Kto uważnie czyta Biblię, ten wie, że Bóg chce, abyśmy służyli Mu nie angażując się w realizację pomysłów ludzi bezbożnych. Lud Boży nie powinien też nastawiać się na wsparcie ze strony świata. Oczywiście, Bóg dla dobra swoich dzieci może posłużyć się także ludźmi niewierzącymi, ale chrześcijanie nie powinni sercem wiązać się z nimi poprzez zabieganie o ich pomoc, ani też od tej ich ewentualnej pomocy nie powinni się uzależniać.
Gdy swego czasu król judzki sprzymierzył się z odstępczym królem izraelskim i dał się wciągnąć we wspólną wyprawę wojenną, dostał za to poważne napomnienie. Tymczasem Jehoszafat, król Judy, wrócił do siebie, do Jerozolimy, cało. Wówczas wyszedł mu naprzeciw Jehu, syn Chananiego, jasnowidz, i zwrócił się do króla Jehoszafata w ten sposób: Czy musiałeś pomagać bezbożnemu i dochowywać wierności tym, którzy nienawidzą PANA? Wzbudziłeś tym przeciw sobie oburzenie PANA! [2Kn 19,1-2].
Bardzo ważnym głosem w tym temacie jest postawa przywódców odbudowy świątyni po niewoli babilońskiej. A gdy wrogowie Judy i Beniamina usłyszeli, że wygnańcy odbudowują przybytek PANU, Bogu Izraela, przybyli do Zorobabela oraz do naczelników rodów i zaproponowali: Pozwólcie, że będziemy budować razem z wami, ponieważ podobnie jak wy czcimy waszego Boga i my także składamy Mu ofiary od czasów Asarchaddona, króla Asyrii, który nas tutaj sprowadził. Zorobabel jednak, Jeszua i pozostali naczelnicy rodów Izraela odpowiedzieli: Właściwie nic nas z sobą nie łączy na tyle, byśmy mieli wspólnie budować świątynię dla naszego Boga. My sami chcemy budować ją dla PANA, Boga Izraela [Ezd 4,1-3].
Podczas dzisiejszego czytania Biblii zobaczyłem, że i sami ludzie nie należący do ludu Bożego, nie chcą współpracować z prawdziwymi sługami Bożymi. A książęta filistyńscy ciągnęli setkami i tysiącami, a Dawid i jego ludzie ciągnęli na końcu z Akiszem. Książęta filistyńscy zapytali: Po co tutaj ci Hebrajczycy? Akisz odpowiedział książętom filistyńskim: Czyż to nie jest Dawid, sługa Saula, króla Izraela, który był przy mnie przez te dni, nawet przez te lata, a nie znalazłem w nim żadnej winy od tego dnia, kiedy zbiegł do mnie, aż po dziś dzień? Lecz książęta filistyńscy rozgniewali się i powiedzieli mu: Odpraw tego człowieka i niech wróci do swego miejsca, które mu wyznaczyłeś. Niech nie idzie z nami do bitwy, aby w czasie walki nie stał się naszym przeciwnikiem [1Sm 29,2-4]. Może i zwykli wojownicy chcieliby towarzystwa Dawida, ale ich książęta uznali go za personę non grata.
Jaki z tego wniosek? Ludzie odrodzeni duchowo i żyjący na co dzień z Jezusem powinni wykonywać dzieła Boże bez wchodzenia w związki i sojusze ze światem. Mamy kierownictwo Ducha Świętego, aby wiedzieć co, gdzie, kiedy i jak należy robić. Mamy też Wszechmogącego Pana, który potrafi zaspokoić wszelkie nasze potrzeby i wyposażyć nas odpowiednio do zleconych nam przez Niego zadań. Przestańcie wprzęgać się w nierówne jarzmo z niewierzącymi. Cóż za towarzystwo sprawiedliwości z bezprawiem? Co za wspólnota światła i ciemności? Co za harmonia między Chrystusem a Beliarem? Gdzie część wspólna wierzącego z niewierzącym? Jaka zgoda między przybytkiem Boga a bóstwami? [2Ko 6,14-16]. Przypadek z Dawidem uświadamia nam, że ludziom bezbożnym faktycznie nasza obecność też nie jest na rękę. Gdybyście byli ze świata, świat kochałby was jako swoją własność; ponieważ jednak nie jesteście ze świata, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi [J 15,19] - powiedział Jezus.
Niedawno przeczytałem gdzieś na FB kilka luźnych myśli uczestnika pewnej głośnej konferencji chrześcijańskiej. Był podekscytowany, więc sformułował parę wniosków i podzielił się nimi ze znajomymi. Dowiedział się na tej konferencji między innymi tego, że "jeżeli ktoś nie ma w świecie przyjaciół, to znaczy, że nie jest naśladowcą Chrystusa". Jak to skomentować? Najlepiej słowami samej Biblii: Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga [Jk 4,4].
Posłuszeństwo Słowu Bożemu w poruszonej tu kwestii ma swoją cenę. Czasem już sam brak zaproszenia do współpracy może osoby niezaproszone na tyle poirytować, że zaczną występować przeciwko nam. Coś takiego zdarzyło się biblijnemu Jefcie. Potem zebrali się Efraimici, ruszyli na północ i rzekli do Jefty: Dlaczego wyruszyłeś na wojnę z Ammonitami a nas nie wezwałeś, abyśmy z tobą poszli? Toteż spalimy twój dom razem z tobą [Sdz 12,1]. Skąd w nich aż tak silna niechęć? To już temat na inne rozważanie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz