24 grudnia, 2022

Życzenia świąteczne 2022

Z powodu wielkiego zamieszania na świecie i powszechnej propagandy, wielu ludzi gubi się w ocenie aktualnych wydarzeń. Poruszamy się, jak we mgle, bo staliśmy się ofiarami świadomej dezinformacji. Nikomu i niczemu w świecie nie należy wierzyć na sto procent. Tylko Pismo Święte godne jest całkowitego zaufania, bo Słowo Twoje jest prawdą! [Jn 17,17]. Głoszący prawdziwą ewangelię apostoł Paweł w natchnieniu Ducha Świętego napisał: Rozważ, co mówię, a Pan da ci właściwe zrozumienie wszystkiego. Pamiętaj o Jezusie Chrystusie, który zmartwychwstał i był potomkiem Dawida [2Tm 2,7-8]. Kto chce znać prawdę, ten powinien czytać Biblię, rozważać jej treść i nieustannie pamiętać przy tym o Jezusie Chrystusie, gdyż prawda jest w Jezusie [Ef 4,21].

Mając powyższe na uwadze, wszystkim Członkom i Przyjaciołom Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku, wszystkim Czytelnikom bloga 'Dzisiaj w świetle Biblii' oraz wszystkim moim Znajomym z Facebooka - na okoliczność Świąt Narodzenia Pańskiego - życzę oświecenia Słowem Bożym! Niech Bóg da nam właściwe zrozumienie wszystkiego! Niech Słowo, które ciałem się stało [Jn 1,14], niech Syn Boży, który jako światłość przyszedł na świat, aby nie pozostał w ciemności nikt, kto wierzy w Niego [Jn 12,46], niech On rozjaśni nam umysły ku właściwemu zrozumieniu tego, co obecnie dzieje się na świecie. 

W polityce, w społeczeństwie, a także w kościele, zapoczątkowane zostały nieodwracalne procesy, inspirowane przez Antychrysta. W imię opacznie rozumianych słów: 'Aby wszyscy byli jedno', zmierzają one ku zjednoczeniu świata przeciwko Jezusowi Chrystusowi. Życzę Wam, Bracia i Siostry, abyśmy nie tak łatwo dawali się zwodzić. Życzę większej uważności duchowej! Gdy większość wokoło ulega urokowi jakiejś idei lub osoby, gdy coś staje się popularne i na czasie, miejmy odwagę trzymać się głosu Ducha Świętego i wytrwać w Słowie Bożym. Życzę sobie i Wam, abyśmy wykazali się większą determinacją w codziennym rozważaniu Słowa Bożego, a mniejszą naiwnością w braniu za dobrą monetę wszystkiego, co do nas dociera. 

Drodzy, przestańcie wierzyć każdemu duchowi. Raczej badajcie duchy, czy pochodzą od Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat [1Jn 4,1]. Żyjemy w czasach wielkiego zwiedzenia. Nie wszyscy mu ulegną. Wielu będzie oczyszczonych, wybielonych i wypławionych, lecz bezbożni będą postępować bezbożnie. Żaden bezbożny nie będzie miał poznania, lecz roztropni będą mieli poznanie [Dn 12,10]. Życzę Wam, abyśmy wszyscy znaleźli się w gronie tych roztropnych!

Grudzień, A.D. 2022.

Dzień Dwudziesty Czwarty - Egipt

Na zakończenie tegorocznych rozważań adwentowych udajmy się do Egiptu. W dziejach ludu Bożego już w czasach patriarchów odgrywał on swoistą rolę. Tam trafił Abraham, protoplasta narodu wybranego. Jego syn, Izaak, posłuchał Boga i do Egiptu nie poszedł. Po zakończeniu znanych perypetii Józefa, udała się tam cała rodzina Jakuba. Z upływem czasu ich pobyt w Egipcie przerodził się w ciężką niewolę. Stamtąd po czterystu trzydziestu latach Bóg cudownie wyzwolił Izraelitów i skierował ich do Ziemi Obiecanej. Bywało, że tęsknili za Egiptem i chcieli do niego wracać, ale nigdy w Bożych planach nie miał on być miejscem stałego pobytu ludu Bożego. W biblijnej symbolice Egipt jest obrazem świata, tzn. duchowego systemu przeciwnego Bogu, na czele którego stoi szatan. Dlatego wiara w Jezusa Chrystusa nadaje nam kierunek "z Egiptu", a nie "do Egiptu".

 Jestem przekonany, że całkowicie symboliczny w swym duchowym przekazie miał być też krótki pobyt w Egipcie małego Jezusa. Józef przeniósł się tam na wyraźne polecenie anioła. Wstał więc i wziął dziecię oraz matkę jego w nocy, i udał się do Egiptu. I przebywał tam aż do śmierci Heroda, aby się spełniło, co powiedział Pan przez proroka, mówiącego: Z Egiptu wezwałem syna mego [Mt 2,14-15]. Bóg był w stanie zachować Jezusa przy życiu na terenie Judei. Jednakże od samego początku aż do końca, życie Jezusa miało stać się wzorem do naśladowania dla wszystkich chrześcijan. Cokolwiek więc, co wydarzyło się w życiu wcielonego Syna Bożego na ziemi, ma dla nas dosłowną lub symboliczną wymowę. Krótki pobyt Jezusa w Egipcie został przez natchnionego Mateusza skojarzony z wypowiedzią proroka Ozeasza: Gdy Izrael był chłopcem, pokochałem go - i wezwałem mego syna z Egiptu [Oz 11,1]. 

Podobnie jak niegdyś Izraelici dosłownie znaleźli się w niewoli egipskiej, tak wszyscy ludzie rodzą się w niewoli grzechu. Bóg w swojej łasce chce nas z diabelskiej niewoli wyzwolić. Wzywa do opuszczenia 'Egiptu', do duchowego oddzielenia się od niego. Dlatego: Wyjdźcie spośród nich! Odłączcie się od nich - mówi Pan. I: Nieczystego nie dotykajcie; a ja was przyjmę [2Ko 6,17]. Innym obrazem świata jest Babilon. Tam także z powodu grzechu Izraelici się znaleźli. Gdy wszakże dopełnił się czas ich niewoli, usłyszeli wezwanie: Uciekajcie z granic Babilonu! Ratujcie, każdy swoje życie! [Jr 51,6]. Ten sam apel powtarza się w Księdze Objawienia: Wyjdźcie z niego, mój ludu! Niech nie spadną na was skutki jego grzechów ani ciosy jego klęsk. Bo stos jego grzechów sięgnął nieba i Bóg się zajął sprawą jego nieprawości [Obj 18,4-5]. O ile pierwsze wezwanie dotyczyło rzeczywistego Babilonu, to Księga Objawienia wzywa do oddzielenia się od świata w sensie ogólnoświatowej religii. 

Niech więc na okoliczność zaczynających się Świąt Narodzenia Jezusa Chrystusa, w nawiązaniu do słów: Z Egiptu wezwałem syna mego [Mt 2,15], każde dziecko Boże zadba o duchowe oddzielenie się od świata. Uczcijmy cud Wcielenia Syna Bożego także w ten sposób, że powrót Jezusa z Egiptu potraktujemy jako wezwanie do zerwania duchowych związków ze światem. Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem to wrogość wobec Boga? Jeśli więc ktoś chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga [Jk 4,4]. Nie podporządkowujcie się już wzorcom tego wieku [Rz 12,2].

Rzuć człowiecze marny świat, oddaj serce Chrystusowi!
Tak unikniesz świata zdrad, niebezpiecznych grzesznikowi
Wierne serce niech mi da, Jezus drogi, łaska Twa!

Ach, gdy zajrzę w serce me, ileż jest w nim takich rzeczy
Co mi skryły niebo Twe, żem je przestał mieć na pieczy!
Czuję, Zbawco, w duszy mej, żem z natury w mocy złej

Duchu Święty, Ty mną rządź, bym dał odpór światu złemu
Mej miłości celem bądź, bym się skłonił ku dobremu!
- Gdzie jest Jezus z Duchem Swym, tam jest koniec żądzom złym

Zapełń serca mego czczość Swej miłości darem świętym
Bym nie przestał nigdy róść w życiu, w łasce Twej poczętym
Daj mi zawsze w Tobie być, bym mógł Twoim życiem żyć!

Któż o ziemską cześć by dbał, mając godność Bożych dzieci?
W tej godności bierze dział, w kim Twa miłość, Jezu, świeci
Kto Cię kocha, ten już ma - to, co wieczną chwałę da.

                                                                            Śpiewnik Pielgrzyma Nr 210

23 grudnia, 2022

Dzień Dwudziesty Trzeci - Wojska Anielskie

W przedostatnim dniu naszych rozważań przedświątecznych pozostańmy jeszcze na polach betlejemskich, bo nie tylko pojedynczy anioł nawiedził tamtejszych pasterzy. Nagle przy aniele zjawił się tłum wojska niebieskiego, który wielbił Boga mówiąc: Chwała Bogu na wysokości, a na ziemi pokój ludziom, których Bóg sobie upodobał [Łk 2,13-14]. Oddział wojska już przez samo pojawienie się w jakimś miejscu robi wrażenie. W celu podkreślenia rangi wydarzenia lub zapewnienia kogoś o swoim poparciu, Bóg czasem wysyłał swoje wojska. Zastosowane w natchnionym tekście gr. stratia jest terminem wojskowym i oznacza wojsko, zastęp, oddział. Więc nie jakieś 'chóry anielskie', jak zwykło się potocznie mówić, a wojska niebieskie pojawiły się przy pasterzach, aby podkreślić rangę cichych Narodzin w Betlejem i oddać chwalę Bogu za cud Wcielenia Syna Bożego. 

Swego czasu sługa Elizeusza, widząc otaczający ich konny oddział wrogiego wojska, bardzo się przestraszył i zaczął lamentować w obecności proroka. A on odpowiedział: Nie bój się, bo więcej jest tych, którzy są z nami, niż tych, którzy są z nimi. Elizeusz modlił się tymi słowy: Panie, otwórz jego oczy, aby przejrzał. I otworzył Pan oczy sługi, i przejrzał, a oto góra pełna była koni i wozów ognistych wokół Elizeusza [2Kr 6,16-17]. Prorok Elizeusz znał Boga i był pewny Jego ochrony. Nie potrzebował emanacji anielskich wozów bojowych, aby czuć się bezpiecznie. Gorzej było z jego sługą. Ten musiał zobaczyć, a przecież błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli [Jn 20,29]. 

Niekoniecznie wojska niebieskie, chociaż zawsze są w odwodzie, objawiają swą obecność przy nas w chwili zagrożenia. Czy myślisz, że nie mógłbym prosić Ojca mego, a On wystawiłby mi teraz więcej niż dwanaście legionów aniołów? [Mt 26,53] - powiedział Jezus w chwili aresztowania. Chrystusowi Panu dodawanie otuchy widokiem legionów anielskich nie było potrzebne. On wiedział że właśnie nadszedł dla Niego czas na śmierć krzyżową i nie zamierzał uciekać ani się bronić. Kompanię wojskową Bóg przydziela tylko w wyjątkowych sytuacjach, a nie jak dzisiejsi generałowie na każde zawołanie biskupa. Pojawienie się wojsk niebieskich owej nocy pokazuje, jak ważne w oczach Bożych było narodzenie Jezusa Chrystusa w malutkim Betlejem.

Gdy pojawiają się dobre wojska, chyba każdemu od razu robi się raźniej. Wiedzmy, że w nieustannej dyspozycji Chrystusa Pana pozostają całe zastępy aniołów. Czy nie są oni wszyscy duchami do posług, posyłanymi do pomocy tym, którzy mają odziedziczyć zbawienie? [Hbr 1,14]. Z pewnością, gdy tylko zachodzi taka potrzeba, PAN posyła ich wierzącym ludziom w sukurs i ku pokrzepieniu serc, nawet jeśli nie są widzialni. Czasem może i te wojska anielskie śpiewają, ale przede wszystkim zapewniają nam ochronę służąc chwale Bożej, bo wojsko nie jest od śpiewania, a od walki.

Niebiański Ojcze, jestem zbudowany tą niesamowitą paradą Twoich wojsk anielskich na polach betlejemskich w noc narodzenia Twojego Syna w ludzkiej postaci. Ponieważ przez wiarę w Jezusa Chrystusa dostąpiłem usynowienia i jestem Twoim dzieckiem, śmiem żywić przekonanie, że w razie czego i mnie otaczasz anielską strażą. Bardzo dziękuję, że dzięki tej świadomości - podobnie jak Piotr w więzieniu - mogę spać spokojnie. Amen.

22 grudnia, 2022

Dzień Dwudziesty Drugi - Pasterze

Klimat ziemi izraelskiej różni się znacznie od naszego. Tamtejsza zima to nie mróz i śnieg, jak u nas, lecz jedynie pora deszczowa, w odróżnieniu od suchego zazwyczaj lata. Dlatego też owce i wypasających je pasterzy można w Izraelu zobaczyć na polach przez cały rok na okrągło. Tak też było w dniach, gdy Syn Boży rodził się w Betlejem, przybrawszy postać człowieka. Na pobliskich polach przebywali natomiast pasterze. Na przemian trzymali oni nocną wartę przy swoim stadzie. Wtem stanął przy nich anioł Pana. Chwała Pańska ogarnęła ich zewsząd swym blaskiem, a oni wpadli w przerażenie. Przestańcie się bać - uspokoił ich anioł - właśnie ogłaszam wam wielką radość! Będzie ona udziałem całego ludu. Dziś urodził się wam Zbawca. Jest Nim Chrystus, Pan. Stało się to w mieście Dawida [Łk 2,8-11]. Znakiem rozpoznawczym, danym pasterzom, miało być dziecko owinięte w pieluszki i położone w żłobie. 

Nie pierwszy raz rozmyślam o tym, dlaczego w społeczeństwie izraelskim Bóg tak wyróżnił zwykłych pasterzy, że właśnie im jako pierwszym wprost obwieścił narodziny Jezusa Mesjasza. Może ze względu na Dawida, który pochodził z Betlejem i zanim został królem, pasał owce na polach betlejemskich. Może na tyle spodobał się Bogu skomponowany przez Dawida Psalm 23., że pasterstwo zyskało upodobanie w oczach Bożych, a sam Jezus potem nazwał się pasterzem. Jakkolwiek było, to jest faktem, że nie do  przełożonego synagogi w Betlejem, nie do członków lokalnej rady żydowskiej, a właśnie do pasterzy Bóg wysłał wiadomość z pierwszej ręki o cudzie Wcielenia Syna Bożego.

Zwróćmy dzisiaj uwagę na godną pochwały i naśladowania reakcję pasterzy. A gdy aniołowie odeszli już od nich do nieba, pasterze zaczęli mówić jeden do drugiego: Udajmy się szybko do Betlejem i zobaczmy, jak spełniły się te słowa, które nam Pan oznajmił [Łk 2,15]. Pasterze dali posłuch usłyszanej nowinie. Przejęci słowami anioła od razu się do nich zastosowali. Lecz nie wszyscy dali posłuch dobrej nowinie; mówi bowiem Izajasz: Panie! Któż uwierzył zwiastowaniu naszemu? [Rz 10,16]. Są ludzie, którzy nie tylko zwlekają z zastosowaniem się do Słowa Bożego, ale z pewnością powiedzą: Nic z tego! Mamy swoje plany. Każdy z nas postąpi tak, jak każe mu upór jego złego serca [Jr 18,12].

Bardzo wzrusza mnie zachowanie tych prostych pasterzy. Usłyszeli, uwierzyli i natychmiast podjęli stosowne kroki. Tak pragnę odbierać każde słowo od Boga. Gdy je usłyszę, winienem bezzwłocznie wprowadzić je w czyn.  Kiedyś anioł Pana przemówił do Filipa tymi słowami: Wstań i idź na południe, na drogę, która biegnie z Jerozolimy do Gazy. Jest to droga pustynna. Filip zatem wstał i poszedł. A właśnie tą drogą podróżował pewien człowiek... [Dz 8,26-27]. Filip od razu udał się we wskazane miejsce. I całe szczęście, bo przejazd Etiopczyka nie trwał długo. Gdy więc Słowo Boże pobudzi mnie np., abym komuś pomógł, kogoś odwiedził albo się o kogoś pomodlił, to mam szybko to zrobić, aby móc zobaczyć, 'jak spełnią się te słowa, które mi Pan oznajmił'.  

Ojcze, dziękuję, że zawsze miałeś na ziemi takich ludzi, którzy - jak owi pasterze - chętnie i od razu reagowali na Twoje objawienie i okazywali posłuszeństwo Twoim wskazówkom. Człowiekiem o takiej wrażliwości na Twoje Słowo pragnę być także w nadchodzące święta. Chcę również w ten sposób dać wyraz mojej wdzięczności, że posłałeś nam Swojego Syna. Amen.

21 grudnia, 2022

Dzień Dwudziesty Pierwszy - kapłani i znawcy Prawa

W ewangelicznych opisach przyjścia Syna Bożego na świat kapłani i znawcy Prawa pojawiają się jako eksperci wezwani przez Heroda w celu określenia miejsca narodzin Mesjasza. Zgromadził zatem wszystkich arcykapłanów oraz znawców Prawa i zaczął ich wypytywać, gdzie miał się urodzić Chrystus. W Betlejem Judzkim - odpowiedzieli - zgodnie ze słowami proroka: I ty, Betlejem, ziemio judzka, wcale nie jesteś ostatnie wśród książęcych miast Judy, bo z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasł mój lud Izraela [Mt 2,4-6].

W ramach ubiegłorocznych rozważań adwentowych napisałem:  W drugim środowisku, wśród kapłanów i uczonych w Piśmie, było jeszcze gorzej. Bo o ile można zrozumieć reakcję pałacu Heroda jako obawę przed utratą władzy, to już obojętność faryzeuszy i kapłanów na wieść o narodzinach Mesjasza, zupełnie nie mieści mi się w głowie. Przecież to od nich wypłynęła informacja o potencjalnym miejscu narodzin Jezusa. I co? Nawet się nie zainteresowali, jak tym obcokrajowcom poszło w poszukiwaniach nowego króla. Póki co, było im wszystko jedno. Czuli się ważni. Cieszyli się społecznym prestiżem. Mieli Radę Najwyższą, Torę, świątynię, specjalne szaty i cały szereg przywilejów. Co ich tam obchodziło, że jacyś goście szukają miejsca narodzin Jezusa... 

Myślę, że kapłani i znawcy Prawa po prostu w ogóle na Mesjasza nie czekali. Oczywiście, w czasach rzymskiej okupacji wyczekiwanie na nadejście obiecanego Mesjasza było w społeczeństwie izraelskim  godne pochwały. Większość ludzi dla tzw. poprawności politycznej deklarowało taką postawę, ale żeby zaraz tą myślą żyć na co dzień?  Kapłani znali proroctwo o miejscu Jego narodzin. Zapytani, dali właściwą odpowiedź i tyle. Byli w życiu nieźle ustawieni. Mesjasz był im raczej niepotrzebny. Jego przyjście mogłoby im popsuć szyki, a tego nie chcieli. Oficjalnie w świątyni cytowali mesjańskie obietnice i wyrażali nadzieję na ich spełnienie. Ale w praktyce były to słowa bez pokrycia i tylko jakaś religijna poza. 

Ilu dzisiejszych chrześcijan naprawdę wyczekuje powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa? W teorii wciąż sporo, chociaż badania społeczne wskazują, że z roku na rok ta liczba maleje. Wciąż jest to w dobrym tonie, aby chrześcijanin wierzył w powrót Chrystusa, lecz czy nie jest to już wiara martwa? Ilu z nas szczerze pragnie, by Pan Jezus jak najszybciej powrócił? Ilu chrześcijan uwzględnia powrót Chrystusa układając swoje plany życiowe? Czy na zapowiedź Syna Bożego: Tak, przyjdę wkrótce. pomimo werbalnej poprawności: Amen, przyjdź, Panie Jezu! [Obj 22,20] - powoli nie stajemy się podobni do kapłanów i znawców Prawa, którzy czekali na Mesjasza tylko w teorii? 

Panie Jezu, jest dla mnie jasne, że nie wszyscy Izraelici jednakowo czekali na Twoje narodziny w Betlejem. Przyszedłeś do swego, swoi Cię jednak nie przyjęli. Wiem, że i dzisiaj nie wszyscy jednakowo czekają na Twoje powtórne przyjście. W oczekiwaniu na Twój powrót w chwale na ziemię pragnę być jak Symeon i Anna za czasów Twego pierwszego przyjścia. Napełniaj mnie Duchem Świętym, abym w moich prośbach o Twój rychły powrót zawsze był szczery. Amen.

20 grudnia, 2022

Dzień Dwudziesty - Herod

Herod Wielki - bo w czasie narodzenia Jezusa Chrystusa on królował w Judei - jest kolejną osobą, która wpisała się w historię przyjścia Syna Bożego na świat. Wpisał się bardzo niechlubnie. Miał obsesję na punkcie władzy. We wszystkim dopatrywał się zagrożenia dla stabilności swego tronu, który faktycznie mu się nie należał. Królował w Judei tylko dzięki sprytnej polityce wobec Rzymu i tam zdobywanym wpływom. Był strasznie podejrzliwy nawet wobec najbliższych mu ludzi, zabijając kolejno szwagra, żonę, teściową i wiele innych osób. Do tego stopnia bał się narodzin 'nowego króla', że zasłynął z wymordowania w Betlejem, niejako na oślep, wszystkich chłopców poniżej drugiego roku życia.

Pomijając omawianie budowlanych pasji i fantazji Heroda, który rozbudową świątyni w Jerozolimie próbował pozyskać sobie przychylność Żydów, odnotujmy jedynie fakt, że Herod Wielki rozchorował się na jakąś tajemniczą chorobę i zmarł wkrótce po narodzeniu Jezusa Chrystusa. Stracił to, czego tak kurczowo się trzymał. A gdy Herod umarł, oto anioł Pański ukazał się we śnie Józefowi w Egipcie, mówiąc: Wstań, weź dziecię oraz matkę jego i idź do ziemi izraelskiej, zmarli bowiem ci, którzy nastawali na życie dziecięcia [Mt 2,19-20]. Oczywiście władzę w Judei szybko podzielono pomiędzy czterech synów Heroda Wielkiego, a prawdziwy Król Izraela, Mesjasz, przyszły Władca ludzkich serc, poszedł dorastać w Nazarecie, aby się spełniło, co powiedziano przez proroków, iż Nazarejczykiem nazwany będzie [Mt 2,23].

Na nowo zaintrygowało mnie dzisiaj owo obsesyjne zabieganie Heroda o tron. Jakże wielu ludzi i dzisiaj 'po trupach' dąży do zdobycia jakiejś pozycji rodzinnej, zawodowej lub społecznej, a potem dwoi się i troi, aby ją utrzymać. Ileż intryg, podejrzeń, zranień i przykrości przy tym ma miejsce! Ileż  działania na oślep! Iluż osobom obrywa się rykoszetem! Problem chorobliwego zabiegania o pozycję i wpływy nie omija niestety środowisk ewangelikalnych. Jak grzyby po deszczu pojawiają się ludzie z niezdrowymi ambicjami i próbują pociągnąć ludzi za sobą. Inni z kolei wszelkimi sposobami próbują utrzymać swoje pole wpływów. W obawie o utratę społecznego prestiżu, którym cieszyli się przez lata, blokują proces wyrastania nowych przywódców i dalszy rozwój lokalnych społeczności Kościoła.

'Duch Heroda' może pojawić się wszędzie. W sercu matki, która boi się utraty wpływu na dorastające dziecko. W głowie zbliżającego się do wieku emerytalnego kierownika, który podejrzliwie patrzy na zatrudnionego w firmie młodego inżyniera. W oczach usługującego od lat muzyka zborowego, na widok utalentowanych, nowych osób pragnących włączyć się w służbę muzyczną. W myślach starego kaznodziei słuchającego kazań młodych braci, którym posługa Słowem Bożym idzie znacznie lepiej niż jemu. Herod nie dopuszczał myśli o jakimkolwiek nowo narodzonym królu żydowskim. A przecież mógł Go serdecznie powitać i pobłogosławić, bo Jezus wcale nie przyszedł dybać na stołek Heroda. 

