30 czerwca, 2016

Atuty poziomu faktycznych potrzeb

Ile człowiekowi potrzeba do życia? Faktycznie niewiele. Chodzi przecież jedynie o krótkotrwałą doczesność. Albowiem niczego na świat nie przynieśliśmy, dlatego też niczego wynieść nie możemy. Jeżeli zatem mamy wyżywienie i odzież, poprzestawajmy na tym. A ci, którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie i w sidła, i w liczne bezsensowne i szkodliwe pożądliwości, które pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy; niektórzy, ulegając jej, zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia [1Tm 6,7-10].

Trzeba nam świadomie wybierać średni poziom życia. Nie nawiedź mnie ubóstwem ani nie obdarz bogactwem, daj mi spożywać chleb według mojej potrzeby, abym, będąc syty, nie zaparł się ciebie i nie rzekł: Któż jest Pan? Albo, abym z nędzy nie zaczął kraść i nie znieważył imienia mojego Boga [Prz 30,8-9]. Kogo stać na  taką modlitwę? Kto w czasach wybujałej konsumpcji zadowala się zaspokojeniem podstawowych potrzeb? Ten, kto nie czyni starania o ciało, a nade wszystko w życiu chce podobać się Bogu.

Prośba Agura na nowo dziś uwypukliła mi atuty życia na poziomie rzeczywistych potrzeb. Nie za dużo, nie za mało. Tyle ile mi faktycznie potrzeba. Tak właśnie chcę myśleć i żyć na co dzień. Amen.

26 czerwca, 2016

Zdolność zastosowania Słowa Bożego

Czytając wczoraj Biblię natrafiłem na następujące pouczenie: Nie chełp się przed królem i nie stawaj na miejscu możnych; Gdyż lepiej jest, gdy oni ci powiedzą: Posuń się wyżej! niż żeby cię miano poniżyć przed księciem [Prz 25,6-7]. Słowa te w oczywisty sposób natychmiast skojarzyłem ze znaną scenką z życia Jezusa: Następnie, gdy zauważył, jak obierali pierwsze miejsca, powiedział do zaproszonych podobieństwo, tak do nich mówiąc:  Gdy cię ktoś zaprosi na wesele, nie siadaj na pierwszym miejscu, bo czasem zjawi się ktoś znaczniejszy od ciebie, także zaproszony, wtedy przyjdzie ten, który ciebie i tamtego zaprosił i powie ci: Ustąp temu miejsca; i wtedy ze wstydem będziesz musiał zająć ostatnie miejsce. A gdy będziesz zaproszony i pójdziesz, usiądź na ostatnim miejscu, gdy zaś przyjdzie ten, który cię zaprosił, rzecze do ciebie: Przyjacielu, usiądź wyżej! Wtedy doznasz czci wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony [Łk 14,7-11].

Pan Jezus doskonale znał Pismo Święte Starego Testamentu. Dzięki temu każdą nową okoliczność widział w świetle Słowa Bożego. Miał zdolność sytuacyjnego zastosowania Pisma. Czerpał z tego, co już zostało objawione ludowi Bożemu i w oparciu o to udzielał bieżących pouczeń. Czasem wprost cytował proroków [np. Łk 4,18-21], a czasem – jak w powyższym przypadku – wprawdzie nie przywoływał konkretnego fragmentu Pisma, ale miał je na uwadze. Jednym słowem, wypowiedzi Jezusa zawsze były mocno osadzone w Piśmie Świętym.

Dzisiejsze czytanie Słowa Bożego przekonuje mnie, że taką samą zdolnością sytuacyjnego zastosowania Pisma cechowali się również uczniowie Jezusa. Swego czasu Piotr apostoł reagując na zaobserwowane w kościele zjawisko, napisał: Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie [2Pt 2,20-22]. Piotr nie starał się być w swych wypowiedziach oryginalny. Swą wypowiedź powiązał z tym, co już było w Piśmie: Jak pies wraca do tego, co zwymiotował, tak głupiec powtarza swoje głupstwa [Prz 26,11]. Znana już myśl biblijna została tu odniesiona do bieżącej sytuacji i zastosowana.

Chrześcijanin powinien dobrze znać Biblię. Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli [Rz 15,4]. Potrzebujemy bardzo przydatnej umiejętności kojarzenia bieżącej sytuacji z treścią Słowa Bożego. Dzięki temu nie tylko nasze własne życie jest osadzone w Piśmie i na bieżąco z nim wiązane, ale również możemy innym pomagać w należytej ocenie zaistniałych okoliczności.

Pan powiedział: Dlatego każdy uczony w Piśmie, który stał się uczniem Królestwa Niebios, podobny jest do gospodarza, który dobywa ze swego skarbca nowe i stare rzeczy [Mt 13,52]. Nowe sprawy, przeżycia, poglądy, czyny i słowa mają być w życiu chrześcijanina mocno powiązane z już zapisanym Słowem Bożym.  Dobrze jest znać starą Biblię.

24 czerwca, 2016

Brexit

Dziś rano zbudziły nas wyniki brytyjskiego referendum w sprawie dalszego członkostwa w Unii Europejskiej. 52 procent tamtejszego społeczeństwa opowiedziało się za opuszczeniem struktur Wspólnoty. Tak zwany „Brexit” staje się faktem. Silne pod wieloma względami i mocno zasilające unijną kasę państwo nie chce i nie będzie już w Unii. Czy to nie jest jakiś zły sen? Czy można się było czegoś takiego spodziewać?

Kto czyta Biblię, ten zaskoczony nie jest. Od paru wieków przed Chrystusem jest już bowiem wiadomo, że w okresie poprzedzającym powtórne przyjście Jezusa Chrystusa i ustanowienie Jego Królestwa, międzynarodowa jedność będzie kruchym tworem.  A że widziałeś nogi i palce po części z gliny, a po części z żelaza, znaczy, że królestwo będzie rozdzielone, lecz będzie miało coś z trwałości żelaza, jak widziałeś żelazo zmieszane z ziemią gliniastą. A to, że palce u nóg były po części z żelaza, a po części z gliny, znaczy, że królestwo będzie po części mocne, a po części kruche. A że widziałeś żelazo zmieszane z gliniastą ziemią, znaczy: zmieszają się z sobą, lecz jeden nie będzie się trzymał drugiego, tak jak żelazo nie może się zmieszać z gliną. Za dni tych królów Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki nie będzie zniszczone, a królestwo to nie przejdzie na inny lud; zniszczy i usunie wszystkie owe królestwa, lecz samo ostoi się na wieki, jak to widziałeś, że od góry oderwał się kamień bez udziału rąk, rozbił żelazo i miedź, glinę, srebro, złoto. Wielki Bóg objawił królowi, co potem się stanie. Sen jest prawdziwy, a wykład jego pewny [Dn 2,41-45].

Ktoś może powiedzieć, że odejście Brytyjczyków to niewielki problem, z którym pozostałe państwa poradzą sobie bez większego wysiłku. Jednak drobna dziś rysa jutro może okazać się poważnym pęknięciem. Przedwczoraj w przednią szybę samochodu mojego syna w trakcie jazdy uderzył kamyk, lekko ją uszkadzając. Paru zaprzyjaźnionych „ekspertów” orzekło, że nic się aż takiego nie stało i nadal będzie można jeździć, jak wcześniej. Tymczasem wczoraj na szybie pojawiło się kilkunastocentymetrowe pęknięcie, a dzisiaj  trzeba już było ją całkowicie wymienić L

Jakkolwiek by nie bagatelizować wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, wynik wczorajszego referendum na Wyspach potwierdza biblijne objawienie o braku trwałej spójności między ludźmi w czasach ostatecznych. Zmieszają się z sobą, lecz jeden nie będzie się trzymał drugiego, tak jak żelazo nie może się zmieszać z gliną. Tak Biblia charakteryzuje nasze czasy i ma w tym całkowitą rację. O trwałej jedności w tym świecie nie może być mowy. Nie mają pokoju bezbożni - mówi Pan [Iz 48,22]. Owszem, ludzie potrafią się na jakiś czas zjednoczyć. Umówią się, połączą, zamanifestują swą jedność, a nawet podziałają razem, lecz po pewnym czasie znowu coś ich rozdzieli. Taka jest natura kończącego się świata.

A w Kościele? Kościół jako Ciało Chrystusa – to całkiem coś innego! Za sprawą Ducha Świętego w Kościele panuje trwała jedność. Obserwowane w środowiskach kościelnych podziały absolutnie nie naruszają jedności Ciała Chrystusowego. One wręcz gwarantują jej utrzymanie. Zresztą, muszą nawet być rozdwojenia między wami, aby wyszło na jaw, którzy wśród was są prawdziwymi chrześcijanami [1Ko 11,19]. Kościół Chrystusowy jest monolitem. Czy rozdzielony jest Chrystus? [1Ko 1,13]. Żadne fuzje, alianse, układy i wspólne manifestacje nie tworzą  jedności Kościoła, ani jej nie poprawiają. Tak samo w drugą stronę; wszelkie odejścia, akty rezygnacji, przeniesienia członkostwa, a nawet czyjaś apostazja w żaden sposób nie narusza jedności Kościoła. Wyszli spośród nas, lecz nie byli z nas. Gdyby bowiem byli z nas, byliby pozostali z nami. Lecz miało się okazać, że nie wszyscy są z nas [1Jn 2,19]. Tajemnicą trwałej jedności Ciała Chrystusowego jest napojenie jednym Duchem. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego [Rz 8,9]. Troskę o jedność Kościoła wyrażamy osobistą społecznością z Duchem Świętym. Kto chodzi w Duchu Świętym, ten jest jedno z innymi, którzy także chodzą w Duchu, choćby latami z nimi się nie znał i nie spotykał.

Dzisiejsze pęknięcie w strukturach europejskiej  jedności w świetle Biblii jest czymś oczywistym. Tak będzie z jednością  na świecie aż do końca. Jedność prawdziwa i trwała istnieje tylko w jednym duchu – tj. w Duchu Świętym. Żadne nieporozumienia i podziały wśród chrześcijan tej jedności nie są w stanie naruszyć. Jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania;  jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest; jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich [Ef 4,4-6]. Amen.

23 czerwca, 2016

Błogosławieństwo solidnego schronienia

Kiedy w wieku piętnastu lat trafiłem z głębokiej wioski prosto w środowisko niegrzecznej młodzieży szkolnej w dużym mieście, szybko zorientowałem się, że zginę, jeśli nie postaram się o ochronę kogoś silnego i w tym środowisku wpływowego. Poczucie bezpieczeństwa zyskałem – o dziwo - w osobie szkolnego rozbójnika. Postarałem się pomagać mu w nauce, a on zaczął mnie chronić. Czy było to mądre z mojej strony?

Cztery stworzenia na ziemi należą do najmniejszych, a są mędrsze niż mędrcy: Mrówki, ludek słaby, a jednak w lecie zbierają swój pokarm, borsuki, ludek bez siły, a w skale buduje swoje mieszkania. Szarańcze nie mają króla, a jednak wszystkie wyruszają w szeregu. Jaszczurka da się schwytać rękoma, a jednak jest w pałacach królewskich [Prz 30,24-28].

Tym razem przyjrzyjmy się borsukom. Cztery są małe stworzenia ziemi, a przecież najmędrsze z mądrych […]  góraliki, choć pozbawione mocy, przecież w skałach tworzą sobie mieszkania [wg Biblii Poznańskiej]. […] góraliki, żyjące w bezbronnych skupiskach, a budujące sobie schronienia w twardych skałach [wg Biblii Warszawsko-Praskiej].  […] góraliki, lud wprawdzie niemocny, ale w skale mieszkania zakłada [wg Biblii Tysiąclecia]. W tłumaczeniach Biblii na języki europejskie próbowano hebrajską nazwę zwierzątka szafan  tłumaczyć  jako  jeż, królik, borsuk, świstak i góralek. Tak czy owak, chodzi o gatunek skalnych płochliwych gryzoni żyjących gromadnie w Afrycie i Azji Zachodniej, podobnych do królików. Biblia, wymieniając borsuki skalne wśród zwierząt nieczystych, wspomina o nich jeszcze następująco: Góry wysokie są dla kozic, skały są schronieniem świstaków [Ps 104,18]. Góry wysokie dzikim kozom, a skały są ucieczką królikom [Biblia Gdańska]. Wysokie góry przeznaczyłeś dla kozic, skały na schron dla borsuków [Biblia Ewangeliczna].

Cechą wyróżniającą borsuki skalne jest ich naturalna słabość, płochliwość, bezbronność. Można byłoby się spodziewać, że ta słabość zaważy na zachowaniu góralików w ten sposób, że będą szukać sobie mieszkania w najłatwiej dostępnym miejscu i jak najbliżej jedzenia. Wydaje się to normalne, że słaby unika wysiłku i zadowala się czym, co ma pod ręką, pomimo tego, że jest to niepewne. Tymczasem borsuki wybierają dla siebie miejsca wyjątkowo trudne do zamieszkania. Coś ciągnie ich w stronę twardych i nieprzystępnych skał. Dzięki temu wszakże ich mieszkania są wyjątkowo pewne, trwałe i mocne.

Na czym polega mądrość borsuków? Na tym, że będąc stworzeniem słabym szukają sobie pewnego schronienia i tam zamieszkują. Pomimo słabości podejmują się wysiłku zbudowania sobie domu w skałach! Oto sedno ich mądrości! Dążenie do uzyskania  naprawdę bezpiecznej kryjówki!

Życie poucza, że słabość potrzebuje ochrony. Słabe punkty  zwykliśmy zabezpieczać się o wiele lepiej od mocniejszych, stosując ochraniacze, wzmocnienia, osłony itp. Słabszych członków społeczeństwa otacza się szczególniejszą opieką. Słabszego ucznia sadza się w klasie w jednej ławce ze zdolniejszym. Również w zborze my, którzy jesteśmy mocni, winniśmy wziąć na siebie ułomności słabych, a nie mieć upodobania w sobie samych [Rz 15,1].

Oczywiście, nie każdy człowiek ma jednakową świadomość własnej słabości i ograniczeń. To jakie jest nasze rzeczywiste poczucie własnej siły objawiamy tym, w czym praktycznie szukamy dla siebie poczucia bezpieczeństwa i życiowego oparcia. Gdy liczymy na pieniądze, znajomości, własne możliwości – znaczy, że nie czujemy się bezradni. Dopiero, gdy zdamy sobie sprawę z własnej słabości, zaczynamy szukać oparcia w Bogu. I to oparcie w Nim naprawdę znajdujemy. Kto zaufa Panu - jak głosi stary hymn chrześcijański - nie zawiedzie się. Czyżbym miał być pierwszym, który zawiódł się. Nie, to niemożliwe. Nie zawiodę się. Prędzej minie niebo, niźli Słowo Twe! [Śpiewnik Pielgrzyma Nr 396].

Mądrość, jakiej możemy nauczyć się od borsuków polega na tym, aby nie tylko szukać schronienia w Bogu, ale również i na tym, ażeby nie iść w życiu na łatwiznę. Słabość może bowiem prowadzić do bylejakości. Naturalną tendencją wśród słabeuszy jest oszczędzanie sobie wszelkiego trudu. Nieraz przychodzi myśl, by poszukać sobie rozwiązania łatwiejszego, zaniechać dalszego wysiłku, zrezygnować z dążenia do celu zadowalając się czymś po drodze. To są powszechne grzechy ludzi słabych.

Tymczasem w życiu chrześcijanina zachodzi wielka potrzeba wypowiedzenia wojny łatwiźnie. Przede wszystkim Biblia poucza, ażeby nie iść na łatwiznę przy zakładaniu życiowych fundamentów [Łk 6,47-48]. Jedynym pewnym fundamentem jest Jezus Chrystus. Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus [1Ko 3,11]. Trzeba upewnić się, że nasze życie mocno oparte jest na tej skale naszego zbawienia, którą jest Chrystus Jezus.

Nie należy iść na łatwiznę wznosząc duchową budowlę swojego życia. Każdy chrześcijanin jest budowniczym. I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa [1Pt 2,5]. Mając dobry i jedyny fundament, część chrześcijan trudzi się należycie, lecz niektórzy idą na łatwiznę. A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień. Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze; jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie [1Ko 3,12-15].

Nie idźmy na łatwiznę w składaniu duchowych ofiar, bo mają one przecież być przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa  [1Pt 2,5]. Biblia wzywa, abyśmy składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą i miłą Bogu [Rz 12,1].  Gdy przynosicie na ofiarę to, co ślepe, czy nie ma w tym nic złego? Gdy ofiarujecie to, co kulawe i chore, czy nie ma w tym nic złego? Spróbuj złożyć to swojemu namiestnikowi, a zobaczysz, czy przyjmie to łaskawie albo czy okaże ci przychylność? - mówi Pan Zastępów [Ml 1,8]. Poświęcajmy Bogu to, co najlepsze i najprzedniejsze.

Nie idźmy na łatwiznę w duchowym biegu [1Ko 9,26-27]. Przeto i my, mając około siebie tak wielki obłok świadków, złożywszy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas usidla, biegnijmy wytrwale w wyścigu, który jest przed nami, patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary, który zamiast doznać należytej mu radości, wycierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i usiadł na prawicy tronu Bożego [Hbr 12,1-2].

Uważajmy, żeby nie iść na łatwiznę w gromadzeniu sobie skarbów w niebie. Sprzedajcie majętności swoje, a dawajcie jałmużnę. Uczyńcie sobie sakwy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany w niebie, gdzie złodziej nie ma przystępu, ani mól nie niszczy. Albowiem gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze [Łk 12,33-34]. Załóżmy sobie konto w niebie i często się tam logujmy, abym nam tam regularnie przybywało, a nie ubywało.

Absolutnie nie idźmy na łatwiznę w uświęcaniu swojego życia. Bóg powołał nas do uświęcenia (1Ts 4,7). Jeśliście tylko słyszeli o nim i w nim pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie. Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy [Ef 4,21-24]. Nie jest to proces łatwy w realizacji. Tym bardziej wszakże Biblia wzywa: Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana, bacząc, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń rosnący w górę, nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu, żeby nikt nie był rozpustny lub lekkomyślny jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał pierworodztwo swoje [Hbr 12,14-16].

Uważajmy także, aby nie iść na łatwiznę w realizacji swojego powołania. Zbyt często zdarza się nam przykładać do pracy na początku, a potem coraz bardziej sobie folgować. Boże powołanie ma swój ciężar gatunkowy. Praca dla Pana zobowiązuje! A Pan rzekł: Któż jest tym wiernym i roztropnym szafarzem, którego ustanowił pan nad czeladzią swoją, aby im dawał wyżywienie w czasie właściwym? Błogosławiony ów sługa, którego pan jego, gdy przyjdzie, zastanie tak czyniącego. Zaprawdę, powiadam wam, że postawi go nad całym mieniem swoim. Jeśliby zaś ów sługa rzekł w sercu swoim: Pan mój zwleka z przyjściem, i zacząłby bić sługi i służebnice, jeść, pić i upijać się, przyjdzie pan sługi owego w dniu, w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna, usunie go i wyznaczy mu los z niewiernymi [Łk 12,42-46]. Niech Pan zastanie nas przy pełnieniu zadań, do których nas powołał. Niech zabierze nas prosto od pracy dla Niego!

I wreszcie, nie idźmy na łatwiznę w utrzymywaniu relacji z naszym Panem i Zbawicielem. Gdy małżonkowie nie mają dla siebie czasu, gdy przestają interesować się sobą i ze sobą rozmawiać, wówczas ich relacje ulegają osłabieniu, a nawet się rozpadają. Codzienne czytanie Biblii i rozmyślanie nad jej treścią, częsta modlitwa i pielęgnowanie społeczności z innym uniami Jezusa - to nieraz wymaga starań i wysiłku, ale jest gwarancją duchowego bezpieczeństwa w świeckim otoczeniu.

Borsuki skalne – chociaż są słabe – nie idą na łatwiznę i w skałach budują sobie mieszkanie. Dzięki temu nie można im domu zniszczyć w minutę np. jednym uderzeniem lub kopnięciem. Tak, są słabe, ale mają  mocne schronienie. Taką mają mądrość! A jaką mądrością powinni wykazać słabi z natury chrześcijanie? Im jesteśmy słabsi – tym pewniejszego potrzebujemy schronienia.

Na szczęście, jest takie schronienie. Jezus Chrystus – to nasza arka zbawienia! Bóg jest ucieczką i siłą naszą, pomocą w utrapieniach najpewniejszą. Przeto się nie boimy, choćby ziemia zadrżała i góry zachwiały się w głębi mórz. Choćby szumiały, choćby pieniły się wody, choćby drżały góry z powodu gniewu jego. Sela. Jest rzeka, której nurty rozweselają miasto Boże, Przybytek święty Najwyższego. Bóg jest w nim, nie zachwieje się: Bóg wspomoże go przed świtem. Wzburzyły się narody, zachwiały się królestwa, odezwał się głosem swoim, i rozpłynęła się ziemia. Pan Zastępów jest z nami, Warownym grodem jest nam [Ps 46,2-8].

Podczas, gdy ludzie wszelkimi sposobami szukają sobie ułatwień i przez to w chwilach kryzysowych są całkowicie bezbronni. Podczas gdy chrześcijanie – nie chcąc płacić ceny naśladowania Jezusa – dopasowują sobie doktrynę do swojej cielesności, lenistwa duchowego, wygodnictwa, samowoli itd., a przez to w chwilach kryzysowych - nie potrafiąc się przeciwstawić diabłu - stają się łatwym łupem dla wroga, na miłość Boża proszę - nie idźmy na łatwiznę!

Przede wszystkim upewnijmy się, że przez wiarę rzeczywiście jesteśmy ukryci w Chrystusie. Bądźmy mądrzy. Nie idźmy po linii najmniejszego oporu. Nie wsłuchujmy się w podszepty swojej cielesności. Nie wzorujmy się na złych ludziach, którzy hołdując własnym pożądliwościom, dają innym zły przykład. Wybierajmy to, co dzisiaj jest trudniejsze, ale umocni nas na przyszłość. Zapierajmy się samych siebie. Naśladujmy Pana i Jego apostołów!

Jednym słowem, należycie zadbajmy o swoje zbawienie i ukryjmy się w Jezusie Chrystusie,  a będziemy cieszyć się błogosławieństwem solidnego schronienia na wieki wieków!

19 czerwca, 2016

Słówko do "Garfieldów"

W rocznicę edycji pierwszego odcinka Przygód kota Garfielda ;)


16 czerwca, 2016

Nieutracalność zbawienia? - Galacjanie

Zgodnie ze Zwycięskim Planem Czytania Biblii dotarłem dziś m.in. do piątego rozdziału Listu do Galacjan. Ponieważ w ostatnich dniach więcej niż zazwyczaj rozmyślam o nieutracalności zbawienia, zawarte w tym rozdziale słowa nauki apostolskiej ze zrozumiałych powodów od razu przykuły moją uwagę.

List został skierowany do zborów w Galacji, a więc do ludzi już wierzących w Jezusa Chrystusa. Słuchając z wiarą Słowa Bożego otrzymali oni dar Ducha Świętego [Ga 3,2 i 5]. Rozpoczęli nowe życie w Duchu z licznymi doznaniami, a Bóg dokonał wśród nich wielu cudów [Ga 3,4-5]. Wszyscy owi wierzący zostali ochrzczeni i stali się synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa [Ga 3,26-27]. Niczego w procesie nawrócenia Galacjan nie zaniedbano i nie pominięto. Ponad wszelką wątpliwość byli to ludzie narodzeni na nowo.

Lecz oto po kilku latach do galackich zborów dotarli źli nauczyciele i pod nieobecność apostołów skutecznie zaczęli zwodzić tamtejszych chrześcijan. Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii, chociaż innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową [Ga 1,6-7]. Następnie Słowo Boże w ostrych słowach uświadomiło Galacjanom, że ulegli zwiedzeniu. O nierozumni Galacjanie! Któż was omamił, was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? [Ga 3,1].

Zastanawiam się, dlaczego apostoł Paweł w natchnieniu Ducha Świętego zareagował aż tak ostro? Jeżeli rzeczywiście nie można utracić zbawienia, a Galacjanie otrzymali już dar życia wiecznego, mógł spać spokojnie. Wprawdzie dali się oni zainfekować złą doktryną, ale byli w Chrystusie na wieki bezpieczni. Błędna nauka nie mogła im odebrać zbawienia. Nieprawda! Boję się, że może nadaremnie mozoliłem się nad wami [Ga 4,11] - napisał i jak najbardziej była to uzasadniona obawa. Słowo Boże nie bez przyczyny bije na alarm. Istnieje realne zagrożenie utraty daru zbawienia. W przypadku wierzących w Galacji - z powodu złej doktryny. Odłączyliście się od Chrystusa wy, którzy w zakonie szukacie usprawiedliwienia; wypadliście z łaski [Ga 5,4].

Wierzącym Koryntianom groziło to samo, tyle że z innej przyczyny: Tymczasem wy sami krzywdzicie i szkodę wyrządzacie, i to braciom. Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się! Ani wszetecznicy, ani bałwochwalcy ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy, ani złodzieje, ani chciwcy, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy Królestwa Bożego nie odziedziczą. A takimi niektórzy z was byli; aleście obmyci, uświęceni, i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego [1Ko 6,8-11].

Najwidoczniej wierzącym może się przytrafić powrót do pospolitych grzechów, a coś takiego nie kończy się dobrze. Jeśli bowiem przez poznanie Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa wyzwolili się od brudów świata, lecz potem znowu w nie uwikłani dają im się opanować, to stan ich ostateczny jest gorszy niż poprzedni. Lepiej bowiem byłoby dla nich nie poznać drogi sprawiedliwości, niż poznawszy ją, odwrócić się od przekazanego im świętego przykazania. Sprawdza się na nich treść owego przysłowia: Wraca pies do wymiocin swoich, oraz: Umyta świnia znów się tarza w błocie [2Pt 2,20-22].

Koryntianom, poświęconym w Chrystusie Jezusie, powołanym świętym [1Ko 1,2], mając na uwadze łaskę Bożą, która wam jest dana w Chrystusie Jezusie, iżeście w nim ubogaceni zostali we wszystko, we wszelkie słowo i wszelkie poznanie [1Ko 1,4-5] apostoł Paweł musiał napisać słowa napomnienia, aby się ocknęli i powrócili na drogę posłuszeństwa Słowu Bożemu, bo inaczej nie odziedziczą Królestwa Bożego.

Tak nauczyłem się Chrystusa. Nie mogę inaczej. Nie jestem kalwinistą!

13 czerwca, 2016

Nieutracalność zbawienia?

Jednych pochłania w tych dniach  piłka nożna, drugich zatrważa terroryzm tzw. państwa islamskiego, a moje myśli krążą wokół zagadnienia nieutracalności zbawienia. W ostatnim czasie - jak nigdy wcześniej - natrafiam bowiem na ludzi, którzy nie tylko na własny użytek żywią tego rodzaju  przekonania ale i zalecają je innym.

Jak wiadomo, temat nowy nie jest. Kalwińska nauka już od pięciu wieków infekuje umysły wierzących. Wciąż znajduje zwolenników nawet w środowiskach ludzi ewangelicznie wierzących. Niełatwo z nimi rozmawiać. Intelektualiści mają swoje argumenty, niezależnie od tego, co im pokażesz w Biblii. Nie zamierzam wdawać się tu w spór. Zresztą, wszystko w tym temacie chyba już zostało powiedziane.

Chcę jedynie bardzo wyraźnie zakomunikować, że nie podzielam poglądów współczesnych kalwinistów. Od lat cieszę się pewnością zbawienia. Jej tajemnicą jest trwanie w Chrystusie. Gdy jestem w Nim, to jestem całkowicie bezpieczny. Tego, co mam w Chrystusie nikt i nic mi nie może odebrać. Jednak wiem z Biblii, że dar zbawienia można utracić. Może się tak stać, ponieważ w Chrystusie nie jestem zaprogramowanym robotem, lecz mam wolność wyboru dobrego lub złego. Dlatego w Słowie Bożym jest aż tyle zachęty do wytrwania w wierze. Wiem z Biblii również i to, że Bóg chce, aby wszyscy byli zbawieni. Dlatego każdemu trzeba głosić ewangelię. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony [Mk 16,16].

... wszystkim, którzy jesteście w Rzymie, umiłowanym Boga, powołanym świętym [Rz 1,7]: Tym, którzy przez trwanie w dobrym uczynku dążą do chwały i czci, i nieśmiertelności, da żywot wieczny, tych zaś, którzy o uznanie dla siebie zabiegają i sprzeciwiają się prawdzie, a hołdują nieprawości, spotka gniew i pomsta [Rz 2,7-8].

05 czerwca, 2016