25 lipca, 2025

Pomagają nieświadomie, czy celowo?

kwitnąca na nowym stanowisku krzewinka golterii rozesłanej
Czytając dzisiejszą porcję Słowa Bożego wg Chronologicznego Planu Czytania Biblii, natrafiłem na historię prowokującą mnie do poruszenia tematu, który od dłuższego już czasu chodzi mi po głowie. Bohaterami 18. i 19. rozdziału II Księgi Kronik są królowie dwóch części jednego narodu, podzielonego w wyniku rozpadu Izraela po śmierci Salomona. Jehoszafat, król judzki, został zaproszony przez Achaba, króla izraelskiego, do wspólnej wyprawy wojennej. Przyjaźnie nastawiony Jehoszafat podjął temat, poprosił wszakże w tej sprawie o opinię proroka Pana. Czterystu proroków bowiem zgodnie zapewniało obydwu królów o pomyślności ich wspólnej wyprawy. Wezwano więc proroka Micheasza, dając mu ustami posłańca wyraźnie do zrozumienia, czego się od niego oczekuje. Posłuchaj, proszę — powiedział. — Zapowiedzi wszystkich proroków, bez wyjątku, są dziś dla króla pomyślne. Postaraj się więc, aby twoja zapowiedź była jak jedna z nich — ogłaszaj powodzenie [2Krn 18,12]. I jak postąpił prorok Micheasz? Oddajmy głos Pismu Świętemu:

Gdy dotarli na miejsce, król zapytał: Micheaszu, czy mamy wyruszyć na wojnę o Ramot Gileadzkie, czy tego zaniechać? Wyruszcie — oznajmił Micheasz — a poszczęści wam się i zostaną wydani w wasze ręce. Król jednak powiedział: Ileż to razy mam cię zaprzysięgać, abyś nie mówił mi nic innego, jak tylko prawdę w imieniu PANA? Wtedy Micheasz oświadczył: Widziałem całego Izraela rozproszonego po górach, jak owce, którym brak pasterza. PAN zaś powiedział: Oni nie mają pana. Niech każdy wraca cało z powrotem do domu. A nie mówiłem ci?! — wykrzyknął król Izraela do Jehoszafata. — On mi nie zapowiada nigdy niczego dobrego! Samo zło! Tymczasem Micheasz dodał: Dlatego słuchajcie Słowa PANA: Widziałem PANA siedzącego na tronie. Cały zastęp nieba stał przy Nim, po prawej i po lewej stronie. PAN rzucił pytanie: Kto zwiedzie króla Izraela Achaba, aby wyruszył na Ramot Gileadzkie i tam poległ? I jeden mówił to, a drugi tamto. Wtedy wystąpił Duch, stanął przed PANEM i powiedział: Ja go zwiodę! W jaki sposób? — zapytał PAN. Pójdę — powiedział — i stanę się duchem kłamliwym w ustach wszystkich jego proroków. A PAN na to: Ty go zwiedziesz, Ty sobie z tym poradzisz. Idź zatem i uczyń, jak mówisz! Oto właśnie PAN włożył ducha kłamliwego w usta tych wszystkich twoich proroków, lecz w rzeczy samej PAN zapowiada ci nieszczęście [2Krn 18,14-22].

Ostatecznie obydwaj królowie nie posłuchali proroka Micheasza. Wyruszyli. Król izraelski, chociaż przebierając się próbował wszystkich przechytrzyć, zginął. A powracający Jehoszafat usłyszał: Czy musiałeś pomagać bezbożnemu i dochowywać wierności tym, którzy nienawidzą PANA? Wzbudziłeś tym przeciw sobie oburzenie PANA! [2Krn 19,2]. Dlaczego król judzki nie powinien współpracować z królem izraelskim i pomagać mu, chociaż obydwaj formalnie należeli przecież do ludu Bożego?

Kto zna mnie przynajmniej troszkę, ten już czuje, co mam na myśli, przywołując ten biblijny obraz. Wielu ewangelikalnych pastorów, muzyków i liderów postępuje podobnie jak Jehoszafat, współpracując z ludźmi, którzy wprawdzie zwą się chrześcijanami, lecz którzy w świetle Biblii są odstępcami od nauki Chrystusowej. Nie każdy, kto się do Mnie zwraca: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios. Wejdzie tam tylko ten, kto pełni wolę mojego Ojca, który jest w niebie [Mt 7,21] - powiedział Chrystus Pan. Ludzie uprawiający kult świętych, klękający przed świętymi obrazami, a podczas mszy chylący czoła fizycznej materii, niczym samemu Bogu, ludzie modlący się o i do zmarłych, stawiający własną Tradycję na równi z Pismem Świętym - tacy ludzie sprzeniewierzają się prawdziwemu chrześcijaństwu. Każdemu, kto naprawdę narodził się na nowo z wody i z Ducha, stało się jasne, że z takimi ludźmi nie ma on już wspólnej drogi. Nie może im pomagać w praktykowaniu ich bałwochwalstwa. Cóż za towarzystwo sprawiedliwości z bezprawiem? Co za wspólnota światła i ciemności? Co za harmonia między Chrystusem a Beliarem? Gdzie część wspólna wierzącego z niewierzącym? Jaka zgoda między przybytkiem Boga a bóstwami? [2Ko 6,14-16] - pyta Słowo Boże.

Powinniśmy, oczywiście szanować innych ludzi wraz z ich wiarą i przekonaniami, ale wspólne ewangelizacje, koncerty, wieczory uwielbienia..? A przedtem lub potem adoracja "Najświętszego Sakramentu" i bezkrwawe powtarzanie ofiary Chrystusa..? Toż to nic innego, jak wspomaganie i przyozdabianie religijności, z której Duch Święty, Duch Prawdy, wyprowadza ludzi po przeżyciu duchowego odrodzenia i nawróceniu się od bałwanów do Boga, aby służyć Bogu żywemu i prawdziwemu [1Ts 1,9]. A jednak niektórzy - uważający się za ewangelicznie wierzących chrześcijan - muzycy, kaznodzieje i aktywiści, coraz jawniej angażują się we współpracę z ludźmi tkwiącymi w bałwochwalstwie. Jehoszafat w końcu przejrzał na oczy. Jakiś czas potem Achazjasz, syn Achaba, rzekł do Jehoszafata: Niech słudzy moi płyną okrętami z twoimi sługami. Lecz Jehoszafat nie zgodził się na to [1Krl 22,50]. Natomiast dzisiejsi chrześcijanie wciąż uczestniczą w ekumenicznych wydarzeniach i odnoszę wrażenie, że coraz lepiej się z tym czują.

W odczytanej dziś historii biblijnej zaintrygowało mnie też zachowanie prawowiernego proroka Micheasza. Otóż w jego posłudze był taki moment, że w obliczu powszechnego oczekiwania na "pozytywne" przepowiadanie, gdy został poproszony: Posłuchaj, proszę. Zapowiedzi wszystkich proroków bez wyjątku są dziś dla króla pomyślne. Postaraj się więc, aby twoja zapowiedź była jak jedna z nich — ogłaszaj powodzenie [1Krl 22,13], dostosował się do tego oczekiwania. Było to wszakże do tego stopnia dziwne i obce mu zachowanie, że nawet odstępczy król izraelski to zauważył. Micheasz czym prędzej powrócił więc do ogłaszania prawdy Słowa Bożego, a ta stała w sprzeczności z tym, co mówili wszyscy inni prorocy. Zastanawiam się, czy Micheasz zrobił to celowo, czy też pod naciskiem opinii publicznej naprawdę miał chwilę zachwiania i upadku w posłudze Słowa?

A co mam myśleć w odniesieniu do dzisiejszych proroków i nauczycieli Słowa Bożego, którym nauka apostolska wyraźnie nakazuje: Jeśli ktoś przychodzi do was, a nie przynosi właściwej nauki, tego nie przyjmujcie do domu ani nie nawiązujcie z nim bliższych stosunków! [2Jn 1,10]? Gdy widzę, że głoszą oni 'pod publiczkę', zgodnie z duchem czasów, chcę myśleć, że tylko chwilowo ulegli oczekiwaniom panującym w społeczeństwie i wkrótce - jak Micheasz - zaczną ogłaszać Prawdę. Tak samo chcę też myśleć o muzykach z naszych, ewangelikalnych środowisk. Niechby czym prędzej zaprzestali upiększać fałszywą religię śpiewając i grając pod "świętymi obrazami", a oprawiali muzycznie konferencje i wydarzenia, gdzie naprawdę jest zwiastowana ewangelia Pana naszego, Jezusa Chrystusa, aby we wszystkim byli ozdobą nauki Zbawiciela naszego, Boga [Tt 2,10].

22 lipca, 2025

Odwiedziny miejsc posługi Słowem - trip 21

Powoli, ale konsekwentnie, realizuję  zapoczątkowane w ubiegłym roku wypady motocyklowe, mające na celu odwiedzanie miejsc, gdzie na przestrzeni minionych 45 lat przynajmniej jeden raz głosiłem Słowo Boże. Zaglądając do coraz to dalej położonych w głębi kraju lokalizacji moich dawnych posług Słowem, wciąż mam na uwadze kilka miejsc całkiem pobliskich.

137. Gdańsk. Kościół Chrześcijan Baptystów

Jednym z nich jest siedziba Pierwszego Zboru Kościoła Chrześcijan Baptystów w Gdańsku przy ul. Dąbrowskiego 11. W tym domu modlitwy głosiłem Słowo Boże w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych podczas jednego z nabożeństw międzyzborowych. Posługiwałem tutaj także na okoliczność uroczystości ślubnych, jako że niektóre młode pary wynajmowały na swój ślub tutejszą kaplicę. Tak było np. na ślubie Wioletty i Adama we wrześniu 2006 roku.

138. Gdynia. Ewangeliczny Zbór Jordan

Na przełomie XX/XXI wieku raz jeden zdarzyło mi się usłużyć Słowem Bożym w społeczności gromadzącej się w Gdyni na tzw. „działkach”, czyli w lokalu na trenie ogródków działkowych przy Alei Zwycięstwa 36/106. Do tej posługi zostałem zaproszony przez brata Wojciecha Lemke, który opiekował się tą wspólnotą w okresie poważnego kryzysu, jaki przechodziła ona za sprawą jej założycieli. Widniejący w krajowym rejestrze kościołów i związków wyznaniowych od września 1996 roku jako niezależny zbór ewangeliczny, "Jordan" ostatecznie został z niego wykreślony, jako że w 2012 roku doszło do jego fuzji z gdyńskim zborem Kościoła Chrystusowego, a Wojciech Lemke został pastorem tych połączonych wspólnot.

139. Sopot. Kościół Chrześcijan Baptystów

Za czasów, gdy pastorem sopockiego zboru baptystów był brat Mateusz Wichary, raz jeden miałem okazję podzielić się Słowem Bożym z gromadzącą się w tym budynku niewielką społecznością wierzących. Spocki zbór baptystów nie ma szczęścia do stałego przywództwa i rozwoju. Aktualnie na jego stronie internetowej można przeczytać dwa następujące komunikaty:

"Od 6.04.2025 r. w każdą niedzielę o godzinie 16:00 w kaplicy zboru w Sopocie odbywają się nabożeństwa placówki zboru w Kartuzach, na które serdecznie zaprasza pastor Krzysztof Osiecki".

"Od 5.01.2025 r. nie prowadzimy już osobnych nabożeństw w Sopocie, ale uczestniczymy w nabożeństwach I Zboru KCHB w Gdańsku, na które serdecznie zapraszamy: Gdańsk, ul. Dąbrowskiego 11, godz. 10:30".

Dzisiejszy wypad do miejsc mojej dawnej posługi Słowem, nasunął mi szereg myśli o kruchości ludzkich planów i przedsięwzięć. Przyczyny nietrwałości naszych inicjatyw są oczywiście różne. Nie zawsze są to grzechy lub złe decyzje przywódców. Jedno wszakże po tej przejażdżce ciśnie mi się do głowy. Niech zalśni nad nami przychylność Pana, naszego Boga, i dzieło naszych rąk uczyń trwałym! Tak, nadaj trwałość dziełu naszych rąk! [Ps 90,17]. 

18 lipca, 2025

Dlaczego lubię rośliny?

Pierwsze czternaście lat mojego życia upłynęło w bezpośrednim i codziennym kontakcie z przyrodą. Na głębokiej wsi bez elektryczności cykl dobowy wyznaczał nie tylko porę obserwacji roślin i zwierząt ale również czas pracy i odpoczynku. Mogę powiedzieć, że mocno zżyłem się z wiejską florą i fauną. Gdy więc w wieku 15 lat zamieszkałem w Gdańsku, dotkliwie odczuwałem brak zapachu ziemi, woni rozkwitającej wiosny, pachnących latem i jesienią plonów oraz budującej atmosfery ich zbioru. W międzyczasie, na początku lat osiemdziesiątych miałem wprawdzie dwuletni epizod ze służbą na wsi i kawałkiem własnej ziemi w Piątkowie k. Czarnolasu, ale dopiero gdy z łaski Bożej od dwunastu lat dane mi jest zajmować się hektarem ziemi pozyskanej dla Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku, niemal wszystkie zapachy z dzieciństwa ożyły we mnie na nowo. 

Już w tamtych latach wiedziałem, że obcowanie z najróżniejszymi roślinami jest przyjemnością pochodzącą od Boga i miłą w oczach Stwórcy. Tym bardziej, gdy zacząłem czytać Biblię, odkryłem, że moje zamiłowanie do przyrody nie bierze się tylko z dzieciństwa. Przecież to nie kto inny, jak sam Bóg powiedział: Niech ziemię pokryje roślinność. Niech wyrosną zioła wydające nasienie oraz drzewa owocowe, których owoce zawierają nasiona stosownie do ich rodzaju! I tak się stało. Na ziemi pojawiła się roślinność: zioła wydające nasienie, stosownie do ich rodzaju, i drzewa rodzące owoce z nasionami, stosownie do ich rodzaju. Bóg uznał to za dobre [1Mo 1,11-12]. Następnie Bóg powiedział: Oto daję wam wszelkie rośliny wydające nasienie, na całej ziemi, oraz wszelkie drzewa, których owoc ma w sobie nasienie — niech wam to służy za pokarm! [1Mo 1,29]. Mało tego! Potem zasadził Pan Bóg ogród w Edenie, na wschodzie. Tam umieścił człowieka, którego stworzył. I sprawił Pan Bóg, że wyrosło z ziemi wszelkie drzewo przyjemne do oglądania i dobre do jedzenia oraz drzewo życia w środku ogrodu i drzewo poznania dobra i zła. A rzeka wypływała z Edenu, aby nawadniać ogród [1Mo 2,8-10].

Lubię rośliny, bo kocham ich Stwórcę, a mojego Zbawiciela i Pana, Jezusa Chrystusa. On jest obrazem niewidzialnego Boga, praprzyczyną wszelkiego stworzenia, ponieważ w Nim zostało stworzone wszystko — w niebie i na ziemi, to, co widzialne i niewidzialne, trony oraz rządy, zwierzchności i władze; wszystko zaistniało przez Niego i dla Niego. On sam jest przed wszystkim i w Nim trwa wszystko razem połączone [Kol 1,15-17]. Skoro to PAN stworzył niebo i ziemię, to jakże miałbym  nie zachwycać się Jego dziełem?! Sam po sobie wiem, że gdy zasadzę jakąś roślinę i wypielęgnuję ją do tego stopnia, że się rozwinie, zakwitnie lub zaowocuje, to jest mi miło, jak ktoś to zauważy i pochwali. A przecież nie stwarzam kodu genetycznego żadnej z roślin i nie daję im zdolności wzrostu. Zaledwie je sadzę i podlewam, no i czasem walczę ze szkodnikami, a już chciałbym, żebym nie tylko ja sam się nimi zachwycał. Bóg jest naprawdę godzien tego, abyśmy cieszyli się stworzoną przez Niego przyrodą i także z tego tytułu oddawali Mu chwałę.

Zborowa parcela w Gdańsku, to moja wersja raju. Podobnie jak PAN, Bóg, wziął człowieka i osadził go w ogrodzie Eden, tak aby człowiek uprawiał go i doglądał [1Mo 2,15], tak zrobił ze mną jesienią 2013 roku nakładając na mnie odpowiedzialność, aby podarowana nam ziemia zaczęła przynosić Mu chwałę. Dlaczego akurat mnie to spotkało? Może dlatego, że zobaczył we mnie zamiłowanie do roślin? Może dlatego też już trzeci sezon pozwala mi jeździć motocyklem wśród pół, łąk i lasów... :)

07 lipca, 2025

Odzieranie z majestatu

Jest w Biblii historia, że czciciele pogańskiej bogini podnoszą wielkie larum: Zagraża nam tedy niebezpieczeństwo, że nie tylko nasz zawód pójdzie w poniewierkę, lecz również świątynia wielkiej bogini Artemidy będzie poczytana za nic, i że ta, którą czci cała Azja i świat cały, może być odarta z majestatu [Dz 19,27].  Ich zdaniem nauka głoszona przez apostołów Jezusa Chrystusa niechybnie prowadziła do podważenia sensowności kultu i dalszego otaczania tak wielką czcią ich efeską boginię. Mnie też przyszło do głowy, żeby znowu uderzyć na alarm... 

Bóg, w którego wierzę, jest jedynym prawdziwym Bogiem. Do Ciebie, PANIE, należy wielkość i moc. Twój jest majestat, sława i dostojeństwo. Tak, wszystko na niebie i ziemi jest Twoje. Do Ciebie, PANIE, należy władza. Ty jako głowa jesteś ponad wszystkim [1Krn 29,11]. Tak w natchnieniu Ducha Świętego mówił i myślał o Bogu król Dawid. Jakub, gdy zadał sobie sprawę, że ma do czynienia z Bogiem, z całą pewnością — stwierdził — PAN jest na tym miejscu, a ja o tym nie wiedziałem. Zdjęty bojaźnią, dodał: Co za lęk budzi to miejsce! Nic tu innego, jak tylko dom Boga albo brama niebios! [1Mo 28,16-17]. A jak na obecność Zmartwychwstałego Pana zareagował Jan, apostoł? Gdy Go zobaczyłem, padłem Mu do stóp jak martwy. Ale On położył na mnie swoją prawą rękę i powiedział: Nie bój się, Ja jestem Pierwszy i Ostatni — i Żywy. Byłem martwy, lecz teraz żyję na wieki wieków. Mam też klucze śmierci oraz świata zmarłych [Obj 1,17-18]. Cała Biblia jednoznacznie wskazuje, że Bóg otoczony jest najwyższym Majestatem. 

Jak świat światem, osoby znaczące i wybitne, otacza się należnym szacunkiem. Gdy znajdziemy się blisko nich, wstajemy, kłaniamy się i stosownie do sytuacji je honorujemy. Także miejsca o ważnym znaczeniu duchowym lub narodowym wymagają zachowania powagi, respektu a nawet odpowiedniego ubioru. Wybierając się do Gabinetu Owalnego, mężczyzna obowiązkowo przyodziewa garnitur. W innym przypadku czeka go poważna reprymenda i dyplomatyczny zgrzyt. Zwykła kultura osobista podpowiada, że na spotkanie z prezydentem należy założyć co innego, niż na przejażdżkę rowerową.

O niebo bardziej winniśmy nadzwyczajną cześć okazywać Bogu. Dotyczy to zarówno samego przebywania w obecności Bożej jak i sprawowania służby w Jego imieniu. Tymczasem w środowisku współwyznawców Chrystusa Pana szerzy się i pogłębia zjawisko braku respektu dla Bożej Obecności. Nabożeństwo odbywa się bez należytego nabożeństwa. Profanum coraz wyraźniej zaczyna dominować nad sacrum. Heroldowie Słowa Bożego występują, jakby brali udział w wyjeździe klasowym do zielonej szkoły. Luźne podejście do nabożeństwa wzmacniane jest nauczaniem, że rzekomo Bogu wcale nie chodzi o to, jak wyglądamy, a cały proces przebiega w zgodzie z ogólnoświatowym trendem do profanowania wszelkich świętości. Czyż nie jest to powolne odzieranie Boga z Jego Majestatu?

PS. Już wcześniej pisałem troszkę na podobny temat - tutaj!

20 czerwca, 2025

Biały kamyk z nowym imieniem

Jedną z bardzo intrygujących obietnic Jezusa Chrystusa, ogłoszonych w zborach dla zwycięzców, jest wręczenie białego kamyka z wypisanym imieniem. Podaruję mu też biały kamyk, a na kamyku wypisane nowe imię, nieznane nikomu poza tym, który je otrzymuje [Obj 2,17]. W latach mojej nauki w Szkole Biblijnej odwiedził nas pewien nauczyciel Słowa Bożego z Holandii. Do dzisiaj pamiętam jego wykład nt. białego kamyka. Otóż mówił on, że w starożytnej Grecji i Rzymie posługiwano się białym kamykiem co najmniej w czterech przypadkach.

Po pierwsze, biały kamyk stanowił wizualną formę werdyktu przy wydawaniu wyroków sądowych. Po przeprowadzeniu rozprawy, gdy sędzia skazywał oskarżonego, wręczał mu czarny kamyk, natomiast gdy go uniewinniał, wręczał mu kamyk biały. 

Po drugie, białym kamykiem posługiwano się podczas ogłaszania zwycięstw w zawodach sportowych. Zwycięzców nagradzano i oklaskiwano, a jednym ze sposobów honorowania sportowca było to, że organizator, na oczach zebranej na stadionie publiczności, wręczał zwycięzcy biały kamyk. 

Po trzecie, biały kamyk był symbolem otrzymanej wolności. Gdy po latach dobrej i wiernej służby niewolnika jego pan postanawiał obdarować go wolnością, sporządzał pisemny akt wyzwolenia, a jako niezniszczalny dowód wyzwolenia, wręczał mu biały kamyk.

Po czwarte kamyk biały towarzyszył zawieraniu dozgonnej przyjaźni i był jej znakiem. Gdy dwaj przyjaciele, po dostatecznym sprawdzeniu się w rozmaitych sytuacjach, postanawiali zawrzeć ze sobą przymierze przyjaźni, rozłupywali biały kamyk, na połówkach wypisywali swoje imię i następnie się nimi wymieniali. 

Każda z powyższych sytuacji dobrze ilustruje to, co dzięki ofierze Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, stało się z grzesznikiem, który w Niego uwierzył. Po pierwsze zostaliśmy usprawiedliwieni. Usprawiedliwieni zatem na podstawie wiary, mamy pokój z Bogiem. Stało się to dzięki naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi [Rz 5,1]. Po drugie, jesteśmy zwycięzcami. Bogu jednak dzięki! On darzy nas zwycięstwem przez naszego Pana, Jezusa Chrystusa [1Ko 15,57]. Po trzecie, zostaliśmy wyzwoleńcami. Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli [Ga 5,1]. I wreszcie, po czwarte, stajemy się przyjaciółmi Pana Jezusa. Wy jesteście moimi przyjaciółmi, jeśli czynicie to, co wam przykazuję [Jn 15,14]. Alleluja!

18 czerwca, 2025

Odwiedziny miejsc posługi Słowem - trip 20

Hotelik "Czarkowice Młyn", jak już wspomniałem wczoraj, prowadzą Danuta i Marek Jurzyna, znani mi wcześniej z ich kontaktów z rodziną Sklarzyków z Kanady. W czasach gdy Sklarzykowie przebywali czasowo w Trójmieście i byli członkami C.C. NOWE ŻYCIE, Danusia i Marek przyjechali z Nysy w odwiedziny do Gdańska. Później na wiele lat wyjechali z Polski. Po powrocie z zagranicznych wojaży odkupili od nyskiego kościoła ośrodek w Czarkowicach i urządzają w nim naprawdę sympatyczne miejsce na wczasy. Marek na terenie posesji własnoręcznie zbudował dodatkowy domek z drewna dla gości i wciąż udoskonala to miejsce, aby jeszcze milej można tam wypoczywać. Jednym słowem, serdecznie wszystkim polecam to urocze miejsce, położone ok. 10 km od Nysy.

Po dobrym wypoczynku w Czarkowicach i po śniadaniu z gospodarzem, o godz. 7 wyruszyłem najpierw jeszcze trochę na południe, aby potem zawrócić już w stronę Gdańska.

133. Głubczyce. Kościół Zielonoświątkowy 

Pierwszym dzisiaj, a w całości moich eskapad - 133. miejscem z kolei, jest Zbór BETEL Kościoła Zielonoświątkowego w Głubczycach. Usługiwałem tutaj Słowem Bożym 18 i 19 maja 2013 roku. 19 maja, w Święto Zesłania Ducha Świętego wygłosiłem kazanie pt. Ratujmy życie! Pastorem zboru głubczyckiego był wówczas brat Stanisław Zakrzewski. 

Siedziba zboru głubczyckiego mieści się przy ul. Pszczelnej 2.  Nabożeństwa odbywają się w niedziele o godz. 10 i w czwartki o godz. 18:00. Aktualnie - o ile mi wiadomo, zbór BETEL nie ma formalnego duszpasterza. Pastor Stanisław przeszedł na emeryturę. Do opieki nad zborem w Głubczycach przymierzał się powracający z USA Mirosław Muszczyński, ostatecznie jednak został pastorem Zboru Nowe Życie w Warszawie. 

Dojeżdżając do Głubczyc zobaczyłem ogromną plantację kwitnących ziemniaków. Nie potrafiłem oprzeć się chęci sfotografowania tych kwiatów, bo wszyscy dobrze wiemy, jak wyglądają bulwy ziemniaka, a jak kwiaty - to już niekoniecznie.

 134. Turek. Kościół Ewangelicznych Chrześcijan

Słowo Boże w Turku głosiłem na okoliczność ewangelizacji namiotowej organizowanej przez tutejszy zbór ewangeliczny. Pastor Józef Kurzawa  zaprosił mnie do zwiastowania ewangelii pod namiotem, a także do usługi Słowem podczas nabożeństwa w ich domu modlitwy przy ul. Kruszyńskiego 13.

Nabożeństwa zboru w Turku odbywają się w niedziele o godz. 10 oraz w środy o godz. 18:00. Otoczenie domu modlitwy jest zadbane i robi przyjemne wrażenie.  

135. Płock. Kościół Chrystusowy

 W Płockiej społeczności chrześcijańskiej usługiwałem raz jeden, za czasów, gdy duszpasterzem tej grupy był Jacek Kozielski. Wówczas zbór ten zgromadzał się w wynajętych pomieszczeniach. Obecnie społeczność "N9 Centrum" ma już pięknie wyglądające, własne miejsce zgromadzeń. W czasach zalążków tej wspólnoty, 4-5 lutego 1995 roku wygłosiłem tu cztery wykłady Słowa Bożego pod wspólnym tytułem: Chrześcijanin w obliczu zobowiązań. 

Pierwszy w tym sezonie, konkretny wyjazd z cyklu: "Odwiedzam miejsca mojej posługi Słowem" dobiegł końca. W ciągu trzech dni przejechałem łącznie 1865 km. Mam mnóstwo odświeżonych wspomnień i całkiem sporo przemyśleń. 

PS. Więcej zdjęć z tych wyjazdów zamieściłem na FB

17 czerwca, 2025

Odwiedziny miejsc posługi Słowem - trip 19

Po nocnym odpoczynku w gościnnym domu Darka i Eli Adamczyków w Sobinie k. Polkowic, wyruszyłem moim motocyklem w dalszą drogę do miejsc, gdzie niegdyś, przynajmniej jeden raz miałem ten zaszczyt, aby nauczać Słowa Bożego. Wczoraj większość drogi jechałem w deszczu, lecz  dzisiaj od rana przez cały dzień cieszyłem się piękną pogodą. 

Przypominam, że w czasie tych wypadów motocyklowych mój fokus jest ustawiony na lokalne zbory Kościoła oraz inne miejsca mojej posługi w latach: 1979 - 2024. Staram się je odnaleźć, zobaczyć czy nadal istnieją, jak są utrzymywane i jak wiele się zmieniły od czasu, gdy w nich usługiwałem Słowem Bożym. 

120. Bytom Odrzański. Kościół Zielonoświątkowy

Zbór w Bytomiu Odrzańskim prowadzi mój kolega ze Szkoły Biblijnej, pastor Leszek Śmiglewski. Wspólnota nosi nazwę: "Zbór Świętego Ducha" i posiada własny, pięknie odremontowany budynek. Samo miasteczko również urzeka nie tylko architekturą ale też porządkiem i zadbaną zielenią. Jeden jedyny raz głosiłem tu Słowo Boże w niedzielę 14 stycznia 2024 roku. Wygłosiłem kazanie pt. Okazujmy współczucie.

121. Nowa Sól. Kościół Zielonoświątkowy

Zbór w Nowej Soli kilkakrotnie stał się miejscem mojej posługi Słowem Bożym za sprawą Romana Szkimby, założyciela internetowego Radia Pielgrzym. Zetknęliśmy się kiedyś na jednym z Kongresów Kościoła Zielonoświątkowego i nasze dusze na tyle przylgnęły do siebie, że brat Roman namówił swego pastora, by zaprosił mnie do Nowej Soli. Pierwszy raz miało to miejsce w dniach: 12-13 maja 2007 roku. Ponownie nauczałem  Słowa Bożego w tutejszym zborze 11 i 12 października 2008 roku. Obecnie zbór nowosolski przyjął nazwę "Wyspa Odnowa", a jego pastorem jest Bartosz Mackiewicz.

122. Zielona Góra. Kościół Zielonoświątkowy

W zborze zielonoświątkowym w Zielonej Górze miałem możliwość dzielić się Słowem Bożym za czasów, gdy jego pastorem był brat Stanisław Krawiec. W sobotę 15 kwietnia 1989 roku wygłosiłem tutaj kazanie pt. "Wpuść Jezusa do łodzi twojego życia", a w niedzielę 16 kwietnia 1989 roku nauczałem, że "Bóg daje nam moc do czynienia tego, co zapowiadamy". 

123. Gubin. Kościół Zielonoświątkowy

W czasach mojej służby w Gorzowie Wlkp. kilkakrotnie odwiedzałem zbór Betel w Gubinie z posługą Słowem Bożym. Najpierw, na zaproszenie pastora Jana Tomaszewskiego, w październiku 1988 roku. Później, 10 sierpnia 1991 roku byłem tu z całą grupą z Gorzowa, aby podczas zaślubin członka naszego zboru, Arka Sagana z tutejszą siostrą Dorotą z d. Krawiec, wygłosić kazanie pt. "Możesz należeć do tych, których Pan znalazł i otoczył miłością!". Następnie, już za czasów pastora Wojciecha Bednarza,14 grudnia 1991 roku  – głosiłem: "Jeśli chcesz zwyciężać, nie wdawaj się w walkę". Siedziba zboru gubińskiego mieści się przy ul. Paderewskiego 13.

124. Bolesławiec. Kościół Zielonoświątkowy

Nie pamiętam już okoliczności zapoznania się z pastorem Stefanem Skirpanem, ale to na jego zaproszenie w dniach: 9-10 lutego 2008 roku po raz pierwszy miałem zaszczyt dzielenia się Słowem Bożym z bolesławieckim zborem. Zbór ten odwiedziłem także latem 2013 roku z dużą grupą z C.C. NOWE ŻYCIE, na okoliczność naszych wczasów zborowych w Zamku Płakowice. Ostatnio głosiłem Słowo Boże w Bolesławcu już za czasów nowego pastora, Daniela Skirpana, w dniach 16 i 17 lutego 2019 roku. Miałem tu wówczas kazania pt. "Oddziel światło od ciemności" i "Znormalizowani". Zbór w Bolesławcu ma swoją siedzibę przy ul. Tyrankiewiczów 1. Nabożeństwa niedzielne odbywają się o godz. 10.

125. Lwówek Śląski. Kościół Zielonoświątkowy

Zbór zielonoświątkowy w Lwówku Śląskim przy ul. Stogryna 2 z posługą Słowem Bożym odwiedziłem dwukrotnie. Ostatnio byłem tutaj w dniach: 25 i 26 listopada 2023 roku. W sobotę wieczorem usłużyłem społeczności międzyzborowej wykładem pt. "Utrzymujmy się na zadanym kursie!", natomiast w niedzielę wygłosiłem kazanie pt. "Z dużej chmury żaden deszcz". 

126. Lwówek Śląski. Zamek Płakowice. 

W tym zabytkowym obiekcie przy ul. Zamkowej 4 w Lwówku Śląskim, w lipcu 2013 roku zorganizowaliśmy wczasy Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE. Spędziliśmy tutaj cały tydzień ciesząc się historyczną scenerią i dopytując się trochę o szczegóły zajmowania się obiektem zabytkowym. Po powrocie do Gdańska sami bowiem mieliśmy rozpocząć swoją przygodę z Dworem Olszyńskim. 

127. Janowice Wielkie. Kościół Zielonoświątkowy

W Janowicach Wielkich dane mi było dzielić się Słowem Bożym w lutym 1989 roku. Odbywało się tutaj zimowisko młodzieżowe, na które zostałem zaproszony z wykładami dla uczestników zimowiska. Tak więc 22 lutego 1989 r. nauczałem na temat: (1) Rezultatów zależnych od postawy serca słuchacza, (2) Rzeczywistego układu sił duchowych, (3) Realiów walki z siłami ciemności, (4) Bycia bardziej operatywnymi w dążeniu do celu. Z kolei w dniu 23 lutego 1989 r. tematami moich wykładów były: (1) Pozycja chrześcijanina w duchowym boju, (2) Posłuszeństwo, (3) Biblijne wzorce posłuszeństwa, (4) Patrz na otoczenie w zdrowy sposób. Natomiast 24 lutego 1989 r. omówiłem posłuszeństwo w praktyce.

128. Sobótka. Kościół Zielonoświątkowy

W siedzibie Zboru w Sobótce k. Wrocławia nauczałem Słowa Bożego na letnim obozie młodzieżowym w dniach: 28-30 czerwca 1989 roku. Oto tematy moich wykładów w tamtych dniach: (1) Czynniki warunkujące duchowy wzrost, (2) Znaczenie faktu, że Bóg jest jeden, (3) Pan złamał moc diabła przez kompletne przebaczenie, (4) Rezultaty zależne od postawy serca słuchacza, (5) Dwie ważne granice w relacji „chłopak – dziewczyna”. 

Jest to jedyne miejsce w dniu dzisiejszym, gdy ktoś - na widok mojego zainteresowania kaplicą - wyszedł, aby porozmawiać. Dzięki temu miałem możliwość rozmowy z bratem tutejszego pastora, zobaczyć odnowioną salę nabożeństw, a ponadto zostałem poczęstowany dorodnymi czereśniami i to prosto z drzewa.

129. Wrocław. Kościół Zielonoświątkowy

Słowo Boże we Wrocławiu głosiłem za czasów, gdy był tutaj tylko jeden zbór zielonoświątkowy, przy ul. Miłej 7/9, a jego pastorem był śp. Tadeusz Gaweł. 10 marca 1989 r. miałem kazanie pt. "Bóg daje z łaski dobry początek". 11 marca 1989 r.  – "Ruszaj w mocy Ducha zbierać plon dla chwały Bożej". 12 marca 1989 r. - "Na końcu czeka nas radosne odpocznienie" Później w zborze "Na Miłej" usługiwałem 20 kwietnia 1990 r. nauczaniem pt. – "Jak utrzymać się na rynku pracy?", 8 czerwca 1990 r. wygłosiłem kazanie pt. – "Co podoba się Bogu", a 10 czerwca 1990 r. – "Ciemności w południe".  Po dłuższej przerwie, już za czasów pastora Bogdana Birusa, zostałem zaproszony do Zboru "Na Miłej" ponownie w roku 1998 r. oraz w dniach: 17-18 kwietnia 1999 roku. 

Obecnie ten zbór przyjął nazwę DUNAMIS, a jego pastorem jest Dariusz Osowski. Zgromadzenia tej wspólnoty odbywają się w niedziele o godz. 11.

130. Brzeg. Kościół Zielonoświątkowy

Do Zboru Kościoła Zielonoświątkowego w Brzegu zostałem zaproszony przez jego owoczesnego pastora, Jacka Kosztowniaka. Pamiętam, że podróżowałem do Brzegu samochodem Seicento w strasznym upale, w towarzystwie mojego wnuka Jakuba. Głosiłem tutaj, przy ul. Piastowskiej 2, Słowo Boże w sobotę wieczorem i na niedzielnym nabożeństwie. 

131. Nysa. Kościół Zielonoświątkowy

Do usługi Słowem Bożym w Nysie zostałem zaproszony dwadzieścia lat temu, w jednym z trudnych okresów tej wspólnoty. W sobotę 12 marca 2005 r. dzieliłem się Słowem Bożym na spotkaniu dla małżeństw, a w niedzielę, 13 marca miałem kazanie podczas nabożeństwa. 

132. Czarkowice k. Nysy. 

W miejscu dzisiejszego gospodarstwa agroturystycznego Czarkowice Młyn, Kępnica 97, przed laty mieścił się ośrodek wypoczynkowy nyskiego zboru zielonoświątkowego. Tutaj, w dniach: 4-5 października 1993 roku miałem kilka nagrań do do TV Charyzma. Były to krótkie, niespełna dziesięciominutowe przesłania pt. "Słuchajcie i zrozumiejcie", "Bóg zawsze cię widzi", "Niesamowity grób" i "Zaproś Jezusa do łodzi życia". 

Korzystając z tego, że Czarkowice są ostatnie na liście mojej dzisiejszej trasy, poprosiłem tutaj o nocleg, aby dobrze wypocząć przed dalszą drogą. Bazę noclegową "Czarkowice Młyn" prowadzą Danuta i Marek Jurzyna. Zostałem tutaj b serdecznie przyjęty, nakarmiony i obdarowany wspaniałym pokojem do wypoczynku. Mam dziś za sobą niespełna 600 km w siodle Yamahy. 

16 czerwca, 2025

Odwiedziny miejsc posługi Słowem - trip 18

Wreszcie zrobiło się cieplej, a więc pora na kontynuację mojego pomysłu odwiedzania na motocyklu miejsc, gdzie w ciągu minionych 45 lat przynajmniej jeden raz nauczałem Słowa Bożego.  W tegorocznym sezonie dwukrotnie już zajrzałem do miejsc dawnej posługi Słowem Bożym. Byłem w Sławutowie k. Pucka, gdzie w maju 2008 roku, w ogrodzie Pałacu Below, wygłosiłem kazanie na ślubie Oli i Patricka. Byłem też w Lidzbarku nad rzeką Wel. W 2003 roku posługiwałem tam Słowem Bożym w zborze Kościoła Chrystusowego. Dzisiaj, tj. 16 czerwca 2025 roku wyruszyłem w dłuższą trasę, bo aż na południe Polski.

116. Zaniemyśl k. Poznania
Pierwszym miejscem, do którego dotarłem w dniu dzisiejszym jest nieistniejący już ośrodek w Zaniemyślu k. Poznania. Tutaj, w lipcu 2000 roku najpierw miał miejsce Ogólnopolski Zlot Młodzieży, a potem, w dniach: 24-30 lipca 2000 roku, odbywał się III Kongres Kościoła Zielonoświątkowego pod hasłem „Dekalog dzisiaj”. Mnie przypadło nauczanie na temat dziewiątego i dziesiątego przykazania: Nie mów fałszywego świadectwa przeciwko bliźniemu swemu. Nie pożądaj żony bliźniego swego i nie pożądaj domu bliźniego swego ani jego pola, ani jego sługi, ani jego służebnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego [5Mo 5,20-21]. Wciąż mam osobiste notatki z tamtych wykładów.

Ciekawostką dotyczącą Zaniemyśla jest to, że tuż obok miejsca owego kongresu sprzed dwudziestu pięciu lat, od minionej jesieni powstaje chrześcijański ośrodek wypoczynkowo szkoleniowy Lake EPIC, organizowany przez fundację Ewangeliczna Polska.

117. Jarocin. Kościół Zielonoświątkowy

Do zboru Kościoła Zielonoświątkowego w Jarocinie trafiłem z nauczaniem Słowa Bożego w grudniu 2016 roku za sprawą nieżyjącego już brata Krzysztofa Pietrzaka. W tamtych dniach byłem skupiony na omawianiu zbroi Bożej chrześcijanina i - o ile dobrze pamiętam - właśnie w tym temacie posługiwałem w Jarocinie.  Tutejszy Zbór zgromadza się przy ul. Ceglanej 1b. Nabożeństwa odbywają się w niedziele o godz. 10. Pastorem zboru jest Damian Nawrocki.

118. Leszno. Kościół Zielonoświątkowy

W zborze Kościoła Zielonoświątkowego w Lesznie usługiwałem Słowem Bożym 27 maja 2012 roku, tj. za czasów, gdy jego pastorem był Kamil Hałambiec.  Miałem tu dwie sesje wykładowe pt. "Nasz los zapisany w dziejach Izraela". Zbór zgromadzał się wówczas w wynajętej sali przy ul. Grunwaldzkiej 121. Aktualnie pastorem jest Krzysztof Kołek. Zbór przeniósł się z nabożeństwami na ul. Przemysłową 12a, chociaż - jak widać - szyld na starej siedzibie wciąż wisi.

119. Polkowice. Kościół Chrystusowy 

Pierwsza moja usługa Słowem Bożym w Polkowicach miała miejsce w niedzielę 22 kwietnia 2007 roku, w zborze Chrześcijańskiej Wspólnoty Zielonoświątkowej. Głosiłem tu Słowo także trzy i pół roku później, w październiku 2010 roku. Na czele tutejszego zboru stał wówczas pastor Bogusław Sokół. Obecnie zbór Nowe Życie należy do Kościoła Chrystusowego, a jego pastorem jest Mateusz Jakubowski. Siedziba zboru mieści się przy ul. Kominka 18. Zgromadzenia zboru odbywają się w niedziele o godz. 11.

Posługa w Polkowicach dobrze zapisała mi się w pamięci również za sprawą gościnnego domu braterstwa Eli i Darka Adamczyków w pobliskim Sobinie. Serdecznie przyjmowali mnie wówczas, a i dzisiaj właśnie w ich domu, po przejechaniu motocyklem 550 km, zatrzymałem się na nocleg.

09 czerwca, 2025

Nie upadaj na duchu!

Zmiany społeczne dwudziestego pierwszego wieku skutkują coraz słabszą odpornością ludzi na stres. Bardzo szybko upadamy na duchu. Wystarczy jakiś zły obrót spraw sercowych, zdrowotnych czy finansowych, a już tracimy chęć do życia. Zdaje się, że już prawie wszyscy potrzebują pomocy psychologicznej. Chyba dlatego w naszym kraju najpopularniejszym w bieżącym roku akademickim kierunkiem studiów jest psychologia. W tych dniach spora część Polaków jest podłamana psychicznie nawet z powodu wyniku najnowszych wyborów. Jednym słowem, wyrasta i już otacza nas całe pokolenie ludzi łatwo upadających na duchu.

