Przeczytałem przed chwilą, że człowiek popularny aczkolwiek nieidealny, jakim był biblijny król Dawid, wszędzie opowiadał o Bogu. Zwiastowałem sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu, oto warg swoich nie zamknąłem. Panie, Ty wiesz o tym. Nie ukrywałem w sercu swoim sprawiedliwości Twojej, opowiadałem o wierności Twojej i zbawieniu Twoim; Nie zataiłem łaski i wierności Twojej wobec wielkiego zgromadzenia. Toteż Ty, Panie, nie odmawiaj mi litości swojej; łaska i wierność Twoja niechaj mnie zawsze strzegą! [Ps 40,10-12].
Powyższą wypowiedź Dawida rozumiem w ten sposób, że w każdym swoim przeżyciu dostrzegał on rękę Bożą i przy różnych okazjach chętnie o tym opowiadał. Gdzie tylko mógł, otwierał usta i mówił o sprawiedliwości i wierności Boga oraz o Jego zbawieniu. Układał pieśni o swoich przeżyciach z Bogiem i je śpiewał. Nie ukrywał i nie zatrzymywał dla siebie niczego, co - wypowiedziane - mogło przynieść chwałę Bogu. Czy był sam na sam z jakimś człowiekiem, czy też uczestniczył w wielkim zgromadzeniu, zawsze był świadkiem zaobserwowanego działania Bożego. Jaki wniosek z tego przykładu?
Każdy prawdziwy chrześcijanin powinien cechować się wewnętrzną potrzebą opowiadania na lewo i prawo o tym, kim jest dla niego Jezus Chrystus. Nie przemilczać i nie zatrzymywać dla siebie swoich przeżyć z Bogiem. Wykorzystywać najróżniejsze okazje, aby ze swojego życia oddać chwałę Bogu. Przekierowywać ludzką uwagę z siebie na Pana Jezusa. Zawsze coś o Nim powiedzieć. A jeśli jest w zgromadzeniu i nie ma możliwości złożenia świadectwa, to głośno się pomodlić, aby przynajmniej w ten sposób dać wyraz miłości do Jezusa i wiary w Niego.
Takie są moje myśli na dzisiaj. Takim świadkiem Jezusa chcę być.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz