Co powiedzielibyśmy o człowieku, który przypatrując się nam, nic nie mówił, że jego zdaniem robimy coś nie tak, jak trzeba, nie zapowiedział nam żadnych złych konsekwencji, a w tym samym czasie już planował nas ukarać? Mnie coś takiego przytrafiło się niedawno w Gdańsku, gdy strażnicy miejscy patrzyli bez słowa, jak parkuję samochód, a 15 minut później wezwali lawetę, co kosztowało mnie prawie 500 złotych. Myślę, że to iście diabelski sposób postępowania. Przecież wystarczyło powiedzieć: Człowieku, tydzień temu zmieniły się tu przepisy i z tej strony ulicy już nie można parkować. Zaparkuj w innym miejscu, bo inaczej będziesz miał kłopoty.
A teraz odszukajmy w pamięci przypadki, że ktoś nam groził srogą karą, ostrzegał nas widząc co robimy lub zamierzamy zrobić, a dzięki temu wszystko skończyło się dla nas dobrze. Tak na przykład postępowali z nami nasi rodzice. Wypowiadali przestrogi, grozili konsekwencjami, a wszystko po to, abyśmy odstąpili od swoich ryzykownych i złych pomysłów. Czyniąc tak działali z miłości do nas i faktycznie wyrażali charakter samego Boga.
Właśnie chcę dziś przybliżyć co nieco wspaniały atrybut Boga, jakim jest Jego miłosierdzie. W połowie IX wieku przed Chrystusem Bóg postanowił osądzić Niniwę z powodu licznych grzechów jej mieszkańców. Mógłby oczywiście to uczynić bez słowa, ale byłoby to niezgodne z Jego charakterem. Bóg bowiem najpierw ostrzega grzeszników i wzywa ich do upamiętania. Wyznaczył więc proroka Jonasza, aby ogłosił Niniwie zbliżający się sąd Boży.
Czy było to dla Jonasza łatwe zadanie? Dość łatwo jest powiedzieć albo napisać w Polsce, że np. chińscy biznesmeni robią źle wykorzystując dzieci jako tanią siłę roboczą i powinni zostać za to ukarani. Ale powiedzieć komuś prosto w oczy, że grzeszy i spotka go za to gniew Boży – to już nie jest takie proste. Jonasz bał sie takiej konfrontacji i dlatego za pierwszym razem dał nogę, wsiadając na statek płynący w innym kierunku.
Dlaczego Bóg nie chciał wykonać sądu na Niniwie po cichu? Ponieważ faktycznie nie chciał zagłady tego miasta. Chciał nimi wstrząsnąć, poruszyć ich serca i doprowadzić mieszkańców Niniwy do pokuty. W rzeczy samej Bóg przez cały czas chciał okazać im miłosierdzie. Gdy wreszcie za drugim razem Jonasz znalazł się już w Niniwie i ogłosił nadchodzącą karę, wtedy miłosierdzie Boże zatriumfowało nad sądem.
Wtedy obywatele Niniwy uwierzyli w Boga, ogłosili post i oblekli się we włosiennice, wielcy i mali. A gdy wieść o tym doszła do króla Niniwy, wstał ze swojego tronu, zdjął swój płaszcz i oblókł się we włosiennicę, i usiadł w popiele. Na polecenie króla i jego dostojników ogłoszono taki rozkaz: Ludzie i zwierzęta, bydło i owce niech nic nie jedzą, niech się nie pasą i niech nie piją wody! Niech włożą włosiennice, zarówno ludzie jak i bydło, i niech żarliwie wołają do Boga, niech każdy zawróci ze swojej złej drogi i od bezprawia, własnoręcznie popełnionego. A może Bóg znów się użali i odstąpi od swojego gniewu, i nie zginiemy. A gdy Bóg widział ich postępowanie, że zawrócili ze swojej złej drogi, wtedy użalił się Bóg nieszczęścia, które postanowił zesłać na nich, i nie uczynił tego [Jon 3,5-10].
Cóż za wspaniały happy end! Bóg od samego początku pragnął takiego obrotu sprawy. Dlatego ogłosił sąd, bo chciał, żeby ci ludzie się opamiętali i dalej żyli. Tylko dzięki ogłoszonej przestrodze tak dobrze wszystko się zakończyło.
Bóg ma prawo grozić sądem i swobodnie to robi, w celu doprowadzenia ludzi do pokuty. Raz grożę narodowi i królestwu, że je wykorzenię, wywrócę i zniszczę, lecz jeżeli się ów naród odwróci od swojej złości, z powodu której mu groziłem, to pożałuję tego zła, które zamierzałem mu uczynić [Jr 18,7-8]. Jak widać, te groźby Boże mają na celu okazanie miłosierdzia i zachowanie ludzi przy życiu.
Uwaga! Jest wielka różnica między groźbą bandyty, a groźbą dobrego ojca skierowaną do syna. Bóg jest z natury miłosierny. Niech bezbożny porzuci swoją drogę, a przestępca swoje zamysły i niech się nawróci do Pana, aby się nad nim zlitował, do naszego Boga, gdyż jest hojny w odpuszczaniu! [Iz 55,7]. Rzeczywistym celem ogłaszania surowych wyroków Bożych jest próba potrząśnięcia grzesznikiem, aby uzdrowić jego duszę. Na nasze szczęście zapowiedź kary pada z ust Tego, który nas miłuje i nigdy nie pragnie naszej zguby.
Jakie z tego wniosek? Trzeba nam naśladować miłosiernego Boga. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią [Mt 5,7]. Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz [Łk 6,36]. Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem [Jk 2,13]. Są ludzie, którzy obchodzą się z innymi bezwzględnie. Bez cienia miłosierdzia wyrządzają krzywdę; grabią, porywają, mordują albo przekreślają, odrzucają i poniżają. Tacy określają sami dla siebie niemiłosierne rozliczenie przed Bogiem. Biblia orzeka, że miłosierdzie przezwycięża sąd. Kiedy? Wówczas, gdy innym ludziom okazujemy miłosierdzie.
Oczywiste, że postawa miłosierdzia nie zabezpiecza nas przed upadkiem. Może się nam przytrafić w życiu wiele grzechów: Upadek moralny, pobłądzenie w wierze, podjęcie złej decyzji itd. Słusznie należy się nam wówczas sąd z powodu naszych grzechów! Lecz dla miłosiernych mam dziś dobrą nowinę: U Boga miłosierdzie przezwycięża sąd!
Chcesz być miłosiernie potraktowany? Bądź miłosierny dla innych! Niech miłosierdzie góruje!
Niech góruje !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Tata!!!!!
OdpowiedzUsuń