19 czerwca, 2023

Czy na próżno..?

Niegdyś biblijny Asaf, obserwując otaczający go świat i rozmyślając nad ceną uświęconego życia, miał chwile zwątpienia w sens swego postępowania. Albowiem, oto ci niezbożnymi będąc, mają pokój na świecie, i nabywają bogactw. Próżno tedy w czystości chowam ręce moje, a w niewinności serce moje omywam. Ponieważ mię cały dzień biją, a karanie cierpię na każdy poranek [Biblia Gdańska, Psalm 73,12-14]. Z powodu tej rozterki Asaf o mały włos zupełnie nie stracił wiary. A ja?

Gdy patrzę, jak niektórzy z taką łatwością pozostawiają lokalną społeczność Kościoła, a mimo to nadal bez przeszkód brylują w środowiskach chrześcijańskich i jakby nigdy nic są chętnie przyjmowani przez braci, to zachodzę w głowę, czy na próżno przez pół wieku trzymam się jednego środowiska kościelnego? Czy na próżno zawsze wiązałem prawidłowo rozumianą wiarę i praktyką chrześcijańską z przynależnością do biblijnego zboru? Czy na próżno do dzisiaj pytam gości z jakiego zboru do nas przyjechali?

Gdy dowiaduję się, że w zborach Kościoła, do którego przynależę, za kazalnicę zapraszani są ludzie, którzy swego czasu zostali z niego usunięci za głoszenie niebiblijnej nauki i do dzisiaj się z niej nie wycofali, to nachodzi mnie wątpliwość, czy nie na próżno - zapraszając kaznodziejów do głoszenia Słowa Bożego - zawsze chciałem mieć pewność, że z kazalnicy popłynie czysta ewangelia? Czy na próżno w latach palących potrzeb finansowych rezygnowałem z ofert wsparcia tylko dlatego, że ludzie wraz z pieniędzmi chcieli przywieźć do zboru wątpliwą naukę i praktykę? 

Gdy słyszę, że w moim kościele można się rozwieść, w obrębie tego samego zboru poszukać sobie nowej partnerki i na miejscu ponownie wziąć ślub kościelny, to zastanawiam się, czy na próżno przed laty we łzach błagałem bliskie mi osoby, aby pomimo trudności ratowały swój związek i w nim trwały? Nie mogłem głosić inaczej, bo od lat znam naukę Słowa Bożego, że należy strzec tego zatem w swoim duchu i niech nikt nie będzie niewierny żonie swojej młodości! Gdyż nienawidzę jej oddalania - mówi PAN, Bóg Izraela [Mal 2,16]. Czy na próżno wielu chrześcijan - w myśl nauki apostolskiej: 'niech się z nim nie rozwodzi' oraz 'niech się z nią nie rozwodzi' [1Ko 7,12-13] - trwa w związku małżeńskim, nawet jeśli ich współmałżonek nie wierzy w Jezusa Chrystusa? Czy na próżno utwierdzałem braci i siostry w słuszności takiego podejścia do sprawy?

Gdy dzisiaj czytam, że młodzież ze zboru, który przez lata mocno trzymał się zdrowej nauki Chrystusowej, nawiązuje kontakt oraz przyjacielską współpracę z ludźmi ze środowisk, którym trudno przypisać podobną dbałość o czystość doktryny chrześcijańskiej, to już nie wiem, czy nie na próżno przez lata podkreślałem apostolskie wezwanie, by nie przyjmować do domu człowieka i nie mówić mu: Witaj! [2Jn 1,10] jeżeli nie trzyma się on nauki Chrystusowej? Czy nasi ojcowie wiary i poprzednicy w służbie Bożej na próżno przed laty przeciwstawiali się doktrynie dobrobytu, ordynowaniu kobiet i innym wątpliwym praktykom przywożonym z Zachodu, skoro dzisiejsi przywódcy nie widzą w tym żadnego problemu?  

Gdy natrafiam w Internecie na koncert, gdzie muzycy ze środowisk ewangelicznych, swoim talentem i obecnością przyozdabiają popularne wierzenia ludowe i zorganizowane bałwochwalstwo o światowym zasięgu, to biję się z myślami, czy nie na darmo od lat za apostołem Pawłem pytam, co ma wspólnego sprawiedliwość z bezprawiem albo ca za współudział światła z ciemnością? Co też za harmonia między Chrystusem a Beliarem lub jaki dział wierzącego z niewierzącym? Jaka zgoda między przybytkiem Boga a bóstwami... [2Ko 14-16]? Czy na próżno wzywam, aby biblijnie wierzący muzycy, nawet za cenę rezygnacji z szerszej kariery artystycznej, skupili się na oprawie muzycznej zgromadzeń i akcji ewangelizacyjnych organizowanych przez prawdziwych chrześcijan? Przecież nawet najbardziej szumna kariera w świecie wkrótce przestanie mieć znaczenie. Przede wszystkim więc należy zadbać o dobre notowania w oczach PANA, bo te liczyć się będą w wieczności.

Ośmielam się wciąż jeszcze żywić nadzieję, że nie na próżno biegałem i nie na próżno się trudziłem [Flp 2,16].

07 czerwca, 2023

AI o uwielbianiu Boga?

Jutro, 8 czerwca 2023 roku organizujemy w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE wewnątrzzborową konferencję o uwielbianiu Boga. Planujemy wystąpienie pięciu mówców, którzy pod wspólnym hasłem "JAK ZAKOCHANI" przedstawią rozmaite aspekty tego zagadnienia. Temat jest bardzo szeroki i niezwykle ważny z chrześcijańskiego punktu widzenia. 

Dzisiaj, w przeddzień konferencji zrobiłem swoisty eksperyment. Zapytałem Sztuczną Inteligencję, dlaczego powinienem uwielbiać Boga? Oto jej odpowiedź:

Witaj, To jest trudne pytanie, na które nie ma jednej prostej odpowiedzi. Różni ludzie mogą mieć różne powody i sposoby uwielbiania Boga. Niektóre z nich to:

 - Uwielbianie Boga jest odruchem serca, które zachwyca się Jego pięknem, dobrocią i wiernością. 

- Uwielbianie Boga jest bezinteresownym aktem, który nie oczekuje niczego od Niego, ale tylko wyraża wdzięczność i cześć dla Niego.

 - Uwielbianie Boga jest sposobem na zbliżenie się do Niego, poznawanie Go lepiej i doświadczanie Jego obecności .

 - Uwielbianie Boga jest postawą zaufania i nadziei, która pomaga nam patrzeć na rzeczywistość z Jego perspektywy i pokonywać trudności .

 - Uwielbianie Boga jest naśladowaniem świętych, którzy pokazali nam, że można Go uwielbiać w każdym położeniu życia, bo On jest wiernym przyjacielem.

 - Uwielbianie Boga jest odwróceniem myślenia od siebie i naszych spraw, a skupieniem się na Bogu, który jest pierwszy, panuje nad wszystkim i ma nad wszystkim kontrolę.

Może to Ci pomóc zrozumieć, dlaczego niektórzy ludzie uwielbiają Boga. A Ty co o tym myślisz?

Tak na pytanie o powody, dla których powinienem uwielbiać Boga, odpowiedziała Sztuczna Inteligencja. Bracia z Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE przygotowali się, by jutro temat ten omówić na podstawie Biblii. Zapraszam!

06 czerwca, 2023

Kto może pełnić służbę Bożą

Służba Boża to najwyższej wagi zadanie, jakie można człowiekowi wyznaczyć. Angażując się w duchową posługę winniśmy mieć na uwadze to, że stajemy przed zborem Pańskim, a nade wszystko, że jesteśmy przed obliczem samego Pana Jezusa Chrystusa i naprawdę mamy do czynienia z tym, co święte. Ranga tej służby powinna więc zawsze wywoływać w nas drżenie serca oraz zdwojoną dbałość o swój stan duchowy i zachowanie godne Boga. Biblia daje nam w tych sprawach konkretne wytyczne i przystępując do służby Bożej koniecznie trzeba nam się nimi kierować. Niezwykle ważne jest też i to, że do służby duchowej trzeba mieć Boże powołanie. Nikt nie ma prawa pełnić jej na własną rękę i z prywatnego nadania. 

 W czasach Starego Przymierza służbę w Namiocie Przybytku, a potem w Świątyni, pełnili wyłącznie Lewici. Mieli ściśle wyznaczone zajęcia i pory ich wykonywania. Aby brać w niej udział musieli obowiązkowo wykazywać się czystością moralną i rytualną. Koniecznie musieli się też trzymać zasad i przykazań określonych w Prawie Bożym. Gdy po okresie wygnania do Babilonu, Izraelici rozpoczynali na nowo służbę Bożą, prorok Zachariasz otrzymał wizję arcykapłana Jozuego, który z racji swego stanowiska obrazował cały naród. Udział poszczególnych osób w służbie Bożej został wówczas uzależniony od ich osobistej postawy. I oświadczył anioł PANA Jozuemu: Tak mówi PAN Zastępów: Jeśli będziesz chodził moimi drogami i jeśli będziesz strzegł powierzonych ci przeze Mnie obowiązków, to będziesz zarządzał moim domem, będziesz stróżem moich dziedzińców i pozwolę ci się poruszać między tymi, którzy tutaj stoją [Za 3,7]. Kto chciał przyłączyć się do służby Bożej, ten musiał dostosować się do Bożych wymogów.

Nie inaczej jest ze służbą Bożą w czasach Nowego Przymierza. Chociaż w Kościele nie potrzeba już kapłanów-pośredników, którzy reprezentowaliby nas przed Bogiem, albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus [1Tm 2,5] to jednak posługa duchowa w nim trwa i jest określona szeregiem wskazań apostolskich. Dotyczą one zarówno duchowych i moralnych kwalifikacji osób przystępujących do służby w Kościele, jak też zakresu, treści i przebiegu samej służby. Wszystko jednak zaczyna się od osobistej postawy chrześcijanina pragnącego mieć udział w służbie. Jeśli tedy kto siebie czystym zachowa od tych rzeczy pospolitych, będzie naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego [2Tm 2,21]. Duch Święty działa tu poprzez starszych zboru, którzy w nowych osobach dostrzegają oznaki duchowego odrodzenia, rozpoznają Boże powołanie do służby, wyznaczają im okresy próbne, a potem ordynują ich do stosownej posługi.

Od wielu już lat obserwuję niestety narastającą dowolność przy obsadzaniu stanowisk w służbie duchowej. Włączane są w nią osoby niespełniające wymogów nauki apostolskiej. Często do zaangażowania w służbę wystarcza sama chęć zgłaszającego się kandydata. Dochodzi przy tym do powolnego ale coraz widoczniejszego obniżania norm biblijnych. Dużym problemem w środowiskach ewagelikalnych stali się samozwańczy pastorzy, nauczyciele, przywódcy i rozmaitej maści działacze. W czasach, gdy z dnia na dzień każdy może zarejestrować sobie firmę i rozpocząć działalność gospodarczą na własną rękę, są ludzie, którzy tak myślą też o służbie Bożej. Świat wypełnia się więc mnóstwem prywatnych słów, poglądów i propozycji, za którymi nie stoi żaden autorytet. Na domiar złego część z nich jest z gruntu fałszywa. Jeżeli to wszystko mielibyśmy nazywać służbą Bożą, to przyłożylibyśmy rękę do jeszcze większej dezorientacji.

Bóg chce mieć ludzi w swojej służbie. Czujemy się bardzo zaszczyceni tym, że Kościołowi powierzył swoją Ewangelię. Jednak Zachariaszowa wizja arcykapłana Jozuego oraz szeroki zakres apostolskich wskazówek każą nam traktować służbę Bożą z wyjątkową powagą. Obowiązuje nas w niej bezdyskusyjne posłuszeństwo Słowu Bożemu. Od sług Bożych domaga się ono m.in. oddzielenia od świata, trwania w uświęceniu oraz gotowości do poddania się duchowemu nadzorowi innych starszych Kościoła. 

03 czerwca, 2023

Odpoczynek, nie bezczynność

Gdy czytam w Biblii, że Bóg zakończył stwarzanie świata i w siódmym dniu odpoczął, to nie myślę, że przyjął On postawę bezczynności. Żywię przekonanie, że raczej Bóg odpoczął w sensie stanu zadowolenia z dokonanego dzieła, aniżeli zrobienia sobie wolnego od wszelkich zajęć. Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam [Jn 5,17] - powiedział Jezus. Poczucie dobrze wykonanej - zwieńczonej osiągnięciem zamierzonego celu - pracy, sprawia ogromną przyjemność i odprężenie. I spojrzał Bóg na wszystko, co uczynił, a było to bardzo dobre [1Mo 1,31]. Odpocznienie i ulga bierze się też ze świadomości, że to, co zostało utworzone, prawidłowo działa i się rozwija. I tak się stało [1Mo 1,30]. 

Nieskromnie powiem, że też tak mam. Nie potrzebuję ani jednego dnia, w którym miałbym nic nie robić. Odpoczywam, obserwując i ciesząc się dobrymi efektami wykonanej pracy. Gdy patrzę jak rośnie posadzona przeze mnie roślina, jak tętni życiem zbudowany przez nas dom modlitwy i jak wzrastają duchowo ludzie, którym głosiłem Słowo Boże - to naprawdę mnie to relaksuje. Przez minione czterdzieści lat ani razu nie przyszło mi do głowy, by jechać gdzieś na urlop z dala od zboru. Zawsze jechaliśmy razem z braćmi i siostrami w Chrystusie, bo bez nich chyba nie potrafiłbym prawdziwie odpoczywać. Tak też z Bożą pomocą będzie w sierpniu bieżącego roku. Pojedziemy w gronie ponad sześćdziesięciu osób do Rajgrodu, by przez tydzień wypoczywać, ciesząc się społecznością z ludem Bożym.

Sednem i całą tajemnicą mojego odpocznienia jest oczywiście mój bliski związek z Jezusem Chrystusem. Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie [Mt 11,28]. Po tym, jak uwierzyłem w Niego, na własnej skórze zacząłem odczuwać, jak wygląda życie w ciągłym odpocznieniu. Syn Człowieczy jest Panem sabatu [Łk 6,5], więc niezależnie od tego, ile trudu ponoszę w pracy dla Pana, Jego bliskość relaksuje mnie i sprawia mi ukojenie. Dobrze tę myśl oddaje przekład Biblii Gdańskiej. Weźmijcie jarzmo moje na się, a uczcie się ode mnie, żem Ja cichy i pokornego serca; a znajdziecie odpocznienie duszom waszym; Albowiem jarzmo moje wdzięczne jest, a brzemię moje lekkie jest [Mt 11,29-30]. Jednym słowem, odpoczywam nosząc brzemię Pana i chodząc w Jego jarzmie.

Oczywiste, że co jakiś czas potrzebuję się dobrze wyspać. Zrozumiałe, że po wysiłku fizycznym należy pozwolić mięśniom odpocząć, lecz nie wyobrażam sobie odpoczynku polegającego na całkowitej bezczynności. Jestem dzieckiem Bożym. Z tej racji noszę w sobie Jego naturę. Czy nie wiesz? Czy nie słyszałeś? Bogiem wiecznym jest Pan, Stwórcą krańców ziemi. On się nie męczy i nie ustaje, niezgłębiona jest jego mądrość. Zmęczonemu daje siłę, a bezsilnemu moc w obfitości. Młodzieńcy ustają i mdleją, a pacholęta potykają się i upadają, lecz ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają [Iz 40,28-31].