28 lutego, 2022

Kilka myśli o pomaganiu

Społeczeństwo polskie ogarnęło w tych dniach wielkie współczucie i chęć niesienia pomocy uchodźcom wojennym z Ukrainy. Serce człowiekowi rośnie, gdy patrzy się na tak pospolite ruszenie w dobrej sprawie. Chciałoby się zakrzyknąć: Jeszcze Polska nie zginęła! - skoro tylu Polaków bezinteresownie dwoi się i troi, otwiera własne domy i na różne sposoby pomaga naszym wschodnim Sąsiadom.

Nie do mnie należy wypowiadanie się o tym, jak powinni pomagać ludzie z kręgów poza chrześcijańskich. Nawet nie ośmielam się niczego sugerować chrześcijanom z innych kościołów. Ten wpis kieruję do Członków i Przyjaciół Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE, ponieważ Wy, Kochani, jesteście środowiskiem, za które czuję się przed Bogiem odpowiedzialny.

Przede wszystkim pragnę wyrazić Wam uznanie za wrażliwość Waszych serc, empatię wobec ludzi dotkniętych tragedią wojny i tak powszechną gotowość do praktycznej pomocy. Słyszę, że część z nas  bardzo się już w tę pomoc zaangażowała. Bóg widzi Waszą gorliwość i z pewnością jest ona miła w Jego oczach, gdyż ochotnego dawcę Bóg miłuje [2Ko 9,7]. Nasz Pan chodząc po ziemi cechował się wielkim współczuciem. Cieszy Go więc, gdy widzi, że Go naśladujemy. 

Wszystkie osoby z naszego środowiska pragnę wszakże poprosić, abyśmy nieśli pomoc wspólnie, w sposób przemyślany i skoordynowany. Przynależąc do Kościoła Zielonoświątkowego jesteśmy częścią sporego organizmu społecznego, składającego się z kilkuset zborów rozsianych po terenie całego kraju. Biskup naszego Kościoła, prezbiter Marek Kamiński, zachęca nas, abyśmy nie prześcigali się w pojedynkę, kto zrobi coś szybciej i więcej w tym zakresie, lecz abyśmy działali poprzez własny zbór w łączności z prezbiterem okręgowym, który z kolei pozostaje w kontakcie z Radą Kościoła. Ta zasada dotyczy zarówno pomocy rzeczowej jak i finansowej. 

Biblia uczy: A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia. Przeto, póki czas mamy, dobrze czyńmy wszystkim, a najwięcej domownikom wiary [Ga 6,9-10]. Niech naszym priorytetem będzie pomoc braciom i siostrom w Chrystusie. Jako Kościół jesteśmy w kontakcie z przywódcami zborów zielonoświątkowych na Ukrainie i dzięki temu nasza pomoc pewniej trafi pod właściwy adres. Pamiętajmy, że ludzi głęboko wierzących nie ma w tłumie tych głośno domagających się pomocy, ani nawet wśród takich, którzy po cichu, ale przebiegle dbają o własną skórę. Nasi bracia i siostry raczej w cichości cierpią i znoszą niedostatek. To my powinniśmy się postarać, aby nasza pomoc do nich trafiła. Włączajmy się więc w chrześcijańską, naszą kościelną, sieć pomocy ukraińskim braciom i siostrom. 

Po trzecie, wszystkim nam, już pomagającym, a także pragnącym dopiero się do tej akcji przyłączyć, przypominam słowa naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Baczcie też, byście pobożności swojej nie wynosili przed ludźmi, aby was widziano; inaczej nie będziecie mieli zapłaty u Ojca waszego, który jest w niebie. Gdy więc dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to czynią obłudnicy w synagogach i na ulicach, aby ich ludzie chwalili. Zaprawdę powiadam wam: Odbierają zapłatę swoją. Ale ty, gdy dajesz jałmużnę, niechaj nie wie lewica twoja, co czyni prawica twoja, aby twoja jałmużna była ukryta, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie [Mt 6,1-4].

I jeszcze jedna, też ważna sprawa. Rozumiem, że kusi nas, aby w mediach społecznościowych pochwalić się "swoją" rodziną ukraińską, której udzieliliśmy schronienia lub 'bogactwem' wręczanych im darów. Pamiętajmy wszakże, że nasi współwyznawcy z Ukrainy przeżywają trudne dni. Uciekali w pośpiechu, są zmęczeni, zestresowani i niekoniecznie pragną pozować do naszych zdjęć. Bądźmy taktowni i starajmy się rozumieć ich położenie. A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu [1Ko 15,58].

PS. Więcej praktycznych informacji i wskazówek znajdziecie w prywatnych mailach duszpasterskich.

26 lutego, 2022

Potrzeba Bożych rozstrzygnięć

Boże! Podsuwaj królowi swoje rozstrzygnięcia... [Ps 72,1]. Tak modlił się król Salomon, świadomy swoich ograniczeń, słabości oraz naturalnych skłonności do myślenia i działania po swojemu. Na szczęście ów król izraelski żył wówczas w bojaźni Bożej i miał na tyle pokory, aby prosić o kierownictwo Ducha Bożego. Prawdopodobnie znał też słowa psalmu skomponowanego przez jego ojca, króla Dawida. Pan kieruje krokami męża, wspiera tego, którego droga mu się podoba. Choćby się potknął, nie przewróci się, gdyż Pan podtrzyma go ręką swoją. Byłem młody i zestarzałem się, a nie widziałem, żeby sprawiedliwy był opuszczony, ani potomków jego żebrzących chleba [Ps 37,23-25].

Rozstrzygnięcia PANA i postępowanie po Bożemu bardzo często nie pasują do powszechnego sposobu myślenia i działania. Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje - mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze [Iz 55,8-9]. W chwili zetknięcia się tak przeciwległych sposobów myślenia, w ludziach niewierzących budzi się zrozumiały sprzeciw. Gdy brakuje bojaźni Bożej i pełnego zaufania do Bożych rozstrzygnięć, nieszczęście jeszcze bardziej się potęguje. Oto biblijny przykład takiej sytuacji.

Swego czasu - z określonych powodów - Bóg wysyłał na ziemię judzką armię babilońską. Natychmiast odezwali się rozmaici eksperci i doradcy, prześcigając się w opiniach i w prognozowaniu rozwoju sytuacji. Zgodnie ogłaszali rychłe zwycięstwo. W tych okolicznościach odezwał się prawdziwy prorok Boży. Ten w imię Boże wezwał mieszkańców Jerozolimy do całkiem innego zachowania. 

Wy więc nie słuchajcie waszych proroków ani waszych wieszczbiarzy, ani waszych marzycieli, ani waszych wieszczków, ani waszych czarowników, którzy mówią wam: Nie będziecie służyli królowi babilońskiemu, gdyż prorokują wam kłamliwie, aby was oddalić od waszej ziemi, bym Ja was odrzucił i zginęlibyście. Lecz ten naród, który podda swój kark pod jarzmo króla babilońskiego i będzie mu służył, pozostawię na jego ziemi - mówi Pan - aby ją uprawiał i mieszkał w niej. A do Sedekiasza, króla judzkiego, rzekłem dokładnie te same słowa: Poddajcie wasze karki pod jarzmo króla babilońskiego i służcie jemu i jego narodowi, a będziecie żyli! Dlaczego macie zginąć, ty i twój lud, od miecza, głodu i zarazy, jak zapowiedział Pan narodowi, który nie służy królowi babilońskiemu?

Nie słuchajcie więc słów proroków, którzy mówią do was: Nie będziemy służyli królowi babilońskiemu, gdyż oni prorokują wam kłamliwie. Gdyż nie posłałem ich - mówi Pan - a prorokują wam w moim imieniu kłamliwie, abym was odrzucił i byście zginęli wraz z prorokami, którzy wam prorokują. A do kapłanów i do całego ludu rzekłem: Tak mówi Pan: Nie słuchajcie słów waszych proroków, którzy wam prorokują: Oto teraz przybory domu Pana będą rychło sprowadzone z Babilonu, bo oni wam prorokują kłamliwie! Nie słuchajcie ich! Służcie królowi babilońskiemu, a będziecie żyli! Dlaczego to miasto ma być zniszczone? [Jr 27,9-17]. 

Czy takie rozstrzygnięcie PANA dla ówczesnych Judejczyków było do przyjęcia? Czy w sytuacji, do której w tych dniach doszło na linii Rosja - Ukraina, ktoś z ukraińskich decydentów pytał Boga, jakie jest Jego rozstrzygnięcie? Czy wezwanie do poddania się, aby nie było zniszczeń i ogromu ludzkich tragedii, było w ogóle do przyjęcia? Żaden król nie chce oddać swej władzy. Sedekiasz też wówczas nie posłuchał głosu Bożego i Jerozolima zamieniła się w gruzy.

Pomijając politykę tego świata i sprawy, które do nas nie należą, na tę okoliczność warto przemyśleć nasz stosunek do wskazówek i wezwań Słowa Bożego w sprawach osobistych. Boże rozstrzygnięcia i w tej sferze bardzo często zupełnie nam nie pasują. Przebaczyć? Odpuścić? Nadstawić drugi policzek? Raczej ponieść stratę, niż się sądzić? Podporządkować się starszym? Być żoną uległą mężowi? Okazać posłuszeństwo rodzicom? Nie mścić się samemu i pozostawić to gniewowi Bożemu? Nie! Dla ludzi owładniętych duchem tego świata takie rozstrzygnięcia PANA wydają się być nie do przyjęcia. 

Gdy więc dzisiaj słucham nawoływania do bezwzględnego zabijania najeźdźców i obserwuję narastającą nienawiść, tym bardziej się modlę: Boże! Podsuwaj królowi swoje rozstrzygnięcia... 

24 lutego, 2022

Niech Pan okaże im miłosierdzie!

Od czasu gdy nasi Kochani, Bracia i Siostry w Chrystusie, jako uchodźcy wojenni z Donbasu przybyli w 2014 roku do Gdańska i przyłączyli się do Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE znajdując tu swój nowy dom, sytuacja na Ukrainie przestała być dla mnie sprawą obojętną. Dzisiejsza inwazja Rosji na ich kraj przepełniła mnie ogromnym współczuciem, zwłaszcza, że na Ukrainie żyją tysiące innych naszych współwyznawców. Jednocześnie w oczywisty sposób budzi się we mnie święty gniew i oburzenie. 

Wiadomo, że gdyby ludzie żyli w bojaźni Bożej i kierowali się Słowem Bożym, nie mielibyśmy na świecie poranków takich, jak dzisiaj. Niestety, od wieków ten świat nie chce być posłuszny Bogu. Obmyśla bezbożne plany i realizuje je po swojemu. Polityka świata, choćby nie wiem jak często używała imienia Bożego, jest daleka od ducha ewangelii Chrystusowej. Świat nie może więc liczyć na  błogosławieństwo Boże ani nawet o to nie zabiega. A my? Póki co żyjemy pośród ludzi tego świata. Czy w obliczu takich wieści jak dzisiejsze, Biblia daje nam jakieś wskazówki? Owszem. Syn Boży na odchodne powiedział swoim naśladowcom:

Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne. Baczcie, abyście się nie trwożyli, bo musi się to stać, ale to jeszcze nie koniec. Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód, i mór, a miejscami trzęsienia ziemi. Ale to wszystko dopiero początek boleści. Wtedy wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą, i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia mego. I wówczas wielu się zgorszy i nawzajem wydawać się będą, i nawzajem nienawidzić. I powstanie wielu fałszywych proroków, i zwiodą wielu. A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec [Mt 24,6-14].

Z Biblii wynika, że nie czeka nas na tym świecie żadna świetlana przyszłość. Poza sferą emocjonalną, przepełnioną serdecznym współczuciem, jedno przychodzi mi więc dziś do głowy. Niech będzie błogosławione imię Boga od wieków na wieki, albowiem do Niego należą mądrość i moc. On zmienia czasy i pory, On utrąca królów i ustanawia królów, udziela mądrości mądrym, a rozumnym rozumu [Dn 2,20-21]. Bez cienia wątpliwości wiem, że rozwój sytuacji na świecie jest pod Bożą kontrolą. Nie musimy znać i rozumieć wszystkich duchowych aspektów tego, co się dzieje, by z całego serca ufać Najwyższemu, że On wie na co pozwala i do czego dopuszcza. Czy zdarza się w mieście nieszczęście, którego by Pan nie wywołał? [Am 3,6]. Mając takie przekonanie, podobnie jak apostoł Paweł w zagrożeniu życia, każdy prawdziwy chrześcijanin może powiedzieć: Wyrwie mnie Pan ze wszystkiego złego i zachowa dla królestwa swego niebieskiego; Jemu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen [2Tm 4,18]. 