Panie Jezu, pragnę ze złej postawy Heroda wziąć przestrogę, aby nie popełnić jego błędów. Od lat obserwuję, że to Ty zmieniasz czasy i pory, Ty utrącasz królów i ustanawiasz królów, udzielasz mądrości mądrym, a rozumnym rozumu [Dn 2,21]. Wiem, że z łaski Twojej jestem tym, czym jestem [1Ko 15,10] i nigdy sam nie muszę bronić swojej pozycji. Pragnę w tym roku, jak nigdy wcześniej, uwypuklić w moim sercu i uczcić ten wielki fakt, że Ty zostawiłeś Tron i przyszedłeś na ziemię jako sługa. Amen.

19 grudnia, 2022

Dzień Dziewiętnasty - Mędrcy

Zauważyliśmy wczoraj, że narodzenie Jezusa Chrystusa odbiło się echem na Wschodzie i to większym niż w samym Izraelu. Gdy Jezus urodził się w Betlejem, w Judei, za rządów króla Heroda, do Jerozolimy przybyli mędrcy ze Wschodu. Dowiadywali się oni: Gdzie jest ten nowo narodzony Król Żydów? Bo zobaczyliśmy wschód Jego gwiazdy i przybyliśmy złożyć Mu hołd [Mt 2,1-2]. Zaniepokoiło to całą Jerozolimę, bo jej mieszkańcy dobrze wiedzieli, że ich - obsesyjnie strzegący swej pozycji - król takiej wiadomości nie przyjmie spokojnie. I  rzeczywiście, w jego głowie od razu pojawił się podstępny plan zabicia nowego króla, a przybysze mieli w nim odegrać rolę informatorów. Po wysłuchaniu króla mędrcy ruszyli w drogę, a gwiazda, której wschód zauważyli, wytyczała im szlak, aż stanęła nad miejscem przebywania Dziecka. Na widok gwiazdy w tym położeniu ogarnęła ich wielka radość. Weszli zatem do domu, spotkali tam Dziecko wraz z Jego matką Marią, upadli przed Nim w pokłonie, a następnie wyjęli swe skarby. Złożyli Mu w darze złoto, kadzidło i mirrę [Mt 2,9-11].

Właśnie tym darom przyniesionym Jezusowi poświęćmy dzisiaj chwilę uwagi. Mędrcy bowiem nie tylko potrafili wywinąć się z udziału w spisku przeciwko Jezusowi. Przede wszystkim wykazali się zadziwiająco mądrym doborem darów dla Niego. Złoto - to dar stosowny dla króla. Kadzidło było trafnie dobranym prezentem dla kapłana. Natomiast temu, kogo czekało potworne cierpienie, nic bardziej nie było potrzebne od mirry. Skąd oni to wszystko wiedzieli o Jezusie?  

W przedświątecznych tygodniach nieraz zachodzimy w głowę, co dać naszym bliskim w prezencie. Idąc w odwiedziny do kogoś ważnego zazwyczaj mamy dylemat, żeby się nie wygłupić z podarunkiem, który mu zaniesiemy. Nie można prezydentowi zanieść czegokolwiek, co nam wpadnie do głowy. Za dobór prezentu i sposób przekazania go w czasie oficjalnych wizyt na poziomie głów państw i szefów rządów, odpowiadają służby protokolarne. Mędrcy wywiązali się z tego po mistrzowsku. 

Świętowanie Narodzin Jezusa Chrystusa nie wymaga od nas wykazywania się osobistą inwencją i pomysłowością w tym, co Mu ofiarujemy. Wszystko, również w tym temacie, mamy w Biblii. Wystarczy uważnie ją czytać. Oto jedna z obowiązujących wskazówek: Przez Niego więc nieustannie składajmy Bogu ofiarę uwielbienia, to znaczy owoc warg wyznających Jego Imię. Nie zaniedbujcie też dobroczynności i wzajemnej pomocy, gdyż takie ofiary podobają się Bogu [Hbr 13,15-16]. W nadchodzące święta z radością zamierzam dostosować się do biblijnego 'protokołu podarunkowego'. A ty?

Wszystko Tobie dziś oddaję, wszystko Twoim musi być 
Chcę Cię, Jezu, kochać zawsze, w obecności Twojej żyć
Wszystko daję dziś. Wszystko daję dziś
Jezusowi memu Zbawcy, wszystko daję dziś.
(Śpiewnik Pielgrzyma Nr 220)

18 grudnia, 2022

Dzień Osiemnasty - Wschód

Co ma wspólnego Wschód z cudem Wcielenia Syna Bożego? Z punktu widzenia biblijnej geografii Wschód to odległe tereny, gdzie niegdyś znajdował się biblijny raj. To także miejsce, skąd przychodził sąd Boży na nieposłusznych Bogu Izraelitów. Któż wzbudził na Wschodzie tego, któremu towarzyszy zwycięstwo na każdym kroku? Który poddaje narody swojej mocy i podbija królów? [Iz 41,2]. Sam Bóg się do tego przyznał! Przywołuję ze Wschodu ptaka drapieżnego, a z ziemi dalekiej męża, który wykona mój zamysł; jak powiedziałem, tak to wykonuję, jak postanowiłem, tak to czynię [Iz 46,11]. Bóg używał władców ze Wschodu, aby wdrażać zapowiedzianą swemu ludowi karę za odstępstwo. Wschód wg Biblii jest jednak przede wszystkim kierunkiem, skąd nadchodzi duchowe oświecenie.

W ramach naszych przedświątecznych rozważań proponuję więc chwilę zadumy nad Wschodem w tym sensie, bo jak się okazało, cud Wcielenia Syna Bożego także tam, na Wschodzie, nie pozostał bez echa. Widzieliśmy bowiem gwiazdę jego na Wschodzie i przyszliśmy oddać mu pokłon [Mt 2,2] - wyjaśnili mędrcy Herodowi cel swojej wizyty. A oto gwiazda, którą ujrzeli na Wschodzie, wskazywała im drogę, a doszedłszy do miejsca, gdzie było dziecię, zatrzymała się. A ujrzawszy gwiazdę, niezmiernie się uradowali [Mt 2,9-10]. Tak. Trzeba oddać sprawiedliwość Wschodowi i zauważyć, że to nie z Zachodu, a  właśnie ze Wschodu w pierwszej kolejności popłynęła Bogu chwała za Syna Bożego, Jezusa Chrystusa narodzonego w Betlejem.

Pomijając szerokie pojęcie Wschodu w sensie narodów, mądrości i kultury Wschodu, najczęściej mówimy i myślimy po prostu o wschodzie słońca. W znaczeniu przenośnym wschód jest symbolem światła, które pojawia się po ciemnościach. Tak Biblia mówi o przyjściu Syna Bożego na świat. Lud chodzący w ciemności ujrzał wielkie światło; zabłysło ono nad mieszkańcami ziemi spowitej przez mrok [Iz 9,2]. Na wschodzie, w dalekiej Mezopotamii objawił się Bóg Abrahamowi, stamtąd przyprowadził go do Kanaanu i zaczął tworzyć naród Boży. Wschód wydaje się być ważnym kierunkiem w wizji proroka Ezechiela. Tam zobaczyłem chwałę Boga Izraela. Zbliżała się ze wschodu [Ez 43,2]. Jest coś znamiennego, a co najmniej symbolicznego, że do pogrążonej w duchowym mroku Jerozolimy informacja o przyjściu Mesjasza dotarła właśnie od wschodu.

Narodzenie Jezusa Chrystusa wprowadziło Boży Plan Zbawienia w zasadniczą fazę, zapowiadaną przez proroków. Lecz dla was, bojących się mego imienia, wzejdzie słońce sprawiedliwości z uzdrowieniem na swoich skrzydłach! [Ml 4,2]. Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat [Jn 1,9]. Za tydzień będziemy świętować ten cud Wcielenia Syna Bożego, który dał niepowtarzalną szansę na życie wieczne dla wielu ludzi wciąż jeszcze nieoświeconych. Mamy więc słowo prorockie tym bardziej pewne. I wspaniale, że trzymacie się go niczym lampy świecącej w ciemności, dopóki nie zaświta dzień, dopóki gwiazda poranna nie wzejdzie w waszych sercach [2Pt 1,19]. 

Panie Jezu, dziękuję Ci, że Ty jako prawdziwa światłość przyszedłeś na świat, aby nie pozostał w ciemności nikt, kto wierzy w Ciebie. Nigdy nie zapomnę tego wspaniałego wschodu, rozświetlającego duchowe mroki mojej duszy. Dziękuję, że z Twojej łaski przez wiarę zostałem synem światłości i synem dnia. Nie należę już do nocy ani do ciemności. Mając w duszy Twoje światło pragnę je nieść tam, gdzie panuje jeszcze duchowy mrok. Amen.

17 grudnia, 2022

Dzień Siedemnasty - prorokini Anna

Narodziny zdarzają się w naszym doczesnym życiu nie częściej niż śmierć i osamotnienie. Nasz ziemski los naznaczony jest przykrością wielu rozstań. Tak było w życiu kobiety, którą - podobnie jak wczoraj Symeona - spotkamy dzisiaj w jerozolimskiej świątyni. Przebywała tam również prorokini Anna, córka Fanuela z plemienia Aszer. Była to kobieta w bardzo podeszłym wieku. Od czasu swojego panieństwa żyła z mężem tylko siedem lat, a następnie była wdową do osiemdziesiątego czwartego roku życia. Dniami i nocami nie opuszczała ona świątyni, gdzie oddawała Bogu cześć w postach i modlitwach. Właśnie w tym czasie podeszła, stanęła obok, zaczęła dziękować Bogu i mówić o Jezusie wszystkim oczekującym odkupienia Jerozolimy [Łk 2,36-38]. 

Anna pochodziła z plemienia Aszera, któremu przydzielono ziemie na najdalszej północy kraju. Czy fakt jej zamieszkiwania w Jerozolimie wziął się z tego, że jej ród utracił prawo do swojego dziedzictwa, czy też Anna np. po śmierci męża z własnej inicjatywy przeprowadziła się do stolicy, tego nie wiemy. Wiadomo jednak na pewno, że mocno związała się ze świątynią. Nie wiemy jak długo dniami i nocami nie opuszczała ona świątyni, lecz Biblia mówi, że była tam w okresie Wcielenia Syna Bożego, oddając Bogu cześć w postach i modlitwach. Pomyślmy. Co najmniej od sześćdziesięciu lat samotnie żyjąca kobieta przylgnęła do domu Bożego. Wynalazła sobie jakiś kącik na wzgórzu świątynnym - by świątynię mieć pod ręką - i całkowicie oddała się społeczności z Bogiem i ludźmi. 

Różnie można podchodzić do swego losu na ziemi. Wciąż porównywać się z innymi i utyskiwać, jak to jest nam ciężko, albo w sposób konstruktywny wykorzystać dane nam możliwości na chwałę Bogu i ludzki pożytek. Można swój czas, siły i środki materialne skierować na zaspokajanie tylko własnych potrzeb, ale można też zauważać innych ludzi w potrzebie i mieć z tego radość, bo Jezus powiedział, że bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać, aniżeli brać [Dz 20,35]. Można zamykać się w swoich czterech ścianach i narzekać na samotność, albo garnąć się do ludzi i nie mieć czasu na rozpamiętywanie swojego losu. Można wreszcie i trzeba wziąć pod uwagę również to, że człowiek wierzący nigdy i nigdzie nie jest sam, bo jest przy nim Jezus w Duchu Świętym.

Anna wydała świadectwo, że los singla nie powinien być uważany za życiową porażkę. Jej imię z hebrajskiego znaczy - łaska albo wdzięczna i bynajmniej nie brzmiało ono jak ironia. Sześćdziesiąt lat wdowieństwa najwyraźniej nie położyło się cieniem na jej życie. Mamy w Biblii co najmniej kilka dobitnych przykładów, przemawiających za pozytywną oceną życia w stanie wolnym. Chociaż małżeństwo może być i jest dla wielu z nas wielkim błogosławieństwem, to jednak nauka apostolska prezentuje równie błogosławioną alternatywę. Chcę, abyście byli wolni od trosk; kto nie ma żony, troszczy się o sprawy Pańskie, o to, jak by się Panu podobać; a żonaty troszczy się o sprawy tego świata, o to, jak by się podobać żonie, i żyje w rozterce. Także kobieta niezamężna i panna troszczy się o sprawy Pańskie, aby być świętą i ciałem i duchem; mężatka zaś troszczy się o sprawy tego świata, jakby się podobać mężowi [1Ko 7,32-24]. Zauważmy, że słowa te wyszły spod natchnionego pióra człowieka, który sam był singlem.

Panie Jezu, dziękuję Ci, że w przygotowywaniu się do tegorocznego świętowania Twoich Narodzin mogę pomyśleć też o prorokini Annie i zainspirować się jej postawą. Chcę więcej podchodzić do innych, stawać obok nich, dziękować Ojcu i wszystkim mówić o Tobie. Amen. 

16 grudnia, 2022

Dzień Szesnasty - Symeon

Wczorajsza myśl o spokojnym podejściu ludzi wierzących do śmierci fizycznej, i to niezależnie od ich wieku, znajduje też potwierdzenie w dzisiejszym spotkaniu z Symeonem. Ten żyjący pod wyraźnym wpływem Ducha Świętego [Łk 2,25] sprawiedliwy i bogobojny człowiek, we wnoszonym do świątyni maleńkim Jezusie rozpoznał Zbawiciela świata. Od dawna czekał na tę chwilę. Teraz, wszechwładny Panie, zgodnie z Twym przyrzeczeniem, zwalniasz swego sługę w pokoju, bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wszystkim narodom [Łk 2,29-31]. Tak właśnie każdy narodzony na nowo i napełniony Duchem Świętym człowiek myśli o swojej śmierci fizycznej. Lubię przywoływać te słowa na pogrzebach ludzi wierzących, bo dobrze oddają one pewność naszego zbawienia i wiarę w zmartwychwstanie.

Ze spotkania z Symeonem chciałbym wszakże wynieść refleksję znowu dotyczącą osoby Jezusa Chrystusa, bo to przecież Jego Narodziny będziemy świętować. Otóż natchniony Duchem Świętym  Symeon wypowiedział o Jezusie następujące słowa: On sprawi, że wielu w Izraelu upadnie i powstanie. On będzie znakiem, któremu się będą sprzeciwiać [Łk 2,34].  Dość intrygujące proroctwo, czyż nie?! Tak jednak rzeczywiście się stało. Jezus wiele osób podnosił na duchu, uzdrawiał, przebaczał im grzechy i stawiał ich na nogi. Inni wszakże z powodu Jezusa doznawali upadku. Złościli się i tracili swoje wpływy, bo Jezus obnażał ich obłudę. Wypełniali się zawiścią i spiskowali, aby Go zabić. Tak, Jezus wzbudzał i miłość, i sprzeciw. Świat nie może was nienawidzić, lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe [Jn 7,7] - tłumaczył swoim niewierzącym braciom. 

Prawdziwi naśladowcy Jezusa Chrystusa w tym świecie mają podobnie. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą. A to wszystko uczynią wam dla imienia mego, bo nie znają tego, który mnie posłał [Jn 15,19-21]. Nie można jednakowo wszystkim się podobać. Występując w imieniu Jezusa i głosząc Słowo Boże, wzbudzamy w swoim otoczeniu skrajnie różne reakcje.   

Słowa Symeona o Jezusie uświadamiają mi, że jako chrześcijanin mam liczyć się ze sprzeciwem. Jedni przy mnie będą wstawać, a drudzy upadać. Jednych będę budować i cieszyć, a drugich rozczarowywać i doprowadzać do złości. I nie będzie to znaczyć, że w jednym przypadku zachowałem się na medal, a w drugim zawiodłem. W obydwu przypadkach naśladowałem Pana. Dlatego to powiedziane jest w Piśmie: Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny, A kto weń wierzy, nie zawiedzie się. Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną; dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgardzili budowniczowie, pozostał kamieniem węgielnym, ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia; ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oń, na co zresztą są przeznaczeni [1Pt 2,6-8]. Przygotowując się do świętowania narodzin Jezusa Chrystusa, wzbogaćmy swe dusze gotowością do bycia jak Jezus także pod tym względem. 

Panie Jezu, dziękuję za to, że chodząc po ziemi zawsze byłeś spójny w tym, co myślałeś, mówiłeś i czyniłeś. Podziwiam Cię, że ani razu nie przemilczałeś grzechu dla tzw. 'miłej zgody', ale też nikogo nie prowokowałeś i nie stawiałeś pod ścianą. Pragnę Cię naśladować zarówno w budowaniu ludzi i cieszeniu się ich miłością, jak też w liczeniu się ze sprzeciwem z ich strony i w godnym stawianiu temu czoła. Amen.

15 grudnia, 2022

Dzień Piętnasty - Jezus

Maria urodziła dziecko. Na świat przyszedł człowiek. Wszystko, poza jego poczęciem, odbyło się naturalnie i zwyczajnie. Trzeba było się nim zaopiekować, jak każdym innym niemowlęciem. Lecz zarazem był to chłopczyk absolutnie wyjątkowy. Nawet imienia nie mogli mu nadać po swojemu, bo zanim się począł, Maria usłyszała: I oto poczniesz w łonie, i urodzisz syna, i nadasz mu imię Jezus [Łk 1,31]. A potem usłyszał i Józef: A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus; albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego [Mt 1,21]. Sam Jezus, będąc jeszcze chłopcem nosił już w duszy świadomość, że nie jest na ziemi po to, aby po prostu przeżywać życie jak każdy inny człowiek. W wieku dwunastu lat powiedział: Czemuście mnie szukali? Czyż nie wiedzieliście, że w tym, co jest Ojca mego, Ja być muszę? Lecz oni nie rozumieli tego słowa, które im mówił [Łk 2,49-50]. 

Mnóstwo myśli o Jezusie ciśnie mi się do głowy i każda prosi o miejsce w tym króciutkim rozważaniu. Wybieram jedną. Życie Jezusa trwało raptem trzydzieści trzy lata. Mój syn skończył trzydzieści pięć, a we mnie wciąż pozostaje odczucie, jakby jego życie dopiero się zaczynało. Próbuję wczuć się, wejść w głowę Jezusa i zrozumieć, jak Mu się żyło z taką perspektywą, że umrze w rozkwicie swoich lat. Jak Jezus radził sobie z tymi myślami? 

Świadectwo Biblii wskazuje, że Jezus nie próbował wypierać myśli o zbliżającej się śmierci. Wprost przeciwnie. Spokojnie o niej mówił ze świadomością, że nastąpi ona zgodnie z wolą Ojca. Dlatego Ojciec miłuje mnie, iż Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt mi go nie odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli. Mam moc dać je i mam moc znowu je odzyskać; taki rozkaz wziąłem od Ojca mego [Jn 10,17-18]. Jezus znał swoje przeznaczenie. Nie miał czasu się zakochiwać, dorabiać, budować domu, zakładać rodziny i nie robił z tego sprawy. Nigdzie na kartach ewangelii nie widzimy Go - jak np. Hiskiasza - narzekającego, że w połowie moich dni muszę odejść, na resztę mych lat zostałem wezwany do bram krainy umarłych [Iz 38,10]. Był skupiony na spełnieniu swojej misji, dla której się narodził. Albowiem Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu [Mk 10,45]. 'On narodził się po to, aby umrzeć' - ktoś trafnie skonstatował los Jezusa na ziemi.

Jezusowe narodziny do tak krótkiego pobytu na ziemi, wzbudzają we mnie szereg pytań. Jak radzę sobie z myślą, że jestem tutaj tymczasowo, że wkrótce odejdę z tego świata? Zbliża się przecież niedziela, że nie spotkam się już z braćmi i siostrami na nabożeństwie. Nie przytulę już żony, nie podzielę się niczym nowym na blogu. Któregoś dnia pozostawię niedokończone zadania na Olszynce, kalendarz z terminami, których już nie dotrzymam itd. Czy myślę o tym spokojnie? Jak nam się żyje z taką świadomością, że wkrótce odlatujemy [Ps 90,10] i nie ma co nawet pakować walizki? Jeżeli jesteśmy pojednani z Bogiem przez wiarę w Jezusa Chrystusa, to głowa do góry! Pan powiedział: Jam jest zmartwychwstanie i żywot; kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki. Czy wierzysz w to? [Jn 11,25-26].

Panie Jezu, dziękuję Ci za wspaniały przykład życia na ziemi z pełną świadomością, że jest ono bardzo krótkie i ma charakter przejściowy. Podziwiam Cię, że jako trzydziestoletni mężczyzna z taką godnością szedłeś naprzeciw swojej śmierci, drżąc w Getsemane jedynie o to, że gdy weźmiesz na siebie grzech świata, będziesz musiał wypić kielich gniewu Ojca. Patrząc na Ciebie uspokajam się w obliczu mojej śmierci fizycznej. Usynowiony dzięki Twojej ofierze, wiem, że tak jak Ty, idę do Ojca. Amen. 

14 grudnia, 2022

Dzień Czternasty - Betlejem

Dzisiaj wybierzmy się osiem kilometrów na południe od Jerozolimy, do Betlejem judzkiego. Jest to miejscowość związana z faktami o dość symbolicznej wymowie. Tutaj Boaz ożenił się z Rut Moabitką. Mieszkał tu też Isaj, ojciec Dawida, a więc Dawid nie tylko pasał trzodę na polach betlejemskich ale też w Betlejem został namaszczony na króla. Właśnie tutaj narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan, w mieście Dawidowym [Łk 2,11].

Betlejem samo w sobie nigdy nie było wielkie ale wpływu na cały naród odmówić temu miasteczku nie można. I ty, Betlejemie, ziemio judzka, wcale nie jesteś najmniejsze między książęcymi miastami judzkimi, z ciebie bowiem wyjdzie wódz, który paść będzie lud mój izraelski [Mt 2,6]. Wspomniane w ewangelii Mateusza proroctwo Micheasza nie dotyczyło króla Dawida. Ono zapowiadało narodziny Jezusa Chrystusa! Pan narodził się w mieście zbyt małym, by zaliczać się do znaczniejszych rodów Judy [Mi 5,1] lecz Słowo Boże głosiło, że Jego wielkość sięgnie aż po krańce ziemi [Mi 5,3]. I tak się stało!

Czasami myślimy, że nasza rodzina, miejsce naszego zamieszkania lub zbór, do którego należymy, są zbyt małe i nic nie znaczące. Gdzie nam do znanych nazwisk, rozświetlonych miast i nowoczesnych kościołów. A jednak Bóg ma w tym upodobanie, żeby prawdziwe perły tworzyć i odkrywać w miejscach nieznanych, po ludzku nieważnych i zapomnianych. Przypatrzcie się zatem sobie, bracia, kim jesteście według powołania waszego, że niewielu jest między wami mądrych według ciała, niewielu możnych, niewielu wysokiego rodu, ale to, co u świata głupiego, wybrał Bóg, aby zawstydzić mądrych, i to, co u świata słabego, wybrał Bóg, aby zawstydzić to, co mocne, i to, co jest niskiego rodu u świata i co wzgardzone, wybrał Bóg, w ogóle to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić, aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym [1Ko 1,26-29].

Idąc biblijnym tokiem rozumowania, zaaplikujmy tę myśl także do siebie osobiście. Nie trzeba być wielkim w potocznym rozumieniu, aby mieć znaczenie w Królestwie Bożym. Bóg stosuje inną miarę wielkości. Jezus powiedział, że kto jest największy wśród was, niech będzie jako najmniejszy, a ten, który przewodzi, niech będzie jako usługujący. Któż bowiem jest większy? Czy ten, który u stołu zasiada, czy ten, który usługuje? Czy nie ten, który u stołu zasiada? Lecz Ja jestem wśród was jako ten, który usługuje [Łk 22,26-27]. Ewangelia Chrystusowa głosi, że jeśli ktoś przestrzega przykazań Bożych i naucza tego innych ludzi, ten będzie nazwany wielkim w Królestwie Niebios [Mt 5,19].

Ojcze, dziękuję Ci za duchową lekcję płynącą z Betlejem. Nie chcę brać udziału w wyścigu po wielkość według kryteriów tego świata. Jestem Ci wdzięczny za moją rodzinę i lokalną społeczność chrześcijańską, do której należę, nawet jeśli dla kogoś wydajemy się zbyt mali, aby w ogóle brać nas pod uwagę. To, że Jezus narodził się właśnie w Betlejem, bardzo mnie buduje i pomaga mi nieść moją małość z podniesioną głową. Amen.

13 grudnia, 2022

Dzień Trzynasty - Józef

Odtwarzając w tych dniach na nowo biblijną opowieść o narodzinach Jezusa Chrystusa, zatrzymujemy się przy osobach i w miejscach, które ją tworzą, zwracając przy tym uwagę na niektóre szczegóły, wcześniej nie zawsze brane pod uwagę. W tych rozważaniach nie możemy pominąć osoby Józefa. W omawianym czasie na ewangelicznej scenie pojawia się on czterokrotnie. Gdy nosił się z zamiarem zerwania małżeństwa z Marią, następnie gdy był z nią przy porodzie Jezusa w Betlejem, potem gdy uciekają do Egiptu i gdy wracają z powrotem do Nazaretu.

Zauważmy dzisiaj, proszę, że przy Józefie przez cały ten czas w kluczowych chwilach pojawiał się anioł. Objaśniał zaistniałą sytuację i udzielał mu praktycznych wskazówek. Józefie, synu Dawidowy, nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej, albowiem to, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego [Mt 1,20]. I Józef zaniechał swego pomysłu. Wstań, weź dziecię oraz matkę jego i uchodź do Egiptu, a bądź tam, dopóki ci nie powiem, albowiem Herod będzie poszukiwał dziecięcia, aby je zgładzić [Mt 2,13]. I rankiem już ich nie było w Betlejem. Wstań, weź dziecię oraz matkę jego i idź do ziemi izraelskiej, zmarli bowiem ci, którzy nastawali na życie dziecięcia [Mt 2,20]. I Józef tak postąpił. Józef był zwyczajnym cieślą, niekoniecznie bystrym graczem z intuicją maklera giełdowego, ażeby móc samodzielnie zatroszczyć się o życie i bezpieczeństwo Jezusa. Potrzebował, by ktoś nim pokierował. 

A my co?  Nawet nie mamy świadomości, jak bardzo i jak często sami pakujemy się w kłopoty. Nie wiem ile aniołów musi uwijać się przy nas, aby zapewniać nam ochronę i torować drogę w codziennych sprawach. Wiem natomiast na pewno, że aby zapoczątkowane w nas duchowe życie w Chrystusie przetrwało i prawidłowo się rozwijało w niesprzyjających warunkach tego świata, potrzebujemy pomocy Ducha Świętego. Wciąż na nowo jesteśmy poddawani presji rozmaitych pokus, jesteśmy zwodzeni, zniechęcani i atakowani, a wszystko po to, aby uśmiercić w nas Jezusa, a przynajmniej zatrzymać nasz rozwój duchowy.

Dlatego Jezus powiedział: Ja natomiast będę prosił Ojca i On da wam innego Opiekuna, aby był z wami na wieki — Ducha Prawdy, którego świat nie może przyjąć, bo Go nie widzi ani nie zna. Wy Go znacie, ponieważ trwa przy was i będzie w was. Nie zostawię was sierotami. Przyjdę do was [Jn 14,16-18]. Każdy zrodzony z Boga chrześcijanin potrzebuje codziennego kierownictwa samego Ducha Świętego, podobnie jak Józef potrzebował wskazówek anioła. Jeśli według ciała żyjecie, przyjdzie wam umrzeć. Jeśli jednak w Duchu zadajecie śmierć sprawom ciała — będziecie żyli. Bo wszyscy, których prowadzi Duch Boży, są dziećmi Boga [Rz 8,13-14].

Niebiański Ojcze, dziękuję za zesłanie nam Ducha Świętego. Jestem Ci wdzięczny za obietnicę, że dasz Ducha Świętego tym, którzy Cię proszą. Bardzo potrzebuję Twojego kierownictwa. Pomóż mi tak żyć na co dzień, aby Twój Duch mógł stale mnie napełniać. Amen. 

12 grudnia, 2022

Dzień Dwunasty - Maria

Na półmetku tegorocznych rozważań adwentowych proponuję krótkie spotkanie z Marią. Wówczas spotkał się z nią anioł Gabriel i zapowiedział jej coś absolutnie nieprawdopodobnego i zaskakującego. Po tak młodziutkiej, kilkunastoletniej dziewczynie, spodziewalibyśmy się raczej prośby o chwilę namysłu i konsultacji z kimś bardziej doświadczonym. A Maria rzekła do anioła: Jak się to stanie, skoro nie znam męża? I odpowiadając anioł, rzekł jej: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego też to, co się narodzi, będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym. I oto Elżbieta, krewna twoja, którą nazywają niepłodną, także poczęła syna w starości swojej, a jest już w szóstym miesiącu. Bo u Boga żadna rzecz nie jest niemożliwa. I rzekła Maria: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego. I anioł odszedł od niej [Łk 1,34-38].

Mówiąc o Marii można, a nawet należałoby podkreślić wiele aspektów jej charakteru i przykładnego zachowania. Wszakże z racji skromnych rozmiarów naszych rozważań, ograniczymy się dzisiaj do jej gotowości, by w imię posłuszeństwa Słowu Bożemu, stanąć w obliczu trudnych pytań ze strony najbliższych i zmierzyć się z reakcją opinii publicznej. Ta rezolutna dziewczyna z pewnością zdawała sobie z tego sprawę, że zachodząc w ciążę jako formalnie poślubiona już Józefowi, ale przed rozpoczęciem z nim współżycia, będzie musiała spojrzeć mu w oczy. Nie trzeba było jej tłumaczyć, że gdy w niewielkiej miejscowości przed weselem pokaże się z brzuchem, natychmiast dostanie się na ludzkie języki. W tym szczególnym przypadku nie było szans na zrozumiałe dla ludzi wytłumaczenie się z błogosławionego stanu. Józef, mąż jej, będąc prawym i nie chcąc jej zniesławić, miał zamiar potajemnie ją opuścić [Mt 1,19]. Tylko cudowne spotkanie z aniołem zatrzymało go w małżeństwie z Marią.

Tak jest. Gdy napełnieni Duchem Świętym zaczynamy pod Jego kierownictwem wypowiadać się i postępować, wówczas narażamy się na ludzką krytykę i posądzanie nas o niestworzone rzeczy. Zachowujemy się bowiem zgodnie z myślą Bożą, a myśli Boże i drogi Boże są na tyle wyższe od ludzkich, że trudno wśród ludzi liczyć na zrozumienie i akceptację. Gdy krewni usłyszeli, co napełniony Duchem Świętym Jezus zaczął mówić i czynić, przyszli, aby Go pochwycić, mówili bowiem, że odszedł od zmysłów [Mk 3,21]. Postępując według Ducha w żaden sposób nie możemy liczyć na poparcie ludzi zmysłowych i cielesnych. Maria liczyła się z przykrymi konsekwencjami swej decyzji, a jednak się nie cofnęła. Oto jestem - gotowa służyć Panu, niech mi się stanie według twojego słowa - powiedziała.

Każdy chrześcijanin w jakimś momencie staje w obliczu podobnego, jak Maria, wyzwania do zrobienia czegoś, co będzie widoczne i może się komuś bardzo nie spodobać. Wtedy albo okazujemy posłuszeństwo Słowu Bożemu, albo wycofujemy się z obawy przed odrzuceniem. Publiczne wyznanie osobistej wiary w Jezusa Chrystusa? Sprzeciwienie się rażącej bezbożności bliskich i znajomych? Takim zachowaniem z pewnością nie zyskujemy sobie przyjaciół w tym świecie. Jednak według nauki apostolskiej powinno być tak, że jak zostaliśmy przez Boga uznani za godnych, aby nam została powierzona ewangelia, tak mówimy, nie aby się podobać ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serca [1Ts 2,4]. Niestety, nie każdego jednakowo na to stać. Wielu członków Rady uwierzyło w Niego, ale gwoli faryzeuszów nie wyznawali swej wiary, żeby nie zostali wyłączeni z synagogi; umiłowali bowiem bardziej chwałę ludzką niż chwałę Bożą [Jn 12,42-43].

Ojcze, dziękuję Ci za przykładną postawę Marii, matki naszego Pana, której pragnienie poddania się Twojemu Słowu przewyższyło obawy o to, jak zostanie potraktowana przez ludzi. Takim chrześcijaninem pragnę być w moim otoczeniu. Napełniaj mnie - proszę - Duchem Świętym i wspomóż, bym zawsze miał odwagę postępować według Ducha, a nie według ciała. Amen. 

11 grudnia, 2022

Dzień Jedenasty - Nazaret

W naszych rozważaniach przedświątecznych wejdźmy teraz do Nazaretu. Dzisiaj jest to tętniące życiem miasto, lecz wówczas było niewiele znaczącą mieścinką. Ba, cieszącą się też chyba złą sławą, bo czy z Nazaretu może być coś dobrego [Jn 1,46]? - pytał Natanael Filipa. Rzeczywiście, także Jezus - chociaż w Nazarecie się wychował, mieszkał i pracował do trzydziestego roku życia, miał tam pod górkę. Gdy jego mieszkańcy gorszyli się z Niego (...) rzekł im: Nigdzie prorok nie jest pozbawiony czci, chyba tylko w ojczyźnie i w swoim domu. I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary [Mt 13,57-58]. 

Jak to się stało, że Józef i Maria, Judejczycy z rodu Dawidowego, żyli gdzieś hen daleko w północnej Galilei, sto czterdzieści kilometrów od stolicy, a do tego w Nazarecie? Ciśnie mi się tu do głowy kilka myśli. Przede wszystkim ta, że z powodu grzechów Salomona, syna Dawidowego, nastąpił powolny upadek tej dynastii królewskiej. Rozpad Izraela na dwa oddzielnie zarządzane państwa i późniejsze uprowadzenie Judejczyków do niewoli babilońskiej dopełniło miary ich rozproszenia. Możliwe też, że przodkowie Józefa utracili prawa do przydzielonej im ziemi w Judei i zmuszeni byli poszukać sobie innego miejsca do życia. Niewykluczone także, że do Galilei zaprowadziło ich umiłowanie przyrody i spokoju, bo męczył ich klimat i hałaśliwość życia w pobliżu Jerozolimy. Tak czy owak, Józef z Marią wylądowali daleko od rodzinnych stron, w miejscowości o złej sławie. I pomyślmy: Kto dzisiaj wiedziałby o Józefie i Marii z Nazaretu, gdyby nie to, że Niebiański Ojciec wybrał ich, by u nich narodził się i wyrósł Jezus - wcielony Syn Boży? Kto na szerokim świecie słyszałby dziś o Nazarecie, gdyby nie to, że Jezusa nazwano 'prorokiem z Nazaretu'? 

Posłużmy się tym obrazem do zilustrowania duchowych losów człowieka na ziemi. Wszyscy ludzie zostali stworzeni do chwalebnego życia w bliskiej więzi z Bogiem. Jednakże z powodu grzechu Adama nasi przodkowie utracili prawo do życia w raju. Staliśmy się wygnańcami i tułaczami. Dopiero osobista wiara w Jezusa Chrystusa przywraca nas do istnienia! Zwięźle, a zarazem całościowo, myśl tę oddaje Słowo Boże: Przeto pamiętajcie o tym, że wy, niegdyś poganie w ciele (...), byliście w tym czasie bez Chrystusa, dalecy od społeczności izraelskiej i obcy przymierzom, zawierającym obietnicę, nie mający nadziei i bez Boga na świecie. Ale teraz wy, którzy niegdyś byliście dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusową [Ef 2,11-13]. 

Ta prawda Słowa Bożego może i ma też indywidualne, osobiste zastosowanie w naszym życiu. Możliwe, że z jakiegoś powodu jesteśmy gdzieś daleko od miejsca swojego przeznaczenia, w jakimś naszym "nazarecie". Nieważne, czy doszło do tego z powodu grzechu, chęci poprawienia sobie losu czy może błędnych decyzji naszych bliskich. Wiedzmy, że nawet bez wizyty anioła, w każdej chwili Duch Święty może nawiedzić nas tam, gdzie jesteśmy, i zainicjować albo odnowić w nas obecność Jezusa. Bądźmy pewni, że Pan Jezus nie wstydzi się ani się nie boi żadnego naszego "nazaretu". On zamieszkał w mieście zwanym Nazaret, aby się spełniło, co powiedziano przez proroków, iż Nazarejczykiem nazwany będzie [Mt 2,23]. Dzisiaj wiemy, że z Nazaretu może być naprawdę coś dobrego - Jezus z Nazaretu!

Na okoliczność cudu Wcielenia Syna Bożego, zapoczątkowanego w galilejskim Nazarecie, pragnę tego i dla każdego z nas. W ślad za apostołem Pawłem modlę się do Boga, by sprawił według bogactwa chwały swojej, żebyście byli przez Ducha Jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku, żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w sercach waszych [Ef 3,16-17]. W zbliżające się święta uczcijmy Pana Jezusa zaproszeniem Go, by zamieszkał w naszych 'nazaretach'. Po wielu 'lepszych' miastach izraelskich zostały dzisiaj już tylko ruiny. Nazaret wszakże tętni życiem... 😊

10 grudnia, 2022

Dzień Dziesiąty - Cesarz

Już w ubiegłym roku w trakcie rozważań adwentowych zachwycaliśmy się niezwykłością wpływów Boga na władców świata. Czytając ewangelię dostrzegamy to wyraźnie w historii przyjścia Syna Bożego na świat. Jak to zrobić, żeby mieszkający głęboko w Galilei, Józef i ciężarna Maria, przyszli do Judei i znaleźli się w miasteczku Betlejem? I stało się w owe dni, że wyszedł dekret cesarza Augusta, aby spisano cały świat. (...) Szli więc wszyscy do spisu, każdy do swego miasta. Poszedł też i Józef z Galilei, z miasta Nazaretu, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, dlatego że był z domu i z rodu Dawida, aby był spisany wraz z Marią, poślubioną sobie małżonką, która była brzemienna. I gdy tam byli, nadszedł czas, aby porodziła [Łk 2,1-6].

Tak. Ażeby Jezus urodził się w Betlejem Bóg pobudził cesarza Augusta do wydania dekretu zobowiązującego wszystkich ludzi żyjących na obszarze Cesarstwa Rzymskiego, by udali się do miejsc swego pochodzenia i urodzenia, w celu poddania się rygorom spisu powszechnego. Po prostu, Bóg w swojej wszechwiedzy zapowiada jakiś szczegół dotyczący przyszłości, a potem - jak wyjaśnił kiedyś Jeremiaszowi - czuwa nad swoim słowem, aby je wypełnić [Jr 1,12]. Przez proroka Micheasza zapowiedział, że Mesjasz narodzi się w Betlejem, więc inaczej stać się nie mogło. Cesarz nawet nie musiał tego wiedzieć, że ogłaszając spis ludności wypełnił wolę Bożą. Faktycznie jednak nie mógł postąpić inaczej.

Koronnym argumentem biblijnym, że Bóg tak postępuje z władcami ziemskimi, jest zachowanie króla Cyrusa. W pierwszym roku panowania Cyrusa, króla perskiego, ażeby wypełniło się słowo Pana wypowiedziane przez usta Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, żeby ogłosił ustnie, a także pisemnie w całym swoim królestwie: Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie królestwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. On też nakazał mi, abym mu zbudował świątynię w Jeruzalemie, które leży w Judzie. Kto z całego jego ludu jest wśród was, niech Pan, jego Bóg, będzie z nim - niech wyrusza! [2Kn 36,22-23]. Gdy potem pewnym ludziom - może podobnie jak i nam - nakaz Cyrusa wydawał się nieprawdopodobny i następnemu władcy zaskarżyli odbudowę świątyni  - przejrzano archiwa królewskie. I rzeczywiście znaleziono w twierdzy położonej w prowincji medyjskiej pewien zwój [Ezd 6,2] z pierwszego roku panowania Cyrusa, który dokładnie potwierdził, że działalność budowniczych w Jerozolimie była prawnie zamocowana.

Również dzisiaj Bóg nie inaczej sprawuje swoje rządy. Władcy narodów mogą zrobić tylko tyle, na ile Najwyższy im pozwala. Wobec każdego narodu Bóg ma stosowne zamiary i wydaje nań wyroki, które ktoś musi wykonać. Gdy coś nowego zaczyna dziać się na świecie, to wiem z Biblii, że Bóg ma na to oko. Gdy jeden naród wyrusza przeciwko drugiemu narodowi, to moja Biblia mi mówi, że odbywa się sąd Boży nad tym narodem i nikt go nie zatrzyma dopóki nie zrobi tego Bóg. Ta myśl daje mi zdrowy dystans do wydarzeń na świecie. Nawet jeśli pół świata, także chrześcijańskiego, myśli inaczej, jako sługa Słowa Bożego - nie opowiadając się po żadnej ze stron - ze spokojem obserwuję bieg wydarzeń i błogosławię Boga. Wiem, że każde posunięcie także współczesnych 'cesarzy' bierze się z woli Bożej lub z Jego dopustu. 

Niebiański Ojcze, bardzo uspokaja mnie ta błogosławiona myśl, że Ty jesteś faktycznym władcą całego Wszechświata. Na nowo porusza mnie to, że użyłeś cesarza Augusta, aby sprawić, by narodzenie Jezusa nastąpiło w Betlejem. Dziękuję za wyraźne i wielokrotne świadectwo Biblii, że gdy jakiś władca wyruszał, nawet na Twój wybrany naród izraelski, to zawsze był narzędziem w Twoim ręku dla karania złoczyńców, a udzielania pochwały tym, którzy dobrze czynią [1Pt 2,13-14]. Błogosławię Cię, Ojcze, w tym, co czynisz na ziemi przed coraz bliższym, powtórnym przyjściem Twojego Syna, a naszego Zbawiciela i Pana, Jezusa Chrystusa. Amen.

Kliknij, aby przejść do ubiegłorocznego rozważania na ten temat.

09 grudnia, 2022

Dzień Dziewiąty - Miasteczko w Judei

Zachariasz mieszkał z Elżbietą w osadzie kapłańskiej. Opowieść o narodzeniu Jezusa Chrystusa mówi o niej jedynie to, że Maria po nawiedzeniu przez anioła, wybrała się w drogę i pospiesznie udała się w górskie strony, do pewnego miasta w Judei [Łk 1,39]. Według tradycji sięgającej IV w. było to miasteczko Ain-Karim, położone ok. 7 km na północny zachód od Jerozolimy. By tam dotrzeć z Nazaretu, Maria miała przed sobą co najmniej trzy dni niełatwej wędrówki.

Właśnie takie skromne miejsce, nawet bez podawania w Piśmie Świętym jego nazwy, wybrał Bóg na narodziny kogoś, kto z duchowego letargu miał obudzić cały naród i przygotować drogę Synowi Bożemu. A ty, dziecko, będziesz nazwane prorokiem Najwyższego, gdyż pójdziesz przed Panem, aby przygotować Jego drogi, dać Jego ludowi poznanie zbawienia w przebaczeniu jego grzechów... [Łk 1,76-79] - prorokował napełniony Duchem Świętym Zachariasz, gdy Bóg przywrócił mu mowę. Zaprawdę powiadam wam: Nie powstał z tych, którzy z niewiast się rodzą, większy od Jana Chrzciciela [Mt 11,11] - mówił o nim później Jezus. W tym bezimiennym miasteczku doszło też - jak wspomnieliśmy wczoraj - do pierwszego zetknięcia Jezusa z Janem, a samemu nadawaniu imienia Janowi towarzyszyły takie niezwykłości, że padł lęk na wszystkich ich sąsiadów, a po całej górskiej krainie judzkiej opowiadano o wszystkich tych wydarzeniach. Wszyscy zaś, którzy o tym słyszeli, wzięli to do serca swego i mówili: Kimże będzie to dziecię? Ręka Pańska bowiem była z nim [Łk 1,65-66].

Zazwyczaj bywa tak, że nic nie znaczące wcześniej miejscowości nagle stają się bardzo znane i popularne, gdy pojawia się w nich ktoś ważny. Wtedy ich nazwy trafiają na pierwsze strony gazet i na języki większości ludzi, trwale zapisując się w historii. Z tą miejscowością tak się nie stało. Jan Chrzciciel nie rozsławił miejsca swego urodzenia. Dlaczego? Bo narodził się po to, aby złożyć świadectwo o Jezusie Chrystusie i całkowicie temu zadaniu się oddał. On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym [Jn 3,30] - taka była Janowa dewiza życia. Miejsce narodzin Jana do dzisiaj pozostało nieznane, natomiast wszyscy jego rodacy usłyszeli prawdę o Baranku Bożym, który gładzi grzech świata [Jn 1,29], bo Jan wprawdzie żadnego cudu nie uczynił, ale wszystko, cokolwiek Jan o Nim powiedział, było prawdą [Jn 10,41].

Niektórzy ludzie wiele uwagi i czasu poświęcają miejscu swego urodzenia. Roztkliwiają się nad swoją historią, dociekają szczegółów rodowych, odtwarzają drzewo genealogiczne, kłócą się o daty i personalia. Do tego stopnia skupiają się na przeszłości, że nie odnajdują celu, dla którego pojawili się na świecie. Zafiksowani na tylko dla nich ważnych szczegółach, rozmijają się z wolą Bożą i zadaniami, jakie Bóg im wyznaczył. A jakie znaczenie ma to, czy 'wujek Kazik' w czterdziestym drugim miał stopień porucznika? Co komu z tej wiedzy, że w miejscu mojego urodzenia tylko część domów była z cegły, a dziadek nosił kapelusz? Komu potrzebny opis topografii miejscowości, gdzie chodziłem do szkoły albo nazwiska moich nauczycieli z podstawówki? Biblijna bezimienność miejsca spotkania Marii z Elżbietą i narodzin Jana Chrzciciela, utwierdza mnie w przekonaniu, że nie wszystkim szczegółom należy poświęcać czas i uwagę. Wiele z nich śmiało można przemilczeć.

Ojcze, nie dbam o to, że wiele szczegółów z mojego życia pozostanie w cieniu. Nie chcę się skupiać na miejscu swego urodzenia, historyjkach z dzieciństwa i dokumentowaniem mojej przeszłości. Za apostołem Pawłem powtarzam: Lecz o życiu moim mówić nie warto i nie przywiązuję do niego wagi, bylebym tylko dokonał biegu mego i służby, którą przyjąłem od Pana Jezusa, żeby składać świadectwo o ewangelii łaski Bożej [Dz 20,24]. Tego trzymać się będę także w nadchodzące święta. Zamiast bez reszty oddawać się rodzinnym wspomnieniom, pragnę porozmawiać z nimi o Tobie. Amen.

08 grudnia, 2022

Dzień Ósmy - Jan Chrzciciel

Rozmyślając o narodzeniu Jezusa Chrystusa trudno jest pominąć osobę Jana Chrzciciela. Przede wszystkim dlatego, że Pismo Święte w niesamowity sposób łączy Jezusa z Janem i to nie tylko poprzez  spotkanie ich ciężarnych matek. Przyjrzyjmy się jednak najpierw jak Elżbieta będąc w szóstym miesiącu ciąży zareagowała na odwiedziny Marii. Gdy Elżbieta usłyszała przywitanie Marii, płód w jej łonie gwałtownie się poruszył i została napełniona Duchem Świętym. Wtedy wykrzyknęła: Błogosławiona jesteś między kobietami i błogosławiony owoc twojego łona! Czemu zawdzięczam to, że przybyła do mnie matka mojego Pana? Bo gdy twoje powitanie dotarło do moich uszu, płód w moim łonie poruszył się z radości [Łk 1,41-44].

Jak wynika z ewangelicznej opowieści, równolegle z fizycznym spotkaniem Elżbiety z Marią, doszło do duchowego, pozazmysłowego kontaktu Jana z Jezusem. Zgodnie z anielską zapowiedzią, Jan został napełniony Duchem Świętym już w łonie matki swojej [Łk 1,15] i dlatego zareagował na bliskość poczętego z Ducha Świętego Jezusa. Przez następne trzy miesiące obydwaj, chociaż z oczywistych powodów nie mogli się widzieć, byli blisko siebie, bo tyle czasu Maria spędziła u Elżbiety. Na własne oczy Janowi dane było zobaczyć wcielonego Syna Bożego dopiero po trzydziestu latach, gdy Jezus przyszedł do niego nad Jordan. Wtedy także za sprawą Ducha Świętego natychmiast wyczuł obecność Syna Bożego i ogłosił: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata [Jn 1,29].

Jednocześnie Jan wyjaśnił związek swojej misji z osobą Jezusa. To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie ktoś, kto pojawił się przede mną, kto istniał wcześniej niż ja. Ja także wcześniej Go nie znałem; lecz dlatego przyszedłem i chrzczę w wodzie, aby Izrael mógł Go poznać. Jan złożył też takie świadectwo: Widziałem Ducha, który niby gołąb zstąpił z nieba i spoczął na Nim. Ja także wcześniej Go nie znałem; lecz Ten, który mnie posłał, abym chrzcił w wodzie, powiedział do mnie: Jeśli zobaczysz kogoś, na kogo Duch zstępuje i pozostaje na nim, wiedz, że to jest Ten [Jn 1,30-33].

Ta niezwykła więź pomiędzy Synem Bożym, Jezusem Chrystusem, a Jego heroldem, Janem, bardzo dobrze obrazuje duchową komunikację, z jaką mamy do czynienia przy spotkaniach prawdziwych chrześcijan, napełnionych Duchem Świętym. Nigdy wcześniej się nie widzieli, nie poznali, nie rozmawiali, a natychmiast odczuwają duchową jedność między sobą, jakby się znali przez całe lata. Na tym między innymi polega fenomen napełnienia Duchem Świętym. Napojeni jednym Duchem [1Ko 12,13] podobnie myślimy i zgodnie działamy. Znamy swoją rolę, nie wchodzimy sobie w drogę, nie musimy codziennie razem pić kawy, a radujemy się ze wzajemnych sukcesów i 'gramy do jednej bramki'. Jan właśnie tej radości doznawał w całej pełni [Jn 3,29] w odniesieniu do Jezusa.  

Ojcze, jestem pod wrażeniem tego, jak w Duchu Świętym łączysz osoby, które wcześniej nawet się nie znały. Ekscytuje mnie to błogosławione odczucie jedności duchowej z ludźmi, z którymi nie miałem do czynienia, a bez konieczności wzajemnego odpytywania się o treść wyznania wiary od razu wiadomo, że chodzi nam o to samo. Dziękuję, że w Duchu Świętym możemy cieszyć się tak cudowną jednomyślnością. Także w podejściu do zbliżających się świąt. Amen.

07 grudnia, 2022

Dzień Siódmy - Elżbieta

Elżbieta, żona kapłana Zachariasza - to kolejna osoba pośrednio spleciona z cudem Wcielenia Syna Bożego. Zgodnie z Bożym Planem Zbawienia miała ona urodzić Jana, zwanego przez nas Janem Chrzcicielem, który został wyznaczony do zadania przygotowania rodaków na przyjście Mesjasza. Niezależnie od niedowiarstwa jej męża, o czym mówiliśmy wczoraj, Elżbieta zaszła w ciążę i przez pięć miesięcy pozostawała w ukryciu. Wówczas często powtarzała sobie: Oto, co Pan zrobił dla mnie w tych dniach, gdy okazał mi laskę i przywrócił szacunek u ludzi [Łk 1,24-25]. 

Znam kilka Elżbiet i wszystkie są spokojnymi, może rzeczywiście troszkę skrytymi ale bardzo konkretnymi kobietami. Ta Elżbieta, o dziwo, także nie lubiła się obnosić ze swoimi przeżyciami. Była wszakże osobą sprawiedliwą przed Bogiem, postępującą nienagannie według wszystkich przykazań i ustaw Pana [Łk 1,6]. I faktycznie to wystarczy, aby niezależnie od aktualnie doświadczanego losu i ludzkich opinii, spokojnie czekać i liczyć na Boga. Imię Elżbieta, od hebr. eliszeba, znaczy - "Bóg mój przysięgą". Nie znamy szczegółów, ale niewykluczone, że Elżbieta w głębi serca odebrała od Boga zapewnienie o rozwiązaniu jej problemu. I tak się stało! Elżbieta poczęła syna w swoim podeszłym wieku; ta, którą uważano za niepłodną, jest już w szóstym miesiącu! Żadne słowo Boga nie pozostanie bowiem bez spełnienia [Łk 1,36-37].

Tak oto na okoliczność cudownej inkarnacji Syna Bożego, także w życiu cichej żony kapłana Słowo Boga stało się ciałem. Tak mi uczynił Pan wtedy, gdy się Mu spodobało zdjąć ze mnie hańbę wobec ludzi - mówiła samej sobie. Przypomnijmy, że w społeczeństwie starożytnego Izraela bezpłodność była ujmą dla kobiety. Elżbieta z pewnością niejeden raz rozmawiała o tym z Bogiem. Najwidoczniej Bóg, nie dając jej wcześniej żadnych dzieci, trzymał zasoby jej macierzyństwa dla jednego, konkretnego chłopca, który będzie wielki w oczach Pana, (,,,) napełniony Duchem Świętym już w łonie swej matki [Łk 1,15]. Czyż nie warto było zaczekać na taki obrót sprawy!

Wszystko, co pochodzi od Ojca, następuje we właściwym czasie. Wykupienie ludzi z niewoli grzechów od stuleci było palącą potrzebą. Kiedy jednak wypełnił się czas, Bóg posłał swojego Syna, który narodził się z kobiety i podlegał Prawu, aby wykupić żyjących pod Prawem i umożliwić nam usynowienie [Ga 4,4-5]. Gdy - podobnie jak Elżbieta - żyjemy w posłuszeństwie Słowu Bożemu, to możemy spać spokojnie. Bóg wie, co i kiedy zrobić, a wiemy, że kochającym Boga, to jest tym, którzy są powołani zgodnie z Jego planem, wszystko służy ku dobremu Rz 8,28]. W każdej sprawie możemy całkowicie zdać się na Niego, bo u Boga nie ma rzeczy niemożliwej. Niech tegoroczne rozpamiętywanie cudownych narodzin Jezusa Chrystusa rozwinie w nas to przekonanie i niech nas w nim utwierdzi.

Umiłowany Ojcze, dziękuję, że spodobało Ci się, aby przywracając Elżbiecie szacunek wśród ludzi, zarazem użyć ją do tak niezwykłego zadania. Podobnie jak ona, chcę skupić się na nienagannym postępowaniu według wszystkich Twoich przykazań i ustaw, ufając, że myślisz o mojej przyszłości i potrafisz w odpowiednim czasie o nią zadbać. Świętując w tym roku wcielenie Twojego umiłowanego Syna, pragnę - drogi Ojcze - rozgłaszać, że w stosownym czasie każde Twoje Słowo ciałem się stanie. Amen.

06 grudnia, 2022

Dzień Szósty - kapłan Zachariasz

Zachariasz był kapłanem. Nie młodym już, ale też nie starcem w naszym rozumieniu, bo czynną służbę w świątyni pełniło się do pięćdziesiątego roku życia. Od dwudziestego piątego roku życia i wzwyż przystąpi każdy do pełnienia służby w Namiocie Zgromadzenia. A od pięćdziesiątego roku życia wycofa się z wykonywanej służby i nie będzie już służył. Będzie jednak usługiwał swoim braciom w Namiocie Zgromadzenia przy spełnianiu ich obowiązków służby, lecz samej służby pełnić już nie będzie. Tak postąpisz z Lewitami, co się tyczy ich służby [4Mo 8,24-26]. W każdym razie Zachariasz z Elżbietą nie mieli dzieci i byli w takim wieku, że naturalnie rzecz biorąc, już nie mogli ich mieć. Gdy jednak Bóg mu powiedział, że będą mieli syna, to powinien był Bogu uwierzyć. Niedowiarstwo okupił tym, że - jak zauważyliśmy wczoraj - na dziewięć miesięcy stracił mowę. Otóż zaniemówisz i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, kiedy się to stanie, bo nie uwierzyłeś słowom moim, które się wypełnią w swoim czasie [Łk 1,20].

Właśnie na to chciałbym dzisiaj skierować naszą uwagę. Pomyślmy, jakaż przykrość spotkała Zachariasza! Według obowiązującego wówczas porządku służby kapłańskiej, tygodniowa zmiana w świątyni zdarzała się poszczególnym kapłanom w ciągu roku tylko dwa razy. Posługa przy ołtarzu kadzidlanym, po którym sprawujący ją kapłan wychodził do ludu i wypowiadał błogosławieństwo, mogła się nigdy nie przytrafić, bo przydzielano ją losowo. Zachariasz więc naprawdę miał swój dzień! Lecz oto zaniemówił i nie mógł nawet dokończyć należycie swojej służby. Ta sytuacja wiele daje do myślenia o znaczeniu wiary w życiu człowieka. Bez wiary nie tylko nie można podobać się Bogu [Hbr 11,6], ale z powodu niedowiarstwa można też sporo stracić. 

Większość chrześcijan dobrze zna wartość przywileju, jakim jest udział w służbie Bożej. Znać swoje powołanie i mieć stałe miejsce jego realizacji w życiu Kościoła - to jest to! Każdy rodzaj posługi, od kazalnicy po miotłę do zamiatania zborowego podwórza, daje nam ogromną radość i poczucie przydatności dla Królestwa Bożego. Wszakże warunkiem udziału w pracy Pańskiej jest wiara i bezdyskusyjna gotowość do okazywania posłuszeństwa Słowu Bożemu. Czasem nie doceniamy należycie zaszczytu bycia przydatnym dla Pana. Pełniona rola w służbie wydaje się nam zbyt pospolita, a nasz trud na rzecz zboru Pańskiego uznajemy za ciążące nam brzemię. Bądźmy ostrożni, bo Głowa Kościoła nam się przygląda i może nas od służby odsunąć. W jaki sposób?

Czasem - podobnie jak Zachariasz - nagle stracimy zwykłą zdolność fizyczną lub psychiczną do dalszego pełnienia służby. Pamiętam, jak kiedyś w trakcie kazania na parę chwil odebrało mi mowę. Ależ to był dramat! Dużo częściej z odsunięciem od służby jest tak, że sami ją porzucamy. Opuszczamy zbór, znajdujemy sobie jakieś 'lepsze miejsce' ulegając złudzeniu, że jest to nasza suwerenna decyzja. Tymczasem to Bóg pozbawia nas miejsca służby, bo zauważył w nas postawę, przez którą utraciliśmy Jego aprobatę. Bywa, że stanowisko w służbie tracimy w wyniku grzechu i zastosowanej wobec nas dyscypliny nałożonej przez Zbór. Nawet zwykła obojętność na to, co dzieje się w zborze albo krytykowanie zboru oddala nas od służby i sprawia, że tracimy w nim swoje miejsce. Dlatego bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu [1Ko 15,58]. 

Ojcze, dziękuję za powołanie i ciągle nowe zadania, jakie stawiasz przede mną w służbie i w życiu zboru. Pomóż proszę memu niedowiarstwu, abym zawsze potrafił z wiarą i w posłuszeństwie Twojemu Słowu pełnić przypadającą mi posługę. Wiem już na czym może polegać i jak smakuje strata w służbie duchowej. Pragnę zawsze i natychmiast być gotowy do przyjęcia i wykonania każdego zadania, jakie tylko zechcesz mi zlecić. Również w o okresie zbliżających się świąt chcę się przyczynić do rozsławienia cudowności i znaczenia narodzin Jezusa Chrystusa. Amen.

05 grudnia, 2022

Dzień Piąty - Anioł Gabriel

W sprawę Wcielenia Syna Bożego, mającego się zrealizować w narodzinach Jezusa, Ojciec zaangażował również swoich aniołów. Dzisiaj przyjrzymy się Gabrielowi - jako 'aniołowi specjalnych objawień'.  Według powszechnych wówczas poglądów anioł Gabriel należał do grupy "Aniołów Oblicza", tj. takich, którzy stale przebywają przed obliczem Boga, w odróżnieniu od "Aniołów Usługi" pełniących posłannictwo wśród ludzi. Anioł Gabriel więc, prosto od Boga przyszedł najpierw do kapłana Zachariasza, aby zapowiedzieć mu narodziny syna Jana. Cudowność tej zapowiedzi polegała na tym, że Zachariasz i jego żona Elżbieta byli już sędziwymi - jak na owe czasy - ludźmi, a do tego w sposób naturalny w ogóle nie mogli mieć dzieci. Tutaj anioł napotkał na niedowiarstwo.

Jak zareagował? A odpowiadając anioł rzekł do niego: Jam jest Gabriel, stojący przed Bogiem, i zostałem wysłany, by do ciebie przemówić i zwiastować ci tę dobrą nowinę. Otóż zaniemówisz i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, kiedy się to stanie, bo nie uwierzyłeś słowom moim, które się wypełnią w swoim czasie [Łk 1,19-20].

Pół roku później anioł Gabriel ponownie wkroczył do akcji. A w szóstym miesiącu Bóg posłał anioła Gabriela do miasta galilejskiego, zwanego Nazaret, do panny poślubionej mężowi, któremu było na imię Józef, z domu Dawidowego, a pannie było na imię Maria [Łk 1,26-27]. Znowu chodziło o cudowne narodziny. Tym razem jednak urodzić syna miała nie bezdzietna, sędziwa mężatka, a młodziutka panna, która jeszcze nie współżyła z mężczyzną. Zaręczona z Józefem czekała na wspólne zamieszkanie i zapoczątkowanie pożycia małżeńskiego. Lecz anioł przybył zapowiedzieć jej ciążę bez związku z Józefem. Co Maria na to powiedziała? I rzekła Maria: Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego. I anioł odszedł od niej [Łk 1,38]. Ciśnie mi się myśl z wczorajszego rozważania. W Jerozolimie nawet w samej świątyni można było spotkać się ze sceptycyzmem. Daleko od niej, w głębokiej Galilei prosta dziewczyna dała wiarę Słowu Bożemu i od razu była gotowa pełnić wolę Bożą. Może dlatego Jezus większość swego życia spędził w Galilei. 

Nie zawsze jest łatwo być aniołem specjalnych objawień. W pierwszym przypadku anioł Gabriel zmierzył się z niewiarą. W drugim - widząc wiarę - od razu mógł zostawić Marię z jej niezwykłym zadaniem. Jak widać, nawet przy 'anielskim' zwiastowaniu - wiara nie jest rzeczą wszystkich [2Ts 3,2]. Również my liczmy się z tym, że gdy idziemy do ludzi ze Słowem Bożym, nieraz zetkniemy się z niedowiarstwem, a nawet krytyką. Na szczęście jednak wciąż można spotkać ludzi - jak Maria - wierzących Bogu na słowo. I dzięki ich wierze Słowo ciałem się staje. 

Niebiański Ojcze, przykład posługi anioła Gabriela potwierdza mi, że ogłaszając ludziom Dobrą Nowinę nie zawsze spotykamy się z ich ufną wiarą i prostolinijnym posłuszeństwem. Nawet w społeczności chrześcijańskiej są i 'Marie', i 'Zachariasze', a co dopiero w miejscach, gdzie wcale nie jesteś znany. Jednak niezależnie od tego, jak Słowo Twoje zostanie przyjęte, chcę wiernie i wytrwale je rozgłaszać. Również w nadchodzące święta pragnę dla kogoś stać się 'aniołem Gabrielem' i zanieść mu Dobrą Nowinę o Jezusie Chrystusie. Amen.

04 grudnia, 2022

Dzień Czwarty - Jerozolima

Pierwszym miejscem, o którym chyba należałoby pomyśleć w związku z narodzinami Jezusa, to Jerozolima. Gdzie, jak nie w stolicy Izraela, powinno się fetować przyjście Mesjasza? Wspaniała świątynia ku chlubie narodu odbudowana i na przekór okupantom wciąż tętniąca życiem. Kasta arcykapłanów i znawców Prawa. Elitarne stronnictwa religijne skupiające najwybitniejszych synów narodu. Silny ośrodek oporu przeciwko Rzymianom. Opiewane w pismach Starego Testamentu znaczenie tego wyjątkowego miasta mogłoby sugerować, że Wcielenie Syna Bożego nastąpi właśnie w Mieście Dawida. A jednak tak się nie stało. Dlaczego?

Sporo światła rzucają tu słowa wcielonego Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, który trzydzieści parę lat później wyruszał  do Jerozolimy. Tymczasem muszę dziś i jutro, i pojutrze odbyć drogę, bo jest nie do pomyślenia, by prorok ginął poza Jerozolimą. Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie byli posłani, ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście [Łk 13,33-34]. Jeżeli zajmujący w stolicy lukratywne stanowiska przywódcy Izraela chcieli kontaktu z wcielonym Synem Bożym, to tylko po to, aby Go zabić.  

A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, zapłakał nad nim, mówiąc: Gdybyś i ty poznało w tym to dniu, co służy ku pokojowi. Lecz teraz zakryte to jest przed oczyma twymi. Gdyż przyjdą na ciebie dni, że twoi nieprzyjaciele usypią wał wokół ciebie i otoczą, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie kamienia na kamieniu, dlatego żeś nie poznało czasu nawiedzenia swego. A wszedłszy do świątyni, zaczął wypędzać sprzedawców, mówiąc do nich: Napisano: I będzie mój dom domem modlitwy, wy zaś uczyniliście z niego jaskinię zbójców [Łk 19,41-46].

Jerozolima była pełna ludzi 'ważnych', zadufanych w sobie, przeświadczonych o swojej wyższości, jak wspomniany przez Jezusa faryzeusz, który tak sobie w modlitwie pochlebiał: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak pozostali ludzie: zdziercy, oszuści, cudzołożnicy czy choćby jak ten oto celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, oddaję dziesiątą część wszystkich moich przychodów [Łk 18,11-12]. Tacy ludzie jak ów faryzeusz niby teoretycznie czekali na przyjście Mesjasza, lecz faktycznie nie mieli zamiaru niczego w swoim życiu zmieniać. Syn Boży więc przyjmował ludzkie ciało poza uwagą stolicy. Nikt Go tam nie chciał. Tam od samych Jego narodzin życzono Mu śmierci. 

Dlaczego tak ważne wydarzenie, jak Wcielenia Syna Bożego, całkowicie ominęło salony Jerozolimy? Z takich samych powodów, z jakich dzisiaj wielu ludzi pozostaje poza społecznością z Jezusem i darem życia wiecznego.  Przyjrzyjcie się, bracia, kto jest wśród was, powołanych? Po ludzku rzecz biorąc, niewielu tam mądrych, niewielu wpływowych, garstka szlachetnie urodzonych. Ale właśnie to, co w oczach świata głupie, Bóg wybrał, aby zawstydzić mądrych. To, co w oczach świata słabe, Bóg wybrał, aby zawstydzić mocnych. To, co w oczach świata uchodzi za niskiego rodu, co wzgardzone - to, co jest niczym, Bóg wybrał, aby unieważnić to, co jest czymś. W ten sposób nikt nie może szczycić się przed Bogiem. Wy natomiast dzięki Niemu jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas uosobieniem mądrości Bożej, sprawiedliwością i uświęceniem, a także odkupieniem, aby - jak napisano - ten, kto się chce szczycić, szczycił się w Panu [1Ko 1,26-31].

Nie omijaj mnie, o Zbawco, z serca proszę Cię!
Łaską wieluś już obdarzył, nie omijaj mnie!
Zbawco, Zbawco! Z serca proszę Cię
Łaską wieluś już obdarzył, nie omijaj mnie!

                                       (F. J. Crosby, Śpiewnik Pielgrzyma Nr 206)

03 grudnia, 2022

Dzień Trzeci - Duch Święty

Wcielenie Syna Bożego jest w świetle Biblii niezwykle ważnym wydarzeniem. Ojciec bardzo konkretnie je zaplanował. Gdy nadeszło wypełnienie czasu, zesłał Bóg Syna swego, który się narodził z niewiasty [Ga 4,4]. Syn Boży wziął na siebie zadanie Inkarnacji tzn. wejścia Boga w ludzką skórę. Z narodzinami Jezusa Chrystusa ściśle wiąże się także osoba Ducha Świętego. Jego zaangażowanie widzimy już przy narodzinach Jana, mającego ogłosić nadejście Mesjasza i przygotować Synowi Bożemu drogę. Będzie bowiem wielki przed Panem; (...), a będzie napełniony Duchem Świętym już w łonie matki swojej [Łk 1,15].

Absolutnie unikalnym i cudownym udziałem Ducha Świętego w przyjście Syna Bożego na świat jest poczęcie Jezusa. A Maria rzekła do anioła: Jak się to stanie, skoro nie znam męża? I odpowiadając anioł, rzekł jej: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego też to, co się narodzi, będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym [Łk 1,34-35]. Nigdy wcześniej i nigdy później o takim działaniu Ducha Świętego nikt nie słyszał. Wcielenie Syna Bożego nie mogło nastąpić poprzez naturalne poczęcie. Gdyby tak się stało, wówczas Jezus miałby na ustach wyznanie podobne do Dawida: Oto urodziłem się w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka moja [Ps 51,7]. Nie mógłby więc złożyć ofiary za nasze grzechy. Baranek Boży musiał być doskonały, a jednocześnie mieć ludzkie ciało. Tego dokonał Bóg: przez zesłanie Syna swego w postaci grzesznego ciała, ofiarując je za grzech, potępił grzech w ciele [Rz 8,3]. Nikt z ludzi nie mógł tego dokonać. Konieczne było tu zaangażowanie Ducha Świętego. Dlatego, w związku z przyjściem na świat, Chrystus mówi: Nie chciałeś ofiary ani daru, lecz przygotowałeś mi ciało [Hbr 10,5]. 

Trudne to było do pojęcia przede wszystkim dla Józefa, dlatego ukazał mu się we śnie anioł Pański i rzekł: Józefie, synu Dawidowy, nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej, albowiem to, co się w niej poczęło, jest z Ducha Świętego. A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus; albowiem On zbawi lud  swój od grzechów jego [Mt 1,20-21]. Duchowi Świętemu zawdzięczamy nie tylko to, że Syn Boży wcielił się w postać człowieka. Działalność Ducha Świętego poskutkowała w przypadku Jezusa również cudem odwrotnym. Dotyczy ona Jego Syna, który według ciała jest potomkiem Dawida, lecz według Ducha uświęcenia, z racji zmartwychwstania, okazał się Synem Boga potężnym w swojej mocy. To Jezus Chrystus, nasz Pan [Rz 1,3-4]. Innymi słowy, tak jak dzięki Duchowi Świętemu Bóg stał się człowiekiem, tak też prawdziwy człowiek, Jezus z Nazaretu, dzięki działaniu w Nim Ducha, został ustanowiony Synem Bożym. Kto jest w stanie to pojąć, niech pojmuje [Mt 19,12b]. 

Duch Święty zajmuje się tym, co w sposób naturalny jest niemożliwe. Bez Jego działania żaden człowiek nie może być dzieckiem Bożym. Bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi [Rz 8,14]. Duch Boży odegrał wielką rolę w przyjściu Syna Bożego na świat. Odgrywa kluczową rolę także we wszystkim, co dla nas naturalnymi siłami jest nieosiągalne. Bądźmy Mu za to wdzięczni. A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia [Ef 4,30]. Przygotowując się do Świąt Narodzenia Pańskiego doceńmy rolę Ducha Świętego w cudzie Wcielenia. Skoro On się tak mocno zaangażował w narodzenie Jezusa Chrystusa, to jakże my mielibyśmy nie chcieć tych Narodzin świętować albo robić to powierzchownie?  

Niebiański Ojcze, dziękuję, że w tak niepojęty dla mnie sposób, za sprawą Ducha Świętego, przysposobiłeś ciało Synowi Bożemu, naszemu Zbawicielowi. W Duchu wiem i wyznaję, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele. Dziękuję, że i dzisiaj tym, którzy Cię proszą, dajesz Ducha Świętego, aby nas wspierał w niemocy naszej. Napełniony Duchem Świętym nie boję się żadnych okoliczności, w których bym czegoś nie wiedział, nie rozumiał albo nie mógł zrobić. Amen.