Zwyczajem dwóch ostatnich lat, w przedświąteczne dni grudnia chcemy - tym razem z Tomkiem - zachęcić Was do chwili zastanowienia się nad wyjątkowością Tego, kogo narodziny będziemy wkrótce wspominać i świętować? Musi tu chodzić o Kogoś absolutnie niezwykłego, skoro cały świat, świadomie, bądź nie, ale rozpoczął już przygotowania.
Z Biblii wiemy, że zanim doszło do narodzin Jezusa Chrystusa, Bóg wysłał do żyjącej w Nazarecie młodziutkiej Marii, specjalnego anioła, aby przygotować dla Niego ziemską matkę. W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że tenże anioł powiedział do niej: Mario! Znalazłaś łaskę u Boga. Oto zajdziesz w ciążę, urodzisz syna i nadasz Mu imię Jezus. Będzie On kimś wielkim, nazwą Go Synem Najwyższego [Łk 1,30-32].
Narodziny każdego człowieka zawsze są wydarzeniem godnym odnotowania i wspominania, a co dopiero mówić o narodzinach syna kogoś, kto w całym kraju i środowisku zajmuje najwyższą pozycję. Fakt narodzin tak znaczącej osoby na zawsze wpisuje się w kalendarze wszystkich ludzi. W całej historii ludzkości nie można mówić o kimś większym i ważniejszym niż Jezus. Bóg szczególnie Go wywyższył i obdarzył imieniem znaczącym więcej niż wszelkie inne, aby na imię Jezus zgięło się każde kolano w niebie, na ziemi, pod ziemią, i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem — na chwałę Boga Ojca [Flp 2,9-11].
Jezus jest Synem Najwyższego, a więc jest Bogiem. Ożywiamy się na myśl, że znamy Go osobiście. Jego kochacie, choć nie mieliście sposobności Go zobaczyć. W Niego wierzycie, choć pozostaje dla was niewidzialny, i przepełnia was radość niewysłowiona, pełna chwały, was, otrzymujących to, co jest skutkiem waszej wiary — zbawienie dusz [1Pt 1,8-9]. Jakże można nie uczcić narodzin Kogoś takiego?!
Jutro powiemy o wyjątkowości Jego pojawienia się na ziemi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz