Przyglądając się takim wydarzeniom, jako sługa Słowa Bożego u schyłku służby, doznaję wielkiej radości. Nowy pastor i jego żona są ludźmi zajętymi. Obydwoje mają bardzo odpowiedzialną i absorbującą pracę zawodową. Wychowują troje dzieci. Codziennie parę godzin spędzają w samochodzie pokonując odległości wynikające z zamieszkiwania w małej miejscowości. A jednak podjęli się służby pastorskiej. Nie mając wolnego czasu poświęcają się Panu. Oddają się do dyspozycji braci i sióstr w Chrystusie. Mają świadomość, że nie ułatwiają sobie życia, a jednak postanowili stawić czoła tym nowym wyzwaniom.
Moja radość - oczywiście - nie wynika z tego, że będzie im trudniej. Cieszę się widząc, że Chrystus Pan wciąż znajduje ludzi pragnących trudzić się w pracy Pańskiej. Jestem dumny z takich młodych chrześcijan, którzy z miłości do Jezusa wyrzekają się tzw. 'świętego spokoju' i - pomimo niechybnie zbliżających się przykrości - chcą służyć w Kościele Jezusa Chrystusa. Praca dla Pana jest zarazem piękna, jak i śmiertelnie odpowiedzialna. Jeśli ktoś dąży do biskupstwa, dobrego dzieła pożąda [1Tm 3,1]. Niech was tak wielu, moi bracia, nie zostaje nauczycielami, wiedząc, że wtedy wyższy wyrok otrzymamy [Jk 3,1]. Jestem bardzo tym zbudowany, gdy pragnienie udziału w służbie Bożej wygrywa z wszelkimi obawami wynikającymi z jej odpowiedzialności.
Życząc wszystkiego najlepszego nowemu pastorowi, jednocześnie chciałem mu zasygnalizować, że objęcie stanowiska w służbie nie jest żadnym sukcesem. Bardziej jest swego rodzaju nową, trudniejszą próbą wierności i szczerego oddania Chrystusowi. Dlatego raczej próbowałem wyposażyć go w biblijną motywację do pracy, wspomagając się wezwaniem Słowa Bożego: bądź dla wierzących wzorem w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości [1Tm 4,12]. Na gratulacje i pochwały przyjdzie czas, gdy dotrzemy do celu naszej służby i zakończymy życiową wędrówkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz