30 listopada, 2021

Zaproszenie do świątecznych rekolekcji

Tegoroczne święta Narodzenia Pańskiego w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE zostaną poprzedzone dwudziestopięciodniowymi rekolekcjami. Zaczniemy je jutro, 1 grudnia, a zakończymy - z Bożą pomocą - w pierwszy dzień świąt, czyli 25 grudnia 2021 roku. W tej niezwykłej przygodzie duchowej, organizowanej w historii naszego zboru po raz pierwszy, posiłkować się będziemy książeczką Johna Pipera pt. "Dobra Nowina o Wielkiej Radości", proponującą krótkie rozważania na każdy z zaplanowanych dni. Wszystkie gospodarstwa domowe z kręgów członkowskich CCNŻ otrzymają te rozważania w prezencie, co stworzy możliwość pełniejszego uczestnictwa we wspólnym przeżywaniu rekolekcji.  

Jednym z powodów, dla których jako starsi Zboru zdecydowaliśmy się coś takiego zaproponować braciom i siostrom w grudniowe dni, jest próba pozytywnego ukierunkowania naszej aktywności w tym czasie. Zazwyczaj w grudniu wzmaga się krytyka świąt Narodzenia Pańskiego. Wielu gorliwych, szczerych chrześcijan daje się wciągać w dyskusję o niebiblijnych korzeniach tych świąt i wytykanie powierzchowności, a nawet szkodliwości samego świętowania. 

W tym roku nasze środowisko zapulsuje wspólnym rozmyślaniem i rozmowami o różnych aspektach Dobrej Nowiny o Jezusie Chrystusie. Żaden krytyk nie będzie miał prawa nam zarzucić, że skupiamy się na świątecznych ozdobach, potrawach i prezentach. Siebie samych ustrzeżemy przed wyrzutami sumienia, że znowu nie byliśmy dostatecznie skoncentrowani na istocie cudu Wcielenia Syna Bożego. Możliwe, że w ten sposób zaświecimy też dobrym przykładem dla kogoś z naszych bliskich i znajomych.  Nade wszystko zaś, samemu Panu naszemu, Jezusowi Chrystusowi tymi rekolekcjami damy świadectwo, że Go kochamy i bardzo jesteśmy Mu wdzięczni, że przyszedł na świat, aby nas zbawić. 

Zapraszam wszystkich członków naszego zboru do aktywnego uczestnictwa w świątecznych rekolekcjach. Każdego dnia rano przeczytajmy rozważanie z otrzymanej książki i rozmyślajmy o poruszonej w nim sprawie. Nie będziemy w tym celu specjalnie się zgromadzać. Wykorzystajmy wszakże - skwapliwiej niż zazwyczaj - wszelkie zwyczajne kontakty z braćmi i siostrami, rodzinne i przyjacielskie rozmowy, spotkania w grupach domowych, kontakty internetowe i telefoniczne. Dzielmy się i wzajemnie ubogacajmy swoimi uwagami i przemyśleniami. Sam jestem ciekaw, jak nam się to uda i na ile rzeczywiście z tych rekolekcji skorzystamy.

Postaram się każdego dnia naszych rekolekcji być w tym celu obecny też na moim blogu "Dzisiaj w świetle Biblii". Zaglądajcie.

26 listopada, 2021

Bardziej powrót niż odejście

Fizyczna śmierć w powszechnym odczuciu jest traktowana jako swego rodzaju porażka. Wynika to z faktu, że tę naszą doczesność w ciele uczyniliśmy ośrodkiem życia. Z tego punktu widzenia jest dla nas jasne, że gdy rodzi się dziecko, to do nas przychodzi. Gdy zaś ktoś umiera, wówczas nazywamy to odejściem. W tej sytuacji naturalnym jest to, że wypełnia nas uczucie żalu i nieszczęścia.

Doświadczając duchowego odrodzenia, rodząc się na nowo z wody i z Ducha, przez wiarę w Jezusa Chrystusa stajemy się domownikami Boga. W sferze duchowej zostajemy przeniesieni do prawdziwego centrum życia! Jest to społeczność z Ojcem, z Synem Bożym i z Duchem Świętym. Żyjąc na co dzień w Chrystusie, swoją fizyczność odczuwamy jako swego rodzaju dyskomfort, gdyż wiemy, że dopóki przebywamy w ciele, jesteśmy oddaleni od Pana [2Ko 5,6]. Jesteśmy wszakże celowo posłani przez Niego, abyśmy w ciele wykonywali na tym świecie powierzone nam zadania. Jak mnie posłałeś na świat, tak i ja posłałem ich na świat [Jn 17,18] - powiedział Syn Boży w znanej rozmowie z Ojcem. 

Żyjąc na ziemi, nosimy już w sobie dar życia wiecznego. Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki [Jn 11,25-26] - powiedział Pan Jezus. Dobrze jest też mieć na uwadze błogosławioną prawdę, że On ma klucze śmierci i piekła [Obj 1,18]. Ten, kto uwierzył w Jezusa Chrystusa i Mu służy, nawet fizycznie nie umrze już bez Jego woli. Chociażby bardzo chciał wracać do Domu, to pozostaje w dyspozycji Chrystusa Pana. Widać to na przykładzie apostoła Pawła, który swego czasu w natchnieniu Ducha pisał do Filipian: Pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej; lecz z drugiej strony pozostać w ciele, to ze względu na was rzecz potrzebniejsza. A to wiem na pewno, że pozostanę przy życiu i będę z wami wszystkimi, abyście robili postępy i radowali się w wierze [Flp 1,23-25]. Tylko owocna służba Bogu nadawała sens jego dalszemu życiu w ciele.

Prawdziwy chrześcijanin, z tej racji, że jest szczerze oddany Chrystusowi i sercem lgnie do coraz pełniejszej społeczności z Bogiem, w każdej chwili jest gotowy i chętny do powrotu. Gdy na horyzoncie pojawia się śmierć fizyczna, wówczas - nie rozumiejący stanu jego serca - ludzie zaczynają nad nim się użalać. A on? Co czynicie, płacząc i rozdzierając serce moje? Ja przecież gotów jestem nie tylko dać się związać, lecz i umrzeć w Jerozolimie dla imienia Pana Jezusa [Dz 21,13]. On w powrocie do Domu i spotkaniu z umiłowanym Zbawicielem i Panem widzi dla siebie same dobro.

Jak więc należałoby traktować śmierć chrześcijanina? To zależy z jakiego punktu widzenia na nią popatrzymy. Gdy trwamy w Ojcu i Synu, i w Duchu Świętym, to od strony Nieba widzimy sługę Bożego powracającego do Domu. Drogocenna jest w oczach Pana śmierć wiernych Jego [Ps 116,15]. Tak było w wizji Jana apostoła: I usłyszałem głos, mówiący z nieba: "Napisz: Szczęśliwi, którzy w Panu umierają - już teraz. Zaiste, mówi Duch, niech odpoczną od swoich mozołów, bo idą wraz z nimi ich czyny" [Obj 14,13]. Kolejne dziecko Boże wraca! Grają niebiańskie fanfary! 

Właśnie tak ludzie duchowi patrzą na koniec fizycznego życia na ziemi. Czas rozstania mego z życiem nadszedł. Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego [2Ts 4,6-8]. Pomyślmy, co przepełnia nasze serce, gdy ktoś nam bardzo bliski, po wielu trudach i niebezpieczeństwach, powraca do nas z długiej podróży? Może i ktoś tam daleko, jakiś jego towarzysz, smuci się, że ich wspólna przygoda się skończyła. My wszakże radujemy się, że wreszcie wraca i będziemy go mieć w domu. 

Ostatnio radość w Niebie musi być bardzo intensywna. Patrząc choćby tylko na krąg moich Znajomych, widzę, jak słudzy Boży, jeden po drugim, po trudach ziemskiej podróży wracają do Domu! Mariusz, lat 30. Aleksandra, lat 34. Lidia, lat 84. Cezary, lat 60. I co słyszą? Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego [Mt 25,23]. I jak tu się w Panu nie uradować? Przecież jesteśmy coraz bardziej już tam, a coraz mniej tutaj. Chyba, że wciąż patrzymy na śmierć chrześcijanina od strony ziemi, jakby to nie Niebo, a doczesność była ośrodkiem życia i naszej radości.

23 listopada, 2021

Zło obrócone w dobro

Obojętnie, czy coś wydarza się na scenie ogólnoświatowej, czy też tylko na naszym podwórku, wielu z nas ulega nieodpartej potrzebie natychmiastowej reakcji i wypowiadania się na każdy temat. W ocenie zaistniałych faktów niestety posługujemy się często bardzo uproszczonym kryterium. Z tego powodu, wyrażając zdanie, że coś jest dobre lub złe, rozmijamy z prawdą. Jesteśmy przekonani, że nazywamy rzeczy po imieniu, a nieraz bywa, że to, co uznaliśmy za szczęście i błogosławieństwo, jest pierwszym krokiem do duchowego upadku. I odwrotnie, coś wydaje się nam nieszczęściem i porażką, a staje się pierwiastkiem wielkiej radości i sukcesu.

Bardzo dobrze to ujął syn patriarchy izraelskiego Jakuba, biblijny Józef, który - jak powszechnie wiadomo - doświadczył w młodości wiele złego. Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się dziś dzieje: zachować przy życiu liczny lud [5Mo 50,20]. Można oczywiście i nie bez racji użalać się nad tym młodzieńcem. Wszakże bliższa analiza losów Józefa każe dojść do wniosku, że każda z jego przykrości była warunkiem i zaczynem późniejszego powodzenia, nie tylko dla niego samego.

Jeżeli ktoś dzisiaj, bez należytego wgłębienia się w temat, patrzy na losy biblijnego Izraela, ten może wysnuć błędny wniosek na temat postępowania Bożego z tym narodem. Tymczasem wszystko, co Bóg przez wieki robił z Izraelem, jest częścią wielkiego planu zbawienia, obejmującego wszystkie narody. Wszak wskutek ich upadku zbawienie doszło do pogan, aby w nich wzbudzić zawiść. Bo jeśli ich upadek stał się bogactwem świata, a ich porażka bogactwem pogan, to o ileż bardziej ich pełnia? [Rz 11,11-12]. Biblia mówi, że - owszem - z powodu grzechu i braku opamiętania w Izraelu, Bóg odrzucił swój wybrany naród. Lecz to odrzucenie, chociaż wygląda jak wielka porażka Bożego planu zbawienia, zapowiada dobrą zmianę i chwalebny koniec już nie tylko dla Żydów. Co do ewangelii, są oni nieprzyjaciółmi Bożymi dla waszego dobra, lecz co do wybrania, są umiłowanymi ze względu na praojców. Nieodwołalne są bowiem dary i powołanie Boże [Rz 11,28-29].

"Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" - głosi przysłowie ludowe. Porażki życiowe i niesprzyjające sytuacje często prowadzą w rezultacie do korzystnych zmian - objaśnia je Wielki słownik języka polskiego. Gdy w moim życiu ma miejsce coś, co powszechnie uznawane jest za złe, włączam szósty zmysł i zaczynam wyglądać dobrego. Jestem przecież dzieckiem Bożym. Nawet duchowe upadki mnie nie pogrążą, bo choć sprawiedliwy siedem razy upadnie, jednak znowu się podniesie [Prz 24,16]. Umie Pan wyrwać pobożnych z pokuszenia [2Pt 2,9]. Niech sobie ktoś nawet i tańczy nad moim rzekomym grobem. Parę razy w moim życiu już się przekonałem, że dzięki wierze w Jezusa Chrystusa, nawet zło Bóg obraca mi w dobro. A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani [Rz 8,28].

Pytam więc: Czy Bóg odrzucił swój lud? Bynajmniej. (...) Nie odrzucił Bóg swego ludu, który uprzednio sobie upatrzył [Rz 11,1-2]. Raczej Bóg swój lud pomnożył. Kto może, niech pojmie mądrość, łaskę i wspaniałomyślność Bożą.

15 listopada, 2021

Solidarność międzypokoleniowa w rodzinie i zborze

Zbliżają się święta Narodzenia Pańskiego zwane świętami rodzinnymi. Mobilizujemy się w tych dniach, aby trochę czasu spędzić w gronie swojej rodziny, chociaż coraz częściej bywa, że na czas świąt bogatsi wylatują gdzieś na ciepłą plażę, zostawiając innym członkom swojej rodziny co najwyżej kontakt z ich psem czy kotem. Powszechnym się staje, że mieszkamy, odpoczywamy, podróżujemy a nawet praktykujemy wiarę w gronie rówieśniczym, często świadomie oddzieleni od wcześniejszego lub późniejszego pokolenia.

