31 sierpnia, 2022

Porządek w zborze: Zdrowa nauka

Doktryna chrześcijańska utrzymuje zbór w zdrowiu i należytej kondycji niczym system kostny ludzkie ciało. Gdy któraś kość zostaje złamana albo gdy ulegnie osteoporozie, człowiek przestaje normalnie się poruszać i traci swą sprawność. Tak też jest z każdym lokalnym zborem chrześcijańskim, w którym zaniedbano sprawę nauczania zdrowej nauki.

Skoro Biblia wielokrotnie mówi o zdrowej nauce, to znaczy, że istnieje niebezpieczeństwo nauki złej, zwodniczej i szkodliwej. Wzoruj się na zdrowej nauce, którą usłyszałeś ode mnie, żyjąc w wierze i miłości, która jest w Chrystusie Jezusie [2Tm 1,13]. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom [2Tm 4,3-4]. Ale ty mów, co odpowiada zdrowej nauce [Tt 2,1].

Zdrowa nauka chrześcijańska to treść Pisma Świętego osobiście odczytana przez chrześcijanina bezpośrednio z Biblii, prostolinijnie przyjęta dobrym sercem i zastosowana w praktycznym życiu. Nie trzeba się przy tym obawiać błędu, bo dzięki pomocy Ducha Świętego prawidłowe zrozumienie Słowa Bożego jest dostępne dla każdego prawdziwego chrześcijanina. Właśnie dzięki temu Tymoteusz mógł być spokojny o swoją prawowierność. Ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany [2Tm 3,15-17]. 

Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w Nim chodźcie, wkorzenieni weń i zbudowani na nim, i utwierdzeni w wierze, jak was nauczono, składając nieustannie dziękczynienie. Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie [Kol 2,6-8].

Dlatego w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE w każdej sprawie i w obliczu wszelkich wątpliwości, czym prędzej stosujemy się do postawy naszego Pana, Jezusa Chrystusa: Jest napisane [Łk 24,46]. Napisane jest również [Mt 4,7].  Czyż nie jest napisane [Mk 11,17]. Cóż więc znaczy to, co napisane [Łk 20,17]. Także gdy ktoś chce nas pociągnąć za język i poznać nasze poglądy odpowiadamy: A co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? [Łk 10,26]. Unikamy powoływania się na ludzkie autorytety i szukania u nich odpowiedzi. Raczej chcemy być podobni do Żydów z Berei. Przyjęli oni Słowo z całą gotowością i codziennie badali Pisma, czy tak się rzeczy mają [Dz 17,11].

Oczywiście, należy przy tym pamiętać, że wszelkie proroctwo Pisma nie podlega dowolnemu wykładowi. Albowiem proroctwo nie przychodziło nigdy z woli ludzkiej, lecz wypowiadali je ludzie Boży, natchnieni Duchem Świętym [2Pt 1,20-21]. Dlatego czytając i rozważając Słowo Boże należy czynić to w stanie pojednania z Bogiem i modlitwą o światło Ducha Świętego.

Żyjemy w czasach, gdy chrześcijanie uganiają się za błyskotliwymi przywódcami i jeżdżą od konferencji do konferencji, aby słuchać popularnych mówców. Drogowskazem na ich drodze wiary stają się wskazówki ludzi, którzy osiągnęli jakiś sukces, stanowią awangardę albo obwieszczają nadejście wielkiego przebudzenia. Czy na pewno chcesz należeć do społeczności ludzi, którzy nie dają się w to wciągać?

Jestem przekonany, że podczas, gdy tak wielu ludzi codziennie sili się na oryginalność produkując masę własnych myśli i poglądów, co wprowadza w szeregi ewangelicznego chrześcijaństwa coraz większe zamieszanie, trzeba nam na nowo rozmiłować się w Biblii! Prostolinijne trzymanie się Słowa Bożego jest gwarancją należytego porządku w zborze. 

Abyśmy nowe życie prowadzili

Od wielu lat książka ta była w planach wydawniczych Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE. Gdy ją dziesięć lat temu przygotowałem do druku, wydawało się, że to już kwestia tylko paru miesięcy. W tym czasie wszakże całą energię skupiłem na zdobywaniu i doprowadzaniu do użytku zrujnowanego założenia dworsko-parkowego Olszynka, które się stało siedzibą naszego zboru. Nikt jakoś przez te minione lata nie pociągnął dalej sprawy wydawnictwa, tak więc ostatecznie naszą pracę udostępniam w wersji elektronicznej. Oto kilka wstępnych informacji edytorskich.

Abyśmy nowe życie prowadzili  - to wykład Listu do Rzymian, odczytanego w przekładzie Biblii Warszawskiej. Dokładniej mówiąc, jest to zapis serii wykładów wygłoszonych swego czasu w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE w Gdańsku, a spisanych z taśmy magnetofonowej przez Magdę i Wiolettę Piech, z korektą Anny Tuttas. Dzięki temu, czytając będziemy się czuli trochę tak, jakbyśmy z otwartą Biblią siedzieli w kaplicy i słuchali.

Książkę tę polecam wszystkim  miłośnikom Biblii, a zwłaszcza najbliższym memu sercu, wiernym uczestnikom cotygodniowych wykładów Pisma  Świętego w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE w Gdańsku.

W czasach wielkiej ekspansji twórczości audio i wideo mocno wypierającej słowo pisane, podjąłem decyzję, że nie będę już czekał na papierowe wydanie naszego dzieła i udostępnię je na moim blogu. Na okoliczność rozpoczynającego się nowego roku szkolnego proponuję więc dwadzieścia dwa wykłady, podczas których rozważymy cały List do Rzymian. Bogu niech będą dzięki, że nad oceanem słów wypowiadanych przez tysiące mówców wciąż niezmiennie świeci nam światło Pisma Świętego. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany [2Tm 3,16-17]. 

 Jutro - z Bożą pomocą - wykład pierwszy.

27 sierpnia, 2022

Co to znaczy pić krew Syna Człowieczego?

Nie od dzisiaj sporą trudność niektórym chrześcijanom sprawiają słowa naszego Pana, Jezusa Chrystusa, który swego czasu wezwał do spożywania Jego ciała i picia Jego krwi.

Wtedy sprzeczali się Żydzi między sobą, mówiąc: Jakże Ten może dać nam swoje ciało do jedzenia? Na to rzekł im Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Albowiem ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, we mnie mieszka, a Ja w nim. Jak mię posłał Ojciec, który żyje, a Ja przez Ojca żyję, tak i ten, kto mnie spożywa, żyć będzie przeze mnie [Jn 6,52-57].

Nic dziwnego, że słowa Jezusa zbulwersowały Żydów, bowiem dobrze znali oni przykazanie Prawa Bożego, zakazujące spożywania krwi. Wystrzegaj się tylko, aby nie spożywać krwi, gdyż krew to dusza, a nie będziesz spożywał duszy wraz z mięsem. Nie będziesz jej spożywał, wylejesz ją na ziemię jak wodę. Nie będziesz jej spożywał, aby dobrze się powodziło tobie i twoim synom po tobie, gdy będziesz czynił to, co prawe w oczach Pana [5Mo 12,23-25]. Skoro Słowo Boże przestrzega przed spożywaniem krwi zwierząt, to tym bardziej dotyczy to również krwi ludzkiej.

Z pewnością Jezusowi nie mogło chodzić o picie Jego krwi w sensie dosłownym, ponieważ obowiązujący Izraelitów zakaz spożywania krwi, jako jedno z czterech przykazań Starego Przymierza, został wyraźnie przeniesiony także na wszystkich chrześcijan. Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, by nie nakładać na was żadnego innego ciężaru oprócz następujących rzeczy niezbędnych: Wstrzymywać się od mięsa ofiarowanego bałwanom, od krwi, od tego, co zadławione, i od nierządu; jeśli się tych rzeczy wystrzegać będziecie, dobrze uczynicie. Bywajcie zdrowi [Dz 15,28-29].

Co więc Jezus miał na myśli wzywając uczniów do picia Jego krwi? W zrozumieniu słów naszego Pana bardzo pomocna okazuje się pewna historia z życia króla Dawida. Dawid miał pragnienie, rzekł więc: Kto da mi się napić wody ze studni betlejemskiej, która jest przy bramie? Wtedy to ci trzej rycerze przebili się przez obóz filistyński, naczerpali wody ze studni betlejemskiej, która jest przy bramie, i przynieśli ją Dawidowi. Lecz Dawid nie chciał jej pić, ale wylał ją jako ofiarę laną dla Pana, mówiąc: Niech mnie Pan zachowa, abym to miał uczynić. Czyż miałbym pić krew mężów, którzy poszli z narażeniem własnego życia? I nie chciał jej pić. Tego dokonali ci trzej rycerze [2Sm 23,15-17].

Krwią owych rycerzy był ich wielki czyn zdobycia wody dla Dawida. Poświęcili się dla niego, zaryzykowali swoje życie do tego stopnia, że zdobytą wodę Dawid nazwał ich "krwią"  i tak ją też potraktował. Taką "krew" mógłby wprawdzie wypić nie łamiąc Prawa Bożego, lecz wylał ją na ziemię w geście ofiarniczym dla Boga.

W wezwaniu do picia krwi Jezusa Chrystusa chodzi o korzystanie z Jego wielkiego czynu zbawczego. Pan Jezus poświęcił się, złożył swe życie w ofierze, aby nas usprawiedliwić i pojednać z Bogiem. Tylko dzięki Niemu otrzymujemy dar życia wiecznego. Nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni [Dz 4,12]. 

Tuż przed swoją śmiercią Chrystus Pan ustanowił Wieczerzę Pańską, aby Jego uczniowie powtarzali ten akt aż do Jego powtórnego przyjścia i nigdy nie zapomnieli o konieczności spożywania ciała Chrystusowego i picia Jego krwi w znaczeniu wyjaśnionym powyżej. A gdy oni jedli, wziął Jezus chleb i pobłogosławił, łamał i dawał uczniom, i rzekł: Bierzcie, jedzcie, to jest ciało moje. Potem wziął kielich i podziękował, dał im, mówiąc: Pijcie z niego wszyscy; albowiem to jest krew moja nowego przymierza, która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów [Mt 26,26-28].

Co to znaczy pić krew Syna Człowieczego? Kto jest w stanie to pojąć, niech pojmuje.

26 sierpnia, 2022

Porządek w zborze: Użyteczność

Stwarzając rozmaite żywe organizmy, Bóg zaplanował, że każda ich poszczególna cząstka będzie użyteczna dla pozostałych. Niestety z powodu grzechu doszło do zaburzenia tego pięknego porządku, bo ziemia była skażona w oczach Boga i pełna nieprawości. I spojrzał Bóg na ziemię, a oto była skażona, gdyż wszelkie ciało skaziło drogę swoją na ziemi [1Mo 6,11-12]. Od chwili upadku człowieka na ziemi pojawił się problem braku użyteczności, a nawet szkodliwości. Dzięki ofierze Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, złożonej za grzech świata, Bóg powołał do życia Kościół i w obrębie jego lokalnych społeczności przywraca wzajemną użyteczność.

Być użytecznym dla zboru - to wręcz naturalna potrzeba odrodzonego serca włączonego w żywy organizm rodziny duchowej. Jak w zdrowym ciele nie potrzeba zachęcać serca, nerek, wątroby, płuc ani żadnego innego narządu, aby zechciały działać, tak też każdy prawdziwy członek Kościoła - Ciała Chrystusowego - bez proszenia od razu podejmuje aktywność pożyteczną dla zboru. 

Działanie niektórych członków zboru na rzecz ogółu i na chwałę Bożą czasem może być mało widoczna dla innych. Lecz podobnie jak np. trzustka nie uzależnia wypełniania swojej roli od bycia widoczną, tak i oni w cichości pracują na rzecz Królestwa Bożego nie bacząc na to, że ich pożytecznej aktywności być może nikt ze zboru na ziemi nie doceni. Najważniejsze, że swoją postawą sprawiają przyjemność Bogu i mają rzeczywisty udział w funkcjonowaniu lokalnej cząstki Kościoła. Oto jak ten obraz wzajemnej użyteczności namalowała ręka apostolska:

Tymczasem Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał. A jeśliby wszystkie były jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? A tak członków jest wiele, ale ciało jedno. Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie potrzebuję ciebie; albo głowa nogom: Nie potrzebuję was. Wprost przeciwnie: Te członki ciała, które zdają się być słabszymi, są potrzebniejsze, a te, które w ciele uważamy za mniej zacne, otaczamy większym szacunkiem, a dla wstydliwych członków naszych dbamy o większą przyzwoitość, podczas gdy przyzwoite członki nasze tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował ciało, iż dał pośledniejszemu większą zacność, aby nie było w ciele rozdwojenia, lecz aby członki miały nawzajem o sobie jednakie staranie [1Ko 12,18-25].

Tę część objaśnień o funkcjonowaniu Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE zacznijmy od podkreślenia wartości zwykłego okazywania sobie nawzajem zainteresowania. Już przez samą obecność, uśmiech i jakiś gest powitania stajemy się pożyteczni dla innych, zwłaszcza, gdy akurat mają oni gorszy dzień. Serdeczny uścisk dłoni, kilka miłych słów pod adresem osób napotkanych na podwórzu albo w holu wejściowym, to najprostszy sposób włączenia się w budowanie wspólnoty. Ażeby mieć w tym udział, trzeba wszakże przyjść przynajmniej na kwadrans przed rozpoczęciem spotkania. Notoryczne spóźnianie się pozbawia nas takiej możliwości. Oczywiście, można coś w tym zakresie naprawić po zakończeniu nabożeństwa, ale nieobecność w chwili rozpoczynania zgromadzenia jest błędem. Pozbawia nas możliwości usłyszenia tego, co na początku danego dnia Duch mówi do zboru, a także, spóźniając się, dajemy zły przykład dla innych.

Dużą możliwość bycia użytecznym dla zboru, dają nam rozmaite zgromadzenia i spotkania. Nasza aktywność w czasie wspólnego uwielbiania Boga w pieśniach i modlitwach, podzielenie się z braćmi i siostrami swoim przeżyciem lub jakimś odkryciem duchowym z mijającego tygodnia, głośna modlitwa, kazanie Słowa Bożego, zaśpiewanie budującej pieśni, słowo wiedzy czy mądrości, pozdrowienie, obsługa techniczna nabożeństwa, przyniesienia ciasta do kawy po nabożeństwie  itd. - w ten sposób jesteśmy użyteczni dla zboru w ciągu tych kilku wyjątkowych godzin w tygodniu. Czy to wystarczy?

Użyteczni dla Królestwa Bożego jesteśmy także w ciągu całego tygodnia. Na przykład, mówiąc napotykanym ludziom o Jezusie. Składając swoim praktycznym życiem świadectwo wiary w miejscu zamieszkania i pracy. Organizując i biorąc udział w spotkaniach grup domowych. Odwiedzając chorych. Pomagając braciom i siostrom w przezwyciężaniu ich problemów. Wychowując dzieci dla Pana. Tworząc; pisząc, komponując, nagrywając duchowe treści i zamieszczając je w Internecie. Zapraszając ludzi na nabożeństwa. Obmyślając nowe sposoby ewangelizowania swojego otoczenia. Niosąc w imieniu Jezusa pomoc ludziom w potrzebie itd. 

Kto chce być użyteczny dla Boga, ten myśli o wszystkich potrzebach zboru Pańskiego. Obchodzi go także sprawa utrzymania porządku w domu modlitwy i wokoło niego. Hektar terenu, dwa używane budynki i trzeci w ruinie, to spore wyzwanie dla zboru, który chce mieć dobre imię w swoim otoczeniu. Nasze podwórze świadczy o nas. Dbamy o nie zawsze odnosząc użyte narzędzia lub meble na miejsce, skąd je wzięliśmy. Poruszając się po naszej posesji, nie tylko nie wyrzucamy śmieci, gdzie popadnie, ale je zbieramy, jeżeli ktoś przed nami zachował się niekulturalnie. Nie tylko sami nie niszczymy niczego, ale zachowujemy wrażliwość i reagujemy widząc, jak ktoś niszczy to, co jest naszym wspólnym dobrem. Wspaniałym wyrazem użyteczności w tej sferze jest praca fizyczna na rzecz zboru. Tutaj zawsze jest coś do zrobienia. Uporządkowanie jakiegoś pomieszczenia czy fragmentu terenu. Umycie okien. Posprzątanie podwórza. Pielęgnacja roślin. Zgrabienie liści. Drobne naprawy. Prace remontowe. Dziesiątki rozmaitych robót czeka na chętnych, którzy mają już we krwi pragnienie bycia użytecznym.

Użyteczność dla Pana i w służbie duchowej prowadzonej przez zbór wyrażamy także poprzez doposażanie sprzętowe zboru i dbałość o regularne wspieranie go finansowo. Uczestnicząc w życiu zboru dostrzegamy, co praktycznie byłoby pomocne w działalności naszej wspólnoty. Może potrzebny jest jakiś instrument muzyczny, jakiś element wyposażenia, naczynia lub sprzęt do kuchni, coś do zabawy dla dzieci albo narzędzie do utrzymania zieleni? Oczywiście, dostrzegając taką potrzebę, zanim zdecydujemy się ją zaspokoić, lepiej skonsultować nasz pomysł z kierownictwem zboru, bo może sprawa jest już w realizacji. Unikać też trzeba przywożenia do zboru rzeczy używanych. Zdarza się, że ktoś w domu wymienia coś na nowe i wpada na pomysł, by stare - nie daj Boże - już zdezelowane, oddać, by służyło w zborze. Nie jest to najlepszy sposób na bycie użytecznym. 

Kto chce być użyteczny dla zboru, ten też systematycznie dokonuje jakiejś wpłaty, aby zbór był należycie zaopatrzony finansowo. Wielu z nas oddaje do zboru dziesięcinę, tzn. jedną dziesiątą część swoich przychodów. Jest to umocowany w Biblii, sprawiedliwy sposób należytego zaopatrzenia domu Bożego [Ml 3,10]. Inni z kolei wpłacają darowizny lub ofiary w ustalonej przez siebie wysokości. Podkreślam jednak znaczenie regularności finansowego wspierania zboru - bo każdego miesiąca trzeba płacić rachunki, robić zakupy, naprawiać i remontować dla naszego wspólnego dobra. 

Myśląc o użyteczności dla Boga i Jego Kościoła, mamy też na uwadze współzależność sfery duchowej i materialnej. Są w zborze osoby, które cały swój czas oddały do dyspozycji zboru. Mogłyby robić karierę zawodową i zarabiać na swoje utrzymanie w typowy sposób, lecz - po rozpoznaniu ich powołania przez starszych zboru - przyjęły na siebie obowiązek pełnoetatowej pracy dla Pana. Takim osobom podstawowe środki do życia zapewnia zbór. Kto kiedy pełni służbę żołnierską własnym kosztem? Kto zakłada winnicę, a owocu jej nie spożywa? Albo kto pasie trzodę, a mleka od trzody nie spożywa? Czy to tylko ludzkie mówienie? Czy i zakon tego nie mówi? Albowiem w zakonie Mojżeszowym napisano: Młócącemu wołowi nie zawiązuj pyska. Czy Bóg to mówi ze względu na woły? Czy nie mówi tego raczej ze względu na nas? Tak jest, ze względu na nas jest napisane, że oracz winien orać w nadziei, a młocarz młócić w nadziei, że będzie uczestniczył w plonach. Jeżeli my dla was dobra duchowe posialiśmy, to cóż wielkiego, jeżeli wasze ziemskie dobra żąć będziemy? [1Ko 9,7-11].

Czy wszyscy jednakowo jesteśmy użyteczni w działalności zboru na rzecz Królestwa Bożego? Kilka dni temu pewien brat dzielił się ze mną swoją obserwacją funkcjonowania pszczelego ula. W jednym ulu żyją nie tylko pracowite pszczoły ale i trutnie. Pszczoły są użyteczne, gotowe zarobić się na śmierć. Trutnie przez całe miesiące nic nie robią, a tylko konsumują owoce wysiłku pszczół. Gdy wreszcie coś zrobią, coś jedynego, na co ich stać, to giną z wysiłku😉. Wolę być pszczołą robotnicą. Chcę codziennie się trudzić i być użyteczny dla Pana i Jego zboru. Takie postawy obserwuję też w wielu naszych braciach i siostrach. A ty? Czy na pewno chcesz należeć do zboru, którego marką jest użyteczność?

A tak, bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu [1Ko 15,58].

24 sierpnia, 2022

Porządek w zborze: Dyscyplina

Gdybyśmy z chwilą nowego narodzenia stawali się chodzącymi ideałami, ten odcinek moich objaśnień o Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE byłby niepotrzebny. A jednak jest potrzebny, dopuszczamy się bowiem wszyscy wielu uchybień [Jk 3,2]. Ponieważ więc zdarza się nam zgrzeszyć, czasem obok osobistej pokuty, w celu naprawienia powstałego zła, potrzebna jest też pomoc zboru. Bracia, jeśli człowiek zostanie przyłapany na jakimś upadku, wy, którzy macie Ducha, poprawiajcie takiego w duchu łagodności, bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony [Ga 6,1]. Mowa tu o potrzebie okazania grzesznikowi daleko idącej empatii ale także o konieczności podjęcia działań, które poprowadzą go do trwałej poprawy.

Chrystus Pan zalecił nam napominanie i dyscyplinowanie bliźnich w określonym trybie.  A jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go sam na sam; jeśliby cię usłuchał, pozyskałeś brata swego. Jeśliby zaś nie usłuchał, weź z sobą jeszcze jednego lub dwóch, aby na oświadczeniu dwu lub trzech świadków była oparta każda sprawa. A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi; a jeśliby zboru nie usłuchał, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik [Mt 18,15-17].

Są grzechy znane tylko Bogu i nam. Nie ma potrzeby opowiadać o nich ludziom. Trzeba je wyznać Jezusowi Chrystusowi i się z nich opamiętać. Nie muszą o nich wiedzieć starsi zboru ani nawet własna żona. Jeśli np. ktoś źle życzył swojemu bliźniemu, albo w myślach pożądał jego żony, to w ramach pokuty nie powinien mówić mu o tym. Po co miałby obciążać jego serce swoimi grzesznymi myślami? Niech wyzna swój grzech przed Bogiem i nie grzeszy więcej. W takich przypadkach chwałą Boga jest sprawę taić [Prz 25,2]. Są wszakże grzechy jawne, społecznie naganne, wprowadzające do wspólnoty Kościoła czynnik zgorszenia. W takiej sytuacji starsi zboru nie mogą nabierać wody w usta i nad takimi upadkami przechodzić do porządku. Tych, którzy grzeszą, strofuj wobec wszystkich, aby też inni się bali [1Tm 5,20]. Innymi słowy, grzechy jawne muszą spotkać się z wyraźną reakcją zboru.

Weźmy na przykład apostolską instrukcję dotyczącą postępowania wobec próżniaków. Nakazujemy wam, bracia, w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który żyje nieporządnie, a nie według nauki, którą otrzymaliście od nas. Sami bowiem wiecie, jak nas należy naśladować, ponieważ nie żyliśmy między wami nieporządnie ani też u nikogo nie jedliśmy darmo chleba, ale w trudzie i znoju we dnie i w nocy pracowaliśmy, żeby dla nikogo z was nie być ciężarem; nie dlatego, jakobyśmy po temu prawa nie mieli, ale dlatego, że wam siebie samych daliśmy za przykład do naśladowania. Bo gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam: Kto nie chce pracować, niechaj też nie je. Albowiem dochodzą nas słuchy, że niektórzy pomiędzy wami postępują nieporządnie: nic nie robią, a zajmują się tylko niepotrzebnymi rzeczami. Tym też nakazujemy i napominamy ich przez Pana Jezusa Chrystusa, aby w cichości pracowali i własny chleb jedli. A wy, bracia, nie ustawajcie czynić dobrze. A jeśli ktoś jest nieposłuszny słowu naszemu, w tym liście wypowiedzianemu, baczcie na niego i nie przestawajcie z nim, aby się zawstydził; nie uważajcie go jednak za nieprzyjaciela, lecz napominajcie jako brata [2Ts 3,6-15].

Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że dyscyplinę należy traktować jako przywilej chrześcijanina. Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje. Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez karania, które jest udziałem wszystkich, tedy jesteście dziećmi nieprawymi, a nie synami. Ponadto, szanowaliśmy naszych ojców według ciała, chociaż nas karali; czy nie daleko więcej winniśmy poddać się Ojcu duchów, aby żyć? Tamci bowiem karcili nas według swego uznania na krótki czas, ten zaś czyni to dla naszego dobra, abyśmy mogli uczestniczyć w jego świętości. Żadne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni. Dlatego opadłe ręce i omdlałe kolana znowu wyprostujcie, i prostujcie ścieżki dla nóg swoich, aby to, co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrowione zostało [Hbr 12,5-13].

Gdy więc ktoś z grona członkowskiego Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE popełni grzech nieposłuszeństwa Słowu Bożemu poprzez jawne złamanie chrześcijańskich norm moralnych lub etycznych, wówczas starsi zboru taką osobę poddają określonej dyscyplinie duchowej. Oczywiste, że każdy przypadek jest inny i należy go rozpatrywać indywidualnie. Jednak Biblia wzywa zbór do reakcji. W zborze korynckim wystąpił problem rażącej tolerancji dla grzechu. Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami i to takim wszeteczeństwie, jakiego nie ma nawet między poganami, mianowicie, że ktoś żyje z żoną ojca swego. A wyście wzbili się w pychę, zamiast się raczej zasmucić i wykluczyć spośród siebie tego, kto takiego uczynku się dopuścił [1Ko 5,1-2]. Co powstrzymało Koryntian przed zastosowaniem dyscypliny? Możliwe, że próbowali w ten sposób zatuszować plamę na wizerunku swojej społeczności. A może sprawa dotyczyła człowieka bardzo wpływowego i bali się konsekwencji wykluczenia go ze zboru. Cokolwiek to było, dostali reprymendę, bo grzech zawsze jest wielkim złem i powinien spotkać się z reakcją zboru. Dla jednych, którzy mają wątpliwości, miejcie litość, wyrywając ich z ognia, ratujcie ich; dla drugich miejcie litość połączoną z obawą, mając odrazę nawet do szaty skalanej przez ciało [Jd 1,22-23].

W praktykowaniu dyscypliny zborowej ważne jest określenie czasu jej obowiązywania. Chodzi o to, aby dyscyplinowana osoba, poza pewnością odpuszczenia jej grzechu i pojednania z Bogiem, od razu też zobaczyła światełko nadziei na powrót do normalnych relacji z braćmi i siostrami. Wyznaczenie nawet dłuższego czasu trwania dyscypliny dla osoby nią objętej, jest lepsze niż ograniczenia choćby najkrótsze, ale przy braku informacji, jak długo będą one obowiązywać. Bóg zazwyczaj mówił ludziom, jak długo będzie ich dyscyplinował.

Niewiara Zachariasza kosztowała go wykluczenie ze służby kapłańskiej do czasu narodzin Jana Chrzciciela [zob. Łk 1,20]. Dla Izraela Bóg wyznaczył deportację i siedemdziesiąt lat życia na wygnaniu. Wybaczył Miriam jej bunt przeciwko Mojżeszowi, ale siedem dni musiała spędzić poza obozem. A zaledwie ustąpił obłok znad namiotu, oto Miriam okryła się trądem jak śniegiem, i gdy Aaron zwrócił się ku Miriam, oto była ona trędowata. I rzekł Aaron do Mojżesza: Ach, panie mój, nie poczytaj nam za grzech tego, cośmy w głupocie swojej popełnili i ściągnęli na siebie winę. Niechaj ona nie będzie jak płód poroniony, który od razu przy swoim wyjściu z łona matki swojej ma na pół zżarte ciało. Mojżesz wołał do Pana, mówiąc: O Boże, proszę, uzdrów ją! I rzekł Pan do Mojżesza: Gdyby jej ojciec plunął jej w twarz, czyż nie musiałaby się wstydzić przez siedem dni? Niech będzie przez siedem dni wyłączona z obozu, a potem niech wróci. I była Miriam wyłączona z obozu przez siedem dni, a lud nie ruszył w pochód, aż powróciła Miriam [4Mo 12,10-15]. Łatwo się domyślić, że dni wykluczenia Miriam z obozu były dla niej bardzo niekomfortowe. Jednakże czas jest ważnym elementem składowym skutecznego dyscyplinowania. 

Nikogo od razu nie wyłączamy ze zboru, choćby nie wiem jakiego grzechu się dopuścił. Gdy zauważamy brak skruchy, wzywamy do zmiany myślenia i wyznaczamy czas na opamiętanie. W przypadkach jawnego grzechu o silnym wydźwięku społecznym, zawieszamy daną osobę w prawach członkowskich na określony czas i - otaczając ją troską duszpasterską - oczekujemy widocznych objawów nawrócenia. Jeżeli taka osoba była zaangażowana w publiczną służbę, na czas trwania dyscypliny zawieszeniu ulega także jej występowanie przed zborem. Długość trzymania danej osoby w trybie dyscyplinarnym może być różna, a wyznaczanie terminu zakończenia tego okresu zazwyczaj jest powiązane z jakimś wydarzeniem porządkującym jej życie po upadku.

Jednym ze środków dyscypliny duchowej w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE jest zalecenie czasowego powstrzymania się od udziału w Wieczerzy Pańskiej. Dlaczego? Ponieważ czynna obecność przy Stole Pańskim jest świadectwem godnego traktowania śmierci Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, jako doskonałej ofiary za nasze grzechy. Świadomy grzech chrześcijanina zakłóca tę atmosferę podziwu i wdzięczności dla Pana, w której przebiega Wieczerza Pańska. Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie. Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije [1Ko 11,26-28].

Przypomnijmy, że Wieczerza Pańska nie działa tak, jak rzekomo działa sakrament w rozumieniu rzymskokatolickim. Społeczność Stołu Pańskiego nie wzmacnia nikogo przez sam fakt uczestniczenia w tym akcie. Udział w chlebie i winie jest podniosłą uroczystością wspomnieniową, poprzez którą członkowie Kościoła wyrażają święty respekt dla zbawczego czynu Jezusa Chrystusa. Jedząc i pijąc u Stołu Pańskiego na pamiątkę Zbawiciela i Pana, świadczą o swojej jedności z Nim i trwaniu w uświęceniu. Obecność w tym akcie osoby, która jeszcze wczoraj świadomie splamiła ten obraz i od razu chciałaby znowu zasiadać przy Stole Pańskim, jest dla niej duchowo niebezpieczne. Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije. Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło [1Ko 11,29-30]. 

Sprawa ta ma także aspekt społeczny. Widok grzesznika, który jeszcze swoim życiem nie zdążył potwierdzić szczerości swego opamiętania, a już biorącego udział w Wieczerzy Pańskiej, może też bulwersować osoby postronne i wywołać w nich wzgardę dla zboru Pańskiego. Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego? [1Ko 10,16]. Wobec tego trzeba zadbać o czytelne świadectwo oddzielenia. Nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów; nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu demonów [1Ko 10,21]. Gdy wszakże ludzie zobaczą osobę poddaną dyscyplinie, wyciszoną w zgromadzeniu i powstrzymującą się od udziału w Wieczerzy Pańskiej, wówczas nabiorą respektu dla Boga i szacunku dla całej wspólnoty ludu Bożego.

Synonimem dobrych relacji było i wciąż jest wspólne zasiadanie przy stole. Sam Chrystus Pan obiecuje nam społeczność stołu. Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną [Obj 3,20]. Ileż radości jest w zborze, gdy po okresie dyscypliny, brat lub siostra powraca do pełnej społeczności i znowu może jeść i pić przy stole Pańskim. 

Gdy wszakże zastosowana z miłością dyscyplina duchowa nie przyniosła spodziewanego skutku, należy w ogóle zaniechać wspólnego zasiadania do stołu z grzesznikiem, który nie chce się opamiętać.  Napisałem wam w liście, abyście nie przestawali z wszetecznikami; ale nie miałem na myśli wszeteczników tego świata albo chciwców czy grabieżców, czy bałwochwalców, bo inaczej musielibyście wyjść z tego świata. Lecz teraz napisałem wam, abyście nie przestawali z tym, który się mieni bratem, a jest wszetecznikiem lub chciwcem, lub bałwochwalcą, lub oszczercą, lub pijakiem, lub grabieżcą, żebyście z takim nawet nie jadali. Bo czy to moja rzecz sądzić tych, którzy są poza zborem? Czy to nie wasza rzecz sądzić raczej tych, którzy są w zborze? Tych tedy, którzy są poza nami, Bóg sądzić będzie. Usuńcie tego, który jest zły, spośród siebie [1Ko 5,9-13]. 

Na koniec jeszcze raz chcę podkreślić znaczenie empatii i okazania serca komuś, kto znalazł się w stanie duchowego upadku. Nie wolno nam nikogo dyscyplinować w nieskończoność i stronić od niego z powodu jego dawnych grzechów. Dostał za swoje. Poznał ciężar ludzkich spojrzeń, Z pewnością usłyszał niejedną uwagę. Takiemu wystarczy ta kara, jaka została nałożona przez większość, tak, że przeciwnie, wy raczej powinniście przebaczyć mu i dodać otuchy, aby go przypadkiem nadmiar smutku nie pochłonął. Dlatego proszę was, abyście postanowili okazać mu miłość [2Ko 2,6-8].

23 sierpnia, 2022

Porządek w zborze: Podział funkcji i zadań

Zbór chrześcijański funkcjonuje podobnie jak normalna rodzina. Głową rodziny jest mąż i ojciec, który kocha swoją żonę i dzieci troszcząc się o potrzeby wszystkich członków rodziny. Kobieta, jako żona i matka, wypełnia swoje zadania pod autorytetem męża, szczęśliwa, że podporządkowując się mu, nie dźwiga odpowiedzialności za losy rodziny. Kochane dzieci są posłuszne rodzicom. Rodzice umiejętnie je wychowują w bojaźni Bożej, miłując je i dyscyplinując. Dziadek i babcia, jeśli jeszcze żyją, otoczone należnym im szacunkiem, błogosławią swoich potomków, modlą się o nich i w razie potrzeby służą radą. Każdy ma swoją pozycję i odpowiedzialność. Każdy wypełnia swoją rolę i wynikające z tej roli określone zadania. 

Wiem, że w dzisiejszych czasach taki obraz rodziny wydaje się być rażącym anachronizmem. Nawet wiele chrześcijanek z politowaniem uśmiechnie się nad moim tekstem. Wszechobecny duch burzenia porządku Bożego i w kręgach ewangelicznych zrobił swoje. Jednak jeśli nawet już mało która rodzina działa tak, jak to wyżej przedstawiłem, to jednak zbór Pański niezmiennie powinien kierować się nauką apostolską, gdyż Słowo Pana trwa na wieki. A jest to Słowo, które wam zostało zwiastowane [1Pt 1,25]. Dlatego zbór Pański stosuje się do nauki Chrystusowej, jakkolwiek przestarzała wydaje się ona dla nowoczesnych chrześcijan.

Chociaż ludzie wszelkimi sposobami próbują zatrzeć określone przez Boga różnice wynikające z odmienności płci, wieku, uzdolnień i pozycji poszczególnych osób, to jednak wciąż funkcjonujemy w społeczeństwie jako mężczyźni i kobiety, jako dzieci i dorośli, jako utalentowani i przeciętni oraz jako przywódcy i podwładni. Wciąż na przydrożnych parkingach mamy oddzielne toalety dla mężczyzn i kobiet, zakaz sprzedaży niektórych artykułów dla osób poniżej osiemnastu lat, uczelnie wyższe wciąż tylko najzdolniejszym wręczają indeksy i umożliwiają dalszą edukację, a władzę nad całym narodem sprawuje wąskie grono polityków. Można się przebierać, buntować, zmieniać obyczaje, skandować rozmaite hasła i wszczynać rewolty, a i tak do końca świata pozostaniemy mężczyznami i kobietami, dziećmi i dorosłymi, przywódcami i podwładnymi.

W Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE zgadzamy się z biblijnym podziałem funkcji i zadań. W Ciele Chrystusowym każdy wierzący pełni swoją rolę, podobnie jak poszczególne narządy w ludzkim organizmie. Jeśliby całe ciało było okiem, gdzież byłby słuch? A jeśliby całe ciało było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Tymczasem Bóg umieścił członki w ciele, każdy z nich tak, jak chciał [1Ko 12,17-18] i każdy wywiązuje się z przypisanego mu przez Stwórcę zadania. Chwilowo jedna część ciała w ograniczony sposób może przejąć rolę drugiej, ale normalizacja zdrowia oznacza powrót poszczególnych narządów do ich oryginalnych funkcji. 

Po pierwsze więc w naszym zborze dostrzegamy różnice pomiędzy powołaniem mężczyzn i kobiet. Do funkcji przywódczych Bóg wyznaczył mężczyzn, a kobietom dal zadanie wspierania mężczyzn i służenia pod ich autorytetem. Z Biblii wiemy, że do służby kapłańskiej w Przybytku Bóg powoływał wyłącznie mężczyzn. Owszem, już wtedy kapłanki można było zobaczyć, ale tylko w pogańskich świątyniach. Wiemy też, że do roli swoich apostołów Jezus wybrał samych mężczyzn. Nie inaczej widzieli starszych zboru apostołowie, skoro opisując ich kwalifikacje, zawsze pisali o mężczyznach, a nie o kobietach. Całkowicie podporządkowujemy się nauce apostolskiej, która wyjaśnia dlaczego kobiety nie powinny stawać na czele zboru ani nauczać. Znamy wszystkie argumenty zwolenników przywództwa kobiet i żadne, ani racjonalne, ani te wydumane, nie przekonują nas do zmiany stanowiska.

Biblia mówi, że jedną z konsekwencji odejścia od wiernego trzymania się Słowa Bożego jest to, że zborem kierują niedoświadczone i niedojrzałe młokosy, emocjonalnie chwiejne kobiety i rozmaici zwodziciele duchowi. Ach, mój lud! Młokos go ciemięży i kobiety nim rządzą. Ludu mój! Przywódcy twoi cię zwodzą, i burzą drogę, którą kroczysz [Iz 3,12 BT) - wołał prorok Izajasz. Pragniemy się tego ustrzec i dlatego w zgodzie z Biblią starszymi naszego zboru są napełnieni Duchem Świętym mężczyźni. Siostry zaś pomagają braciom, pełniąc przypisane im liczne zadania na szerokim polu pracy Pańskiej.

Czasem słyszę, jak tu i owdzie mówi się, że młodzież jest przyszłością Kościoła. Rozumiem intencję tego hasła, jednak faktycznie to nie młodzież, a Chrystus jest naszą przyszłością! Doceniając pomysłowość oraz energię młodych ludzi i zapraszając ich do współpracy - po drugie - dbamy o to, aby w gronie przywódców zboru nie zabrakło braci doświadczonych i starszych wiekiem. Chyba w każdej rodzinie dzieci chciałyby rządzić rodzicami. Mądrzy rodzice do tego jednak nie dopuszczają. Oczekują od dzieci posłuszeństwa, a  gdy go brakuje, podejmują działania zaradcze, aby przywrócić w rodzinie Boży porządek. Kochamy dzieci w naszym zborze. Poświęcamy im czas i uwagę, ale nie ubóstwiamy dzieci, bo w rodzinie, gdzie tak się dzieje, dziecięce zachcianki powoli wypierają z życia wolę Bożą. 

Po trzecie, w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE chcemy dbać o to, aby poszczególne osoby służyły zborowi zgodnie z Bożym powołaniem. Usługujcie drugim tym darem łaski, jaki każdy otrzymał, jako dobrzy szafarze rozlicznej łaski Bożej. Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa [1Pt 4,10]. Na tej podstawie nie chcemy, aby do służby pośród nas stawał ktoś tylko dlatego, że jest utalentowany, albo że bardzo chce. Stoimy na stanowisku, że podstawową kwalifikacją osób posługujących w naszym zborze ma być trwanie w nauce apostolskiej, we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach [Dz 2,42] oraz świadectwo uświęconego życia i napełnienie Duchem Świętym. Co nam po kimś, kto pięknie gra, śpiewa czy przemawia, jeżeli jego usługiwanie wynika z jego własnych chęci, a nie z powołania Bożego? 

Oto klasyczny fragment Pisma Świętego traktujący o podziale funkcji i zadań, zapewniającym Boży porządek w Kościele: I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu, lecz abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa, z którego całe ciało spojone i związane przez wszystkie wzajemnie się zasilające stawy, według zgodnego z przeznaczeniem działania każdego poszczególnego członka, rośnie i buduje siebie samo w miłości [Ef 4,11-16].

W otaczającym nas świecie wiele spraw stawia się na głowie. Już w czasach Salomona można było zaobserwować, że nie najszybsi rozstrzygają wyścig i nie najdzielniejsi wojnę. Nie do mądrych należy dostatek, nie do roztropnych bogactwo, a uznanie nie zawsze spotyka uczonych. To czas i przypadek decydują o wszystkim [Kzn 9,11]. Można było wiedzieć, jak bezbożnych chowano z czcią, natomiast musieli odejść z miejsca świętego ci, którzy postępują uczciwie i byli zapomniani w mieście [Kzn 8,11]. W zborze Pańskim nie może być miejsca na taką niesprawiedliwość. Rządzą w nim prawa i zasady Królestwa Bożego, objawione w Piśmie Świętym, albowiem Bóg nie jest Bogiem nieporządku, ale pokoju. Jak we wszystkich zborach świętych [1Ko 14,33].

Módlmy się - proszę - o nasz zbór, abyśmy byli wybawieni od ludzi przewrotnych i złych [2Ts 3,2], aby Słowo Pańskie krzewiło się w naszym środowisku zapewniając nam Boży porządek.

22 sierpnia, 2022

Porządek w zborze: Kto może mieć udział w służbie?

Wobec narastającej dowolności w praktykowaniu wiary i służby chrześcijańskiej w środowiskach ewangelicznych, zachodzi konieczność przedstawienia kilku zasad obowiązujących w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE. Chodzi o to, aby osoby przyłączające się do naszego zboru miały jasny obraz tego, jak praktykujemy naszą wiarę w Jezusa Chrystusa i czego się mogą po nas spodziewać. Mnogość wspólnot chrześcijańskich, stwarzając możliwość wyboru, skutkuje też, niestety, szeregiem błędnych decyzji osobistych oraz zjawiskiem częstego zmieniania przynależności do zboru. Postanowiłem więc zaprezentować pokrótce naszą praktykę i wskazać jej biblijne podstawy. 

Mam świadomość, że w czasach, gdy zasadą stało się unikanie określania zasad, już przez sam pomysł przedstawienia reguł, narażę się niektórym chrześcijanom. Chętnie jednak zapłacę tę cenę, by osobom trafiającym do CCNŻ ułatwić podejmowanie decyzji o przynależności do zboru. Liczę też na to, że oszczędzę im późniejszych rozterek i niezręczności. Lepiej będzie, gdy już na dzień dobry będą wiedziały, jak funkcjonuje nasza społeczność.

Natchnione pisma Nowego Testamentu wyraźnie wskazują, że w okresie wczesnego Kościoła przy ustanawianiu osób do służby duchowej mocno trzymano się instrukcji apostolskich. Bo ci, którzy dobrze służbę pełnili, zyskują sobie wysokie stanowisko i prawo występowania w sprawie wiary, która jest w Chrystusie Jezusie. Piszę do ciebie w nadziei, że rychło przyjdę do ciebie; gdyby jednak przyjście moje się odwlekło, to masz wiedzieć, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego, filarem i podwaliną prawdy [1Tm 3,13-15]. 

Apostoł Paweł śmiało określał reguły porządkowe w służbie Bożej. Jeśli ktoś uważa, że jest prorokiem albo że ma dary Ducha, niech uzna, że to, co wam piszę, jest przykazaniem Pańskim; a jeśli ktoś tego nie uzna, sam nie jest uznany [1Ko 14,37-38]. Nawet w sprawach dotyczących osobistego życia członków zboru nie wahał się napisać: tak też zarządzam we wszystkich zborach [1Ko 7,17]. Chodziło o to, aby w zborach wszystko się odbywało godnie i w porządku [1Ko 14,40].

Zatem w pierwszej kolejności zajmijmy się sprawą rekrutacji do posługi duchowej. Mam na myśli zarówno prowadzenie jak i praktyczne sprawowanie służby w trakcie nabożeństw i uroczystości chrześcijańskich, takich jak np. chrzest wodny, wieczerza Pańska, ślub czy pogrzeb. Otóż w naszym zborze stoimy na stanowisku, że w takich chwilach usługiwać powinni ordynowani duchowni oraz bracia do tego wyznaczeni przez starszych zboru bądź wybrani w głosowaniu całego zgromadzenia. Powaga służby Bożej domaga się zawsze starannego doboru braci biorących udział w posłudze. Nieumiejętność, przypadkowość i bylejakość przynosi bowiem ujmę imieniu Chrystusa i Jego zborowi. 

Nie wystarczy tu przecież sama elokwentność i błyskotliwość brata stającego do służby. Naturalne lub wypracowane umiejętności i uzdolnienia są ważne, ale nie mniej ważny jest też jego charakter i życiorys. Ktoś może i pięknie prowadzić uroczystość ślubną, ale jeśli sam żyje w niezgodzie z własną żoną albo się rozwiódł, to w zborze nie ma prawa takiej posługi sprawować. Ktoś może i potrafi wygłaszać piękne kazania, ale jeśli sam nie stosuje się do Słowa Bożego i żyje nieporządnie, nie ma prawa innych nauczać.

Podstawę do takiego podejścia do służby znajdujemy w instrukcjach apostolskich. Pozostawiłem cię na Krecie w tym celu, abyś uporządkował to, co pozostało do zrobienia, i ustanowił po miastach starszych, jak ci nakazałem, takich, którzy są nienaganni, są mężami jednej żony, którzy mają dzieci wierzące, które nie stoją pod zarzutem rozpusty albo krnąbrności. Biskup bowiem jako włodarz Boży, powinien być nienaganny, nie samowolny, nieskory do gniewu, nie oddający się pijaństwu, nie porywczy, nie chciwy brudnego zysku, ale gościnny, zamiłowany w tym, co dobre, roztropny, sprawiedliwy, pobożny, wstrzemięźliwy trzymający się prawowiernej nauki, aby mógł zarówno udzielać napomnień w słowach zdrowej nauki, jak też dawać odpór tym, którzy jej się przeciwstawiają [Tt 1,5-9].

Biblia mówi, że w pierwszym zborze nawet do posługi przy stołach należało wyznaczać ludzi o określonych kwalifikacjach duchowych. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się zaufaniem, pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą [Dz 6,3]. Jak widać nie kierowano się zasadą: "Kto chce, ten może". Nie każdy pierwszy lepszy z brzegu, kto zgłaszał chęć udziału w służbie, był do niej dopuszczany. Przy powoływaniu do posługi liczyła się także opinia, jaką ów brat cieszył się w swoim środowisku. A powinien też cieszyć się dobrym imieniem u tych, którzy do nas nie należą, aby nie narazić się na zarzuty [1Tm 3,7]. Co z tego, że dany człowiek rwie się do służby, jeśli poza zborem znany jest z tego, że jest niesłowny, nie oddał pożyczonych pieniędzy, łamie przepisy albo ustawicznie drze koty z sąsiadem. Cielesność myślenia osoby posługującej w Kościele może danej wspólnocie przynieść więcej szkody niż pożytku. 

Do służby Bożej nie należy też wyznaczać osób świeżutko nawróconych. Zazwyczaj cechuje ich gorliwość i wielka chęć posługiwania. Gdy starsi wierzący takiej ochoty nie przejawiają, łatwo o błąd i zaproszenie do współpracy ludzi jeszcze duchowo nie ustabilizowanych. A jednak Biblia mówi, że takim nowicjuszom nie należy powierzać odpowiedzialności. Nie może to być dopiero co nawrócony, gdyż mógłby wzbić się w pychę i popaść w potępienie diabelskie [1Tm 3,6]. Wcześniej trzeba wypróbować, jak dany brat zachowuje się w rozmaitych sytuacjach kryzysowych. Czy potrafi się podporządkować. Czy nie jest kłótliwy. Niech oni najpierw odbędą próbę, a potem, jeśli się okaże, że są nienaganni, niech przystąpią do pełnienia służby [1Tm 3,10]. 

Nie do mnie należy decydowanie, kto, gdzie i kiedy może służyć w innych społecznościach chrześcijańskich. Ponieważ jednak przed Bogiem i moimi przełożonymi w Panu odpowiadam za należyte trzymanie się Słowa Bożego w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE, do posługi w naszym zborze zapraszamy braci sprawdzonych, o nieposzlakowanej opinii, w których rozpoznaliśmy Boże powołanie. Kościoła Boga żywego, który jest filarem i podwaliną prawdy [1Tm 3,15], nie można narażać na działalność osób przypadkowych i dowolnych. Kaznodziejstwo, duszpasterstwo i posługa pastoralna - to świadectwo stabilności i wiarygodności pracy Pańskiej. Dlatego powierzamy je braciom godnym zaufania [2Tm 2,2].

15 sierpnia, 2022

Źle zaadresowana modlitwa

Przypadający mi do czytania w dniu dzisiejszym fragment Pisma Świętego zdumiewająco zbiegł się z kultem, który 15 sierpnia osiąga w Polsce swój coroczny szczyt. Każdego roku boli mnie serce, że tylu moich Rodaków, kochanych, dobrych i pobożnych ludzi, tak dalece rozmija się z nauką Słowa Bożego. Jakże musiało zasmucać to Boga Ojca i Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, gdy tłum ludzi zgromadzony wczoraj przed 'świętym' obrazem śpiewał: "Madonno, Czarna Madonno, jak dobrze Twym dzieckiem być! O pozwól, Czarna Madonno, w ramiona Twoje się skryć". Takie wyznania i prośby powinny być skierowane wyłącznie do żywego, niewidzialnego Boga!

Wytwórcy bożków — oni wszyscy są niczym! Ich cacka nie przynoszą pożytku! Ich wyznawcy nie widzą i nawet nie wiedzą, że okryją się wstydem. Bo kto tworzy bóstwo lub odlewa figurkę na nic nieprzydatną? Okryje się on wstydem — wraz z towarzyszami! A rzemieślnicy? To też tylko ludzie. Niech się wszyscy zbiorą i staną, niech ich przeniknie lęk i ogarnie wstyd.

Kowal bierze przecinak, rozgrzewa metal w żarze, formuje go młotkiem, działa, korzystając z siły swojego ramienia; gdy jest głodny — ustaje, a bez wody — omdlewa. Stolarz podobnie: rozciąga sznur, kreśli zarys ołówkiem, wycina bożka dłutem, zaznacza rozmiar cyrklem i nadaje mu kształt człowieka, zgrabnej ludzkiej postaci — do postawienia w domu. Wycina sobie cedry, bierze cyprys lub dąb i suszy je między drzewami lasu. Zasadza cedr, któremu deszcz daje wzrost, a potem służy człowiekowi za opał. Bierze część, by się ogrzać, roznieca ogień, by napiec chleba, a z części robi bóstwo, aby mu się kłaniać! Czyni bożka, aby przed nim padać! Połowę spalił w ogniu, na którym upiekł mięso i zjadł, przyrządził pieczeń i nasycił się. Rozgrzał się i powiedział: Ach, jak mi ciepło przy ogniu! Resztę drewna natomiast przeznaczył na swego bożka! Pada przed nim i kłania mu się. Modli się do niego i mówi: Ratuj mnie, bo jesteś moim bogiem!

Nie kojarzą, nie rozumieją, bo mają zamazany wzrok i serca niezdolne do myślenia. Nikt sobie nie bierze do serca, brak mu rozumu, by powiedzieć: Połowę drewna spaliłem w ogniu; tak! — dzięki temu napiekłem chleba, przyrządziłem mięso i najadłem się, a z reszty zrobiłem ohydztwo, aby się kłaniać przed klockiem drewna! Kto się zadaje z popiołem, tego zwodzi omamione serce, i nie uratuje swojej duszy; nie zapyta: Czy to, co trzymam w ręce, nie jest zwykłym oszustwem? [Iz 44,9-20].

Piętnasty dzień sierpnia każdego roku na nowo rzuca mi wyzwanie. Ponieważ jestem Polakiem, podobnie jak niegdyś apostoł Paweł w stosunku do Żydów, tak i ja coraz silniej to odczuwam w odniesieniu do moich Rodaków, że pragnieniem mojego serca i treścią mojej modlitwy do Boga jest ich zbawienie. Przyznaję bowiem, że mają gorliwość dla Boga. Nie opiera się ona jednak na właściwym poznaniu [Rz 10,1-2]. 

Ponieważ chodzi tu o wieczne zbawienie każdego z nas, wszystkich zachęcam, proszę, wręcz - błagam: Czytajmy Biblię. W jej świetle zobaczmy, jak się naprawdę  rzeczy mają.

13 sierpnia, 2022

Ekologiczne kosiarki. Prawda czy fałsz?


Przy opływie Motławy niedaleko siedziby Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE na gdańskiej Olszynce ogrodzono ostatnio kawałek zarośli i przywieziono tam niewielkie stadko owiec. Ma to być nowatorski pomysł na utrzymanie trawników w mieście. Rzekomo w ciągu trzech miesięcy owce niczym ekologiczne kosiarki wykoszą chwasty, zamieniając dotychczasowy nieużytek w miejsce miłe dla oczu i przyjazne dla spacerowiczów. Wraz z owcami na Olszynce pojawili się dziennikarze, a w  mediach szereg tytułów opiewających owo stado owiec i wdrażany sposób pielęgnowania zieleni miejskiej. Dzięki temu owce stały się sławne w całej Polsce. Uśmiecham się czytając te tytuły, bo codziennie przejeżdżam obok tych "kosiarek" i widzę, jak jest. 

Jeszcze smutniej uśmiecham się wszakże z innego powodu. Widzę, jak siłą Internetu windowane są projekty i pomysły także w Kościele. Dzięki powszechnemu dostępowi do mediów, z wszystkiego, co się komuś przyśni, można dziś zrobić wielką sprawę. Wystarczy coś odpowiednio opisać i zaprezentować, narobić trochę szumu medialnego, a głodni wrażeń chrześcijanie połkną to jak młode pelikany. Nikt nie będzie pytać, jak jest naprawdę. Mało kto zada sobie trud sprawdzenia, jak dana sprawa wygląda w świetle Biblii. Nagłośnione 'stado owiec' na tyle stanie się słynne, że inne 'owce' chętnie zaczną finansować jego popularność. Tak właśnie rozmaite 'eksperymenty' na stałe weszły w program działalności Kościoła. 

Prawdziwi chrześcijanie żyją w prawdzie. Naszą ambicją jest to, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości [1Tm 2,2]. Nie posługujemy się wirtualną iluzją, aby zyskać popularność lub dodać sobie znaczenia. Bo jeśli nawet zechcę się chlubić, nie będzie to przechwałka głupiego, bo prawdą będzie to, co powiem; lecz wstrzymuję się, aby ktoś nie myślał o mnie więcej nad to, co u mnie widzi lub co ode mnie słyszy [2Ko 12,6]. Tak myśleli i zachowywali się apostołowie Jezusa Chrystusa. Jan wprawdzie żadnego cudu nie uczynił, ale wszystko, cokolwiek Jan o Nim powiedział, było prawdą [Jn 10,41]. 

Z powyższego powodu chrześcijanin angażuje się tylko w działalność wyraźnie umocowaną w nauce Chrystusa i Jego apostołów. Chociaż niektóre propozycje wydają się bardzo duchowe, zawsze powinny przejść biblijną weryfikację, czy tak się rzeczy mają? [Dz 17,11]. Jeżeli jakaś idea lub praktyka nie ma wyraźnego oparcia w Biblii, to chociażby nie wiem jak była na czasie i rokowała nie wiem jak wspaniałe rezultaty, musi zostać odrzucona. Należy to rozeznać zanim propozycja zacznie być wdrażana. Zarówno sam pomysł jak i jego prognozowane rezultaty muszą być zgodne z treścią i duchem ewangelii Chrystusowej. 

Dla człowieka zdroworozsądkowego już na etapie pomysłu wpuszczenia owiec w zarośla było widać, że jest on oderwany od rzeczywistości. Tak samo w świetle Biblii od razu widać, że niektóre projekty kościelne zrodziły się raczej w wyobraźni podsycanej zamorskimi opowieściami, aniżeli w wyniku osobistego rozważania Słowa Bożego i modlitwy. Jeżeli ktoś chce zajmować się nowinkarstwem do tego stopnia, że sięga po absurdalne projekty, to nic mi do tego. Ja jednak będę pielęgnował trawnik nadal kosząc go tradycyjną kosiarką, to znaczy - będę pracować w Kościele niezmiennie kierując się starodawnym przykładem apostołów Jezusa Chrystusa. 

Miej za wzór zdrowe nauki, jakieś ode mnie słyszał, w wierze i miłości, którą mamy w Chrystusie Jezusie. Strzeż tego cennego dobra z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka [2Tm 1,13-14 BPzn].

10 sierpnia, 2022

Jakim świadkiem Jezusa jestem?

Dzisiaj słów kilka o praktycznym podejściu do składania świadectwa o Jezusie. Każdy chrześcijanin zgodnie z wolą Bożą powinien zawsze i wszędzie być świadkiem swojego Zbawiciela i Pana. Otrzymacie moc Ducha Świętego, kiedy na was zstąpi, i będziecie Mi świadkami tu, w Jerozolimie, w całej Judei, Samarii - i aż po najdalsze krańce ziemi [Dz 1,8]. Jak sobie radzimy z tym zadaniem? 

Przeczytałem przed chwilą, że człowiek popularny aczkolwiek nieidealny, jakim był biblijny król Dawid, wszędzie opowiadał o Bogu. Zwiastowałem sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu, oto warg swoich nie zamknąłem. Panie, Ty wiesz o tym. Nie ukrywałem w sercu swoim sprawiedliwości Twojej, opowiadałem o wierności Twojej i zbawieniu Twoim; Nie zataiłem łaski i wierności Twojej wobec wielkiego zgromadzenia. Toteż Ty, Panie, nie odmawiaj mi litości swojej; łaska i wierność Twoja niechaj mnie zawsze strzegą! [Ps 40,10-12].

Powyższą wypowiedź Dawida rozumiem w ten sposób, że w każdym swoim przeżyciu dostrzegał on rękę Bożą i przy różnych okazjach chętnie o tym opowiadał. Gdzie tylko mógł, otwierał usta i mówił o sprawiedliwości i wierności Boga oraz o Jego zbawieniu. Układał pieśni o swoich przeżyciach z Bogiem i je śpiewał. Nie ukrywał i nie zatrzymywał dla siebie niczego, co - wypowiedziane - mogło przynieść chwałę Bogu. Czy był sam na sam z jakimś człowiekiem, czy też uczestniczył w wielkim zgromadzeniu, zawsze był świadkiem zaobserwowanego działania Bożego. Jaki wniosek z tego przykładu?

Każdy prawdziwy chrześcijanin powinien cechować się wewnętrzną potrzebą opowiadania na lewo i prawo o tym, kim jest dla niego Jezus Chrystus. Nie przemilczać i nie zatrzymywać dla siebie swoich przeżyć z Bogiem. Wykorzystywać najróżniejsze okazje, aby ze swojego życia oddać chwałę Bogu. Przekierowywać ludzką uwagę z siebie na Pana Jezusa. Zawsze coś o Nim powiedzieć. A jeśli jest w zgromadzeniu i nie ma możliwości złożenia świadectwa, to głośno się pomodlić, aby przynajmniej w ten sposób dać wyraz miłości do Jezusa i wiary w Niego.

Takie są moje myśli na dzisiaj. Takim świadkiem Jezusa chcę być. 

09 sierpnia, 2022

Czy mi ich żal?

Poranne czytanie Biblii, w połączeniu z wykonywaną dziś pracą, wywołały we mnie myśli o przemijaniu. Przed południem zajmowałem się pielęgnowaniem przykościelnej rabaty różanej, głównie wyrywając chwasty i usuwając przekwitłe kwiatostany. Zaledwie parę tygodni temu zachwycałem się rozkwitającymi pąkami róż, a teraz trzeba już było je wyciąć. Nawiasem mówiąc zrobiłem to bez żalu, bo w ich miejsce wyrosną nowe pędy i mam nadzieję, że jeszcze w tym roku zakwitną.

Tnąc wszakże kolejne róże, rozważałem przeczytane rankiem słowa Pisma Świętego. PANIE, powiedz, kiedy nadejdzie mój kres, daj mi znać, ile pozostało mi lat - niech wiem, jak jestem znikomy. Oto wymierzyłeś moje dni na szerokość kilku dłoni, okres mego życia jest niczym przed Tobą. Tak! Człowiek jest tylko tchnieniem, nawet ten wysoko postawiony [Ps 39,5-6].

Z biegiem skracających się lat mojej doczesności, nabieram coraz większego dystansu do otaczającego mnie świata. Coraz rzadziej mam potrzebę wypowiadania się w różnych sprawach. Bez wzburzenia zgadzam się z faktem, że ktoś źle mnie zrozumiał i opowiada teraz o mnie niestworzone rzeczy. Nie muszę też wszystkiego zobaczyć ani wszędzie być. O jedno prosiłem PANA, o to też zabiegam, by mieszkać w Jego domu po wszystkie moje dni, oglądać piękno PANA i w Jego świątyni czekać na odpowiedź [Ps 27,4].

Naturalny proces starzenia, choroby, słabnące siły - pomagają mi skierować się ku wieczności. Wszelkie ciało jest jak trawa. Cała jego chwała przypomina jej kwiat. Trwa uschła i kwiat opadł, lecz słowo wypowiedziane przez Pana trwa na wieki [1Pt 24-25]. Nie chcę rozmiłowywać się w świecie i w rzeczach, które są na świecie. Chcę kochać Jezusa Chrystusa i do końca mych ziemskich dni pełnić Jego wolę, bo świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki [1Jn 2,17]. Mogę tak myśleć i pisać, bo dzięki osobistej wierze w Jezusa Chrystusa mam pewność życia wiecznego. A ty?

Nie żałuję przekwitłych róż i usuniętych dzisiaj ich pędów. Taka jest ustanowiona przez Boga kolej rzeczy. Widzę już nowe.

03 sierpnia, 2022

Komu i czemu się kłaniam?

Na program ceremonii otwarcia tegorocznych Igrzysk Wspólnoty Narodów (ang. Commonwealth Games 2022), które od 28 lipca do 8 sierpnia odbywają się w Birmingham, złożyło się kilka bardzo widowiskowych inscenizacji. Wśród nich dziwna scena mnóstwa ludzi otaczających byka (ang. Raging Bull) i kłaniających się mu w geście uwielbienia. Czytelnikom Biblii taki obraz może kojarzyć się z bałwochwalczym kultem Baala, a już na pewno ze złotym cielcem, którego Izraelici w kryzysie wiary ulali sobie pod górą Synaj i zaczęli czcić jak Boga. 

Tymczasem w obozie zauważono, że Mojżesz opóźnia zejście z góry. Ludzie więc przyszli do Aarona i zażądali: Wstań i zrób nam jakichś bogów. Niech oni nas poprowadzą, bo nie wiemy, co się stało z tym Mojżeszem, który wywiódł nas z ziemi egipskiej. Aaron odpowiedział: Pozdejmujcie zatem złote kolczyki z uszu waszych żon, synów i córek i przynieście je do mnie. Tak też się stało. Każdy, kto miał kolczyki, odpiął je i przyniósł do Aarona. On zaś zebrał je, przygotował formę i zrobił odlew cielca. Wtedy zawołali: Oto twoi bogowie, Izraelu! Oni cię wyprowadzili z ziemi egipskiej! 

Gdy Aaron to zobaczył, zbudował przed cielcem ołtarz i obwieścił: Jutro będzie święto na cześć PANA!  Nazajutrz wstali wcześnie rano, złożyli ofiary całopalne i przynieśli ofiary pojednania. Lud zasiadł do jedzenia i picia — a potem wstali, aby się bawić! 

Wtedy PAN przemówił do Mojżesza: Zejdź na dół, ponieważ twój lud, który wyprowadziłeś z ziemi egipskiej, dał upust swojemu zepsuciu. Szybko zboczyli z drogi, którą im wskazałem. Zrobili sobie odlew cielca, biją przed nim pokłony, złożyli mu ofiary i powtarzają: Oto twoi bogowie, Izraelu! Oni cię wyprowadzili z ziemi egipskiej! [2Mo 32,1-8].

Nie mam potrzeby dociekania, co dyrektor ceremonii otwarcia Igrzysk w Birmingham miał na celu, wprowadzając do programu taką inscenizację. Wciąż na nowo natomiast zastanawiam się, jak mogło dojść do tego, że Izraelici, cudownie wyprowadzeni z niewoli, gdy zaledwie przez kilkadziesiąt dni zabrakło wśród nich Mojżesza, tak szybko popadli w bałwochwalstwo. Widzieli przecież wielkie cuda. Bóg w słupie ognia i w obłoku objawił im, że jest z nimi w dzień i w nocy. Dlaczego tak łatwo stracili wiarę i zeszli ze wskazanej im drogi?

Niestałość w wierze to wielki problem również w dzisiejszych czasach. Jakże łatwo niektórzy chrześcijanie schodzą z drogi naśladowania Jezusa Chrystusa i zaczynają czcić jakiegoś "cielca". Diabeł kusi nas wciąż nowymi atrakcjami, abyśmy w jakikolwiek sposób, ale zaczęli mu się kłaniać. Władza, pieniądze, wiedza, popularność, zdrowie, sport, rozrywka, przyjemności - oto dzisiejsze bożki. Dam ci tę całą władzę i chwałę ich, ponieważ została mi przekazana, i daję ją, komu chcę. Jeśli więc Ty oddasz mi pokłon, cała ona twoja będzie [Łk 4,6-7]. 

Czy zachowuję się jak Jezus? Czy potrafię jak On powiedzieć: Idź precz, szatanie! Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko Jemu służyć będziesz [Mt 4,10]? Czy posłuszeństwo i służbę Bogu potrafię postawić ponad wakacyjne atrakcje? Czy moje życie naprawdę wolne jest od bałwochwalstwa? Wstrząsnął mną widok ludzi kłaniających się bykowi w Birmingham (zobacz komentarz pastora Roberta Clancy: Facebook ) cokolwiek to dla nich w tamtej chwili znaczyło. Pragnę kłaniać się wyłącznie mojemu Panu i Zbawicielowi, Jezusowi Chrystusowi! 

02 sierpnia, 2022

Radość przeplata się i łzy

Trzy kolejne dni na przełomie lipca i sierpnia '22 dostarczyły mi skrajnie różnych emocji. 

W sobotę, 30 lipca, w Więcborku usługiwałem Młodej Parze. Malowniczy plener na terenie ośrodka RIVA, piękna pogoda i  poruszająca historia miłości. Ona z Polski. On z Hondurasu. Mieszkają w Niemczech. Ona wcześniej poznała Jezusa i narodziła się na nowo. Odrzuciła jego zaloty, bo już wiedziała, że jeśli wyjdzie za mąż, to - jak mówi Biblia - tylko za mężczyznę wierzącego. Trzy lata modlitwy kobiety, która Jezusa postawiła na pierwszym miejscu. Wspaniały rezultat posłuszeństwa Słowu Bożemu. Było wiele radości i chwały Bożej w dniu ich ślubu.

Niedziela z kolei, to był błogosławiony czas wśród domowników wiary. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Dom modlitwy Centrum Chrześcijańskiego NOWE ŻYCIE pełen miejscowych braci i sióstr oraz gości. Gościliśmy chór amerykańskich mennonitów The Hope Singers. Poruszające, pięknie zaśpiewane pieśni. Dające mi do myślenia kazanie Słowa Bożego. Radość społeczności w jednym Duchu. Wspólny posiłek w ogrodzie. Różnorodność jedzenia i picia. Gwar. Budujący widok wielu miejscowych mężczyzn i kobiet, uwijających się przy obsłudze gości. Serce przepełniła mi wdzięczność dla Boga, że obdarzył mnie tak wieloma wspaniałymi współpracownikami, którzy potrafią dobrze służyć bez robienia wokół siebie hałasu. Poczułem się naprawdę szczęśliwy.

W poniedziałek 1 sierpnia, prowadziłem pogrzeb w Kraśniku k. Lublina. Służyłem moim przyjaciołom, którzy żegnali 38 letnią córkę. Osiem lat chorowała na białaczkę. Ból. Widok ośmioletniej Madzi stojącej nad grobem swojej Mamusi. Co powiedzieć Mężowi?  Jak pocieszyć Rodziców jedynej ich córki, której ciało jest opuszczane do grobu? Jedno było oczywiste. Należało głosić Słowo Boże zgromadzonym ludziom. Wzywać do opamiętania i wiary w Jezusa Chrystusa, aby ratowali swe dusze. Nieudolnie, ale starałem się to zrobić na cmentarzu w Kraśniku.

Tylko trzy dni, a tak wiele emocji. Jak w piosence ze "Skrzypka na dachu" - Coś rodzi się i coś przemija. Radość przeplata się i łzy. W każdym miejscu widziałem i odczuwałem, jak wielkie znaczenie ma wiara w Jezusa Chrystusa. On, nasz Zbawiciel i Pan, jest z nami w każdych okolicznościach.

PAN jest moim Pasterzem,
Niczego mi nie braknie.
Pasie mnie na zielonych łąkach,
Prowadzi nad spokojne wody,
Orzeźwia moją duszę,
A ze względu na swoje imię
Idzie przede mną ścieżkami sprawiedliwości.
I choćbym nawet szedł
Doliną cienia śmierci
Zła się nie przestraszę
- Przecież Ty jesteś ze mną,
Twoja laska i Twój kij
Są mi źródłem pociechy.
Zastawiasz przede mną stół
Na oczach moich wrogów,
Namaszczasz olejkiem mą twarz,
A mój kielich już pełniejszy być nie może.
Tak, Twa dobroć i łaska nie odstąpią mnie na krok
Przez resztę dni mego życia.
I zamieszkam w domu PANA
Na długo 
[Ps 23].

Czy Jezus Chrystus jest już i twoim Pasterzem? W każdej chwili w twoim życiu może dojść do zaskakujących zmian. Czym prędzej pojednaj się z Bogiem i oddaj Jezusowi swoje serce. Wtedy będziesz bezpieczny i prawdziwie szczęśliwy.