Czy naprawdę stara miłość nie rdzewieje? Czy każdy kocha na zabój? Bynajmniej. Zbyt często zakochani 'po uszy' już po kilku latach mamy siebie 'po dziurki' w nosie. Bywa, że w takim stanie trwamy całymi latami ale coraz częściej po prostu się rozchodzimy. Rzadko następuje uzdrowienie relacji. Tylko od czasu do czasu, po latach oziębłości, dochodzi do ponownego zakochania.
Ujmują nas przypadki rozkwitu miłości od nowa. Są one wdzięcznym tematem chwytających za serce filmów i powieści. O ile podoba się nam szalona miłość od pierwszego wejrzenia, to rozkwitająca po latach na nowo miłość dojrzałych już ludzi budzi nasz podziw. Mam w ogrodzie magnolię. Podoba się nam, gdy kwitnie wczesną wiosną. Ale tym razem przekwitła i zakwitła znowu. Dla mnie osobiście w tym jej ponownym kwitnieniu jest coś wyjątkowo uroczego.
Zastanowimy się dzisiaj nad naszą miłością do Jezusa. Wielu z nas sporo wie o tej miłości. Pamiętamy cudowne chwile pierwszego zachwytu Panem Jezusem, gdy lejąc łzy pokuty rodziliśmy się na nowo. Pokochaliśmy naszego Zbawiciela i szczerze zaprosiliśmy Go, aby stał się Panem naszego życia. Prawda? Tak było. Raz po raz ogarniała nas fala szczęścia. Poznałem imię najpiękniejsze w świecie. Na dźwięk imienia tego serce drży… – śpiewaliśmy o Panu Jezusie w pierwszych miesiącach i latach po nawróceniu.
Za fundament tego rozważania przyjmijmy pogląd, że ludzka dusza stworzona jest przez Boga i dla Boga. Z tego tytułu potrzebujemy bliskiej społeczności ze Stwórcą. Jedynym sposobem na nawiązanie prawidłowej więzi z Bogiem jest osobista wiara w Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Bez możliwego w Chrystusie pojednania z Bogiem, człowiek jest niekompletny. Nosimy w sercu jakiś rodzaj niedosytu. Na różne sposoby staramy się zaspokoić swój brak. Słono płacimy za swe nienasycenia. Tylko nielicznym zdarza się odkryć i na własnej skórze przekonać, że nasza dusza przez lata pragnęła społeczności z Bogiem.
Pojednana z Bogiem dusza rozkwita. Jak wspomniana magnolia albo bliskowschodni migdałowiec, gdy tylko zaświeci słońce, bez najmniejszej zwłoki i oglądania się na poprawę warunków od razu zakwita - tak serce odrodzonego człowieka, rozgrzane słońcem miłości Bożej, natychmiast rozmiłowuje się w Jezusie Chrystusie. W ten sposób powracamy do naszego przeznaczenia. Jezus odpowiedział: Pierwsze przykazanie jest to: Słuchaj, Izraelu! Pan, Bóg nasz, Pan jeden jest. Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej [Mk 12,29-30]. Z chwilą nowego narodzenia Syn Boży staje się największą miłością naszego życia.
Biblia naucza, że fundamentem dobrych relacji z Bogiem i z ludźmi jest nasza miłość do Syna Bożego. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż mnie, nie jest mnie godzien [Mt 10,37], a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i Ja miłować go będę, i objawię mu samego siebie [J 14,21]. A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego [1J 4,21].
Co dzieje się z ludzką duszą, gdy jej miłość do Pana Jezusa zaczyna ziębnąć? Czy w ogóle można kogoś takiego jak Jezus przestać miłować? Oj, niestety tak. Lecz mam ci za złe, że porzuciłeś pierwszą twoją miłość. Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś i upamiętaj się, i spełniaj uczynki takie, jak pierwej [Obj 2,4-5]. Innym razem Jezus zapowiedział: A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie [Mt 24,12].
Nasza miłość do Chrystusa Pana nie jest wartością stałą. Zdarza się, że z różnych powodów już nie kochamy Go tak żarliwie, jak wcześniej. Od zarania dziejów Kościoła diabeł dwoi się i troi, aby odciągnąć nasze serca od szczerego oddania się Chrystusowi. I należy przyznać, że dość często mu się to udaje. Dlatego rozważanie o powrocie do pierwszej miłości jest w życiu chrześcijanina tyle drażliwe, co i niezwykle potrzebne. Niejednemu z nas trzeba na nowo zakochać się w Jezusie. Jak to zrobić?
Zastanówmy się najpierw, jak można rozkochać się na nowo w swoich bliskich? Buduje nas widok ponownego zakochania między mężem i żoną. Zwłaszcza ich dzieci są z tego tytułu bardzo szczęśliwe. Nie mniej błogosławiony jest powrót do obopólnej miłości pomiędzy rodzicami i dzieckiem. Serce się rozpływa, gdy po latach wzajemnego niezrozumienia i emocjonalnych krzywd, dzieci znowu czczą swego ojca i matkę, a rodzice znowu przytulają swoje dorosłe już dzieci.
Ponowna miłość do bliskich członków rodziny nie przychodzi samoczynnie. Owszem, czasem więzy krwi mogą na chwilę zjednoczyć zwaśnionych krewnych w walce przeciwko jakiemuś wspólnemu wrogowi rodziny, ale zaraz potem następuje powrót wzajemnych animozji. By prawdziwie odnowić miłość w rodzinie, trzeba aby przynajmniej jedna ze stron przeżyła duchowe odrodzenie. Odnowiony przez Ducha Świętego umysł przestaje oskarżać. Chętnie przebacza i potrafi poprosić o przebaczenie. Pojednanie z Bogiem natychmiast rodzi w sercu potrzebę zbliżenia się do swoich domowników i naprawienia z nimi relacji. Takim dzieciom nie trzeba już mówić, ażeby pomyślały, jak wiele trudu i poświęceń ich rodzice wnieśli w cały proces ich wychowania. Nawracający się do Boga rodzice szybko zaczynają rozumieć, że powinni swoim dzieciom zaświecić przykładem Bożej miłości. Podobny proces obejmuje relacje w rodzeństwie. Choćby nie wiem jakie przykrości nas spotkały ze strony brata lub siostry, wiara w Jezusa Chrystusa pcha nas w ich stronę i każe budować mosty, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego [1J 4,20-21].
Zanim postawimy najważniejsze pytanie, pomyślmy jeszcze, jak można rozmiłować się na nowo w tym, co dobre? Przecież nie tylko biblijny Demas porzucił służbę Bogu, umiłowawszy świat doczesny [2Tm 4,10]. Także nam się zdarza, że po latach umiłowania Słowa Bożego, przebywania w towarzystwie ludzi wierzących, angażowania się w działalność zboru i rozczytywania się w literaturze chrześcijańskiej, coś zaczyna nas ciągnąć w stronę świata. Jeździmy wtedy na świeckie imprezy, karmimy duszę bezbożną twórczością i przesiadujemy w świątyniach próżności. Znowu spędzamy wiele czasu w towarzystwie ludzi nie narodzonych na nowo, bynajmniej nie w celu opowiadania im o naszej miłości do Jezusa. Jak to możliwe, by przyjaźń i twórczość ludzi żyjących bez Boga na świecie stały się dla nas równe wartościom wynikającym z wiary w Chrystusa, a nawet je przewyższały?
Pomyślmy. Gdyby ktoś zabił naszego przyjaciela, a potem urządzał imprezę, czy wzięlibyśmy w niej udział tylko dlatego, że świetnie tam grają albo dobrze karmią? Pamięć o naszym przyjacielu nie pozwoliłaby nam tam pójść i jakby nigdy nic bawić się z nimi. Ludzie lekceważący ewangelię Chrystusową przynależą do systemu, który odrzucił i ukrzyżował Syna Bożego. Nie godzi się, aby uczeń Jezusa łasił się do nich, podziwiał ich twórczość i pragnął ich towarzystwa. Nie pozwól memu sercu skłaniać się ku złej sprawie, trzymać się złych przyzwyczajeń, żyć niegodziwie, jak ludzie czyniący nieprawość – nie dopuść, abym sięgał po ich smakołyki [Ps 141,4]. Ten świat jest za mną, a krzyż przede mną. Nie wrócę już, nie wrócę już – śpiewamy o naszym, raz na zawsze dokonanym wyborze. Jednym słowem, ze względu na prawidłowy stosunek do Pana Jezusa, oferta świata nie jest godna naszej uwagi.
Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały [Flp 4,8]. Ażeby powrócić do miłowania tego, co dobre, trzeba dużo rozmyślać o tym, co miłe jest w oczach Bożych. Każdemu z nas powinno zależeć na tym, aby podobać się Bogu. Także w tej sferze wszystko zasadza się na naszej miłości do Boga, albo o jej brak się rozbija. Nie miłujcie świata ani tych rzeczy, które są na świecie. Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca [1J 2,15]. Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga [Jk 4,4].
I tak doszliśmy do pytania o fundamentalnym znaczeniu: Jak się rozkochać na nowo w Panu Jezusie? Skoro od tego zależy i nasza wieczność, i teraźniejszość, to jak przestawić nasze serca na stuprocentową miłość do Syna Bożego? Przede wszystkim trzeba nam znowu zacząć rozmyślać o tym, kim On jest i jak wiele Mu zawdzięczamy.
Trzeba codziennie otwierać Biblię i prosić, aby Duch Święty objawiał nam Jezusa. Nasz Zbawiciel, jako Bóg a zarazem prawdziwy Syn Człowieczy, jako trzydziestokilkuletni mężczyzna, oddał za nas swoje życie. Pokonał szatana i otworzył nam drogę do życia wiecznego. Poświęcił się i przez swą ofiarę dokonał naszego usprawiedliwienia. Policz dary, które Pan ci dał, policz dary, któreś Odeń brał. Policz dary, w których miałeś dział, a w twym sercu muszą zabrzmieć pieśni chwał – podpowiada stara pieśń. Pan Jezus godzien jest naszej największej miłości i całkowitego oddania.
Nieczęste, ale możliwe jest, ażeby twoja oziębła w miłości żona rozkochała się na nowo w swoim podstarzałym już mężu, a ty żebyś ponownie zakochał się w niej. Bo czy można wzgardzić małżonką poślubioną w młodości? - mówi twój Bóg [Iz 54,6]. Możliwe jest, żeby rodzice znowu zaczęli błogosławić swoje dorosłe już dzieci, a dzieci, żeby odnowiły w sobie szacunek i miłość do rodziców, bo Bóg na progu Nowego Przymierza obiecał, że zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom [Ml 3,24]. Takie rzeczy dzieją się z ludźmi, którym dane nam jest na nowo rozmiłować się w Bogu i w Słowie Bożym.
Stąd – jako sługa Słowa Bożego – zalecam ponowne zakochanie się w Jezusie Chrystusie. Jeśli znowu, albo wreszcie, zaczniemy miłować Pana Jezusa z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej, to nasze życie zacznie się prawidłowo układać i cieszyć się będziemy wewnętrzną harmonią. Gdy Jezus zajmie pierwsze miejsce na tronie naszego serca, wtedy i nasi bliscy, i różne wartości, znajdą się na miejscu właściwym. Kochaj się w Panu, a dać prośby serca twego! [Ps 37,4] - nawołuje Biblia Gdańska.
Jak Jezusa swego kochasz, jak? – pyta stary hymn chrześcijański. Z tym pytaniem pragnę dziś dotrzeć do każdego serca i każdej głowy. Kładźmy się z nim do snu i rankiem z nim wstawajmy, aż znowu rozkochamy się w Panu Jezusie tak, jak należy.