29 marca, 2022

Przygotujmy się na to!

Czego mogę się spodziewać w kolejnych latach mojego ziemskiego życia? Jakie są prognozy na najbliższe czasy? Co powinienem wkalkulować w swoją doczesną przyszłość, aby witać ją z podniesioną głową, a nie z bólem serca i poczuciem klęski? Czy z punktu widzenia przeciętnego człowieka losy świata będą jeszcze dobre, czy coraz gorsze? Jak przygotować się do tego, co nadchodzi? Czy Biblia daje tu jakieś wskazówki? 

Prawdziwi naśladowcy Jezusa Chrystusa, a do takich pragnę być zaliczony, nie mają na świecie innej drogi, jak tylko tę wyznaczoną przez naszego PANA i Jego apostołów. Ich los na świecie jest naszym losem. Nie spodziewamy się tu niczego innego, jak tylko tego, co spotkało Jezusa i Jego pierwszych uczniów, bo nie jest uczeń nad mistrza ani sługa nad swego pana; wystarczy uczniowi, aby był jak jego mistrz, a sługa jak jego pan [Mt 10,24-25]. Mając to na uwadze spójrzmy na trzy sfery życia, w których powinniśmy być świadomi nadchodzących zmian, doświadczeń i przeżyć. 

Po pierwsze, w świetle Biblii widzę, że mam się nastawić na straty materialne. Poznałem już smak rabunku mojego mieszkania. Znam też uczucie pozbawienia mnie życiowych oszczędności. Wdzięczny jestem Bogu za te przeżycia, bo mnie już troszkę przygotowały do tego co nadchodzi. Liczę się z tym, że przecież w każdej chwili mogę stracić takie dobra jak dom lub samochód. Staram się zachowywać zdrowy dystans do siedziby Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE, którą dostaliśmy w darze od Boga i którą intensywnie zajmuję się od dziewięciu już lat. Troszczę się o budynki i zieleń na rozległej parceli tak, jak byśmy mieli się nimi cieszyć jeszcze co najmniej przez sto lat. Sercem natomiast jestem już w Królestwie Bożym. Któregoś dnia bez żalu zostawię cały ten świat rzeczy materialnych. Mam skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej nie ma przystępu, ani mól nie niszczy [Łk 12,33], ani żadna wojna mi go nie odbierze.

Po drugie, Biblia poucza, że powinienem się liczyć z czekającym mnie osamotnieniem. Dobrze jest mieć rodzinę i przyjaciół. Otoczony gronem serdecznych braci i sióstr czuję się naprawdę szczęśliwy i jestem wdzięczny za nich Bogu. Pamiętam jednak to, co spotkało Jezusa, mojego Pana. Tej nocy wy wszyscy odwrócicie się ode Mnie, gdyż jest napisane: Uderzę pasterza i rozproszą się owce trzody [Mt 26,31]. Podobnie stało się z apostołem Pawłem. W pierwszej obronie mojej nikogo przy mnie nie było, wszyscy mnie opuścili: niech im to nie będzie policzone; ale Pan stał przy mnie i dodał mi sił [2Tm 4,16-17]. Myślę, że Bóg mnie już trochę przygotował do tego, żebym zachował hart ducha w obliczu odejścia ludzi, na których bardzo dziś liczę. Pan Jezus, gdy zawisł na krzyżu, doznał ekstremalnej goryczy opuszczenia. Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? [Mk 15,34]. Osamotnienie jest wpisane w ziemski los ucznia Jezusa. Wcześniej czy później ludzie mnie opuszczą.  Gdy zostanę sam, wciąż cieszyć się będę obietnicą naszego Pana: A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata [Mt 28,20].

Po trzecie, patrząc na Jezusa i Jego pierwszych naśladowców, zdaję sobie sprawę z tego, że ze względu na Pana trzeba będzie wciąż narażać się na niebezpieczeństwo, nadwerężać swoje zdrowie, a nawet oddać życie. Tak Biblia nakreśla los naśladowców Jezusa na ziemi. Oto fragment opisu przeżyć jednego z nich: Często bywałem w podróżach, w niebezpieczeństwach na rzekach, w niebezpieczeństwach ze strony zbójców, w niebezpieczeństwach ze strony rodaków, w niebezpieczeństwach ze strony pogan, w niebezpieczeństwach w mieście, w niebezpieczeństwach na pustkowiu, w niebezpieczeństwach na morzu, w niebezpieczeństwach między fałszywymi braćmi; w trudzie i znoju, często w bezsennych nocach, w głodzie i pragnieniu, często w postach, na zimnie i w nagości.  [2Ko 11,26-27]. Od lat staram się nie rozczulać nad sobą. Wdzięczny Bogu za wszystko, chcę być gotowy na każdy dyskomfort. Mając w pamięci Jezusa Chrystusa nie mogę i nie chcę być hedonistą.

 Człowiekiem, który poddany próbie w powyżej wspomnianych sferach zachował się z klasą i przyniósł chlubę Bogu, był biblijny Hiob. Tak. W jednym dniu został pozbawiony całego majątku. Zaraz potem stracił wszystkie dzieci. Następnie strasznie się rozchorował. Odwróciła się od niego nawet jego żona. I co na to powiedział? Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! Że potem, chociaż moja skóra jest tak poszarpana, uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga. Tak! Ja sam ujrzę go i moje oczy zobaczą go, nie kto inny. Moje nerki zanikają we mnie za tym tęskniąc [Jb 19,25-27].

Słowa Hioba bardzo dobrze wyrażają nadzieję prawdziwych chrześcijan. Jesteśmy tego pewni, że nasz PAN wyrówna nam wszystkie poniesione ze względu na Niego krzywdy. Jeżeli każdego dnia sercem lgniemy do Boga, to zawsze będziemy cieszyć się Jego obecnością. Jeżeli - mając odzież i wyżywienie - praktykujemy postawę poprzestawiania na małym, to nie musimy się bać recesji i utraty fortuny, bo najzwyczajniej jej nie mamy. Jeżeli pielęgnujemy w sobie świadomość, że jesteśmy własnością Chrystusa Pana oraz, że choćby kto z wierzących w Jezusa nawet i umarł, żyć będzie to nie boimy się, że ktoś mógłby pozbawić nas życia.

Dzięki takiemu nastawieniu przygotowuję się na czekające mnie przykrości i straty. Mam nadzieję, że im bardziej zacznę je odczuwać, tym wyżej podniosę głowę, że zbliża się moje wybawienie. Nie będę drżeć przed utratą rzeczy materialnych, bo już dzisiaj używam rzeczy tego świata tak, jakbym ich nie używał [1Ko 7,31]. Gdy będą opuszczać mnie kolejni ludzie, nawet najbliżsi, nie popadnę w rozpacz, bo już poznałem smak odejścia ludzi mi bliskich. Gdy stracę zdrowie albo stanę w obliczu śmierci, nie popadnę w depresję, bo będzie to dla mnie oznaczać dotarcie do celu i chwalebne spotkanie z Jezusem, do którego przecież zmierzam od wielu już lat.

A co z tobą? Im bardziej dbasz o swój doczesny byt i materialną sferę życia, tym mniej jesteś gotowy na przyszłość i tym dotkliwiej będziesz przeżywał utratę posiadanych dóbr. Im większą wagę przykładasz do życia towarzyskiego, tym łatwiej dasz się wciągać w rozmaite kompromisy etyczno-moralne i tym gorzej znosić będziesz osamotnienie. Jeżeli dzisiaj nie potrafisz zrobić czegoś ze względu na Jezusa z narażeniem własnego zdrowia, to co zrobisz, gdy trzeba będzie ze względu na Niego oddać życie?

Nadchodzi koniec (nie)porządku tego świata. Mieszkańców ziemi nie czeka żadna świetlana przyszłość. Przygotujmy się na to! Jak? Przede wszystkim trzeba się opamiętać z grzechów i całym sercem zwrócić ku Panu Jezusowi Chrystusowi, bo nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12]. Kto przez wiarę w Jezusa Chrystusa narodzi się na nowo, zostanie usprawiedliwiony i zacznie prowadzić uświęcone życie w posłuszeństwie ewangelii Chrystusowej, ten wkrótce zobaczy Królestwo Boże i wejdzie do niego. Ten już dzisiaj radośnie może zaśpiewać:

Świat nie jest domem mym, jam tu przechodniem jest
Me skarby w niebie są, nie w tej dolinie łez
Do siebie tam, do gwiazd, anieli wabią mnie
Chciałbym stąd wyrwać się, obcym tu czuję się

Ref.: O, Panie, wiesz, ten świat jest obcym mi
Gdzież pójdę jeśli Ty przede mną zamkniesz drzwi?
Świat nie jest domem mym, blask nieba wabi mnie
Chciałbym stąd wyrwać się, obcym tu czuję się

Już tylu bliskich mych na drugi przeszło brzeg
Czekają na mnie tam, aż ziemski skończę bieg
Już uchylili drzwi, wołają także mnie
Chciałbym stąd wyrwać się, obcym tu czuję się

W chwalebnym kraju tym będziemy wiecznie żyć
Z żywota drzewa jeść, ze źródła życia pić
Tam uwielbienia hymn z ust wszystkich wzniesie się
Chciałbym stąd wyrwać się, obcym tu czuję się.


28 marca, 2022

Czy daję im to, co mam?

Wielu Żydów wchodzących do jerozolimskiej świątyni w możliwy dla nich sposób wspierało przynoszonego tam chromego człowieka. Dawali mu to co mieli i co - jak sądzili - było najlepszą formą zaspokojenia jego potrzeb. On nie oczekiwał od nich niczego innego, a i oni nie mieli pomysłu, jak lepiej mogliby wesprzeć człowieka, który od urodzenia nie mógł chodzić. Robili więc, co mogli. On w godzinach popołudniowych pojawiał się przy bramie Pięknej, a oni okazywali mu współczucie i go obdarowywali.

Sytuacja zmieniła się nie do poznania, gdy u wejścia do świątyni stanęli apostołowie Jezusa Chrystusa, Piotr i Jan. Chociaż i od nich chory człowiek nie oczekiwał niczego innego, jak tylko jakiegoś wsparcia materialnego, to jednak okazało się, że mają oni coś, czego nikt inny wcześniej nie był w stanie mu zaoferować. Oddajmy głos Słowu Bożemu:

A Piotr wraz z Janem, wpatrzywszy się uważnie w niego rzekł: Spójrz na nas. On zaś spojrzał na nich uważnie, spodziewając się, że od nich coś otrzyma. I rzekł Piotr: Srebra i złota nie mam, lecz co mam, to ci daję: W imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, chodź! I ująwszy go za prawą rękę, podniósł go; natychmiast też wzmocniły się nogi jego i kostki, i zerwawszy się, stanął i chodził, i wszedł z nimi do świątyni, przechadzając się i podskakując, i chwaląc Boga. A cały lud widział go, jak chodził i chwalił Boga; poznali bowiem, że to był ten, który dla jałmużny siadywał przy Bramie Pięknej świątyni; i ogarnęło ich zdumienie i oszołomienie z powodu tego, co mu się przydarzyło [Dz 3,4-10].

W tych dniach mamy w kraju mnóstwo uchodźców przeżywających życiowe tarapaty. Zgodnie dostrzegamy, że potrzebują empatii oraz wsparcia materialnego. Polacy, jak chyba nigdy wcześniej, gremialnie się tym zajęli. Przybysze są wdzięczni i wydają się niczego więcej od nas nie oczekiwać, a i my uważamy, że dobrze wywiązujemy się ze swej sąsiedzkiej roli. Potwierdzają to liczne głosy podziwu, docierające do Polski z całego świata. 

Jako sługa Słowa Bożego i naśladowca Jezusa Chrystusa nie mogę wszakże zadowolić się tym stanem i poziomem pomocy. Podczas, gdy moi kochani Rodacy tak pięknie dają to, co mają, odczuwam wewnętrzne przynaglenie, aby uważniej wpatrzyć się w uchodźców. Czyż naprawdę nie trzeba im niczego więcej poza wsparciem psychologicznym i zaspokojeniem fizycznych potrzeb życiowych? Czy jako uczeń Jezusa nie powinienem bardziej skupić się na dawaniu uchodźcom tego, czego inni nie mają i dać im nie mogą? Chrystus Pan swoim uczniom w trudnej dla nich chwili dał coś, czego świat im dać nie potrafił. Pokój zostawiam wam, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka [Jn 14,27].

Od wczorajszego poranka moją głowę drążą myśli o ważnym zadaniu na rzecz braci i sióstr z Ukrainy. Aby odwracać ich myśli od rzeczy materialnych i kierować ich serca ku niebiańskiej Ojczyźnie. Podczas gdy wszyscy wokoło urządzają dla nich zbiórki darów materialnych - i chwała im za to - powinienem z większą determinacją zacząć im dawać to, co mam dzięki wierze w Jezusa Chrystusa. Kto ma to zrobić jeśli nie ja?! Już same okoliczności siłą rzeczy dostatecznie mocno trzymają ich serca i myśli przy ziemskich sprawach. Również pomocowe programy rządowe oraz cała wspaniałomyślna aktywność społeczna Polaków obraca się wokół zaspokajania ich potrzeb materialnych. Jako chrześcijanin nie mogę zadowolić się tym poziomem pomocy, bo mam coś więcej, co mogę i co powinienem im dawać w tej trudnej dla nich godzinie.

Pozwólmy, żeby znowu przemówił Duch Święty ustami, a raczej piórem apostoła Piotra. Kochani, zachęcam was, abyście jako uchodźcy, jako ludzie nietutejści, rezygnowali z żądz ciała, które walczą przeciwko duszy [1Pt 2,11]. Każdy chrześcijanin teoretycznie wie, że wszystko na tym świecie jest przejściowe i krótkotrwałe. Nie mamy tu bowiem miasta trwałego, ale tęsknimy za przyszłym [Hbr 13,14]. Ludzie wierzący w Jezusa Chrystusa i oczekujący Jego powtórnego przyjścia, mają odróżniać się od niewierzących między innymi tym, że całą duszą są nastawieni na nadchodzące Królestwo Boże. Naturalne pragnienia i zachcianki ciała trzymają jednak naszą duszę blisko ziemi i spraw materialnych. W każdym z nas toczy się walka między ciałem a Duchem. Ciało bowiem pożąda przeciw Duchowi, a Duch przeciw ciału. Te pragnienia są ze sobą sprzeczne, tak by wam przeszkodzić w czynieniu tego, co chcecie [Ga 5,17].

Nie wiem jak wyglądało życie duchowe braci i sióstr na Ukrainie, zanim wojna wygnała ich do Polski. Znam natomiast poziom duchowy polskich zborów ewangelicznych. Codziennie zaglądam do lustra i nie mam złudzeń. Nie wszyscy żyjemy według Ducha. Wstrząs, który nawiedził lud Boży na Ukrainie porusza mnie wzywając do osobistego odwiązania serca od tego, co na świecie, i skupienia się na dążeniu do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie [Flp 3,14]. Tak też chcę służyć braciom i siostrom z Ukrainy, tym do których mam dostęp. 

Wczoraj na nabożeństwie w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE zaśpiewaliśmy im następującą pieśń:

Prowadzimy tu życie tułacze,
Hen tam w górze pozostał nasz kraj;
[: Nieraz serce z goryczy zapłacze,
Kiedy smutkiem szeleści tu gaj :]

Myśli dążą w kierunku Ojczyzny,
Którą rządzi i włada nasz Bóg.
[: My wołamy z tej grzesznej obczyzny:
„Boże, przyjmij nas w niebieski Twój próg" :]

Chcemy wrócić na łono Ojcowskie
Poprzez gromu nawalność i burz,
[:Z hartem ducha i z sercem już czystym,
Pan powita z radością nas już! :]

Nie zapomnij, iż Jezus twój Zbawca,
Z martwych powstał i w nieba próg wszedł.
[: Od ucisku On ciebie zachowa
I uchroni od wszelkich twych bied :]

W ciężkiej chwili, mój bracie, nie zwątpij,
Na swój los nie narzekaj lecz służ!
[: Wszystko może cię w życiu twym spotkać
Lecz na Zbawcę brzemiona swe złóż! :]

Krótkie życie nam dane na świecie,
A więc walczmy, wszak pełno tu zła;
[: Wnet już skończy się czas tej pielgrzymki,
Wieniec chwały Pan wiernym Swym da :] 
Śpiewnik Pielgrzyma Nr 818 (melodia ukraińska)

Jestem przekonany w Panu, że uchodźcy z Ukrainy nie pojawili się wśród nas przypadkowo. Wielu stara się im pomagać, jak tylko może.  A ja? Czy daję im to, co mam?

