22 kwietnia, 2022

Miłosierni dla własnego dobra

Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz [Łk 6,36]. Tak brzmi jedno z bezwarunkowych przykazań Jezusa Chrystusa. Jest bezwarunkowe, czyli niezależne od okoliczności, stosowane zawsze i wszędzie. Jest praktyczne, bo miłosierdzie to współczucie okazywane komuś czynnie, to zmiłowanie się nad kimś. Stosunkowo łatwo jest być miłosiernym wobec ludzi nam bliskich, pokornie liczących na naszą życzliwość. Przykazanie to nabiera szczególnej wagi, gdy stajemy w obliczu ludzi bliżej nam nieznanych lub nie cieszących się dobrą opinią. W takich chwilach konieczne jest spojrzenie na naszego Ojca w niebie.

Bóg, działając w zgodzie z samym Sobą, gdyż Bóg jest miłością [1Jn 4,8], okazuje wszystkim miłosierdzie i litość, również ludziom pogrążonym w grzechach, bo On dobrotliwy jest i dla niewdzięcznych, i dla złych [Łk 6,35]. Miłosierdzie jest typowe dla Boga. Jako naśladowcy Boga winniśmy więc wyrabiać w sobie postawę stałej gotowości do okazywania współczucia. Kto ma w sobie Ducha Chrystusowego, tego nie trzeba za każdym razem na nowo nakłaniać do miłosierdzia. Ono wręcz charakteryzuje postępowanie chrześcijanina.

Niestety, zbyt łatwo zdarza się nam gubić w sobie tę postawę miłosierdzia. Skupieni na przestrzeganiu przykazań Bożych i zadowoleni z osobistego wywiązywania się z nich, stopniowo zatracamy zdolność empatii wobec tych, którzy te przykazania notorycznie lekceważą. Stajemy się wobec takich ludzi oschli i rygorystyczni. Chrystus Pan wytknął to duchowym przywódcom Izraela. Biada wam, nauczyciele Pisma i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty i z kopru, i z kminku, a zaniedbujecie to, co ważniejsze w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. Tamto trzeba czynić, ale tego nie wolno zaniedbywać [Mt 23,23]. Owszem, dziesięcina jest ważna w oczach Bożych, ale przy zaniedbywaniu tego, co w Prawie ważniejsze, staje się niczym.

W świetle Biblii widzę, że utrzymanie w sobie stałej zdolności do okazywania miłosierdzia nie tylko podoba się Bogu, ale leży też w moim osobistym interesie. Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem [Jk 2,13]. Podobnie jak każdy inny chrześcijanin, któregoś dnia będę musiał stanąć przed sądem Chrystusowym. Jako odkupiony i usprawiedliwiony krwią Baranka Bożego, nie pójdę na potępienie, bo nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie [Rz 8,1]. Jako chrześcijanin będę jednak sądzony przez Chrystusa Pana z moich czynów i postaw po nawróceniu. Z czym przed Nim stanę? 

Biblia mówi, że przed Bogiem można mieć powód do chluby, albo go nie mieć. Dla przykładu, apostoł Paweł napisał do Koryntian, że wy jesteście chlubą naszą, którą mam w Chrystusie Jezusie, Panu naszym [1Ko 15,31]. Głosił im ewangelię i był pewny, że będą się sobą nawzajem chlubić w dzień Pana naszego Jezusa [2Ko 1,14]. Nikt natomiast nie będzie mógł chlubić się swoimi uczynkami jako podstawą do zbawienia, bo jeśli Abraham z uczynków został usprawiedliwiony, ma się z czego chlubić, ale nie przed Bogiem [Rz 4,2]. W sprawie zbawienia niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata [Ga 6,14].

Dobrze jest pamiętać, że najwyraźniej przed sądem Chrystusowym będzie miało znaczenie to, czy jako chrześcijanin okazywałem ludziom miłosierdzie. Sąd bez miłosierdzia będzie nad tym, który nie okazał miłosierdzia, ale - jak mówi Biblia Gdańska - miłosierdzie chlubi się przeciwko sądowi. Jeżeli dzisiaj cechować się będę gotowością do czynnego okazywania ludziom współczucia, to owo miłosierdzie w dniu Pańskim stanie się moim atutem. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią [Mt 5,7].

