24 sierpnia, 2022

Porządek w zborze: Dyscyplina

Gdybyśmy z chwilą nowego narodzenia stawali się chodzącymi ideałami, ten odcinek moich objaśnień o Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE byłby niepotrzebny. A jednak jest potrzebny, dopuszczamy się bowiem wszyscy wielu uchybień [Jk 3,2]. Ponieważ więc zdarza się nam zgrzeszyć, czasem obok osobistej pokuty, w celu naprawienia powstałego zła, potrzebna jest też pomoc zboru. Bracia, jeśli człowiek zostanie przyłapany na jakimś upadku, wy, którzy macie Ducha, poprawiajcie takiego w duchu łagodności, bacząc każdy na siebie samego, abyś i ty nie był kuszony [Ga 6,1]. Mowa tu o potrzebie okazania grzesznikowi daleko idącej empatii ale także o konieczności podjęcia działań, które poprowadzą go do trwałej poprawy.

Chrystus Pan zalecił nam napominanie i dyscyplinowanie bliźnich w określonym trybie.  A jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go sam na sam; jeśliby cię usłuchał, pozyskałeś brata swego. Jeśliby zaś nie usłuchał, weź z sobą jeszcze jednego lub dwóch, aby na oświadczeniu dwu lub trzech świadków była oparta każda sprawa. A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi; a jeśliby zboru nie usłuchał, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik [Mt 18,15-17].

Są grzechy znane tylko Bogu i nam. Nie ma potrzeby opowiadać o nich ludziom. Trzeba je wyznać Jezusowi Chrystusowi i się z nich opamiętać. Nie muszą o nich wiedzieć starsi zboru ani nawet własna żona. Jeśli np. ktoś źle życzył swojemu bliźniemu, albo w myślach pożądał jego żony, to w ramach pokuty nie powinien mówić mu o tym. Po co miałby obciążać jego serce swoimi grzesznymi myślami? Niech wyzna swój grzech przed Bogiem i nie grzeszy więcej. W takich przypadkach chwałą Boga jest sprawę taić [Prz 25,2]. Są wszakże grzechy jawne, społecznie naganne, wprowadzające do wspólnoty Kościoła czynnik zgorszenia. W takiej sytuacji starsi zboru nie mogą nabierać wody w usta i nad takimi upadkami przechodzić do porządku. Tych, którzy grzeszą, strofuj wobec wszystkich, aby też inni się bali [1Tm 5,20]. Innymi słowy, grzechy jawne muszą spotkać się z wyraźną reakcją zboru.

Weźmy na przykład apostolską instrukcję dotyczącą postępowania wobec próżniaków. Nakazujemy wam, bracia, w imieniu Pana Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który żyje nieporządnie, a nie według nauki, którą otrzymaliście od nas. Sami bowiem wiecie, jak nas należy naśladować, ponieważ nie żyliśmy między wami nieporządnie ani też u nikogo nie jedliśmy darmo chleba, ale w trudzie i znoju we dnie i w nocy pracowaliśmy, żeby dla nikogo z was nie być ciężarem; nie dlatego, jakobyśmy po temu prawa nie mieli, ale dlatego, że wam siebie samych daliśmy za przykład do naśladowania. Bo gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam: Kto nie chce pracować, niechaj też nie je. Albowiem dochodzą nas słuchy, że niektórzy pomiędzy wami postępują nieporządnie: nic nie robią, a zajmują się tylko niepotrzebnymi rzeczami. Tym też nakazujemy i napominamy ich przez Pana Jezusa Chrystusa, aby w cichości pracowali i własny chleb jedli. A wy, bracia, nie ustawajcie czynić dobrze. A jeśli ktoś jest nieposłuszny słowu naszemu, w tym liście wypowiedzianemu, baczcie na niego i nie przestawajcie z nim, aby się zawstydził; nie uważajcie go jednak za nieprzyjaciela, lecz napominajcie jako brata [2Ts 3,6-15].

Trzeba w tym miejscu przypomnieć, że dyscyplinę należy traktować jako przywilej chrześcijanina. Synu mój, nie lekceważ karania Pańskiego ani nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza; bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze każdego syna, którego przyjmuje. Jeśli znosicie karanie, to Bóg obchodzi się z wami jak z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez karania, które jest udziałem wszystkich, tedy jesteście dziećmi nieprawymi, a nie synami. Ponadto, szanowaliśmy naszych ojców według ciała, chociaż nas karali; czy nie daleko więcej winniśmy poddać się Ojcu duchów, aby żyć? Tamci bowiem karcili nas według swego uznania na krótki czas, ten zaś czyni to dla naszego dobra, abyśmy mogli uczestniczyć w jego świętości. Żadne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni. Dlatego opadłe ręce i omdlałe kolana znowu wyprostujcie, i prostujcie ścieżki dla nóg swoich, aby to, co chrome, nie zboczyło, ale raczej uzdrowione zostało [Hbr 12,5-13].

Gdy więc ktoś z grona członkowskiego Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE popełni grzech nieposłuszeństwa Słowu Bożemu poprzez jawne złamanie chrześcijańskich norm moralnych lub etycznych, wówczas starsi zboru taką osobę poddają określonej dyscyplinie duchowej. Oczywiste, że każdy przypadek jest inny i należy go rozpatrywać indywidualnie. Jednak Biblia wzywa zbór do reakcji. W zborze korynckim wystąpił problem rażącej tolerancji dla grzechu. Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami i to takim wszeteczeństwie, jakiego nie ma nawet między poganami, mianowicie, że ktoś żyje z żoną ojca swego. A wyście wzbili się w pychę, zamiast się raczej zasmucić i wykluczyć spośród siebie tego, kto takiego uczynku się dopuścił [1Ko 5,1-2]. Co powstrzymało Koryntian przed zastosowaniem dyscypliny? Możliwe, że próbowali w ten sposób zatuszować plamę na wizerunku swojej społeczności. A może sprawa dotyczyła człowieka bardzo wpływowego i bali się konsekwencji wykluczenia go ze zboru. Cokolwiek to było, dostali reprymendę, bo grzech zawsze jest wielkim złem i powinien spotkać się z reakcją zboru. Dla jednych, którzy mają wątpliwości, miejcie litość, wyrywając ich z ognia, ratujcie ich; dla drugich miejcie litość połączoną z obawą, mając odrazę nawet do szaty skalanej przez ciało [Jd 1,22-23].

W praktykowaniu dyscypliny zborowej ważne jest określenie czasu jej obowiązywania. Chodzi o to, aby dyscyplinowana osoba, poza pewnością odpuszczenia jej grzechu i pojednania z Bogiem, od razu też zobaczyła światełko nadziei na powrót do normalnych relacji z braćmi i siostrami. Wyznaczenie nawet dłuższego czasu trwania dyscypliny dla osoby nią objętej, jest lepsze niż ograniczenia choćby najkrótsze, ale przy braku informacji, jak długo będą one obowiązywać. Bóg zazwyczaj mówił ludziom, jak długo będzie ich dyscyplinował.

Niewiara Zachariasza kosztowała go wykluczenie ze służby kapłańskiej do czasu narodzin Jana Chrzciciela [zob. Łk 1,20]. Dla Izraela Bóg wyznaczył deportację i siedemdziesiąt lat życia na wygnaniu. Wybaczył Miriam jej bunt przeciwko Mojżeszowi, ale siedem dni musiała spędzić poza obozem. A zaledwie ustąpił obłok znad namiotu, oto Miriam okryła się trądem jak śniegiem, i gdy Aaron zwrócił się ku Miriam, oto była ona trędowata. I rzekł Aaron do Mojżesza: Ach, panie mój, nie poczytaj nam za grzech tego, cośmy w głupocie swojej popełnili i ściągnęli na siebie winę. Niechaj ona nie będzie jak płód poroniony, który od razu przy swoim wyjściu z łona matki swojej ma na pół zżarte ciało. Mojżesz wołał do Pana, mówiąc: O Boże, proszę, uzdrów ją! I rzekł Pan do Mojżesza: Gdyby jej ojciec plunął jej w twarz, czyż nie musiałaby się wstydzić przez siedem dni? Niech będzie przez siedem dni wyłączona z obozu, a potem niech wróci. I była Miriam wyłączona z obozu przez siedem dni, a lud nie ruszył w pochód, aż powróciła Miriam [4Mo 12,10-15]. Łatwo się domyślić, że dni wykluczenia Miriam z obozu były dla niej bardzo niekomfortowe. Jednakże czas jest ważnym elementem składowym skutecznego dyscyplinowania. 

Nikogo od razu nie wyłączamy ze zboru, choćby nie wiem jakiego grzechu się dopuścił. Gdy zauważamy brak skruchy, wzywamy do zmiany myślenia i wyznaczamy czas na opamiętanie. W przypadkach jawnego grzechu o silnym wydźwięku społecznym, zawieszamy daną osobę w prawach członkowskich na określony czas i - otaczając ją troską duszpasterską - oczekujemy widocznych objawów nawrócenia. Jeżeli taka osoba była zaangażowana w publiczną służbę, na czas trwania dyscypliny zawieszeniu ulega także jej występowanie przed zborem. Długość trzymania danej osoby w trybie dyscyplinarnym może być różna, a wyznaczanie terminu zakończenia tego okresu zazwyczaj jest powiązane z jakimś wydarzeniem porządkującym jej życie po upadku.

Jednym ze środków dyscypliny duchowej w Centrum Chrześcijańskim NOWE ŻYCIE jest zalecenie czasowego powstrzymania się od udziału w Wieczerzy Pańskiej. Dlaczego? Ponieważ czynna obecność przy Stole Pańskim jest świadectwem godnego traktowania śmierci Syna Bożego, Jezusa Chrystusa, jako doskonałej ofiary za nasze grzechy. Świadomy grzech chrześcijanina zakłóca tę atmosferę podziwu i wdzięczności dla Pana, w której przebiega Wieczerza Pańska. Albowiem, ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie. Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je z chleba tego i z kielicha tego pije [1Ko 11,26-28].

Przypomnijmy, że Wieczerza Pańska nie działa tak, jak rzekomo działa sakrament w rozumieniu rzymskokatolickim. Społeczność Stołu Pańskiego nie wzmacnia nikogo przez sam fakt uczestniczenia w tym akcie. Udział w chlebie i winie jest podniosłą uroczystością wspomnieniową, poprzez którą członkowie Kościoła wyrażają święty respekt dla zbawczego czynu Jezusa Chrystusa. Jedząc i pijąc u Stołu Pańskiego na pamiątkę Zbawiciela i Pana, świadczą o swojej jedności z Nim i trwaniu w uświęceniu. Obecność w tym akcie osoby, która jeszcze wczoraj świadomie splamiła ten obraz i od razu chciałaby znowu zasiadać przy Stole Pańskim, jest dla niej duchowo niebezpieczne. Albowiem kto je i pije niegodnie, nie rozróżniając ciała Pańskiego, sąd własny je i pije. Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło [1Ko 11,29-30]. 

Sprawa ta ma także aspekt społeczny. Widok grzesznika, który jeszcze swoim życiem nie zdążył potwierdzić szczerości swego opamiętania, a już biorącego udział w Wieczerzy Pańskiej, może też bulwersować osoby postronne i wywołać w nich wzgardę dla zboru Pańskiego. Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego? [1Ko 10,16]. Wobec tego trzeba zadbać o czytelne świadectwo oddzielenia. Nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów; nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu demonów [1Ko 10,21]. Gdy wszakże ludzie zobaczą osobę poddaną dyscyplinie, wyciszoną w zgromadzeniu i powstrzymującą się od udziału w Wieczerzy Pańskiej, wówczas nabiorą respektu dla Boga i szacunku dla całej wspólnoty ludu Bożego.

Synonimem dobrych relacji było i wciąż jest wspólne zasiadanie przy stole. Sam Chrystus Pan obiecuje nam społeczność stołu. Oto stoję u drzwi i kołaczę; jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną [Obj 3,20]. Ileż radości jest w zborze, gdy po okresie dyscypliny, brat lub siostra powraca do pełnej społeczności i znowu może jeść i pić przy stole Pańskim. 

Gdy wszakże zastosowana z miłością dyscyplina duchowa nie przyniosła spodziewanego skutku, należy w ogóle zaniechać wspólnego zasiadania do stołu z grzesznikiem, który nie chce się opamiętać.  Napisałem wam w liście, abyście nie przestawali z wszetecznikami; ale nie miałem na myśli wszeteczników tego świata albo chciwców czy grabieżców, czy bałwochwalców, bo inaczej musielibyście wyjść z tego świata. Lecz teraz napisałem wam, abyście nie przestawali z tym, który się mieni bratem, a jest wszetecznikiem lub chciwcem, lub bałwochwalcą, lub oszczercą, lub pijakiem, lub grabieżcą, żebyście z takim nawet nie jadali. Bo czy to moja rzecz sądzić tych, którzy są poza zborem? Czy to nie wasza rzecz sądzić raczej tych, którzy są w zborze? Tych tedy, którzy są poza nami, Bóg sądzić będzie. Usuńcie tego, który jest zły, spośród siebie [1Ko 5,9-13]. 

Na koniec jeszcze raz chcę podkreślić znaczenie empatii i okazania serca komuś, kto znalazł się w stanie duchowego upadku. Nie wolno nam nikogo dyscyplinować w nieskończoność i stronić od niego z powodu jego dawnych grzechów. Dostał za swoje. Poznał ciężar ludzkich spojrzeń, Z pewnością usłyszał niejedną uwagę. Takiemu wystarczy ta kara, jaka została nałożona przez większość, tak, że przeciwnie, wy raczej powinniście przebaczyć mu i dodać otuchy, aby go przypadkiem nadmiar smutku nie pochłonął. Dlatego proszę was, abyście postanowili okazać mu miłość [2Ko 2,6-8].

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz