24 grudnia, 2023

Życzenia Świąteczne 2023

Ponieważ Syn Boży  przeszedł w postaci Jezusa z Nazaretu aby zbawić grzeszników od kary wiecznej śmierci i przyniósł nam dar życia wiecznego, Członkom i Przyjaciołom Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE oraz wszystkim moim Znajomym, składam serdeczne życzenia, aby nikt z nas nie zaprzepaścił szansy zbawienia, danej nam przez osobistą wiarę w Jezusa Chrystusa. 

Narodziny Jezusa Chrystusa są wielkim znakiem, że po trwającym obecnie okresie łaski, nieuchronnie nadchodzi sąd Boży i koniec świata. Boży Plan Zbawienia z całą pewnością zostanie doprowadzony do końca! 

Wobec tego, ciesząc się ziemskim życiem, jednocześnie szykujmy się do ewakuacji zbawionych,  co może nastąpić w każdej chwili. Jeżeli zaś w międzyczasie kogoś z nas spotykają jakieś przykrości, bierzmy je za dobry znak! Oznaczać to może, że Bóg,  który nas kocha i nie chce, aby ktokolwiek zginął, pociąga nas do Jezusa i wychowuje, abyśmy wraz ze światem nie zostali potępieni.

Wiem, że z trudem przyjmujemy prawdę o zbliżającym się końcu naszego ziemskiego życia. Dlatego tym bardziej - na okoliczność Świąt Narodzenia Pańskiego A.D. 2023 - życząc Wam wszystkiego najlepszego, bardzo proszę: Jednajcie się z Bogiem!

Godny podziwu, bo... Oddał za nas życie!

To już ostatnie nasze spotkanie pod wspólnym hasłem „Godny podziwu, bo…”. Mamy nadzieję, że wyłuskując niektóre powody naszego podziwu dla Jezusa, przynajmniej dla niektórych z was byliśmy w tych dniach choć troszkę pomocni w tym, by pomimo codziennej gonitwy bardziej przylgnąć do Syna Bożego. Na koniec pragniemy odświeżyć nasz podziw dla Pana Jezusa, że oddał za nas swoje życie.

Biblia mówi, że: Rzadko się zdarza, że ktoś umrze za sprawiedliwego; prędzej za dobrego gotów ktoś umrzeć. Bóg zaś daje dowód swojej miłości ku nam przez to, że kiedy byliśmy jeszcze grzesznikami, Chrystus za nas umarł [Rz 5,7-8]. Nikt z nas nie był ani sprawiedliwy, ani dobry. Już z samego faktu naturalnych narodzin w stanie grzechu, wszyscy zasługiwaliśmy na śmierć i wieczne potępienie. Jesteśmy więc wielkimi szczęściarzami, że Syn Boży wcielił się w człowieka, Jezusa z Nazaretu, i - jako doskonały Baranek Boży - wziął na Siebie całą naszą winę i zamiast nas poniósł karę za nasze grzechy, umierając na krzyżu.

Pomyślmy. Gdy zdarzy się nam, że ktoś bezinteresownie nam pomoże, że ureguluje nasze długi, że wyratuje nas z poważnych tarapatów – to jakże zmienia się nasze nastawienie do kogoś takiego! Przy każdej okazji podziwiamy go i wychwalamy, bo przepełnia nas wdzięczność. To co dla wszystkich nas zrobił Jezus jest niezrównanie wyższe i wspanialsze od tego wszystkiego, co dla naszego dobra zrobili wszyscy ludzie razem wzięci. On oddał za nas życie!

Nie ma drugiego takiego, jak Jezus! Wierzymy w Niego! Jego kochacie, choć nie mieliście sposobności Go zobaczyć. W Niego wierzycie, choć pozostaje dla was niewidzialny, i przepełnia was radość niewysłowiona, pełna chwały, was, otrzymujących to, co jest skutkiem waszej wiary — zbawienie dusz [1Pt 1,8-9]. Zachwycamy się naszym Zbawicielem! Nie tylko w Święta Narodzenia Pańskiego czy w Wielkanoc. Każdego dnia Jezus jest godny naszego podziwu, wdzięczności i chwały!

I gdy całe mnóstwo ludzi na świecie, oczywiście zależnie od poziomu ich poznania Boga, co roku świętują narodziny Jezusa Chrystusa, ten cud Wcielenia Syna Bożego, to jakże my mielibyśmy nie być w samym środku tego świętowania?!

Jezus jest godny najwyższego podziwu!

Wersja video

23 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Przezwyciężył ciemność!

Nie przepadam za ciemnością. Mrok kojarzy mi się ze złem, niebezpieczeństwem. Raczej to dzieci boją się ciemności, ale warto się zastanowić nad tym, czy jest to brak odwagi, czy może kryje się w tym mądrość? 

W jednym z tomów Opowieści z Narni Julia doświadcza takiej chwili grozy: „Ciemność była całkowita! Nie robiło różnicy, czy miała oczy zamknięte, czy otwarte. Nic nie słyszała. Była to najstraszniejsza chwila w jej dotychczasowym życiu”. Pewnie opisane tu doświadczenie Julii nie przemówiłoby tak do mnie, gdyby nie to, że sam przeżyłem coś podobnego. 

Byłem przekonany, że straciłem wzrok! Wychowany w dużym mieście, które praktycznie nigdy nie zasypia, wyjechałem kiedyś do niewielkiej bieszczadzkiej wioski, całkowicie spowitej mrokiem. Obudziłem się i nic nie widziałem! Naprawdę nie robiło żadnej różnicy czy otwierałem, czy zamykałem oczy. Machałem ręką przed twarzą i absolutnie nic nie widziałem. Naprawdę była to jedna z najstraszniejszych chwil w moim dotychczasowym życiu. Przeraziłem się nie na żarty. To żaden wstyd bać się ciemności. Zwłaszcza, gdy zdajemy sobie sprawę czym jest ciemność duchowa!

Ciemność, choć czasem kusi tym, że może ukryć przed innymi coś, czym nie chcielibyśmy się przesadnie chwalić, jest de facto zła. Ciemność była przedostatnią plagą jaką Bóg zesłał na Egipt zanim wyprowadził z niego naród wybrany. PAN wezwał Mojżesza: Unieś swą rękę ku niebu! Niech nad ziemią egipską nastanie ciemność tak gęsta, że niemal dotykalna! [2Mo 10,21]. Gęsty mrok, który spowił wtedy Egipt był znakiem Bożego przekleństwa. 

W tych dniach rozmyślam codziennie o Jezusie. Podziwiam Go za to, że On przyszedł na świat jako światłość, aby pokonać ogarniający nas mrok. Izajasz zapowiadał Jego narodziny setki lat wcześniej, prorokując: Lud chodzący w ciemności ujrzał wielkie światło; zabłysło ono nad mieszkańcami ziemi spowitej przez mrok [Iz 9,1]. 

Jezus jest prawdziwym światłem, które rozprasza mrok w naszym życiu. Jan w prologu ewangelii opisując doniosłość wydarzenia jakim były narodziny Chrystusa stwierdza, że na świat nadciągało prawdziwe światło, które oświeca każdego człowieka [Jn 1,9]. Tak! Syn Boży po to się narodził, aby oświecić każdego człowieka! 

Na marginesie muszę dodać, że coraz bardziej jestem umęczony tym, że wielu naprawdę wspaniałych ludzi dało się jakoś wmanewrować w batalię przeciwko tym świętom. Rozumiem, że oburza ich wszechobecny konsumpcjonizm – mnie też to smuci, bo przecież w tym czasie nie najważniejsze są prezenty czy też pyszne, tradycyjne potrawy. Jednak niemniej smuci mnie podkreślanie, że Jezus nie urodził się 25 grudnia. Ile to już razy słyszałem w ostatnim czasie, że w tym dniu Rzymianie świętowali Saturnalia, a Persowie świętowali urodziny boga Mitry. 

I co z tego?! Naprawdę opadają mi ręce, gdy ktoś imputuje mi, że czczę pogańskich bogów, bo nie bojkotuję świąt 25 grudnia. Nie! Nie jest tak. Nie czczę nikogo innego jak tylko Jezusa – Jedynego zrodzonego Boga, który jest w łonie Ojca [Jn 1,18]. Czy to nie piękne, że Ten, który jest Prawdziwą Światłością, nadał prawdziwy sens pogańskiemu świętowaniu przesilenia zimowego, kiedy to noc - pełna mroku - staje się coraz krótsza, a dzień się wydłuża? Oto światłość zaczyna przezwyciężać ciemność. 

Jezus nie urodził się 25 grudnia, ale czy to zły dzień aby świętować prawdę, że lud tkwiący w ciemności zobaczył wielkie światło, które wzeszło mieszkańcom mrocznej krainy śmierci [Mt 4,16]. Alleluja! Każdy dzień jest dobry aby to świętować! Poprzez narodziny Jezusa Chrystusa zwyciężyła światłość!  To właśnie powinniśmy wspominać przy okazji Świąt Narodzenia Pańskiego. 

Podziwiam Jezusa, bo jest prawdziwą światłością. Zwyciężył mrok w moim życiu i przezwyciężył ciemność w tym świecie! (tb)

Wersja video

22 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Nie zrezygnował z Piotra!

Nie wiem jak wy, ale ja tak mam, że gdy ktoś w żywe oczy wypiera się czegoś oczywistego, to natychmiast tracę ochotę na jakikolwiek kontakt z taką osobą. Nie chcę mieć do czynienia z człowiekiem, który w każdej chwili może zmienić front i dla ratowania własnej skóry albo dla jakiejś korzyści, gotów jest mówić nieprawdę.

Takim człowiekiem w życiu Jezusa okazał się jego uczeń, Szymon Piotr. Gdy po aresztowaniu Jezusa dotarł na dziedziniec pałacu arcykapłana, było tam sporo różnych osób oczekujących na dalszy bieg wydarzeń. Nagle ktoś słusznie skojarzył Piotra z Jezusem. Przecież od trzech lat ciągle chodzili razem i występowali w miejscach publicznych. Piotr z Jakubem i Janem tworzył tzw. ‘trójkę klasową’ Mistrza. Nietrudno więc było powiązać go z Jezusem - zwłaszcza, że także akcent Piotra wyraźnie świadczył, że przybył z Galilei.

Szymon Piotr poszedł jednak w zaparte. Twierdził, że absolutnie nie zna Jezusa. Aż trzykrotnie doszło do wymiany zdań, w których Piotr wyparł się swojego Mistrza. Dopiero kiedy zapiał kogut i Jezus z daleka spojrzał na niego, coś w nim pękło i opuściwszy dziedziniec gorzko zapłakał. Ale mleko się rozlało…

Przyznałem się już, że z takim człowiekiem nie chciałbym mieć nic więcej do czynienia. A Jezus? Absolutnie nie usunął Piotra ze swoich kontaktów. Wręcz przeciwnie, wiedząc jak głęboko Piotr żałował tego co zrobił, dał mu do zrozumienia, że nie tylko wcale go nie przekreślił, ale koniecznie chce z Piotrem być w kontakcie.

W pierwszych słowach po zmartwychwstaniu powiedział do kobiet: Ale idźcie i powiedzcie uczniom jego i Piotrowi, że was poprzedza do Galilei; tam go ujrzycie, jak wam powiedział  [Mk 16,7]. Apostoł Paweł, opisując Zmartwychwstałego, zwrócił uwagę na ważny tu szczegół, że ukazał się Kefasowi, potem dwunastu; potem ukazał się więcej niż pięciuset braciom naraz, z których większość dotychczas żyje, niektórzy zaś zasnęli  [1Ko 15,4-6].

Nie trzeba już dodawać, że też później, nad Jeziorem Galilejskim, Jezus przeprowadził z Piotrem niezwykle serdeczną rozmowę, z której jasno wynika, że Chrystus Pan nie tylko z Piotra nie zrezygnował, ale jak najbardziej powierzył mu duszpasterską rolę w Kościele.

Zadziwia mnie wspaniałomyślność Jezusa. Zadziwia i daje mi osobiście nadzieję, bo przecież wcale nie jestem od Piotra lepszy…

Wersja video

21 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Wszystko zamienia w dobro!

Chyba każdy słyszał mit o frygijskim królu Midasie, który swoim dotykiem wszystko zamieniał w złoto. Kto nie chciałby mieć czasem takiej zdolności, aby coś bez większej wartości przemienić w coś niezwykle wartościowego. Nie wnikając w szczegóły tego greckiego mitu, ponieważ zdolność Midasa, którą otrzymał od Dionizosa przyniosła mu więcej szkody niż pożytku i nawet groziła mu śmierć głodowa – muszę przyznać, że bardzo cenię tych, którzy potrafią swoim dotknięciem (metaforycznie) odmienić np. kiepską sytuację w dobrą.

Dobrze jest otaczać się takimi ludźmi. Czy znasz takie osoby, które samą swoją obecnością dodają nam otuchy? Potrafią się uśmiechnąć na przekór przeciwnościom losu i powiedzieć, że „jakoś damy radę”. Inaczej się z takimi kroczy przez życie. Jeśli macie kogoś takiego w swoim otoczeniu, to dbajcie o tę osobę, bo to wielki skarb. Bo nawet w sytuacji gdy taki przyjaciel nam nie będzie w stanie pomóc, to przynajmniej będzie nam w niedoli jakoś raźniej, lżej.

Dziś chciałbym Ci zaproponować, abyś pomyślał o Jezusie właśnie jako o przyjacielu, który zawsze jest gotowy przyjść nam z pomocą. Z tą jednak różnicą, że w Jego przypadku nie ma żadnej sytuacji, która mogłaby Go przerosnąć albo przytłoczyć. Jezus jest Synem Bożym, dla którego wszystko jest możliwe. Nic nie jest w stanie Go zatrzymać! Jezus przez śmierć pokonał tego, który ma władzę nad śmiercią, to jest diabła, i wyzwolił tych wszystkich, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie pozostawali w niewoli. Oczywiste jest przecież, że ujmuje się On nie za aniołami, lecz za potomstwem Abrahama [Hbr 2,14-16]. 

Jezus nazwał nas przyjaciółmi. Czy mając takie wsparcie w życiu nie powinno być nam znacznie lżej? Jezus Chrystus, który umarł — więcej, który zmartwychwstał i przebywa po prawicy Boga — On przecież wstawia się za nami [Rz 8,34]. Jego obecność sprawia, że wszystko staje się znacznie prostsze. 

Historia Midasa to tylko mit. Rzeczywistością natomiast jest Chrystus [Kol 2,17], który ma znacznie przydatniejszą moc! Gdy uzdrowił głuchoniemego człowieka, czytamy, że ludzie nie mogli przy tym wyjść z podziwu. Mówili: Sprawia, że wszystko zmienia się na dobre [Mk 7,37]. 

Podziwiam za to Jezusa. On swoim dotknięciem naprawdę sprawia, że wszystko zmienia się na dobre. Nawet trudne doświadczenia w naszym życiu. On ma tę moc aby zamienić Twoje łzy w radość. On ma ten niezwykły dar, że złamane życiorysy przemienia w niezwykłe świadectwo Bożego miłosierdzia i łaski. Zdecydowanie jest godny podziwu…

Wersja video

20 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Poszedł do Jerozolimy!

Stronimy od miejsc, w których spotkała nas jakaś przykrość. Omijamy je szerokim łukiem. Zdecydowanie też nie wybieramy się tam, gdzie grozi nam jakieś niebezpieczeństwo. Niezależnie od tego, czy sami je wyczuwamy, czy też ktoś nas przed nim ostrzegł, nie chcemy pakować się lwu w paszczę.

Jezus wiedział, że Judea ze stolicą w Jerozolimie, to tereny Mu nieżyczliwe. Większość swej działalności prowadził więc w Galilei. Gdy zakomunikował: Pójdźmy znowu do ziemi judzkiej. Rzekli do niego uczniowie: Mistrzu! Dopiero co chcieli cię Żydzi ukamienować i znowu chcesz tam iść? [Jn 11,7-8]. Gdy już był w Judei, przybyli niektórzy faryzeusze, mówiąc do niego: Wyjdź stąd i oddal się, gdyż Herod chce cię zabić. I rzekł do nich: Idźcie i powiedzcie temu lisowi: Oto wypędzam demony i dokonuję uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia skończę. Tymczasem muszę dziś i jutro, i pojutrze odbyć drogę, bo jest nie do pomyślenia, by prorok ginął poza Jerozolimą [Łk 13,31-33].

Powód, dla którego Jezus Chrystus szedł do Jerozolimy był dla Niego oczywisty. Od tej pory zaczął Jezus Chrystus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy, wiele wycierpieć od starszych arcykapłanów i uczonych w Piśmie, że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych. Nie było to po myśli uczniów Jezusa.  A Piotr, wziąwszy go na stronę, począł go upominać, mówiąc: Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie [Mt 16,21-23].

Droga do Jerozolimy była pełna napięcia. A byli w drodze, idąc do Jerozolimy: a Jezus szedł przed nimi; i zdumiewali się, a ci, co szli za nim, bali się. I znowu wziął z sobą dwunastu, i począł im mówić o tym, co go miało spotkać. Oto idziemy do Jerozolimy, a Syn Człowieczy będzie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie, i osądzą go na śmierć, i wydadzą poganom, i będą go wyśmiewać i pluć na niego, ubiczują go i zabiją, lecz po trzech dniach zmartwychwstanie [Mk 10,32-34]. Uczniowie Jezusa nie mogli tego pojąć, że ich Mistrz szedł do Jerozolimy wiedząc, co Go tam czeka.

Dlatego Ojciec miłuje mnie, iż Ja kładę życie swoje, aby je znowu wziąć. Nikt mi go nie odbiera, ale Ja kładę je z własnej woli. Mam moc dać je i mam moc znowu je odzyskać; taki rozkaz wziąłem od Ojca mego [Jn 10,17-18].

Podziwiam Jezusa. Mnie chyba nie byłoby stać na taką postawę. Dobrowolnie iść naprzeciw śmierci, do miejsca, gdzie czekają mnie same przykrości..? Naprawdę, Pan Jezus godny jest podziwu!

Wersja video

19 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Jest jedyny, wyjątkowy i niepowtarzalny!

Większość z nas była w ogrodzie zoologicznym. Po co? Żeby podziwiać zwierzęta, których nie spotykamy naturalnie w naszym otoczeniu. Choć nie badałem jakoś szczególnie tego tematu, to jednak jestem praktycznie pewien, że nie znajdziecie plakatu ZOO, na którym widnieje zdjęcie krowy. Przecież mamy tysiące krów na łąkach! Na takie plakaty trafiają przedstawiciele gatunków zagrożonych, albo unikalne, których nie zobaczymy nigdzie indziej, np. panda, słoń albo ocelot. Nie idziemy do ZOO podziwiać zwykłych kotów czy psów, które biegają po ulicach, bo co to też za atrakcja? Jeśli chcesz podziwiać koty i psy w klatkach, to to miejsce się nazywa schronisko dla zwierząt, a nie ogród zoologiczny. 

O wartości często decyduje powszechność, albo unikalność czegoś. Wyżej cenimy to, co jest rzadkie. Gdy przed laty byłem w Kambodży, to chciałem maksymalnie doświadczyć tego czego nie mam na co dzień w Polsce. Dlatego jedząc nie szukałem McDonalds’a, ale wolałem skosztować lokalnej kuchni. Pamiętam jak w dżungli częstowano mnie dziwnymi owocami, które nie miały nawet swojej nazwy w języku polskim. W ostatni wieczór postanowiłem zamówić w restauracji półmisek owoców, żeby nacieszyć się tym czego nie mam na co dzień. Jakie było moje zaskoczenie, gdy królem tego półmiska okazało się pokrojone na ćwiartki, zwykłe, nieszczególnie dobre jabłko.

Dlaczego tak się stało? Ponieważ w Kambodży nie jedzą jabłek na co dzień. Nie widziałem jabłonek w dżungli, więc prawdopodobnie musieli je importować. Jabłko które dla mnie jest pospolite, dla nich ma wielką wartość, bo jest trudno dostępne.

To marne ilustracje, ale pokazują, że naturalnie podziwiamy to co jest rzadkie i przez to na swój sposób wyjątkowe. Pomyśl dziś o tym, że Jezus jest jedyny, niepowtarzalny, unikalny i całkowicie wyjątkowy! Słowo zatem stało się ciałem; pełne łaski i prawdy zamieszkało wśród nas — i zobaczyliśmy Jego chwałę, chwałę jako Jedynego zrodzonego, który pochodzi od Ojca [Jn 1,14]. Jezus jest godny po dziwu, bo nie było i nie będzie nikogo innego takiego jak On! Boga nikt nigdy nie widział; objawił Go On, Jedyny zrodzony Bóg [Jn 1,18].

Jezus jest całkowicie wyjątkowy! Nie ma w nikim innym zbawienia, gdyż nie dano nam ludziom żadnego innego imienia pod niebem, w którym moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12]. Dlatego Jego ofiara na krzyżu jest doskonała i niepowtarzalna. Tylko Jezus jest godny, by w niebie wstawiać się za nami, gdyż jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus [1Tm 2,5].

Podziwiam Jezusa, bo nie ma nikogo takiego jak On. Jest jedyny, wyjątkowy i niepowtarzalny. (tb)

Wersja video

18 grudnia, 2023

Godny podziwu bo... Potrafił spać podczas burzy!

Dzisiaj w ramach wyłuskiwania cech Jezusa, godnych podziwu, chcę zwrócić naszą uwagę na niezwykły spokój Jezusa, który potrafił zachować w chwilach nawet największego zagrożenia.

Chyba każdy z nas wie, że nie jest to prosta sprawa. Wystarczy, że cokolwiek nowego mamy przed sobą, nawet bardzo dobrego, a już nie potrafimy spokojnie zasnąć. Przewracamy się z boku na bok przed podróżą, przeżywamy i niepokoimy się z powodu zbliżającej się wizyty u lekarza, nie śpimy po nocach martwiąc się o powodzenie dzieci…  A co dopiero, gdy znajdziemy się w samym środku jakiejś życiowej burzy.

Bardzo zadziwia nas więc zachowanie Jezusa podczas sławnej wyprawy z uczniami na drugi brzeg Jeziora Galilejskiego. I oto nawałnica wielka powstała na morzu tak, że fale łódź przykrywały. On zaś spał [Mt 8,24] – czytamy w Ewangelii Mateusza. Rozszalała się straszna burza. Doświadczeni rybacy obyci z podobnymi sytuacjami wpadli w popłoch, a Jezus spał, jakby w ogóle nie zauważał zagrożenia.

Nawiasem mówiąc, ten nadzwyczajny spokój Jezusa najwidoczniej udzielił się potem i apostołowi Piotrowi. W Dziejach Apostolskich czytamy, że po ścięciu Jakuba Herod aresztował Piotra. Owej nocy, gdy Herod miał go już wyprowadzić, Piotr, skuty dwoma łańcuchami, spał między dwoma żołnierzami, strażnicy zaś przed drzwiami strzegli więzienia [Dz 12,6]. Spał, chociaż był tuż przed egzekucją. Myślę, że jego serce wypełniał już ten niezwykły pokój, jaki zauważył w Jezusie podczas burzy na morzu. W tym samym duchu śpiewał też wcześniej król Dawid:  Spokojnie się ułożę i zasnę, bo Ty sam, Panie, sprawiasz, że bezpiecznie mieszkam [Ps 4,9].

Jezus nie bał się niczego. Potrafił spać nawet w czasie burzy. Dlatego jest godny najwyższego podziwu.

Wersja video

17 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Był pełen pasji!

Nawet jeśli coś nie leży w orbicie naszego szczególnego zainteresowania, jeśli spotkamy prawdziwego pasjonata, zaczynamy go słuchać, a czas w dziwny sposób przyspiesza. Nie interesuję się na co dzień produkcją sera, ale gdy spotkałem swego czasu serowara z powołania, dałem się porwać jego narracji – bo naprawdę żył tym o czym opowiadał!

Prawdziwa pasja przyciąga, budzi nasze zainteresowanie i bywa zaraźliwa. Z drugiej strony jej brak potrafi uśmiercić nawet to co jest bardzo ciekawe i wartościowe. Z czasów studiów pamiętam, że na niektórych wykładach niemalże konałem z nudów. Po latach, wracając do pewnych materiałów i notatek, odkryłem, że przekazywano mi wtedy bardzo przydatne treści, jednak w  taki sposób, że niewiele do mnie docierało.

Na szczęście bywało też inaczej. Wspominam jednego profesora, który choć wykładał przedmiot – delikatnie mówiąc – nie najciekawszy, robił to z pasją. Choć było to ponad 15 lat temu, wciąż pamiętam czego mnie uczył, a nawet potrafię przywołać pewne obrazy i anegdoty, którymi się posługiwał by zobrazować przekazywane treści. Dlaczego? Jestem przekonany, że nie chodzi wyłącznie o to, że był świetnym mówcą. Przez lata słyszałem wiele „świetnie powiedzianych” treści, a jednak ich nie pamiętam. Chodzi o pasję do tego czego uczył… 

Podziwiam Jezusa, bo On nie tylko był wspaniałym mówcą, co wspominaliśmy w 9 odcinku naszych rozważań. W ewangeliach widzimy Jezusa pełnego pasji wobec misji z jaką przyszedł na świat! Nie był arcymądrym profesorem, który musiał odbębnić swoje na sali wykładowej. On pociągał ludzi, bo dostrzegali w Nim niespotykaną wręcz pasję! Czytamy nawet o sytuacji, gdy strażnicy odmówili arcykapłanom pojmania Jezusa, tłumacząc się: Jeszcze nigdy nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek [Jn 7,46].

Tu chodzi o coś więcej niż tylko dobór słów, który rzeczywiście był w przypadku Jezusa doskonały. Ale dziś chcę zwrócić uwagę na to, że jest On godny podziwu, bo był pełen pasji! Jestem przekonany, że to również z tego powodu (a nie tylko z powodu cudów i uzdrowień) do Jezusa lgnęły tłumy.

Jednym z wydarzeń, które wydaje się nie pasować do wizerunku pokornego i cichego Jezusa, jest rozpędzenie kupców na dziedzińcu świątyni. Zbliżała się Pascha i Jezus udał się do Jerozolimy. Zastał w świątyni sprzedających bydło, owce i gołębie oraz — przy swoich stanowiskach — ludzi, którzy trudnili się wymianą pieniędzy. Wtedy ze sznurków ukręcił bicz i wszystkich — w tym owce i bydło — wypędził ze świątyni, wymieniającym pieniądze rozsypał monety, powywracał stoły, a sprzedawcom gołębi powiedział: Zabierzcie to stąd, przestańcie robić targowisko z domu mego Ojca! Jego uczniowie przypomnieli sobie wówczas słowa Pisma: Żarliwość o Twój dom Mnie pochłania [Jn 2,13-17].

Jezus był pełen pasji. Żarliwość pochłaniała Go. W innej sytuacji czytamy, że Jezus rozweselił się w Duchu Świętym i powiedział: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je ludziom o dziecięcej prostocie! [Łk 10,21] Użyte tu greckie słowo oznacza dosłownie „unosić się radością”. Podziwiam Jezusa, bo był pełen pasji, która mnie pociąga i jest zaraźliwa.  (tb)

Wersja video

16 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Fałszywie oskarżany milczał!

Większość z nas nie jest jak filmowy Kazimierz Pawlak, który twierdził o sobie:  ja człowiek spokojny, mnie można na język nadeptać, nic nie powiem. Bronimy się i tłumaczymy nawet, gdy ktoś słusznie zwraca nam uwagę, a co dopiero, gdy zarzuca się nam coś, czego nie zrobiliśmy. Wtedy nie przebierając w słowach, jak lwy walczymy o swoje, o prawdę, o sprawiedliwość. Przecież nie możemy się pogodzić, by ktoś takie niedorzeczności mówił na nasz temat…

A Jezus? Gdy Go aresztowano i postawiono przed Radą Najwyższą, na zaproszenie arcykapłanów przyszli fałszywi świadkowie, którzy zaczęli mówić o Jezusie nieprawdę. Wówczas wystąpił arcykapłan na środek i zapytał Jezusa, mówiąc: Nic nie odpowiadasz na to, co ci świadczą przeciwko tobie? On zaś milczał i nic nie odpowiedział [Mk 14,60-61]. A gdy go oskarżali arcykapłani i starsi, nic nie odpowiedział. Wtedy rzekł mu Piłat: Czy nie słyszysz, jak wiele świadczą przeciwko tobie? Lecz On nie odpowiedział mu na żadne słowo, tak iż namiestnik bardzo się dziwił [Mt 27,12-14].

Taki był Jezus. Znęcano się nad nim, lecz on znosił to w pokorze i nie otworzył swoich ust, jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust [Iz 53,7]. On, gdy mu złorzeczono, nie odpowiadał złorzeczeniem, gdy cierpiał, nie groził, lecz poruczał sprawę Temu, który sprawiedliwie sądzi [1Pt 2,23].

Gdy nam się zdarzyło, że nic nie powiedzieliśmy, to głównie dlatego, że byliśmy zaskoczeni, że nas zamurowało, że nie wiedzieliśmy jak w danej sytuacji się bronić? Natomiast Jezus był mistrzem riposty. On z pewnością potrafiłby natychmiast i bardzo celnie odpowiedzieć na każdy ze stawianych Mu zarzutów. A jednak tego nie zrobił. 

Dlatego Jezus godny jest wielkiego podziwu, bo potrafił przemilczeć nawet fałszywe, absurdalne oskarżenia.

Wersja video

15 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Jest Prawdą!

Żyjemy w czasach post-prawdy. Coraz trudniej przychodzi nam stwierdzić co faktycznie jest prawdą, a co jedynie tak jest nam prezentowane. Zakrawa to na pewnego rodzaju ironię, że właśnie teraz, kiedy mamy niemalże nieograniczony dostęp do informacji, coraz częściej wątpimy (i słusznie!) w to co czytamy, a nawet widzimy czy słyszymy!

Rozwijająca się technologia umożliwia na coraz bardziej przekonujące fałszerstwa. Kłamstwo trudno dziś odróżnić od prawdy. Wystarczy kilka zdjęć i próbka nagrania czyjegoś głosu, a generator deepfake potrafi stworzyć nagranie, na którym zobaczymy kogokolwiek chcemy, mówiącego wszystko co tylko sobie wyobrazimy. To przerażające, ale tak już jest i nie będzie lepiej. Coraz bardziej zasadne staje się pytanie, które Piłat skierował do Jezusa: Co to jest prawda? [Jn 18,38].

Podziwiam Jezusa, bo nie tylko znał odpowiedź na to pytanie, ale sam był na nie odpowiedzią. Syn Boży otwarcie powiedział o sobie: Ja jestem PRAWDĄ [Jn 14,6]. Apostoł Jan opisując pod natchnieniem Ducha Świętego istotę niezwykłego wydarzenia jakim było narodzenie się Jezusa, oddaje to w ten sposób: Słowo zatem stało się ciałem; pełne łaski i prawdy zamieszkało wśród nas — i zobaczyliśmy Jego chwałę, chwałę jako Jedynego zrodzonego, który pochodzi od Ojca. (…) O ile bowiem Prawo zostało nadane przez Mojżesza, łaska i prawda nastały dzięki Jezusowi Chrystusowi [Jn 1,14.17].

Pomyśl o tym jak arcyważnym dla dziejów całej ludzkości wydarzeniem były narodziny Jezusa. Jak doniosłe było to co wyglądało tak niepozornie. Dzięki Jezusowi nastała PRAWDA. Tego faktu nie zmieni największa ilość kłamstw z jakimi się zderzasz – bo PRAWDA żyje i jest w Jezusie [Ef 4,21]. Wspomnianemu Piłatowi Jezus powiedział: Ja po to się urodziłem i po to przyszedłem na świat, aby złożyć świadectwo prawdzie. Każdy, komu bliska jest prawda, słucha mojego głosu [Jn 18,37]. 

Jeśli szukasz prawdy – ona jest w Jezusie. Nie musisz wierzyć mi na słowo. Sprawdź to, zbadaj. Wczytaj się w słowa Jezusa zapisane w ewangeliach, przyjrzyj się Jego życiu i spróbuj znaleźć tam jakiekolwiek kłamstwo. Jestem przekonany, że jeśli zrobisz to szczerze to poznasz prawdę, a prawda cię wyzwoli [Jn 8,32].

Jezus jest godny podziwu, bo każde Jego słowo i działanie daje świadectwo prawdzie!  (tb)

Wersja video

14 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Powołał Judasza!

Naturalnym ograniczeniem człowieka jest to, że nie zna myśli innych ludzi. Ileż razy z powodu tej niewiedzy zachowałem się naiwnie, zostałem oszukany a nawet zdradzony. Ludzie bowiem ukrywają swoje myśli, co rodzi wiele problemów. Biblia mówi, że niejeden udaje wargami innego, lecz w sercu knuje podstęp; nie wierz mu, choć odzywa się miłym głosem, gdyż siedem obrzydliwości jest w jego sercu [Prz 26,24-25]. Jaka szkoda, że nie potrafimy rozpoznać prawdziwych intencji i zamiarów osób, z którymi mamy do czynienia.

Jezus, pełen Ducha Świętego miał wgląd w myśli napotykanych ludzi, bo przejrzał wszystkich, i od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku  [Jn 2,24-25]. Wiedział, co goszczący Go faryzeusz myśli o Nim i o kobiecie, która całowała Jego stopy [Łk 7,39]. Bez słów zauważył, że jego uczniów nurtuje myśl, kto z nich jest największy [Łk 9,46-48]. Przejrzał też obłudę tych, którzy zadawali Mu pytanie o zasadność płacenia podatku [Mk 12,15].

Niejeden raz zastanawiałem się, jak zmieniłby się mój stosunek do ludzi, gdybym znał ich myśli? Z pewnością w wielu przypadkach byłbym bardziej powściągliwy i ostrożny, a w innych bardziej otwarty i chętny do współpracy. Na pewno nie dopuściłbym blisko do siebie ludzi, o których wiedziałbym, że za parę lat okażą się moimi wrogami.

Tym bardziej więc podziwiam Jezusa, że dopuścił do siebie Judasza. Jezus bowiem od początku wiedział, którzy są niewierzący i kto go wyda [Jn 6,64]. Chociaż wiedział, że Judasz ostatecznie Go zdradzi, że sprzeda Go za 30 srebrników, to jednak dał mu szansę, powołał go, aby przez trzy lata chodził z Nim jako jeden z Dwunastu. Jestem przekonany, że w ten sposób Chrystus Pan stwarzał Judaszowi możliwość odrodzenia duchowego i całkowitej zmiany myślenia.

Jakże wspaniałomyślny, niesamowity i godny podziwu jest nasz Pan, Jezus Chrystus! 

Wersja video

13 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Jest cierpliwy!

Zazwyczaj podziwiamy w innych to, co nam przychodzi z trudnością, albo wydaje się być wręcz niemożliwe. Myślę, że w dużej mierze dlatego stadiony gromadzą tak wielkie tłumy, bo ludzi fascynują sportowcy, którzy wyglądają jakby z łatwością przychodziło im to, co dla nas jest nieosiągalne.

Podziwiam w Jezusie Jego cierpliwość, bo mi zdecydowanie jej brakuje. Nasze czasy nie promują tej wielkiej cnoty. Nie chcemy czekać, szybko się denerwujemy. Gdy kupuję coś w Internecie, zniecierpliwiony wyglądam przez okno, zastanawiając się dlaczego kurier nie dostarczył mi jeszcze paczki.

Wśród wielu cnót, których wzorem jest nasz Zbawiciel, znajduje się również cierpliwości. Czy nie było sytuacji, w których mogły „opaść mu ręce”? Och, zdecydowanie ludzie wystawiali wielokrotnie Jego cierpliwość na próbę. W sytuacji gdy apostołowie nie potrafili pomóc epileptykowi, Jezus mówi: O, rodzie bez wiary i spaczony! Jak długo z wami będę? Jak długo będę was znosił? [Mt 17,17]. Podziwiam Jezusa za to, że choć były ku temu okazje i powody, Jemu nigdy „ręce nie opadły”. On wciąż je wyciągał do słabych, pogubionych ludzi, nawet tych niewdzięcznych i złych.

Cierpliwość Jezusa nie wynika z tego, że On nie wiedział czym jest czekanie na coś. Bynajmniej! On – będąc w pełni człowiekiem – podobnie do nas doświadczał oczekiwania. Powiedział pewnego razu do apostołów: Przyszedłem rzucić na ziemię ogień i bardzo bym pragnął, aby już zapłonął [Łk 12,49].

Również w tym widzimy Jego cierpliwość, która dla wielu jest zbawienna. Bo Jezus był cierpliwy w czasie gdy chodził po ziemi, ale pozostaje cierpliwym również teraz, gdy znajduje się po prawicy Boga Ojca w niebie.

Słowo Boże mówi nam, że w dniach ostatecznych ludzie będą drwić: No i co z obietnicą Jego przyjścia?! [2P 3,3-4]. Z całą pewnością On przyjdzie ponownie. Obietnica jeszcze się nie wypełniła właśnie dlatego, że jest cierpliwy. Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, choć niektórzy uważają, że zwleka. Tymczasem On po prostu okazuje cierpliwość względem was. On nie chce, aby ktoś zginął. Przeciwnie, chce, aby wszyscy się opamiętali [2P 3,9].

Podziwiam Jezusa za to, że miał i nadal ma w sobie takie pokłady cierpliwości. (tb)

Wersja video

12 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Nie gromadził dóbr materialnych

Od najmłodszych lat nosimy w sobie skłonność do zbierania i gromadzenia. Za dziecka kolekcjonowaliśmy lalki, żołnierzyki, nalepki, znaczki, monety, a potem – książki, płyty, trofea sportowe, pamiątki z podróży itd. Bogaci kolekcjonują dzieła sztuki, samochody… Gromadzeniu dóbr materialnych nie ma końca.

Pamiętam jak przed laty, po pogrzebie jednej z kobiet w naszym zborze, przyszła do mnie jej córka z torbą foliową i powiedziała, że to są wszystkie rzeczy, jakie zostały po jej matce. Wzruszyłem się, bo siostra Halina wydała piękne świadectwo posłuszeństwa biblijnej zasadzie poprzestawania na małym.  Pomyślałem wtedy, ileż to przedmiotów nagromadziłem w swoim domu!? Jak wiele z nich naprawdę potrzebuję?

Jezus mógłby zebrać wiele pamiątkowych przedmiotów i pozostawić po sobie wielką izbę pamięci, pełną najróżniejszych śladów Jego wspaniałej działalności. A jednak powiedział o sobie: Lisy mają jamy, a ptaki niebieskie gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił [Łk 9,58]. Gdy umierał, została po Nim jedynie szata, którą wylosował któryś z żołnierzy. Próżno szukać w Izraelu materialnych śladów Jego życia na ziemi. Dzisiaj, aby wspominać Chrystusa Pana, na Jego pamiątkę bierzemy chleb i wino, i wspominamy Go w akcie Wieczerzy Pańskiej. 

Nic w tym godnego podziwu, że ktoś nic po sobie nie pozostawił, bo był próżniakiem i przebimbał życie. Jezus jest godny podziwu, bo chociaż mógł, to nie zgromadził żadnych dóbr materialnych. Nie posiadał własnego domu, łodzi, a nawet osła. Zostawił nam wszakże wielkie bogactwo duchowe. Albowiem znacie łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będąc bogatym, stał się dla was ubogim, abyście ubóstwem Jego ubogaceni zostali [2Ko 8,9].

Wersja video

11 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Doprowadzi do zwycięstwa sprawiedliwości!

Prawdopodobnie nieraz spotkała Cię w życiu jakaś forma niesprawiedliwości. Potrafi nas to mocno zaboleć, jeśli ktoś niesłusznie nam coś zarzuca, przypisuje nieprawdziwe intencje. Przykro nam jeśli ktoś niesprawiedliwie oceni nasze wysiłki. 

Nie zawsze zdobywamy też uznanie, na które zasługujemy. Jest to jedna z marności, które dostrzega Salomon: Nie najszybsi rozstrzygają wyścig i nie najdzielniejsi wojnę. Nie do mądrych należy dostatek, nie do roztropnych bogactwo, a uznanie nie zawsze spotyka uczonych [Kzn 9,11].

W tym świecie jest wciąż mnóstwo niesprawiedliwości. Niestety. Dostrzegamy to i ubolewamy nad tym. Ale dobra nowina jest taka, że Ten, o którym w tych dniach rozmyślamy, jest godny podziwu, bo jest sprawiedliwy! Im bardziej doskwiera nam wszechobecna niesprawiedliwość, tym większy podziw powinien budzić w nas Jezus.

On miał świadomość, że w tym świecie jest wiele krzywdzącej niesprawiedliwości. Ale uspokaja tych, którzy przez to cierpią, że to jedynie kwestia czasu zanim się to zmieni. Zwraca się do słuchających Go tłumów słowami: Szczęśliwi złaknieni, spragnieni sprawiedliwości, gdyż oni będą nasyceni [Mt 5,6]. Mamy gwarancję Syna Bożego, że nasze pragnienie sprawiedliwości zostanie zaspokojone. Obiecuje nam to Ten, który w każdym swoim działaniu na ziemi był sprawiedliwy.

Nie mam wątpliwości, że nikt nie doświadczył ze strony Jezusa niesprawiedliwości! Już z tego powodu jest On godny naszego podziwu. Ale to nie wszystko. Jezus, jedyny w pełni sprawiedliwy, doprowadzi do ostatecznego tryumfu sprawiedliwości! Czytamy o Nim, że trzciny nadłamanej nie dołamie i tlącego się knota nie dogasi, dopóki nie doprowadzi do zwycięstwa sprawiedliwości [Mt 12,20]. 

Jeśli obserwując zło toczące ten świat, łakniesz by zapanowała w końcu sprawiedliwość i prawo – pomyśl, że sam Jezus nazywa Cię szczęśliwym i obiecuje, że ten głód zostanie zaspokojony. Nie ma pewniejszej obietnicy niż słowa Jezusa. 

Jeśli cierpisz dziś z powodu niesprawiedliwości, która Cię dotknęła – nie załamuj się. Jezus jest sprawiedliwy i On doprowadzi do zwycięstwa sprawiedliwości! Oczekując tego ostatecznego tryumfu, chcę już dziś podziwiać za to Jezusa. [tb].

Wersja video

10 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Miał odwagę budzić sprzeciw!

Kto chce żyć i postępować zgodnie z duchem czasu – ten powinien pogodzić się z tym, że czarne jest nazywane białym, a białe czarnym. Na świecie, ale i w chrześcijańskich środowiskach, zapanowała tolerancja i akceptacja wszystkiego. Ażeby nie znaleźć się pod zarzutem, że krytykujemy, że oceniamy ludzi -  coraz bardziej zamykamy usta i przemilczamy zło… 

Ba, stajemy się coraz większymi konformistami…  Chociaż w głębi serca wiemy, że powinno być inaczej – to jednak dla miłej atmosfery dopasowujemy się do otoczenia, a modne poglądy – pomimo niezgodności z Ewangelią - powoli stają też naszymi… Wszakże nasz Pan, Jezus Chrystus, konformistą nie był!

On – w odróżnieniu od swoich braci - miał odwagę demaskować grzech. Świat nie może was nienawidzić, lecz mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe [Jn 7,7]. Ganił niewiarę niedojrzałych jeszcze  apostołów. Na koniec ukazał się jedenastu uczniom, gdy siedzieli u stołu, i ganił ich niewiarę i zatwardziałość serca, że nie uwierzyli tym, którzy go widzieli zmartwychwskrzeszonego [Mk 16,14]. Piętnował obłudę religijnych przywódców narodu. Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, że podobni jesteście do grobów pobielanych, które na zewnątrz wyglądają pięknie, ale wewnątrz są pełne trupich kości i wszelakiej nieczystości. Tak i wy na zewnątrz wydajecie się ludziom sprawiedliwi, wewnątrz zaś jesteście pełni obłudy i bezprawia [Mt 23,27-28].

Krótko mówiąc, Jezus nie nabierał wody w usta. Chociaż chodziło Mu o mówienie prawdy, a nie o sprzeciwianie się jako takie, to jednak Jego słowa często w ludziach wywoływały sprzeciw. Tak zresztą prorokował o Nim sędziwy Symeon: Oto ten przeznaczony jest, aby przezeń upadło i powstało wielu w Izraelu, i aby był znakiem, któremu się sprzeciwiać będą, i aby były ujawnione myśli wielu serc [Łk 2,34-35]. Czy było Mu łatwo..?

Dlatego Jezus jest godny podziwu, bo miał odwagę budzić sprzeciw świata i stawiać mu czoła.

Wersja video

09 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Był wspaniałym mówcą!

Od początku grudnia wymieniamy powody, dla których Jezus jest godny podziwu. Dziś zauważmy, że Jezus był wspaniałym mówcą. Lubimy słuchać ludzi, którzy dobrze posługują się językiem, potrafią dobrać odpowiednie słowa, aby właściwie wyrazić swoje myśli. Stąd taką popularnością cieszą się wybitni mówcy, których wystąpienia są odtwarzane miliony razy, gdy inspirująco przemawiają w ramach serii konferencji TED Talks. Osobiście z radością słucham np. wypowiedzi profesora Jerzego Bralczyka, który jest swoistym mistrzem słowa.

Jeżeli ktoś umie posługiwać się językiem, robi to na nas wrażenie. Słowo Boże stwierdza, że wszyscy potykamy się w wielu sprawach, ten jednak, kto nie uchybia w mowie, jest człowiekiem doskonałym [Jk 3,2]. I właśnie o to chodzi, że Jezus był mężem doskonałym! On nie uchybiał w mowie. Przemawiał w sposób wspaniały. Robiło to wrażenie na Jego słuchaczach:  Gdy Jezus skończył mówić, tłumy były zdumione Jego nauczaniem. W odróżnieniu od znawców Prawa uczył bowiem jak ktoś, na kim spoczywa władza [Mt 7,28-29]. Ilustracje, których używał Jezus oraz dobierane przez Niego słowa – to wszystko było doskonałe. Nie powtarzał się, nie robił błędów. Jezus był spójny w tym co mówił i jak żył.

Statystycznie każdemu z nas mogło się przydarzyć powiedzieć w życiu coś bardzo mądrego czy zachwycającego. Potem zdarza się, że przez lata powtarzamy jakąś anegdotę, która wyjątkowo rozbawiła naszych znajomych. Z Jezusem tak nie było. Wszystko co mówił było doskonałe. Zwróćmy naszą uwagę na jeszcze jeden fakt. Jezus również w tym oddawał chwałę Bogu Ojcu – nie przypisywał jej sobie. Widzimy to w słowach, które skierował do uczniów: Nie powiedziałem nic sam od siebie. To Ojciec, który Mnie posłał, polecił mi, co mam mówić i głosić. A wiem, że Jego przykazanie jest życiem wiecznym. To zatem, co Ja mówię, mówię tak, jak mi polecił Ojciec [Jn 12,49-50].

Jezus jest godny podziwu, bo był doskonałym mówcą. Jezus jest godny podziwu, bo przekazywał nam to co polecił mu Ojciec! (tb)

Wersja wideo

08 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Nie zważał na niewdzięczność!

Chyba każdemu jest to miłe, gdy spotyka się z wdzięcznością osób, na rzecz których zrobił coś dobrego. Podziękowanie lub jakikolwiek inny gest świadczący, że doceniają dobro, które ich spotkało, dodaje skrzydeł do dalszego niesienia pomocy. Jeżeli natomiast nasz wysiłek w ogóle nie został dostrzeżony, jeżeli osoba, dla dobra której się trudziliśmy, nawet się nie zająknęła na ten temat, to rodzi się w nas naturalny odruch zamykania serca i dłoni przed takim niewdzięcznikiem. Dalszą pomoc przekierowujemy ku ludziom potrafiącym ją docenić.

Jezus w czasie swojej publicznej służby spotykał się z i niewdzięcznością ludzi, którym pomagał. Pewnego razu dziesięciu trędowatych zwróciło się do Niego z prośbą o oczyszczenie. A gdy cudownie zostali uzdrowieni z trądu, tylko jednemu przyszło do głowy, że należałoby wrócić i podziękować Jezusowi. A Jezus odezwał się i rzekł: Czyż nie dziesięciu zostało oczyszczonych? A gdzie jest dziewięciu? Czyż nikt się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec? [Łk 17,17-18]. Myślę, że największym aktem zbiorowej niewdzięczności był dla Jezusa tłum domagający się Jego ukrzyżowania. Ukrzyżuj Go! – wołali ludzie, dla zbawienia których Syn Boży pozostawił chwałę nieba i którzy z pewnością wiedzieli, jak wiele dobrego Jezus dla nich zrobił chodząc po ziemi.

Taka niewdzięczność poraziłaby niejednego z nas. Jednak Jezus nie zamknął serca przed tymi niewdzięcznikami. Nie wycofał się z dalszego dążenia do ich zbawienia. Oddał swe życie, aby też wszystkim niewdzięcznikom umożliwić pojednanie z Bogiem! W ten sposób dał świadectwo, że jest Synem Bożym, bo zachował się zgodnie z wolą Ojca, który jest miłosierny i dla niewdzięcznych i dla złych [Łk 6,35].

Skąd Jezus czerpał siłę do takiej postawy? Jak to możliwe, że do tego stopnia uniezależnił się od ludzkich reakcji? Z Biblii wiemy, że zawsze kierował się pragnieniem spełnienia woli Bożej. Dlatego Jezus godny jest naszego podziwu, bo nie zważał na niewdzięczność!

Wersja video

07 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Jest Cudownym Doradcą!

W tych dniach rozmyślamy o tym dlaczego Jezus jest godny podziwu. Zastanówmy się chwilę nad tym czy łatwo przychodzi nam słuchać rad innych ludzi. Niekoniecznie leży to w naszej naturze. Jest jednak pewien wyjątek! Jeżeli może to przynieść nam jakąś wymierną korzyść, wówczas szukamy nawet odpowiedniego doradcy.

Wybierając się za granicę, chętnie porozmawiamy z kimś kto w danym miejscu był, a najlepiej mieszkał tam przez jakiś czas. Zanim kupimy dom albo zainwestujemy gdzieś nasze oszczędności, to gotowi jesteśmy wybrać się nawet do doradcy finansowego, aby nie popełnić błędu i nie stracić tego co posiadamy.

Pomyślmy dziś o tym, że rady możemy szukać u Jezusa. Jemu nie zależy przede wszystkim na tym, abyśmy mieli jak najwięcej –najlepsze warunki życiowe i największe mieszkanie. Nie o to się troszczył. Nie o takich korzyściach myślał. Swego czasu zadał pytanie: Bo co za korzyść odniósł człowiek, który pozyskał cały świat, jeśli utracił własną duszę? [Mk 8,36].

Jezus daje nam rady dotyczące naszej duszy. Mówi jak ją zachować. Setki lat przed cudownymi narodzinami Jezusa, napełniony Duchem Świętym prorok Izajasz przepowiada, że zostanie On nazwany Cudownym Doradcą [Iz 9,5]. Pomyślmy o tym, że On faktycznie jest Cudownym Doradcą ponieważ radzi nam jak zachować naszą duszę.

W Ewangelii Marka czytamy o tym, że gdy (Jezus) wybierał się w drogę, przybiegł ktoś, upadł przed Nim na kolana i pytał Go: Dobry Nauczycielu! Co mam czynić, aby odziedziczyć życie wieczne? [Mk 10,17]. Jezus jest Cudownym Doradcą ponieważ zna odpowiedź na to pytanie.

Nie zawsze Jego odpowiedź będzie nam się podobać. Nie zawsze będzie dla nas łatwa do zastosowania. Wczoraj zwróciliśmy uwagę na to, że jest On godny podziwu, bo wzywał ludzi do opamiętania. W przywołanej historii czytamy dalej, że Jezus przyjrzał mu się z miłością i powiedział: Jednego ci brak. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, po czym przyjdź i naśladuj Mnie [Mk 10,21].

Jezus daje nam odpowiedź jak nie stracić duszy. Pomyśl dziś o tym, że Jezus jest godny podziwu, bo On faktycznie jest Cudownym Doradcą. Przychodźmy do Niego z różnymi pytaniami, ale przede wszystkim pamiętajmy, że Jezus radzi nam jak zyskać życie wieczne. Za to godny jest naszego podziwu! 

Jutro podziwiać będziemy Jezusa za to, że nie zważał On na niewdzięczność.

(tb)

Wersja video

06 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Wzywał do opamiętania!

Witajcie w kolejnym dniu podziwiania Jezusa. Dzisiaj proponuję, abyśmy zwrócili uwagę na fakt, że Jezus wzywał ludzi do opamiętania. Wzywać do opamiętania nie jest łatwo. Ludzie nie lubią słuchać, że są grzeszni i powinni się zmienić. Co zazwyczaj mówimy, żeby się innym przypodobać? To, że są fajni i kochani, że są O.K.

Tymczasem Jezus od samego początku, gdy tylko rozpoczął swoją działalność publiczną, zaczął głosić: Opamiętajcie się, gdyż Królestwo Niebios jest blisko [Mt 4,17]. O co chodzi w opamiętaniu, do którego wzywał Jezus? Chodzi o zmianę myślenia, o skruchę i żal z powodu popełnionych grzechów, o odwrócenie się od grzechu i zwrócenie się całym sercem ku Bogu. Właśnie do takiej pokuty Syn Boży nawoływał wszystkich napotykanych ludzi i wykorzystywał do tego każdą nadarzającą się okazję. 

Jest w ewangelii Łukasza taka sytuacja, gdy ludzie przynieśli Jezusowi wstrząsającą wiadomość o śmierci Jego rodaków z rąk okupanta. I odpowiadając, rzekł do nich: Czy myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż wszyscy inni Galilejczycy, że tak ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy podobnie poginiecie. Albo czy myślicie, że owych osiemnastu, na których upadła wieża przy Syloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż wszyscy ludzie zamieszkujący Jerozolimę? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy tak samo poginiecie [Łk 13,3-5]. Nie były to miłe słowa dla rozmówców Jezusa, ale On – jako ratownik dusz – nie dbał o to, aby się przypodobać. 

Łatwo jest mówić ludziom, że Bóg ich kocha. Zdecydowanie trudniej jest odważyć się na wskazywanie ludziom, że są grzeszni i muszą się opamiętać. Świat mnie nienawidzi, ponieważ Ja świadczę o nim, że czyny jego są złe [Jn 7.7] – powiedział nasz Pan w rozmowie ze swoimi braćmi. On nie dbał o to, by podobać się ludziom. Dlatego Jezus Chrystus godny jest naszego najwyższego podziwu, bo nie bacząc na nic - wzywał do opamiętania!

Wersja video

05 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Był dostępny!

Prawdopodobnie spotkała cię w życiu taka przykrość, że liczyłeś na czyjąś uwagę, ale musiałeś obejść się smakiem. Czasem wracając z pracy, chcielibyśmy opowiedzieć w domu o tym co przeżywamy, ale niestety okazuje się, że nieszczególnie kogokolwiek to interesuje. Nieraz dziecko coś mocno przeżywa i chciałoby opowiedzieć o tym swoim rodzicom, ale ci są zajęci.

Zabiegając o uwagę innych coraz częściej przegrywamy z włączonym telewizorem, albo z trzymanym w dłoniach telefonem. Dzieje się tak nawet w przypadku naszych najbliższych. Jest to pewnego rodzaju przykrość. Z drugiej strony zdarza się czasem, że poświęci nam uwagę ktoś, od kogo nawet nie śmielibyśmy tego oczekiwać. Jakże podnoszące na duchu może być takie doświadczenie.

Kilka lat temu, gdy pracowałem w dużej korporacji, organizowaliśmy spotkanie z niezwykle ważnym człowiekiem. Odpowiadał on za pewne działania naszej firmy na całą Europę. Już sam fakt, że ja, tak niewiele znaczący, byłem zaangażowany w organizację tego wydarzenia, był dla mnie dość nobilitujący. Podczas przejścia z hotelu do restauracji, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, człowiek ten poświęcił mi swoją uwagę. Choć tak niewiele znaczyłem, on zdecydował się ze mną szczerze porozmawiać. Zapytał się mnie o moją rodzinę, o to czym się zajmuję i jakie mam plany na przyszłość. Było to miłe doświadczenie, istotne dla mnie w tamtym czasie.

Rozmyślamy w tych dniach o Jezusie. Dlaczego jest On godny podziwu. Zwróćmy uwagę, że Ten, który jest najważniejszy (jest Królem królów i Panem panów) poświęca nam swoją uwagę. On był i nadal jest dostępny dla zwyczajnych ludzi! Wiele historii z Ewangelii wyraźnie o tym świadczy. Jezus był gotów poświęcić nocny wypoczynek, by rozmawiać z Nikodemem [Jn 3,1-15]. Zdecydował się nadłożyć drogi, aby spotkać się z Samarytanką przy studni [Jn 4,1-30]. Wiele jest podobnych historii.

W Ewangelii Marka czytamy o tym jak Jezus i apostołowie byli zmęczeni. Polecił im nawet: Niech teraz każdy z was uda się samotnie na odludne miejsce i tam trochę odpocznie. Wiele bowiem osób przychodziło i odchodziło, tak że nie mieli nawet czasu na posiłek [Mk 6,31]. Tak też uczynili, ale ludzie znajdujący się w okolicy, zauważyli to i dlatego lądem zbiegli się tam ze wszystkich miast — nawet ich wyprzedzili [Mk 6,33]. Co w tych okolicznościach zrobił Jezus? Choć towarzyszyło im zmęczenie, to czytamy, że gdy zobaczył wielki tłum ludzi i zlitował się nad nimi, bo byli jak owce bez pasterza, a potem zaczął ich uczyć wielu rzeczy [Mk 6,34].

Taki był Jezus! Widząc zwykłych, zagubionych ludzi, litował się nad nimi. Ale taki jest i dziś – on poświęca swoją uwagę takim niewiele znaczącym osobom jak ja i ty. On ma dla nas czas. On jest dostępny. Jezus przyjmuje prostych ludzi życzliwie [Łk 9,11]. Do takiego Jezusa możemy przychodzić. Dlatego jest On godny naszego podziwu. Wystarczy zgiąć nasze kolana, a Jezus jest dostępny.

Jutro zwrócimy uwagę na to, że Jezus jest godny podziwu, bo wzywał ludzi do upamiętania.

Wersja video  (tb)

04 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo - Przyjął postawę sługi!

Im ważniejszą zajmujemy pozycję w swoim środowisku, tym trudniej przychodzi nam usługiwanie innym ludziom. Nie uśmiecha się nam życie na usługach. Słuszne i godne pochwały wydają się być dążenia do zrzucenia z siebie takiego jarzma. Dość już się wam nasłużyłam. Najwyższy czas, abym teraz zadbała o siebie – mówi niejedna matka i gospodyni domowa. Mam już dość starania się o interesy mojego szefa. Zakładam własną firmę i będę pracować na własny rachunek – buntuje się niedoceniany pracownik. Większość chciałaby rządzić. Mało kto chce służyć.

Tę prawdę dość dobrze ilustruje zachowanie ludzi w porze posiłku. Większość przychodzi i zasiada do stołu oczekując dobrej obsługi. Dając się obsługiwać, mogą nawet o sobie pomyśleć, że są ważni. Bo kto uchodzi za większego? Ten, który siedzi przy stole, czy ten, który służy? Z pewnością ten, który siedzi przy stole. Ja jednak – powiedział Jezus - jestem wśród was jak ten, który służy [Łk 22,27]. 

Tak dosłownie Jezus zrobił podczas ostatniej wieczerzy paschalnej. Ponieważ na tę uroczystość wynajęli salę bez obsługi, domyślamy się, że spocone i zakurzone nogi apostołów nie wpływały pozytywnie na nastrój owej chwili. W tych okolicznościach wstał od wieczerzy, złożył swe wierzchnie szaty, wziął płócienny ręcznik i przepasał się nim. Następnie nalał wody do miednicy, zaczął myć nogi uczniów i wycierać ręcznikiem, którym był przepasany [Jn 13,4-5].

Gdy więc umył im nogi, włożył swe szaty, ponownie usiadł i powiedział: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? Wy zwracacie się do Mnie: Nauczycielu i Panie. I słusznie czynicie, bo Nim jestem. Jeśli zatem Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, wy również powinniście sobie nawzajem to czynić. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy czynili tak, jak Ja wam uczyniłem [Jn 13,12-15].

Stawać się coraz ważniejszym i korzystać z usług innych – to przychodzi nam dość łatwo. Natomiast służenie innym dla większości z nas nie tylko nie jest upragnioną rolą, ale wręcz bywa jakiegoś rodzaju przykrością. Tym bardziej więc podziwiamy Jezusa, że On, choć istniał w tej postaci, co Bóg, nie dbał wyłącznie o to, aby być Mu równym. Przeciwnie, wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi [Flp 2,6-7]. Naprawdę, godne to podziwu, że ktoś taki jak ON, nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i oddać swoje życie na okup za wielu [Mk 10,45].

Dlatego Bóg szczególnie Go wywyższył i obdarzył imieniem znaczącym więcej niż wszelkie inne [Flp 2,9]. My też pragniemy wywyższyć Jezusa. Jutro spróbujemy podkreślić Jego empatię i dostępność dla wszystkich ludzi.

Wersja video

03 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Był posłuszny!

W tych dniach rozmyślamy nad wyjątkowością Jezusa, którego narodziny wkrótce będą powszechnie świętowane. Pragniemy wyłuskać fakty z Jego życia oraz wskazać na konkretne cechy Chrystusa, które sprawiają, że jest On godny podziwu.

Zauważyliśmy już, że Jezus chociaż jest Synem Bożym, przebywając tu na ziemi, wyrzekł się swoich przywilejów, i był jak inni ludzie [Flp 2,7]. Taka była Jego decyzja. Pismo Święte informuje nas, że On wyrzekł się siebie – co oznacza, że zrobił to świadomie. Jezus od najmłodszych lat dobrze wiedział kim jest.

Widzimy to wyraźnie w opisanej w Ewangelii Łukasza historii, gdy jako dwunastoletni chłopiec wybrał się ze swoimi ziemskimi rodzicami na Święto Paschy do Jerozolimy. Czytamy o tym, że Jezus „zgubił się” Marii i Józefowi gdy wracali do Nazaretu, i odnaleźli Go dopiero po trzech dniach poszukiwań… w świątyni. Byli zmartwieni, ale też szczęśliwi, że Jezus odnalazł się cały i zdrowy. Jednocześnie też zdziwieni (a może i lekko zakłopotani) tym, że ich syn zasiada w kręgu świątynnych nauczycieli.

Maria zdecydowała się udzielić Jezusowi rodzicielskiej reprymendy: Dziecko, dlaczego nam to zrobiłeś? Spójrz, Twój ojciec i ja zmartwieni szukaliśmy Cię. Wtedy Jezus im odpowiedział: Dlaczego Mnie szukaliście? Czy nie wiedzieliście, że w tym, co jest mego Ojca, Ja być muszę? [Łk 2,48-49].

Jezus wiedział kim jest. Wiedział, że jest Synem Najwyższego. W noc pojmania, gdy Piotr dobył miecza aby bronić Jezusa, ostudził jego zapał słowami: Myślisz, że mój Ojciec nie wystawiłby mi co najmniej dwunastu anielskich legionów, gdybym Go o to poprosił? [Mt 26,53]. Wiemy, że w innej sytuacji apostołowie zdjęci strachem i podziwem pytali jeden drugiego: Kim On właściwie jest, że rozkazuje nawet wiatrom i wodzie, a one są Mu posłuszne? [Łk 8,25].

Jezus, Syn Boży, który miał wszelkie prawo by rozkazywać, jest godny podziwu, bo zdecydował się być posłusznym. Po tym jak Maria z Józefem znaleźli Jezusa w świątyni, czytamy, że poszedł z nimi, wrócił do Nazaretu i okazywał im posłuszeństwo [Łk 2,51]. 

Jutro powiemy o tym, że Jezus jest godny podziwu, bo przyjął postawę sługi.
(tb)

02 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Narodził się zwyczajnie!

Dzień dobry, Najmilsi!

Lubimy ludzi, którzy pomimo zajmowania wysokiego stanowiska są dostępni dla zwykłych ludzi i nie sprawiają wrażenia, jakoby o całą kategorię byli od innych ważniejsi. Buduje nas widok prezydenta miasta, który robi zakupy w osiedlowym sklepie czy ważnego polityka, który – jak inni – jeździ tramwajem i posyła dziecko do zwykłej, publicznej szkoły.

Przychodząc na świat w postaci Jezusa z Nazaretu, Syn Boży jako Odwieczny Bóg, Stwórca Wszechświata, miał prawo i możliwość pojawić się w sposób absolutnie zjawiskowy. Tymczasem zrobił to w formie jak najbardziej zbliżonej do narodzin zwyczajnego dziecka w Izraelu. Sam fakt Jego poczęcia oczywiście musiał być inny, bo inaczej, w przypadku naturalnego poczęcia, nie mógłby zostać Barankiem Bożym i złożyć w ciele doskonałej ofiary za grzech świata. Dlatego anioł wyjaśnił Marii: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego okryje cię swym cieniem. Dlatego też Święte Dziecko, które się urodzi, będzie nazwane Synem Boga [Łk 1,35], wszakże narodziny Jezusa odbyły się już jak najbardziej po ludzku i to w warunkach świadczących, że przyszedł na świat w ubogiej rodzinie.

Dziś rozumiemy, że było to celowe. Jezus od pierwszego dnia swej obecności na świecie, dawał do zrozumienia, że przyszedł do wszystkich, a zwłaszcza do ubogich i słabych. Świadczą o tym nie tylko warunki, w których przyszedł na świata ale też miejsce zamieszkania i późniejszy zawód cieśli. Na pytanie dlaczego zasiada do stołu z celnikami i grzesznikami, odpowie później, że nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, którzy się źle mają [Łk 5,31].

Podziwiamy Jezusa, bo chociaż był Bogiem, - jak głosi Pismo - On, choć istniał w tej postaci, co Bóg, nie dbał wyłącznie o to, aby być Mu równym. Przeciwnie, wyrzekł się siebie, przyjął rolę sługi i był jak inni ludzie [Flp 2,6-7]. Mało komu, kto ma więcej lub ma lepsze pochodzenie, udaje się żyć na równym poziomie ze zwykłymi ludźmi, a Jezus już od chwili narodzin był dostępny zarówno dla mędrców, jak i dla pasterzy.

Jako Syn Boży w ludzkim ciele zadziwia nas także na wiele innych sposobów. Trochę powiemy o tym jutro…

Wersja video

01 grudnia, 2023

Godny podziwu, bo... Jest Synem Najwyższego!

Drodzy Przyjaciele,

Zwyczajem dwóch ostatnich lat, w przedświąteczne dni grudnia chcemy - tym razem z Tomkiem -  zachęcić Was do chwili zastanowienia się nad wyjątkowością Tego, kogo narodziny będziemy wkrótce wspominać i świętować? Musi tu chodzić o Kogoś absolutnie niezwykłego, skoro cały świat, świadomie, bądź nie, ale rozpoczął już przygotowania.

Z Biblii wiemy, że zanim doszło do narodzin Jezusa Chrystusa, Bóg wysłał do żyjącej w Nazarecie młodziutkiej Marii, specjalnego anioła, aby przygotować dla Niego ziemską matkę. W Ewangelii św. Łukasza czytamy, że tenże anioł powiedział do niej: Mario! Znalazłaś łaskę u Boga. Oto zajdziesz w ciążę, urodzisz syna i nadasz Mu imię Jezus. Będzie On kimś wielkim, nazwą Go Synem Najwyższego [Łk 1,30-32].

Narodziny każdego człowieka zawsze są wydarzeniem godnym odnotowania i wspominania, a co dopiero mówić o narodzinach syna kogoś, kto w całym kraju i środowisku zajmuje najwyższą pozycję. Fakt narodzin tak znaczącej osoby na zawsze wpisuje się w kalendarze wszystkich ludzi. W całej historii ludzkości nie można mówić o kimś większym i ważniejszym niż Jezus. Bóg szczególnie Go wywyższył i obdarzył imieniem znaczącym więcej niż wszelkie inne, aby na imię Jezus zgięło się każde kolano w niebie, na ziemi, pod ziemią, i aby każdy język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem — na chwałę Boga Ojca [Flp 2,9-11].

Jezus jest Synem Najwyższego, a więc jest Bogiem. Ożywiamy się na myśl, że znamy Go osobiście. Jego kochacie, choć nie mieliście sposobności Go zobaczyć. W Niego wierzycie, choć pozostaje dla was niewidzialny, i przepełnia was radość niewysłowiona, pełna chwały, was, otrzymujących to, co jest skutkiem waszej wiary — zbawienie dusz [1Pt 1,8-9]. Jakże można nie uczcić narodzin Kogoś takiego?!

Jutro powiemy o wyjątkowości Jego pojawienia się na ziemi…

Wersja video

30 listopada, 2023

Wybrani, by wołać

Od dłuższego już czasu zauważam, że na ustach wielu osób z mojego środowiska coraz rzadziej pojawia się głośna modlitwa. Nawet jeśli kilka lat temu tak nie było, to z upływem czasu milkną i modlą się szeptem albo już tylko w myślach. Powody tego oczywiście są różne. Oby jednak w żadnym razie usprawiedliwieniem braku wołania do Boga nie stało się przekonanie o na tyle zaawansowanej bliskości z Bogiem, że głośna modlitwa stała się już nie na miejscu. Coś takiego może przyjść nam do głowy jako ludziom wybranym do życia w intymnej więzi z Jezusem. Możemy niestety popaść też w drugą skrajność i ciągle modlić się tylko bardzo głośno, jakby Bóg był daleko i słabo nas słyszał.

Wołać do Boga to głośno Go o coś prosić. Pismo Święte w wielu miejscach daje do zrozumienia, że jest to prawidłowy sposób zwracania się ludzi wierzących do Boga. W chwilach kryzysowych. Izraelici jęczeli z powodu ciężkiej pracy i narzekali, a ich wołanie o pomoc z powodu ciężkiej pracy dotarło do Boga. I usłyszał Bóg ich narzekanie. I wspomniał Bóg na swoje przymierze z Abrahamem, Izaakiem i Jakubem. I wejrzał Bóg na Izraelitów: Bóg ujął się za nimi [2Mo 2,23-25]. Wołaj głośno do Pana, jęcz, córko Syjońska! Wylewaj łzy jak strumień we dnie i w nocy! Nie pozwalaj sobie na wytchnienie niech nie odpoczywa twoja źrenica! [Tr 2,18] – zachęcał prorok Boży na inną okoliczność. Jak widać, Bóg chce, abyśmy do Niego wołali.

Dobrym przykładem skuteczności takiej postawy jest świadectwo biblijnego Dawida. Gdy jestem w niedoli, wzywam Pana i Boga mojego wzywam, A On wysłuchuje z świątyni swojej głosu mojego. I wołanie moje dociera do uszu Jego [2Sm 22,7]. Pouczają o tym niektóre psalmy Dawidowe.  Modlitwa. Głośno do Pana wołam, głośno Pana błagam. Wylewam przed Nim moją prośbę i o niedoli mojej Jemu opowiadam [Ps 142,2-3]. Gdy w codziennym życiu nagle znajdziemy się w tarapatach, to zaczynamy wołać o pomoc. Do kogo w pierwszej kolejności się zwracamy? Otóż przede wszystkim powiadamiamy swoich najbliższych i właśnie ich wzywamy na ratunek. A ponieważ jesteście synami, przeto Bóg zesłał Ducha Syna swego do serc waszych, wołającego: Abba, Ojcze! [Ga 4,6]. Chrześcijanin, z racji bliskiej więzi z Bogiem, gdy znajdzie się w potrzebie, woła przede wszystkim do Boga.

Należy na tę sprawę spojrzeć też od drugiej strony. Spróbujmy przez chwilę wczuć się na przykład w rolę męża. Jeżeli nasza żona, nasza umiłowana wybranka, w trudnej sytuacji zawołałaby na ratunek kogoś innego, a nie nas, to niewątpliwie zrobiłoby się nam przykro. Gdy król Achazjasz znalazł się w tarapatach i nie zawołał w tej sprawie do Boga, usłyszał: Tak mówi Pan: Czy nie ma Boga w Izraelu, że posłałeś zasięgnąć rady Belzebuba, boga Ekronu? [2Krl 1,6]. Podobną nutę można wyczuć w biblijnej wzmiance, gdy Asa zachorował na nogi, a jego choroba coraz bardziej się wzmagała; lecz nawet w swojej chorobie nie zwracał się do Pana, ale do lekarzy [2Krn 16,12]. Krótko mówiąc, Bóg chce aby wybrani przez Niego ludzie, gdy znajdą się w sytuacji podbramkowej, wołali do Niego.

Najdobitniej tę prawdę wyraził Syn Boży podsumowując podobieństwo o wdowie i niesprawiedliwym sędzi. A czy Bóg nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy wołają do Niego dniem i nocą? Czy będzie zwlekał w ich sprawie? [Łk 18,7]. To, że zostaliśmy wybrani przez Boga – daje nam prawo wołać do Niego, a zarazem nas do tego zobowiązuje. Dniem i nocą możemy wołać do Boga w najróżniejszych sprawach. Wołaj do mnie, a odpowiem ci i oznajmię ci rzeczy wielkie i niedostępne, o których nie wiesz! [Jr 33,3]. Uczmy się więc wołać do Boga, bo to wyraża nie tylko naszą więź z naszym Panem ale również wiarę w Niego. Czy Syn Boży znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? [Łk 18,8]. Wyrażajmy ją ustawicznym wołaniem do Niego!

Ja jestem głosem wołającego na pustyni: Prostujcie drogę Pana [Jn 1,23]. Wołaj na całe gardło, nie powściągaj się, podnieś jak trąba swój głos i wspominaj mojemu ludowi jego występki, a domowi Jakuba jego grzechy! [Iz 58,1]. Powinnością sług Bożych jest też nawoływanie ludzi, ale to jest temat już na inne rozważanie.

21 listopada, 2023

Co mnie tam ciągnie

Gdybyśmy otrzymali propozycję zamieszkania w luksusowym apartamencie z pełnym wyposażeniem oraz gwarancją zaopatrzenia aż do końca życia pod warunkiem, że zostawimy wszystko, co posiadamy i tak jak stoimy w jednej chwili wsiądziemy i odjedziemy – to co byśmy na to powiedzieli? Domyślam się, że zależałoby to od tego, jak tutaj się mamy? Jeśli źle, bo mieszkamy kątem u kogoś, jesteśmy chorzy, zadłużeni, samotni, straciliśmy pracę i nie mamy żadnych perspektyw na przyszłość – to chętnie skorzystalibyśmy z takiej możliwości. Jeśli natomiast tutaj mamy się wspaniale; mieszkamy na swoim, jesteśmy zdrowi, młodzi, bogaci, z perspektywą kariery i wygodnego życia – to już nie za bardzo byśmy się rwali… Chyba, że w grę wchodziłaby wielka miłość!

Wszyscy chyba znamy zadziwiające dla otoczenia przypadki, gdy zakochana dziewczyna opuszcza bogaty dom rodziców w luksusowej dzielnicy i wyjeżdża na prowincję, by zamieszkać w klitce na poddaszu, bo się zakochała w biednym chłopaku i pragnie być z nim na co dzień. Niejedna ‘love story’ wzrusza nas porzuceniem kariery i wygód życia na rzecz przebywania z ukochaną osobą.

A jak jest z naszą gotowością do opuszczenia tego świata i pójścia do nieba? Jak odejść stąd bez żalu i poczucia straty? Większość ludzi chciałaby pozostać tutaj na ziemi. Nic chcą odchodzić. Robią wszystko, co mogą, aby żyć tu jak najdłużej. Chrześcijanie natomiast – przynajmniej teoretycznie  –  wyznają, że są gotowi odejść stąd w każdej chwili. Apostoł Paweł napisał, że śmierć jest dla niego zyskiem. Czy naprawdę tak myślimy? Czy cieszymy się na myśl o odejściu z tego świata?

Co nas ciągnie do nieba? Proponuję, abyśmy skonfrontowali się z tym pytaniem. Jeśli nic nas tam nie ciągnie, a o gotowość do odejścia staramy się jedynie dlatego, że nie chcemy trafić do piekła – to w oczach Bożych nie wygląda to dobrze. Zachodzi potrzeba wzmocnienia motywacji, dla której niebo obraliśmy za cel naszej ziemskiej wędrówki. Moim zamiarem jest pobudzenie nas do głębszej refleksji w tym zakresie i wskazanie niezawodnego powodu, dla którego wierzący ludzie pragną iść do nieba.

Dobrze jest, gdy dostrzegamy krótkotrwałość doczesnego życia i gdy pociesza nas myśl o wiecznym życiu w Królestwie Bożym. Nie wszystkim dane jest wierzyć w Boga i w Jego Królestwo. Wiara w Jezusa Chrystusa to nasz wielki atut. Wiemy bowiem, że jeśli ten namiot, który jest naszym ziemskim mieszkaniem, się rozpadnie, mamy budowlę od Boga, dom w niebie, nie rękoma zbudowany, wieczny. Dlatego też w tym doczesnym wzdychamy, pragnąc przyoblec się w domostwo nasze, które jest z nieba [2Ko 5,1-2]. Czy jednak z każdym dniem życiowej podróży przybliżającej nas do wieczności, cieszymy się i ekscytujemy coraz bardziej?

Biblia mówi, że zakończenie życia ludzi wierzących na ziemi jest jednocześnie spotkaniem z Jezusem Chrystusem. Taka jest niezawodna nadzieja chrześcijan. Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie, potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem [1Ts 4,16-17]. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście, gdzie Ja jestem, i wy byli [Jn 14,2-3] – obiecał Chrystus Pan. On dotrzymuje słowa, a więc albo przez śmierć, albo w ramach pochwycenia Kościoła, prawdziwi chrześcijanie na pewno spotkają się z Umiłowanym Zbawicielem i Panem.

Oczywiście, ważna i pociągająca jest już sama perspektywa Królestwa Bożego, jako miejsca naszej wieczności. Cieszy nas też myśl o spotkaniu i społeczności z całym mnóstwem bliskich naszemu sercu braci i sióstr w Chrystusie, którzy już przekroczyli próg wieczności. Lecz najsilniejszym bodźcem, najwspanialszym powodem, dla którego chrześcijanina ciągnie do nieba, jest nadzieja na osobiste spotkanie z Synem Bożym, Jezusem Chrystusem. Taką nadzieję żywił biblijny Hiob. Lecz ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! Że potem, chociaż moja skóra jest tak poszarpana, uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga. Tak! Ja sam ujrzę Go i moje oczy zobaczą Go, nie kto inny. Moje nerki zanikają we mnie za tym tęskniąc [Jb 19,25-27]. Pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej [Flp 1,23] – napisał apostoł Paweł w natchnieniu Ducha. Kamienowany Szczepan będąc pełen Ducha Świętego, utkwiwszy wzrok w niebo, ujrzał chwałę Bożą i Jezusa stojącego po prawicy Bożej i rzekł: Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej [Dz 7,55-56]. I kamienowali Szczepana, który się modlił tymi słowy: Panie Jezu, przyjmij ducha mego [Dz 7,59].

Piszę te słowa w świadomości, że otacza nas wielu ludzi cielesnego usposobienia, w tym także osoby nazywające się chrześcijanami, którzy wcale nie pragną nadejścia Królestwa Bożego. Wielu bowiem z tych, o których często wam mówiłem, a teraz także z płaczem mówię, postępuje jak wrogowie krzyża Chrystusowego; końcem ich jest zatracenie, bogiem ich jest brzuch, a chwałą to, co jest ich hańbą, myślą bowiem o rzeczach ziemskich. Nasza zaś ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa, który przemieni znikome ciało nasze w postać, podobną do uwielbionego ciała swego, tą mocą, którą też wszystko poddać sobie może [Ef 3,18-21]. Nic dziwnego, że w otoczeniu ludzi zmysłowych nie znajdujemy zrozumienia ani poparcia dla naszych marzeń o spotkaniu z Jezusem. Trzeba być zakochanym w Jezusie, aby odczuwać pociąg do spotkania z Nim.

Ażeby w tym świecie zachować szczere nastawienie na Królestwo Boże, trzeba nabrać zdrowego dystansu do ludzkich opinii i postaw. Nie warto przejmować się kimś, kto wkrótce nie będzie miał żadnego znaczenia i kto nie pomoże nam przejść na drugi brzeg. Bóg, Bóg nasz na wieki wieków, On nas prowadzi poza śmierć [Ps 48,15]. Dlatego potrzebujemy rozwijać w sobie miłość do Jezusa i z Nim utrzymywać codzienne kontakty. Szczera miłość do Jezusa - ona ciągnie chrześcijanina do nieba! Będziesz tedy miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej, i z całej siły swojej [Mk 12,30]. Kto miłuje ojca albo matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien; i kto miłuje syna albo córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto nie bierze krzyża swego, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto stara się zachować życie swoje, straci je, a kto straci życie swoje dla Mnie, znajdzie je [Mt 10,37-39] – powiedział Pan.

Kiedyś jeden z czołowych uczniów Jezusa usłyszał pytanie: Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie? Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: Miłujesz mnie? I odpowiedział mu: Panie! Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że cię miłuję [Jn 21,17]. Nie wiem, który raz pytanie o miłość do Jezusa zabrzmiało w naszych uszach, lecz dzisiaj potraktujmy je jako światło na drogę do bram Królestwa Bożego. Zakochanie w Jezusie to najlepszy sposób na pozostawienie wszystkiego bez żalu i radosne przejście do wieczności. Sercem kocham Jezusa, sercem kocham Jezusa! Zawsze będę Go kochać, bo On pierwszy ukochał mnie – śpiewamy w niejednym zborze. Śpiewajmy ją całym swoim życiem. Miłość do Jezusa będzie nas pociągać do nieba.

26 października, 2023

Ufajmy Słowu Bożemu

Od pewnego czasu dość intensywnie nachodzą mnie osobiste myśli, ale też docierają do mnie głosy innych braci, o zawodności wielu proroctw. Podczas rozmaitych zgromadzeń i konferencji usłyszeć można zapowiedzi przebudzenia, poddania lokalnych społeczności, a nawet całych miast, Chrystusowi oraz szeregu innych cudownych zmian. Przy tym zdumiewa to, jak bardzo ludzie je sobie cenią. Coraz częściej kazanie Słowa Bożego idzie na dalszy plan, bo musi zrobić miejsce objawieniom i proroctwom. Nieważne, czy się one spełnią. Liczy się to, że ktoś ma 'widzenie' i zgromadzonych ogarnia budujące odczucie, że oto mogą słyszeć głos Boży 'na żywo'. 

Czytając dziś Biblię odkryłem, że to zjawisko nie od dzisiaj ma miejsce pośród ludu Bożego. Niegdyś w Izraelu Bóg postanowił je ukrócić. Synu człowieczy! Cóż to za powiedzenie krąży u was o ziemi Izraela? Mówicie: Dni mijają, a żadne widzenia się nie sprawdzają?  Dlatego powiedz im: Tak mówi Wszechmocny PAN: Skończę z tym powiedzeniem! Nie powtórzą go już w Izraelu. Powiedz im, że nadeszły dni, kiedy spełni się każde widzenie. Nie będzie już w domu Izraela pustych widzeń i nic nie znaczących zapowiedzi. Tak! Ja jestem PAN. Spełni się wszystko, co oznajmię w swym Słowie, i nic się nie odwlecze. Tak! Domu buntu, za waszych dni wypowiem Słowo i wykonam je — oświadcza Wszechmocny PAN  [Ez 12,22-25].

Pośród ludu izraelskiego mnożyły się widzenia, które nie mogły się spełnić, ponieważ pochodziły jedynie z ludzkich serc i umysłów. A PAN mi odpowiedział: Ci prorocy kłamią. I to w moim imieniu. Nie posłałem ich, nie przekazałem im żadnych poleceń ani nie przemawiałem do nich. Ich widzenia są kłamstwem, ich wróżby nie mają wartości, prorokują sobie przed wami nic innego jak własne złudzenia! [Jr 14,14]. Z oczywistych powodów wprowadzało to dezorientację. Ludzie z nadzieją chwytali się takich proroctw, rozgłaszali je i nimi żyli. Tymczasem Słowem Bożym, głosem prawdziwych proroków Pańskich, przestawano się przejmować i kierować jego wskazówkami.

W dobie Internetu mnóstwo rozmaitych proroków ma nieograniczony dostęp do ludzkich serc i umysłów. Prorokują i ogłaszają niestworzone rzeczy. Kto im tego zabroni, kto może zamknąć im usta? Dopóki mają słuchaczy żądnych 'dobrego słowa', będą odciągać ludzi od życia w lokalnym zborze i zwoływać ich na swoje konferencje. W ślad za jednym z sędziwych braci powtarzam: Nie biegajcie za prorokami. Ufać powinniśmy jedynie Słowu Bożemu. Spełni się niezawodnie jedynie to, co jest napisane w Biblii. Codziennie ją więc czytajmy i rozważajmy, bo prawdziwa wiara chrześcijańska jest zbudowana na fundamencie nauki biblijnych, a nie dzisiejszych, apostołów i proroków.

25 października, 2023

Słuchanie bez zamiaru posłuchu

Rozmaici rodzice, wychowawcy i nauczyciele znają to uczucie, gdy w oczach pouczanego dziecka widzą, że wcale nie ma ono zamiaru przejąć się tym, co słyszy. Samo przyszło z zapytaniem, niby ze zrozumieniem kiwa głową, niby ze wszystkim się zgadza. A jednak jako wprawni pedagodzy dostrzegają, że ich pouczenie nie zostanie wprowadzone w czyn. Pomijając szczegóły i abstrahując od konkretnych okoliczności, chcę dzisiaj w świetle Biblii pokazać, że mając na ustach posłuszeństwo i dobre nastawienie do Słowa Bożego, wielokrotnie okazujemy Bogu nieposłuszeństwo.

Do proroka Jeremiasza przyszli kiedyś ludzie wierzący z prośbą, aby zapytał Boga o wskazówkę, jak mają postąpić: Niechaj Pan, twój Bóg, wskaże nam drogę, którą mamy pójść, i powie, co mamy czynić. Prorok Jeremiasz odpowiedział im, mówiąc: Dobrze. Oto ja, stosownie do waszego życzenia, będę się modlił do Pana, Boga waszego, i oznajmię wam wszystko, co Pan wam odpowie; nic przed wami nie zataję. Oni zaś rzekli do Jeremiasza: Niech Pan będzie świadkiem przeciwko nam, prawdziwym i wiernym, jeżeli nie postąpimy dokładnie według słowa, z którym cię pośle do nas Pan, twój Bóg. Czy to będzie dobre, czy złe, usłuchamy głosu Pana, naszego Boga, do którego cię wysyłamy, aby się nam dobrze wiodło, gdy usłuchamy głosu Pana, naszego Boga [Jr 42,3-6].

Można by rzec, że rozmówcy Jeremiasza przyjęli wzorcową postawę. Podobnie mówimy i my w wielu naszych modlitwach i rozmowach. Pytając o wolę Bożę dla naszego życia, deklarujemy posłuszeństwo Bogu. Czytając Biblię, słuchając niedzielnego kazania, zapowiadamy jak najbardziej pozytywne nastawienie do Słowa Bożego. Wszakże gdy biblijna wskazówka okazuje się niezgodna z naszymi myślami i pragnieniami, szybko zaczynamy ją jakoś omijać, a nawet ignorować. Dopuszczamy się tego w różnych dziedzinach doczesnego życia, lecz najczęściej zdarza się to w tzw. 'sercowych' sprawach.

Tak się stało w przywołanej historii. Gdy prorok w imię Boże udzielił ludowi odpowiedzi, okazało się, że jest ona niezgodna z ich planem. Jak się w tej sytuacji zachowali? Jeremiasz ujawnił szokującą wręcz informację o ich stosunku do Słowa Bożego. Macie więc Jego odpowiedź. Widzę jednak, że nie zamierzacie posłuchać rady PANA, waszego Boga, z którą mnie do was posyła [Jr 42,21]. Ze zdumiewającą łatwością pominęli wcześniejszą deklarację posłuszeństwa i zrobili po swojemu. Mało tego, co zuchwalsi z tego grona powiedzieli Jeremiaszowi: Kłamiesz! Nie posłał ciebie Pan, nasz Bóg [Jr 43,2]. A nawet: W sprawie, o której mówiłeś do nas w imieniu Pana, nie będziemy ciebie słuchali [Jr 44,16].

Staję dziś przed lustrem Słowa Bożego przede wszystkim jako jeden z tych, do których docierają rozmaite przykazania i wskazówki Boże. Z jakim nastawieniem czytam Biblię? Jak traktuję słowa docierające do mnie z kazalnicy? Zgadzam się - oczywiście, że są dobre i słuszne. Ale czy odbieram je z zamiarem bezdyskusyjnego zastosowania się do nich? Jako sługa Słowa Bożego mogę też nieraz  obserwować, jak bywa ono traktowane przez ludzi przychodzących z prośbą o radę. Zbyt często widzę, że słuchają oni Słowa Bożego z dobrą miną, ale bez zamiaru okazania mu posłuszeństwa.