21 kwietnia, 2022

Dwadzieścia sześć lat blasków i cieni

Od dwudziestu sześciu lat dwudziesty pierwszy kwietnia - to dla mnie ważna rocznica, której świętowanie w pewnym stopniu zależy od aktualnej sytuacji. Owego dnia, tj. 21 kwietnia 1996 roku oficjalnie założyliśmy Centrum Chrześcijańskie NOWE ŻYCIE w Gdańsku, wspólnotę Kościoła Zielonoświątkowego, wpośród której od samego początku i nieprzerwanie dane mi jest służyć. 

Zawarta w tytule tego wpisu prawda pobudza mnie do tego, aby przede wszystkim okazać dziś wdzięczność Bogu za kolejny rok Jego łaski. Historię naszego zboru wielokrotnie rozświetlał blask Bożego błogosławieństwa. W ciągu dwudziestu sześciu lat istnienia C.C. NOWE ŻYCIE doświadczyliśmy licznych cudów. Duch Święty nas prowadził i wspomagał. Cieszyliśmy się obecnością Pana Jezusa wpośród nas i radowaliśmy się wzajemną społecznością. Bogu niech będzie chwała i serdeczne podziękowanie!

Jednakże dwudziestosześcioletnia historia naszej wspólnoty to dla mnie też wiele dni smutku, rozterki, płaczu nad sobą i zborem. Wielokrotnie zawiodłem jako duszpasterz i kaznodzieja. Chrystus Pan zwierzył mi ważną służbę, a ja nie zawsze potrafiłem stanąć na wysokości zadania. Wprawdzie mam dzisiaj większą świadomość moich ograniczeń i duchowego ubóstwa niż przed laty, ale to w żaden sposób nie pozwala mi zapomnieć o popełnionych błędach. Tylko dobroć i wspaniałomyślność PANA, tylko Jego hojność w odpuszczaniu win, stanowi tajemnicę stabilnej działalności naszej wspólnoty i mojej w niej służby już ponad ćwierć wieku. 

Liczę się z tym, że społeczność Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE czekają ciężkie próby i doświadczenia. Zeświecczenie, powierzchowność duchowa, wpływ bardzo aktywnych w Internecie zwodzicieli, materializm, liberalizacja poglądów w łonie Kościoła, nastawienie na to co miłe dla oka, ucha i ciała - to wszystko już dotyka naszych szeregów. Nie zanosi się na to, że w najbliższych latach na tym polu walka duchowa zelżeje. Kolejne osoby ulegną duchowi tego świata. Inne odejdą od zboru w imię poszukiwania wyższej duchowości i efektywniejszej służby. Będziemy zmagać się z inną ewangelią, chociaż innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową [Ga 1,7]. Nawet wpośród nas samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą [Dz 20,30].

Mógłbym oczywiście dzisiaj uderzyć w zwycięski ton zapowiadania sukcesu i duchowego przebudzenia dla naszego zboru. Świętowanie rocznic często do tego się sprowadza. Ludzie lubią ogłaszać sobie świetlaną przyszłość. Obserwacja własnego podwórka nie pozwala mi na to. Jedyną nadzieją na przetrwanie w wierze w obliczu tego, co nadchodzi, jest nasza pokuta i bliska, osobista więź z Jezusem. Chwalebna przyszłość należy bowiem do Jezusa Chrystusa! O jedno prosiłem Pana, o to zabiegam: Abym mógł mieszkać w domu Pana przez wszystkie dni życia mego, by oglądać piękno Pana i by odwiedzać świątynię Jego [Ps 27,4]. Te słowa Pisma Świętego odezwały mi się w sercu, w 26. rocznicę powstania Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE.

18 kwietnia, 2022

Po co te pokusy?

Moja codzienna lektura Pisma Świętego wg Zwycięskiego Planu Czytania Biblii przyprowadziła mnie dzisiaj do trzeciego rozdziału Księgi Sędziów, a w nim do bardzo ciekawego objaśnienia.

A oto narody, które PAN pozostawił w spokoju, aby przez nie doświadczyć Izraelitów, tych wszystkich, którzy nie uczestniczyli w wojnach o Kanaan. Uczynił to tylko po to, by kolejne pokolenia Izraelitów nauczyły się sztuki wojennej — uczynił to więc ze względu na tych, którzy w tych wojnach nie uczestniczyli. Pozostało zatem pięciu książąt filistyńskich i wszyscy Kananejczycy, Sydończycy i Chiwici mieszkający na pogórzu Libanu, począwszy od góry Baal-Hermon aż po Lebo-Chamat. Pozostali oni po to, aby przez nich doświadczyć Izraela i aby stało się jasne, czy Izraelici będą słuchać przykazań PANA, które nadał ich ojcom za pośrednictwem Mojżesza, czy też nie.

Izraelici mieszkali zatem wśród Kananejczyków, Chetytów, Amorytów, Peryzytów, Chiwitów i Jebuzytów, brali sobie ich córki za żony, a swoje córki wydawali za mąż za ich synów — i służyli ich bogom. Izraelici postępowali więc niegodziwie w oczach PANA, zapomnieli wręcz o PANU, swoim Bogu, a służyli baalom i aszerom [Sdz 3,1-7]. 

Ziemia Obiecana, do której Bóg przyprowadził synów Izraela, miała być zamieszkana wyłącznie przez nich. Wkraczające doń hufce izraelskie otrzymały zadanie wytępienia wszystkich mieszkających tam pogan. Niestety, tu i ówdzie zostało to zaniedbane. Oczywiste, że Bóg znalazłby sposób na to, aby zasiedlany przez Izraelitów Kanaan całkowicie oczyścić od pogańskiej ludności oraz ich kultury i obyczajów. Jednakże gdy lud Izraela nie wywiązał się należycie z danego im nakazu, Bóg obrócił ich nieposłuszeństwo w dwojaki pożytek.

Po pierwsze, w ten sposób, że obecność w nowej ziemi izraelskiej wrogo nastawionych etnicznych resztek pogańskich stała się naturalnym poligonem wojskowym dla nowych pokoleń Izraelitów. Aby poćwiczyć i sprawdzić swoje zdolności bojowe, nie musieli nigdzie się wyprawiać. Doskonalili się w walce na miejscu. A po drugie, obecność ludzi, którzy w codziennym  życiu nie stosowali się do prawa Bożego, uwypuklała prawdę o tym, jak ze słuchaniem przykazań PANA radzili sobie sami Izraelici. Gdyby tychże pogan w ogóle nie było, to przez dłuższy czas można byłoby odnosić wrażenie, że młode pokolenie synów Izraela świetnie sobie radzi w walce, a wszyscy żyją zgodnie ze Słowem Bożym. Tymczasem było inaczej i obecność pogańskich resztek ludności ujawniała prawdę o Izraelitach.  

Jeżeli wspomniane tu pogańskie narody potraktuję symbolicznie, jako rozmaite pokusy, to z powyższego objaśnienia wyłania mi się niezwykle ważna i wiele wyjaśniająca nauka Słowa Bożego. Bóg dopuszcza do prób i pokuszeń w moim życiu, abym ćwiczył się w duchowej walce przeciwko grzesznym pożądliwościom, abym był dobrze wyszkolony i potrafił zgasić wszystkie ogniste pociski złego [Ef 6,16]. A po drugie, Bóg pozostawia mnie w zasięgu rozmaitych pokus, aby na bieżąco ujawniać mój stan duchowy i aby było jasne, czy naprawdę stosuję się do przykazań Jezusa Chrystusa, spisanych i wyjaśnionych nam przez Jego apostołów. 

Błogosławiony mąż, który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga tym, którzy go miłują. Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy ani sam nikogo nie kusi. Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć. Nie błądźcie, umiłowani bracia moi [Jk 1,12-16]. Jasne? Dla mnie jasne.

14 kwietnia, 2022

Wielki Czwartek: Czas przygotowania

Wielki Czwartek to słuszny i najwyższy czas na przygotowanie się do godnego świętowania. Jutro bowiem, na pamiątkę naszego Pana, Jezusa Chrystusa, będziemy wieczorem wspominać Jego śmierć za nasze grzechy. Przypominam i podkreślam, że Wieczerza Pańska jest ustanowieniem Pańskim w celu regularnego wspominania śmierci Jezusa Chrystusa, a nie wspominaniem i nawiązywaniem do żydowskiej paschy. Wielki Piątek w praktykowaniu Wieczerzy Pańskiej z oczywistych względów ma więc szczególną rangę i powagę. Zanim jutro zgromadzimy się przy Stole Pańskim, chwilę uwagi poświęćmy zagadnieniu przygotowania.

I wysłał Piotra i Jana, rzekłszy im: Idźcie i przygotujcie nam wieczerzę paschalną do spożycia. Oni zaś rzekli do niego: Gdzie chcesz, byśmy ją przygotowali? On zaś rzekł do nich: Gdy wchodzić będziecie do miasta, oto spotka się z wami człowiek, niosący dzban wody; idźcie za nim do domu, do którego wejdzie; i powiedzcie gospodarzowi tego domu: Nauczyciel każe ci powiedzieć: Gdzie jest izba, w której mógłbym spożyć baranka wielkanocnego z uczniami moimi? A on pokaże wam przestronną jadalnię, przystrojoną, tam przygotujcie. A oni odszedłszy, znaleźli, jak im powiedział, i przygotowali wieczerzę paschalną [Łk 22,8-13].

Jezus wiedział, że nie będzie Mu dane spożyć wieczerzy paschalnej z uczniami o normalnej porze. W tym bowiem czasie, gdy Żydzi zwykli zabijać baranka paschalnego, On - jako Baranek Boży, który gładzi grzech świata [Jn 1,29], niejako równolegle, będzie już umierać na krzyżu. Nie chcąc z tej ostatniej wieczerzy rezygnować, polecił przygotować ją wcześniej. Pragnienie owej wyjątkowej społeczności z uczniami wyraził zasiadając do stołu: Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką; powiadam wam bowiem, iż nie będę jej już spożywał, aż nastąpi spełnienie w Królestwie Bożym [Łk 22,15]. 

Chcę podkreślić, że pomimo złożoności całej sytuacji, Jezus nie zaniedbał sprawy należytego  przygotowania do ostatniej wieczerzy z uczniami. W tym celu wysłał do Jerozolimy dwóch swoich sztandarowych uczniów, udzielając im konkretnych wskazówek. Zadbał o to, aby sala była dostatecznie przestronna i przystrojona, a i sam stół odpowiednio zastawiony. Ktoś by powiedział: Jakie to ma znaczenie? A jednak dla Jezusa najwyraźniej miało. Nasz Pan podczas owej społeczności miał przecież ustanowić Wieczerzę Pańską. Nic nie miało prawa być tam przypadkowe i urządzane na chybcika.

My również winniśmy się do Świąt Wielkanocnych odpowiednio przygotować. Najpierw zadbajmy o godne spożywanie Wieczerzy Pańskiej. Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie. Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije. Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije [1Ko 11,26-29]. Dlatego przyjdźmy na nabożeństwo Wielkopiątkowe pojednani z Bogiem i ludźmi. Wspominanie śmierci Pana niech wiąże się z naszym głębokim namysłem, powagą i świeżą wdzięcznością.

Przygotujmy się także do Niedzieli Zmartwychwstania Pańskiego. Pomyślmy, co by się stało, gdyby Jezus nie zmartwychwstał? A jeśli się o Chrystusie opowiada, że został z martwych wzbudzony, jakże mogą mówić niektórzy między wami, że zmartwychwstania nie ma? Bo jeśli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie został wzbudzony; a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, tedy i kazanie nasze daremne, daremna też wasza wiara; wówczas też byliśmy fałszywymi świadkami Bożymi, bo świadczyliśmy o Bogu, że Chrystusa wzbudził, którego nie wzbudził, skoro umarli nie bywają wzbudzeni. Jeśli bowiem umarli nie bywają wzbudzeni, to i Chrystus nie został wzbudzony; a jeśli Chrystus nie został wzbudzony, daremna jest wiara wasza; jesteście jeszcze w swoich grzechach. Zatem i ci, którzy zasnęli w Chrystusie, poginęli. Jeśli tylko w tym życiu pokładamy nadzieję w Chrystusie, jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni. A jednak Chrystus został wzbudzony z martwych i jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli [1Ko 15,12-20]. Gdy pogłębimy w sobie tę świadomość, to w najbliższą niedzielę będzie wiele radości w zgromadzeniu ludu Bożego!

Pisząc o przygotowaniach, chcę jednak nade wszystko zwrócić naszą uwagę na konieczność gotowości na spotkanie z Bogiem. W każdej chwili może przyjść dla nas ten moment, że trzeba będzie stanąć przed Chrystusem. Podstawowym krokiem jest tu opamiętanie z grzechów i szczere zwrócenie się całym sercem ku Synowi Bożemu. Żadne formy świętowania śmierci i zmartwychwstania Jezusa nic nam nie dadzą, jeśli nie będzie to powiązane z prawdziwym nawróceniem do Niego. A człowiek nie tak łatwo się nawraca. Nawet wśród ludzi wierzących w Boga pokuta rodzi się w wielkich bólach.

A chociaż to Ja zesłałem na was klęskę głodu we wszystkich waszych miastach i pozbawiłem was chleba we wszystkich waszych siołach, jednak nie nawróciliście się do mnie - mówi Pan. (...) Smagałem was posuchą i rdzą, spustoszyłem wasze ogrody i wasze winnice, i szarańcza pożarła wasze drzewa figowe i oliwne, a jednak nie nawróciliście się do mnie - mówi Pan. Zesłałem na was mór jak na Egipt, wybiłem mieczem waszych młodzieńców, pozwoliłem uprowadzić wasze konie i sprawiłem, że zaduch waszych obozów dostał się do waszych nozdrzy, a jednak nie nawróciliście się do mnie - mówi Pan. Dokonałem wśród was takiego spustoszenia, jakiego dokonał Bóg w Sodomie i Gomorze, i staliście się jak głownia wyrwana z ognia, a jednak nie nawróciliście się do mnie - mówi Pan. Dlatego tak postąpię z tobą, Izraelu... A ponieważ tak chcę z tobą postąpić, przeto przygotuj się na spotkanie twojego Boga, Izraelu! [Am 4,6-12].

Nikt z nas nie pozostanie tu na zawsze. Nie przedłużymy swojego ziemskiego bytowania ani o jeden dzień ponad to, ile Bóg nam wyznaczył. Bóg odwołuje ludzi z tego świata przez chorobę, wypadki drogowe, działania wojenne, kataklizmy itd. Rzadko kto dożywa sędziwych lat i umiera ze starości.  W każdej chwili może też nastąpić pochwycenie Kościoła. Dlatego trzeba nam bardziej pomyśleć o tym, gdzie pójdziemy, gdy przekroczymy próg wieczności. Temu w doczesnym życiu powinniśmy nadać najwyższy priorytet!

Na okoliczność Wielkiego Czwartku jedno ciśnie mi się do głowy: Chcę się przygotować! Chcę być gotowy, by w każdej chwili móc stanąć przed Bogiem.

07 kwietnia, 2022

Gościnności nie zapominajcie

Od wczesnej młodości moją wyobraźnię rozbudzały biblijne opowieści o udzielaniu gościny sługom Bożym. Czasem owa gościnność polegała jedynie na okazjonalnym zaproszeniu do stołu i jednorazowym nocowaniu. Bywało jednak i tak, że nabierała ona charakteru cyklicznego, co wymagało poczynienia określonych inwestycji. Tak było na przykład z goszczeniem proroka Elizeusza. Pewnego razu przechodził Elizeusz przez Szunem. A mieszkała tam zamożna kobieta, która go zatrzymała, aby spożył posiłek. I odtąd, ilekroć tamtędy przechodził, wstępował do niej na posiłek. Rzekła tedy do swego męża: Oto teraz wiem, że ten mąż Boży, który stale do nas zachodzi, jest święty. Zróbmy więc dla niego maleńką murowaną izdebkę i wstawmy tam dla niego łóżko, stół, krzesło i lampę; ilekroć przyjdzie do nas, wstąpi tam [2Krl 4,8-10].

Innym opis, który mocno utkwił mi w głowie, dotyczy apostoła Piotra tuż przed wezwaniem go przez Korneliusza. Przeto poślij teraz mężów do Joppy i sprowadź niejakiego Szymona, którego nazywają Piotrem; przebywa on w gościnie u niejakiego Szymona, garbarza, który ma dom nad morzem. A gdy odszedł anioł, który do niego mówił, przywołał dwóch domowników i pobożnego żołnierza spośród tych, którzy mu usługiwali, wyłożył im wszystko i posłał ich do Joppy. A nazajutrz, gdy oni byli w drodze i zbliżali się do miasta, wyszedł Piotr około godziny szóstej na dach, aby się modlić. Potem poczuł głód i chciał jeść; gdy zaś oni przyrządzali posiłek, przyszło nań zachwycenie... [Dz 10,5-10]. Najważniejszym dla mnie miejscem gościnnym stał się - oczywiście - dom Marii, Marty i Łazarza w Betanii pod Jerozolimą, gdzie - nie tylko w Wielki Tydzień - zwykł nocować Jezus.

Pan Jezus lubił zachodzić do Betanii. Prorok Elizeusz miał stałą 'metę' w Szunem. Apostoł Piotr namierzył przyjazny dom Szymona garbarza nad morzem i całkiem swobodnie korzystał tam z gościny. Właśnie te biblijne obrazy sprawiły, że od początku działalności Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku marzyłem o tym, aby móc w siedzibie zboru udzielać niekrępującej gościny braciom i siostrom w Chrystusie. Przez całe lata nie było to niestety możliwe, bowiem dzierżawiliśmy lokale użytkowe, a te nie zapewniały warunków noclegowych. Dopiero od niedawna, gdy Bóg obdarował nas sporą nieruchomością w Gdańsku, moje marzenia zaczęły się powoli urzeczywistniać. 

Oczywiste, że najpierw trzeba było skupić się na budowie domy modlitwy, aby stworzyć dogodne warunki do zgromadzania się całego zboru. Jednakże wzywająca do gościnności nauka apostolska od samego początku pobudzała mnie do zadbania o nią w naszej, stałej już siedzibie. Chodziło mi o skromne  pokoje gościnne, gdzie słudzy Boży, Bracia i Siostry w Chrystusie Panu, trudzący się dla Królestwa Bożego, mogliby się zatrzymać na kilka dni, odpocząć, wyciszyć się, wsłuchać w głos Ducha Świętego i nabrać świeżych sił do dalszej służby. Jestem przeszczęśliwy, że pierwsze kroki w tym kierunku mamy już za sobą. Bogu niech będą dzięki.

Gościnności nie zapominajcie; przez nią bowiem niektórzy, nie wiedząc o tym, aniołów gościli [Hbr 13,2].

05 kwietnia, 2022

Mechanizm konsekwencji

Dzisiaj od rana zamyślam się nad mechanizmem konsekwencji. Wszystko, co mówimy i robimy, pociąga za sobą określone skutki. Miłe lub przykre, wcześniej czy później przychodzą jednak i zabarwiają nam życie. Kto w swoim domu sieje zamieszanie, dziedziczy wiatr [Prz 11,29]. Pewien król uciekał przed Izraelitami, oni zaś gonili go i pochwycili, i obcięli mu kciuki u rąk i nóg. Wtedy rzekł Adonibezek: Siedemdziesięciu królów z obciętymi kciukami u rąk i nóg zbierało okruszyny pod moim stołem; jak ja uczyniłem, tak odpłacił mi Bóg [Sdz 1,6-7].

 Dużo przyjemniej jest zbierać owoce pozytywnych słów i czynów. Słusznie mówi się, że dobro wraca. Rozdawaj swój chleb w obfitości, a po wielu dniach odnajdziesz go [Kzn 11,1]. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, potrzęsioną i przepełnioną dadzą w zanadrze wasze; albowiem jakim sądem sądzicie, takim was osądzą, i jaką miarą mierzycie, taką i wam odmierzą [Łk 6,38]. Bo kto chce być zadowolony z życia i oglądać dni dobre, ten niech powstrzyma język swój od złego, a wargi swoje od mowy zdradliwej. Niech się odwróci od złego, a czyni dobre, niech szuka pokoju i dąży do niego [1Pt 3,10-11].

Świadomość prawidłowości tego mechanizmu ma wielkie znaczenie w duchowej sferze życia. Biblia wzywa do codziennego stosowania prawa Ducha. Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej [Ga 5,16].  Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Bo kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny. A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia [Ga 6,7-9]. 

Z mechanizmem konsekwencji mamy do czynienia również w innych dziedzinach. Za przykład niech mi posłużą najnowsze doniesienia wojenne. Na długo przed inwazją można było zaobserwować na Ukrainie proces wciągania ludności cywilnej w zbliżającą się wojnę z armią rosyjską. Powszechną czynnością zwykłych ludzi w różnych miejscowościach stało się przygotowywanie i gromadzenie "koktajli mołotowa", aby przywitać nimi pojazdy wojskowe wroga. Zaangażowanie w to kobiet oraz dzieci siłą rzeczy musiało potem oznaczać ich obecność także po stronie ofiar. Czy może kto zgarnąć ogień do swojego zanadrza, a jego odzienie się nie spali? Czy może kto chodzić po rozżarzonych węglach, a jego stopy się nie poparzą? [Prz 6,27-28]. Mądrzy przywódcy starają się ludność cywilną trzymać z daleka od wojskowych akcji zbrojnych. Tymczasem słyszałem, że w Ukrainie rozdano ludziom tysiące karabinów maszynowych. Rozumiem, że w takiej sytuacji nie można już mówić o podziale społeczeństwa na cywilów i wojskowych. Poprzez tę ilustrację w żadnym razie nie chcę pomniejszać winy agresorów. Podkreślam jedynie, że każda postawa i czyn sprowadza określone skutki.

Pozostając przy Ukrainie: Co się stało, to się nie odstanie. Jest wszakże coś, co można by jeszcze zmienić. Z trwogą słucham, jak wielu ważnych i popularnych Ukraińców powtarza, że Ukraina nigdy Rosjanom nie wybaczy tego, co im zrobili. Jako sługa Słowa Bożego wiem, że w ten sposób nasi sąsiedzi narażają się na brak przebaczenia Bożego. Sfilmowani niedawno podczas modlitwy żołnierze ukraińscy mówili przecież Bogu: I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom [Mt 6,12]. A Syn Boży przy tym dodał: Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski. A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych [Mt 6,14-15]. Każdy z nas powinien mieć to na uwadze i osobiście stosować w życiu. 

Problem z mechanizmem konsekwencji jest tym większy, im później zadziała. Kilka dni temu świat obiegła wiadomość o rezygnacji Briana Houstona, założyciela i głównego pastora australijskiego Kościoła Hillsong. Jego skandaliczne zachowanie sprzed kilku lat dopiero teraz wyszło na jaw. W tej sytuacji komuś, kto dopiero co wysłuchał jakiejś jego inspirującej przemowy, jakich pełno w Internecie, trudno jest pogodzić się z takim obrotem sprawy. A przecież to nic nagłego. To skutek czegoś sprzed lat. Bo nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani tajnego, co by nie stało się wiadome. Dlatego, co mówicie w ciemności, będzie słyszane w świetle dziennym, a co w komorach na ucho szeptaliście, będzie rozgłaszane na dachach [Łk 12,2-3]. 

Biblia mówi, że oko, które szydzi z ojca i gardzi sędziwą matką, wydziobią kruki nad rzeką lub zjedzą orlęta [Prz 30,17]. Gdy ktoś obok nas przeżywa jakiś życiowy dramat, zazwyczaj nie zajmujemy się badaniem jego życiorysu pod kątem stosowania przez niego znanego przykazania z obietnicą: Czcij ojca swego i matkę, to jest pierwsze przykazanie z obietnicą: Aby ci się dobrze działo i abyś długo żył na ziemi [Ef 6,2-3]. Nie znając szczegółów jego zachowania z dawnych lat, natychmiast okazujemy mu empatię i prosimy Boga o łaskę dla niego. I słusznie, że tak robimy. Powinniśmy być jednak świadomi mechanizmu konsekwencji, który często działa z dużym opóźnieniem. Współczując ludziom, zachowajmy w sercu postawę czci względem Boga, który zawsze  jest sprawiedliwym sędzią.

Czy można jakoś wyłączyć działanie mechanizmu konsekwencji? Czy można uniknąć skutków popełnionych niegdyś grzechów? Zapraszam do uważnego czytania Biblii. Jest w niej odpowiedź na to pytanie.