W jednym z opracowań naukowych autorstwa prof. Anny Wachowiak pt. „Polskie uwarunkowania starzenia się w miejscu” czytamy: „W dobie kultu młodości liczna populacja ludzi starszych postrzegana jest jako jednolita masa wiekowa, co budzi skłonność do stereotypizacji i zachowań dyskryminacyjnych. Wielu seniorów czuje, że są ignorowani i niepotrzebni, podobnie jak wielu młodych spotykających się z obojętnością i nieakceptacją dorosłych. Tworzą dwa pokolenia o niskim statusie społecznym i z poczuciem niekompetencji”.  (Znane i nieznane oblicza starości jako obszar wyzwań dla społeczeństw XXI wieku. Redakcja  naukowa Małgorzata Herudzińska, wyd. SGGW 2019).

Z badań społecznych wynika, że jesteśmy społeczeństwem o niskim stopniu gotowości do wspierania osób starszych. W dalszej części wspomnianego wyżej opracowania czytamy: „Respondenci, zapytani o zakres solidarności z osobami starszymi, wyrażającej się udzielaniem pomocy osobom dotkniętym uciążliwościami wieku starszego, zadeklarowali taką pomoc w 29 procentach”. (…) „Uzyskane odpowiedzi świadczą też o rodzinnym charakterze tej gotowości, gdyż świadczącymi pomoc byli zazwyczaj członkowie najbliższej rodziny”.

Starsi Polacy pamiętają czasy, gdy panowała u nas moda na rozbudowaną tzw. socjosferę, czyli infrastrukturę socjalną, taką jak żłobki, przedszkola, stołówki pracownicze, wczasy fundowane przez zakład pracy itd. Z racji tej polityki państwa można było mniej liczyć na rodzinę. Dzisiaj podobnie dzieje się za sprawą rynku, który oferuje szereg usług zmniejszających potrzebę polegania na członkach rodziny. Przykładem mogą być wyrastające, jak grzyby po deszczu, domy opieki dla seniorów albo fundusze hipoteczne oferujące osobom po sześćdziesiątce dożywotnią rentę za dom lub mieszkanie. Polityka powodująca mniejsze zaangażowanie rodziny w organizację opieki, polegająca na rozbudowie i oferowaniu usług opiekuńczych przez państwo lub rynek nazywa się defamiliazacją. Pogłębia ona przepaść między pokoleniami. Stąd socjologowie coraz mocniej podkreślają wartość familizacji polityki społecznej i zachęcają do jej stosowania.

Zjawisko swoistej defamilizacji obserwujemy też – niestety - w środowiskach chrześcijańskich. Jednym z przejawów tego procesu jest zakładanie wspólnot dedykowanych osobom zbliżonym do siebie wiekowo, zawodowo bądź kulturowo. Większe społeczności lokalne szczycą się kościołami dziecięcymi i młodzieżowymi działającymi równolegle z kościołem głównym, wprawdzie w tym samym środowisku, ale jednak oddzielnie. Wiele lat temu naocznie zetknąłem się z tym w Seulu, gdy po niedzielnym nabożeństwie porannym wielotysięcznego zboru, zabrano mnie po południu do ‘kościoła młodzieżowego’ tego samego zboru. Również w Polsce przybywa miejsc przyciągających rodziców ofertą ‘kościoła dziecięcego’, który zajmie się ich dziećmi w niedzielę. Parę miesięcy temu, próbując zarezerwować na przyszłe lato jeden z ośrodków chrześcijańskich w celu zorganizowania w nim zborowych wczasów rodzinnych, od kierownika tego ośrodka usłyszałem, że w ogóle nie będzie już udostępniać go dla rodzin, a wyłącznie na obozy dziecięce i młodzieżowe. 

Starszym i młodym członkom kościoła wydaje się to być na rękę. Indywidualizm zarówno jednych jak i drugich chętnie wykorzystuje, a nawet stwarza, okazje do spędzania czasu bez siebie. Przeżyłem to we własnej rodzinie, gdy po jednym z wyjazdów zagranicznych moje dzieci dały mi do zrozumienia, że następnym razem w tak ciekawe miejsce wolałyby udać się same. Moje towarzystwo okazało się dla nich uciążliwe z powodu odmienności naszych preferencji i zainteresowań. Mają rację, że jesteśmy różni. Lecz uwaga! To sprzyja tworzeniu i pogłębianiu się przepaści między pokoleniami. W dalszej konsekwencji źle wpływa na socjosferę rodziny. Z czasem wygodniej będzie już nie tylko oddzielnie wyjeżdżać na wakacje, ale także jadać obiady, robić zakupy a nawet oglądać mecz. W sferze życia kościelnego doświadczyliśmy tego np. w relacjach z ukraińskimi braćmi i siostrami. Witani tu z miłością i nadzieją na duchowe wzmocnienie, początkowo chcieli brać udział w życiu polskich zborów. Wystarczyło jednak paru lat, gdy zaczęli tworzyć w naszym kraju własne, odrębne wspólnoty. Znam przypadki, że teraz próbują przyciągać do siebie Polaków, odciągając ich od rodzimych społeczności.

Wszyscy znamy pierwotny model rodziny jako wspólnoty wielopokoleniowej. Tradycyjna rodzina, zazwyczaj trzy lub czteropokoleniowa, zamieszkiwała pod jednym dachem, a jej domownicy solidaryzowali się ze sobą na wszystkie możliwe sposoby. Dzisiaj też takiej wewnątrzrodzinnej solidarności nam potrzeba. Solidarności nie tylko w walce przeciwko złu. To Polacy potrafią. Udowodniliśmy to stawiając czoła niechcianym tu systemom politycznym. Nawet filmowy Kargul i Pawlak są w stanie na chwilę się zjednoczyć w obliczu zewnętrznego wroga. Jednak tak samo, a nawet jeszcze bardziej, potrzebna nam jest solidarność ku dobremu. Solidarność w utrzymaniu zgody, we współdziałaniu, we wzajemnej trosce i opiece. Czy stać nas i na tak rozumianą solidarność?

Biblia wyraźnie wskazuje, że Bóg chce mieć wszystkie pokolenia i obydwie płcie razem. Zgromadź lud, mężczyzn, kobiety, dzieci i obcych przybyszów, którzy przebywają w twoich bramach, aby usłyszeli i aby nauczyli się bojaźni Pana, Boga waszego, i pilnie spełniali wszystkie słowa tego zakonu (5Mo 31,12). Bo wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa. Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie (Ga 3,27-28).

Model wielopokoleniowej rodziny w Izraelu był dowodem błogosławieństwa Bożego. Błogosławiony każdy, który się boi Pana, który kroczy jego drogami! Owoc trudu rąk swoich spożywać będziesz, będziesz szczęśliwy i dobrze ci się powiedzie. Żona twoja będzie jak owocująca winnica w obrębie zagrody twojej, dzieci twoje jak sadzonki oliwne dokoła stołu twego. Tak oto błogosławiony będzie mąż, który się boi Pana! Niech ci błogosławi Pan z Syjonu, abyś oglądał szczęście Jeruzalemu po wszystkie dni życia twego! I abyś oglądał dzieci synów twoich! Pokój nad Izraelem! (Ps 128,1-6). O, jak dobrze i miło, gdy bracia w zgodzie mieszkają! (…) Tam bowiem Pan zsyła błogosławieństwo, życie na wieki wieczne (Ps 133).

Nie trzeba tego pisać, że wszystkich chrześcijan obowiązuje wzór pierwszego zboru jerozolimskiego. Biblia przedstawia go jako wielopokoleniową społeczność o charakterze rodzinnym, z dobrze zorganizowaną socjosferą. Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne, i sprzedawali posiadłości i mienie, i rozdzielali je wszystkim, jak komu było potrzeba. Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca, chwaląc Boga i ciesząc się przychylnością całego ludu. Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni (Dz 2,44-47). Ten przykład apostolski prowadzi nas do tworzenia i uruchamiania w zborze stosownych mechanizmów opieki i wzajemnej troski. Duszpasterstwo, służba charytatywna, służba odwiedzania, opieka domowa, a w miarę możliwości także stacjonarna, to stałe elementy dobrze funkcjonującego zboru.

Pismo Święte nie tylko zaleca, ale wręcz nakazuje nam solidarność międzypokoleniową. Przed siwą głową wstaniesz i będziesz szanował osobę starca; tak okażesz swoją bojaźń Bożą; Jam jest Pan (3Mo 19,32). Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom swoim w Panu, bo to rzecz słuszna. Czcij ojca swego i matkę, to jest pierwsze przykazanie z obietnicą: Aby ci się dobrze działo i abyś długo żył na ziemi (Ef 6,1-4). Podobnie młodsi, bądźcie ulegli starszym; wszyscy zaś przyobleczcie się w szatę pokory względem siebie, gdyż Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym łaskę daje (1Pt 5,5).

Wspólnota naśladowców Chrystusa winna cechować się też należytą troską o dzieci. I przynosili do niego dzieci, aby się ich dotknął, ale uczniowie gromili ich. Gdy Jezus to spostrzegł, oburzył się i rzekł do nich: Pozwólcie dziatkom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, albowiem takich jest Królestwo Boże (Mk 10,13-14). Osobom starszym nie wolno lekceważyć nikogo tylko dlatego, że jest młodszy. Niechaj cię nikt nie lekceważy z powodu młodego wieku (1Tm 4,12). Rodzice powinni zadbać o mądrą miłość w egzekwowaniu swej władzy rodzicielskiej. Ojcowie, nie rozgoryczajcie dzieci swoich, aby nie upadały na duchu (Kol 3,21). 

Nauka apostolska wręcz nakazuje solidarność w rodzinie i zborze. Starszego mężczyzny nie strofuj, lecz upominaj go jak ojca, młodszych jak braci, starsze kobiety jak matki, młodsze jak siostry, z wszelką powściągliwością. Otaczaj szacunkiem wdowy, które rzeczywiście są wdowami. Jeżeli zaś która wdowa ma dzieci lub wnuki, to niech się one najpierw nauczą żyć zbożnie z własnym domem i oddawać rodzicom, co im się należy; to bowiem podoba się Bogu (1Tm 5,1-4). Trzeba nam unikać wszystkiego, co mogłoby dzielić ludzi w obrębie wspólnoty kościoła. Bracia moi, nie czyńcie różnicy między osobami przy wyznawaniu wiary w Jezusa Chrystusa, naszego Pana chwały. Bo gdyby na wasze zgromadzenie przyszedł człowiek ze złotymi pierścieniami na palcach i we wspaniałej szacie, a przyszedłby też ubogi w nędznej szacie, a wy zwrócilibyście oczy na tego, który nosi wspaniałą szatę i powiedzielibyście: Ty usiądź tu wygodnie, a ubogiemu powiedzielibyście: Ty stań sobie tam lub usiądź u podnóżka mego, to czyż nie uczyniliście różnicy między sobą i nie staliście się sędziami, którzy fałszywie rozumują? (Jk 2,1-4). 

Błędem zboru korynckiego było łączenie Wieczerzy Pańskiej z indywidualnymi, przyniesionymi z domu posiłkami. Wy tedy, gdy się schodzicie w zborze, nie spożywacie w sposób należyty Wieczerzy Pańskiej; każdy bowiem zabiera się niezwłocznie do spożycia własnej wieczerzy i skutek jest taki, że jeden jest głodny a drugi pijany. Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają? Co mam wam powiedzieć? Czy mam was pochwalić? Nie, za to was nie pochwalam (1Ko 11,20-22). Dobrą socjosferę rodziny lub zboru można popsuć nawet w imię osobistego zaangażowania w pracę kościelną i jej wspieranie. Czasem dużo łatwiej jest bowiem złożyć ofiarę na cele kultu religijnego, aniżeli zająć się chorą matką.  A dlaczego to wy przestępujecie przykazanie Boże dla nauki waszej? Wszak Bóg powiedział: Czcij ojca i matkę, oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech poniesie śmierć. A wy powiadacie: Ktokolwiek by rzekł ojcu lub matce: To, co się ode mnie jako pomoc należy, jest darem na ofiarę, nie musi czcić ani ojca swego, ani matki swojej; tak to unieważniliście słowo Boże przez naukę swoją (Mt 15,3-6). Żadną ofiarą złożoną na kościół nie mamy prawa usprawiedliwiać braku należytej troski o sędziwego ojca. 

