29 kwietnia, 2021

Stałość w cenie!

Biblia mówi, że ludzie u kresu dni cechować się będą m.in. brakiem stałości. A to wiedz, iż w ostateczne dni nastaną czasy trudne. Albowiem będą ludzie sami siebie miłujący, łakomi, chlubni, pyszni, bluźniercy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, niepobożni, bez przyrodzonej miłości, przymierza nie trzymający, potwarcy, niepowściągliwi, nieskromni, dobrych nie miłujący, zdrajcy, skwapliwi, nadęci, rozkoszy raczej miłujący niż miłujący Boga [2Tm 3,1-4 BG]. Zdaniem Jezusa, nawet spora część osób, które zaczną żyć ewangelią, okaże się zawodna w swoich postanowieniach. Podobnie, zasianymi na gruncie skalistym są ci, którzy, skoro usłyszą słowo, zaraz je przyjmują z radością, ale nie mają w sobie korzenia, lecz są niestali i gdy przychodzi ucisk lub prześladowanie dla słowa, wnet się gorszą [Mk 4,16-17].

Niestałość charakteryzuje ludzi, których Bóg - z wiadomego sobie powodu - wydał na pastwę ich własnych pożądliwości. Dlatego są oni pełni wszelkiej nieprawości, złości, chciwości, nikczemności, pełni są również zazdrości, morderstwa, zwady, podstępu, podłości; potwarcy, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, wynalazcy złego, rodzicom nieposłuszni; nierozumni, niestali, bez serca, bez litości [Rz 1,29-31].

Na tle powszechnej chwiejności, stałość w wierze i postawach staje się wielką cnotą! Z ogromnym wzruszeniem myślę w tych dniach o braciach i siostrach, z którymi dwadzieścia pięć lat temu tworzyliśmy nowy zbór zielonoświątkowy w Gdańsku. Z dumą stwierdzam, że dwanaście takich osób wciąż pozostaje w gronie członkowskim Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE. Uhonorowałem je w trakcie uroczystości jubileuszowych, wręczając im skromne dyplomy, ale nade wszystko dziękuję Bogu z to grono kochanych braci i sióstr. Niezależnie od zmieniających się okoliczności, wiernie trwają z nami w pracy Pańskiej, ćwierć wieku trzymając się swojego zboru.

Nie porzucajcie więc ufności waszej, która ma wielką zapłatę. Albowiem wytrwałości wam potrzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał. Bo jeszcze tylko mała chwila, a przyjdzie Ten, który ma przyjść, i nie będzie zwlekał; a sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie; lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza moja miała w nim upodobania. Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę [Hbr 10,35-39].

25 kwietnia, 2021

Chcesz być krukiem czy gołębicą?

Na okoliczność Jubileuszu 25-lecia Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE pozwolę sobie na parę słów o logo naszej społeczności. Wzięło się ono z ósmego rozdziału Księgi Genesis, opisującego zakończenie potopu. 

Czterdzieści dni później Noe otworzył okno, które zrobił w arce, i wypuścił kruka, aby sprawdzić, czy opadły wody. Choć mógł wylecieć, nie chciał się oddalić, dopóki nie wyschną wody na ziemi. Wypuścił potem gołębicę, aby zobaczyć, czy wody ustąpiły z powierzchni ziemi. Ponieważ gołębica nie znalazła miejsca odpoczynku dla swoich nóg, wróciła do niego, do arki. Wody bowiem zalegały jeszcze na całej powierzchni ziemi. Wyciągnął zatem swą rękę, wziął ją i wniósł do siebie, do arki. Odczekał kolejne siedem dni i znowu wypuścił z arki gołębicę. Pod wieczór gołębica wróciła do niego, trzymając w dziobie listek z drzewa oliwnego. Wtedy Noe uznał, że wody ustąpiły z ziemi. Odczekał jeszcze siedem następnych dni i znowu wypuścił gołębicę, a ona już więcej do niego nie wróciła [1Mo 8,6-12 BPK].

Czytelnicy Biblii dobrze wiedzą, że fauna w niej dość często obrazuje rozmaite osoby i ich cechy. Jeden ze starszych w niebie uspokajał zmartwionego Jana, mówiąc o Jezusie: Nie płacz! Zwyciężył lew z pokolenia Judy, korzeń Dawidowy [Obj 5,5]. Idźcie i powiedzcie temu lisowi [Łk 13,32] – powiedział Jezus o Herodzie. Strzeżcie się psów [Flp 3,2] – brzmiała apostolska przestroga przed fałszywymi nauczycielami. Niech więc występujący w naszym tekście - kruk i gołębica – zobrazują dziś nas i nasze postawy.

Symbolika kruka ma wydźwięk raczej negatywny. Bywa on symbolem szatana, smutku, żałoby, choroby i nieszczęścia. Kruk jest bohaterem rozmaitych przysłów i i znany ze złowróżbnego krakania. Łączone z jego krakaniem łacińskie cras, cras, co znaczy: jutro, jutro, symbolizuje postawę odkładania wszystkiego na później. Kruk ma z natury zadziwiającą orientację, pozwalającą mu bezbłędnie wrócić na opuszczone miejsce. Z tej racji nadawał się do zadania, z którym chciał wysłać go Noe. Tym bardziej więc intryguje nas to, że chociaż mógł zbadać sytuację na ziemi, to jednak nie chciał polecieć. Choć mógł wylecieć, nie chciał się oddalić.

Zupełnie inaczej ma się sprawa z gołębicą. Ucieleśnia ona cechy pozytywne. W Biblii jest symbolem łagodności, miłości, prostoty, czystości, a przede wszystkim symbolizuje Ducha Świętego. Zgodnie z oczekiwaniem Noego, gołębica bez ociągania się poleciała rozeznać sytuację. Wyobraźnia podpowiada nam tu scenę z pierwszych słów Biblii, gdy Duch Boży unosił się nad powierzchnią wód [1Mo 1,2]. Dzięki gołębicy Noe tego samego dnia wiedział, że jeszcze nie nadszedł czas ogłaszania wymarszu. Wysłana tydzień później, wróciła z listkiem oliwnym w dziobie, by dać znać, że jest nadzieja na nowe życie. Gdy po siedmiu dniach wyruszyła znowu, już nie wróciła, co było znakiem, że wszyscy powinni pójść w jej ślady.

Kim chcesz być? Krukiem czy gołębicą? Łatwo być krukiem. Każdy potrafi 'krakać' wciąż pozostając w tym samym miejscu. Zbyt wielu ludzi, chociaż mogliby dla chwały Bożej i ludzkiego pożytku wyruszyć do dobrego dzieła, nie chcą zrezygnować z posiadanych wygód i przywilejów. Cras, cras, jutro, jutro – robią wokół siebie wiele szumu, ale nie oddalają się ani o krok od tego, w czym tkwią od lat. Chociaż Bóg chce ich użyć do pełnienia Jego woli, okazują się nieprzydatni.

Chwalebnie jest być jak gołębica. Zgodnie z wolą Bożą wzbijać się ponad przeciętność i poszukiwać możliwości zapoczątkowania nowego życia. Trzeba nam jej postawy, która ponownie  wygania nas z wygodnego gniazda, chociaż wcześniejszym doświadczeniem jak najbardziej moglibyśmy usprawiedliwić decyzję o pozostaniu w bezpiecznym miejscu. Wielka chwała czeka tych, którzy odkrywszy możliwość nowego życia, nie zatrzymują tej wiedzy dla siebie, lecz – niczym gołębica z listkiem oliwnym w dziobie – czym prędzej wracają, by innych powiadomić o tym, że już czas zacząć nowe życie! Tylko za sprawą Ducha Świętego możemy dać swemu otoczeniu jednoznaczny sygnał, że postanowiliśmy iść za Jezusem i już nie zamierzamy wracać do starego życia.

Niech nasze logo każdego dnia pobudza nas do duchowego lotu, nawet jeśli wszystko dokoła wygląda beznadziejnie. Niech widok gołębicy z listkiem oliwnym w dziobie codziennie nakłania nas do dzielenia się ewangelią z innymi ludźmi. Kto, jeśli nie my, ma im ogłosić, że już czas, że nadeszła pora na nowe życie z Jezusem? Niech logo Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE dobitnie głosi, że stoją za nim ludzie, którzy poznawszy Jezusa Chrystusa, na tyle rozkochali się w swoim Zbawicielu i Panu, że już nie wrócą do tego, w czym wcześniej tkwili.

Niech Duch Święty działa pośród nas i daje nam rozeznanie! Niech Duch Święty przynosi nam odświeżające przekonanie, że można i trzeba ruszać! Niech Duch Święty wyprowadza nas ku nowemu życiu. 

24 kwietnia, 2021

Święto nieużytecznych

Dwadzieścia pięć lat temu zapoczątkowaliśmy w Gdańsku działalność nowej wspólnoty chrześcijańskiej. Z powodu ciasnoty w miejscu zgromadzeń, wypchnięci do tego zadania przez nasz macierzysty zbór, opuściliśmy bezpieczne gniazdo, w którym niektórzy z nas byli od dziecka. Zaczęliśmy samodzielną służbę Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w wynajętym lokalu użytkowym o powierzchni 90 metrów kwadratowych. W pierwszych tygodniach istnienia zboru było nas około sześćdziesiąt osób. Gdy euforia minęła, a złudzenia zderzyły się z rzeczywistością, liczba uczestników naszych zgromadzeń przestała objawiać tendencję wzrostową. Kolejne lata we Wrzeszczu i w Oliwie też nie były łatwe, ale trwaliśmy w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach [Dz 2,42].

Dzisiaj nasz wielopokoleniowy zbór liczy około sto pięćdziesiąt osób. W tej liczbie ostał się tuzin członków - założycieli. Mamy własną siedzibę w bliskim sąsiedztwie Śródmieścia. Ponad hektar ziemi z wybudowanym przez nas domem modlitwy i zabytkowym dworem, pełniącym funkcję plebani. Silnym trzonem zboru od lat jest ustabilizowane grono -  sprawdzonych już w doli i niedoli - braci i sióstr. Z Bożą pomocą stworzyliśmy nowe gniazdo duchowe, które jest bezpiecznym domem. Wielu z nas tak myśli i mówi o naszym zborze.

Kocham Was, Bracia i Siostry, i bardzo doceniam. Waszej miłości, poczuciu odpowiedzialności, pracowitości i wierności obranej drodze - wspieranymi łaską Bożą - zawdzięczamy to, czym Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE jest obecnie. Tworzymy społeczność, wpośród której możemy poznawać Boga, wielbić Go, uświęcać nasze życie i przygotowywać się należycie na spotkanie z naszym Panem, Jezusem Chrystusem. Mamy w naszym gronie spore grono osób bezinteresownie poświęcających zborowi swój czas, pieniądze, pracę fizyczną i pomysłowość. Ośmiu braci coraz konkretniej wspiera mnie w usługiwaniu  Słowem Bożym. Kilkanaście osób tworzy służbę muzyczną. Co najmniej tyle samo zajmuje się pracą z dziećmi. 

Wielkim atutem zboru jest to, że w szeregach osób konkretnie już zaangażowanych w służbę, coraz wyraźniej widać młodsze pokolenie. Tomku i Aniu, Adamie i Marto. Kubo i Elu, Patricku i Olu, Krzysztofie i Moniko, Emanuelu i Sandro, Sławku i Magdo, Łukaszu i Aniu, Michale i Emilio, Sławku i Moniko, Mateuszu i Mileno, Rafale i Natalio, Jacku i Sandro, Andrzeju i Noemi - dzięki Bogu, że jesteście! Nam, nieco już starszym wiekiem i służbą, robi się raźniej, gdy widzimy Wasze zaangażowanie i oddanie w pracy dla Pana oraz miłość do naszego zboru. Seniorzy i single bardzo na tym korzystają. Początkujący w wierze i młodsi od  Was wiekiem bracia i siostry, dzięki Waszej postawie mają bardzo dobry wzór do naśladowania. Trzymajcie się tego kursu. Pielęgnujcie przyjaźń między sobą, co też wzmocni proces zaprzyjaźniania się dzieci w naszym środowisku. 

Nasz zbór ma dziś wiele powodów do wdzięczności Bogu. Czy jednak możemy być zadowoleni z siebie samych? Czy mamy prawo oczekiwać pochwał? Pan Jezus powiedział: Kto zaś z was, mając sługę, który orze lub pasie, powie do niego, gdy powróci z pola: Chodź zaraz i zasiądź do stołu? Czy nie powie mu raczej: Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, aż się najem i napiję, a potem i ty będziesz jadł i pił? Czy dziękuje słudze, że uczynił to, co mu polecono? Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: Sługami nieużytecznymi jesteśmy, bo co winniśmy byli uczynić, uczyniliśmy [Łk 17,7-10].

Tak też mówmy o sobie, świętując 25. Rocznicę powstania naszego Zboru. 

23 kwietnia, 2021

Alchemia uległości

foto: Marta Frej/mat. prasowe
Przeciwieństwem uległości jest bunt. Dotykając dziś tego zagadnienia od razu zaznaczam, że będę daleki od potocznego podejścia do buntu. Historia ludzkości jest go pełna. Jakkolwiek bunt miewa swoje racje społeczno-polityczne na tym świecie, to jednak w życiu chrześcijanina w ogóle nie powinno być dla niego miejsca. Z Biblii wiadomo, że pierwszym buntownikiem był Lucyfer. O, jakże spadłeś z nieba, ty, blasku, synu jutrzenki! Ścięty ległeś na ziemi, ty, pogromco narodów! A mawiałeś w swym sercu: Wstąpię na niebiosa, wzniosę swój tron ponad gwiazdy Boga i zasiądę na górze narad, na krańcach północy! Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym! [Iz 14,12-14].

Tak oto jedna z najznamienitszych istot stworzenia Bożego stała się szatanem - przeciwnikiem Bożym. Domeną diabła jest buntowanie innych. Udało mu się zbuntować sporą cześć aniołów, a od Edenu poczynając, buntuje ludzi. Pycha zakorzeniła się w ludzkich sercach na całego. Dlaczego zbuntowały się narody, a ludy radzą daremnie? Powstają ziemscy królowie i wspólnie spiskują książęta przeciwko PANU i Jego Pomazańcowi: Zerwijmy ich więzy! Zrzućmy z siebie ich pęta! Pan widzi z nieba ich śmieszność, patrzy na nich z politowaniem! W końcu przemówi do nich w swoim gniewie, a Jego uniesienie ich przerazi [Ps 2,1-5].

 Bunt jest grzechem. Kto postępuje grzesznie, pochodzi od diabła, gdyż diabeł grzeszy od początku. Syn Boży właśnie po to się pojawił, by położyć kres jego dziełom [1Jn 3,8]. Boży plan zbawienia ma na celu zmianę ludzkich serc. Dam wam serce nowe, nowego ducha włożę w wasze wnętrza. Usunę z was serce kamienne, a dam wam serce mięsiste [Ez 36,26]. Pycha, niezależność, bunt, nieposłuszeństwo muszą ustąpić miejsca pokorze i uległości. Czytając Biblię widzimy, jak trudny jest to proces. Bóg jednak konsekwentnie go realizuje.

Środowiskiem i ośrodkiem tworzenia ludu Bożego na zasadach Nowego Przymierza jest Chrystus. Kościół jako Ciało Chrystusowe charakteryzuje się duchem całkowitej uległości wobec Boga. Duch ten widoczny jest w kościele na każdym kroku, oddziałując także na relacje wzajemne. Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli [Hbr 13,17]. Podobnie młodsi, bądźcie ulegli starszym; wszyscy zaś przyobleczcie się w szatę pokory względem siebie [1Pt 5,5]. Kobieta niech się uczy w cichości i w pełnej uległości [1Tm 2,11]. Słudzy niech będą ulegli swoim panom we wszystkim, niech będą chętni, nie przeciwstawiają się [Tt 2,9]. 

Ulegając jedni drugim w bojaźni Chrystusowej [Ef 5,21], tę cnotę przejawiamy również na zewnątrz; wobec władz sprawujących rządy, wobec pracodawców itd. Prawdziwi chrześcijanie nie wojują z ludźmi. Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich [Ef 6,12]. Przeciwstawianie się diabłu polega między innymi na tym, że nie działamy już w charakterystycznym dla niego duchu buntu i nieposłuszeństwa. Z dnia na dzień coraz bardziej upodabniamy się do Syna Bożego, który wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi i był jak inni ludzie. A gdy już stał sie człowiekiem, uniżył się tak dalece, że był posłuszny nawet w obliczu śmierci, i to śmierci na krzyżu [Flp 2,7-8].

Przeciwieństwem buntu jest uległość. Bunt jest domeną diabła. Naśladowców Jezusa Chrystusa cechuje uległość. Standardem Nowego Przymierza jest to, że Kościół ulega Chrystusowi (...) we wszystkim [Ef 5,24]. Niestety, nie w każdym chrześcijaninie ten proces "od buntu do uległości" przebiega jednakowo i prawidłowo. Każdego dnia Internet przynosi nowe dowody, że łagodności Chrystusowej brakuje nawet pastorom i kaznodziejom. Jeżeli pragniemy naprawdę znaleźć upodobanie w oczach Bożych, to trzeba nam będzie nad sobą jeszcze sporo popracować.

22 kwietnia, 2021

Uwaga! Habituacja!

Przedłużający się czas pandemii wywołuje w społeczeństwie dziwne zjawisko oswojenia się z panującą sytuacją. Przywykliśmy do widoku ludzi w maseczkach i do medyków w dziwnych kombinezonach. Nikogo nie dziwi zamknięta restauracja, ani zakaz wstępu do szpitala. Człowiek do wszystkiego może się przyzwyczaić. Normalnie widok ludzkich zwłok wywołuje w nas silne wrażenia. Jednak ludzie pracujący w prosektorium z upływem czasu na tyle oswajają się z ich widokiem i zapachem, że mogą przy nich swobodnie funkcjonować. Gdy padają strzały, jesteśmy natychmiast wzburzeni emocjonalnie. Lecz ludzie w czasie wojny przyzwyczajają się do śmiertelnego zagrożenia. W końcu chodzą po ulicy, przygotowują posiłki i przy odgłosie wystrzałów biesiadują, żartują i kładą się spać.

Coś takiego nazywamy habituacją. Jest to zjawisko polegające na przyzwyczajaniu się do określonego bodźca. To stopniowe zanikanie w nas reakcji na długotrwały lub powtarzający się czynnik. Do zjawiska habituacji dochodzi również w sferze duchowej. Spróbujmy odkryć jej niebezpieczeństwa, ale i pozytywne aspekty.

Jedną z przyczyn zjawiska habituacji w życiu chrześcijanina może być niezmienność Jezusa Chrystusa i Jego ewangelii. Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki [Hbr 13,7]. Wszyscy otrzymaliśmy nakaz głoszenia zawsze i wszędzie tej samej ewangelii, a już na pewno zakazano nam głoszenia innej. Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty! [Ga 1,9]. 

Innym powodem habituacji może stać się praktykowane przez  apostołów powtarzanie i przypominanie nauki chrześcijańskiej. Pisać do was jedno i to samo nie przykrzy mi się, dla was zaś jest to zabezpieczeniem [Flp 3,1]. Dlatego zamierzam zawsze przypominać wam te sprawy, chociaż o nich wiecie i utwierdzeni jesteście w prawdzie, którą macie. Uważam zaś za rzecz słuszną, dopóki jestem w tym ciele, pobudzać was przez przypominanie [2Pt 1,12-13].

Zjawisko habituacji może wystąpić również z racji głodu duchowego, który odczuwamy bezpośrednio po nawróceniu. Jako nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu [1Pt 2,2]. W świetle Biblii jest to jak najbardziej prawidłowy objaw. Ale ty trwaj w tym, czegoś się nauczył i czego pewny jesteś, wiedząc, od kogoś się tego nauczył. I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa [2Tm 3,14-15]. W takim przypadku habituacja jest zjawiskiem normalnym i korzystnym. Ale uwaga! Nowo nawrócony człowiek łyka wszystko jak młody pelikan. Pamiętam, że po nawróceniu czytałem, co tylko o Jezusie wpadło mi pod ręką, nie patrząc na to, kto jest autorem. Gdyby pobierana nauka okazała się błędna, a spragniony duchowo człowiek się jej nasłucha i tą nauką przesiąknie – to nastąpi zjawisko habituacji w jej negatywnym aspekcie.

Habituacja jest wyciszeniem reakcji na bodźce, które wraz z upływem czasu zaczynają wydawać się nam nieistotne. Za dobrą ilustrację może nam tu posłużyć zmysł powonienia. Receptory odbierające zapach są wyjątkowo podatne na przyzwyczajenie. Szybko się adaptują. Po rozpyleniu perfum, za jakiś czas przestajemy czuć ich przyjemną woń - co nie oznacza, że nie jest ona wyczuwalna dla innych. Tak samo jest z przykrymi zapachami. Ludzie mieszkający w okolicy zakładów emitujących nieprzyjemne zapachy z czasem już ich nie odczuwają. Właśnie dlatego habituacja ma swoje plusy i minusy. Może nawet stać się zjawiskiem niebezpiecznym.

Pomyślmy o naszym słuchaniu Słowa Bożego. Habituacja odgrywa istotną rolę w procesie uwagi, ponieważ oddziela aktualnie ważną informację od sygnałów nieistotnych. Kierowca jeżdżąc wciąż tym samym autem, przyzwyczaja się do rozmaitych niegroźnych odgłosów swojego samochodu. Nie reaguje już na nie. Natychmiast jednak wyłapie każdy nowy dźwięk, dzięki czemu zatrzymuje się i sprawdza, czy z samochodem nie dzieje się coś złego.

Istnieje pozytywna strona habituacji w słuchaniu Słowa Bożego. Jezus mówił, że jako dobry pasterz idzie przed swoimi owcami, owce zaś idą za nim, gdyż znają jego głos. Za obcym natomiast nie pójdą, lecz uciekną od niego, ponieważ nie znają głosu obcych [Jn 10,4-5]. Owce moje głosu mojego słuchają i Ja znam je, a one idą za mną. I Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej [Jn 10,27-28]. Chrześcijanin dobrze obznajomiony ze Słowem Bożym, z głosem Arcypasterza, natychmiast wyłapie każdy głos obcobrzmiący. Przyzwyczajenie skutecznie chroni go przed zwiedzeniem. 

Lecz habituacja w słuchaniu Słowa Bożego może również okazać się zgubna. Słuchając bez natychmiastowego wdrażania Słowa w życie, z czasem popadamy w stan braku wrażliwości na bodźce Słowa Bożego. Wówczas ani samo Pismo Święte, ani najżarliwsze nawet kazania, nie robią już na nas większego wrażenia. Słuchacz Słowa, w przeciwieństwie do wykonawcy, przypomina człowieka, który przygląda się swojej twarzy w lustrze. Przyjrzał się, odszedł i zaraz zapomniał, jak wygląda [Jk 1,23-24]. Dodatkowym problemem może być słuchanie Słowa Bożego powiązanego ze złą doktryną. Mówi się, że nieprawda sto razy powtórzona staje się prawdą. Gdy człowiek nasłucha się fałszywej nauki, to łatwo przyjmie sposób myślenia niezgodny z prawdziwą pobożnością.

Obydwa aspekty habituacji mogą też wystąpić z powodu powtarzalności form i sposobów sprawowania służby w kościele. Co jest w tym pozytywnego? Wiemy, że idąc na nabożeństwo będziemy mieć pokarm Słowa Bożego, że będziemy śpiewać i się modlić. Będziemy się budować i przeżywać chwile duchowych uniesień. Tak rodzi się dobry zwyczaj uczestniczenia we wszystkich zgromadzeniach wspólnoty. Habituacja w jej pozytywnym aspekcie dotyczyć może również gościnności, troski o ubogich, czy modlitwy wstawienniczej. Dobrze jest nabywać właściwych zwyczajów i je praktykować.

Jednak z teorii habituacji wiadomo, że długo utrzymująca się monotonia bodźców prowadzi do znużenia obniżającego czujność, wydajność i bezpieczeństwo. Na przykład, przyzwyczajanie się do niewielkiego bólu może doprowadzić do śmierci, bo przecież ból jest sygnałem, że coś złego się dzieje w organizmie i trzeba podjąć działania ratunkowe. Przyzwyczajenie się do hałasu powyżej 65 decybeli doprowadza do uszkodzenia słuchu. Gdy zgromadzający się chrześcijanie ulegną habituacji – mogą popaść w rutynę i wówczas w społeczności robi się duchowo niebezpiecznie. 

Wciąż te same pieśni, takie same modlitwy tych samych osób, taki sam program nabożeństwa. Zaczynamy śpiewać, modlić się, zgromadzać się machinalnie i bezrefleksyjnie. W przypadku słuchania wciąż tego samego  kaznodziei może nastąpić stopniowa utrata wrażliwości na to, co Duch mówi do kościoła. Ów bodziec zostaje na tyle oswojony, że przestaje na nas oddziaływać. Bywa, że wystarczy, aby przemówił ktoś spoza zboru, a ludzie od razu się ożywiają i zachwycają, podczas gdy najlepsze nawet kazanie miejscowego mówcy pozostaje bez echa.

Nie inaczej bywa ze sprawą poznania Boga. Niezmienność Boga i Jego atrybutów prowadzi do tego, że od razu jesteśmy w stanie wyłapać, gdy ktoś o Bogu powie coś błędnego i niewłaściwego. Lecz niestety w poznaniu Boga możemy zasklepić się na osiągniętym poziomie i przez to zaprzestać dalszego rozwoju. Tak samo dzieje się czasem w sferze pokus i walki z grzechem. Oswajając myśl, że dopóki przebywamy w ciele, jesteśmy i będziemy narażeni na pokusy, nabieramy mądrości, by z powodu pokuszenia (a nawet upadku) już nie załamywać się i nie rezygnować z dalszej drogi, bo choć sprawiedliwy siedem razy upadnie, jednak znowu się podniesie [Prz 34,16]. Ale uwaga! Strzeżmy się i tutaj negatywnych aspektów habituacji. Grozi nam bowiem oswojenie się z grzechem, pogodzenie się z powtarzalnością swoich upadków i wejście przez to w zgubny kierat mechanizmu: "grzech-wyznanie-przebaczenie-grzech-wyznanie-przebaczenie".

Jak przeciwdziałać negatywnym skutkom habituacji? W kwestii oswajania się ze Słowem Bożym, bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami [Jk 1,22] – radzi Biblia. Powtarzalność form i sposobów sprawowania służby w kościele domaga się zachowania stałej otwartości na kierownictwo i działanie Ducha Świętego. Aby nie skostnieć w sferze poznania Boga, poznawszy Pana starać się będziemy, abyśmy go więcej poznali [Oz 6,3 BG]. W pokuszeniach i walce z grzechem, módlmy się o Bożą obecność przy nas także w chwili próby, aby zachować nas od złego [Mt 6,13]. Albowiem grzech nad wami panować nie będzie [Rz 6,14]. Owszem, nieraz zdarzy się nam grzech taki czy siaki, ale grzech już nie ma prawa nas mieć w swojej garści!

Habituacja w niektórych jej aspektach może dobrze się nam przysłużyć. Bądźmy jednak czujni! Czasem okazuje się zjawiskiem dla nas bardzo niebezpiecznym. Pragniemy zaś, żeby każdy z was do końca troskliwie zabiegał o coraz doskonalszą nadzieję. Żebyście nie stawali się opieszali, lecz naśladowali tych, którzy dla swej wiary i wielkoduszności odziedziczyli obietnice [Hbr 6,11-12 BPzn].

21 kwietnia, 2021

Wspomnienie początków Zboru

21 kwietnia - to data dla mnie bardzo szczególna. Tego dnia, wiosną 1996 roku, pod nazwą Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE, na mapie Gdańska pojawił się nowy zbór Kościoła Zielonoświątkowego. Dzisiaj mija dokładnie dwadzieścia pięć lat od tamtej pamiętnej chwili.

Zanim nastąpiło powołanie nowego zboru, jako członkowie jedynej wówczas społeczności zielonoświątkowej w Gdańsku przy ul. Menonitów, zastanawialiśmy się, jak zaradzić problemowi przepełnionej kaplicy. Uznaliśmy, że najlepszym rozwiązaniem będzie utworzenie drugiego zboru. Rok wcześniej ogólne zebranie członków Zboru w dniu 28 maja 1995 roku zatwierdziło wyłonioną przez Radę Starszych grupę inicjatywną pięciu braci, którzy wzięli na siebie ciężar organizacyjny nowej wspólnoty. Otrzymałem przywilej stawiania czoła temu zadaniu. W przeciągu miesiąca utworzyliśmy dokument pt. "Drugi Zbór Zielonoświątkowy w Gdańsku. Projekt Organizacyjny". Oto co pisaliśmy wówczas do wszystkich naszych braci i sióstr z Gdańska:

Grupa Inicjatywna powołana przez radę Starszych Zboru gdańskiego w celu zapoczątkowania działalności nowego Zboru zielonoświątkowego. który otoczyłby opieką i posługą duszpasterską wierzących zamieszkujących w sporej odległości od Śródmieścia, podjęła próbę przedstawienia wszystkim zainteresowanym, ogólnej wizji projektowanego Zboru. 

Zrobiliśmy to w przekonaniu, że zanim ktokolwiek podejmie decyzję włączenia się w to przedsięwzięcie, powinien zostać rzetelnie poinformowany o tym, czego może się oczekiwać i z czym musi się liczyć, przenosząc swoje członkostwo do nowego Zboru. Innymi słowy, w tym opracowaniu odpowiadamy na pytania: Jaki będzie ten nowy Zbór? Czy będzie się różnił od istniejącego? Czy można będzie znaleźć w nim pokarm duchowy i swoje miejsce w służbie Pańskiej?

Przedstawiając Wam, Bracia i Siostry, ogólny zarys Zboru, który będziemy tworzyć i który będzie dla nas płaszczyzną wzajemnej społeczności z Bogiem, pamiętamy, że Duch Święty poprowadzi nas tak, jak sam będzie chciał i nie da się ograniczyć naszymi projektami. Nie po to zresztą opracowaliśmy ten tekst, aby następnie niewolniczo trzymać się ustalonych w nim reguł. Niemniej jednak powinniśmy określać przed Bogiem i przed sobą wzajemnie, jakie są nasze potrzeby, oczekiwania i marzenia, a następnie układać w związku z nimi realistyczne plany. Tak właśnie postąpiliśmy w odniesieniu do nowego Zboru.

Patrząc na ten projekt, z pokorą wyznajemy: "Jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to..." [Jk 4,15], a że przyłożyliśmy rękę do dobrego dzieła, stąd nasza ufność, że Bóg to przedsięwzięcie pobłogosławi. 

Jeżeli więc po zapoznaniu się z tym projektem okaże się, że i Wam będzie z nami po drodze, zapraszamy do współpracy na rzecz Królestwa Bożego i dla dobra mieszkańców północno-zachodnich dzielnic Gdańska. Grupa Inicjatywna II Zboru Zielonoświątkowego w Gdańsku, Czerwiec 1995 roku.

Przygotowując się do utworzenia Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE działaliśmy w świetle dnia. Pobłogosławieni modlitwą wstawienniczą całej społeczności na niedzielnym nabożeństwie, zaczęliśmy szukać miejsca na siedzibę zboru. Dopiero w grudniu udało nam się znaleźć do wynajęcia lokal po byłym barze dyskotekowym "ZICO" przy Alei Jana Pawła II na gdańskiej Zaspie. Zawiłości prawne i zadłużenie wcześniejszego użytkownika, kosztowały nas kolejne miesiące zmagań. Od niedzieli, 17 marca, poczynając, zorganizowaliśmy na Zaspie kilka nabożeństw sondażowych, by na 21 kwietnia 1996 roku zwołać zgromadzenie założycielskie nowego Zboru.

Ćwierć wieku naszej wspólnoty kościelnej już za nami. Schylam się dziś przed Panem Kościoła we wdzięczności za okazaną mi łaskę służenia przez wszystkie te lata kochanym Braciom i Siostrom z Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE. Pochylam głowę z jednoczesnymi przeprosinami, że okazałem się "nieużytecznym sługą", który uczynił tylko to, co powinien był uczynić [porównaj: Łk 17,10], a przecież wiele rzeczy mogłem zrobić lepiej i piękniej.

PS. Krótką historię Zboru można poczytać tutaj, a gdyby ktoś chciał popatrzeć na fotografie z pierwszych lat istnienia wspólnoty CCNŻ, to zapraszam na nasz kanał YouTube

12 kwietnia, 2021

Czy powinniśmy wstydzić się tych pochwał?

Nie tylko w naszym kraju toczy się dyskusja - w której i mnie już zdarzyło się zabrać głos - czy, i na ile, powinniśmy ulegać świeckiej władzy i stosować się do jej rozporządzeń. Scenka z wczorajszego zatrzymania przez policję kobiety protestującej przeciwko restrykcjom covidowym, dolewa oliwy do ognia tego sporu. Dla niektórych, już przez sam fakt udziału w proteście, stała się ona godną pochwały bohaterką. Nieważne, że podobno jest znana policji, między innymi z awanturniczego zachowania. Miała odwagę przeciwstawić się władzy. To jest najważniejsze! Czy aby na pewno?

Z biblijnego punktu widzenia ubliżanie policjantom i wyzywanie ich od najgorszych jest grzechem. Tym bardziej nazywanie ich demonami. Przecież to są ludzie tacy sami, jak my. Niektórzy z nich kochają Jezusa i szczerze Mu służą. Znam kilku policjantów, którzy są prawdziwymi "aniołami stróżami". Krzywdzące to i wielce niesprawiedliwe, aby wyzywać ich od nazistów. Niech każda osoba podporządkowuje się władzom sprawującym rządy. Nie ma bowiem władzy, która nie pochodziłaby od Boga. Wszystkie one zostały ustanowione przez Niego. Dlatego kto się opiera władzy, przeciwstawia się Bożemu rozporządzeniu. Ci natomiast, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie ściągają wyrok [Rz 13,1-2]. Czemu jest tak, że niektórzy wciąż mają jakiś konflikt z prawem? Jak to jest, że nawet ich dobrym czynom wciąż towarzyszy jakaś awantura? Czemu mówi się, że pewien pastor - rzekomo za karmienie głodnych i pomaganie bezdomnym - otrzymał już kilkanaście mandatów i jest wzywany do sądu?

Rządzący przecież nie są postrachem dla dobrych, ale dla złych. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę. Władza bowiem jest na służbie u Boga, dla twojego dobra. Jeśli jednak czynisz źle, uważaj, bo nie na darmo nosi miecz. Jest przecież Bożym narzędziem, karzącym w gniewie tego, kto popełnia zło. Stąd należy się jej podporządkowywać, nie tylko ze względu na gniew, ale także ze względu na sumienie. Dlatego też płacicie podatki, bo są urzędnikami Boga po to właśnie, by tego pilnować. Oddawajcie każdemu to, co mu się należy: komu podatek — podatek; komu cło — cło; komu szacunek — szacunek; komu cześć — cześć [Rz 13,3-6].

Znam liczne przypadki, gdy władze chwaliły i chwalą chrześcijan za działalność charytatywną i społeczną. Wiele osób z naszych środowisk, wiele fundacji i stowarzyszeń, zostało z tego tytułu uhonorowanych i wyróżnionych. Nie dostaje się mandatu za karmienie głodnych i pomaganie ludziom społecznie wykluczonym w powracaniu do normalnego funkcjonowania. Chyba, że ktoś robi to z naruszeniem prawa. Łamiąc przepisy, sami na siebie ściągają wyrok - wyjaśnia Biblia. Nie można bezkarnie ignorować obowiązującego prawa. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę. Nigdzie nie przeczytałem, aby apostołowie Jezusa Chrystusa przyzwalali na bunt przeciwko władzy. 

Respektujcie wszelki ludzki porządek ze względu na Pana. Poważajcie króla jako sprawującego władzę. Nie lekceważcie namiestników jako posłanych przez niego, aby karać przestępców i nagradzać uczciwych. Bożą wolą jest bowiem, abyście dobrym postępowaniem odbierali nierozumnym ludziom mowę wynikającą z ich niewiedzy [1Pt 2,13-15]. Skoro od władzy dla nas najwyższej, tj. od samego Boga otrzymaliśmy wyraźne polecenie, aby podporządkować się ludziom lokalnie sprawującym rządy, to jakże możemy się z tym nie zgodzić?! W drodze powrotnej z posługi Słowem Bożym w Świnoujściu, przespacerowałem się wczoraj zatłoczoną Promenadą Gwiazd w Międzyzdrojach. Tylko nieliczni mieli zakryte usta, a prawie nikt nosa. Nie jesteśmy z natury narodem chętnie się podporządkowującym. Uznajemy jedynie władzę samowoli. 

Osobom wzywającym do sprzeciwiania się władzy, którym łatwo przychodzi rzucanie gromów na innych, a także ich fanom, proponuję na koniec chwilę zadumy nad zachowaniem dwóch uczniów Jezusa. Gdy zbliżały się dni odejścia Jezusa do nieba, postanowił udać się do Jerozolimy. W związku z tym wysłał przed sobą posłańców, którzy wyruszyli i przyszli do pewnej samarytańskiej wioski, gdzie mieli przygotować Mu miejsce. Lecz mieszkańcy nie chcieli Go przyjąć, dlatego że zmierzał do Jerozolimy. Jakub i Jan, w obliczu takiej niechęci, zwrócili się do Jezusa: Panie, czy mamy rozkazać, aby ogień spadł z nieba i ich pochłonął? Lecz On obrócił się i skarcił ich: Nie wiecie — powiedział — że już nie powinniście postępować w tym duchu? Syn Człowieczy nie przyszedł niszczyć życia ludzkiego, ale je ratować [Łk 9,51-56].

A my? Czy wiemy, jakiego ducha jesteśmy? Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga [1Jn 4,1].

08 kwietnia, 2021

Komu grozi silne omamienie?

Coraz bardziej potrzebna nam jest ostrożność w zaufaniu do człowieka. Rzecz w tym, że nawet osoby cieszące się w określonym środowisku autorytetem, są narażone na popełnienie błędu. Nie zawsze można na nich polegać, bo i oni mogą być oszukani.  Nikt - poza Jednym - nie jest z żelaza. Zdarza się, że najmądrzejszy z nas daje się oszukać, gdy na celownik weźmie go wyrafinowany oszust. A zbajerowany człowiek jest tym bardziej niebezpieczny dla innych, im bardziej wcześniej był dla nich przykładem i cieszył się powszechnym uznaniem.

Dzisiaj od rana wciąż rozmyślam o intrygujących słowach Pisma Świętego, rozważanych wczoraj wieczorem w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE. Przyjście Człowieka bezprawia dokona się zgodnie z działaniem całej mocy szatana. Towarzyszyć mu będą znaki i fałszywe cuda, a w przypadku tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości Prawdy, dzięki której mogli dostąpić zbawienia, da o sobie znać cała zwodniczość niesprawiedliwości. Właśnie dlatego Bóg wystawia ich na działanie oszustwa. Czyni to, aby uwierzyli kłamstwu, i aby przez to zostali osądzeni wszyscy, którzy odrzucili prawdę, a znaleźli upodobanie w niesprawiedliwości [2Ts 2,9-12 Biblia Ewangeliczna].

Jako że prawda jest w Jezusie [Ef 4,21], w świetle Biblii wyraźnie widzimy, jak Bóg poprzez Chrystusa Jezusa doprowadza  ludzi do poznania prawdy. Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło [Łk 19,10]. Przeciwieństwem Syna Człowieczego, który jest Prawdą [Jn 14,6], będzie i już jest Człowiek bezprawia. Duch Antychrysta jest kłamliwy. Jego domeną jest oszukiwanie ludzi. W tym celu posługuje się znakami i cudami. Niesprawiedliwość w wydaniu Antychrysta zaczyna wyglądać tak, jakby była sprawiedliwością. Biblia zapowiedziała, że Człowiek bezprawia będzie używać wszelkich podstępnych oszustw, aby o ile można, zwieść i wybranych [Mt 24,24].

Nikogo chyba nie dziwi, że w polu działania Antychrysta znajdą się i już są również chrześcijanie. Intrygująco brzmi zapowiedź pojawienia się  ludzi, którzy odrzucili prawdę, a swoje oczekiwania złożyli w nieprawości [2Ts 2,12 BPK]. Przyczyną ich zguby jest to, że nie przyjęli miłości Prawdy. Umiłowanie prawdy nie tylko zabezpiecza nas przed zwodzicielem. Jest na tyle miłe w oczach Bożych, że sam Bóg staje w naszej obronie i zbawia nas od złego. A co, jeżeli Pan zauważy w nas względne i wybiórcze podejście do Prawdy? Co, gdy Ten, który bada wszystkie serca i przenika wszystkie zamysły [1Krn 28,9] odkryje w nas otwartość na nieprawdę i upodobanie w niej w sytuacji, gdy Prawda stała się dla nas niewygodna? 

W takim przypadku Bóg nie tylko może zdjąć z nas swój parasol ochronny. Wręcz zatrważające powinno być dla nas to, że Bóg widząc nasze luzackie lub interesowne podejście do Prawdy, poddaje nas straszliwej próbie. Właśnie dlatego Bóg wystawia ich na działanie oszustwa [2Ts 2,11 BE]. I z tej racji posyła im Bóg działanie ułudy, tak że uwierzą kłamstwu [BPK]. Dlatego zsyła im silne omamienie [UBG]. I nie chodzi już bynajmniej o to, abyśmy szybko się zreflektowali i znowu rozmiłowali w prawdzie. Dlatego zsyła Bóg na nich ostry obłęd, tak iż wierzą kłamstwu, aby zostali osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, lecz znaleźli upodobanie w nieprawości [2Ts 2,11-12 BW]. 

Nie trzeba mieć sokolego wzroku, by zauważyć, że tego rodzaju sąd odbywa się już również w środowiskach ewangelicznego chrześcijaństwa. Najwyraźniej i między nami daje o sobie znać cała zwodniczość niesprawiedliwości, skoro tak różne już mamy zrozumienie tych samych fragmentów Pisma Świętego i tak odmienne podejście do spraw, w których wcześniej byliśmy jedno. Wielu z nas, jak nigdy wcześniej, zostało wystawionych na działanie oszustwa. Bądźmy tego świadomi, gdy słuchamy rozmaitych kaznodziejów i nauczycieli, bo co, jeżeli człowiek, którego obdarzamy autorytetem, jest już pod wpływem silnego omamienia..?

05 kwietnia, 2021

Czy to godne pastora?

W niektórych serwisach internetowych pojawiły się dziś niebywałe tytuły: "Polski duchowny wyrzucił z kościoła policję". "Policjanci przyszli do kościoła, bo łamano obostrzenia. Polski pastor ich wyrzucił". "Wspaniała postawa polskiego pastora w Kanadzie. Zobaczcie, jak duchowny wyrzuca z kościoła policjantów". "Pastor Pawłowski wygonił policję z kościoła". Na YouTube można obejrzeć filmik z tego zdarzenia i posłuchać, jak faktycznie było. 

Oto opis nieudanej interwencji policji, zawierający cytaty z wypowiedzi pastora: Gdy policjantka starała się podjąć z nim dyskusję, pastor nie zamierzał tego robić. - Natychmiast wyjdźcie i nie wracajcie! - wołał głośno. Gdy wciąż się ociągali, zaczął wołać jeszcze dosadniej: "Wyjdźcie z tego budynku, naziści. Gestapo wstęp wzbroniony! Nie rozumiecie po angielsku? Macie opuścić to pomieszczenie". Gdy w końcu wyszli na zewnątrz, powiedział: "Nie wracajcie tu, nazistowscy psychopaci" - Nie do wiary. To chore. Źli ludzie. Zastraszają ludzi w kościele w Wielkanoc. Gestapo, naziści, komuniści, faszyści. Nie śmiejcie nawet tu wracać! - wołał za nimi. Gdy funkcjonariusze odeszli, (...) stwierdził, że przedstawiciele władz chcą "niewolić" ludzi i być "faraonami dnia dzisiejszego". (Źródło: https://chnnews.pl).

Chociaż słowa, zachowanie jak i sama tonacja głosu rzeczonego pastora wywołują nieprzyjemny dreszcz na plecach, to jednak w Internecie nie brakuje mu pochwał i pozytywnych komentarzy. Właśnie z tego powodu, mimo że chętnie zaciągnąłbym nad tym incydentem kurtynę milczenia, czuję się w obowiązku zabrać głos w sprawie. Okazuje się bowiem, że nie tylko on w ostatnim czasie 'wydziera' się na swoich adwersarzy. Znam kilku innych pastorów, którzy - nie przebierając w słowach - uniesionym głosem "miażdżą" ludzi stających im na drodze i wyzywają osoby nie podzielające ich poglądów. Jak takie reakcje mają się do zachowania godnego ewangelii? Jak to wygląda w świetle Biblii?

Czy wyobrażamy sobie, żeby któryś z apostołów krzyczał na swoich prześladowców? Czy Szczepan, pierwszy męczennik chrześcijański, wyzywał ludzi, którzy przyszli go kamienować? Najdobitniej przemawia tu przykład samego Jezusa: Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust [Iz 53,7]. On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi [1Pt 2,23].

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że nauka apostolska nie dopuszcza zachowania, jakie miałem nieprzyjemność zobaczyć na wspomnianym filmiku. Błogosławcie tych, którzy was prześladują, błogosławcie, a nie przeklinajcie [Rz 12,14]. W ogóle, już to przynosi wam ujmę, że się z sobą procesujecie. Czemu raczej krzywdy nie cierpicie? Czemu raczej szkody nie ponosicie? [1Ko 6,7]. Prowadźcie wśród pogan życie nienaganne, aby ci, którzy was obmawiają jako złoczyńców, przypatrując się bliżej dobrym uczynkom, wysławiali Boga w dzień nawiedzenia [1Pt 2,12].

Mój nauczyciel ze szkoły biblijnej - ilustrując to tubką pasty do zębów - mawiał, że prawdziwa zawartość serca człowieka wychodzi na jaw w chwili, gdy się go naciśnie, stawiając go w niekomfortowej sytuacji. Gdy serce przepełnione jest pokojem Bożym, miłością i łagodnością Chrystusową, a przypominam, że starsi kościoła obowiązkowo tacy być powinni, to w chwili ucisku niezawodnie inni to zobaczą i się zadziwią. 

Policjanci w Calgary z pewnością nie będą opowiadać, że w Wielki Piątek podczas - i dla nich przecież nieprzyjemnej - interwencji, zetknęli się z człowiekiem niezwykłym; taktownym, łagodnym i tak jakoś nieziemsko duchowym, że aż chciałoby się i samemu coś takiego mieć w sobie...

04 kwietnia, 2021

Nowa fala wdzięczności

Wczorajsze foto derenia jadalnego
kwitnącego na posesji CCNŻ na Olszynce
Dzisiaj, w Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego, 4 kwietnia 2021 roku od samego świtu przepełnia mnie ogromna wdzięczność.

Przede wszystkim jestem wdzięczny Bogu za nowe życie. Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili [Rz 6,3-4]. Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe [2Ko 5,17]. Od piątkowego wieczoru wzruszam się nad wspaniałomyślnością Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, który złożył samego Siebie w ofierze za moje grzechy. Umarł, aby otworzyć mi drogę do życia wiecznego. Fakt zmartwychwstania Jezusa od lat jest dla mnie wspaniałym i całkowicie wystarczającym dowodem, że wierząc w Niego mogę mieć pewność mojego zbawienia.

Po drugie, dzisiaj mijają dokładnie trzy lata od chwili, gdy Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE zostało właścicielem Dworu Olszyńskiego wraz z przynależącą do niego ziemią, budynkiem dawnej wozowni dworskiej i ruinami stajni. Jestem wdzięczny Bogu za obydwa budynki o łącznej powierzchni użytkowej ok. tysiąca metrów, które już używamy w poszerzającej się działalności naszej wspólnoty kościelnej. Tak samo dziękuję Bogu za każdy metr kwadratowy rozległego terenu naszej parceli. Rozpływam się we wdzięczności Bogu, patrząc na biegające po trawie i bawiące się dzieci. Cieszę się na myśl, że już wkrótce, od pierwszej niedzieli maja - jeśli Bóg pozwoli - znowu zaprosimy wszystkich chętnych do naszej kaplicy plenerowej na nabożeństwa polowe i wszyscy jednocześnie na jednym miejscu będziemy mogli wielbić Boga i słuchać Słowa Bożego.

Jestem wdzięczny Bogu za poszerzające się grono członków i przyjaciół Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE. W ostatnią niedzielę kwietnia będziemy świętować dwudziestopięciolecie powstania naszego zboru. Gdy myślę o Braciach i Siostrach, wpośród których dane mi jest służyć Chrystusowi Panu, to do oczu napływają mi łzy radosnego wzruszenia. Bóg obdarował mnie naprawdę wspaniałymi towarzyszami wiary i służby. Miłość wzajemna, pracowitość, poczucie odpowiedzialności za prawidłowe funkcjonowanie poszczególnych służb zborowych, stabilność w wierze i umiłowanie zdrowej nauki Słowa Bożego - to cechy charakteryzujące znakomitą większość członków naszej społeczności. Czasy limitów liczbowych w zgromadzaniu się zboru i obowiązek przestrzegania rygorów sanitarnych nie rozłożył nas na łopatki. Ośmielam się twierdzić, że nawet nas ten czas jeszcze bardziej umocnił i duchowo scalił. Wszyscy wiemy, dlaczego jesteśmy i dlaczego chcemy być tu razem. Jestem wdzięczny Bogu za C.C. NOWE ŻYCIE i pełen nadziei, że Pan Jezus będzie nas nadal błogosławić.

I wreszcie po czwarte, jestem wdzięczny Bogu, że zjednuje nam życzliwość otaczających nas ludzi. Poczynając od osób sprawujących w mieście władzę, poprzez Radę Dzielnicy Olszynka z panią Jadwigą Kubik na czele, a na gestach pojedynczych sąsiadów kończąc, śmiało mogę powiedzieć, że Bóg nas niezwykle obdarował na Olszynce dobrymi ludźmi i wsparciem z ich strony. Wzruszam się na myśl o uroczej trosce pana Józefa, emeryta zza Motławy, o wolontariuszy pracujących przy remoncie dachu, wspaniałomyślności pana prezesa pobliskiej spółki PORTAL albo o zdumiewającej postawie pana Grzegorza z warsztatu samochodowego i tak dalej. 

Od samego świtu przepełnia mnie dziś ogromna wdzięczność. Nie zapominajcie też o wdzięczności! [Kol 3,15] - mówi Biblia. W moim przypadku w ostatnich latach dostrzegam i doświadczam tak wiele dobroci Bożej, że - póki co - wypełnianie powyższego wezwania apostolskiego przychodzi mi z łatwością i radością. Jestem wręcz na fali 😊

02 kwietnia, 2021

Życiodajne umieranie

Po wjeździe do Jerozolimy Jezus miał świadomość, że jako człowiek z krwi i kości, przeżyje w ciągu kilku najbliższych dni koszmar umierania. Teraz moja dusza jest w trwodze i co mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od  tej godziny? Przecież dla tej godziny przyszedłem  [Jn 12,27]. Dlatego Ojciec miłuje mnie, iż Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt mi go nie odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli. Mam moc dać je i mam moc znowu je odzyskać; taki rozkaz wziąłem od Ojca mego [Jn 10,17-18]. Podziwiam Pana Jezusa. Miłuję Go i uwielbiam za Jego postawę w obliczu zbliżającego się cierpienia i śmierci.

W życiu każdego z nas zdarzają się nielubiane ale bardzo potrzebne, wręcz konieczne przeżycia i okoliczności. Do takich można zaliczyć warunki osiągania upragnionych celów. Aby co miesiąc otrzymywać wypłatę, trzeba pracować. Aby zdobyć medal w mistrzostwach sportowych, trzeba trenować. Aby zebrać plon, trzeba dokonać zasiewu. Aby dobrze ukończyć studia, trzeba latami pilnie się uczyć. Każdy z tych warunków jest jakiegoś rodzaju wymaganiem, poświęceniem, a nawet przykrością.

A co trzeba zrobić, aby żyć wiecznie? Trzeba – oczywiście - uwierzyć w Jezusa Chrystusa! Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny [Jn 3,16]. Kto wierzy w Syna ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim [Jn 3,36]. Trzeba nam tu wszakże wiary wprowadzonej w życie i skutecznej w działaniu, bo wiara bez uczynków jest martwa [Jk 2,26] i nikogo nie doprowadzi do zbawienia. Dlatego tym rozważaniu przyjrzymy się jednemu z praktycznych aspektów wiary w Syna Bożego.

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje. Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu [Jn 12,24-25]. Jezus mówiąc o sensie swojej śmierci posłużył się obrazem ziarna pszenicy. Obumieranie ziarnka pszenicy Pan porównał do błogosławionego procesu Jego cierpienia i umierania za grzech świata. Śmierć Syna Bożego nie była daremna. On wiedział, że przyniesie ona obfity plon. A gdy Ja będę wywyższony ponad ziemię, wszystkich do siebie pociągnę [Jn 12,32]. I tak, dla wystawionej sobie radości, podjął krzyż, wzgardziwszy sromotę, i usiadł na prawicy stolicy Bożej [Hbr 12,2 BG].

Obumierające ziarno pszeniczne może również posłużyć za ilustrację jednego z aspektów zachodzącego w nas procesu zbawienia. Zostajemy poddani obumieraniu - aby to, co śmiertelne, zostało wchłonięte przez życie (2Ko 5,4), abyśmy wzrośli i wydali owoc trzydziestokrotny, sześćdziesięciokrotny a nawet stokrotny! (Mk 4,8). Stąd słowa: Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowa je ku żywotowi wiecznemu [Jn 12,25].

Krzyż Chrystusowy rzuca nam wyzwanie. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje wraz z namiętnościami i żądzami [Ga 5,24] – mówi Biblia. Trzeba nam więc wziąć swój krzyż. I powiedział do wszystkich: Jeśli kto chce pójść za mną, niechaj się zaprze samego siebie i bierze krzyż swój na siebie codziennie, i naśladuje mnie. Kto bowiem chce zachować duszę swoją, straci ją, kto zaś straci duszę swoją dla mnie, ten ją zachowa [Łk 9,23-24].

Prawdziwa to mowa: Jeśli bowiem z nim umarliśmy, z nim też żyć będziemy [2Tm 2,11]. Co w nas powinno, co musi umrzeć, abyśmy żyli wiecznie? Każdy zrodzony z Boga człowiek dobrze wie, co powinno w nim zostać ukrzyżowane. Jest w Biblii wiele wezwań apostolskich na ten temat. Zadajcie zatem śmierć temu, co w członkach ziemskie. Mam na myśli rozwiązłość, nieczystość, zmysłowość, złe pragnienia i zachłanność równoznaczną z bałwochwalstwem. One to ściągają Boży gniew na nieposłusznych synów [Kol 3,5-6]. Alternatywa jest oczywista. Jeśli nie ukrzyżujemy swojej starej natury, jeśli nie umrzemy dla grzechu i świata, to nie będziemy żyć z Panem.

Zbawienie od wiecznego potępienia dokonuje się przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Ta wiara polega między innymi na umartwieniu naszej grzesznej natury. I usłyszałem donośny głos w niebie, mówiący: Teraz nastało zbawienie i moc, i panowanie Boga naszego, i władztwo Pomazańca jego, gdyż zrzucony został oskarżyciel braci naszych, który dniem i nocą oskarżał ich przed naszym Bogiem. A oni zwyciężyli go przez krew Baranka i przez słowo świadectwa swojego, i nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć [Obj 12,10-11]. 

Umieranie dla grzechu nie jest komfortowym procesem, lecz prawdziwi chrześcijanie nie stawiają miłości własnej ponad miłość do Jezusa. Biorą swój krzyż na siebie. Codziennie krzyżują wszystko, co w świetle Biblii jest grzeszne i co nie licuje z ich serdecznym nastawieniem do Chrystusa Pana. W jednej z pieśni śpiewamy:

Z Panem umierać, dla Niego żyć
Może większego co nad to być?
Warto Dlań cierpieć, warto bojować
Warto do Niego cały świat zbyć!

Móc żyć dla Pana, zwyciężyć mdłość
Wziąć hańbę na się, i krzyż, i złość
W niebo tak wstąpić i wziąć od Boga
Chwały koronę – czy to nie dość?

Móc żyć dla Pana, póki trwa dzień
I gdy już śmierci zbliży się cień
Ciągle Mu służyć i nie oziębnąć
Pan ci to zdarzy, wierz tylko Weń!

Czy można w tę Wielkanoc lepiej uczcić śmierć Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, za nasze grzechy?

Gdyby ktoś chciał posłuchać - to zapraszam tutaj!