Żyjąc codziennie z myślą o Królestwie Bożym i modląc się o jego nadejście, ze wzmożoną nadzieją i pokojem w sercu przyjmuję zapowiedziany przecież w Biblii niepokój na świecie, PAN bowiem idzie sądzić ziemię! On będzie sądził świat sprawiedliwie i ludy zgodnie z tym, co słuszne [Ps 98,9]. Nie rozumiem dlaczego sprawy na Ukrainie przybrały dziś taki obrót. Co mogę w tej sytuacji zrobić? Swego czasu, gdy prorok Habakuk zobaczył straszne dzieło Boże, ogrom przykrości mających nawiedzić jego kraj, zaczął się modlić. Przeraziło mnie, o PANIE, Twoje dzieło! Wzbudź je z biegiem lat, z biegiem czasu spraw jego poznanie, a we wzburzeniu pamiętaj o miłosierdziu! [Hb 3,2]. Zauważmy, że z jakiegoś powodu prorok PANA nie modlił się o wycofanie sądu Bożego, a tylko o łagodniejsze potraktowanie. W ślad za nim i ja podobnie modlę się dzisiaj o sytuację na Ukrainie, kładąc akcent na miłosierdzie dla tamtejszych Braci i Sióstr.

17 lutego, 2022

Wszystko z myślą o Królestwie Bożym

Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane [Mt 6,33]. Słowa te padły z ust Jezusa, gdy mówił o ludzkiej trosce o byt. Co będziemy jeść? W co się ubierzemy? Jak zapłacimy nasze rachunki? - to powszechne postawy wśród ludzi. Chrześcijanie mogą i powinni zachowywać się inaczej, bo tego wszystkiego poganie szukają [Mt 6,32]. Stąd wezwanie Jezusa do skoncentrowania się przede wszystkim na nadchodzącym Królestwie Bożym. Jeżeli Boże sprawy będą najważniejsze w naszym życiu, to On zaspokoi nasze potrzeby. Jeżeli najpierw szukamy Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, wtedy zauważymy, że nigdy nie będzie nam brakować podstawowych środków do życia.

Mówiąc krótko, Chrystus Pan zalecił nam przyjęcia postawy zapatrzenia się w Królestwo Boże. Jak się ją wyraża? Polega ona na codziennej świadomości, że jesteśmy w drodze do wspaniałego celu. Jest to narastająca w nas radość zbliżania się do upragnionego i chwalebnego miejsca spotkania z naszym ukochanym Zbawicielem, Jezusem Chrystusem. Wyrażamy ją w każdy możliwy sposób dając znać naszemu otoczeniu, że chociaż ciałem jesteśmy jeszcze na ziemi, to sercem i duchem jesteśmy już w Ojcowskim Domu.

Jak Bóg ocenia takie zapatrzenie się w niebo? Wyobraźmy sobie, że zaprosiliśmy do siebie poznaną latem wierzącą rodzinę z głębi kraju. Po jakimś czasie odkrywamy jednak, że oni o tym nie pamiętają. Nie myślą, nie planują, nie przygotowują się, by do nas przyjechać. Zrozumiałe, że zasmuca nas takie potraktowanie naszego zaproszenia. Co innego, gdy obserwujemy, że nasze zaproszenie pozytywnie zabarwiło życie owej rodziny. Gdy słyszymy, że naprawdę przejęli się spotkaniem z nami, że rozmawiają o tym, dopytują się o szczegóły dojazdu - wówczas robi się nam miło i się cieszymy, że zaprosiliśmy ich do nas.

Ponad wszelką wątpliwość możemy powiedzieć, że jest to miłe w oczach Bożych, gdy jesteśmy nastawieni na Niebiańską Ojczyznę. Albowiem nie mamy tu miasta trwałego, ale tego przyszłego szukamy [Hbr 13,14]. Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa [Flp 3,20]. Postawa "miłowania Jego przyjścia" na pewno spotka się z pochwałą i nagrodą. Przekonuje o tym świadectwo apostolskie: Teraz czeka na mnie wieniec sprawiedliwości, który w tym Dniu da mi Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie — da go wszystkim, którzy z utęsknieniem oczekują Jego przyjścia [2Tm 4,8]. Tak więc, aby zyskać w oczach Bożych, ze wszystkich sił troszczcie się o sprawy Królestwa Bożego i o wzrastanie w Bożej sprawiedliwości - przykazał nam Pan. 

Co nam daje takie codzienne nastawienie na Królestwo Boże? Po pierwsze, wywołuje ono w nas dbałość o należytą gotowość osobistą. Mam tu na myśli opamiętanie z grzechu, pielęgnowanie społeczności z Bogiem poprzez modlitwę i słuchanie Słowa Bożego, uświęcanie życia oraz wierne trwanie w nauce apostolskiej i we wspólnocie Kościoła.

Po drugie, nastawienie na Królestwo Boże owocuje w nas zdrowym dystansem do tego, co dzieje się na tym świecie. Nie załamują nas prognozowane skutki globalnego ocieplenia, groźba wojny lub szalejący wzrost cen. Biblia nam mówi, że gdy się to zacznie dziać, wyprostujcie się i podnieście głowy swoje, gdyż zbliża się odkupienie wasze [Łk 21,28].

Nastawienie na Królestwo Boże wnosi nam też do serca pokój wewnętrzny w osobistych przeżyciach kryzysowych. Niezależnie od poziomu niepowodzenia wiemy, że kochającym Boga, to jest tym, którzy są powołani zgodnie z Jego planem, wszystko służy ku dobremu [Rz 8,28]. Dzięki temu mamy zdolność do zamieniania "straty" w "zysk". Cierpieliście bowiem wespół z więźniami i przyjęliście z radością grabież waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwałą [Hbr 10,34]. Czasem trudno nam przychodzi odwiązanie serca od rzeczy materialnych i dopiero grabież pomaga nam odświeżyć w sobie świadomość, że nasz skarb jest w niebie. Niektóre cierpienia okazują się też bardzo pomocne w uporaniu się z grzesznymi pożądliwościami i pragnieniami ciała, gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzechu [1Pt 4,1].

Po czwarte, nastawienie na Królestwo Boże uwalnia nas od chorobliwej troski o byt materialny. Całkiem sporo chrześcijan na tym odcinku poniosło duchowe fiasko. A innymi, zasianymi między ciernie, są ci, którzy usłyszeli Słowo, ale troski tego wieku i ułuda bogactw i pożądanie innych rzeczy owładają nimi i zaduszają słowo, tak iż plonu nie wydaje [Mk 4,18-19]. Jezus wielokrotnie wzywa, abyśmy swojego poczucia bezpieczeństwa na przyszłość nie lokowali w dobrach materialnych. Pewnemu bogaczowi pole obfity plon przyniosło. I rozważał w sobie: Co mam uczynić, skoro nie mam już gdzie gromadzić plonów moich? I rzekł: Uczynię tak: Zburzę moje stodoły, a większe zbuduję i zgromadzę tam wszystko zboże swoje i dobra swoje. I powiem do duszy swojej: Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat; odpocznij, jedz, pij, wesel się. Ale rzekł mu Bóg: Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to, co przygotowałeś, czyje będzie? Tak będzie z każdym, który skarby gromadzi dla siebie, a nie jest w Bogu bogaty [Łk 12,16-21]. 

Codzienne nastawienie na Królestwo Boże wywołuje w nas także pełną miłości troskę o ratowanie dusz innych ludzi. Wiedząc z Biblii, że nad tym światem ciąży wyrok sądu Bożego, a dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną [2Pt 3,10], w ślad za apostołami wzywamy ludzi i zachęcamy: Ratujcie się spośród tego wypaczonego pokolenia! [Dz 2,40].

Po szóste, nakierowani w życiu na Królestwo Boże zyskujemy upodobanie w oczach Bożych. Naszemu Panu bardzo się to podoba, że wierzymy w Jego obietnice. On zapowiedział, że powróci, aby zabrać nas stąd do Siebie. Jesteśmy więc pełni ufności i wolelibyśmy raczej wyjść z ciała i zamieszkać u Pana. Dlatego też dokładamy starań, żeby, niezależnie od tego, czy mieszkamy w ciele, czy jesteśmy poza ciałem, jemu się podobać [2Ko 5,8-9].

Mając na uwadze wezwanie Słowa Bożego i zasygnalizowane korzyści, wszystko codziennie czyńmy z myślą o Królestwie Bożym! Podejmując codzienne obowiązki rodzinne, zawodowe, kościelne i społeczne, planując nowe przedsięwzięcia i podejmując życiowe decyzje, wszystko to róbmy z myślą o szybko zbliżającym się spotkaniu z PANEM! Życie ziemskie jest bowiem przyrównane w Biblii do podróży - a my do podróżników. Kochani, zachęcam was, abyście jako uchodźcy, jako ludzie nietutejsi, rezygnowali z żądz ciała, które walczą przeciwko duszy [1Pt 2,11]. 

W jakim celu jest ta dzisiejsza zachęta, abyśmy wszystko codziennie robili z myślą o Królestwie Bożym? Z pewnością ku przestrodze, ponieważ jeżeli lekceważymy ewangelię - to alternatywą dla nastawienia się na Królestwo Boże - jest oczekiwanie na straszny sąd. Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników [Hbr 10,26-27].

Przede wszystkim wszakże, przywołane przez nas Chrystusowe wezwanie niech posłuży nam ku pokrzepieniu i zachęcie, ponieważ zalecona nam postawa jest bardzo pomocna w przeżywaniu naszego losu. Dzięki niej każda życiowa trudność w doczesnym życiu budzi i odświeża w nas nadzieję na zbliżające się spotkanie z Panem. Im trudniej, tym lepiej! Im zdrowie słabsze i wiek sędziwszy, im sytuacja na świecie mniej pewna, a w kościele większe odstępstwo od wiary, tym spotkanie z Panem coraz bliższe i bardziej realne. Zabiegajcie najpierw o Królestwo i o jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane.

Wszystko róbmy z myślą o Królestwie Bożym!

14 lutego, 2022

Odpoczywać osobno?

Swego czasu, po dniach intensywnej aktywności, Chrystus Pan wydał swoim uczniom zdumiewające polecenie: Niech teraz każdy z was uda się osobno na samotne miejsce i tam trochę odpocznijcie [Mk 6,31]. Większość przekładów Pisma Świętego sugeruje myśl, że uczniowie mieli wypoczywać grupowo, razem oddalając się od tłumów. Tymczasem przekład dosłowny Biblii Ewangelicznej pozwala dostrzec w Jezusowym skierowaniu dość interesujący aspekt tych krótkich wczasów. Pójdźcie osobno na miejsce ustronne i trochę odpocznijcie - wtóruje Biblia Poznańska. Czy to możliwe, że Jezus podsunął uczniom pomysł, aby trochę odpoczęli też od siebie nawzajem? Jako Gdańszczanin lubię zaglądać do Biblii Gdańskiej, a i w niej można wyczuć tę nutę. Pójdźcie wy sami osobno na miejsce puste, a odpocznijcie trochę.

Chociaż prawdopodobnie uczniom Jezusa nie za bardzo wyszło to osobne odpoczywanie, to jednak chcę pozostać przez chwilę przy tej myśli i zastanowić się nad jego pozytywną stroną. Odpoczywanie grupowe ma oczywiście swoje zalety, lecz nie dla wszystkich jednakowo. W każdej rodzinie lub grupie towarzyskiej są "pszczółki" i "trutnie". Niby udają się by wspólnie wypoczywać, a tymczasem żona i matka ma tam jeszcze więcej obowiązków niż na co dzień. Wprawdzie cała grupa zborowa wybiera się na wczasy lecz - podczas gdy leserzy naprawdę się wylegują - ktoś ciągle przygotowuje im kawę, organizuje atrakcje, organizuje zajęcia dla dzieci, dwoi się i troi, aby wszyscy byli zadowoleni. 

Czy uczniowie Jezusa byli idealni? Oj, raczej nie. Bywało, że spierali się między sobą o to, który z nich jest ważniejszy. Można się domyślać, że niektórzy z nich byli bardziej gotowi do posługiwania, podczas gdy inni chętnie z tego korzystali. W wieczerniku jakoś nikt nie rwał się do umycia innym zakurzonych nóg przed wieczerzą paschalną. Ostatecznie sam Mistrz nalał wody do misy i począł umywać nogi uczniów i wycierać prześcieradłem, którym był przepasany [Jn 13,5]. Tak bywa i dzisiaj. Niektórzy nie potrafią odpoczywać, gdy są w grupie. Trzeba im pojechać gdzieś w pojedynkę, by bez wyrzutów sumienia mogli pocieszyć się nieco wolnym czasem.

Nie bez kozery myślę dziś o tym, bo oto właśnie takie dni Pan Jezus daje mojej kochanej Gabrysi. Po latach pracy zawodowej i kieratu codziennych obowiązków domowych, nadszedł dla niej czas, aby nieco odpocząć. I oddaliła się sama, beze mnie - ale z moim pełnym błogosławieństwem i modlitwą przyczynną - by pocieszyć się trochę kalifornijskim słońcem. Gdy piszę te słowa jej samolot zbliża się do Los Angeles. Oczywiście będę tęsknił, ale bardzo się cieszę, że tak się stało, bo przecież gdy jesteśmy razem, to moja żona w związku ze mną ciągle ma coś do zrobienia ;)

Odpoczywać osobno? Niektórym z nas nie przychodzi to do głowy. Są tak zakochani i tak zapatrzeni, że muszą być razem. Z miłości nie chcą zostać sami. Czy jednak aby zawsze w tym przywiązaniu chodzi o dobro i miłość bliźniego?

11 lutego, 2022

Różne przyczyny i funkcje choroby

Pozwólcie, że w przypadającym na dzisiaj Światowym Dniu Chorego podzielę się kilkoma myślami o chorobie. Nie będę pisać o chorobie od strony medycznej lub psychologicznej, lecz zgodnie z ideą i tytułem mojego bloga proponuję, abyśmy przyjrzeli się, co o chorobie mówi Biblia. Spróbujmy zastanowić się nad przyczynami choroby, kto lub co za nią stoi i jakie funkcje może ona spełnić w życiu człowieka? 

Biblia mówi, że choroba jest przypisana do losu człowieka na ziemi i pojawia się z różnych powodów. Jej praprzyczyną jest oczywiście grzech Adama i Ewy. Niemniej, zdaniem Jezusa, choroba może mieć miejsce w życiu człowieka nie z powodu grzechu, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże [Jn 9,3]. Pismo Święte daje do zrozumienia - wbrew nauczaniu niektórych kaznodziejów - że za chorobą może stać sam Bóg. Nikt mi nie powie, że zbuntowana Miriam okryła się trądem za sprawą diabła [4Mo 12] albo, że Eliasz z własnej inicjatywy napisał królowi Jehoramowi o czekającej go śmiertelnej chorobie, skoro po tym wszystkim nawiedził go Pan nieuleczalną chorobą jelit [2Krn 21,12-18]. Wiele do myślenia w tym temacie dają też słowa skierowane do Mojżesza. I rzekł Pan do niego: Kto dał człowiekowi usta? Albo kto czyni go niemym albo głuchym, widzącym albo ślepym? Czyż nie Ja, Pan? [2Mo 4,11].

Warto też pomyśleć o różnych funkcjach, a nawet korzyściach z choroby w życiu człowieka. Niewątpliwie może ona okazać się pomocna w pogłębieniu więzi z Bogiem. Hiob po zwycięskim przejściu swojej choroby powiedział do Boga: Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, lecz teraz moje oko ujrzało Cię [Jb 42,5]. Choroba jest oczywiście okazją do posługiwania darem uzdrawiania [1Ko 12] i objawienia się mocy Bożej. Powinna być bodźcem do modlitwy wstawienniczej starszych. Choruje kto między wami? Niech przywoła starszych zboru i niech się modlą nad nim, namaściwszy go oliwą w imieniu Pańskim. A modlitwa płynąca z wiary uzdrowi chorego i Pan go podźwignie; jeżeli zaś dopuścił się grzechów, będą mu odpuszczone [Jk 5,14-15].

Mało tego. Czas choroby sprzyja też głoszeniu ewangelii. Osoby chorujące stają się bardziej otwarte, by posłuchać i pomyśleć o Bogu. Zatrzymani chorobą chrześcijanie mają okazję, by innym głosić dobrą nowinę o Jezusie. W Liście do Galacjan czytamy: wiecie przecież, że z powodu choroby ciała zwiastowałem wam za pierwszym razem ewangelię [Ga 4,13]. Cierpienie może przysłużyć się przezwyciężaniu grzesznych nałogów i zwyczajów. Ponieważ więc Chrystus cierpiał w ciele, uzbrójcie się też i wy tą myślą, gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzechu, aby pozostały czas doczesnego życia poświęcić już nie ludzkim pożądliwościom, lecz woli Bożej [1Pt 4,1-2]. Czas czyjejś choroby stwarza też nam sposobność do okazania mu empatii. I chociaż stan mój cielesny wystawił was na próbę, to jednak nie wzgardziliście mną ani nie plunęliście na mnie, ale mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak Chrystusa Jezusa [Ga 4,14].

W świetle Biblii widać różne przyczyny i funkcje choroby. Kto uważnie czyta Pismo Święte, ten nie pomyśli, że każda choroba jest od diabła i zawsze jest złem, które czym prędzej trzeba zwalczyć. Bywa, że jest diabelskim wpływem [Łk 13,16], a innym razem służy Bogu jako narzędzie w procesie wychowawczym Jego dzieci [1Ko 11,30-32]. Zdarza się, że jest nieuniknioną konsekwencją czyjegoś grzechu [2Sm 12,14]. Może być sygnałem do uporządkowania życia przed nadchodzącą śmiercią [Iz 38,1] lub testem wiary i szczerego oddania Bogu [Jb 2,4-10]. Czasem zaś jest prostą konsekwencją złego trybu życia lub niezdrowego posiłku i wtedy nie należy jej ani uduchowiać, ani demonizować. Bracia, nie bądźcie dziećmi w myśleniu, ale bądźcie w złem jak niemowlęta, natomiast w myśleniu bądźcie dojrzali [1Ko 14,20]. 

05 lutego, 2022

Usynowieni przez Boga?!

Los dziecka w dużym stopniu zależy od rodziców, którzy wydali je na świat. Przekazane dzieciom geny, środowisko, w jakim wyrastają, metody i cele wychowawcze, materialne możliwości oraz szkoły, do których są  posyłani - to ważne czynniki, poprzez które rodzice wpływają na przyszłość swoich dzieci. Dramatem wielu dzieci  jest urodzenie się w środowisku patologicznym i zły ojciec czy matka. Wielkim szczęściem jest narodzić się w dobrym środowisku i mieć wspaniałego ojca.

Wielu ludzi mówi, że Bóg jest ich Ojcem. Czy wiedzą, co mówią? Czy jednakowo wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi? W tym rozważaniu omówimy zagadnienie narodzenia się z Boga. Przybliżymy nieco cud usynowienia, jako najważniejszy skutek okazanej w Jezusie Chrystusie łaski Bożej.

Z racji naturalnych narodzin człowiek nie staje się dzieckiem Bożym. Grzech Adama i Ewy sprowadził na całą ludzkość między innymi takie konsekwencje, że wszyscy rodzą się oddzieleni od Boga w stanie duchowej śmierci i buntu przeciwko Bogu. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni [Ef 2,3]. Niektórzy są wręcz synami diabła. Tak na przykład apostoł Paweł nazwał czarnoksiężnika Elymasa. O, pełny wszelkiego oszukaństwa i wszelkiej przewrotności, synu diabelski, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości! Nie zaprzestaniesz ty wykrzywiać prostych dróg Pańskich? [Dz 13,10]. Podobnie Jezus wypowiedział się o Żydach, którzy nie chcieli w Niego uwierzyć. Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie, Ja bowiem wyszedłem od Boga i oto jestem. (…) Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą od początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa [Jn 8,42-44].

Jak wobec tego naturalnie narodzony człowiek może zostać dzieckiem Bożym? Poprzez narodzenie się na nowo. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić [Jn 3,6-7]. Duchowe odrodzenie możliwe jest tylko i wyłącznie przez wiarę w Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. Polega ona m.in. na zaproszeniu i przyjęciu Jezusa do serca. Tym zaś, którzy Go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga [Jn 1,12-13]. Nieodłącznie wiąże się to z napełnieniem Duchem Świętym, bo ci, których Duch Boży prowadzi, są dziećmi Bożymi. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! [Rz 8,14-15].

Fragment Pisma Świętego, który zwięźle i dobitnie przedstawia apostolską naukę o usynowieniu wierzących w Jezusa Chrystusa, znajdujemy w Liście do Galacjan: A kiedy nastąpiło dopełnienie się czasu, Bóg posłał swego Syna, aby narodziwszy się z kobiety i znalazłszy się pod Prawem, wykupić tych pod Prawem, byśmy mogli dostąpić usynowienia. A skoro jesteście synami, posłał Bóg do serc naszych Ducha swego Syna. [Ten Duch] woła: "Abba, Ojcze". A zatem już nie jesteś niewolnikiem, lecz synem; a jeśli synem, to i dziedzicem za sprawą Boga [Ga 4,4-7]. Przyjrzyjmy się bliżej tym natchnionym słowom.

Z powodu grzechu wszyscy ludzie popadli w niewolę. Mówiąc obrazowo, cała ludzkość trafiła na targ niewolników jako niewolnicy grzechu i śmierci. Potrzebny był wyzwoliciel. Ktoś absolutnie wyjątkowy! W stosownym czasie na ziemi pojawił się więc Syn Boży w ludzkiej postaci, aby przez śmierć zniszczyć tego, który miał władzę nad śmiercią, to jest diabła, i aby wyzwolić wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli [Hbr 2,14-15]. Jako niewolnicy w sensie prawnym - zostaliśmy wykupieni przez ofiarę Syna Bożego i usynowieni przez Boga Ojca. Biblia mówi, że to usynowienie wierzących od założenia świata było w Bożym Planie Zbawienia, w Nim bowiem wybrał nas przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed obliczem jego; w miłości przeznaczył nas dla siebie do synostwa przez Jezusa Chrystusa według upodobania woli swojej [Ef 1,4-5].

Jako synowie Boży przez wiarę w Jezusa Chrystusa, który - nawiasem mówiąc - w swym rodzaju jest Jedynym Synem Bożym, otrzymaliśmy Ducha synostwa. Stąd w naszym sercu i na ustach - Abba! Ojcze! Usynowieni przez Boga w Chrystusie jesteśmy także dziedzicami Bożymi. Skąd to wiemy? Ponieważ Chrystus jest dziedzicem wszystkiego, gdyż Biblia mówi, że Bóg przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił dziedzicem wszechrzeczy, przez którego także wszechświat stworzył [Hbr 1,2].

Krótko mówiąc, od momentu złożenia przez Syna Bożego ofiary gładzącej grzech, wszyscy wierzący w Niego dostępują usynowienia i w ślad za Chrystusem Panem mogą mówić, że Bóg jest ich Ojcem. Świadczą o tym zdumiewające słowa Jezusa wypowiedziane po zmartwychwstaniu:  Rzekł jej Jezus: Nie dotykaj mnie, bo jeszcze nie wstąpiłem do Ojca; ale idź do braci moich i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego [Jn 20,17]. Wykupieni drogą krwią Chrystusa [1Pt 1,19] każdego dnia winniśmy dziękować Panu Jezusowi, że nas zbawił i do tego stopnia pojednał z Bogiem, że staliśmy się dziećmi Bożymi. Cóż to usynowienie praktycznie dla nas oznacza? 

Po pierwsze, dzięki usynowieniu przez Ojca dołączamy do rodziny Bożej i stajemy się Jego domownikami. Albowiem przez niego mamy dostęp do Ojca, jedni i drudzy w jednym Duchu. Tak więc już nie jesteście obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga [Ef 2,18-19]. Bądźmy wdzięczni Bogu, że nas przygarnął, bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci [Rz 8,29].

Po drugie, dzięki usynowieniu tj. zrodzeniu z Boga, w duchu już wiemy, co jest i co nie jest godne dziecka Bożego.  Kto postępuje grzesznie, pochodzi od diabła, gdyż diabeł grzeszy od początku. Syn Boży właśnie po to się pojawił, by położyć kres jego dziełom. Nikt narodzony z Boga nie postępuje grzesznie, gdyż jest w nim Boże nasienie. Nie jest on w stanie żyć w grzechu, gdyż został zrodzony z Boga. Po tym właśnie rozpoznaje się dzieci Boga oraz dzieci diabła [1Jn 3,8-10]. Po prostu, przez wiarę w Jezusa Chrystusa staliśmy się uczestnikami boskiej natury.

Po trzecie, dzięki usynowieniu jesteśmy poddawani przez Boga ojcowskiej dyscyplinie.  Zapomnieliście o zachęcie, która zwraca się do was, jak do synów: "Synu mój, nie lekceważ nauki Pana; karcony przez Niego, nie zniechęcaj się. Bo Pan ćwiczy, kogo miłuje; chłoszcze każdego syna, którego uznaje". Dla poprawy to znoście. Bóg odnosi się do was, jak do synów. Co to za syn, którego ojciec nie karci? Jeśli bylibyście bez karcenia, któremu podlegają wszyscy, to nie synami byście byli, lecz znajdami [Hbr 12,5-8].

Po czwarte, dzięki usynowieniu cieszymy się wewnętrzną pewnością przynależności do Boga i czekającego nas wywyższenia. Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. A jeśli dziećmi, to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli [Rz 8,16-17]. Zauważmy, że związek ojca z synem nie ustaje z powodu złego zachowania syna. Tylko w skrajnych przypadkach się zdarza, że ojciec wydziedzicza syna ze wszystkiego. Usynowieni przez Ojca możemy być pewni, że los Jezusa jest teraz też naszym losem! Jeśli wspólnie [z Nim] cierpimy, to po to, abyśmy razem [z Nim] dostąpili chwały - czytamy w Biblii Pierwszego Kościoła.

Po piąte, dzięki usynowieniu przez Boga mamy silną motywację do uświęcania. Popatrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec: że dziećmi Boga zostaliśmy nazwani i [nimi] jesteśmy […].  Każdy, kto ma tę opartą na Nim nadzieję, świętym się staje, tak jak On jest święty [1Jn 3,1-3]. Dobry ojciec jest bohaterem dla swoich dzieci. Wzorują się na nim i chcą mu się podobać. Dziecko Boże dąży do uświęcenia, bo miłuje Ojca i pragnie Go naśladować.

Wreszcie, po szóste, dzięki usynowieniu przez Boga nie musimy się martwić o jutro. Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie [Mt 6,31-32]. Ojciec wie i naprawdę się troszczy.

Usynowienie przez Boga - to wielka prawda i powód do chluby w Chrystusie. Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi przez wiarę w Jezusa Chrystusa [Ga 3,26]. To także gwarancja naszej pewności zbawienia. O tak, zapewniam was, że każdy, kto grzech popełnia, jest niewolnikiem grzechu. Niewolnik nie przebywa w domu na stałe, syn na stałe przebywa [Jn 8,34-35]. W domu Bożym żaden syn nie musi się obawiać, że zostanie potraktowany jak niewolnik. 

Czy jesteś już dzieckiem Bożym? Uwierz w Jezusa Chrystusa. Zaproś Go do serca! Poproś, by zechciał i Ciebie odrodzić do nowego życia. Czy możesz w zgodzie ze Słowem Bożym mówić do Boga: Abba, Ojcze? Proś o napełnienie Duchem Świętym, bo tylko Duch Chrystusowy ma prawo takie słowa wypowiadać. Napełniony Duchem Świętym każdego dnia będziesz się cieszył społecznością z Ojcem. 

Tysiące ludzi wokół nas każdego dnia mówi - Ojcze nasz, który jesteś w niebie. Czy mają do tego prawo? Niech w tej chwili dla Ciebie najważniejsza stanie się pewność, że Ty osobiście możesz tak mówić. Właśnie w tym celu powstało to rozważanie o usynowieniu.

03 lutego, 2022

Jak zdaliśmy test posłuszeństwa?

Można się domyślać, że za przykładem innych krajów niebawem również w Polsce  odwołany zostanie obowiązek zakrywania nosa i ust w zamkniętych miejscach publicznych. Zanim to jednak nastąpi, warto skorzystać z wciąż jeszcze aktualnego obrazu i zastanowić się, czego z tej całej okołomaseczkowej sprawy możemy się dowiedzieć o sobie samych? Jako chrześcijanie wiemy, że Biblia przywiązuje ogromną wagę do posłuszeństwa Bogu. Właśnie ten aspekt naszej wiary w Jezusa Chrystusa pragnę dzisiaj rozpatrzyć w nawiązaniu do rzeczonych maseczek.

Bezdyskusyjne posłuszeństwo Bogu od zarania dziejów ludzkości miało ogromne znaczenie w oczach Bożych. Skoro sam Jezus, chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał [Hbr 5,8], należy uznać, że gotowość do pełnego poddania się Słowu Bożemu powinna cechować wszystkich ludzi zrodzonych z Boga. Jakże przykry musiał być widok ludu Bożego Starego Przymierza, który ustawicznie buntował się przeciwko Najwyższemu. Ileż to razy buntowali się przeciwko Niemu na pustyni i zasmucali Go na pustkowiu! Ustawicznie kusili Boga i zasmucali Świętego Izraela [Ps 78,40-41]. Nieposłuszeństwo ostatecznie zdyskwalifikowało ówczesnych Izraelitów. A komu to przysiągł, że nie wejdą do odpocznienia Jego, jeśli nie tym, którzy byli nieposłuszni? [Hbr 3,18].

W czasach Nowego Przymierza obowiązuje nas posłuszeństwo ewangelii Chrystusowej. Biblia zapowiada ludziom, którzy ewangelii się nie podporządkują, surową karę, gdy się objawi Pan Jezus z nieba ze zwiastunami mocy swojej, w ogniu płomienistym, wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga, oraz tym, którzy nie są posłuszni ewangelii Pana naszego Jezusa [2Ts 1,7-8].  Dlatego otrzymaliśmy łaskę i apostolstwo, abyśmy dla imienia Jego przywiedli do posłuszeństwa wiary wszystkie narody [Rz 1,5].

Nauka apostolska sprawę posłuszeństwa traktuje bardzo poważnie i szeroko. Przede wszystkim mamy być posłuszni Bogu. Kto w głębi serca jest posłuszny Bogu, ten bez oporu posłuszny jest także wskazanym przez Boga ludziom. Pomijając oczywistość obowiązku posłuszeństwa rodzicom, powinniśmy być posłuszni starszym zboru. Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę [Hbr 13,17]. Należy być posłuszny swoim pracodawcom. Słudzy, bądźcie posłuszni we wszystkim ziemskim panom, służąc nie tylko pozornie, aby się przypodobać ludziom, lecz w szczerości serca, jako ci, którzy się boją Pana [Kol 3,22]. Bądźcie poddani wszelkiemu ludzkiemu porządkowi ze względu na Pana, czy to królowi jako najwyższemu władcy, czy to namiestnikom, jako przezeń wysyłanym dla karania złoczyńców, a udzielania pochwały tym, którzy dobrze czynią [1Pt 2,13-14].

Sztandarowe wezwanie Słowa Bożego do posłuszeństwa osobom sprawującym władzę znajdujemy w Liście do Rzymian. Każdy człowiek niech się poddaje władzom zwierzchnim; bo nie ma władzy, jak tylko od Boga, a te, które są, przez Boga są ustanowione. Przeto kto się przeciwstawia władzy, przeciwstawia się Bożemu postanowieniu; [...] Przeto trzeba jej się poddawać, nie tylko z obawy przed gniewem, lecz także ze względu na sumienie. Dlatego też i podatki płacicie, gdyż są sługami Bożymi po to, aby tego właśnie strzegli. Oddawajcie każdemu to, co mu się należy; komu podatek, podatek; komu cło, cło; komu bojaźń, bojaźń; komu cześć, cześć [Rz 13,1-7]. 

Ojciec w niebie oczekuje od swoich dzieci na ziemi posłuszeństwa bezdyskusyjnego. Nie można mówić o posłuszeństwie Bogu, gdy chrześcijanin zaczyna polemizować ze Słowem Bożym i tylko wtedy mu się poddaje, gdy uzna, że określone wezwanie jego zdaniem jest dobre i słuszne. Na kartach Biblii wielokrotnie napotykamy takie przypadki, gdy ludzie wierzący otrzymywali od Boga polecenia trudne do zaakceptowania pod względem racjonalnym. Noe otrzymał polecenie budowania wielkiego statku na suchym lądzie. Abraham miał opuścić wszystko i wyruszyć w drogę, nie wiedząc dokąd idzie. Król Joasz otrzymał polecenie, aby zebranymi strzałami uderzać o ziemię. I uderzył trzy razy, a potem przestał [2Krl 13,18], bo mu się to wydawało nazbyt nieracjonalne. Mieszkańcom Jerozolimy Bóg przez Jeremiasza powiedział, że mają poddać się najeźdźcom [Jr 21]. Co to za posłuszeństwo, gdy słuchamy się tylko takich poleceń, które nam pasują?

Powtarzam, w posłuszeństwie Bogu chodzi o to, aby bezzwłocznie, a już na pewno bez oporu i buntu, chętnie podporządkować się Słowu Bożemu. Słyszałem kiedyś poruszającą opowieść morską. W czasie burzy z mostku kapitańskiego marynarze nagle usłyszeli komendę - padnij! Gdzie stali, tam runęli na pokład. Nad nimi z ogromnym impetem przeleciała stalowa lina. Dwaj marynarze zginęli, bo nie było im w smak padać na mokry pokład. Nie chciałbym być w skórze kogoś, w kim Bóg zauważy samowolę, gdyż nieposłuszeństwo jest takim samym grzechem, jak czary, a krnąbrność, jak bałwochwalstwo i oddawanie czci obrazom [1Sm 15,23]. 

Powróćmy do wspomnianych na wstępie maseczek. Rząd ogłosił powszechny obowiązek zakrywania nosa i ust. Biskup Kościoła Zielonoświątkowego zwrócił się do wiernych w zborach, aby zastosowali się do tego rozporządzenia. Z dwóch źródeł jednocześnie otrzymaliśmy więc - zgodnie z nauką apostolską - obowiązujące nas zalecenie. I co..? I zaczęło się wymądrzanie nad Biblią, i nad zasadnością stosowania się do poleceń władzy. Odezwali się 'eksperci' od wolności, którzy nie są zdolni do tego, by komukolwiek się podporządkować. Utrzymują, że znają Boga, ale uczynkami swymi zapierają się go, bo to ludzie obrzydliwi i nieposłuszni, i do żadnego dobrego uczynku nieskłonni [Tt 1,16].

Jeśli ktoś w tak prozaicznej sprawie nie potrafi okazać posłuszeństwa, to czy może spać spokojnie, że w innych, bezwzględnie i zawsze należycie, podda się Słowu Bożemu?  Cieszę się, że z małymi wyjątkami w środowisku Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE dobrze zdaliśmy test posłuszeństwa Bogu w tym zakresie. Jestem dumny z Was, Bracia i Siostry. Przeto, umiłowani moi, jak zawsze, nie tylko w mojej obecności, ale jeszcze bardziej teraz pod moją nieobecność byliście posłuszni; z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie. Albowiem Bóg to według upodobania sprawia w was i chcenie i wykonanie [Flp 2,12-13].

Jako sługa ewangelii powinienem wzywać wierzących do posłuszeństwa Słowu Bożemu. Przypominaj im, aby zwierzchnościom i władzom poddani i posłuszni byli, gotowi do wszelkiego dobrego uczynku, aby o nikim źle nie mówili, nie byli kłótliwi, ale ustępliwi, okazujący wszelką łagodność wszystkim ludziom [Tt 3,1-2]. Test z maseczkami zaliczyliśmy na piątkę. A jak jest z posłuszeństwem Bogu w innych sprawach?