Ba, stajemy się coraz większymi konformistami… Chociaż w głębi serca wiemy, że powinno być inaczej – to jednak dla miłej atmosfery dopasowujemy się do otoczenia, a modne poglądy – pomimo niezgodności z Ewangelią - powoli stają też naszymi… Wszakże nasz Pan, Jezus Chrystus, konformistą nie był!
On – w odróżnieniu od swoich braci - miał odwagę demaskować grzech. Świat nie może was nienawidzić, lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe [Jn 7,7]. Ganił niewiarę niedojrzałych jeszcze apostołów. Na koniec ukazał się jedenastu uczniom, gdy siedzieli u stołu, i ganił ich niewiarę i zatwardziałość serca, że nie uwierzyli tym, którzy go widzieli zmartwychwskrzeszonego [Mk 16,14]. Piętnował obłudę religijnych przywódców narodu. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelakiej nieczystości. Tak i wy na zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, wewnątrz zaś jesteście pełni obłudy i bezprawia [Mt 23,27-28].
Krótko mówiąc, Jezus nie nabierał wody w usta. Chociaż chodziło Mu o mówienie prawdy, a nie o sprzeciwianie się jako takie, to jednak Jego słowa często w ludziach wywoływały sprzeciw. Tak zresztą prorokował o Nim sędziwy Symeon: Oto ten przeznaczony jest, aby przezeń upadło i powstało wielu w Izraelu, i aby był znakiem, któremu się sprzeciwiać będą, i aby były ujawnione myśli wielu serc [Łk 2,34-35]. Czy było Mu łatwo..?
Dlatego Jezus jest godny podziwu, bo miał odwagę budzić sprzeciw świata i stawiać mu czoła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz