Krzyż w domu modlitwy stale przypomina nam o tym |
Prawdziwi chrześcijanie widzą w krzyżu wielką prawdę duchową
o uśmiercaniu grzesznej natury człowieka. Od czasów upadku Adama i Ewy wszyscy przychodzą na świat skażeni
grzechem i martwi duchowo. Są cieleśni, tzn. kierują się w życiu naturalnymi
zmysłami i pragnieniami. Do takich
ludzi zresztą my wszyscy niegdyś należeliśmy. Targały nami
żądze ciała, jego pragnienia i pomysły — byliśmy z natury warci gniewu,
zupełnie tak, jak pozostali [Ef 2,3]. Potrzebne nam było
radykalne odcięcie się od takiej przeszłości i duchowe odrodzenie do nowego
życia. Jak to możliwe?
Jestem ukrzyżowany
razem z Chrystusem. Żyję już nie ja — żyje we mnie Chrystus [Ga
2,20] – napisał o sobie apostoł Paweł. Chrystus powołał go, by głosił
dobrą nowinę, i to nie w mądrości słowa, aby krzyż Chrystusa nie utracił mocy. Gdyż
Słowo o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, dla nas jednak, którzy
dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą [1Ko 1,17-18]. Zgodnie z ewangelią, grzeszna
natura człowieka przez wiarę w Jezusa Chrystusa zostaje uśmiercona, a do życia
powstaje nowy człowiek. Tak więc
kto jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem. Stare przeminęło — i nastało
nowe! [2Ko 5,17].
Sposób na nowe życie został raz na zawsze określony śmiercią
i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. Bo jeśli jesteśmy złączeni z Nim w
podobieństwie Jego śmierci, tym bardziej będziemy — w
zmartwychwstaniu, wiedząc, że nasz stary człowiek został razem z Nim
ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało zniszczone i abyśmy już dłużej nie byli
zniewoleni przez grzech. Kto bowiem umarł, stał się wolny od
grzechu. Jeśli zaś umarliśmy z Chrystusem, wierzymy, że też z Nim będziemy
żyć, mając świadomość, że wzbudzony z martwych Chrystus już nie umrze,
śmierć już nad Nim nie ma władzy. Gdy bowiem umarł, dla grzechu raz na
zawsze umarł, a gdy żyje — żyje dla Boga. Podobnie i wy zaliczajcie siebie
do umarłych dla grzechu, a jednocześnie do tych, którzy żyją dla Boga w
Chrystusie Jezusie [Rz 6,5-11].
Dlatego Jezus Chrystus, jeszcze przed ukrzyżowaniem zwrócił się do wszystkich: Jeśli ktoś chce iść za Mną, niech się wyrzeknie samego siebie, bierze swój krzyż na siebie codziennie i naśladuje Mnie [Łk 9,23]. Kto nie bierze swojego krzyża i nie idzie za Mną, nie jest Mnie wart [Mt 10,38]. Brać swój krzyż – to znaczy umierać dla grzechu i żyć dla Boga! To jedyny sposób na to, by żyć wiecznie. Codziennie trzeba nam to duchowe prawo stosować. A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało wraz z jego namiętnościami oraz pragnieniami [Ga 5,24]. W tak rozumianym braniu krzyża nie ma nawet cienia porażki. Co do mnie zaś, nie będę się czymkolwiek szczycił, chyba że krzyżem naszego Pana Jezusa Chrystusa, na którym świat został dla mnie ukrzyżowany — a ja dla świata [Ga 6,14].
Tak. Zwłaszcza w Polsce popularne jest myślenie, że "krzyż" to różne nieszczęścia życiowe, zwłaszcza te naprawdę dotkliwe i długotrwałe. Ale można bardzo cierpieć z różnych powodów, nie będąc w ogóle chrześcijaninem.
OdpowiedzUsuń