Jezus wiedział, że Judea ze stolicą w Jerozolimie, to tereny Mu nieżyczliwe. Większość swej działalności prowadził więc w Galilei. Gdy zakomunikował: Pójdźmy znowu do ziemi judzkiej. Rzekli do niego uczniowie: Mistrzu! Dopiero co chcieli cię Żydzi ukamienować i znowu chcesz tam iść? [Jn 11,7-8]. Gdy już był w Judei, przybyli niektórzy faryzeusze, mówiąc do niego: Wyjdź stąd i oddal się, gdyż Herod chce cię zabić. I rzekł do nich: Idźcie i powiedzcie temu lisowi: Oto wypędzam demony i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia skończę. Tymczasem muszę dziś i jutro, i pojutrze odbyć drogę, bo jest nie do pomyślenia, by prorok ginął poza Jerozolimą [Łk 13,31-33].
Powód, dla którego Jezus Chrystus szedł do Jerozolimy był dla Niego oczywisty. Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych arcykapłanów i uczonych w Piśmie, że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych. Nie było to po myśli uczniów Jezusa. A Piotr, wziąwszy go na stronę, począł go upominać, mówiąc: Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie [Mt 16,21-23].
Droga do Jerozolimy była pełna napięcia. A byli w drodze, idąc do Jerozolimy: a Jezus szedł przed nimi; i zdumiewali się, a ci, co szli za nim, bali się. I znowu wziął z sobą dwunastu, i począł im mówić o tym, co go miało spotkać. Oto idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy będzie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie, i osądzą go na śmierć, i wydadzą poganom, i będą go wyśmiewać i pluć na niego, ubiczują go i zabiją, lecz po trzech dniach zmartwychwstanie [Mk 10,32-34]. Uczniowie Jezusa nie mogli tego pojąć, że ich Mistrz szedł do Jerozolimy wiedząc, co Go tam czeka.
Dlatego Ojciec miłuje mnie, iż Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt mi go nie odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli. Mam moc dać je i mam moc znowu je odzyskać; taki rozkaz wziąłem od Ojca mego [Jn 10,17-18].
Podziwiam Jezusa. Mnie chyba nie byłoby stać na taką postawę. Dobrowolnie iść naprzeciw śmierci, do miejsca, gdzie czekają mnie same przykrości..? Naprawdę, Pan Jezus godny jest podziwu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz