13 stycznia, 2020

Jestem nieważny

Nosimy w sobie naturalne umiłowanie wielkości, uznania i bycia cenionym. Wybieramy takie miejsca, gdzie czujemy się należycie dowartościowani. Opuszczamy kręgi towarzyskie, zbory a nawet współmałżonków, jeżeli poczujemy się przy nich nieważni. Coraz śmielej sobie i innym wmawiamy wielkość, bo to poprawia nasze samopoczucie. Niech nikt nie ośmiela się nas pomniejszać! A jednak Jezus odważył się tak zrobić.

W tym czasie uczniowie podeszli do Jezusa i postawili Mu pytanie: Kogo w Królestwie Niebios można uznać za większego od innych? Wówczas Jezus przywołał dziecko, postawił je pośród nich i powiedział: Zapewniam was, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, na pewno nie wejdziecie do Królestwa Niebios. A zatem kto się uniży, podobnie jak to dziecko, ten w Królestwie Niebios jest prawdziwie wielki [Mt 18,1-4].

Myśl o tym, kto z nich jest większy niejeden raz chodziła uczniom Jezusa po głowie. Zaczęła ich natomiast nurtować myśl, kogo z nich można by uznać za większego [Łk 9,46]. Przyszli do Kafarnaum. Gdy znaleźli się w domu, zapytał: O czym tak rozprawialiście po drodze? Lecz oni milczeli, gdyż w drodze spierali się o to, kto z nich jest większy [Mk 9,33-34]. Z ewangelii Łukasza wynika, że po jakimś czasie znowu temat powrócił. Doszło też do sporu między nimi o to, którego z nich można by uznać za największego [Łk 22,24].

Dość powszechnie używamy dziś określenia "mega". Mieliśmy mega uwielbianie. Zapraszamy na mega konferencję. Stworzyliśmy mega zespół organizacyjny. Polecamy mega Bożą kobietę, która będzie u nas nauczać itd. Uczniom chodziło o coś więcej niż "mega". Oni mieli na myśli "meidzon", co oznacza stopień wyższy od gr. megas (wielki) i jest jeszcze większe, jest największe. Uczniowie Jezusa myśleli, że przynależność do Niego może być trampoliną do bycia ważniejszym od innych, do zrobienia przy Jezusie jakiejś kariery. Spraw, abyśmy siedzieli jeden po twojej prawej, a drugi po lewej stronie w twojej chwale [Mk10,37] prosili Go dwaj bracia. Kompletne nie rozumieli istoty Królestwa Niebios.

Jeśli już mówić o wielkości wśród uczniów Jezusa, to należy zastosować tu całkiem inną miarę. W tym Królestwie nie liczy się żaden sukces materialny. Żadne osiągnięcia artystyczne. Żadna popularność. Żadna dobroczynność. Żadne bohaterstwo. A co się liczy i co przesądza o wielkości?
Wówczas Jezus przywołał dziecko, postawił je pośród nich i powiedział: Zapewniam was, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, na pewno nie wejdziecie do Królestwa Niebios. Większość komentatorów Pisma Świętego domyśla się, że Jezusowi w tej wypowiedzi chodziło o zalecenie dziecięcej ufności, szczerości lub prostolinijności. Czy aby na pewno?

Nie trzeba chyba podkreślać, że są to bardzo ważne słowa Jezusa. Ażeby je prawidłowo zrozumieć, trzeba wziąć pod uwagę pozycję dziecka w społeczeństwie Izraela w tamtych czasach. W dzisiejszym społeczeństwie dziecko jest najważniejsze. Obserwujemy zjawisko wręcz ubóstwiania i gloryfikowania dzieci.  W Izraelu w tamtych czasach dziecko uważano za coś bezwartościowego, co się nie liczy i nie ma żadnego znaczenia. Dobrze to ilustruje określona w Prawie Mojżeszowym wycena wartości ślubów poświęcenia się Bogu, którą znajdujemy w 3Mo 27,3-6. Dziecko w tej wycenie miało najniższą wartość, bo zaledwie 1/10 wartości dorosłego człowieka. Świadomość tej nieważności dziecka w ówczesnym społeczeństwie pomaga nam zrozumieć zachowanie apostołów, gdy do Jezusa przynoszono dzieci, aby się ich dotknął [Łk 18,15-16]. Uczniowie Jezusa nie byli przecież nie lubiącymi towarzystwa dzieci bucami. Po prostu, najzwyczajniej w świecie tamtych czasów - ryby i dzieci głosu nie miały.

Stąd Jezusowe wezwanie do zmiany myślenia. Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, na pewno nie wejdziecie do Królestwa Niebios. Naśladowca Jezusa ma charakteryzować się gotowością do redukowania samego siebie. W omawianej przez nas rozmowie mamy wyraźne do tego wezwanie. Pan nie chce mieć w Królestwie Bożym wyniosłych ludzi nastawionych na sukces, pochwały itp. I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie [Łk 9,23] Jezus przestrzegał przed próbą naśladowania Go bez tej koniecznej przemiany. Tak więc każdy z was, który się nie wyrzeknie wszystkiego, co ma, nie może być uczniem moim [Łk 14,33]. Miara wielkości wśród Jego uczniów ma być całkiem inna. U was ma być inaczej: Większy pośród was niech postępuje jak młodszy, a przełożony — jak sługa [Łk 22,26].

A zatem kto się uniży, podobnie jak to dziecko, ten w Królestwie Niebios jest prawdziwie wielki. Występujące tu w świętym tekście gr. tapeinoo znaczy - zmniejszać; poniżać; czynić skromnym, niskim; poniżyć się, upokorzyć się. Dobrze to widać na przykładzie modlitwy faryzeusza i celnika w świątyni.  Mówię wam: Ten właśnie poszedł do domu usprawiedliwiony, a nie tamten. Bo każdy, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony [Łk 18,14].

Chrystus Pan pouczył swoich uczniów, że droga do wielkości w Jego oczach prowadzi poprzez dolinę uniżenia. Sam jest tego najlepszym przykładem. Bo kto uchodzi za większego? Ten, który siedzi przy stole, czy ten, który służy? Z pewnością ten, który siedzi przy stole. Ja jednak jestem wśród was jak ten, który służy [Łk 22,27]. On, choć istniał w tej postaci, co Bóg, nie dbał wyłącznie o to, aby być Mu równym. Przeciwnie, wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi i był jak inni ludzie. A gdy już stał się człowiekiem, uniżył się tak dalece, że był posłuszny nawet w obliczu śmierci, i to śmierci na krzyżu. Dlatego Bóg szczególnie Go wywyższył i obdarzył imieniem znaczącym więcej niż wszelkie inne [Flp 2,6-9]. Podobnie myślał też Paweł apostoł. Ja bowiem jestem najmniejszy z apostołów i nie jestem godny nazywać się apostołem, ponieważ prześladowałem Kościół Boży. Jednak z łaski Boga jestem tym, czym jestem [1Ko 15,9-10]

Nieprzydatni a nawet szkodliwi dla sprawy Królestwa Niebios są ludzie, którzy chcą coś znaczyć i gotowi są o to spierać się z innymi. Którzy chcą wnosić do zboru swoje doświadczenia i osiągnięcia ze starego życia, i nimi się szczycić. Potrzeba nam świadomego nastawienia się na poniżenie. Jeśli chcemy być w Królestwie Bożym, to cechujmy się postawą, że inni są od nas wyżsi i nie ma w nas głodu, aby to teraz zmieniać. Nie bądźcie wyniośli, lecz się do niskich skłaniajcie; nie uważajcie sami siebie za mądrych [Rz 12,16], lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie [Flp 2,3] - wzywa Słowo Boże.

Boli nas to, co tutaj czytamy? To zależy, kim jesteśmy. Jeżeli jesteśmy rozmiłowani w byciu ważnym, najważniejszym – to dzisiejsze pouczenie Jezusa musi nas boleć. To jest problem wielu dzisiejszych chrześcijan "wspinających się" po szczeblach kariery społecznej, a co najmniej kariery kościelnej. To jest poważna bolączka ludzi, którzy co niedziela chcieliby z kazalnicy słyszeć, że są ważni i wyjątkowi.

Chlubą prawdziwego naśladowcy Jezusa jest doświadczenie tutaj na ziemi takiego losu, jaki miał nasz Pan. Jaki to był los?  Cierpienie, niezrozumienie, osamotnienie, poniżenie, odrzucenie i śmierć. Jeśli coś takiego przytrafia się nam (lecz nie z powodu naszych grzechów) – to głowa do góry! Jeśli z powodu wiary w Jezusa tracimy w świecie na znaczeniu – to jest to! Jeśli stajemy się tu mali - nieważni, jak dziecko w starożytnym Izraelu - to idziemy w dobrym kierunku! A zatem kto się uniży, podobnie jak to dziecko, ten w Królestwie Niebios jest prawdziwie wielki. 

Ktoś kiedyś w 14 wieku tak się modlił:
Wyzwól mnie, Jezu z pragnienia aby być cenionym,
z pragnienia aby być lubianym,
z pragnienia aby być wysławianym,
z pragnienia aby być chwalonym,
z pragnienia aby wybrano mnie przed innymi,
z pragnienia aby zasięgano mojej rady,
z pragnienia aby być uznanym,
ze strachu przed poniżeniem,
ze strachu przed wzgardą,
ze strachu przed skarceniem.
ze strachu przed zapomnieniem,
ze strachu przed wyśmianiem,
ze strachu przed skrzywdzeniem,
ze strachu przed podejrzeniem.
I także Jezu, daruj mi te łaskę bym pragnął...
aby inni byli więcej kochani niż ja,
aby inni byli wyżej cenieni ode mnie,
aby w oczach świata inni wygrywali, a ja bym przegrywał,
aby inni byli wybierani, a ja bym był pozostawiony,
aby inni byli chwaleni a ja bym był niezauważony,
aby inni byli we wszystkim uznani za lepszych ode mnie,
aby inni mogli stać się świętszymi ode mnie,
o ile tylko ja będę tak święty jak powinienem, Amen.


A jak my dzisiaj się pomodlimy?

Posłuchaj kazania na ten temat, wygłoszonego w Radomiu, w niedzielę 12 stycznia 2020 roku

07 stycznia, 2020

Nie każdy pieniądz godny brania

Dzisiejsze czytanie Biblii znowu rozradowało mnie wewnętrznie. Czytałem dziś o Abrahamie, który powracał po odbiciu swego bratanka Lota. Nim dotarł do swego domu, po drodze oddał kapłanowi Melchizedekowi dziesięcinę. Otrzymał też od króla Sodomy propozycję skorzystania z odzyskanego w bitwie mienia. I właśnie odpowiedź Abrahama na tę ofertę rozświetliła dzisiaj mą duszę.

Wznoszę swą rękę do PANA, Boga Najwyższego, Stwórcy nieba i ziemi, że ani nitki, ani rzemyka sandałów, ani niczego innego nie wezmę z tego wszystkiego, co należy do ciebie. Nie chciałbym, abyś kiedyś mówił: To ja wzbogaciłem Abrama [1Mo 14,22-23]. 

Przyjaźniący się z Bogiem Abraham nie chciał skorzystać z dobytku Sodomy. Już jego bratanek w to dostatecznie wdepnął. Protoplasta ludu Bożego nosił w sobie godność człowieka wierzącego w Boga. Sodoma była miastem bezbożnym. Wyciągnięcie ręki po jej dobra materialne byłoby jakimś rodzajem duchowej zdrady. Abraham od chwili opuszczenia Ur chaldejskiego wszystko zawdzięczał  Bogu i wolał, aby tak pozostało. Nie chciał aby jakieś sodomskie świecidełka pozbawiły go tej chluby i umniejszyły chwale pomocy Bożej, z której korzystał.

Abraham jeszcze bardziej urósł dziś w moich oczach. To musiał być gość. Nie dziwę się, że został nazwany ojcem wszystkich wierzących w Boga. Podobną postawę miało wielu innych biblijnych bohaterów. Apostoł Paweł nawet nie od każdego zboru chrześcijańskiego przyjmował pomoc materialną. Miał ku temu swoje powody. Czy popełniłem grzech - poniżając się dla waszego wywyższenia - że za darmo głosiłem wam ewangelię? Inne kościoły złupiłem, przyjmując wsparcie, aby wam służyć. A gdy przebywając u was, znajdowałem się w niedostatku, kogo obciążałem? Przecież mój brak uzupełnili bracia przybyli z Macedonii. W niczym nie byłem ciężarem - tego pilnowałem i będę pilnował. Mówię prawdę w Chrystusie: W granicach Achai ta chluba nie zostanie mi zabrana [2Ko 11,7-10].

Chrześcijanin powinien zachować czujność, aby czasem nie połasić się na jakieś łatwe pieniądze, czego mógłby potem gorzko żałować. Nie każdy pieniądz godny jest brania.