Słyszymy w tych dniach o wielu aferach korupcyjnych. Ujawniona korupcja na najwyższych szczeblach władzy z wielomilionowymi łapówkami w kilku ministerstwach. Łapówkarstwo w przyznawaniu mieszkań komunalnych w gdańskim magistracie. Wielka zmowa cenowa w przetargach na budowę dróg i autostrad. Prawo jazdy za łapówkę w wielu ośrodkach ruchu drogowego i tak dalej…
Przypomnijmy, że korupcja (łac. corruptio – zepsucie) to nadużycie stanowiska publicznego w celu uzyskania prywatnych korzyści. W świetle prawa polskiego korupcją jest obiecywanie, proponowanie, wręczanie, żądanie, przyjmowanie przez jakąkolwiek osobę, bezpośrednio lub pośrednio, jakiejkolwiek nienależnej korzyści majątkowej, osobistej lub innej, dla niej samej lub jakiejkolwiek innej osoby, lub przyjmowanie propozycji lub obietnicy takich korzyści w zamian za działanie lub zaniechanie działania w wykonywaniu funkcji publicznej lub w toku działalności gospodarczej.
Można powiedzieć, że korupcja ludzi żyjących bez Boga na świecie nie jest niczym zaskakującym. Dziwić się należy, gdy pojawia się w środowiskach ludu Bożego, a takie zarzuty postawił Bóg narodowi wybranemu. Oto książęta izraelscy w tobie, każdy zadufany w siłę swojego ramienia, przelewają krew. U ciebie lekceważy się ojca i matkę, u ciebie dopuszczają się gwałtu nad obcym przybyszem, u ciebie krzywdzi się sieroty i wdowy. […] U ciebie przyjmują łapówki za przelew krwi. Bierzesz odsetki i dopłatę, i krzywdzisz gwałtem swojego bliźniego, a mnie zapomniałoś - mówi Wszechmocny Pan [Ez 22,6-12]. Do złego mają zgrabne dłonie: Urzędnik żąda daru, a sędzia jest przekupny; dostojnik rozstrzyga dowolnie - prawo zaś naginają [Mi 7,3].
A dzisiaj? Jak przedstawia się pod tym względem stan współczesnego Kościoła? Nie obchodzi mnie jakoś specjalnie to, co dzieje się w innych środowiskach kościelnych. Pytam o zjawisko nieuczciwości w kręgach ludzi wierzących ewangelicznie. Ileż to ofiar przeznaczonych dla zboru nie dotarło do celu i trafiło do prywatnej kieszeni? Ileż dziesięcin należących do domu Bożego zostało zatrzymanych i wciąż obsługuje osobiste wydatki chrześcijan, którzy nie oddali tego, co do nich nie należy? Ileż ofiar przeznaczonych na zbożne cele zostało zmarnotrawionych na drogie restauracje, wyjazdy, gadżety i przyjemności chrześcijańskich liderów?
Przeciwko nieuczciwości ludzi nie odrodzonych z Ducha Świętego może i należałoby ustawić jakąś urzędową tarczę antykorupcyjną. Lecz jakich argumentów użyć w stosunku do osób uważających się za narodzone na nowo? Przecież osobista wiara w Pana Jezusa jest najsilniejszym bodźcem, mającym utrzymywać człowieka w prawości i bojaźni Bożej. Poza tym, ludzie wierzący zauważając w swoim gronie jakieś szemrane sprawy nie idą do świeckich sądów. Zostawiają sprawę Bogu.
Czy powinniśmy jednak takie sprawy zupełnie przemilczać? Kombinacja przy darowiźnie Ananiasza i Safiry natychmiast została w pierwszym zborze zdemaskowana. Dar pieniężny Szymona z Samarii został zdecydowanie odrzucony przez Piotra i Jana. Szybko uporządkowano sprawę ofiar w jerozolimskim zborze, aby środki pomocowe były rozdzielane sprawiedliwie. Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek, ci bowiem, którzy posiadali ziemię albo domy, sprzedając je, przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży i kładli u stóp apostołów; i wydzielano każdemu, ile komu było potrzeba [Dz 4,34-35].
Niestety, już w czasach powstawania Nowego Testamentu w środowiskach chrześcijańskich nie brakowało ludzi spaczonych na umyśle i wyzutych z prawdy, którzy sądzą, że z pobożności można ciągnąć zyski [1Tm 6,5]. Wielu bowiem jest niekarnych, pustych gadułów, zwodzicieli, zwłaszcza pośród tych, którzy są obrzezani; tym trzeba zatkać usta, gdyż oni to całe domy wywracają, nauczając dla niegodziwego zysku, czego nie należy [Tt 1,10-11]. Stąd apostolskie wezwanie, skierowane do chrześcijańskich przywódców: Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem, nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody [1Pt 5,2-3]. Apostołowie nie przemilczali nieuczciwości we własnym środowisku. Piętnowali ją i wskazywali właściwą drogę.
Korupcja biblijnego Izraela spotkała się z ostrym sprzeciwem samego Boga: Lecz oto uderzę moją dłonią w twój niegodziwy zysk, który osiągnęłoś, i w twoje krwawe mordy, których u ciebie dokonano. Czy ostoi się twoje serce, czy ręce twoje będą dość mocne w tych dniach, gdy Ja wystąpię przeciwko tobie? Ja, Pan, powiedziałem i uczynię to. I rozproszę cię wśród narodów, i rozrzucę cię po krajach, i usunę z ciebie twoją nieczystość. I będą cię miały narody za przekleństwo; wtedy poznasz, że Ja jestem Pan [Ez 22,13-16]. A co z nieuczciwością dzisiejszych chrześcijan? Czy ktoś myśli, że ujdzie im ona na sucho?
Niestety, już tu na ziemi, zanim dzieła ludzi wierzących zostanąp poddane "testowi ognia", odczuwamy destrukcyjne oddziaływania pewnych nauk, jakie z łatwością propaguje się współcześnie w wielu zborach. Tania łaska daje wielu wyznawcom teologii "eternal security" poczucie bezkarności, gdy popełniają grzech chciwości, "prosperity gospel" budzi pożądliwośc posiadania bogactw tego świata, skoro ich nauczyciele posiadaja olbrzymie fortuny, dlaczego ja nie mogę żyć wygodniej, i tak dalej...
OdpowiedzUsuńMoże się mylę, ale nie słyszałem aby Joyce Meyer i jej podobni nauczyciele, wspominała o tym, że Jezus nie miał gdzie skłonić Swoją głowę, że pierwsi chrześcijanie nie ciągnęli zysków z głoszeia ewangelii.
Natomiast apostoł Paweł nauczał, że "ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą" (1 Kor. 6:10).
Kogo wolą słuchać współczesni chrześcijanie?