06 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Wzywał do opamiętania!

Witajcie w kolejnym dniu podziwiania Jezusa. Dzisiaj proponuję, abyśmy zwrócili uwagę na fakt, że Jezus wzywał ludzi do opamiętania. Wzywać do opamiętania nie jest łatwo. Ludzie nie lubią słuchać, że są grzeszni i powinni się zmienić. Co zazwyczaj mówimy, żeby się innym przypodobać? To, że są fajni i kochani, że są O.K.

Tymczasem Jezus od samego początku, gdy tylko rozpoczął swoją działalność publiczną, zaczął głosić: Opamiętajcie się, gdyż Królestwo Niebios jest blisko [Mt 4,17]. O co chodzi w opamiętaniu, do którego wzywał Jezus? Chodzi o zmianę myślenia, o skruchę i żal z powodu popełnionych grzechów, o odwrócenie się od grzechu i zwrócenie się całym sercem ku Bogu. Właśnie do takiej pokuty Syn Boży nawoływał wszystkich napotykanych ludzi i wykorzystywał do tego każdą nadarzającą się okazję. 

Jest w ewangelii Łukasza taka sytuacja, gdy ludzie przynieśli Jezusowi wstrząsającą wiadomość o śmierci Jego rodaków z rąk okupanta. I odpowiadając, rzekł do nich: Czy myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż wszyscy inni Galilejczycy, że tak ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy podobnie poginiecie. Albo czy myślicie, że owych osiemnastu, na których upadła wieża przy Syloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż wszyscy ludzie zamieszkujący Jerozolimę? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy tak samo poginiecie [Łk 13,3-5]. Nie były to miłe słowa dla rozmówców Jezusa, ale On – jako ratownik dusz – nie dbał o to, aby się przypodobać. 

Łatwo jest mówić ludziom, że Bóg ich kocha. Zdecydowanie trudniej jest odważyć się na wskazywanie ludziom, że są grzeszni i muszą się opamiętać. Świat mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe [Jn 7.7] – powiedział nasz Pan w rozmowie ze swoimi braćmi. On nie dbał o to, by podobać się ludziom. Dlatego Jezus Chrystus godny jest naszego najwyższego podziwu, bo nie bacząc na nic - wzywał do opamiętania!

Wersja video

05 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Był dostępny!

Prawdopodobnie spotkała cię w życiu taka przykrość, że liczyłeś na czyjąś uwagę, ale musiałeś obejść się smakiem. Czasem wracając z pracy, chcielibyśmy opowiedzieć w domu o tym co przeżywamy, ale niestety okazuje się, że nieszczególnie kogokolwiek to interesuje. Nieraz dziecko coś mocno przeżywa i chciałoby opowiedzieć o tym swoim rodzicom, ale ci są zajęci.

Zabiegając o uwagę innych coraz częściej przegrywamy z włączonym telewizorem, albo z trzymanym w dłoniach telefonem. Dzieje się tak nawet w przypadku naszych najbliższych. Jest to pewnego rodzaju przykrość. Z drugiej strony zdarza się czasem, że poświęci nam uwagę ktoś, od kogo nawet nie śmielibyśmy tego oczekiwać. Jakże podnoszące na duchu może być takie doświadczenie.

Kilka lat temu, gdy pracowałem w dużej korporacji, organizowaliśmy spotkanie z niezwykle ważnym człowiekiem. Odpowiadał on za pewne działania naszej firmy na całą Europę. Już sam fakt, że ja, tak niewiele znaczący, byłem zaangażowany w organizację tego wydarzenia, był dla mnie dość nobilitujący. Podczas przejścia z hotelu do restauracji, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, człowiek ten poświęcił mi swoją uwagę. Choć tak niewiele znaczyłem, on zdecydował się ze mną szczerze porozmawiać. Zapytał się mnie o moją rodzinę, o to czym się zajmuję i jakie mam plany na przyszłość. Było to miłe doświadczenie, istotne dla mnie w tamtym czasie.

Rozmyślamy w tych dniach o Jezusie. Dlaczego jest On godny podziwu. Zwróćmy uwagę, że Ten, który jest najważniejszy (jest Królem królów i Panem panów) poświęca nam swoją uwagę. On był i nadal jest dostępny dla zwyczajnych ludzi! Wiele historii z Ewangelii wyraźnie o tym świadczy. Jezus był gotów poświęcić nocny wypoczynek, by rozmawiać z Nikodemem [Jn 3,1-15]. Zdecydował się nadłożyć drogi, aby spotkać się z Samarytanką przy studni [Jn 4,1-30]. Wiele jest podobnych historii.

W Ewangelii Marka czytamy o tym jak Jezus i apostołowie byli zmęczeni. Polecił im nawet: Niech teraz każdy z was uda się samotnie na odludne miejsce i tam trochę odpocznie. Wiele bowiem osób przychodziło i odchodziło, tak że nie mieli nawet czasu na posiłek [Mk 6,31]. Tak też uczynili, ale ludzie znajdujący się w okolicy, zauważyli to i dlatego lądem zbiegli się tam ze wszystkich miast — nawet ich wyprzedzili [Mk 6,33]. Co w tych okolicznościach zrobił Jezus? Choć towarzyszyło im zmęczenie, to czytamy, że gdy zobaczył wielki tłum ludzi i zlitował się nad nimi, bo byli jak owce bez pasterza, a potem zaczął ich uczyć wielu rzeczy [Mk 6,34].

Taki był Jezus! Widząc zwykłych, zagubionych ludzi, litował się nad nimi. Ale taki jest i dziś – on poświęca swoją uwagę takim niewiele znaczącym osobom jak ja i ty. On ma dla nas czas. On jest dostępny. Jezus przyjmuje prostych ludzi życzliwie [Łk 9,11]. Do takiego Jezusa możemy przychodzić. Dlatego jest On godny naszego podziwu. Wystarczy zgiąć nasze kolana, a Jezus jest dostępny.

Jutro zwrócimy uwagę na to, że Jezus jest godny podziwu, bo wzywał ludzi do upamiętania.

Wersja video  (tb)

04 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo - Przyjął postawę sługi!

Im ważniejszą zajmujemy pozycję w swoim środowisku, tym trudniej przychodzi nam usługiwanie innym ludziom. Nie uśmiecha się nam życie na usługach. Słuszne i godne pochwały wydają się być dążenia do zrzucenia z siebie takiego jarzma. Dość już się wam nasłużyłam. Najwyższy czas, abym teraz zadbała o siebie – mówi niejedna matka i gospodyni domowa. Mam już dość starania się o interesy mojego szefa. Zakładam własną firmę i będę pracować na własny rachunek – buntuje się niedoceniany pracownik. Większość chciałaby rządzić. Mało kto chce służyć.

Tę prawdę dość dobrze ilustruje zachowanie ludzi w porze posiłku. Większość przychodzi i zasiada do stołu oczekując dobrej obsługi. Dając się obsługiwać, mogą nawet o sobie pomyśleć, że są ważni. Bo kto uchodzi za większego? Ten, który siedzi przy stole, czy ten, który służy? Z pewnością ten, który siedzi przy stole. Ja jednak – powiedział Jezus - jestem wśród was jak ten, który służy [Łk 22,27]. 

Tak dosłownie Jezus zrobił podczas ostatniej wieczerzy paschalnej. Ponieważ na tę uroczystość wynajęli salę bez obsługi, domyślamy się, że spocone i zakurzone nogi apostołów nie wpływały pozytywnie na nastrój owej chwili. W tych okolicznościach wstał od wieczerzy, złożył swe wierzchnie szaty, wziął płócienny ręcznik i przepasał się nim. Następnie nalał wody do miednicy, zaczął myć nogi uczniów i wycierać ręcznikiem, którym był przepasany [Jn 13,4-5].

Gdy więc umył im nogi, włożył swe szaty, ponownie usiadł i powiedział: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy zwracacie się do Mnie: Nauczycielu i Panie. I słusznie czynicie, bo Nim jestem. Jeśli zatem Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, wy również powinniście sobie nawzajem to czynić. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy czynili tak, jak Ja wam uczyniłem [Jn 13,12-15].

Stawać się coraz ważniejszym i korzystać z usług innych – to przychodzi nam dość łatwo. Natomiast służenie innym dla większości z nas nie tylko nie jest upragnioną rolą, ale wręcz bywa jakiegoś rodzaju przykrością. Tym bardziej więc podziwiamy Jezusa, że On, choć istniał w tej postaci, co Bóg, nie dbał wyłącznie o to, aby być Mu równym. Przeciwnie, wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi [Flp 2,6-7]. Naprawdę, godne to podziwu, że ktoś taki jak ON, nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i oddać swoje życie na okup za wielu [Mk 10,45].

Dlatego Bóg szczególnie Go wywyższył i obdarzył imieniem znaczącym więcej niż wszelkie inne [Flp 2,9]. My też pragniemy wywyższyć Jezusa. Jutro spróbujemy podkreślić Jego empatię i dostępność dla wszystkich ludzi.

Wersja video

03 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Był posłuszny!

W tych dniach rozmyślamy nad wyjątkowością Jezusa, którego narodziny wkrótce będą powszechnie świętowane. Pragniemy wyłuskać fakty z Jego życia oraz wskazać na konkretne cechy Chrystusa, które sprawiają, że jest On godny podziwu.

Zauważyliśmy już, że Jezus chociaż jest Synem Bożym, przebywając tu na ziemi, wyrzekł się swoich przywilejów, i był jak inni ludzie [Flp 2,7]. Taka była Jego decyzja. Pismo Święte informuje nas, że On wyrzekł się siebie – co oznacza, że zrobił to świadomie. Jezus od najmłodszych lat dobrze wiedział kim jest.

Widzimy to wyraźnie w opisanej w Ewangelii Łukasza historii, gdy jako dwunastoletni chłopiec wybrał się ze swoimi ziemskimi rodzicami na Święto Paschy do Jerozolimy. Czytamy o tym, że Jezus „zgubił się” Marii i Józefowi gdy wracali do Nazaretu, i odnaleźli Go dopiero po trzech dniach poszukiwań… w świątyni. Byli zmartwieni, ale też szczęśliwi, że Jezus odnalazł się cały i zdrowy. Jednocześnie też zdziwieni (a może i lekko zakłopotani) tym, że ich syn zasiada w kręgu świątynnych nauczycieli.

Maria zdecydowała się udzielić Jezusowi rodzicielskiej reprymendy: Dziecko, dlaczego nam to zrobiłeś? Spójrz, Twój ojciec i ja zmartwieni szukaliśmy Cię. Wtedy Jezus im odpowiedział: Dlaczego Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że w tym, co jest mego Ojca, Ja być muszę? [Łk 2,48-49].

Jezus wiedział kim jest. Wiedział, że jest Synem Najwyższego. W noc pojmania, gdy Piotr dobył miecza aby bronić Jezusa, ostudził jego zapał słowami: Myślisz, że mój Ojciec nie wystawiłby mi co najmniej dwunastu anielskich legionów, gdybym Go o to poprosił? [Mt 26,53]. Wiemy, że w innej sytuacji apostołowie zdjęci strachem i podziwem pytali jeden drugiego: Kim On właściwie jest, że rozkazuje nawet wiatrom i wodzie, a one są Mu posłuszne? [Łk 8,25].

Jezus, Syn Boży, który miał wszelkie prawo by rozkazywać, jest godny podziwu, bo zdecydował się być posłusznym. Po tym jak Maria z Józefem znaleźli Jezusa w świątyni, czytamy, że poszedł z nimi, wrócił do Nazaretu i okazywał im posłuszeństwo [Łk 2,51]. 

Jutro powiemy o tym, że Jezus jest godny podziwu, bo przyjął postawę sługi.
(tb)

02 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Narodził się zwyczajnie!

Dzień dobry, Najmilsi!

Lubimy ludzi, którzy pomimo zajmowania wysokiego stanowiska są dostępni dla zwykłych ludzi i nie sprawiają wrażenia, jakoby o całą kategorię byli od innych ważniejsi. Buduje nas widok prezydenta miasta, który robi zakupy w osiedlowym sklepie czy ważnego polityka, który – jak inni – jeździ tramwajem i posyła dziecko do zwykłej, publicznej szkoły.

Przychodząc na świat w postaci Jezusa z Nazaretu, Syn Boży jako Odwieczny Bóg, Stwórca Wszechświata, miał prawo i możliwość pojawić się w sposób absolutnie zjawiskowy. Tymczasem zrobił to w formie jak najbardziej zbliżonej do narodzin zwyczajnego dziecka w Izraelu. Sam fakt Jego poczęcia oczywiście musiał być inny, bo inaczej, w przypadku naturalnego poczęcia, nie mógłby zostać Barankiem Bożym i złożyć w ciele doskonałej ofiary za grzech świata. Dlatego anioł wyjaśnił Marii: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego okryje cię swym cieniem. Dlatego też Święte Dziecko, które się urodzi, będzie nazwane Synem Boga [Łk 1,35], wszakże narodziny Jezusa odbyły się już jak najbardziej po ludzku i to w warunkach świadczących, że przyszedł na świat w ubogiej rodzinie.

Dziś rozumiemy, że było to celowe. Jezus od pierwszego dnia swej obecności na świecie, dawał do zrozumienia, że przyszedł do wszystkich, a zwłaszcza do ubogich i słabych. Świadczą o tym nie tylko warunki, w których przyszedł na świata ale też miejsce zamieszkania i późniejszy zawód cieśli. Na pytanie dlaczego zasiada do stołu z celnikami i grzesznikami, odpowie później, że nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, którzy się źle mają [Łk 5,31].

Podziwiamy Jezusa, bo chociaż był Bogiem, - jak głosi Pismo - On, choć istniał w tej postaci, co Bóg, nie dbał wyłącznie o to, aby być Mu równym. Przeciwnie, wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi i był jak inni ludzie [Flp 2,6-7]. Mało komu, kto ma więcej lub ma lepsze pochodzenie, udaje się żyć na równym poziomie ze zwykłymi ludźmi, a Jezus już od chwili narodzin był dostępny zarówno dla mędrców, jak i dla pasterzy.

Jako Syn Boży w ludzkim ciele zadziwia nas także na wiele innych sposobów. Trochę powiemy o tym jutro…

Wersja video

01 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Jest Synem Najwyższego!

Drodzy Przyjaciele,

Zwyczajem dwóch ostatnich lat, w przedświąteczne dni grudnia chcemy - tym razem z Tomkiem -  zachęcić Was do chwili zastanowienia się nad wyjątkowością Tego, kogo narodziny będziemy wkrótce wspominać i świętować? Musi tu chodzić o Kogoś absolutnie niezwykłego, skoro cały świat, świadomie, bądź nie, ale rozpoczął już przygotowania.

Z Biblii wiemy, że zanim doszło do narodzin Jezusa Chrystusa, Bóg wysłał do żyjącej w Nazarecie młodziutkiej Marii, specjalnego anioła, aby przygotować dla Niego ziemską matkę. W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że tenże anioł powiedział do niej: Mario! Znalazłaś łaskę u Boga. Oto zajdziesz w ciążę, urodzisz syna i nadasz Mu imię Jezus. Będzie On kimś wielkim, nazwą Go Synem Najwyższego [Łk 1,30-32].

Narodziny każdego człowieka zawsze są wydarzeniem godnym odnotowania i wspominania, a co dopiero mówić o narodzinach syna kogoś, kto w całym kraju i środowisku zajmuje najwyższą pozycję. Fakt narodzin tak znaczącej osoby na zawsze wpisuje się w kalendarze wszystkich ludzi. W całej historii ludzkości nie można mówić o kimś większym i ważniejszym niż Jezus. Bóg szczególnie Go wywyższył i obdarzył imieniem znaczącym więcej niż wszelkie inne, aby na imię Jezus zgięło się każde kolano w niebie, na ziemi, pod ziemią, i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem — na chwałę Boga Ojca [Flp 2,9-11].

Jezus jest Synem Najwyższego, a więc jest Bogiem. Ożywiamy się na myśl, że znamy Go osobiście. Jego kochacie, choć nie mieliście sposobności Go zobaczyć. W Niego wierzycie, choć pozostaje dla was niewidzialny, i przepełnia was radość niewysłowiona, pełna chwały, was, otrzymujących to, co jest skutkiem waszej wiary — zbawienie dusz [1Pt 1,8-9]. Jakże można nie uczcić narodzin Kogoś takiego?!

Jutro powiemy o wyjątkowości Jego pojawienia się na ziemi…

Wersja video