Dla wzmocnienia solidarności międzypokoleniowej i podniesienia jej na wyższy poziom, dobrze jest rozmyślać o danym nam z góry wzorcu wzajemności Ojca, Syna i Ducha Świętego. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w jego ręce (Jn 3,35). Ojciec bowiem miłuje Syna i ukazuje mu wszystko, co sam czyni, i ukaże mu jeszcze większe dzieła niż te, abyście się dziwili (Jn 5,20). Świat musi poznać, że miłuję Ojca i że tak czynię, jak mi polecił Ojciec (Jn 14,31). Miałem Pana zawsze przed oczami mymi, gdyż jest po prawicy mojej, abym się nie zachwiał. Przeto rozweseliło się serce moje i rozradował się język mój, a nadto i ciało moje spoczywać będzie w nadziei, bo nie zostawisz duszy mojej w otchłani i nie dopuścisz, by święty twój oglądał skażenie. Dałeś mi poznać drogi żywota, napełnisz mnie błogością przez obecność twoją (Dz 2,25-28). 

Tajemnicą doskonałej solidarności Ojca i Syna jest miłość. Mając tę samą miłość, zgodni, ożywieni jednomyślnością (…) nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwałę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie. Niechaj każdy baczy nie tylko na to, co jego, lecz i na to, co cudze (Flp 2,2-4]. Trzymanie się standardu miłości w rodzinie i zborze zawsze zaowocuje solidarnością międzypokoleniową. Kto naprawdę miłuje, nie patrzy na nikogo z góry. Nie obraża się. Nie porzuca swojej rodziny duchowej, tylko dlatego, że coś się w niej mu nie spodobało. Wszystko niech się dzieje u was w miłości (1Ko 16,14) – wzywa Słowo Boże. Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie (Jn 13,34-35). 

Jak praktycznie zadbać o solidarność międzypokoleniową w rodzinie i kościele? Integrując pokolenia poprzez współpracę. Zwiększając aktywność osób starszych. Zapraszając do tej samej służby osoby w różnym wieku. Dopuszczając osoby młode i niedoświadczone przy jednoczesnym utrzymaniu w służbie ludzi dojrzałych i wypróbowanych. Błędem często popełnianym w kościele jest zbyt szybka wymiana pokoleń w służbie. Wprowadzenie ludzi młodych i przekazywanie im od razu pełnych kompetencji grozi poważnym niepowodzeniem. Nie może to być dopiero co nawrócony, gdyż mógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie diabelskie (1Tm 3,6). Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby (1Tm 3,10). 

Zapraszanie ludzi młodych do służby zazwyczaj przychodzi nam naturalnie i nie trzeba do tego większej determinacji. Troska o solidarność międzypokoleniową polega więc bardziej na przedłużaniu okresu udziału w służbie osób starszych. Na docenianiu i podnoszeniu kompetencji osób dojrzałych w wierze, a nie na ich pośpiesznej wymianie, gdy tylko na horyzoncie pojawia się ktoś młody i bardziej utalentowany. Trzeba nam utrzymywać osoby starsze w świadomości, że są potrzebne w zborze. Stwarzać im przestrzeń do wypowiedzi, modlitwy i praktycznej aktywności. Można w tym celu wykorzystywać szereg rozmaitych okoliczności takich jak np. urodziny, rocznice, ale też budować tę świadomość w codziennych rozmowach ze starszymi braćmi i siostrami.

Innym sposobem na solidarność międzypokoleniową jest podtrzymywanie procesu wspólnego uczenia się i rozwoju. Pamiętajmy, że podstawowym miejscem przyjmowania nauki i prawidłowego wzrostu duchowego wszystkich wierzących jest ich lokalny zbór. Uważajmy na rozmaite organizacje parakościelne, które oferując coś bardziej duchowego i ciekawego, w niedzielę odciągają nas od rodzinnego stołu. To zakłóca prawidłowe funkcjonowanie naszej rodzimej wspólnoty. Sami organizując jakąś konferencję i zapraszając na nią także osoby z innych społeczności, na niedzielę odsyłajmy ich do ich zborów. Obecność każdej z nich jest tam bardzo potrzebna i to z wielu powodów. Gdy przychodzi pora letniego lub zimowego wypoczynku, to koniecznie jedźmy na wczasy w gronie rodzinnym, najlepiej razem z innymi braćmi i siostrami w Chrystusie, wspierając się przy tym i lepiej poznając się wzajemnie. 

Dbajmy też w lokalnej społeczności kościoła o jednakowy dla wszystkich dostęp do środków technicznych. W dobie tak szybkiego postępu technologicznego starsi członkowie zboru mogą za nim nie nadążać i z tego tytułu cierpieć. W każdym wielopokoleniowym zborze potrzebne jest przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu osób starszych. Dzieci, a zwłaszcza wnuki, mają tu do odegrania bardzo ważną rolę. Polega ona między innymi na uczeniu osób starszych korzystania z Internetu. Wręcz systemowo dbajmy o to, aby osoba niezdolna do fizycznej obecności na nabożeństwie, miała stworzoną możliwość pośredniego uczestnictwa w nabożeństwach i wydarzeniach zborowych. 

Ostatnim przejawem solidarności międzypokoleniowej w rodzinie i zborze, jaką chcę tu wspomnieć, jest troska o należyty poziom zaspokojenia potrzeb materialnych wszystkich braci i sióstr trwających we wspólnocie. Taki przykład dali nam apostołowie Jezusa Chrystusa. Dobrze jest powołać w tym celu wielopokoleniowy komitet charytatywny, który znając realia miejscowej społeczności kościelnej, dbać będzie o niesienie stosownej i dostatecznej pomocy osobom w potrzebie. Skoro ojcem sierot i sędzią wdów jest Bóg w swym świętym przybytku (Ps 68,6), to zbór Pański koniecznie powinien wykazywać się należytą wrażliwością na zaspokajanie potrzeb osób znajdujących się w życiowych tarapatach.  

Ostatnie słowa Starego Testamentu ogłaszają ludowi Bożemu Nowego Przymierza niezwykłą przyszłość. Oto Ja poślę wam proroka Eliasza, zanim przyjdzie wielki i straszny dzień Pana, i zwróci serca ojców ku synom, a serca synów ku ich ojcom, abym, gdy przyjdę, nie obłożył ziemi klątwą (Ml 3,23-24). Innymi słowy można powiedzieć, że Pismo Święte zapowiada tu pełną solidarność międzypokoleniową dla ludzi żyjących według ewangelii. Królestwo Boże, które jest już obecne w sercach ludzi odrodzonych z Ducha Świętego, charakteryzuje się wzajemnym szacunkiem i oddaniem. Zarówno w obrębie poszczególnych rodzin chrześcijańskich jak i całej lokalnej wspólnoty kościoła panuje miłość. Spaja ona młodych i starszych sprawiając, że lgną do siebie i solidaryzują się we wszystkim. 

Dzięki temu również święta Narodzenia Pańskiego w naszym gronie upływać będą w atmosferze szczerej radości, że możemy być razem i wspólnie oddawać chwałę Bogu ciesząc się cudem wcielenia Syna Bożego.

11 listopada, 2021

Garść biblijnych fragmentów o niepodległości

Od dni naszych praojców tkwimy w wielkim grzechu aż do dnia dzisiejszego; z powodu naszych win popadliśmy my, nasi królowie, nasi kapłani, w ręce królów tych ziem w niewolę, pod miecz i na łup, i na pośmiewisko, jak to jest dzisiaj. A teraz jakby na chwilę spotkała nas łaska od Pana, Boga naszego, że ocalił nam resztkę i dał nam oparcie w swoim świętym miejscu, że Bóg nasz oświecił nasze oczy i dał nam nieco wytchnienia w naszej niewoli. Bo chociaż jesteśmy niewolnikami, lecz w naszej niewoli nie opuścił nas nasz Bóg, ale zapewnił nam przychylność królów perskich, pozwalając nam odżyć, abyśmy mogli wznieść świątynię naszego Boga i naprawić jej zniszczenia; dał nam mur ochronny w Judei i Jeruzalemie

Lecz co mamy teraz rzec, Boże nasz, skoro znowu przekroczyliśmy twoje przykazania, które nadałeś przez swoje sługi, proroków, mówiąc: Ziemia, do której wchodzicie, aby ją objąć w posiadanie, jest ziemią splugawioną obrzydliwościami ludów tej ziemi, którymi napełnili ją od krańca do krańca w swojej nieczystości. Nie dawajcie więc waszych córek ich synom za żony, a ich córek nie bierzcie za żony dla waszych synów; nie zabiegajcie o ich dobrobyt i powodzenie na wieki, abyście wzrósłszy w siłę korzystali z dóbr ziemi i mogli przekazać ją w dziedzictwie waszym synom na wieki. A po tym wszystkim, co spadło na nas z powodu naszych złych uczynków i wielkiej naszej winy - przy czym Ty, Boże nasz, nie wymierzałeś nam kary według winy naszej, lecz darowałeś nam tylu ocalonych - czy mamy znowu przekraczać twoje przykazania, spowinowacając się z tymi obrzydliwymi ludami? Czy nie popadniesz w gniew na nas aż do całkowitej zagłady, aby żadna resztka nie ocalała? [Księga Ezdrasza 9,7-14]. 

Błogosławiony naród, którego Bogiem jest Pan, lud, który wybrał sobie na dziedzictwo. Pan spogląda z nieba, widzi wszystkich ludzi. Z miejsca, gdzie przebywa, patrzy na wszystkich mieszkańców ziemi, On, który ukształtował serce każdego z nich, On, który uważa na wszystkie czyny ich. Nie licznemu wojsku zawdzięcza król swe zwycięstwo, nie swej wielkiej sile zawdzięcza wojownik ocalenie. Koń zawodzi, gdy chodzi o zwycięstwo, a wielka jego siła nie zapewni człowiekowi ocalenia. Oto oko Pana jest nad tymi, którzy się go boją, nad tymi, którzy spodziewają się łaski jego, aby ocalić od śmierci dusze ich i podczas głodu zachować przy życiu [Psalm 33,12-20].

I doszło mnie słowo Pana tej treści: Synu człowieczy! Jeżeli jaki kraj zgrzeszy przeciwko mnie, dopuszczając się niewierności i Ja wyciągnę swoją rękę przeciwko niemu, i uszczuplę jego zapasy chleba, i ześlę na niego głód, i wytracę z niego ludzi i bydło, to choćby nawet byli z nim ci trzej mężowie: Noe, Daniel i Job, wybawiliby przez swoją sprawiedliwość tylko swoje własne dusze - mówi Wszechmocny Pan. 

A jeżelibym przepuścił dzikie zwierzęta przez ten kraj tak, że wyludniłyby go i stałby się pustkowiem, i nikt nie wędrowałby po nim z powodu zwierząt, to choćby byli w nim ci trzej mężowie - jakom żyw - mówi Wszechmocny Pan - nie wyratowaliby ani synów, ani córek, tylko oni sami byliby wyratowani, a kraj stałby się pustkowiem. 

Albo jeżelibym sprowadził miecz na ten kraj i powiedział: Niechaj miecz przejdzie przez kraj! I wytępiłbym w nim ludzi i bydło, to choćby byli w nim ci trzej mężowie - jakom żyw - mówi Wszechmocny Pan - nie wyratowaliby ani synów, ani córek, tylko oni sami byliby wyratowani. 

Albo jeżelibym zesłał zarazę na ten kraj i wylał nań swój gniew w krwi przelewie, aby wytępić w nim ludzi i bydło, to choćby byli w nim Noe, Daniel i Job - jakom żyw - mówi Wszechmocny Pan - nie wyratowaliby ani synów, ani córek, lecz przez swoją sprawiedliwość wybawiliby tylko swoje własne dusze [Księga Ezechiela 14,12-20].

I zaczął Daniel mówić tymi słowy: Niech będzie błogosławione imię Boga od wieków na wieki, albowiem do niego należą mądrość i moc. On zmienia czasy i pory, On utrąca królów i ustanawia królów, udziela mądrości mądrym, a rozumnym rozumu [Księga Daniela 2,20-21].

Za dni tych królów Bóg niebios stworzy królestwo, które na wieki nie będzie zniszczone, a królestwo to nie przejdzie na inny lud; zniszczy i usunie wszystkie owe królestwa, lecz samo ostoi się na wieki [Księga Daniela 2,44].

Królu! Bóg Najwyższy dał królestwo, wielkość, chwałę i dostojeństwo twojemu ojcu Nebukadnesarowi. A przed wielkością, której On mu udzielił, wszystkie ludy, plemiona i języki drżały i lękały się go; bo, kogo chciał, zabijał, a kogo chciał, zostawiał przy życiu, kogo chciał, wywyższał, a kogo chciał, poniżał. Lecz gdy jego serce wyniosło się w pysze, a jego duch się rozzuchwalił, został strącony z tronu królewskiego i odebrano mu jego chwałę. I został wypędzony spośród ludzi, a jego serce stało się podobne do zwierzęcego; zamieszkał z dzikimi osłami, karmiono go trawą jak bydło i jego ciało było zraszane rosą niebieską, aż poznał, że Bóg Najwyższy ma władzę nad królestwem ludzkim i ustanawia nad nim, kogo chce. 

A ty, jego synu, Belsazarze, nie uniżyłeś swojego serca, chociaż to wszystko wiedziałeś. Lecz przeciwko Panu nieba się podniosłeś i przyniesiono przed ciebie naczynia z jego świątyni; a ty i twoi dostojnicy, twoje żony i twoje nałożnice piliście z nich wino i wysławiałeś bogów ze srebra i złota, miedzi i żelaza, drzewa i kamienia, które nie widzą ani nie słyszą i nic nie wiedzą, a Boga, w którego ręku jest twoje tchnienie i od którego zależą wszystkie twoje drogi, nie uczciłeś. 

Dlatego przez niego została zesłana ta ręka i został wypisany ten napis. A oto napis, który został wypisany: mene, mene, tekel, uparsin. A taki jest wykład tego słowa: Mene: Bóg policzył dni twojego panowania i doprowadził je do końca. Tekel - jesteś zważony na wadze i znaleziony lekkim. Peres - twoje królestwo będzie podzielone i oddane Medom i Persom. Wtedy na rozkaz Belsazara obleczono Daniela w purpurę i włożono złoty łańcuch na jego szyję i głoszono o nim publicznie, że ma rządzić jako trzeci w królestwie. Tej samej nocy został zabity Belsazar, król chaldejski [Księga Daniela 5,18-30].

Jezus im odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, każdy, kto grzeszy, jest niewolnikiem grzechu. A niewolnik nie pozostaje w domu na zawsze, lecz syn pozostaje na zawsze. Jeśli więc Syn was wyswobodzi, prawdziwie wolnymi będziecie [Ewangelia wg św. Jana 8,34-36].

Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane [Ewangelia wg św. Mateusza 6,31-33].

Czyż nie wiecie, że jeśli się oddajecie jako słudzy w posłuszeństwo, stajecie się sługami tego, komu jesteście posłuszni, czy to grzechu ku śmierci, czy też posłuszeństwa ku sprawiedliwości? Lecz Bogu niech będą dzięki, że wy, którzy byliście sługami grzechu, przyjęliście ze szczerego serca zarys tej nauki, której zostaliście przekazani, a uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości, po ludzku mówię przez wzgląd na słabość waszego ciała. Jak bowiem oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości ku popełnianiu nieprawości, tak teraz oddawajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości ku poświęceniu. 

Gdy bowiem byliście sługami grzechu, byliście dalecy od sprawiedliwości. Jakiż więc mieliście wtedy pożytek? Taki, którego się teraz wstydzicie, a końcem tego jest śmierć. Teraz zaś, wyzwoleni od grzechu, a oddani w służbę Bogu, macie pożytek w poświęceniu, a za cel żywot wieczny. Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym [List do Rzymian 6,16-23].

Chrystus wyzwolił nas, abyśmy w tej wolności żyli. Stójcie więc niezachwianie i nie poddawajcie się znowu pod jarzmo niewoli [List do Galacjan 5,1].

04 listopada, 2021

Biblia o potrzebie chrztu w wodzie

Wtedy przyszedł Jezus z Galilei nad Jordan, aby się dać ochrzcić przez niego. Ale Jan omawiał Mu, mówiąc: Ja potrzebuję chrztu od Ciebie, a Ty przychodzisz do mnie? A Jezus, odpowiadając, rzekł do niego: Ustąp teraz, albowiem godzi się nam wypełnić wszelką sprawiedliwość. Tedy Mu ustąpił. A gdy Jezus został ochrzczony, wtedy wystąpił z wody, i oto otworzyły się niebiosa, i ujrzał Ducha Bożego, który zstąpił w postaci gołębicy i spoczął na Nim. I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem [Ewangelia wg św. Mateusza 3,13-17].

A Jezus przystąpiwszy, rzekł do nich te słowa: Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata [Ewangelia wg św. Mateusza 28,18-20].

I rzekł im: Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony [Ewangelia wg św. Marka 16,15-16].

Upamiętajcie się i niechaj się każdy z was da ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a otrzymacie dar Ducha Świętego [Dzieje Apostolskie 2,38].

A gdy tak jechali drogą, przybyli nad jakąś wodę, a eunuch rzekł: Oto woda; cóż stoi na przeszkodzie, abym został ochrzczony? Filip zaś powiedział mu: Jeśli wierzysz z całego serca, możesz. A odpowiadając, rzekł: Wierzę, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym. I kazał zatrzymać wóz, zeszli obaj, Filip i eunuch, do wody, i ochrzcił go [Dzieje Apostolskie 8,36-38].

Czy może ktoś odmówić wody, aby ochrzcić tych, którzy otrzymali Ducha Świętego jak i my? I rozkazał ich ochrzcić w imię Jezusa Chrystusa [Dzieje Apostolskie 10,47-48].

I wyprowadziwszy ich na zewnątrz, rzekł: Panowie, co mam czynić, abym był zbawiony? A oni rzekli: Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom. I głosili Słowo Pańskie jemu i wszystkim, którzy byli w jego domu. Tejże godziny w nocy zabrał ich ze sobą, obmył ich rany, i zaraz został ochrzczony on i wszyscy jego domownicy. I wprowadził ich do swego domu, zastawił stół i weselił się wraz z całym swoim domem, że uwierzył w Boga [Dzieje Apostolskie 16,30-34].

A czemu teraz, zwlekasz? Wstań, daj się ochrzcić i obmyj grzechy swoje, wezwawszy imienia Jego [Dzieje Apostolskie 22,16].

Czy nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć Jego zostaliśmy ochrzczeni? Pogrzebani tedy jesteśmy wraz z Nim przez chrzest w śmierć, abyśmy jak Chrystus wskrzeszony został z martwych przez chwałę Ojca, tak i my nowe życie prowadzili [List do Rzymian 6,3-4].

01 listopada, 2021

Biblia o ustanawianiu sobie nowych obiektów czci i modlitwy

Nie oddawaj czci innym bogom obok Mnie. Nie rzeźb sobie bóstw ani nie czyń żadnych wyobrażeń czegokolwiek, co jest wysoko na niebie albo nisko na ziemi, albo głęboko w wodzie. Nie składaj temu pokłonów ani nie oddawaj czci, ponieważ Ja, PAN, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym [II Księga Mojżeszowa 20,3-5].

Wzbudzili Jego zazdrość bóstewkami, rozdrażnili Go tym, co obrzydliwe, przez składanie ofiar demonom zamiast Bogu, bożkom, których nie znali, nowym, pochodzącym z okolic, przed którymi ich ojcowie nie drżeli. Skałę, która cię powiła, zaniedbałeś! Zapomniałeś o Bogu, co cię zrodził! [V Księga Mojżeszowa 32,16-18].

Bo kto tworzy bóstwo lub odlewa figurkę na nic nieprzydatną? Okryje się on wstydem — wraz z towarzyszami! A rzemieślnicy? To też tylko ludzie. Niech się wszyscy zbiorą i staną, niech ich przeniknie lęk i ogarnie wstyd. Kowal bierze przecinak, rozgrzewa metal w żarze, formuje go młotkiem, działa, korzystając z siły swojego ramienia; gdy jest głodny — ustaje, a bez wody — omdlewa.

Stolarz podobnie: rozciąga sznur, kreśli zarys ołówkiem, wycina bożka dłutem, zaznacza rozmiar cyrklem i nadaje mu kształt człowieka, zgrabnej ludzkiej postaci — do postawienia w domu. Wycina sobie cedry, bierze cyprys lub dąb i suszy je między drzewami lasu. Zasadza cedr, któremu deszcz daje wzrost, a potem służy człowiekowi za opał. Bierze część, by się ogrzać, roznieca ogień, by napiec chleba, a z części robi bóstwo, aby mu się kłaniać! Czyni bożka, aby przed nim padać!

Połowę spalił w ogniu, na którym upiekł mięso i zjadł, przyrządził pieczeń i nasycił się. Rozgrzał się i powiedział: Ach, jak mi ciepło przy ogniu! Resztę drewna natomiast przeznaczył na swego bożka! Pada przed nim i kłania mu się. Modli się do niego i mówi: Ratuj mnie, bo jesteś moim bogiem!

Nie kojarzą, nie rozumieją, bo mają zamazany wzroki serca niezdolne do myślenia. Nikt sobie nie bierze do serca, brak mu rozumu, by powiedzieć: Połowę drewna spaliłem w ogniu; tak! — dzięki temu napiekłem chleba, przyrządziłem mięso i najadłem się, a z reszty zrobiłem ohydztwo, aby się kłaniać przed klockiem drewna! Kto się zadaje z popiołem, tego zwodzi omamione serce, i nie uratuje swojej duszy; nie zapyta: Czy to, co trzymam w ręce, nie jest zwykłym oszustwem? [Księga Izajasza 44,10-20].

 Zbierzcie się i przyjdźcie, przystąpcie razem, wy, ocaleni z narodów! Nierozumni są ci, którzy noszą swojego bałwana z drewna i modlą się do boga, który nie może wybawić [Księga Izajasza 45,20]. 

Czy jakiś naród zmienił swoich bogów, chociaż to nie są bogowie? Wszakże mój lud zamienił swoją chwałę na kogoś, kto nie może pomóc [Księga Jeremiasza 2,11].

 Bo czy człowiek może stworzyć sobie bogów? Przecież to nie będą bogowie! [Księga Jeremiasza 16,20].

Czy są między bożyszczami narodów takie, które by spuszczały deszcz? Albo czy niebiosa same dają ulewny deszcz? Czy to nie raczej Ty, Panie, Boże nasz? W tobie pokładamy nadzieję, gdyż Ty czynisz to wszystko [Księga Jeremiasza 14,22].

Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie [Ewangelia wg św. Mateusza 23,11].

A gdy Piotr miał wejść, Korneliusz wyszedł mu na przeciw, padł do nóg jego i złożył mu pokłon. Piotr zaś podniósł go, mówiąc: Wstań, i ja jestem tylko człowiekiem [Dzieje Apostolskie 10,25-26].

A kiedy tłumy zobaczyły, czego Paweł dokonał, zaczęły nawoływać po likaońsku: Zstąpili do nas bogowie! Przyjęli postać ludzi! I okrzyknięto Barnabę Zeusem, a Pawła Hermesem, ponieważ on był głównym mówcą. A kapłan Zeusa, którego świątynia znajdowała się u wejścia do miasta, sprowadził do bram okryte wieńcami woły i, wraz z tłumem, chciał je złożyć w ofierze. Gdy apostołowie, Barnaba i Paweł, o tym usłyszeli, rozdarli swoje szaty, wybiegli przed tłum i krzyczeli: Ludzie, dlaczego to robicie?! Jesteśmy ludźmi, podobnie jak wy! Głosimy wam dobrą nowinę, abyście się odwrócili od tych marności do Boga żywego, który stworzył niebo i ziemię, morze oraz to, co je napełnia [Dzieje Apostolskie 14,11-15].

Mnożąc wątpliwości, stali się w końcu niezdolni do trafnego osądu. Na bezmyślność ich serc nałożyło się ponadto zaślepienie. Podając się za mądrych, właściwie zgłupieli. Zastąpili przy tym chwałę nieśmiertelnego Boga podobizną śmiertelnego człowieka, wyobrażeniami ptaków, ssaków oraz płazów. (...) ci właśnie, którzy Bożą prawdę zmienili w fałsz i z nabożną czcią służą stworzeniu zamiast Stwórcy, godnemu chwały na wieki. Amen [List do Rzymian 1,21-25].

I upadłem mu do nóg, by mu oddać pokłon. A on rzecze do mnie: nie czyń tego! Jam współsługa twój i braci twoich, którzy mają świadectwo Jezusa, Bogu oddaj pokłon! [Księga Objawienia św. Jana 19,10].

Mieszkańcy tamtych stron sami rozgłaszają, jak nas przyjęliście i jak odwróciliście się od bóstw do Boga, po to, by służyć Bogu żywemu i prawdziwemu [I List do Tesaloniczan 1,9].