25 marca, 2022

Beczka pełna toczy się po cichu

Myśli, którymi tym razem postanowiłem się podzielić, chodzą mi po głowie od dłuższego już czasu. Zachowanie niektórych chrześcijan sprawia, że dłużej nie będę zwlekać. Pozwólcie jednak, że zacznę od bajki pt. "Dwie Beczki" autorstwa Iwana Kryłowa. Ups! Już samo wzmiankowanie autora tej narodowości może dziś postawić wartość mojego tekstu pod znakiem zapytania. Zaryzykuje jednak, bo ta bajka pomoże nam skierować uwagę na zjawisko, które zamierzam poruszyć.

Dwie Beczki jadą – jedna winem chlusta,
Druga – pusta.
Pierwsza się wlecze bez szumu, niemrawo,
Druga z wielką pędzi wrzawą.
Grzmot od niej jak podczas burzy,
Kurz się wzdyma;
Przechodzień, kiedy słyszy ją z daleka,
Kurczy się i zżyma.
Ale chociaż tak głośno pędzi owa Beka,
Pożytek z niej nie taki, jak z tej pierwszej, duży.

Kto bez ustanku o swych czynach krzyczy,
Ten rozumu zbyt wiele w swej głowie nie liczy.
Bo kto twórczy naprawdę, cichym bywa w słowie.
Wielki człowiek li w czynach swą wielkość wypowie.
(Iwan Kryłow, Bajki)

Środowisko chrześcijańskie, w którym służę Bogu, cechuje się słuszną otwartością na działanie Ducha Świętego. Pragniemy doświadczać mocy Bożej. Wierzymy, że znaki i cuda oraz nadnaturalne dary duchowe, które pojawiły się wraz z zesłaniem Ducha Świętego w święto Pięćdziesiątnicy, wciąż są błogosławieństwem Bożym, dostępnym dla prawdziwych chrześcijan. Zrozumiałe więc, że jest w nas oczekiwanie, aby i w naszych zborach miały miejsce rzeczy opisane w Dziejach Apostolskich.

Świadomi tej potrzeby, podejmujemy rozmaite kroki, aby Duch Święty rzeczywiście działał pośród nas. Niestety, nie przysługują się temu dobrze niektórzy mówcy chrześcijańscy, którzy wprowadzając się w stan ekscytacji, raz po raz ogłaszają nadzwyczajne zmiany duchowe w kraju. Gdyby dać wiarę ich proroctwom i objawieniom, to Polska już dawno powinna być pełna ludzi zbawionych. Ileż to już przełomów, przebudzeń duchowych, całych miast dla Jezusa, uwolnień mocy Ducha etc., zostało zapowiedzianych przez mówców biegających po konferencyjnych scenach?! I co..? Najwyraźniej owi ewangeliści, pastorzy i kaznodzieje zwiastowali co najwyżej pragnienia swoich serc. Nie byli prawdziwymi prorokami Pana, bo inaczej ich zapowiedzi dawno już musiałyby się urzeczywistnić.

Czyż nie przypomina to sytuacji z dawnego Izraela? Prorocy prorokują fałszywie, a kapłani nauczają według własnego widzimisię; mój zaś lud kocha się w tym. Lecz co poczniecie, gdy to się skończy? [Jr 5,31]. Smucę się, że tak wielu uczestników owych konferencji, którym organizatorzy obiecali uzdrowienie i duchowy przełom, nie wyciąga żadnych wniosków, bo przecież to, że za drobną opłatą konferencyjną przeżyli emocjonalne uniesienie, nie jest żadnym przełomem. Gdy opadnie konferencyjny - choćby i złoty - pył, za miesiąc czy dwa znowu pojadą się nakręcać złudzeniem, że tym razem ich mówca będzie lepiej 'namaszczony' niż poprzednio. Pojadą, bo chcą usłyszeć, że na Polskę nadciąga wielkie przebudzenie, a oni przecież nie chcą tego przegapić. 

Tymczasem prawdziwa pobożność chrześcijanina realizuje się w codziennym naśladowaniu Jezusa w domu, w pracy, w szkole i na ulicy. Praktyczna miłość okazywana w imię Jezusa domownikom, współpracownikom, sąsiadom i przygodnym osobom, przynosi Bogu znacznie więcej chwały i przyjemności, aniżeli hałaśliwe ogłaszanie Jego królowania pod konferencyjną sceną. Świadectwo zmienionego życia; to że staliśmy się słowni, uczciwi, prawi, solidni, życzliwi, pracowici, punktualni itd., przekonuje do wiary w Jezusa bardziej niż wzniosłe słowa, którym brak poparcia w czynach. Nie ma duchowego upoważnienia do tego, by innym głosić ewangelię, człowiek, którego własne świadectwo życiowe nie odzwierciedla jej zbawiennej mocy.  

Biblia uczy, że Bogu chodzi o praktyczne  posłuszeństwo, a nie o same słowa i chwilowe gesty. Czy takie ma Pan upodobanie w całopaleniach i w rzeźnych ofiarach, co w posłuszeństwie dla głosu Pana? Oto: Posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara, a uważne słuchanie lepsze niż tłuszcz barani [1Sm 15,22]. Niektórym łatwo przychodzą na usta miłosne wyznania. Wzniosłymi słowami zdają się oczarowywać nie tylko ludzi ale i samego Boga. Tymczasem w Piśmie Świętym czytamy: Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą [1Jn 3,18]. Żadna żona, mąż, brat czy siostra, nie zadowoli się samymi słowami. Hałaśliwość zapewnień o miłości bez pokrycia w czynach, częściej sprawia przykrość aniżeli przyjemność.

I tak dochodzimy do trzeciego aspektu poruszanej tu sprawy. Słowo Boże przestrzega przed trąbieniem o swoich dobrych czynach. Baczcie też, byście pobożności swojej nie wynosili przed ludźmi, aby was widziano; inaczej nie będziecie mieli zapłaty u Ojca waszego, który jest w niebie [Mt 6,1]. Chwalenie się własną modlitwą, namaszczeniem duchowym i skutecznością posługi nie przystoi sługom Bożym. Zrozumiałe, że w obecnych czasach, gdy dane nam jest zrobić coś pożytecznego dla innych, łatwo może to wyjść na światło dzienne. Rzecz w tym, żebyśmy nie byli samochwałami. Niech inny cię chwali, a nie własne usta, obcy, a nie własne wargi [Prz 27,2]. Kto bez ustanku o swych czynach krzyczy, ten rozumu zbyt wiele w swej głowie nie liczy. Bo kto twórczy naprawdę, cichym bywa w słowie. Wielki człowiek li w czynach swą wielkość wypowie.

Wiem, że aktywność mówców ogłaszających cudowne zmiany będzie się nasilać. A to mówię, aby was nikt nie zwodził rzekomo słusznymi wywodami [Kol 2,4]. Przestańcie ulegać urokowi tych, którzy z chciwości wykorzystywać was będą przez zmyślone opowieści [2Pt 2,3]. Jeżeli naprawdę uwierzyliśmy w Jezusa Chrystusa i zostaliśmy napełnieni Duchem Świętym, to faktycznie mamy wszystko potrzebne do tego, aby codziennie pięknie żyć na chwałę Bogu. Po prostu trwajmy w uświęceniu i głośmy wokoło dobrą nowinę o Jezusie, popierając to swoimi czynami. Błogosławiony ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego [Łk 12,43].

Wiem też, że będziemy odczuwać pokusę do chwalenia się swoją działalnością i osiągnięciami. Dlatego proszę: Nie bądźmy jak hałaśliwa beczka tocząca się po bruku. Beczka pełna toczy się po cichu.

24 marca, 2022

Cześć ich pamięci!

Jedną z najbardziej budujących chwil, jakie miałem w roli ojcowskiej, było obserwowanie okazywania wzajemnego współczucia pomiędzy moimi dziećmi. Gdy któreś z nich trzeba było poddać rodzicielskiej dyscyplinie, wówczas ważne dla mnie było to, jak wobec niego zachowają się pozostałe dzieci. Owszem, bywało, że czasem cieszyły się, że brat czy siostra ma pod górkę. Nie byłem z takiej ich postawy zadowolony. Serce mi rosło, gdy widziałem w nich wzajemną empatię i próby pocieszania w przykrych chwilach. 

Dziś obchodzimy w Polsce Narodowy Dzień Pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką. Z dumą wspominamy tych naszych rodaków, którzy w tamtych tragicznych latach wykazali się wielkim sercem i odwagą. Już samo okazanie Żydom empatii było wówczas źle widziane, a co mówić podanie im pomocnej dłoni, wpuszczenie do domu i ukrywanie przed tropiącymi ich Niemcami. Owszem, byli tacy, którzy cieszyli się z nieszczęścia Żydów. Teraz chcieliby się ze wstydu zapaść pod ziemię. Na szczęście o wiele więcej było takich, którzy z narażeniem własnego życia starali się ratować tych, których Hitler skazał na zagładę. Cześć ich pamięci!

Biblia uczy, że Bogu podoba się, gdy ludzie okazują sobie współczucie. Gdy jakiegoś człowieka lub cały naród Bóg poddaje określonej próbie lub dyscyplinie, chce zobaczyć, że poszczególni ludzie, jak i całe narody, okazują serce tym, którzy znaleźli się w ogniu doświadczenia lub gniewu Bożego. Nie paś oczu widokiem swojego brata w dniu jego nieszczęścia! Nie ciesz się z powodu synów Judy w dniu ich zagłady i nie mów zuchwale w dniu niedoli! Nie wkraczaj do bramy mojego ludu w dniu jego klęski; nie paś i ty oczu widokiem jego nieszczęścia w dniu jego klęski! I nie wyciągaj ręki po jego mienie w dniu jego klęski! Nie stój na rozstaju dróg, aby zabijać jego uchodźców! I nie wydawaj jego zbiegów w dniu niedoli! Gdyż bliski jest dzień Pana na wszystkie narody. Jak postępowałeś, tak postąpią z tobą. Odpłata za twoje postępki spadnie na twoją głowę [Abd 1,12-15].

Trzeba pamiętać, że Bóg, jako dobry Ojciec, realizuje swoje plany i postanowienia nie tylko wobec swoich dzieci ale też w stosunku do wszystkich ludzi i narodów. On sprawuje tę władzę w sposób całkowicie suwerenny. Gdy dopuszcza na kogoś jakieś przykrości, czyni to z miłością. Nawet podczas okazywania gniewu serce Boga przepełnia miłość. Zrozumiałe więc, że w oczach innych ludzi, a zwłaszcza w oczach dzieci Bożych, chce On wiedzieć współczucie wobec tych, na których musiały przyjść złe dni. Ośmielam się nawet twierdzić, że w takich chwilach Bóg chciałby, żebyśmy zachowali się jak niegdyś Mojżesz, który łagodził gniew Pana, Boga swego i mówił: Dlaczegóż, Panie, płonie gniew twój przeciwko ludowi twojemu [2Mo 32,11]. 

Chcemy podobać się Bogu? Przeto przyobleczcie się jako wybrani Boży, święci i umiłowani, w serdeczne współczucie [Kol 3,12]. W tych dniach i jako Polacy, i jako chrześcijanie, znowu mamy wiele sposobności, aby stanąć na wysokości zadania.

20 marca, 2022

Myśli całkowicie niepopularne

Kto mieszka blisko dzikiego lasu, ten od czasu do czasu ma problem z niedźwiedziem. Od przedszkola nam wiadomo, że najlepiej, gdy 'stary niedźwiedź mocno śpi'. Mądrze więc jest chodzić wokoło niego na palcach, bo gdy się zbudzi, to zrobi się niebezpiecznie, a gdy ktoś go rozjuszy, to będzie już całkiem źle. Zasadniczo ludzie schodzą więc niedźwiedziowi z drogi. Nie raz już widziałem, jak pozwalają mu trochę pograsować w obrębie ich domostw, coś tam przewrócić i zniszczyć, bo uważają, że tak będzie dla nich najbezpieczniej. Wprawdzie mogliby takiego niedźwiedzia zastrzelić, ale nie wypada im tego robić, bo przecież większość z nich głosowała za zniesieniem kary śmierci.

Patrząc na sprawę szerzej, należy uznać, że trwałość naszego ziemskiego losu jest krucha. Sielanka życia w każdej chwili może zamienić się w koszmar. Żadne środki techniczne ani ludzkie sojusze nie są w stanie zapewnić nam dożywotniego spokoju. Pokój na świecie polega na względnym zrównoważeniu napierających na siebie sił. Czasem dochodzi jednak do zachwiania tej równowagi. Wystarczy, że obudzi się 'niedźwiedź z północy', lub jakiś inny zwierz, i nawiedzi pobliskie domostwa. Gdy zbrojny mocarz strzeże swego zamku, bezpieczne jest mienie jego. Lecz gdy mocniejszy od niego najdzie go i zwycięży, zabiera mu zbroję jego, na której polegał, i rozdaje jego łupy [Łk 11,21-22]. Jak świat światem, ludzkość wciąż na nowo tego doświadcza. Tak wyrastają mocarstwa i tak upadają. Ciągle odbywa się jakieś przegrupowywanie sił. Ktoś przegrywa, cierpi i umiera. Ktoś inny zwycięża i na pewien czas bierze górę.

W obliczu gróźb ze strony mocniejszego, na nic się zdaje prężenie muskułów. Potrzebna jest mądrość. Widziałem również taki przykład mądrości pod słońcem i wydała mi się wielką: Było małe miasto i niewielu w nim mieszkańców. Wyruszył przeciwko niemu wielki król, obległ je i wystawił przeciw niemu potężne machiny oblężnicze. A znajdował się w nim pewien ubogi mędrzec; ten mógłby był wyratować to miasto swoją mądrością. Lecz nikt nie wspomniał owego ubogiego męża [Kzn 9,13-15]. W podbramkowych sytuacjach najczęściej do głosu dochodzą emocje i karmiona nimi wola ludu. Rzadko kiedy daje się posłuch rozsądnym radom i kalkulacjom. We wspomnianym przypadku nikt nawet nie pomyślał o tym, ażeby ubogiego mędrca pytać o sposób na uratowanie miasta. A mogli. Przez całe lata ciekawi mnie, co ów mędrzec by im poradził?

Najgorszym wrogiem człowieka w obliczu zagrożenia jest jego własna duma. Kto zwykł wysoko nosić głowę, ten na swoją własną zgubę zatraca w sobie zdolność do jakiegokolwiek ustępstwa. Raczej gotów jest zginąć, niż się przyznać, że w danej konfrontacji jest słabszy. Tylko mądrych i pokornych strategów stać na postawę, o której swego czasu wspomniał Jezus. Albo, który król, wyruszając na wojnę z drugim królem, nie siądzie najpierw i nie naradzi się, czy będzie w stanie w dziesięć tysięcy zmierzyć się z tym, który z dwudziestoma tysiącami wyrusza przeciwko niemu? Jeśli zaś nie, to gdy tamten jeszcze jest daleko, wysyła poselstwo i zapytuje o warunki pokoju [Łk 14,31].

Dzięki łasce Bożej sporo lat siedzę już w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie [Ef 2,6], co sprawia, że patrzę na świat z innej perspektywy. Tak więc od czterech tygodni robię co mogę, słucham, patrzę, modlę się i rozmyślam. I nachodzą mnie myśli całkowicie dziś niepopularne...

18 marca, 2022

Ustawa o obronie przez Boga

Dzisiaj w Pałacu Prezydenckim miała miejsce uroczystość podpisania przez Prezydenta RP świeżo uchwalonej w naszym Parlamencie Ustawy o Obronie Ojczyzny. Jej celem jest zwiększenie zdolności obronnych Rzeczypospolitej. W świetle tego, co aktualnie dzieje się na Ukrainie, raczej wszystkie siły polityczne i społeczne w Polsce są zgodne co do ważności posiadania nowoczesnej, dobrze wyszkolonej i wyposażonej armii. Dbając o członkostwo w międzynarodowych sojuszach wojskowych równolegle powinniśmy rozwijać i doskonalić własne siły zbrojne. 

Biblia pełna jest opisów takich sytuacji, gdy w obliczu nadciągającego zagrożenia powoływano Izraelitów pod broń, aby walczyli z wrogiem. Pismo Święte nie staje w poprzek idei gotowości do wojskowej obrony swojej ziemi i ludności. Mądra władza świecka powinna dbać o niezawisłość swojej państwowości i bezpieczeństwo obywateli. Jest wszakże pewien kazus w sferze obronności, który Biblia mocno podkreśla. Z oczywistych powodów nie uwzględnia go bezbożna władza, ale ludziom wierzącym w Jezusa Chrystusa wiele daje on do myślenia, bo jest do zastosowania także w życiu osobistym. 

Otóż Słowo Boże wyraźnie głosi, że los człowieka, narodu czy miasta jest w rękach Bożych i ostatecznie od Niego zależy. Jeżeli Bóg nie chce wydać określonego miasta w ręce najeźdźcy, to jego mieszkańcy mogą spać spokojnie. Tak na przykład było z oblężeniem Jerozolimy przez wojska asyryjskie.

Przeto tak mówi Pan o królu asyryjskim: Nie wkroczy on do tego miasta, ani nie wypuści na nie strzały, ani nie wystąpi przeciwko niemu z tarczą, ani nie usypie przeciwko niemu szańca. Drogą, którą przyszedł, powróci, a do miasta, tego nie wkroczy, mówi Pan. I osłonię to miasto, i ocalę przez wzgląd na ciebie i przez wzgląd na Dawida, mego sługę. I stało się tej samej nocy, że wyszedł anioł Pański i pozbawił życia w obozie asyryjskim sto osiemdziesiąt pięć tysięcy. Następnego dnia rano oto wszyscy oni - same trupy - pomarli. Toteż Sancheryb, król asyryjski, zwinął obóz i wyruszywszy powrócił, i zamieszkał w Niniwie [2Krl 19,32-36].

Co innego, gdy PAN postanawia wydać jakąś ziemię czy pojedyncze miasto w ręce nadciągającego wroga. W takiej sytuacji nie pomogą mu żadne sojusze i sztuczki wojenne. Tak było z tą samą Jerozolimą, gdy naciągnęły wojska babilońskie. Wprawdzie prorok Boży od razu zapowiedział, że dla dobra ludności cywilnej należy poddać miasto, lecz król judzki zwrócił się o pomoc do Egiptu. Przez pewien czas wydawało się nawet, że był to słuszny ruch taktyczny i sprawa przybiera dobry obrót, bo Chaldejczycy jakby się wycofali. 

 I doszło proroka Jeremiasza słowo Pana tej treści: Tak mówi Pan, Bóg Izraela: Tak powiecie królowi judzkiemu, który posłał was do mnie, aby się mnie poradzić: Oto wojsko faraona, które wyruszyło wam na odsiecz, powróci do swojej ziemi, do Egiptu, a wtedy Chaldejczycy wrócą i będą walczyli przeciwko temu miastu i zdobędą je, a potem spalą ogniem. Tak mówi Pan: Nie łudźcie samych siebie słowami: Chaldejczycy na pewno od nas odstąpią, gdyż nie odstąpią. Bo choćbyście pobili całe wojsko chaldejskie walczące z wami i pozostało z nich tylko kilku rannych, wtedy i ci, każdy w swoim namiocie, powstaliby i spaliliby to miasto [Jr 37,6-10].

Czego, jako ludzie wierzący w żywego Boga, możemy i powinniśmy się z tego nauczyć? Że zawsze nasze osobiste losy są w rękach naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Zarówno to, gdzie znajdziemy się po śmierci jak i nasza doczesna pozycja w społeczeństwie, nasze stanowisko w pracy czy w kościele, wszystko zależy od postanowienia Bożego. Jeżeli Bóg nas gdzieś postawił i obiecał nam swoją ochronę, a my spełniamy jej warunki, to możemy spać spokojnie. Pan ochroną życia mego: Kogóż mam się lękać? Gdy nacierają na mnie złoczyńcy, aby pożreć ciało moje - są oni moimi wrogami i nieprzyjaciółmi - potkną się i upadną. Choćby rozbili przeciwko mnie obozy, nie ulęknie się serce moje, choćby wojna wybuchła przeciw mnie, nawet wtedy będę ufał [Ps 27,1-3].

Czy można budować własne poczucie bezpieczeństwa na siłach zbrojnych, na sojuszach wojskowych, na swoim bogactwie, znajomościach czy pozycji społecznej? Oczywiście, że tak. Większość ludzi tak robi. Problem w tym, że któregoś dnia - uspokojeni, że są bezpieczni - mocno się rozczarują. Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada, jak bóle na kobietę brzemienną, i nie umkną [1Ts 5,3]. Chyba, że w porę się zreflektują i całym sercem zwrócą się ku Bogu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. 

Niech dzisiejsza uroczystość wejścia w życie sejmowej Ustawy o Obronie Ojczyzny wzbudzi w nas potrzebę pojednania się z Bogiem i życia w całkowitym posłuszeństwie ewangelii Chrystusowej. Niech w naszym przypadku na dobre i już na zawsze wejdzie w życie "ustawa o obronie przez Boga". 

16 marca, 2022

Niech każdy z nas zrobi swoje

Parę dni temu media obiegły m.in. następujące informacje: "Figura Pielgrzymującej Matki Bożej Fatimskiej wkrótce nawiedzi Ukrainę, aby nieść przesłanie pokoju i pojednania". "Jałmużnik papieski kard. Konrad Krajewski wyrusza z Rzymu do Polski, a następnie uda się na Ukrainę, aby przeprowadzić misję wsparcia narodu ukraińskiego i wolontariuszy pomagających uchodźcom. (...) Wyjeżdżam również, aby dostarczyć różańce Ojca Świętego ponieważ modlitwą możemy przenosić góry, a także zatrzymać wojnę"

Ktoś pochłonięty w tych dniach transportowaniem ludzi, karmieniem ich i szukaniem dla matek z dziećmi bezpiecznych noclegów, może się oburzać na tego rodzaju inicjatywy, uznając je za mało pragmatyczne i w tej sytuacji do niczego nieprzydatne. Tymczasem - zupełnie abstrahując od zasadności i skuteczności akurat tych wspomnianych środków duchowej pomocy - warto się zastanowić, czy aby rzeczywiście wszystkie siły ludzi dobrej woli w dniach tak masowego nieszczęścia należy koncentrować jedynie na pomocy materialnej i psychologicznej.

Przypomnijmy, że ludzie to także istoty duchowe. Biblia zwraca uwagę na konieczność całościowego myślenia o dobru człowieka. A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa [1Ts 5,23]. Oczywiste, że troska o praktyczne zaspokojenie fizycznych potrzeb bliźniego ma wielkie znaczenie w oczach Bożych. Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście [Mt 25,37-40]. Rzecz w tym, że człowiek, poza potrzebami o charakterze socjalnym, ma także potrzeby duchowe i te również, niosąc pomoc należy uwzględniać.

W świetle Biblii sfera ducha stoi wyżej, niż sfera ciała. Wiadomo, że nasza fizyczność któregoś dnia tak czy owak musi się zakończyć. Ludzkie ciało jest śmiertelne, bo postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd [Hbr 9,27]. Więcej uwagi powinniśmy skupić na trosce o nieśmiertelną duszę. I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle [Mt 10,28]. Innymi słowy, nie myślcie ciągle tylko o tym, co będziecie jeść, gdzie będziecie mieszkać i w co się ubierzecie, ale obleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie czyńcie starania o ciało, by zaspokajać pożądliwości [Rz 13,14]. 

W czasie wojny każdy pełni jakieś zadanie. Podczas, gdy ktoś tam strzela, zabija, rujnuje i czyni zło, wielu ludzi mobilizuje się, by czynić dobro. Służby ratunkowe ruszają, by gasić pożary, ewakuować bezbronnych i opatrywać rannych. Służby socjalne dwoją się i troją, by zapewnić ludziom wodę, żywność i bezpieczne schronienie. Eskalacja zła budzi w ludziach odruch ogromnej empatii dla pokrzywdzonych i za każdym razem potwierdza się prawda Słowa Bożego, że gdzie zaś grzech się rozmnożył, tam łaska bardziej obfitowała [Rz 5,20]. Serce nam rośnie, gdy widzimy, że nawet ludzie zazwyczaj egocentryczni w czasie tragedii okazują współczucie i zaczynają pomagać.

W trudnych i niespokojnych czasach szczególną rolę pełnią chrześcijanie. Stają się aktywni w każdej możliwej sferze po stronie dobra. Mając w sercu pokój Chrystusowy, który przekracza wszelkie możliwości ludzkiego rozumu, świecą przykładem miłości, roztropności, odwagi i współczucia. W imię Chrystusa każdemu podają rękę pomocy. W serca ludzi skrzywdzonych zasiewają ziarno przebaczenia. Jak najbardziej, troszczą się o zaspokojenie potrzeb materialnych.  Przede wszystkim jednak, chrześcijanie w czasie wojny koncentrują się na tym, czego pozostali ludzie zrobić nie potrafią i nie mogą, a mianowicie na ratowaniu ludzkich dusz od wiecznego potępienia. 

Po obydwu stronach konfliktu jest mnóstwo biednych dusz, które trzeba ocalić przed nadchodzącym gniewem Bożym i piekłem. Kto ma to zrobić, jeśli nie ci, którzy osobiście znają Zbawiciela i sami zostali uratowani?! W czasach pokoju łatwiej pomyśleć, że jeszcze jest czas na opamiętanie i pojednanie z Bogiem. W czasie wojny staje się jasne, że każda chwila może być ostatnią możliwością przyjęcia daru zbawienia z rąk Syna Bożego, Jezusa Chrystusa.

Nie zasypiajmy gruszek w popiele. Ktoś może poświęcić czas i uwagę, przytulić i wysłuchać. Inny potrafi opatrywać rany i leczyć. Ktoś może przyjąć na nocleg. Ktoś ma pieniądze, by kupić potrzebne rzeczy. Ktoś może nakarmić. Ktoś inny może przywieźć lub zawieźć. Ktoś może zająć się nieśmiertelną duszą, by nie trafiła do piekła. Niech każdy z nas zrobi swoje.

15 marca, 2022

Po której stronie Jordanu jest moje serce?

Dzisiejsze czytanie Pisma Świętego odświeżyło we mnie niepokojącą refleksję nad ułomnością naszej wiary i posłuszeństwa Bogu w dążeniu do celu. Wszyscy zgodnie i na podstawie Słowa Bożego twierdzimy, że chrześcijanie to ludzie wybrani przez Boga, wyzwoleni z niewoli grzechu przez wiarę w Jezusa Chrystusa i przeznaczeni do życia wiecznego. Nasze doczesne życie jest pielgrzymowaniem do niebiańskiej Ojczyzny. Ta podróż zakończy się naszą fizyczną śmiercią lub cudownym pochwyceniem pielgrzymującej części Kościoła.

Tak rozumianą duchową rzeczywistość bardzo dobrze ilustruje biblijny obraz Izraela wędrującego z niewoli egipskiej do Kanaanu. W tym obrazie Pascha w Egipcie i przejście przez Morze Czerwone - to czas nawrócenia i początek nowego życia, potwierdzony zanurzeniem w wodzie chrztu. Tułaczka po pustyni - to nasze doczesne życie w ciele, a przekroczenie Jordanu i wejście do Ziemi Obiecanej - to kres życiowej wędrówki i dotarcie do Domu Ojca w niebie. Mając całą tę panoramę na uwadze, zobaczmy, co niektórym Izraelitom przyszło do głowy. 

A synowie Rubena i synowie Gada mieli wiele stad bardzo licznych. Gdy tedy zobaczyli ziemię Jazer i ziemię Gilead, uznali, że okolice te nadawały się na pastwiska dla stad; Przyszli więc synowie Gada i synowie Rubena i rzekli do Mojżesza i do Eleazara, kapłana, i do książąt zboru tak: Atarot, Dibon, Jazer, Nimra, Cheszbon, Eleale, Sebam, Nebo i Beon, ta ziemia, którą Pan podbił na oczach zboru izraelskiego, to ziemia nadająca się na pastwiska dla bydła, a słudzy twoi mają właśnie bydło. I mówili dalej: Jeśli znaleźliśmy łaskę w oczach twoich, to niech ta ziemia zostanie nadana na własność twoim sługom. Nie każ nam więc przeprawiać się przez Jordan. Wtedy rzekł Mojżesz do synów Gada i do synów Rubena: Jakże to! To bracia wasi mają pójść na wojnę, a wy chcecie tu pozostać? Dlaczego odwodzicie serca synów izraelskich od przeprawienia się do ziemi, którą Pan im dał? [4Mo 32,1-7].

Przekładając tę sytuację na język naszej duchowej pielgrzymki do Nieba, w tym obrazie dostrzegamy smutną przypadłość niektórych chrześcijan. Polega ona na ich zafascynowaniu się doczesnym światem na tyle, że przestali być zainteresowani celem chrześcijańskiej wiary. Skupiają się na tym, aby urządzić się 'po tej stronie Jordanu' i już nie dążą do Niebiańskiej Ojczyzny. Sercem przylgnęli do tego, na co się zapatrzyli po drodze, nie osiągnąwszy celu wędrówki. Umiłowali świat doczesny i rzeczy, które są na świecie.

Po której stronie Jordanu jest dziś moje serce? Biblia zapowiada, że Bóg tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności, da żywot wieczny [Rz 2,7]. Nie chcę być w gronie tych, którym się odechciało dążyć do nieba i woleliby na stałe pozostać w doczesności. Chcę być razem  z tymi, którzy wytrwale zmierzają do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie [Flp 3,4], zwłaszcza, że poprzez odwrotną postawę mógłbym też źle wpłynąć na innych pielgrzymów.

12 marca, 2022

Znaczenie prawdy

Kilka dni temu moja synowa powiedziała, że w tych dniach traci wiarę, aby cokolwiek poza Biblią jeszcze było prawdą. Skąd w niej taka myśl? Wybuch wojny między Rosją a Ukrainą tylko uwypuklił problem zalewającej nas dezinformacji. Odkąd świat światem ludzkość żyje w oparach kłamstwa. Nawet ludziom myślącym, że z nimi jest wszystko w porządku, Jezus powiedział: Waszym ojcem jest diabeł i to jego żądze chcecie zaspokajać. On (...) nie wytrwał w prawdzie, ponieważ w nim nie ma prawdy. Kiedy kłamie, przemawia własnym językiem, gdyż jest kłamcą, a nawet ojcem kłamstwa [Jn 8,44].

Fałszywe, aczkolwiek często dość prawdopodobnie brzmiące informacje, odgrywają w świecie ogromną rolę. Kształtują opinię publiczną, przesądzają o wynikach wojny, pomagają przejąć władzę, rozbijają dobre małżeństwa, jednym ułatwiają zbijanie fortun a drugich doprowadzają do bankructwa. Wszechobecne kłamstwo robi swoje. Wszyscy miewamy dziwne odczucie, że  nie najszybsi rozstrzygają wyścig i nie najdzielniejsi wojnę. Nie do mądrych należy dostatek, nie do roztropnych bogactwo, a uznanie nie zawsze spotyka uczonych [Kzn 9,11].

Był czas, że nie znałem Chrystusa. W latach wczesnej młodości byłem święcie przekonany, że religia, w której się urodziłem, zbudowana jest na prawdzie. Jako wiejski chłopiec nie pomyślałbym, że ktoś z ambony może nie mówić mi prawdy. Dopiero potem, gdy sam zacząłem czytać Pismo Święte, odkryłem ten problem. O ludziach, którzy z racji swej pozycji społecznej wzbudzają powszechne zaufanie, a nie są go warci, Jezus powiedział: Biada wam, znawcom Prawa, bo zabraliście klucz poznania; sami nie weszliście i stanęliście na przeszkodzie tym, którzy pragnęli wejść [Łk 11,52]. 

Tylko Jezus godzien jest pełnego zaufania. Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie; każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego [Jn 18,37]. Gdy dotarło do mnie, że w sprawie mojego zbawienia nie mogę już polegać na ludziach, gdyż prawda jest w Jezusie [Ef 4,21] zrozumiałem, co Chrystus Pan miał na myśli mówiąc: ... i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli [Jn 8,32]. Cudownie jest żyć w prawdzie. Każdego dnia chcę to doceniać, że i o mnie Jezus modlił się do Ojca: Poświęć ich w prawdzie Twojej; Słowo Twoje jest prawdą [Jn 17,17].

Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat [1Jn 4,1]. Mając powyższe na uwadze trzeba nam zachowywać stałą czujność, aby nie dać się okłamać. Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie [Kol 2,8]. Również poza sferą duchową każdego dnia ktoś chce wyłudzić od nas pieniądze, przekonać nas do swoich racji i w wielu sprawach wpuścić nas w maliny. Faktycznie, wszystko co słyszymy, trzeba przesiewać sitem prawdy. W ten sposób możemy uniknąć późniejszych przykrości.

Chce tu wspomnieć jeszcze o jednym następstwie problematycznego przeplatania się prawdy z kłamstwem. Mam na myśli nieprzyjemność odkrycia, że - chociażby przez chwilę - ale daliśmy się wkręcić czemuś nieprawdziwemu i byliśmy pod jego wpływem. Nie dalej jak dziś rano sam poznałem smak takiego odczucia. Ktoś wrzucił do Sieci piosenkę śpiewaną przez Boyce'a Avenue, który łudząco przypomina prezydenta Ukrainy. Ponieważ piosenka jest o miłości, a pod filmikiem był podpis, że to śpiewa Zełenski z żoną, nie znając tego piosenkarza, wzruszyłem się i zacząłem się modlić o Ukrainę, aby Bóg okazał im łaskę i przywrócił pokój w miejsce szerzącej się nienawiści, śmierci i zniszczenia.

Modlitwa faktycznie była prawdziwa i szczera, i wcale jej nie żałuję, ale zaraz potem pojawiło się nieprzyjemne uczucie, że rozpocząłem ją w oparciu o nieprawdziwy bodziec. Przypomniała mi się też od razu niedawna rozmowa z byłym świadkiem Jehowy, który po odkryciu prawdy w Chrystusie, odczuwa dyskomfort, że przez tyle lat żył i działał karmiąc się błędną nauką. Trzeba uważać, bo chwile takich przykrości mogą zaciążyć na naszej zdolności do otwierania się na to, co jak najbardziej jest dobre i prawdziwe. 

09 marca, 2022

Bardziej aktualne niż jutrzejsza gazeta

Lecz przybliżył się koniec wszystkiego. Bądźcie więc roztropni i trzeźwi, abyście mogli się modlić. Nade wszystko miejcie gorliwą miłość jedni ku drugim, gdyż miłość zakrywa mnóstwo grzechów. Okazujcie gościnność jedni drugim bez szemrania. Usługujcie drugim tym darem łaski, jaki każdy otrzymał, jako dobrzy szafarze rozlicznej łaski Bożej. Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jego jest chwała i moc na wieki wieków. Amen [1Pt 4,7-11]. Przyjrzyjmy się bliżej temu fragmentowi Pisma Świętego, które zdecydowanie wyprzedza jutrzejsze wiadomości. 

1. Przybliżył się koniec wszystkiego. Czas się przyzwyczaić do złych wieści. Doniesienia wojenne. Drożyzna. Głód. Wrogość. Bezprawie. Jedyną dobrą nowiną jest dziś to, że jeszcze można uratować się od wiecznego potępienia poprzez opamiętanie, odrodzenie duchowe i życie w posłuszeństwie ewangelii Chrystusowej. Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał; w miejsce Chrystusa prosimy: Pojednajcie się z Bogiem [2Ko 5,20]. Koniecznie i czym prędzej trzeba pomyśleć o ratowaniu własnej duszy, bo jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego [Jn 3,3]. 

2. Bądźcie roztropni i trzeźwi. Mnóstwo spraw, nawet całkiem dobrych, chce zająć naszą uwagę i zabrać nam czas na społeczność z Bogiem. Świat coraz bardziej jednoczy się w odrzucaniu Boga i wytwarza odczucie, że całkiem nieźle radzimy sobie bez Niego. Nasze osobiste grzechy sprawiają, że niczym Adam i Ewa, uciekamy i ukrywamy się przed Bogiem. Trzeba nam coraz większej dozy rozsądku i trzeźwości, abyśmy nie dali oddzielić się od bliskiej więzi z naszym Panem i mogli się modlić

3. Nade wszystko miejcie gorliwą miłość jedni ku drugim. Biblia mówi, że ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie [Mt 24,12]. Ludzkie serca opanowała nienawiść w różnej postaci, często usprawiedliwiana hasłami walki o wolność i lepszą przyszłość. Widać to jak na dłoni, gdy się spojrzy na wczorajszych piewców tolerancji i równego traktowania, jak tępią dzisiaj i wyrzucają ludzi z powodu ich przynależności narodowej. Najwyraźniej ich gadka o równości i solidarności jest pustą mową i chyba nawet sami nie słuchają tego, co mówią. Ale wam, którzy słuchacie, powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, módlcie się za tych, którzy was krzywdzą [Łk 6,27-28].

4. Okazujcie gościnność jedni drugim bez szemrania. Skąd w tym wezwaniu apostolskim, dotyczącym końcowych czasów, wziął się wątek o gościnności? A no z objawienia Bożego, że ludzie przyzwyczajeni do komfortu pozamykają się w swoich wygodnych domach. Proszę zauważyć, jak wielkie zdziwienie w zachodnim społeczeństwie wywołało to, że do tej pory nie utworzono u nas obozów dla uchodźców i wielu Polaków gości ich w swoich mieszkaniach. Gościnności nie zapominajcie [Hbr 13,2] - przykazuje nam Słowo Boże. Z dumą obserwuję gotowość wśród braci i sióstr w tym zakresie. Ważne, żebyśmy robili to z klasą i bez szemrania.

5. Usługujcie drugim tym darem łaski, jaki każdy otrzymał. W chrześcijańskiej aktywności nachodzą nas rozmaite mody i trendy. Zwykliśmy wtedy rzucać się wszyscy w jedną stronę, aby jak najlepiej wykazać się przed Bogiem i ludźmi, że jesteśmy dobrymi chrześcijanami. Aktualnie czymś takim jest pomoc Ukraińcom. Z pewnością Duch Święty pobudził do tego wielu z nas, bo niewątpliwie PAN oczekuje od wierzących, abyśmy okazali im serce. Lecz każdy ma własny dar łaski od Boga, jeden taki, a drugi inny [1Ko 7,7] - jak mówi Biblia przy innej okazji. A Bóg ustanowił w kościele najpierw apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, następnie moc czynienia cudów, potem dary uzdrawiania, niesienia pomocy, kierowania, różne języki. Czy wszyscy są apostołami? Czy wszyscy..? [1Ko 12,28-30]. Oczywiste, że mamy różne dary według udzielonej nam łaski [Rz 12,6] i nie wszyscy mają robić to samo.

6. Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. W czasach tak skomplikowanych jak obecnie, aby powiedzieć coś właściwego, trzeba najpierw wznieść się sercem i myślami ponad ziemię i uzyskać wgląd w sprawy z Bożego punktu widzenia. Nie bądź prędki w mówieniu i niech twoje serce nie wypowiada śpiesznie słowa przed Bogiem, bo Bóg jest w niebie, a ty na ziemi. Dlatego niech twoich słów będzie niewiele [Kzn 5,1]. Oczywiste, że przy takiej dynamice zmian jak obecnie, język mocno nas świerzbi, aby czym prędzej 'swoją mądrością' podzielić się z całym światem.  Tymczasem Biblia na takie okoliczności zaleca całkiem inne podejście do sprawy. Przeto, kto rozumny, niech milczy w tym czasie, gdyż jest to czas zły! [Am 5,13]. Jeśli już mimo wszystko chcemy się odezwać, to mówmy jak Słowo Boże.

7. Jeśli kto usługuje niech czyni to z mocą, której udziela Bóg. Nikt z natury nie jest nastawiony na to, aby być sługą. Wręcz przeciwnie, każdy chciałby jakoś panować nad innymi, a przynajmniej nad sytuacją, w której się znajduje. Z tej przyczyny pojęcie służby w dzisiejszym świecie uległo znacznemu przemianowaniu i nabrało nowego znaczenia. Dzisiaj "służby" kojarzą się nam bardziej z jakimiś  rozwiązaniami siłowymi, aniżeli z rzeczywistym usługiwaniem. Dlatego Biblia, poczynając od starszych zboru, wciąż wzywa do prawdziwej służby. Paście trzodę Bożą, która jest między wami, [...] nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody [1Pt 5,2-3].   Ponad wszelką wątpliwość trzeba tu uniżonego serca, a do tego któż jest zdolny?  Jeśli więc ktoś w ostatecznych czasach przystępuje do służby w Kościele, niech to czyni w sile, której On udziela. Służąc w oparciu o własne siły i porywy serca wkrótce się zniechęcimy i nie przysłużymy się chwale Bożej.

8. Jego jest chwała i moc na wieki wieków. Ludzie skłonni są bardziej chwalić siebie nawzajem, aniżeli oddawać chwałę Bogu, co świadczy o kryzysie ich wiary. Jakże możecie wierzyć wy, którzy nawzajem od siebie przyjmujecie chwałę, a nie szukacie chwały pochodzącej od tego, który jedynie jest Bogiem? [Jn 5,44]. Biblia wręcz zobowiązuje nas, abyśmy wszystko w życiu dedykowali chwale Bożej.  A więc: Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą [1Ko 10,31]. Ludzie bezbożni nie są zainteresowani tym, aby oddawać chwałę Bogu. Niech przynajmniej na ustach chrześcijan będzie chwała nie jakiemuś narodowi, ani bohaterom, a przede wszystkim i zawsze chwała niech będzie Bogu, bo przecież mojej chwały nie oddam innemu [Iz 48,11] - powiedział PAN. 

Chwała Bogu! Amen.

05 marca, 2022

Kto do upadłego walczy o swoje

Kto trochę interesuje się zachowaniem zwierząt ten wie, że od czasu do czasu wśród samców rozgrywa się walka o dominację w stadzie. Instynkt wpisany przez Stwórcę w ich naturę zazwyczaj nie dopuszcza jednak do śmiertelnych rozstrzygnięć. Po prezentacji sił obydwu stron, a często też po ich zmierzeniu się w walce, słabszy poddaje się i ustępuje miejsca silniejszemu. Tak też zdrowy rozsądek podpowiada ludziom. Już od piaskownicy i przedszkola stający do walki chłopcy szybko uczą się, że lepiej ustąpić niż chodzić z podbitym okiem i złamanym nosem. Chyba, że czymś odurzeni tracą zdolność do trzeźwej oceny sytuacji albo dadzą wkręcić sobie do głowy, że trzeba raczej zginąć aniżeli się poddać. Wtedy walczą do upadłego.

Biblia, która stoi na stanowisku, że to nie człowiek jest kowalem swego szczęścia, ale że Bóg określa losy ludzi ustanowiwszy dla nich wyznaczone okresy czasu i granice ich zamieszkania [Dz 17,26], wzywa do podporządkowania się woli Bożej. Pan zadaje śmierć, ale i przywraca do życia, Strąca do krainy umarłych, ale i wyprowadza, Pan zuboża, ale i wzbogaca, Poniża, ale i wywyższa. Wywodzi z prochu biedaka, podnosi ze śmietniska ubogiego, aby go posadzić z dostojnikami, przyznać mu krzesło zaszczytne, albowiem do Pana należą słupy ziemi, On na nich położył ląd stały. Nogi swoich nabożnych ochrania, lecz bezbożni giną w mroku, gdyż nie przez własną siłę mąż staje się mocny [1Sm 2,6-9]. 

Niektórzy ludzie bardzo się przeciwko tej prawdzie Słowa Bożego buntują. Jednak ona brzmi bardzo jednoznacznie. PAN przygląda się z nieba, widzi wszystkich ludzi. Z miejsca, gdzie przebywa, przypatruje się mieszkańcom ziemi — On, który ukształtował serce każdego z nich i który ocenia ich każde posunięcie. Król zawdzięcza ratunek nie licznemu wojsku, bohater ocalenie nie ogromnej sile. Gdy trzeba przyjść z pomocą, koń potrafi zawieść i, mimo wielkiej siły, nie przynieść ocalenia. Tymczasem oko PANA dogląda tych, w których jest bojaźń przed Nim, tych, którzy liczą na Jego łaskę. On dba o ocalenie ich duszy od śmierci i o zachowanie ich życia w czasie głodu [Ps 33,13-19].

Mówiąc krótko, wierzący ludzie we wszystkich sprawach życiowych mają polegać na PANU i całkowicie zdać się na Niego. Po naszej stronie leży obowiązek codziennego życia i działania w posłuszeństwie Słowu Bożemu. Napełniani i wspierani przez Ducha Świętego, zyskujemy zdolność do zwycięskiego przechodzenia przez każdą życiową próbę. To zwycięstwo wszakże nie polega na fizycznej przewadze, lecz na pozostawianiu sprawy Bożym rozstrzygnięciom. Najmilsi! Nie mścijcie się sami, ale pozostawcie to gniewowi Bożemu, albowiem napisano: Pomsta do mnie należy, Ja odpłacę, mówi Pan [Rz 12,19]. 

Od naszego Zbawiciela i Pana, Jezusa Chrystusa, uczymy się, że On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę temu, który sprawiedliwie sądzi [1Pt 2,23]. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust [Iz 53,7].

Jezus osobiście zostawił nam przykład, abyśmy nie walczyli do upadłego o swoje prawa. Bądźcie względem siebie tacy jak Chrystus Jezus. On, choć istniał w tej postaci, co Bóg, nie dbał wyłącznie o to, aby być Mu równym. Przeciwnie, wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi i był jak inni ludzie. A gdy już stał się człowiekiem, uniżył się tak dalece, że był posłuszny nawet w obliczu śmierci, i to śmierci na krzyżu. Dlatego Bóg szczególnie Go wywyższył i obdarzył imieniem znaczącym więcej niż wszelkie inne [Flp 2,5-9]. Gdy w zborze korynckim pojawiły się odruchy walki o swoje, tamtejsi wierzący natychmiast otrzymali apostolską reprymendę. W ogóle, już to przynosi wam ujmę, że się z sobą procesujecie. Czemu raczej krzywdy nie cierpicie? Czemu raczej szkody nie ponosicie? Tymczasem wy sami krzywdzicie i szkodę wyrządzacie, i to braciom [1Ko 6,7-8]. 

To co sami wywalczyliśmy swoim bohaterstwem i co zostało okupione własną krwią przynosi chwałę nam samym. Z tego natomiast, co z łaski otrzymujemy od Boga, chwałę ma Bóg. Kto do upadłego walczy o swoje, nie przysłuży się do rozsławienia imienia Chrystusa Pana. Będzie wypinał do orderów własną pierś. Dlatego Bóg tak prowadzi przez życie mnie i ciebie, byś nie myślał w swoim sercu: To moja siła, moje męstwo zapewniły mi to bogactwo [5Mo 8,17]. 

Czasem Bóg poddaje nas pod władzę pysznych ludzi, którzy myślą, że to oni sami zdobyli nad nami przewagę. Pismo Święte poucza, że również takie chwile są z nadania Bożego. Rzekł więc do niego Piłat: Ze mną nie chcesz rozmawiać? Czy nie wiesz, że mam władzę wypuścić cię i mam władzę ukrzyżować cię? Odpowiedział Jezus: Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci to nie było dane z góry [Jn 19,10-11]. 

Bądźmy ludźmi którzy zamiast zaciekłej walki o swoje prawa, w sercu noszą zdolność ustępowania z przekonaniem, że Bóg czuwa nad nami w takich chwilach i w stosownym czasie upomni się o to, czego nas pozbawiono.