Naszły mnie dzisiaj myśli o ważności trwania w wierze. Kończy się kolejny rok chrześcijańskiej pielgrzymki, a cel ciągle jeszcze jest przed nami. Pan okazuje cierpliwość grzesznikom, aby dać im jeszcze szansę nawrócenia, a my miewamy odczucie, że opóźnia się powrót Pana i pochwycenie Kościoła. Trzeba nam więc wykazać się wytrwałością. Frapuję się, bo na drodze wiary nie widzę już wielu współwyznawców Chrystusa i towarzyszy w pracy dla Pana sprzed lat. Nie, nie poumierali. Wciąż chodzą po ziemi, ale już - niestety - jakimiś innymi ścieżkami.
Zjawisko duchowych manowców przybiera formy bardzo zróżnicowane. Niektórzy zajęli się redefiniowaniem wiary w Boga i organizowaniem życia oraz służby kościoła na ziemi niejako od nowa. Zachowują się tak, jakby jako pierwsi uchwycili prawdziwy sens ewangelii i jakby od nich wszystko dopiero się zaczynało. Inni słudzy Pańscy marnotrawią czas i siły na aktywność, która z duchowego punktu widzenia przynosi w najlepszym przypadku zaledwie niewielki pożytek. Jeżdżą, biegają, rzeźbią sylwetkę, jedzą tylko zdrową żywność i tak troszczą się o swoje zdrowie, jakby bali się rozstania z tym życiem i spotkania z Chrystusem.
Są tacy, którzy rzucili się w wir działalności społeczno-politycznej i dobroczynnej. Nie ma ich w pracy dla Pana, bo udzielają się społecznie ramię w ramię ze świeckimi działaczami i samorządowcami. Niektórzy zniknęli z codziennego życia zboru, bo się zakochali i miłują swoich najbliższych bardziej niż Jezusa. Najwięcej jednak z dotychczasowych, biblijnie wierzących chrześcijan powróciło zwyczajnie do świata. Jeszcze parę lat temu byli zaangażowani w służbie duchowej, stawali w niedzielę za kazalnicą, pełnili w zborze rolę starszych - a teraz żyją, jakby Pana Jezusa nigdy nie poznali. Robią pieniądze, budują własne kariery zawodowe bądź artystyczne, oddają się swoim zainteresowaniom i przyjemnościom, a o Panu i Zbawicielu zapomnieli.
Z roku na rok staje się to powszechniejsze. Z coraz większą łatwością ludzie odstępują od wiary i znikają ze wspólnoty kościoła. Owszem, dużo ludzi nawraca się i przyłącza do zborów, lecz nie wytrzymują w nich zbyt długo. Schodzą na manowce. Dlatego powinniśmy w większym jeszcze stopniu stosować się do tego, co usłyszeliśmy, aby nas czasem nie zniosło na bezdroża [Hbr 2,1]. Biblia Gdańska oddaje tę myśl następująco: Przetoż musimy tem pilniej przestrzegać tego, cośmy słyszeli, byśmy snać nie przeciekli. Mamy trzymać poziom. Gdy naczynie jest dziurawe, poziom jego zawartości ciągle się w nim obniża. Jak można przez lata trzymać należyty poziom? Jak utrzymać się na właściwym kursie i nie zboczyć z drogi? Zacytowany fragment Pisma Świętego daje wyraźną wskazówkę. Powinniśmy coraz staranniej trzymać się Słowa Bożego.
Zejście na własne ścieżki i życie bez społeczności z Bogiem jest strasznie niebezpieczne. Bo zginą ci, którzy oddalają się od Ciebie, zniszczysz wszystkich nie dochowujących Ci wiary [Ps 73,27].
Aktualne tematy, wydarzenia, zjawiska, święta, rocznice i trendy społeczne z biblijnej perspektywy
27 grudnia, 2019
22 grudnia, 2019
Życzenia świąteczne 2019
Mało kto nie jest zainteresowany osobistym poznaniem ważnych ludzi. Zobaczyć ich z bliska, uścisnąc dłoń, wymienić chociażby kilka słów, nie mówiąc już o osobistej rozmowie i spożytym przy tym samym stole posiłku - to marzenie większości z nas. Chwalimy się wspólnym zdjęciem i jakimkolwiek, chociażby przypadkowym spotkaniem ze sławnymi osobistościami. Nielicznym dane jest bliższe poznanie takich osób i zawiązanie z nimi trwałych relacji.
Najważniejszą i absolutnie z nikim innym nieporównywalną Osobą dla chrześcijanina jest Syn Boży, Jezus Chrystus. Z kim mnie porównacie i z kim zestawicie albo do kogo upodobnicie, abyśmy byli sobie równi? [Iz 46,5] - pyta Pan. Poznanie Jezusa to nasze "być albo nie być". A to jest żywot wieczny, aby poznali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga i Jezusa Chrystusa, którego posłałeś [J 17,3]. Dobrze jest wiedzieć, że spotkanie zapoznawcze z Panem Jezusem aranżuje Duch Święty. Tylko przez Niego też możemy dowiedzieć się bliższych szczegółów o Chrystusie Panu i być z Nim w stałym kontakcie. On Mnie uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam przekaże [J 16,14] - powiedział Jezus o Duchu Świętym. Nie ma dla chrześcijanina większego zaszczytu, jak bliskość z Panem Jezusem.
Za przykład właściwego doceniania rangi poznania Jezusa służy nam apostoł Paweł. Ale wszystko to, co mi było zyskiem uznałem ze względu na Jezusa Chrystusa za szkodę. Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa i znaleźć się w Nim, nie mając własnej sprawiedliwości, opartej na zakonie, lecz tę, która się wywodzi z wiary w Chrystusa, sprawiedliwość z Boga, na podstawie wiary, żeby poznać Go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając sie podobnym do niego w jego śmierci, aby tym sposobem dostąpić zmartwychwstania [Flp 3,7-11]. Od czasu spotkania z Jezusem na drodze do Damaszku wszystko wcześniejsze w życiu Saula z Tarsu trafiło w kąt. Sprawa coraz lepszego poznawania Syna Bożego zdominowała całe jego życie.
Właśnie tego - bliższego poznania Jezusa Chrystusa - na okoliczność Świąt Narodzenia Pańskiego A.D. 2019 życzę wszystkim Wam; współczesnym współwyznawcom Jezusa Chrystusa, Członkom i Przyjaciołom Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku, Czytelnikom bloga "Dzisiaj w świetle Biblii" i Znajomym z Facebooka. Dobrej znajomości z Panem Jezusem nic innego nam nie zastąpi. Życzę Wam i sobie, abyśmy w te święta mieli czas, aby pobyć z Jezusem, by mieć z Nim osobistą rozmowę, by otrzymać od Ducha Świętego objawienie czegoś więcej o Synu Bożym. Wykorzystajmy okazję, bo przecież nie jest On daleko od każdego z nas [Dz 17,27]. Dajmy naszemu Zbawicielowi i Panu wyraźnie do zrozumienia, że Go kochamy ponad wszystko, i że znajomość z Nim jest dla nas praktycznie najważniejsza.
13 grudnia, 2019
Zbór jako ośrodek kultury Królestwa Bożego
Swego czasu dane mi było zajrzeć do Domu Kultury Polskiej na Litwie. Na terenach dość gęsto zamieszkanych przez Polaków stworzono miejsce, gdzie nasi rodacy spotykali się i na różne sposoby wyrażali tam samych siebie; swoje obyczaje, upodobania, przyzwyczajenia i zainteresowania. Z miłości i szacunku do moich rodaków nie napiszę, jak wyglądało to miejsce. Było wszakże świadectwem stanu ducha i kultury osobistej tamtejszych mieszkańców polskiego pochodzenia.
Nie inaczej jest z nami. Kto odwiedza Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE na Olszynce już na pierwszy rzut oka może się o nas sporo dowiedzieć. Oczywiście, najpierw zwraca uwagę na rzeczy zewnętrzne. Lecz liczy się nie tylko to, aby wszystko było na swoim miejscu, aby trawa była wykoszona a cała posesja należycie uporządkowana. Nie mniej ważne jest i to, by został on przez nas serdecznie przywitany i potraktowany w sposób godny miejsca, w którym się znalazł.
Królestwo Boże na ziemi wyraża się zachowaniem osób, które do niego należą. Królestwo Boże nie przychodzi w sposób dostrzegalny. Nikt nie powie: Spójrzcie, jest tutaj! Albo: Spójrzcie, jest tam! Bo właściwie Królestwo Boże jest pośród was [Łk 17,20b-21]. Zbór chrześcijański z natury rzeczy jest więc ośrodkiem kultury Królestwa Bożego. Nasze czyny, gesty i słowa, całe nasze zachowanie na Olszynce – chcemy czy nie chcemy – jest odzwierciedleniem Królestwa Bożego w nas. Tym samym przynosimy Królestwu Bożemu albo chwałę, albo ujmę. Albo wysyłamy zrozumiałe sygnały na jego temat, albo zaciemniamy obraz Królestwa Bożego w oczach przyglądających się nam ludzi.
Rola domu kultury Królestwa Bożego na ziemi jest bardzo odpowiedzialna i zobowiązująca. Wymaga od nas wszystkich postępowania zgodnego ze standardami Pisma Świętego. Nie może ono być zdominowane przez sprawy o charakterze fizycznym, albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym [Rz 14,17]. Powinno być nacechowane harmonią i pokojem Bożym, gdyż Bóg nie jest Bogiem zamieszania, ale pokoju [1Ko 14,33]. Miejsce kultury Królestwa Bożego z założenia, z natury rzeczy, ma służyć chwale Bożej, a nie ludzkiej. Ma sprawiać przyjemność Bogu, a nie służyć ludzkim upodobaniom. Z tego też tytułu zbór nie jest miejscem do uprawiania pluralizmu kulturowego. Chrześcijańska pobożność nie zapożycza świeckich zwyczajów i nie splata się z nimi. Bóg nie chce, aby kościół był ośrodkiem multikulti. Dlatego nie wnośmy do życia zboru metod, manier i aplauzów zapożyczanych ze świeckich imprez.
W ośrodku kultury Królestwa Bożego myśli się i rozmawia w sposób godny dzieci Bożych. Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały [Flp 4,8]. Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają [Ef 4,29]. Tutaj nie plotkuje się ani nie obmawia bliźnich. Nie mówi się źle o władzy ani nie krytykuje innych chrześcijan. Kultura Królestwa Bożego polega na stałej gotowości do usługiwania innym i uważania ich za wyższych od siebie.
Mając powyższe na uwadze wszyscy z należytym zaangażowaniem przykładajmy się do tworzenia dobrego ośrodka kultury Królestwa Bożego na Olszynce. Począwszy od utrzymywania wzorowego porządku na całej parceli, poprzez wygląd zewnętrzny i wewnętrzny naszych budynków, a na godnym zachowaniu każdego z nas kończąc, dbajmy o wysoki poziom świadectwa dla otaczającego nas świata. Niech każdy, kto zajrzy do nas chociażby na chwilę, od razu zauważy i odczuje, że trafił do nieziemskiego miejsca. Niech poczuje tu atmosferę Królestwa Bożego.
05 grudnia, 2019
Nauka z czarnego kruka
Kruki kilka razy pojawiają się w Biblii. O dziwo, przeważnie są narzędziem w ręku Bożym. Są naprawdę czarne. Zgadza się to z biblijną opowieścią oblubienicy, która o swoim miłym mówi, że jego kędziory to gałązki palmowe, czarne jak kruk [PnP 5,11]. Przylatując więc na Olszynkę i paradując na moich oczach przypominają mi o kilku ważnych sprawach:
Po drugie, bywa, że jakiś człowiek łamie Boże przykazanie nakazujące, by czcić swego ojca i matkę. Słyszymy czasem, jak naśmiewa się ze swoich rodziców i ich lekceważy. Biblia mówi, że Bóg wyśle przeciwko takiemu człowiekowi swoich wysłańców. Oko, które szydzi z ojca i gardzi sędziwą matką, wydziobią kruki nad rzeką lub zjedzą orlęta [Prz 30,17]. Skoro tak mówi Słowo Boże, to zawsze – wcześniej czy później – tak się też stanie. Boże "kruki" mogą przynieść chleb, ale innym razem przylecą, żeby wykonać sąd Boży.
Patrzę i widzę zwykłe, czarne krukowate, jakich wiele. A jednak dzięki Biblii z ich widoku czerpię ważną naukę…
04 grudnia, 2019
Czy dla innych pożytkiem twe życie?
Niestety, jest i u nas. Drzewo rosnące na zborowej parceli zaatakowała jemioła. Jak to możliwe, aby taki pasożyt znalazł w środowisku kościelnym dogodne warunki rozwoju? A jednak. Do tego, jak na ironię, wygląda ładniej od gałęzi, na których żeruje. Wydała nawet coś na wzór owocu, nibyjagody, które roznoszone przez ptaki stają się zarodkiem nowych ognisk jemioły.
Szkoda drzew porażonych przez jemiołę. Niby nie zabija ich ona szybko, niby w normalnych warunkach pogodowych nie wysysa z nich aż tak dużo soków odżywczych, ale gdy nadchodzi susza, wtedy zabiera wszystko i drzewo zaczyna obumierać. Bardzo to wymowny obraz wspólnoty kościelnej i pewnych ludzi, którzy przyłączają się do niej. Mają dobrą prezencję, rzucają się w oczy, są pozytywnie nastawieni i zawsze obecni, ale szybko można się zorientować, że przyszli do zboru jedynie po to, by na nim żerować.
Patrząc na jemiołę myślę o mojej własnej użyteczności dla Boga i ludzi. Co praktycznie wnoszę na co dzień w życie zboru, do którego należę? Czy biorę czynny udział w jego działalności? Czy dźwigam w sercu jego ciężary i modlę się o mój zbór? Czy regularnie wspieram zbór finansowo, np. oddając dziesięcinę, bo to biblijny, najbardziej sprawiedliwy sposób na równomierne rozłożenie materialnych zobowiązań zboru pomiędzy jego członków. Czy okazuję zainteresowanie osobom będącym w trudnej sytuacji życiowej? Czy dbam o dobre imię mojego zboru?
Od czasu do czasu w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE śpiewamy pieśń bardzo pod tym względem dającą do myślenia:
1. Czy dla innych pożytkiem twe życie?
Boża miłość czy w tobie jaśnieje?
Czy grzesznikom wskazujesz zbawienie
I w zgubionych rozniecasz nadzieję?
2. Czy pomocą dla innych twe życie?
Czy swym bliźnim brzemiona zdejmujesz?
Masz-li balsam dla serc utrapionych?
Czy strudzonym spoczynek wskazujesz?
3. Czy ochłodą dla innych twe życie?
Czyś jest chętny i zawsze gotowy
Tym najmniejszym, czym możesz, usłużyć
I z niedoli ich dźwignąć grzechowej?
4. Ach, daremne i próżne twe życie
Jeśli miejsce zostawiasz grzechowi
Przeto Panu się oddaj zupełnie
On ożywi cię, wzmocni, odnowi
Ref. Daj, Panie, bym pożytecznym był dziś
Z Swoją miłością do serca się zbliż!
Me biedne życie obdarz obficie
Bym pożytecznym dla innych był dziś
H. G. Smyth, (Śpiewnik Pielgrzyma Nr 475)
Szkoda drzew porażonych przez jemiołę. Niby nie zabija ich ona szybko, niby w normalnych warunkach pogodowych nie wysysa z nich aż tak dużo soków odżywczych, ale gdy nadchodzi susza, wtedy zabiera wszystko i drzewo zaczyna obumierać. Bardzo to wymowny obraz wspólnoty kościelnej i pewnych ludzi, którzy przyłączają się do niej. Mają dobrą prezencję, rzucają się w oczy, są pozytywnie nastawieni i zawsze obecni, ale szybko można się zorientować, że przyszli do zboru jedynie po to, by na nim żerować.
Patrząc na jemiołę myślę o mojej własnej użyteczności dla Boga i ludzi. Co praktycznie wnoszę na co dzień w życie zboru, do którego należę? Czy biorę czynny udział w jego działalności? Czy dźwigam w sercu jego ciężary i modlę się o mój zbór? Czy regularnie wspieram zbór finansowo, np. oddając dziesięcinę, bo to biblijny, najbardziej sprawiedliwy sposób na równomierne rozłożenie materialnych zobowiązań zboru pomiędzy jego członków. Czy okazuję zainteresowanie osobom będącym w trudnej sytuacji życiowej? Czy dbam o dobre imię mojego zboru?
Od czasu do czasu w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE śpiewamy pieśń bardzo pod tym względem dającą do myślenia:
1. Czy dla innych pożytkiem twe życie?
Boża miłość czy w tobie jaśnieje?
Czy grzesznikom wskazujesz zbawienie
I w zgubionych rozniecasz nadzieję?
2. Czy pomocą dla innych twe życie?
Czy swym bliźnim brzemiona zdejmujesz?
Masz-li balsam dla serc utrapionych?
Czy strudzonym spoczynek wskazujesz?
3. Czy ochłodą dla innych twe życie?
Czyś jest chętny i zawsze gotowy
Tym najmniejszym, czym możesz, usłużyć
I z niedoli ich dźwignąć grzechowej?
4. Ach, daremne i próżne twe życie
Jeśli miejsce zostawiasz grzechowi
Przeto Panu się oddaj zupełnie
On ożywi cię, wzmocni, odnowi
Ref. Daj, Panie, bym pożytecznym był dziś
Z Swoją miłością do serca się zbliż!
Me biedne życie obdarz obficie
Bym pożytecznym dla innych był dziś
H. G. Smyth, (Śpiewnik Pielgrzyma Nr 475)
03 grudnia, 2019
Nie ma zgody na krecią robotę
Kretowiska w naszym ogrodzie odkryte rankiem 3 grudnia 2019 |
A jak dzisiaj należy traktować krety? Wiadomo, że chrześcijanie nie dzielą zwierząt na czyste i nieczyste. Jednak nie wszystkie zwierzęta traktujemy jednakowo. Niektóre są przecież bardzo pożyteczne, a niektóre nazywamy szkodnikami. Krety należą - niestety - do tych drugich. Dlatego nie pozwalamy im robić wszystkiego, co chcą. Nie wszędzie wolno im budować kretowiska. Owszem - zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Środowiska z 16 grudnia 2016 roku w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt - mogą je robić krety znajdujące się poza terenem ogrodów, upraw ogrodniczych, szkółek leśnych, trawiastych lotnisk, ziemnych konstrukcji hydrotechnicznych oraz obiektów sportowych. Krety w Polsce podlegają częściowej ochronie. Natomiast gdy wchodzą na teren naszego ogrodu, to mamy prawo nie pozwolić im na niszczenie naszych upraw i trawników.
Każdy zbór, każdą wspólnotę chrześcijańską można przyrównać do pięknego i rozległego ogrodu. Społeczność chrześcijańska jest owocem działania łaski Bożej i trudu wielu sług i służebnic Pańskich. Zbór wymaga należytego prowadzenia i ochrony przed szkodnikami. Chcę, abyś wiedział jak należy postępować w domu Bożym, którym jest Kościół Boga żyjącego, filar i ostoja prawdy [1Tm 3,15]. Dzięki temu w zborze mamy wiele przyjemności, pożytku i wzajemnego zbudowania. Zbór to wielka wartość, której trzeba strzec i dbać o nią. Trzeba uważać, żeby ktoś nie robił nam w nim kreciej roboty...
Krecia robota? Według Słownika Języka Polskiego krecia robota - to podstępne, niejawne i niszczące działanie skierowane przeciwko komuś lub czemuś. W sferze duchowej krecia robota może przybrać przeróżne formy i dotyczyć każdej dziedziny służby. Ukryta zazdrość, duch rywalizacji, niezdrowe ambicje, podejrzliwość, wysokie mniemanie o sobie, sympatie i antypatie, bunt, głód poklasku i uznania, przekora itd. - to jej podziemne korytarze, które w pewnym momencie muszą ujawnić się kopcem napięcia w zborze i zakłócić jego harmonijny wygląd. Biblijnemu królowi Dawidowi krecią robotę robił jego własny syn, rozdając uściski ludziom wchodzącym do pałacu i dając im do zrozumienia, że bardziej od króla troszczy się o nich [zob. 2Sm 15].
W zborze nie ma zgody na krecią robotę! Podobnie jak w sferze fizycznej mamy prawo, by na prywatnym terenie zboru zakazać wulgaryzmów, palenia papierosów, picia alkoholu, wprowadzania psów, niszczenia zieleni itp., tak też w sferze duchowej mamy prawo nie zgadzać się na działania przeciwko jedności, wzajemnemu zaufaniu, stabilności służby i dobrej współpracy braci i sióstr. Każde napięcie w relacjach braterskich i siostrzanych świadczy o tym, że ktoś robi lub już zrobił nam krecią robotę...
We własnym ogrodzie mamy prawo zwalczać kreta. Jest wiele sposobów, by to skutecznie zrobić. A jak udaremnić w porę krecią robotę w zborze? To już nie jest takie proste. Zwłaszcza, że każdy kontakt z "kretem" może i nas samych duchowo zanieczyścić...
02 grudnia, 2019
Możesz się nie bać śmierci!
W minionych tygodniach odczuwałem silną potrzebę przygotowania środowiska Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE do tego, abyśmy mogli stanąć oko w oko ze śmiercią bez żadnego lęku. Wszyscy przecież umrzemy. Niejednakowe wszakże jest miejsce wiecznego przeznaczenia. I pójdą ci na męki wieczne, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego [Mt 25,46] - powiedział Jezus.
Są więc ludzie, którzy jak najbardziej powinni się bać śmierci. Z chwilą oddzielenia duszy od ciała trafią - jak bogacz z opowieści Jezusa o bogaczu i Łazarzu - do miejsca wiecznego, nieodwracalnego cierpienia. Ci zaś, którzy wierzą Jezusowi Chrystusowi, którzy miłują Jezusa ponad wszystko i którzy trwają z Nim w bliskiej społeczności, ci już nie boją się śmierci.
Tak oto pod wspólnym hasłem "Możesz się nie bać śmierci!" zrodziło się pięć kazań:
1. Podstawy wolności od lęku przed śmiercią
2. Kto powinien bać się śmierci
3. Wywiń się!
4. Kto już nie boi się śmierci
5. Co czeka nas po tamtej stronie
Zapraszam do zapoznania się z tymi rozważaniami i dołączenia do grona osób, które z podniesioną głową, bez lęku wyglądają dnia swego odejścia z tego świata i spotkania z Panem Jezusem.
Są więc ludzie, którzy jak najbardziej powinni się bać śmierci. Z chwilą oddzielenia duszy od ciała trafią - jak bogacz z opowieści Jezusa o bogaczu i Łazarzu - do miejsca wiecznego, nieodwracalnego cierpienia. Ci zaś, którzy wierzą Jezusowi Chrystusowi, którzy miłują Jezusa ponad wszystko i którzy trwają z Nim w bliskiej społeczności, ci już nie boją się śmierci.
Tak oto pod wspólnym hasłem "Możesz się nie bać śmierci!" zrodziło się pięć kazań:
1. Podstawy wolności od lęku przed śmiercią
2. Kto powinien bać się śmierci
3. Wywiń się!
4. Kto już nie boi się śmierci
5. Co czeka nas po tamtej stronie
Zapraszam do zapoznania się z tymi rozważaniami i dołączenia do grona osób, które z podniesioną głową, bez lęku wyglądają dnia swego odejścia z tego świata i spotkania z Panem Jezusem.