Niską odporność psychiczną można zauważyć także pośród ludzi wierzących w Boga. Przywołajmy tu jeden z aspektów biblijnej opowieści o pojedynku Dawida z Goliatem. Chociaż wojownicy izraelscy znali wszechmogącego Boga i mieli w swej historii wiele przykładów Jego nadnaturalnego działania, to jednak nie potrafili Goliatowi stawić czoła. Ten stanął i zawołał w stronę hufców izraelskich te słowa: (…) Ja zelżyłem dzisiaj szeregi Izraela, powiadając: Stawcie mi wojownika, a będziemy walczyć z sobą. Gdy zaś Saul i cały Izrael usłyszeli te słowa Filistyńczyka, upadli na duchu i bali się bardzo [1Sm 17,8-11]. Saul i cały Izrael nie wiedzieli, co począć, byli bardzo przestraszeni.

Dlaczego lud Boży tak łatwo upada na duchu? Po pierwsze, dzieje się tak, gdy skupiamy uwagę na wrogu i jego groźbach, a nie na Bogu. A wszyscy wojownicy izraelscy, ilekroć widzieli tego męża, uciekali przed nim, bo się bardzo bali [1Sm 17,24]. Izraelici na widok Goliata tracili pewność siebie i przejmował ich lęk. W owej historii potrzebny był Dawid z jego wiarą i zapatrzeniem się na wszechmogącego Boga! Kim jest ten nieobrzezany Filistyn, żeby lżyć szeregi żywego Boga?! [1Sm 17,26] – zareagował, gdy przyjrzał się całej tej sytuacji. Wówczas Dawid powiedział do Saula: Niech z powodu tego Filistyna nikt nie truchleje ze strachu! Twój sługa pójdzie i będzie z nim walczył. [1Sm 17,32]. Tak samo dzisiaj potrzebni są słudzy Słowa Bożego, prawdziwi chrześcijanie, którzy – jak niegdyś Dawid – ogłoszą wszechmoc Boga i rozbudzą wiarę w Niego! Wy z Boga jesteście, dzieci, i wy ich zwyciężyliście, gdyż Ten, który jest w was, większy jest, aniżeli ten, który jest na świecie [1Jn 4,4].

Inną przyczyną, dla której wierzący ludzie upadają na duchu, jest niewiara w to, że przykrości i doświadczenia służą dobru chrześcijanina. Gdy nastaje czas jakiejś życiowej próby, łatwo o zwątpienie w przychylność Bożą i Jego obecność. Wielu ludzi popada wówczas w stan rezygnacji i rozżalenia. Nawet niektórych chrześcijan ogarnia depresja, bo każdą niepomyślność traktują jak swoiste zło. Tymczasem stanowisko Biblii w sprawie prób i doświadczeń jest zgoła inne. Dobitnie wskazuje na to przypadek Hioba, który po wszystkim co przeżył, wyznał: Wiedziałem o Tobie tylko ze słyszenia, ale teraz zobaczyłem Cię twarzą w twarz [Jb 42,5]. Człowiek wierzący w natchnieniu Ducha Świętego myśli i mówi następująco: Zanim zostałem upokorzony, błądziłem, ale teraz strzegę twego Słowa. (…) Dobrze się stało, że zostałem upokorzony, dzięki temu nauczę się Twoich ustaw [Ps 119,67. 71]. Chrześcijanin wierzący w to, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują [Rz 8,28], wie, że jest błogosławiony przez Boga, nawet wówczas, gdy ktoś prześladuje go i mówi o nim niestworzone rzeczy.

Upadamy na duchu także z powodu przyzwyczajenia się do polegania na ludziach. Jeżeli przez całe lata nasza wiara była niejako podczepiona pod wiarę jakiegoś duchowego bohatera; np. naszego ojca w wierze, pastora, starszego zboru czy lidera grupy domowej, to w chwili, gdy go zabraknie, czujemy się jak zostawieni na lodzie. Najwidoczniej Bóg widział prawdopodobieństwo tego typu słabości u Jozuego. Po śmierci Mojżesza, sługi PANA, PAN powiedział do Jozuego, syna Nuna, służącego niegdyś Mojżeszowi: Mojżesz, mój sługa, umarł. Wstań więc teraz i wraz z całym ludem przepraw się przez Jordan do ziemi, którą Ja synom Izraela daję. (…) Jak byłem z Mojżeszem, tak będę z tobą. Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę. Bądź mocny i mężny, ty bowiem oddasz w dziedzictwo temu ludowi ziemię, którą im dam, jak przysiągłem ich ojcom. Tylko bądź mocny i bardzo mężny, by pilnować postępowania zgodnie z całym tym Prawem, które nadał ci Mojżesz, mój sługa. (…) Jeszcze raz cię wzywam: Bądź mocny i mężny! Nie bój się i nie zniechęcaj się, bo PAN, twój Bóg, będzie z tobą wszędzie, dokądkolwiek pójdziesz [Joz 1,1-9]. Również Jezus był świadomy zbliżającej się bezradności uczniów po Jego wniebowstąpieniu, skoro im zapowiedział: Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki - Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna; wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. Nie zostawię was sierotami, przyjdę do was [Jn 14,16-18]. Chrześcijan ma polegać na Bogu, a nie na ludziach.

Oczywiście, może być jeszcze wiele innych przyczyn, dla których łatwo upadamy na duchu i nie sposób ich tutaj wszystkich wymieć. Niech wszakże wyraźnie to zabrzmi, że podłamani na duchu jesteśmy niezdolni ani do przeciwstawienia się diabłu, ani do przyjęcia Słowa Bożego. Tak było niegdyś z Izraelitami w niewoli egipskiej. Bóg przez Mojżesza zapowiadał im kres niewoli i wspaniałą przyszłość. Ja was uwolnię od ciężarów nałożonych przez Egipcjan i wybawię was z ich niewoli i wyzwolę was wyciągniętym ramieniem i przez surowe wyroki. (…) Tak mówił Mojżesz do synów izraelskich, lecz oni nie słuchali Mojżesza z powodu upadku ducha i ciężkiej pracy [2Mo 6,6-9].

Wierzący człowiek, aby nie utracić pogody ducha bądź ją odzyskać, potrzebuje objawienia prawdy. We wzmiankowaną na początku sytuację biblijną wdał się Dawid, dzięki któremu jego rodacy zobaczyli, że Goliat jest do pokonania! Wtedy Izraelici i Judejczycy wydali okrzyk bitewny i ruszyli w dół na Filistynów! [1Sm 17,52]. Tak samo jest i z nami. Niepokojeni kłamstwem i licznymi półprawdami, tracimy właściwą orientację duchową, poczucie pewności i dobry nastrój. W podtrzymaniu nas na duchu właśnie prawda odgrywa kapitalną rolę. I poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli [Jn 8,32] – powiedział Pan. A kto nam tę prawdę może objawić? Ludzie? 

W tym miejscu naszego rozważania dochodzimy do zrozumienia, jak bardzo potrzeba nam Ducha Świętego! Gdy przyjdzie Pocieszyciel, którego Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy, który od Ojca wychodzi, złoży świadectwo o mnie [Jn 15,26]. Jakie jest to świadectwo? To powiedziałem wam, abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat [Jn 16,33]. Dawid przyszedł na pole walki i pokonując Goliata pokazał wojownikom izraelskim, że z Bogiem dla wierzącego wszystko jest możliwe! Napełniony Duchem Świętym chrześcijanin – pomimo rozpościerających się mgieł zwątpienia i depresji – ma wyraźny i pozytywny ogląd spraw. Lecz gdy przyjdzie On, Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę… [Jn16,13]. Jednym słowem, Duch Święty wspaniale zabezpiecza nas przed upadaniem na duchu.

Po pierwsze, dzieje się tak w obliczu rozmaitych zagrożeń. Gdy swego czasu nad pierwszymi chrześcijanami zawisła groźba prześladowania z powodu głoszenia ewangelii Chrystusowej, postanowili się modlić. A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże [Dz 4,31]. Deficyt tej mocy najwidoczniej odczuwał też Tymoteusz, skoro w natchnionym liście apostolskim miał przeczytać: Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga [2Tm 1,8]. Gdy Duch Boży napełnia człowieka, wówczas nie tylko on sam nabiera odwagi ale też może natchnąć nią swoje otoczenie. Pismo Święte dostarcza nam wiele przykładów tak cudownego wpływu Ducha Świętego na ludzi.

Przyczyną upadku na duchu wielu dzisiejszych chrześcijan jest szerzenie się zwodniczych nauk, niedowiarstwo, dezorientacja duchowa i pogłębiająca się niewiedza. Dzięki Duchowi Świętemu możemy temu stawić czoła, bo On nam objawia prawdę, kim jesteśmy i jakie jest nasze dziedzictwo, jak napisano: Czego oko nie zdołało ujrzeć, a ucho usłyszeć, i co ludziom nawet na myśl nie przyszło, to Bóg przygotował tym, którzy Go kochają. Nam zaś objawił to Bóg przez Ducha, bo Duch przenika wszystko — nawet głębie Boga. (…) My zaś otrzymaliśmy nie ducha świata, ale Ducha, który pochodzi od Boga, by móc poznać, czym nas Bóg obdarzył w swojej łasce [1Ko 2,9-12].

Niektórym chrześcijanom zdarza się zniechęcenie i upadek na duchu w pełnionej przez nich służbie duchowej, zwłaszcza gdy brak widocznych efektów ich pracy. Mówią wtedy o kryzysie i o wypaleniu. Właśnie po to na chrześcijan zstąpił Duch Święty, aby przeciwdziałać takim zjawiskom! My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem. Dlatego, mając tę służbę, która nam została poruczona z miłosierdzia, nie upadamy na duchu… [2Ko 3,18-4,1].

Wielu współczesnych chrześcijan upada na duchu z powodu choroby i starości. Ludziom nie mającym Ducha brak duchowego spojrzenia na takie etapy życia. Nic więc dziwnego, że się załamują. Napełnienie Duchem Świętym całkowicie odmienia tę optykę. Dlatego nie upadamy na duchu; bo choć zewnętrzny nasz człowiek niszczeje, to jednak ten nasz wewnętrzny odnawia się z każdym dniem. Albowiem nieznaczny chwilowy ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały, nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne [2Ko 4,16-18].

Człowiek napełniony Duchem Świętym jest dzieckiem Bożym i zawsze nosi w sobie to przekonanie. Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy [Rz 8,16]. W praktyce wyraża się to również pełną otwartością na wszelkie procesy wychowawcze, którym nas Bóg poddaje, by wykształtować w nas charakter Syna Bożego. Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje [Hbr 12,5-6]. Gdy więc Bóg posyła na nas jakąś próbę, dzięki Duchowi Świętemu jesteśmy w stanie daną próbę przejść z godnością dziecka Bożego i zachować przy tym pogodę ducha.

Zdarza się, że niektórzy chrześcijanie podupadają na duchu na widok stagnacji duchowej, obojętności, braku rozwoju czy gorszącego zachowania się braci i sióstr w zborze. Niepodobna, by zgorszenia nie przyszły… [Łk 17,1] – powiedział Chrystus Pan. Już w prazborze pojawili się tacy ludzie jak Ananiasz i Safira, czy Szymon w Samarii, lecz dzięki Duchowi Świętemu wierzący z takich powodów nie opuszczali szeregów zborowych. Tym bardziej trwali w nauce apostolskiej, we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach [Dz 2,41]. Tak oto kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem po całej Judei, Galilei i Samarii, i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się [Dz 9,31]. Gdyby zaś jakiemuś młodemu "Tymoteuszowi" przyszło do głowy, by zmieniać obraz Boga i kościoła, to miał kogo się radzić i się trzymać w obliczu tego typu pokus. Tego, co ci dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego, który mieszka w nas [2Tm 1,14].

W tegoroczne święto Zesłania Ducha Świętego wzywam was, Bracia i Siostry, abyście nie upadali na duchu. Najlepszym sposobem na to, aby nie upadać na duchu jest to, żeby być napełnionym Duchem Świętym! Duch Święty zawsze odświeża w nas myśl o Jezusie. Przeto pomyślcie o tym, który od grzeszników zniósł tak wielkie sprzeciwy wobec siebie, abyście nie upadli na duchu, utrudzeni [Hbr 12,3]. Dlatego dbajcie o to, aby Duch mógł was stale napełniać [Ef 5,18]. Amen.

03 czerwca, 2025

To był i jest mój wybór!

W starym, amerykańskim filmie ewangelizacyjnym, zatytułowanym Krzyż i sztylet", przewija się wątek rywalizacji pomiędzy dwoma gangami młodzieżowymi Nowego Jorku. Jest tam scena, gdy przywódca jednego z nich pyta pastora Dawida Wilkersona, po której stronie jest jego Bóg? Po stronie "Egipskich Królów", czy po stronie "Mau Mau"? - Bóg jest po obydwu stronach - odpowiada Wilkerson. Przybył przecież, by w cieniu Brooklyńskiego mostu jednym i drugim głosić ewangelię Chrystusową, a nie opowiadać się po którejś ze stron.

Od wielu lat jest dla mnie całkowicie jasne, że jako chrześcijanin i duszpasterz nie powinienem opowiadać się po żadnej ze stron politycznego sporu w moim kraju. Z tego też powodu nie korzystam z przysługującego mi prawa do głosowania. Nie biorę czynnego udziału w wyborach władzy świeckiej, bowiem nigdzie w Biblii nie znajduję polecenia, że powinienem władzę sam sobie wybierać. Widzę w niej natomiast szereg wskazówek, jak do ustanowionej władzy należy się odnosić. Klasyczną naukę apostolską na ten temat znajdujemy w Liście do Rzymian.

Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; a ci, którzy się przeciwstawiają, sami na siebie potępienie ściągają. Rządzący bowiem nie są postrachem dla tych, którzy pełnią dobre uczynki, lecz dla tych, którzy pełnią złe. Chcesz się nie bać władzy? Czyń dobrze, a będziesz miał od niej pochwałę; Jest ona bowiem na służbie u Boga, tobie ku dobremu. Ale jeśli czynisz źle, bój się, bo nie na próżno miecz nosi, wszak jest sługą Boga, który odpłaca w gniewie temu, co czyni źle. Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie. Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli. Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć [Rz 13,1-7].

Z powyższego powodu mój wybór jest zgoła inny. Wybrałem i wciąż będę wybierać to, aby szanować i respektować ustanowioną władzę. Tak widzę to w świetle Biblii. Wszystkich szanujcie, braci miłujcie, Boga się bójcie, króla czcijcie [1Pt 2,17]. Nie bluźnij Bogu; nie złorzecz też przywódcy swego ludu [2Mo 22,28]. Dobry przykład takiej postawy znajdujemy w proroku Danielu. Jako Izraelita został uprowadzony do niewoli w Babilonie. Wierząc w żywego Boga i znając Pismo Święte, nie buntował się przeciwko tamtejszej władzy. Działając w imię Boże, wnosił tam mądrość Bożą i był bardzo pożyteczny dla władców babilońskich. Nie inaczej było, gdy dostał się pod berło władców Medo-Persji.

Przykładu podobnej postawy udzielają nam apostołowie Jezusa Chrystusa. W sytuacji spięcia z arcykapłanem Ananiaszem, apostoł Paweł rzekł: Nie wiedziałem, bracia, że to arcykapłan; napisano bowiem: O przełożonym ludu twego źle mówić nie będziesz [Dz 23,5]. Stając przed - notabene marionetkowym - królem, powiedział: Uważam się za szczęśliwego, królu Agryppo, że mogę się dziś wobec ciebie bronić przed tym wszystkim, o co mnie oskarżają Żydzi [Dz 26,2]. A odpowiadając  przedstawicielowi rzymskiej władzy okupacyjnej, Paweł rzecze: Nie szaleję, najdostojniejszy Festusie, lecz wypowiadam słowa prawdy i rozsądku [Dz 26,25]. W każdych okolicznościach widać w apostołach postawę szacunku i respektu, zarówno dla władzy religijnej jak i świeckiej. Dodajmy, że apostolskie "Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi" [Dz 5,29] w żadnym razie nie namawia do występowania przeciwko władzy i tego nie usprawiedliwia.

Podsumowując, od lat nie wybieram, kto ma mną rządzić. Wybieram natomiast to, że będę szanował i uznawał ustanowionych w moim kraju przywódców oraz przedstawicieli władzy. Mało tego, zgodnie z wezwaniem Słowa Bożego wybieram też to, że - niezależnie od tego kim owi przywódcy są - będę się o nich modlił.

13 maja, 2025

Atuty życia w Duchu Świętym

Atut to zaleta, możliwość lub argument, których umiejętne wykorzystanie może dać oczekiwany rezultat. Mieć wszystkie atuty w ręku, to mieć wszelkie możliwości osiągnięcia zamierzonego celu. W okresie dojrzewania ważnym przywilejem jest osobista więź z kimś mądrym. Można bowiem mieć talent, a go nie rozwinąć, mieć szansę i jej nie wykorzystać, mieć czas i go zmarnować, jeżeli zabraknie nam odpowiedniego kierownictwa doświadczonej i życzliwej osoby. Gdy wchodziłem w życie, moim atutem był chłonny umysł i pragnienie, by dobrze ukierunkować swe życie, ale nie miałem nikogo, kto by kilkunastoletnim chłopcem mądrze pokierował. Gdy analizujemy genezę sukcesu wielu sławnych artystów czy sportowców, to często się okazuje, że w ich młodości, nie tyle ważne były ich naturalne predyspozycje – co bardziej to, że mieli mądrych rodziców, nauczycieli i trenerów, którzy dopilnowali ich rozwoju. A co jest najważniejszym atutem chrześcijan?

Spójrzmy na grupę pierwszych naśladowców Jezusa. Nastał już wieczór tego właśnie dnia, pierwszego po szabacie. Uczniowie zeszli się razem, lecz w obawie przed Żydami zaryglowali drzwi. I wtedy zjawił się Jezus. Stanął pośród nich i powiedział: Pokój wam! Po tych słowach pokazał im ręce i bok. Uczniowie ucieszyli się, że zobaczyli Pana. A Jezus znów im powiedział: Pokój wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam. Następnie tchnął na nich i powiedział: Przyjmijcie Ducha Świętego [Jn 20,19-22]. Z natchnionego tekstu dowiadujemy się, że po śmierci Jezusa Jego uczniowie byli w złym stanie psychicznym. Przyzwyczajeni do stałej bliskości z Mistrzem, stracili poczucie bezpieczeństwa i obawiali się o swoją przyszłość. Gdy Go znowu zobaczyli, nastrój wyraźnie się im poprawił, lecz to nie rozwiązywało ich problemu. Dlatego Pan wskazał im, że potrzebują napełnienia Duchem Świętym.

Tak. Pierwsi chrześcijanie już wcześniej zostali przez Jezusa poinformowani o potrzebie Ducha Świętego. W omawianej scenie Jezus wezwał ich do przyjęcia Ducha Świętego, a pięćdziesiąt dni później, w święto Pięćdziesiątnicy, zostali ochrzczeni w Duchu Świętym. Mało tego. Byli też zobowiązani do stałego dbania o napełnienie Duchem, bo kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego [Rz 8,9]. Ażeby mieć osobistą społeczność z Duchem Świętym, trzeba uwierzyć w Jezusa Chrystusa i narodzić się na nowo. Należy prosić Boga i zabiegać o napełnienie Duchem Świętym. Gdy to nastąpi, chcąc na co dzień cieszyć się bliskością z Nim, trzeba być otwartym na kierownictwo Ducha Świętego i okazywać Mu posłuszeństwo.

Jednym z wielu praktycznych atutów wynikających z napełnienia Duchem Świętym jest wewnętrzne świadectwo przynależności do Boga i pewności zbawienia. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy [Rz 8,15-16]. Osoby napełnione Duchem Bożym mają prawo nazywać Boga swoim Ojcem. Tym zaś, który nas utwierdza wraz z wami w Chrystusie, który nas namaścił, jest Bóg, który też wycisnął na nas pieczęć i dał zadatek Ducha do serc naszych [2Ko 1,21-22]. Ludzie wierzący w Jezusa Chrystusa otrzymują od samego Boga zapewnienie chwalebnej wieczności. W Nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w Niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią dziedzictwa naszego, aż nastąpi odkupienie własności Bożej, ku uwielbieniu chwały Jego [Ef 1,13-14]. Tą gwarancją jest Duch Święty. A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia – czytamy nieco dalej.

Innym atutem życia w Duchu jest pełne zaspokojenie potrzeb duchowych i emocjonalnych. Dzięki napełnieniu Duchem Świętym stajemy się źródłem! Kto wierzy we Mnie, jak głosi Pismo, z jego wnętrza popłyną rzeki wody żywej. To zaś powiedział o Duchu, którego mieli otrzymać ci, którzy w Niego uwierzyli [Jn 7,38-39]. Mówiąc obrazowo, za sprawą Ducha jesteśmy jak kran, a nie jak zlew. Biblia mówi, że dzięki Duchowi Świętemu wiemy kim jesteśmy i co posiadamy. A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył [1Ko 2,12]. Krótko mówiąc, napełnieni Duchem Świętym jesteśmy duchowo zaspokojeni i już nie potrzebujemy uganiać się za wciąż nowymi wrażeniami. Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, powściągliwość [Ga 5,22-23]. Chrześcijanin wydający owoc Ducha jest szczęśliwcem, którego nie wabią już oferty cudów i duchowych przełomów. Radość w Panu i obfitość życia są jego codziennością.

Równie ważnym atutem życia w Duchu jest prowadzenie przez Ducha Świętego i Jego wsparcie w życiu osobistym. Bo wszyscy, których prowadzi Duch Boży, są dziećmi Boga [Rz 8,14] mającymi tę pewność, że w każdej sytuacji mogą liczyć na pomoc Ducha. A gdy was wodzić będą do synagog i do urzędów, i do władz, nie troszczcie się, jak się bronić i co mówić będziecie. Duch Święty bowiem pouczy was w tej właśnie godzinie, co trzeba mówić [Łk 12,11-12]. Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi [Rz 8,26-27].

Wielkim atutem życia w Duchu Świętym jest również pełne zaopatrzenie lokalnej społeczności Kościoła. Wiadomo, że zgodnie z Pismem Świętym miejscem życia i rozwoju chrześcijanina jest wspólnota wierzących. Jakże marnie miałaby się ona we współczesnym świecie, gdyby zabrakło w niej obecności Ducha Świętego. Lecz prawdziwy zbór jest placówką Królestwa Bożego na ziemi i jako taki jest wspierany i zaopatrywany przez samego Boga. Tymczasem kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem po całej Judei, Galilei i Samarii, i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się [Dz 9,31]. Zbór jest miejscem kontaktu Chrystusa Pana z chrześcijanami. Ja, Jezus, wysłałem anioła mego, by poświadczył wam to w zborach [Obj 22,16]. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów [Obj 2,7]. Z tego wynika, że nie nasze wybory ani żadne ludzkie know how, a sam Duch Święty przesądza o działalności zboru. Uważajcie na samych siebie i na całą trzodę, w której was Duch Święty ustanowił przełożonymi [Dz 20,28] – usłyszeli starsi efeskiego zboru. Także zbór, a nie parakościelne organizacje, jest bazą duchową dla służby Bożej. Gdy w zborze antiocheńskim bracia odprawiali służbę Pańską i pościli, rzekł Duch Święty: Odłączcie mi Barnabę i Saula do tego dzieła, do którego ich powołałem. Wtedy, po odprawieniu postów i modlitwy, nałożyli na nich ręce i wyprawili ich. A oni, wysłani przez Ducha Świętego, udali się do… [Dz 13,1-4].

Życie w Duchu Świętym dla ludzi, których On napełnia, jest niesamowitą przygodą. Takie osoby cieszą się wewnętrznym pokojem i każdego dnia dobrze wiedzą, co mają robić. Są też świadomi tego, że środowisko chrześcijańskie nieraz bywa niepokojone przez osoby nie mające Ducha. Wy natomiast, kochani, przypomnijcie sobie dawne słowa apostołów naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Powtarzali oni: W czasach ostatecznych pojawią się szydercy, skupieni na własnych bezbożnych pragnieniach. Będą to ludzie wywołujący rozłamy, zmysłowi, nie mający Ducha. Ale wy, kochani, budujcie się w swej najświętszej wierze. Módlcie się w Duchu Świętym [Jd 1,17-20]. Dzięki Duchowi apostołowie wiedzieli, że w zborach pojawią się ludzie skupieni na własnych pragnieniach, wywołujący rozłamy, zmysłowi i nie mający Ducha. Także my, żyjąc w Duchu Świętym, nie jesteśmy w naszych zborach zaskoczeni postawą i działalnością podobnych osób. Napełnieni Duchem Świętym wyczuwamy takich na kilometr i nie dajemy się im pociągać za sobą.

Chrystus Pan swoich naśladowców nie zostawił na ziemi sierotami. Posłał nam swego Ducha, aby był z nami i nas prowadził. Omówiliśmy kilka dobrodziejstw wynikających z zesłania Ducha Świętego. Czy są inne jeszcze atuty życia w Duchu? Przyjmijcie Ducha Świętego [Jn 20,22], dbajcie o to, aby Duch mógł was stale napełniać [Ef 5,18], płomienni Duchem Panu służcie [Rz 12,11]  – a wciąż na nowo będziemy się przekonywać, że jest ich o wiele więcej.

07 maja, 2025

Jak dostąpić miłosierdzia?

Jeżeli zgodnie z definicją miłosierdzia przyjmiemy, że jest ono współczuciem okazywanym w sposób czynny, to jego idealną ilustracją jest ewangeliczna przypowieść o człowieku, co wpadł w ręce zbójców, którzy go obrabowali, poranili i odeszli, zostawiając go na pół umarłego. Paru ludzi przeszło obok niego obojętnie. Pewien Samarytanin zaś, podróżując tędy, podjechał do niego i ujrzawszy, ulitował się nad nim. I podszedłszy opatrzył rany jego, zalewając je oliwą i winem, po czym wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i opiekował się nim. A nazajutrz dobył dwa denary, dał je gospodarzowi i rzekł: Opiekuj się nim, a co wydasz ponad to, ja w drodze powrotnej oddam ci [Łk 10,33-35]. Samarytanin nie ograniczył się do samych słów czy zaalarmowania służb socjalnych. Okazał współczucie w sposób czynny. Praktycznie zajął się tym nieszczęśnikiem i zatroszczył się o jego dalszy los.

Właśnie tak Bóg postępuje z nami, bo wielce litościwy i miłosierny jest Pan [Jk 5,11]. Wiedział o tym król Dawid, gdy z ust proroka usłyszał: Albo trzy lata głodu, albo trzy miesiące tułaczki przed twoimi wrogami, a miecz twoich nieprzyjaciół dosięgnie cię, albo trzy dni miecza Pana nad tobą w postaci zarazy w kraju, kiedy anioł Pański będzie szerzył zagładę w obrębie wszystkich granic Izraela; a teraz rozważ, co mam odpowiedzieć temu, który mnie posłał. Wtedy Dawid odpowiedział Gadowi: Jestem w wielkiej rozterce; lecz niech dostanę się raczej w ręce Pana, gdyż bardzo wielkie jest jego miłosierdzie; lecz w ręce człowieka niechaj się nie dostanę![1Krn 21,12-13]. Taka jest prawda o Bogu. Miłosierny i łaskawy jest Pan, cierpliwy i pełen dobroci [Ps 103,8].

Miłosierdzie Boże zaczyna się od tego, że wszystkim grzesznikom Bóg daje możliwość opamiętania, ale uwaga! Jego litość urzeczywistnia się wówczas, gdy grzesznik naprawdę się nawraca. Wtedy Bóg wkracza i w sposób czynny zaczyna zmieniać jego los. Jeżeli bowiem nawrócicie się do Pana, to wasi bracia i synowie doznają miłosierdzia od tych, którzy ich uprowadzili do niewoli, i powrócą do tej ziemi. Albowiem litościwy i miłosierny jest Pan, wasz Bóg, i nie odwróci od was swojego oblicza, jeżeli się do niego nawrócicie [2Krn 30,9]. Tak. Wszystkich grzeszników chcących liczyć na miłosierdzie Boże, Pismo Święte poucza: Rozdzierajcie swoje serca, a nie swoje szaty, i nawróćcie się do Pana, swojego Boga, gdyż On jest łaskawy i miłosierny, nierychły do gniewu i pełen litości, i żal mu karania! [Jl 2,13]. To była uwaga pierwsza.

A teraz uwaga druga. Wszyscy chrześcijanie, którzy przez wiarę w Jezusa Chrystusa już dostąpili miłosierdzia Bożego, są wezwani, aby w Jego imię okazywać miłosierdzie swoim bliźnim. Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz [Łk 6,36]. Bóg patrzy nam na ręce. Dlatego jako ludzie wybrani przez Boga, święci i ukochani, przyjmijcie postawę serdecznego współczucia [Kol 3,12]. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem [Jk 2,13]. Wiara w miłosiernego Boga zobowiązuje do bycia miłosiernym.

19 kwietnia, 2025

Niespokojna dusza

Przeciwnicy Jezusa, po dopięciu swego i doprowadzeniu w piątek do Jego ukrzyżowania - wydawać by się mogło - powinni byli mieć najlepszy od kilku lat szabat. Tymczasem nadal coś ich niepokoiło i gryzło. Nazajutrz, czyli po Dniu Przygotowania Paschy, zebrali się u Piłata arcykapłani i faryzeusze. Panie — powiedzieli — przypomnieliśmy sobie słowa tego oszusta. Jeszcze za życia oświadczył, że po trzech dniach zmartwychwstanie. Każ więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby czasem nie przyszli Jego uczniowie, nie ukradli Go i nie ogłosili ludowi: Powstał z martwych! To drugie oszustwo byłoby gorsze od pierwszego. Piłat odpowiedział: Macie straż, idźcie, zabezpieczcie, jak umiecie. Poszli więc i zabezpieczyli grób — opieczętowali kamień oraz postawili straże [Mt 27,62-66].

Człowiek postępujący zgodnie z wolą Bożą i mający postawę miłą w oczach Bożych, cieszy się wewnętrznym pokojem. PANIE, nie popadło w pychę me serce, nie było dumy w mych oczach, nie goniłem też za tym, co wielkie lub niedosiężne dla mnie. Przeciwnie, uspokoiłem mą duszę jak niemowlę nakarmione piersią matki, moja dusza była jak u niemowlęcia [Ps 131,1-2]. Niestety, arcykapłani, uczeni w Piśmie i faryzeusze, ze swoim nastawieniem do Jezusa Chrystusa, nie mogli mieć czystego i spokojnego sumienia. Dopięli swego, ale tym samym skazali się na udrękę duszy. Biblia mówi, że człowiek ścigany za zabójstwo ucieka aż do grobu: niech go nie zatrzymują! [Prz 28,17]. Wcześniejsza zawiść wrogów Jezusa przerodziła się w obawę o to, co dalej będzie się działo? Nie mają pokoju bezbożni - mówi Pan [Iz 48,22]. 

W końcowym dniu Wielkiego Tygodnia rozmyślam o swoich "niby zwycięstwach". Jak się czuję, gdy postawię na swoim? Jakie myśli drążą moją głowę, gdy pokonam kogoś lub coś, czego pokonywać nie należało? Co ogarnia moją duszę, gdy stłamszę w sobie myśl o podaniu pomocnej dłoni lub gdy dam upust złym słowom? Jak smakuje mi zwycięstwo moich racji, jeżeli przy tym zlekceważyłem, a nawet zraniłem bliskie mi osoby? 

Nie chcę żadnych takich zwycięstw, które obciążają sumienie. Tym bardziej, że zazwyczaj domagają się one dalszego brnięcia w to, co niemiłe dla Boga i ludzi.

18 kwietnia, 2025

Brak zrozumienia

W Wielkim Tygodniu miało miejsce co najmniej kilka sytuacji, w których Jezus spotkał się z poważnym niezrozumieniem. Gdy mówił o czekającej Go śmierci, Piotr wziął Go wówczas na stronę i zaczął upominać: Niech Cię Bóg przed tym zachowa, Panie! To Ci się nie może zdarzyć! [Mt 16,22]. Ten sam Piotr podczas wieczerzy paschalnej "popisał" się totalnym nierozumieniem sensu Jezusowego umycia uczniom nóg. Gdy Judasza Pan odesłał słowami: Spełniaj czym prędzej swój zamiar. Nikt ze spoczywających przy stole nie zrozumiał jednak, o co chodzi. Niektórzy przypuszczali nawet, że ponieważ Judasz zarządzał sakiewką, Jezus posyła go, by kupił, czego im trzeba na święto, albo by dał coś ubogim [Jn 13,27-29]. W trakcie procesu postawiono Jezusowi absurdalny zarzut na podstawie Jego słów z dawnej rozmowy. Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję. Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować? Ale On mówił o świątyni ciała swego [Jn 2,19-21]. 

Szczególnym przykładem niezrozumienia słów Jezusa, jest Jego modlitwa: Abba, Ojcze! Dla Ciebie wszystko jest możliwe, oddal ode Mnie ten kielich; jednak niech stanie się nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [Mk 14,36]. Większość ludzi wciąż myśli, że Chrystusowi Panu chodziło o zbliżające się cierpienie fizyczne i haniebną śmierć na krzyżu. Nie dalej jak kilka dni temu takie wyjaśnienie można było usłyszeć podczas koncertu pasyjnego w Gdańsku. Czy jednak rzeczywiście, gdy w Getsemani ogarnął Go smutek i niepokój. Jest mi smutno na duszy — powiedział — śmiertelnie smutno [Mk 14,33-34] - miał na myśli ból fizyczny? Gdy parę dni wcześniej w świątyni powiedział: Teraz moja dusza jest w trwodze, i co mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny? Przecież dla tej godziny przyszedłem [Jn 12,27] czyż nie dał do zrozumienia, że nie o cierpienie tu chodzi? Nikt nie odbiera mi życia. Oddaję je z własnej woli. Mam prawo je oddać i mam prawo je odzyskać. Takie polecenie otrzymałem od mojego Ojca [Jn 10,18].

Powodem trwogi Jezusa - jako Syna Bożego - była zbliżająca się Nań chwila gniewu Ojca. Pisałem o tym m.in. siedem lat temu we wpisie Hołd ocalonych od gniewu. To świadomość, że Ojciec, który kilkakrotnie dał o Synu świadectwo: Tyś jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem [Łk 3,22], wkrótce odwróci od Niego swą twarz - to ta myśl tak bardzo niepokoiła Jezusa. To z powodu kielicha gniewu Bożego Syn Człowieczy w Wielki Piątek, w chwili śmierci zawołał: Eli, Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? [Mt 27,46]. Kto może pojąć, niech to zrozumie.

Podobnie jak niegdyś, gdy znowu przywołał lud, i rzekł do nich: Słuchajcie mnie wszyscy i zrozumiejcie! [Mk 7,14], tak i dzisiaj Chrystus Pan chciałby, żebyśmy prawidłowo pojmowali i stosowali Jego słowa. Sprawiamy Mu bowiem wielką przykrość, gdy posługujemy się Słowem Bożym bez właściwego rozumienia tego, co PAN ma na myśli. Coś takiego, niestety, może się i nam przydarzyć, tym bardziej, że otacza nas coraz więcej fałszywych proroków i nauczycieli, którzy - nierzadko w autorytecie swoich tytułów naukowych - wykrzywiają proste ścieżki PANA.

17 kwietnia, 2025

Nie ma mocnych

W Wielki Czwartek wieczorem Judasz - znając miejsce nocowania Jezusa - poszedł spotkać się z ludźmi arcykapłana i podprowadzić ich na miejsce aresztowania. Wtedy mówi do nich Jezus: Wy wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy; napisano bowiem: Uderzę pasterza i będą rozproszone owce trzody. Ale po moim zmartwychwstaniu wyprzedzę was do Galilei. A odpowiadając, Piotr rzekł do niego: Choćby się wszyscy zgorszyli z ciebie, ja się nigdy nie zgorszę. Rzekł mu Jezus: Zaprawdę powiadam ci, że jeszcze tej nocy, zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz. Rzecze mu Piotr: Choćbym miał z tobą umrzeć, nie zaprę się ciebie. Podobnie mówili i wszyscy uczniowie [Mt 26,31-35].

Nie tylko Judasz okazał się uczniem całkowicie zawodnym. W nocy z czwartku na piątek cała reszta też dała plamę. Zapewnienia Piotra: Panie z tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć [Łk 22,32] - okazały się słowami pustymi. Najpierw nikt z nich nie był w stanie dotrzymać Jezusowi towarzystwa w modlitwie. Potem nastąpiła chwila aresztowania Pana. Wtedy wszyscy uczniowie Go opuścili i uciekli [Mt 26,56].

Chciałoby się myśleć, że we współczesnych kręgach ewangelikalnych mamy całe mnóstwo wiernych Bogu braci i sióstr, a tylko nieliczni okazują się judaszami. Jednakże piąty dzień Wielkiego Tygodnia pozbawia nas takich złudzeń. Jak wówczas każdy z wybranych przez Jezusa uczniów zawiódł Go w jakiś sposób, tak i dzisiaj nie ma ani jednego sprawiedliwego, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga; Wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego [Rz 3,10-12]. Przestańmy chwalić się swoimi modlitwami, postami, misjami, darami duchowymi i objawieniami. Nikt nie ma prawa nosić wysoko głowy i czuć się lepszym od innych, gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej [Rz 3,23]. Kto dobrze myśli o sobie, ten tym boleśniej, jak niegdyś Piotr, któregoś dnia przekona się o tym, że jest jak inni - słaby i grzeszny.

Smutna informacja o zawodności wszystkich uczniów Jezusa uwypukla wszakże błogosławioną prawdę o łasce Bożej, okazanej nam w Jezusie Chrystusie. Tak, to prawda! Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas zboczył na swą drogę, a PAN włożył na Niego nieprawość nas wszystkich [Iz 53,6]. Jednakowo wszyscy zasługiwaliśmy na karę, lecz wszyscy też mamy jednakowy dostęp do tronu łaski miłosiernego Boga. Bóg poddał wszystkich w niewolę nieposłuszeństwa, aby się nad wszystkimi zmiłować [Rz 11,32]. Syn Boży zrównał nas i w ten sposób, że zapłacił za wszystkich jednakową i tę samą cenę. Oczyszczenie z grzechów i przebaczenie win nie następuje jednak z automatu. Konieczna jest osobista wiara. Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa są po to, aby każdy, kto w Niego uwierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny [Jn 3,16].

Nie ma mocnych. Nikt z nas sam w sobie nie jest dobry. Nikt o własnych siłach nie dostąpi zbawienia. Wszyscy potrzebujemy Jezusa. Tą otrzeźwiającą refleksją zachęcam dzisiaj każdego do uniżenia się przed Bogiem i do osobistej wiary w Syna Bożego.

16 kwietnia, 2025

Z czego tu się cieszyć?

Gałązka judaszowca z pierwszymi pączkami kwiatów
Parę lat temu posadziłem w przykościelnym ogrodzie drzewko o intrygującej nazwie - judaszowiec kanadyjski. Skąd wzięła się taka nazwa? Według bliżej nieznanej mi legendy podobno na drzewie tego gatunku powiesił się Judasz, gdy dopadły go wyrzuty sumienia. Osobliwością judaszowca są jego wiosenne kwiaty wyrastające bezpośrednio z pnia i konarów, zanim drzewo okryje się liśćmi. Parę dni temu po raz pierwszy zobaczyłem to na naszym judaszowcu.

Z ewangelii wiadomo, że Judasz wpisał się w historię Pana Jezusa jako czarny charakter Wielkiej Środy. I przybliżyło się święto Przaśników zwane Paschą. I szukali arcykapłani i uczeni w Piśmie sposobu, jak by go zgładzić; bali się bowiem ludu. W Judasza zaś, zwanego Iskariot, który należał do dwunastu, wstąpił szatan; I ten odszedłszy, umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży co do sposobu, jak im Go wydać. I ucieszyli się, i ułożyli się z nim, że mu dadzą pieniądze. A on zgodził się i szukał sposobu, jak by Go wydać z dala od ludu [Łk 22,1-6]. Cieszyć się można z różnych powodów. Byłoby najlepiej, gdybyśmy cieszyli się wyłącznie z tego, co dobre. Niestety, arcykapłanom i uczonym w Piśmie zdarzyło się cieszyć z bardzo złych powodów. Motywowani zawiścią pragnęli śmierci Jezusa. Dlatego Judasz ze swoją ofertą zdrady tak bardzo ich ucieszył. Właśnie nad tym zastanówmy się w połowie Wielkiego Tygodnia.

Niezależnie od rozmaitych dywagacji na temat Judasza i prób wybielania go w naszych czasach, Jezus jednoznacznie nazwał go synem zatracenia [Jn 17,12]. Szatański pomysł wydania Jezusa za trzydzieści srebrników został wyraźnie potępiony też w nauce apostolskiej. Z czegoś takiego nie wolno się cieszyć. Ba! Nie ciesz się z upadku swojego nieprzyjaciela, a gdy się potknie, niech się nie raduje twoje serce [Prz 24,17]. Nie paś oczu widokiem swojego brata w dniu jego nieszczęścia! Nie ciesz się z powodu synów Judy w dniu ich zagłady [Abd 1,12]. Nieszczęście - nawet nielubianych przez nas ludzi - nigdy nie powinno nas cieszyć.

W czynie Judasza kryje się wszakże jeszcze bardziej wyrafinowane zło. Otóż, gdy zdarzy się nam zejść z drogi prostolinijnego posłuszeństwa Słowu Bożemu, wówczas szukamy usprawiedliwienia i pociechy u kogoś, kto uczynił podobnie. Każdy głos kojący nasze zaniepokojone i obciążone sumienie zaczyna brzmieć nam, jak piękna muzyka. Cieszy nas każda wiadomość świadcząca, że w naszym błędzie nie jesteśmy sami. Judasz - jako uczeń Jezusa - dostarczył przeciwnikom Jezusa właśnie takiej wyjątkowej uciechy. W ścisłym gronie najbliższych Jezusa mieli odtąd kreta - człowieka, który za trzydzieści srebrników zaczął działać po ich myśli i zgodnie z ich planem.

Pomyślmy. Uczeń Jezusa, który realizuje szatański plan! Ktoś taki jest bardzo mile widziany przez osoby bezbożne, tzn. postępujące po swojemu. Gdy zaczynamy tracić wiarę, cieszy nas odstępstwo od wiary innych ludzi. Gdy robimy coś w niezgodzie z Biblią, znajdujemy oparcie w ludziach nam podobnych. Dla przykładu, nie dalej jak wczoraj pewna kobieta bardzo cieszyła się w Internecie po przeczytaniu książki, wg której kobiety mogą nauczać w kościele i być pastorami. Najwidoczniej wygłaszając kazania wcześniej odczuwała jakieś obawy, czy aby nie działa wbrew nauce apostolskiej. Teraz jednak jakiś autor ją uspokoił, a nawet pocieszył.  I z czego tu się cieszyć? Że nie tylko my jesteśmy nieposłuszni Bogu? Że również inni zlekceważyli Słowo Boże i wykroczyli poza wyznaczone granice nauki Chrystusowej? Że ktoś, jak my, również zdradził? 

O arcykapłanach żydowskich przeczytaliśmy, że ucieszyło ich to, co zrobił Judasz. Dzięki temu mogli skutecznie realizować swoje grzeszne plany zmierzające do uśmiercenia Jezusa. Judasz popełnił podwójne zło. Po pierwsze, zdradził Jezusa. Po drugie, stał się pomocny dla innych w czynieniu zła. Samemu zgrzeszyć to jedno, lecz ucieszyć innych w ich grzesznym postępowaniu - to grzech podwójny.