Myślę dzisiaj o proroku Jeremiaszu. Prorokował on ludowi Bożemu w skomplikowanych czasach i okolicznościach. W obliczu groźby najazdu na ich kraj, Judejczycy poprosili Jeremiasza o słowo od Pana. Wpadli na pomysł, aby schronić się w Egipcie. Zamierzali zrobić coś, o czym czuli, że nie spodoba się Bogu i liczyli na to, że Jeremiasz zechce ten zamiar poprzeć. Lecz prorok Pana nie mógł opowiedzieć się po ich stronie. Nie idźcie do Egiptu! Zapamiętajcie, co mówię. Dziś was przed tym przestrzegam! Jeśli nie posłuchacie, popełnicie błąd. I zapłacicie za to życiem. A przecież sami wysłaliście mnie do PANA, waszego Boga, prosząc: Módl się za nami do PANA, naszego Boga, i przekaż nam dokładnie to, co powie ci PAN, nasz Bóg, a zgodnie z tym postąpimy. Macie więc Jego odpowiedź. Widzę jednak, że nie zamierzacie posłuchać rady PANA, waszego Boga, z którą mnie do was posyła. Zapamiętajcie zatem, że tam, dokąd pragniecie pójść i gdzie się chcecie zatrzymać, poginiecie od miecza, od głodu i zarazy [Jr 42,19-22].
Rzeczywiście. Judejczycy zignorowali głos Boży. Pewni siebie ludzie zawołali do Jeremiasza: Wygadujesz kłamstwa! To nie PAN, nasz Bóg, posłał cię, by nam powiedzieć, że nie mamy iść do Egiptu, aby tam sie zatrzymać! [Jr 43,2]. Ich przywódca wraz z pozostałymi dowódcami wojskowymi oraz całym ludem, nie posłuchał głosu PANA. Postanowili nie zostawać w ziemi judzkiej [Jr 43,4]. Zrobili po swojemu. Przywódcy wciągnęli w nieposłuszeństwo Bogu wielu poczciwych ludzi. Poszli, chociaż Bóg wyraźnie im powiedział, że mają zostać w miejscu, gdzie byli.
Jak w tej sytuacji zachował się prorok Jeremiasz? Opuścił czym prędzej nieposłuszne Bogu szeregi? O, nie! Prorok PANA nie pozostawił błądzącego ludu Bożego. Został z nimi, chociaż nie podzielał ich stanowiska. Przecież w takich okolicznościach był im bardziej niż kiedykolwiek wcześniej potrzebny! Oni nie posłuchali głosu PANA, a Jeremiasz razem z nimi udał się do Tachpanches w Egipcie. I tam Bóg znowu zaczął używać Jeremiasza, jako swojego proroka: Oświadczyliście własnymi ustami - wy oraz wasze kobiety - i potwierdziliście własnymi czynami to, że chcecie spełniać złożone przez was śluby, kadzić królowej niebios i wylewać dla niej ofiary z płynów. I trzeba przyznać, ze twardo obstajecie przy waszych ślubach i pilnie spełniacie wasze obietnice! Dlatego słuchajcie słowa PANA, wy, mieszkańcy Judy zamieszkali teraz w Egipcie... [Jr 44,25-26].
Czego od Jeremiasza powinni nauczyć się współcześni słudzy Słowa Bożego? Między innymi tego, że nie opuszcza się społeczności Kościoła w sytuacji, gdy ludowi Bożemu i jego przywódcom zdarzy się pobłądzić, a nawet jawnie zignorować głos Boży. Trzeba nam nadal ich miłować i być między nimi, bo w każdej chwili Chrystus Pan może zechcieć znowu nas użyć dla ich dobra. Jak nie porzuca się żony, gdy źle się zachowa, tak nie odchodzi się od Kościoła, nawet gdy zaczynają targać nim jakieś kontrowersje.
Wiadomo, że Jeremiaszowi nie było łatwo pozostawać w gronie ludzi sprzeciwiających się woli Bożej. Podobnie Ezechielowi nie uśmiechało się głosić ludziom, którzy jawnie byli mu przeciwni. Lecz Pan powiedział: Posyłam cię do potomków o hardej twarzy i upartym sercu - do takich właśnie Ja cię posyłam, a ty mów: Tak mówi wszechmocny PAN! A oni, czy zechcą słuchać, czy nie - ponieważ to zbuntowany ród - poznają, że prorok był pośród nich [Ez 2,4-5].
Dziękuję Pastorze.
OdpowiedzUsuńOto Słowo na czasie! I rada od Pana na ten czas.
OdpowiedzUsuńMyślę, że można, a nawet trzeba popatrzeć na tą kwestię z innej perspektywy, kiedy jest niezbędna ewakuacja z kościoła. Przy czym kościół rozumiem w znaczeniu denominacji lub zboru. Kiedyś do Jeremiasza Pan Bóg wkładał w serce potrzeba pójścia z narodem do niewoli. Dziś w wielu miejscach Pan nawołuje. "Wnijdźcie z pośrodku nich, a nieczystego się nie dotykajcie". Warto i te słowa rozważyć.
OdpowiedzUsuńAp 18:4-5: "I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające, Gdyż aż do nieba dosięgły grzechy jego i wspomniał Bóg na jego nieprawości."
Iz 52:11: "Precz, precz, wyjdźcie stamtąd, nieczystego nie dotykajcie! Wyjdźcie spośród niego, oczyśćcie się, wy, którzy nosicie naczynia Pańskie!"
Tak. Trzeba mieć duchowe rozeznanie, czy zostać, czy odejść.
UsuńAndrzeju, ale jest też list do Zboru w Sardes, gdzie jest mowa o kilku, którzy zachowali białe szaty i będą w nich chodzić przed Panem (Obj3). Do nich Pan nie powiedział "wyjdźcie spośród nich"...
OdpowiedzUsuńTe wersety, które cytujesz są aż nadto wykorzystywane przez wielu wierzących niezadowolonych z sytuacji w zborach - ale kiedy okręt Pawła tonął, on został razem z tymi plugawymi, grzesznymi marynarzami, żołnierzami i więźniami - nie chciał uciekać jak szczur, to tym bardziej to co napisał Brat Marian jest aktualne w Zborach Bożych...
Oczywiście wszystko należy traktować z pokorą przed Bogiem i nie należy odrzucać takiej ostateczności jak wyjście ze zboru, ale to jest moim zdaniem totalna ostateczność, która musi być wyraźnie poparta Bożym prowadzeniem.
Hubercie, oczywiście uważam, że opuszczenie zboru czy denominacji to ostateczność. Z drugiej strony zbyt długie pozostanie w toksycznym środowisku duchowym prowadzi do duchowego zobojętnienia, a nawet do duchowej śmierci. Obecnie trudno jest w wielu miejscach zachować białe szaty. Znam kilku takich śmiałków, którzy z biegiem lat stali się tacy sami jak większość. Zadziałał efekt ugotowanej żaby. Dziś akceptuję wszystko wobec czego się kiedyś przeciwstawiali. Jest takie mądre przysłowie; z kim przystajesz takim się stajesz.
OdpowiedzUsuńPodobne tłumaczenie słyszę z ust wielu [nowonarodzonych] rzymskich katolików, którzy zostają i próbują coś tam uleczyć. Uczestnicząc w niebiblijnych praktykach. Z biegiem lat ich reformacyjne nastawienie słabnie i zanika, nikną w tłumie.
Dlatego Paweł pisze:
„Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, I będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, I nieczystego się nie dotykajcie; A Ja przyjmę was I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący;” 2 Kor. 6:14-18
A wspomniany przez Brata Mariana Jeremiasz dodaje:
„Uchodźcie z pośrodka Babilonu i niech każdy ratuje swoje życie, abyście nie zginęli przez jego winę, gdyż jest to czas pomsty dla Pana, On odda mu to, na co zasłużył! (...) Babilon padł znienacka i został rozbity. Biadajcie nad nim, weźcie balsamu na jego ból, może da się go uleczyć. Leczyliśmy Babilon, ale nie dało się go uleczyć; zostawcie go! Chodźmy każdy do swojego kraju, gdyż jego sąd niebios sięga i wznosi się aż do obłoków!” (…) I nawiedzę Bela w Babilonie, i wyciągnę z jego paszczy, co pochłonął. I już nie będą tłumnie płynąć do niego narody. Padł także mur Babilonu. Wyjdź z jego pośrodka, mój ludu, i niech każdy ratuje swoje życie przed żarem gniewu Pana!” Jer. 51: 6, 8-9, 44-45
Drogę ucieczki też trzeba brać pod uwagę ! Pisałem o tym podczas studium księgi Objawienia. - http://objawienie365.blogspot.com/2014/09/rozdzia-184.html