pana swego, a nic nie przygotował i nie postąpił według jego woli, odbierze wiele razów. Lecz ten, który nie znał, choć popełnił coś karygodnego, odbierze niewiele razów. Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać [Łk 12,42-48].
Bez bojaźni i drżenia nie może być mowy o należytym sprawowaniu naszego zbawienia. Trzeba tu powiedzieć, że pogląd o nieutracalności zbawienia niesie w sobie niebezpieczeństwo utraty tej ważnej postawy serca. Spróbuję zilustrować to naszym doczesnym życiem w ciele. Chociaż sam Bóg powołał nas do życia, nie jesteśmy jednak niezatapialni i niezniszczalni. Stwórca dał nam odpowiedzialność za utrzymanie się przy życiu. Wyposażył nas w instynkt samozachowawczy i rozum. Możemy i powinniśmy to życie zachowywać! I tak robimy. Gdy rodzi się niemowlę – drżymy o jego życie. Gdy ruszamy w drogę – modlimy się o bezpieczny lot lub przejazd. Gdy nawiedza nas choroba - drżymy, by wyzdrowieć i sięgamy po lekarstwa. Czy słusznie robimy? Oczywiście, że tak. Zawsze istnieje przecież niebezpieczeństwo narażenia życia na śmierć. Przez nieuwagę. Przez brawurę. Przez zaniedbanie. Istnieje nawet możliwość popełnienia samobójstwa. Ale my jesteśmy pro-life i słusznie!
Podobnie jest z darem zbawienia, z darem życia wiecznego. Dostaliśmy je w darze od Boga, a to zobowiązuje! Dlatego z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujmy! Unikajmy wpływu ludzi, którzy twierdzą, że daru życia wiecznego nie można stracić, bo to może się źle dla nas skończyć. Słyszałem kiedyś o chłopcu, który skoczył z dużej wysokości i był zdziwiony, że się połamał. Myślał, że będzie z nim tak, jak było w grze komputerowej, że wstanie i pobiegnie dalej. Młodzieniec spędzający dużo czasu w wirtualnym świecie zaczyna przenosić zaczerpnięte stamtąd przekonania o życiu. Nie tylko sam może więc narazić się na śmierć w realu ale i zaświecić złym przykładem dla młodszych kolegów.
Kto twierdzi, że daru zbawienia nie można utracić, niejako mówi też Darczyńcy, że utracił wpływ na to, co podarował. Tak z pewnością nie jest. Nawet my, np. obdarowując dziecko jakimś drogocennym gadżetem wciąż mamy możliwość wycofania się ze swej wspaniałomyślności. Gdy zaobserwujemy marnotrawienie naszego daru lub używanie go do wyrządzania krzywdy – wówczas zdecydowanie wkraczamy i nie tylko odbieramy nasz dar ale i wymierzamy słuszną karę. Skoro nawet w doczesnym życiu tak bywa, to jakże my ujdziemy cało, jeżeli zlekceważymy tak wielkie zbawienie? [Hbr 2,3]. O ileż sroższej kary, sądzicie, godzien będzie ten, kto Syna Bożego podeptał i zbezcześcił krew przymierza, przez którą został uświęcony, i znieważył Ducha łaski! [Hbr 10,29].
Zbawienie trzeba nam sprawować z bojaźnią i drżeniem. Właśnie po to Bóg wraz z odrodzeniem naszego serca obdarował nas dobrym sumieniem. Dzięki temu mamy na co dzień wewnętrzną busolę, która na bieżąco informuje nas, czy jesteśmy na właściwym kursie. Kto płynie w dobrą stronę, absolutnie nie żyje obawami, czy dotrze do celu. Umiłowani, jeżeli nas serce nie oskarża, możemy śmiało stanąć przed Bogiem i otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem jego [1Jn 3,21-22]. Jeżeli natomiast odzywa się w nas niepokojący głos sumienia – to znak, że trzeba skorygować współrzędne dalszego biegu życia. Gdyby zbawiony człowiek nie mógł już utracić daru żywota wiecznego, wówczas instrument dobrego sumienia byłby mu niepotrzebny. Po cóż Pan mówiłby zwycięzcy ze zboru w Sardes, że nie wymażę imienia jego z księgi żywota, i wyznam imię jego przed moim Ojcem i przed jego aniołami [Obj 3,5], skoro miałoby to dotyczyć wszystkich członków tego zboru?
Trzeba nam z bojaźnią i drżeniem sprawować swoje zbawienie, bowiem wszystko, co się ze zbawieniem wiąże pochodzi z góry i jest dane nam przez samego Boga. Wyobraźmy sobie, że prowadzimy zakład krawiecki i otrzymaliśmy od prezydenta zlecenie uszycia mu spodni z powierzonej tkaniny. Przy innych zleceniach wiele czynności wykonujemy rutynowo i bez większego namysłu. W tym jednak przypadku kroimy materiał z drżeniem. Wielokrotnie upewniamy się, czy nie popełniamy błędu i wszystko staramy się zrobić jak najlepiej. Powód jest oczywisty. Sam prezydent powierzył nam swój materiał i dał zlecenie. Z jednej strony serce nam rośnie, ale jednocześnie i drży, bo takiego materiału nie wolno nam zmarnować. Czy to jest jasne?
Gdy rozmyślam nad sprawą mojego stosunku do daru zbawienia przychodzą mi do głowy słowa śpiewanej niegdyś pieśni.
Poznałem imię najpiękniejsze w świecie
Na dźwięk imienia tego serce drży
Choć życie nieraz wieniec z cierni plecie
Lecz imię „Jezus” suszy gorzkie łzy
Ref. Me serce drży gdy myślę o Jezusie
Wśród mroków imię to nadzieją lśni
W imieniu tym jest duszy mej zbawienie
To imię „Jezus” jest najdroższe mi!
To imię może w smutku mnie pocieszyć
Rozjaśnić może życia ciemną noc
Zbolałe serce może wnet uleczyć
Dzisiejszą słabość zmienić w jutra moc
To imię żyje, będzie żyć na wieki
Choć świat pokryje zapomnienia pył
Choć wyschną morza, bieg swój zmienią rzeki
Przez imię to ja także będę żył
Przyjaciele! Pismo Święte wyraźnie świadczy, że Bogu jest to miłe, gdy ciesząc się darem zbawienia, z bojaźnią i drżeniem bierzemy udział w biegu po wieniec sprawiedliwości. Bogu jest to miłe, gdy z drżącym sercem wiernie czekamy na chwilę, gdy On da nam koronę żywota. Bojaźń i drżenie świadczy o nieustającej wdzięczności i respekcie dla Zbawiciela, który tak niesamowicie nas obdarował.
Bojaźń i drżenie nie świadczy o braku wiary i pewności zbawienia. Jest raczej wyrazem głębszej świadomości, jak wielkie wyróżnienie nas spotkało. Gdy przed laty po raz pierwszy samodzielnie zasiadłem za sterami długiego pociągu, cały drżałem. Nie ze strachu i niepewności, lecz z poczucia młodzieńczej dumy, że coś takiego mi się przydarza. Jak najbardziej byłem pewny, że jestem maszynistą i to wywoływało we mnie drżenie serca.
Żadna żona nie będzie szczęśliwa, gdy jest z mężem tylko dlatego, że najwidoczniej nie ma dla niej już innej opcji. Żadnego męża nie cieszy taka wierność żony. Ich miłość rozkwita i nabiera wartości w okolicznościach, gdy żona mogłaby i miałaby możliwość związania się z kimś innym, a jednak wiernie trwa przy swoim mężu. Bóg nie złapał nas do klatki zwanej zbawieniem. Sprawiamy Mu radość, gdy mogąc pójść w świat, trwamy przy Nim.
Niech zawsze drży nam serce gdy pomyślimy o Jezusie. Niech sprawowanie zbawienia nigdy nie przerodzi się w naszym życiu w rutynę. Amen.
Wczoraj przeczytałem słowa Jezusa „Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest winogrodnikiem. Każdą latorośl, która we mnie nie wydaje owocu, odcina, a każdą, która wydaje owoc, oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc.” [Ew. Jana 15:1-2]. Jak Bóg mógłby odcinać gdyby zbawienie nie było utracalne? Nasz Pan z pewnością najlepiej znał ten temat ;-)
OdpowiedzUsuńDrogi Jarku,
UsuńObawiam się, że w tłumaczeniu tego wiersza niemal we wszystki polskich przekładach jest powielany poważny błąd. Użyte greckie słowo AIRO nie oznacza "odcinać" ale "podnosić". To zasadnicza różnica. Winogrodnik podnosi bezowocne latorośle, które na przykład opadły na ziemię gdzie mają zbyt mało światła(taka jest rzeczywista praktyka). Bóg cierpliwie podnosi i pielęgnuje bezowocne, lub słabo owocujące latorośle które jednak nadal znajdują się w Krzewie Winnym (Jezus mówi: "latorośl... we mnie" i w kolejnych wierszach takie opisuje). Co innego natomiast spotyka te, które nie trwają w Krzewie Winnym: Jan 15:6 Kto nie trwa we mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl; takie zbierają i wrzucają w ogień, gdzie spłoną.
Nie jestem fachowcem od greki, ale można przeczytać o tym słowie tu: http://biblehub.com/greek/142.htm
UsuńZresztą angielskie tłumaczenia mówią również o odcinaniu.