Zbór chrześcijański funkcjonuje podobnie jak normalna rodzina. Głową rodziny jest mąż i ojciec, który kocha swoją żonę i dzieci troszcząc się o potrzeby wszystkich członków rodziny. Kobieta, jako żona i matka, wypełnia swoje zadania pod autorytetem męża, szczęśliwa, że podporządkowując się mu, nie dźwiga odpowiedzialności za losy rodziny. Kochane dzieci są posłuszne rodzicom. Rodzice umiejętnie je wychowują w bojaźni Bożej, miłując je i dyscyplinując. Dziadek i babcia, jeśli jeszcze żyją, otoczone należnym im szacunkiem, błogosławią swoich potomków, modlą się o nich i w razie potrzeby służą radą. Każdy ma swoją pozycję i odpowiedzialność. Każdy wypełnia swoją rolę i wynikające z tej roli określone zadania.
Wiem, że w dzisiejszych czasach taki obraz rodziny wydaje się być rażącym anachronizmem. Nawet wiele chrześcijanek z politowaniem uśmiechnie się nad moim tekstem. Wszechobecny duch burzenia porządku Bożego i w kręgach ewangelicznych zrobił swoje. Jednak jeśli nawet już mało która rodzina działa tak, jak to wyżej przedstawiłem, to jednak zbór Pański niezmiennie powinien kierować się nauką apostolską, gdyż Słowo Pana trwa na wieki. A jest to Słowo, które wam zostało zwiastowane [1Pt 1,25]. Dlatego zbór Pański stosuje się do nauki Chrystusowej, jakkolwiek przestarzała wydaje się ona dla nowoczesnych chrześcijan.
Chociaż ludzie wszelkimi sposobami próbują zatrzeć określone przez Boga różnice wynikające z odmienności płci, wieku, uzdolnień i pozycji poszczególnych osób, to jednak wciąż funkcjonujemy w społeczeństwie jako mężczyźni i kobiety, jako dzieci i dorośli, jako utalentowani i przeciętni oraz jako przywódcy i podwładni. Wciąż na przydrożnych parkingach mamy oddzielne toalety dla mężczyzn i kobiet, zakaz sprzedaży niektórych artykułów dla osób poniżej osiemnastu lat, uczelnie wyższe wciąż tylko najzdolniejszym wręczają indeksy i umożliwiają dalszą edukację, a władzę nad całym narodem sprawuje wąskie grono polityków. Można się przebierać, buntować, zmieniać obyczaje, skandować rozmaite hasła i wszczynać rewolty, a i tak do końca świata pozostaniemy mężczyznami i kobietami, dziećmi i dorosłymi, przywódcami i podwładnymi.
W Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE zgadzamy się z biblijnym podziałem funkcji i zadań. W Ciele Chrystusowym każdy wierzący pełni swoją rolę, podobnie jak poszczególne narządy w ludzkim organizmie. Jeśliby całe ciało było okiem, gdzież byłby słuch? A jeśliby całe ciało było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Tymczasem Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał [1Ko 12,17-18] i każdy wywiązuje się z przypisanego mu przez Stwórcę zadania. Chwilowo jedna część ciała w ograniczony sposób może przejąć rolę drugiej, ale normalizacja zdrowia oznacza powrót poszczególnych narządów do ich oryginalnych funkcji.
Po pierwsze więc w naszym zborze dostrzegamy różnice pomiędzy powołaniem mężczyzn i kobiet. Do funkcji przywódczych Bóg wyznaczył mężczyzn, a kobietom dal zadanie wspierania mężczyzn i służenia pod ich autorytetem. Z Biblii wiemy, że do służby kapłańskiej w Przybytku Bóg powoływał wyłącznie mężczyzn. Owszem, już wtedy kapłanki można było zobaczyć, ale tylko w pogańskich świątyniach. Wiemy też, że do roli swoich apostołów Jezus wybrał samych mężczyzn. Nie inaczej widzieli starszych zboru apostołowie, skoro opisując ich kwalifikacje, zawsze pisali o mężczyznach, a nie o kobietach. Całkowicie podporządkowujemy się nauce apostolskiej, która wyjaśnia dlaczego kobiety nie powinny stawać na czele zboru ani nauczać. Znamy wszystkie argumenty zwolenników przywództwa kobiet i żadne, ani racjonalne, ani te wydumane, nie przekonują nas do zmiany stanowiska.
Biblia mówi, że jedną z konsekwencji odejścia od wiernego trzymania się Słowa Bożego jest to, że zborem kierują niedoświadczone i niedojrzałe młokosy, emocjonalnie chwiejne kobiety i rozmaici zwodziciele duchowi. Ach, mój lud! Młokos go ciemięży i kobiety nim rządzą. Ludu mój! Przywódcy twoi cię zwodzą, i burzą drogę, którą kroczysz [Iz 3,12 BT) - wołał prorok Izajasz. Pragniemy się tego ustrzec i dlatego w zgodzie z Biblią starszymi naszego zboru są napełnieni Duchem Świętym mężczyźni. Siostry zaś pomagają braciom, pełniąc przypisane im liczne zadania na szerokim polu pracy Pańskiej.
Czasem słyszę, jak tu i owdzie mówi się, że młodzież jest przyszłością Kościoła. Rozumiem intencję tego hasła, jednak faktycznie to nie młodzież, a Chrystus jest naszą przyszłością! Doceniając pomysłowość oraz energię młodych ludzi i zapraszając ich do współpracy - po drugie - dbamy o to, aby w gronie przywódców zboru nie zabrakło braci doświadczonych i starszych wiekiem. Chyba w każdej rodzinie dzieci chciałyby rządzić rodzicami. Mądrzy rodzice do tego jednak nie dopuszczają. Oczekują od dzieci posłuszeństwa, a gdy go brakuje, podejmują działania zaradcze, aby przywrócić w rodzinie Boży porządek. Kochamy dzieci w naszym zborze. Poświęcamy im czas i uwagę, ale nie ubóstwiamy dzieci, bo w rodzinie, gdzie tak się dzieje, dziecięce zachcianki powoli wypierają z życia wolę Bożą.
Po trzecie, w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE chcemy dbać o to, aby poszczególne osoby służyły zborowi zgodnie z Bożym powołaniem. Usługujcie drugim tym darem łaski, jaki każdy otrzymał, jako dobrzy szafarze rozlicznej łaski Bożej. Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa [1Pt 4,10]. Na tej podstawie nie chcemy, aby do służby pośród nas stawał ktoś tylko dlatego, że jest utalentowany, albo że bardzo chce. Stoimy na stanowisku, że podstawową kwalifikacją osób posługujących w naszym zborze ma być trwanie w nauce apostolskiej, we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach [Dz 2,42] oraz świadectwo uświęconego życia i napełnienie Duchem Świętym. Co nam po kimś, kto pięknie gra, śpiewa czy przemawia, jeżeli jego usługiwanie wynika z jego własnych chęci, a nie z powołania Bożego?
Oto klasyczny fragment Pisma Świętego traktujący o podziale funkcji i zadań, zapewniającym Boży porządek w Kościele: I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu, lecz abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa, z którego całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości [Ef 4,11-16].
W otaczającym nas świecie wiele spraw stawia się na głowie. Już w czasach Salomona można było zaobserwować, że nie najszybsi rozstrzygają wyścig i nie najdzielniejsi wojnę. Nie do mądrych należy dostatek, nie do roztropnych bogactwo, a uznanie nie zawsze spotyka uczonych. To czas i przypadek decydują o wszystkim [Kzn 9,11]. Można było wiedzieć, jak bezbożnych chowano z czcią, natomiast musieli odejść z miejsca świętego ci, którzy postępują uczciwie i byli zapomniani w mieście [Kzn 8,11]. W zborze Pańskim nie może być miejsca na taką niesprawiedliwość. Rządzą w nim prawa i zasady Królestwa Bożego, objawione w Piśmie Świętym, albowiem Bóg nie jest Bogiem nieporządku, ale pokoju. Jak we wszystkich zborach świętych [1Ko 14,33].
Módlmy się - proszę - o nasz zbór, abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych [2Ts 3,2], aby Słowo Pańskie krzewiło się w naszym środowisku zapewniając nam Boży porządek.