22 czerwca – to od 1941 roku data ważnego wydarzenia, zapisanego w historii jako Plan Barbarossa. Tego dnia hitlerowskie Niemcy zaatakowały sowiecki Związek Radziecki.
Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, bo w tamtych latach Niemcy napadli kolejno na różne państwa, gdyby nie to, że w tym przypadku zaatakowali swego sojusznika. Od 1939 roku bowiem hitlerowcy i sowieci byli związani paktem Ribbentrop – Mołotow, w którym zobowiązali się do współdziałania, a już na pewno do powstrzymania się od wzajemnej agresji.
Nieszczerość zawartego między nimi paktu ujawniła się w operacji Barbarossa, a gdyby wziąć jeszcze pod uwagę teorię Wiktora Suworowa, że atak wojsk niemieckich z dnia 22 czerwca 1941 roku wyprzedzał zaledwie o kilka tygodni planowany atak sił radzieckich na III Rzeszę, to mielibyśmy obraz całkowicie fałszywego sojuszu Hitlera ze Stalinem.
Abstrahując zupełnie od politycznej i moralnej strony tego wydarzenia i nie wdając się w jego szczegóły, niech to zdumiewające spostrzeżenie na temat świadomej nieszczerości między sowietami i niemieckimi nazistami, posłuży nam dzisiaj jako przyczynek do refleksji nad szczerością naszych osobistych deklaracji w relacjach z bliźnimi.
Mój przyjaciel opowiadał mi niedawno, jak jego wspólnik od interesów zawodowych przez parę lat knuł przeciwko niemu intrygę, skrywając to za parawanem pozornej troski o wspólne dobro, a nawet udawanego zainteresowania Biblią i rozmów o Bogu. Teraz stało się jasne, że w tym czasie nie tylko go okradał, ale też wrabiał w inne niestworzone rzeczy.
To rzeczywiście wielka przykrość dowiedzieć się, że zostaliśmy oszukani przez człowieka, któremu ufaliśmy. Dawid wyraził ją następująco: Bo to nie wróg mnie lży – co mógłbym znieść – nie przeciwnik mój wynosi się nade mnie – mógłbym się przed nim ukryć – ale ty, człowiek równy mnie, powiernik mój i przyjaciel, z którym mieliśmy wspólne słodkie tajemnice, do domu Bożego chodziliśmy w tłumie [Ps 55,13–15]. Nieraz tak bywa, że sojusznik przeradza się w zaciekłego wroga i bardzo ciężko jest to znosić.
Szczególnie obrzydliwie wyglądają jednak relacje, gdy obydwie strony są nieszczere, gdy każdy prowadzi jakiegoś rodzaju grę. Jednak śmiem wierzyć, że prawdziwy chrześcijanin nigdy w takim układzie się nie znajdzie, bo nawet jeżeli stanie się ofiarą intrygi nieszczerych przyjaciół, sam zawsze jest szczery i w jego sercu nie ma żadnego podstępu.
Śmiało mogę więc braciom i siostrom w Panu, ku ostrzeżeniu przed wchodzeniem w fałszywe sojusze, zadedykować dziś następujący fragment Pisma: Ten, kto nienawidzi, udaje wargami innego, lecz w sercu knuje podstęp; nie wierz mu, choć odzywa się miłym głosem, gdyż siedem obrzydliwości jest w jego sercu [Prz 26,24–25].
Szczerych przyjaciół i współpracowników życzę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz