Potem umarł Nachasz, król Ammonitów, a panowanie po nim objął jego syn. Wówczas Dawid postanowił: Okażę przyjaźń Chanunowi, synowi Nachasza, ponieważ jego ojciec okazał przyjaźń mnie. W związku z tym Dawid wyprawił posłów do Chanuna, aby wyrazić mu współczucie z powodu śmierci ojca. Z takim zamiarem posłowie Dawida przybyli do Ammonu. Jednak książęta ammoniccy powiedzieli do Chanuna: Czy jesteś pewny, że to dla okazania szacunku twojemu ojcu Dawid wysłał do ciebie tych ludzi z wyrazami współczucia? Czy Dawid nie przysłał do ciebie swoich posłów raczej po to, aby zbadać miasto i [potem] zburzyć je, a także po to, aby przeprowadzić wywiad w naszym kraju? I Chanun pojmał posłów Dawida, ogolił ich, obciął im szaty tak, że sięgały pośladków — i odprawił ich. Posłowie odeszli zatem, a Dawidowi doniesiono o tym zdarzeniu. Wtedy król wysłał ludzi posłom na spotkanie, ponieważ zostali oni poważnie zhańbieni. Zatrzymajcie się w Jerychu — doradził im król. — Niech tam odrosną wam brody, a potem wrócicie. Tymczasem, gdy Ammonici spostrzegli, że narazili się Dawidowi, Chanun wraz z nimi wszystkimi... [1Krn 19,1-6].
Serdeczność Dawida spotkała się z podejrzliwością i została otwarcie odrzucona. Syn w tym przypadku nie okazał się godny ojca. Z pięknego gestu współczucia zrobiła się wojna. Król Dawid otrzymał nauczkę, że nie ma co bratać się z Ammonitami i szukać ich przyjaźni tylko dlatego, że któryś z nich wcześniej okazał przyjaźń jemu. Wciąż przecież - jako Izraelitę - obowiązywało go Słowo Boże: W skład wspólnoty PANA nie może wchodzić Ammonita ani Moabita, nawet ich dziesiąte pokolenie — na wieki. To dlatego, że nie wyszli wam na spotkanie z chlebem i wodą, gdy byliście w drodze z Egiptu, oraz za to, że wynajęli przeciw wam Bileama, syna Beora, z Petor w Aram-Naharaim, aby was przeklinał [5Mo 23,3-4].
Nam też, podobnie jak Dawidowi, mięknie czasem serce w stosunku do ludzi bezbożnych. Bywa, że jakiś przyjazny gest z ich strony zaczynamy odbierać jako wskazówkę i zachętę do zawiązania z nimi bliższych relacji. Gotowi jesteśmy pomyśleć, że w naszym przypadku Bóg przymknie oko i pobłogosławi nasz pomysł bratania się z ludźmi niewierzącymi, pomimo tego, że odrzucają oni ewangelię Chrystusową i nie miłują Pana. Tymczasem Pismo mówi: Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem to wrogość wobec Boga? Jeśli więc ktoś chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga [Jk 4,4]. Nawet nie z każdym, kto mieni się chrześcijaninem, należy zasiadać do stołu, bo jeśli ktoś przychodzi do was, a nie przynosi właściwej nauki, tego nie przyjmujcie do domu ani nie nawiązujcie z nim bliższych stosunków! [2Jn 1,10].
Przyjacielskie wyciągniecie dłoni, okazanie współczucia, miłe słowa kierowane do niektórych osób - czy tak wspaniałe gesty mogą przynieść nam jakąś stratę duchową? Biblia uczy, że tak. Są ludzie, miejsca i środowiska, od których należy trzymać się z daleka. Niech idą swoją drogą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz