25 stycznia, 2014

Coś takiego ze strony Jezusa?

Dostałem dziś rano od znajomego sms następującej treści: A gdy on siedział na krześle sędziowskim, posłała do niego żona jego i kazała mu powiedzieć: Nie wdawaj się z tym sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie przez niego wiele wycierpiałam [Mt 27,19]. Wiadomo, że siedzącym na ławie sędziowskiej był prokurator rzymski, Poncjusz Piłat. A kim był ten, od którego żona Piłata nacierpiała się podczas snu?

Cóż za zaskakująca wiadomość! Przyzwyczailiśmy się myśleć i mówić o Jezusie wyłącznie jako o kimś, kto ma pomagać, przynosić ulgę i pocieszenie. Czy to możliwe, żeby ze strony Jezusa spotkało nas cierpienie? Czy wobec tego większość kazań ewangelizacyjnych przynajmniej nieco nie rozmija się z prawdą?

Świadectwo żony Piłata wskazuje, że zetknięcie się z Synem Bożym dla niektórych ludzi może oznaczać ogromny dyskomfort. Wszystko zależy od tego, kim są w głębi swej duszy. Dla jednych jest to woń śmierci zapowiadająca śmierć, dla drugich zapach życia - obwieszczający życie [2Ko 2,16]. Piłat i jego żona przy sprawiedliwym Jezusie nie poczuli zapachu życia. Również i dzisiaj nie każdy grzesznik może na taki zapach liczyć, bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością [2Ko 6,14].

Panie Jezu, skoro mam występować i rozmawiać z ludźmi w Twoim imieniu, daj mi w porę - proszę -  rozeznanie z kim mam do czynienia, abym nie próbował rozsiewać przy kimś zapachu życia, podczas gdy Ty - póki co - chcesz dać mu poczuć woń śmierci.

21 stycznia, 2014

W obronie Oryginału!

Dziś w chrześcijańskim radiu usłyszałem znaną mi od lat pieśń  "Chwalże ma duszo Mocarza". Zazwyczaj, gdy docierają do mnie dźwięki tego podniosłego hymnu, wzruszam się i doznaję duchowego uniesienia. Tym razem jednak było inaczej. Pieśń wprawdzie została bardzo pięknie wykonana, lecz ktoś dokonał z nią rzeczy niedopuszczalnej. Zmienił jej melodię, przez co nie jest to już ta sama pieśń. Tym bardziej irytujące w tym jest to, że została ona zaprezentowana jako hymn "Chwalże ma duszo Mocarza". Niechby ten ktoś do swojej pięknej melodii napisał też i słowa, stwarzając nową pieśń. Kto wie, może i ona stałaby się hymnem krzepiącym dusze wiernych przez całe pokolenia?

Podobnie bywa z Ewangelią Jezusa Chrystusa. Są ludzie, którzy biorą słowa  Ewangelii  i nadają im inną "melodię". W imię Chrystusa Pana głoszone bywają rzeczy, które od Niego nie pochodzą. Postronny odbiorcą widząc tytuł sądzi, że słucha Ewangelii Chrystusowej, a tymczasem ma do czynienia z jakąś przeróbką. To jest bezprawie!

Jeżeli komuś tak nie całkiem podoba się Ewangelia, to może przecież stworzyć swoją drogę zbawienia i nadać jej własną nazwę. Może  nawet ktoś zechce się nabrać i pójść wyznaczoną przez niego drogą. Od Ewangelii Chrystusowej jednak wara! Przy niej nie wolno kombinować. Ale choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje ewangelię odmienną od tej, którą przyjęliście, niech będzie przeklęty! [Ga 1,8-9].

Siedemnastowieczny autor pieśni "Chwalże ma duszo Mocarza", Joachim Neander, nie jest w stanie upomnieć się dziś o wierność wykonywania napisanego przez niego hymnu. Ale nie chciałbym być w skórze tych, którzy biorą z Ewangelii tytuł i słowa, nadają jej swoje własne brzmienie i prezentują ją ludziom jako Ewangelię Chrystusową. Pan powiedział: W owym dniu wielu mi powie: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w imieniu twoim i w imieniu twoim nie wypędzaliśmy demonów, i w imieniu twoim nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im powiem: Nigdy was nie znałem. Idźcie precz ode mnie wy, którzy czynicie bezprawie [Mt 7,22-23].

17 stycznia, 2014

Białe koszule - czarne dusze

Skwer Czesława Niemena w Gdańsku
Dziś 10. rocznica śmierci Czesława Niemena, człowieka na początku twórczości artystycznej mocno związanego z moim miastem. Władze Gdańska uhonorowały ten fakt nazywając w 2004 roku kawałek parku w centrum miasta - Skwerem Czesława Niemena. Przylega on do gmachu dawnego klubu studenckiego ŻAK (dzisiaj nowej siedziby Rady Miasta Gdańska), gdzie Niemen na początku lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku rozpoczynał swą karierę.

Czesław Niemen zdaje się być mi bliski nie tylko z powodu jego powiązań z Gdańskiem, czy piosenki „Dziwny jest ten świat”, której intrygujące przesłanie całym sercem podzielam. Nawiasem mówiąc, za każdym razem, gdy - jadąc do miasteczka Soleczniki na Litwie - przejeżdżam most nad Niemnem, pojawia się we mnie jej melodia.  Niemen, chociaż nigdy na żywo się z nim nie zetknąłem, wydaje mi się bliski głównie dlatego, że jego dwie córki, Natalia i Nora, dostąpiły duchowego odrodzenia i są moimi siostrami w Chrystusie.

Czesław Niemen był mistrzem wnikliwej obserwacji świata. Dostrzegał rzeczy dla innych często zupełnie niewidoczne. Dla magazynu "Jazz" miał kiedyś powiedzieć: Nie znoszę pewnego typu ludzi, pozornie eleganckich, w białych koszulach i w garniturach. Wydaje mi się, że ukrywają pod takim ubraniem czarne dusze. Od pewnego czasu noszę się nawet z zamiarem napisania piosenki "Białe koszule – czarne dusze". O ile mi wiadomo, takiej piosenki nie napisał, lecz myśl pozostała i jest bardzo zbieżna z opinią Jezusa o przywódcach religijnych Izraela:  Biada wam, że jesteście jak groby nie oznaczone, a ludzie, którzy chodzą po nich, nie wiedzą o tym [Łk 11,44].

To jest problem wielu dzisiejszych naprawiaczy świata. Stwarzają pozory ludzi prawych, uczciwych, wręcz świętych, a w rzeczywistości są skorumpowani i obłudni. Pod białymi koszulami kryją się czarne dusze.  Swego czasu w Izraelu nawet sam arcykapłan okazał się być takim człowiekiem. Wtedy rzekł Paweł do niego: Uderzy cię Bóg, ściano pobielana [Dz 23,3]. Nieprawość serca arcykapłana bieliła się upozorowanym stosowaniem prawa. Niejedna ściana i dzisiaj w rzeczywistości  jest plugawym, brudnym i ordynarnym murem, kryjącym się za fasadową bielą.

Jezus zawsze był takim, jak mówił, że jest. Pod białą szatą pulsowała miłością biała dusza. Ojcze, napełniaj mnie Duchem Świętym, abym każdego dnia naśladował Jezusa.

14 stycznia, 2014

Śmiało!

Niemal każdy człowiek doświadczył przykrego uczucia nieśmiałości. Niektórzy mają z nią poważny problem. Są do tego stopnia nieśmiali, że z trudem funkcjonują na co dzień, nie mówiąc już o rezygnacji z wielu nadarzających się im życiowych okazji. Nieśmiałość zamyka im usta, zatrzymuje w miejscu i ogranicza kontakty. Dziś Dzień Osób Nieśmiałych, więc o tym słów parę.

Chociaż ludzie nieśmiali przeważnie charakteryzują się wysokim poziomem empatii i z natury są mili w kontaktach z innymi ludźmi, to jednak mało kto uznaje nieśmiałość za cechę pozytywną. Trema, drżenie rąk, silne zaczerwienienie na twarzy i szyi – to objawy na tyle przykre, że trudno się z nich cieszyć.

Z problemem nieśmiałości boryka się też wielu chrześcijan. Zwłaszcza, gdy trzeba z kimś porozmawiać o Jezusie. Nie wiedzieć dlaczego, ogrania ich wtedy jakaś dziwna wstydliwość. Czasem jest to obawa przed niezrozumieniem i odrzuceniem, ale częściej w grę wchodzi tu zwykła nieśmiałość i zatrzymuje świadectwo.

O pierwszych chrześcijanach wiadomo, że z nieśmiałości i bojaźni zostali wyleczeni przez Ducha Świętego. Napełnieni Duchem Świętym, głosili z odwagą Słowo Boże [Dz 4,31]. Nabierali pewności. Mając więc taką nadzieję, bardzo śmiało sobie poczynamy [2Ko 3,12]. Bojaźliwy wcześniej Piotr po przeżyciu Pięćdziesiątnicy zaczął zadziwiać. A widząc odwagę Piotra i Jana, i wiedząc, że to ludzie nieuczeni i prości, dziwili się [Dz 4,13].

Przykładem świecił również apostoł Paweł: I przestawał z nimi, poruszając się swobodnie w Jerozolimie i występując śmiało w imieniu Pana [Dz 9,28]. Podobnie potem w Rzymie: I pozostał przez całe dwa lata w wynajętym przez siebie mieszkaniu i przyjmował wszystkich, którzy do niego przychodzili, głosząc Królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie śmiało, bez przeszkód [Dz 28,30-31]. Gdzie nie poszedł, odważnie głosił Słowo Boże i nie wstydził się swojej więzi z Jezusem.

Odwaga jednych wzmacniała innych i dodawała im otuchy. Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga [2Tm 1,8]. Tak jest i dzisiaj. Nawet bardzo nieśmiali z natury ludzie widząc odwagę braci i sióstr, przełamują się, otwierają usta w modlitwie, dzielą się świadectwem i zaczynają głosić ewangelię. Jeden drugiemu pomaga i mówi do swojego brata: Śmiało! [Iz 41.6].

Jesteś z natury nieśmiały? Proś Boga o napełnienie Duchem Świętym. Trzymaj się też blisko ludzi odważnych. Nie masz problemów z nieśmiałością? Okaż zrozumienie osobom nieśmiałym. Nie zawstydzaj ich. Staraj się im pomagać.

12 stycznia, 2014

Czy przydarzyło ci się coś takiego?

Trwa dyskusja, jak spowodować, żeby kierowcy przestrzegali przepisów i nie siadali po pijanemu za kierownicą. Surowiej ich karać? Edukować? Wyposażyć samochód w urządzenie uniemożliwiające uruchomienie silnika, gdy czujnik zapachowy wyczuje alkohol? Istotę problemu stanowi stosunek ludzi do Kodeksu Drogowego.

Otóż mało kto chce się im z radością po prostu podporządkować. Każdy sam wie najlepiej, co jest dobre dla niego, a co nie. Zresztą, przepisy są po to, by je łamać, a najważniejsze jest to, żeby nie dać się złapać. Jakie są skutki?  Każdego dnia mamy w Polsce setki wypadków drogowych i dziesiątki ofiar!

Skoro tak źle jest na zwykłej drodze, to czy myślimy, że na drogach duchowych jest lepiej? „Kodeksem Drogowym” chrześcijanina jest Biblia  tj. – Słowo Boże! Jaki więc mamy stosunek do przykazań, ustaw, postanowień i nakazów Bożych? Na pewno różnorodny. Przyjrzymy się tej sprawie na przykładzie tylko jednego wersetu z Psalmu 119. Udziałem moim jest przestrzegać ustaw twoich [Ps 119,56].

Jaką prawdę ten werset przede wszystkim objawia? Zobaczmy ją w kontekście Bożego Planu Zbawienia. Bóg dał Syna, aby nas zbawić. Chrystus Pan króluje! Duch Święty prowadzi! A my? My mamy się tylko podporządkować. Naszym udziałem jest przestrzegać przykazań Bożych! To znaczy: Uwierzyć w Jezusa Chrystusa, upamiętać się z grzechów, przyjąć chrzest wiary, przyjąć Ducha Świętego, uświęcać życie, codziennie naśladować Jezusa! To jest nasze zadanie! Taka nasza rola w tym Wielkim Planie Zbawienia! Proste.

Teraz przyjrzymy się rozmaitym tłumaczom Pisma Świętego, którzy stojąc za dokonanym przez siebie przekładem Psalmu 119,56, objawiają poniekąd swój osobisty stosunek do Słowa Bożego. Dodajmy, że każdy z uwypuklonych punktów widzenia ma wydźwięk pozytywny i wiele wnosi do całej sprawy.

1. Oto, co do mnie należy: zachowywać Twe postanowienia [Biblia Tysiąclecia]. Wypełniać Twoje nakazy to moja powinność [Biblia Warszawsko – Praska]. W tych przekładach na pierwszy plan wysuwa się myśl, że stosowanie się do Słowa Bożego jest dla człowieka wierzącego powinnością. To nasz obowiązek. Niezależnie od pogody i stanu naszych emocji, mamy być posłuszni Słowu i koniec.

2. Taki mój los, że przestrzegam ustaw Twoich [przekład ks. Szerudy]. Udziałem moim jest przestrzegać ustaw twoich [Biblia Warszawska]. Innymi słowy, takie jest moje miejsce w szeregu. Jak ząb jest po to, by gryźć, a oko, by patrzeć, tak chrześcijanin jest po to, aby przestrzegać Słowa Bożego. Są ludzie, którzy – być może – są powołani do innych rzeczy, ale mój los jest taki, że przestrzegam ustaw Pańskich.

3. To mi przypadło w udziale, bowiem zachowałem Twe przykazania [Przekład Wojciecha Bąka]. Nawet to przypadło mi w udziale, gdyż przestrzegałem twoich rozkazów [Przekład Nowego Świata]. Biblia wiele mówi o nagrodzie dla ludzi posłusznych Słowu Bożemu. Nakłaniam serce moje, by pełniło ustawy twoje; Wieczna za to nagroda! [Ps 119,112]. Otrzymałem więcej, niż się spodziewałem! Warto było zastosować się do Słowa Bożego. W tym sensie posłuszeństwo  przykazaniom Bożym jawi się, jako jedyny sposób na zdobycie nagrody.

4. Toć mam z tego, że przestrzegam przykazań twoich [Biblia Gdańska]. Tak mi się stało dlatego, że ustaw Twoich strzegłem [Przekład Czesława Miłosza]. Spotyka mnie zniewaga, zachowuję bowiem twe nakazy [Przekład ks. Władysława Borowskiego]. Te trzy przekłady zdają się mówić, że nasze posłuszeństwo Słowu Bożemu stanowi praprzyczynę wszystkiego, co nas w życiu spotyka. Zarówno przyjemności jak i przykrości nabierają chwalebnego wydźwięku, jeżeli są rezultatem trzymania się ustaw Pańskich. Albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie [Ga 6,7].

5. To mi już tylko zostało: przestrzegać Twoich przykazań [Biblia Poznańska]. Oto wszystko co mi pozostało – to, że przestrzegam Twych przepisów [Nowa Biblia Gdańska]. Te przekłady podkreślają, że przestrzeganie Słowa Bożego jest w życiu chrześcijanina świadomym wyborem najlepszego, a jeszcze ściślej – jedynego sposobu na życie. Jak Piotr na pytanie Jezusa:  Czy i wy chcecie odejść? Odpowiedział (…): Panie! Do kogo pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego [Jn 6,67-68], tak i my świadomie rezygnujemy z wszystkiego innego, aby całkowicie oddać się tej jednej, jedynej sprawie.

Prześledziliśmy, jak rozmaicie można spojrzeć na biblijny wymóg przestrzegania Słowa Bożego. To nasz obowiązek! Taki nasz los! To możliwość sięgnięcia po nagrodę! W ten sposób piszemy jutrzejszy scenariusz własnego życia! Rezygnujemy z wszystkiego innego, bo tylko to ma sens! Świadectwo tak wielorakiego podejścia do przestrzegania przykazań Bożych dali nam już sami tłumacze Pisma Świętego. A my?  Co myślimy o poleceniach Pana? Jaki jest nasz osobisty stosunek do Słowa Bożego?

Mam propozycję jeszcze innego podejścia do kwestii przestrzegania Słowa Bożego. Określiłbym ją jako radość człowieka wyróżnionego darem wytrwania w Słowie Bożym. Oto co mi się szczęśliwie przydarzyło: Chcę być wierny Twoim poleceniom [Nowe Przymierze]. Każdy z powyższych punktów widzenia ma swoje dobre strony, ale bardzo często okazują się zawodne w praktyce życia. Ten tłumacz podkreślił aspekt w nastawieniu do Słowa Bożego rzadziej spotykany. Przecież rzecz w tym, żeby się nam chciało chcieć! Jakież to szczęście, gdy człowiekowi przydarza się to w życiu, że mu się chce być wiernym poleceniom Pańskim.

Do tego potrzeba nam objawienia Jezusa Chrystusa! Najmilszego stosunku do przykazań Pańskich nabieramy dopiero wówczas, gdy Syn Boży nam się objawi, gdy Go pokochamy i się Nim naprawdę zachwycimy.  Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie [Jn 14,23]. Na tym bowiem polega miłość ku Bogu, że się przestrzega przykazań jego, a przykazania jego nie są uciążliwe [1Jn 5,3].

Niechby i nam coś takiego się przydarzyło!

Wersja audio tutaj

11 stycznia, 2014

Przestroga dla bezbożnych

Jeżeli bezbożny to człowiek, który poznał wolę Bożą, ale ją ignoruje, to w dzisiejszej lekturze Pisma Świętego napotkałem na poważne ostrzeżenie dla takich ludzi. W świetle Biblii widać, że Pan nie pozostawi ich bezbożności w spokoju.

Pan bada sprawiedliwego i bada bezbożnego, a Jego dusza nienawidzi tego, kto kocha gwałt. On zastawi na bezbożnych sidła, rzuci na nich ogień i grad, palący wiatr będzie ich udziałem. Gdyż Pan jest sprawiedliwy, On kocha sprawiedliwość. Prawi zobaczą Jego twarz [Ps 11,5-7, w przekładzie Nowe Przymierze].

Bezbożność człowieka wywołuje u Boga groźną reakcję. Albowiem gniew Boży z nieba objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi, którzy przez nieprawość tłumią prawdę. Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił [Rz 1,18-19]. Myśl o zastawianiu sideł podpowiada, że przez jakiś czas bezbożny chodzi sobie po świecie, jakby nigdy nic. Ignoruje objawioną mu wolę Bożą i nic złego mu się nie dzieje. Do czasu. Gniew Boży bowiem ciąży na nim.

Innymi słowy, byłoby lepiej dla bezbożnych, ażeby woli Bożej w ogóle nie poznali. Ten zaś sługa, który znał wolę pana swego, a nic nie przygotował i nie postąpił według jego woli, odbierze wiele razów. Lecz ten, który nie znał, choć popełnił coś karygodnego, odbierze niewiele razów. Komu wiele dano, od tego wiele będzie się żądać, a komu wiele powierzono, od tego więcej będzie się wymagać [Łk 12,47-48].

Znać Boga to wielki zaszczyt i chwalebna wieczność. Cieszyć się z poznania Boga, chlubić się objawieniem Bożym można jednak tylko wówczas, gdy skutkuje ono codzienną pobożnością. Inaczej, należy spodziewać się deszczu rozżarzonych węgli i siarki. Ogromnego dyskomfortu doczeka się człowiek, który zna Słowo Boże, lecz je lekceważy.

04 stycznia, 2014

Potrzeba objawienia

Wiara i życie prawdziwego chrześcijanina rozpoczyna się dzięki objawieniu Jezusa Chrystusa i na nim się zasadza. Każdy inny rodzaj i powód nawrócenia nie wytrzymuje próby czasu. Ludzie, którzy nie dostąpili duchowego olśnienia, a tylko siłą swej woli ruszyli za Chrystusem, nie są w stanie ostać się w wierze. Ich chrześcijaństwo jest miałkie, pełne obaw i wewnętrznego rozdarcia. Służba duchowa, jeśli w ogóle się jej podejmują, bywa uwarunkowana licznymi czynnikami i rzadko przynosi dobre owoce.

Co innego, gdy na drodze człowieka staje Pan Jezus Chrystus i objawia mu samego Siebie. Wówczas i jego własne życie wiary, i sposób jego posługi duchowej, nabierają zupełnie innej jakości.  A oznajmiam wam, bracia, że ewangelia, którą ja zwiastowałem, nie jest pochodzenia ludzkiego; albowiem nie otrzymałem jej od człowieka, ani mnie jej nie nauczono, lecz otrzymałem ją przez objawienie Jezusa Chrystusa [Ga 1,11-12].

Objawienie Jezusa Chrystusa. To jest prawdziwa siła napędowa w życiu i służbie chrześcijanina! Ale gdy się upodobało Bogu, który mnie sobie obrał, zanim się urodziłem i powołał przez łaskę swoją, żeby objawić mi Syna swego, abym go zwiastował między poganami, ani przez chwilę nie radziłem się ciała i krwi [Ga 1,15-16]. Nawrócony Paweł stał się dozgonnym i bezwarunkowym  sługą Ewangelii Chrystusowej.

Objawienie scala nawet bardzo różnych ludzi i utrzymuje ich na właściwym, wspólnym kursie. Gdzie nie ma objawienia, tam lud się rozprzęga [Prz 29,18]. Komu Pan prawdziwie się objawił, ten nie potrafi już żyć bez Niego i z dala od zboru Bożego. Objawienie Jezusa Chrystusa wywiera na człowieka tak wielki wpływ, że zapieczętowany Duchem Świętym wiąże się z Panem na zawsze.

Potrzeba nam objawienia Jezusa Chrystusa! Więcej o tym jutro, w zgromadzeniu świętych w sali spotkań Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE w Gdańsku. Zapraszam.