24 grudnia, 2011

Życzenia świąteczne 2011

Drodzy Przjaciele!

Jak pisałem wczoraj, z Biblii wynika, że już przy narodzinach Jezusa w Betlejem było wiadomo, jak trudne będzie Jego ziemskie życie, jaki Jego finał i jakie czeka Go potem uwielbienie. Wiadomo też, że nowe narodzenie, to początek życia Syna Bożego w nas, co określa charakter i cel życia prawdziwych chrześcijan w tym świecie, ale także cudowne przejście do chwały.

Niektórzy chrześcijanie nie pojmują tej prawdy i mają skłonności do życia nie swoim życiem. Są podobni do pewnej niewiasty, która po usłyszeniu przypowieści o bogaczu i Łazarzu, powiedziała, że chciałaby za życia być bogaczem, a po śmierci stać się Łazarzem.

Każdemu narodzonemu na nowo Czytelnikowi życzę więc, aby na podstawie ziemskiego życia Jezusa oraz Jego ostatecznego uwielbienia, mógł w pełni pojąć i dobrym sercem przyjął prawdę o swoim codziennym losie na ziemi i zachować niezachwianą nadzieję na chwalebny finał w Domu Ojca.

 Pomoże to nam radośnie i godnie stawiać czoła rozmaitym przeciwnościom, stronić od zwodniczych nauk, które zazwyczaj bardziej wychodzą naprzeciw pożądliwościom ciała, aniżeli wezwaniom Słowa Bożego, a także pozwoli nam zachować pewność, co do chwalebnego zakończenia naszej ziemskiej pielgrzymki. W akcie duchowych narodzin każdego z nas wszystkie te sprawy zostały wyraźnie określone!

 Życzę Wam w te święta pogłębienia świadomości błogosławionej prawdy o zrodzeniu z Boga i o wynikających z tych narodzin skutków, a jeśli ktoś z Was jeszcze nie narodził się na nowo, to z całego serca go zachęcam, by zwrócił się do Boga z żarliwą prośbą o ten dar, bo jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego [Jn 3,3].

Ponadto życzę każdemu z Was dobrego odpoczynku, miłych chwil z bliskimi oraz budujących nabożeństw świątecznych.

8 komentarzy:

  1. Jako że już złożyłam życzenia w notce wcześniej, więc tym razem odwzajemniam te życzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie za miłe słowa Pastorze! Całej Twojej chrześcijańskiej społeczności i najbliższej rodzinie życzę, by Jezus rodził się w nas każdego dnia. By nasze życie było pełne żywego Jezusa. By On nas kształtował i rozwijał naszą wiarę! Dedykuję Wam, kochani Bracia i Siostry wiersz, który dziś opublikował mój przyjaciel Adam Kosmala z Warszawy:
    KTÓRĘDY DO NIEBA...
    poniedziałek, 26 grudnia 2011
    O JAK PIĘKNA NOC...
    O jak cicha ta noc, słodka noc
    krocie gwiazd na niebie się skrzą
    omdlałe serca od łez
    o życiu w pokoju śniły wciąż.

    spłynęła noc z obłoków świętych
    stanęła jak woda wysoka
    okryła ziemię jak oczekiwany
    deszcz a w nią
    nadzieja radosna wsiąkła.

    dziś cieszą się wszyscy, starzec
    i dziecko
    dzwon dziejów wybił nowy wiek
    ton pieśni jej słychać po krańce
    świata, gdyż Zbawiciel nawiedził
    betlejemską wieś.

    miłości człek doznał, jakże tkliwej
    oczom, które tak wiele płakały
    okazał Bóg łaskę jedyną
    przez ratunek w Jezusie zesłany.

    o jak piękna noc, srebrzysta noc
    w istocie jedyna tysiąca lat
    ku ziemi nachylił Pan serce swe
    i grzechu usunął przekleństwa
    znak.

    2011r.12.26 mk
    Autor: KTÓRĘDY DO NIEBA o 04:39

    OdpowiedzUsuń
  3. Po co chrześcijaninowi święta???
    To pytanie nurtuje mnie od dawna. Narodziłem się na nowo 30 lat temu i nigdy przez te lata nie odczuwałem najmniejszej potrzeby obchodzenia jakichkolwiek świąt, a już szczególnie tych urojonych i wymyślonych przez świat. Do takich zaliczam te i święta.
    Z dużym zakłopotaniem i też jakimś takim dziwnym bólem wysłuchuję życzeń świątecznych od dzieci Bożych. Jakieś to wszystko sztuczne i na siłę wpasowane w nie naszą rzeczywistość. Wtłoczone w nas przez świat.
    Odbieram ich wtedy tak, jakby w tym momencie wyszli z Królestwa Bożego tuż za próg świata.
    Mamy już nabożństwa świąteczne, szopki, przedstawienia, choinki, wigilie,itp.
    Po co to nam???????
    Pytam z wielkim bólem i bardzo poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Choćby dlatego, by na siłę nie robić czegoś "po swojemu". Ostatnio słuchałem kazania, w którym zwrócono uwagę, że chrześcijanie postrzegani są przez świat jako będący ciągle przeciwko. Dlaczego mam być przeciwko świętowaniu tego, że dwa tysiące lat Bóg zesłał Swojego Syna by nas zbawił? I jakkolwiek świat nie czci tego faktu tak jak należy i zapomina o prawdziwym sensie tego wydarzenia to imię Pana jest wymieniane i czczone. Apostoł Paweł pisał "Lecz o co chodzi? Byle tylko wszelkimi sposobami Chrystus był zwiastowany, czy obłudnie, czy szczerze, z tego się raduję i radować będę;" [Flp 1:18]. Uważam, że moim zadaniem jako chrześcijanina jest zwracać uwagę niewierzących w tym czasie na prawdziwy wymiar i sens tych świąt. Dlatego ja osobiście tylko im składam życzenia, tak też właśnie ukierunkowane. Mnie osobiście świętowanie tego czasu jest także niepotrzebne, dziękuję Bogu, że Jezus żyje w moim sercu co dnia od kiedy narodziłem się na nowo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się w zupełności z adamis1962:
    1. Jezus nie urodził się w grudniu, mówią o tym już sami katoliccy naukowcy, więc już sama data jest niewłaściwa.
    2. On sam nie pojawia się na tych świętach, bo nie został na nie zaproszony. To są święta jedzenia i picia a nie urodziny Jezusa. Nigdzie też w Biblii nasz Pan nie polecił świętowania Jego urodzin - a raczej żeby obchodzić pamiątkę Jego śmierci. To Jego śmierć mówi o tym, że nas zbawił-nie narodziny.
    3. Tak naprawdę święta (a szczególnie choinka) czczą Nemroda starożytnego zdemoralizowanego króla, założyciela miasta Babilon. Poczytajcie sobie na internecie na ten temat.
    4. Jeżeli byle wszelkimi sposobami mamy czcić Chrystusa, to może przyłączmy się do święta trzech króli, bożego ciała, WNMP i tym podobne. Chyba nie o to chodziło apostołowi Pawłowi.

    Więc jeśli chrześcijanin obchodzi tzw. święta Bożego narodzenia, kupuje choinkę, stoi w kolejce po karpia i w nastroju siada z rodziną do kolacji - to postępuje zgodnie z duchem tego świata. To czym my się w końcu różnimy od świata, że nie palimy papierosów? Bo z ilością spożywanego alkoholu to już różnie bywa.

    Proszę nie odbierać tego maila zbyt emocjonalnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Powyższe pisma potwierdzają istnieje chrześcijan, którzy własną tożsamość oceniają według tych aspektów życia, z których udało im się zrezygnować. Chrześcijanie nie obchodzą świąt, nie piją, nie palą, nie noszą biżuterii, nie chodzą do kina, teatru, dyskotek itp., nie słuchają świeckiej muzyki, mężczyźni nie noszą długich włosów, kobiety - dla przeciwieństwa - krótkich, nie koloryzują włosów, nie wykonują sobie makijażu, nie noszą krótkich sukienek lub spodni. Wiem coś o tym, byłem w takiej sekcie!
    Rozumiem, że w różnych aspektach powyższe zasady w różnym zakresie (nie chcę tu dokładnie omawiać) dobrze jest respektować. Jeżeli komuś jest z tym dobrze, niech tak uważa i czyni.
    Ja jednak od pewnego czasu poszukuję chrześcijan, którzy niekoniecznie i nie zawsze respektują powyżej wymienione zakazy, ale - oczywiście będąc nawróconymi dziećmi Bożymi: nie wpierają innym swoich zasad / wspierają innych - choćby dobrym słowem / pomagają potrzebującym / zachęcają innych / znają Boże Słowo i chętnie na jego temat dyskutują / czują się zależni od Boga i jemu wszystko zawdzięczają / są pobożni, ale nie uprawiają dewocji / cieszą się i swoją radością potrafią "zarazić" innych. Czemu trudno takich znaleźć?

    OdpowiedzUsuń
  7. Nimrod, poczyniłeś gigantyczne uproszczenie zupełnie odbiegające od tematu. I jak to zwykle z uproszczeniami bywa, bardzo niesprawiedliwe i dalekie od prawdy.
    No bo jak odczytać twoją wyraźną sugestię, że ci, co świąt nie uznają i nie obchodzą wpierają innym swoje zasady /nie wspierają innych - choćby dobrym słowem /nie pomagają potrzebującym /nie zachęcają innych /nie znają Bożego Słowa i niechętnie na jego temat dyskutują /nie czują się zależni od Boga i nic jemu nie zawdzięczają / nie są pobożni, i uprawiają dewocję / nie cieszą się i swoim ponuractwem "zarażają" innych.

    A poza tym, gdzie ty wyczytałeś, że nieobchodzenie świąt wynika z jakiegoś zakazu?????
    W moim zborze poglądy n.t. świąt takie jak ja ma może ze 2-3 osoby (na ok.50). Widzisz, nawet nie znam wszystkich podobnie myślących w zborze. Nie dyskutuje się o tym ,nie naucza, a tym bardziej nie zakazuje.
    Masz jakieś dziwne doświadczenia......

    Wiedz, że można nie obchodzić ŻADNYCH świąt, i być szczęśliwym i lubianym człowiekiem, czego i tobie życzę. :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Drogi adamis1962! Dzięki za odpowiedź. Uproszczenia wymaga krótka i zwięzła formuła tej wypowiedzi. Zresztą Ty też podobnie upraszczasz sprawę. Masz rację, mam dziwne doświadczenia! Ukierunkowały one mój sposób myślenia, wiary i pojmowania rzeczywistości na wiele lat i powoli wychodzę z tej traumy.Ponownie upraszczając: wzrastałem w ekipie (boję się powiedzieć: w Zborze), dla której wyznacznikiem tożsamości były zasady zawarte w pierwszej części mojego wpisu powyżej. Chrześcijaninem z prawdziwego zdarzenia w ich mniemaniu był ktoś, kto się z tymi zasadami identyfikował, no, do tego jeszcze modlił się i chodził na spotkania. Najwięcej czasu i wysiłku poświęcano przestrzeganiu ww. i wielu innych zasad. I ci ludzie uważali się za Boże dzieci i jedynie słuszną "wiarę". Zresztą wielu z nich tak myśli do dziś.
    Ja natomiast chciałem zwrócić uwagę, że postawę chrześcijańską charakteryzują cechy zawarte w drugiej części wpisu. Doskonale rozumiem Toją postawę ws. Świąt i niechęć do ich obchodzenia. Zresztą moje podejście do nich też nie jest takie, jak większości w Polsce. Ale wszelkie próby promowania takiego stylu chrześcijaństwa, jaki w uproszczeniu opisałem - nie tylko chodzi o Twój wpis - powoduje u mnie nadwrażliwość. Tyle w skrócie. Chętnie o tych i innych sprawach podyskutuję bez uproszczenia - nimrod/małpa/interia.pl

    OdpowiedzUsuń