Tnąc wszakże kolejne róże, rozważałem przeczytane rankiem słowa Pisma Świętego. PANIE, powiedz, kiedy nadejdzie mój kres, daj mi znać, ile pozostało mi lat - niech wiem, jak jestem znikomy. Oto wymierzyłeś moje dni na szerokość kilku dłoni, okres mego życia jest niczym przed Tobą. Tak! Człowiek jest tylko tchnieniem, nawet ten wysoko postawiony [Ps 39,5-6].
Z biegiem skracających się lat mojej doczesności, nabieram coraz większego dystansu do otaczającego mnie świata. Coraz rzadziej mam potrzebę wypowiadania się w różnych sprawach. Bez wzburzenia zgadzam się z faktem, że ktoś źle mnie zrozumiał i opowiada teraz o mnie niestworzone rzeczy. Nie muszę też wszystkiego zobaczyć ani wszędzie być. O jedno prosiłem PANA, o to też zabiegam, by mieszkać w Jego domu po wszystkie moje dni, oglądać piękno PANA i w Jego świątyni czekać na odpowiedź [Ps 27,4].
Naturalny proces starzenia, choroby, słabnące siły - pomagają mi skierować się ku wieczności. Wszelkie ciało jest jak trawa. Cała jego chwała przypomina jej kwiat. Trwa uschła i kwiat opadł, lecz słowo wypowiedziane przez Pana trwa na wieki [1Pt 24-25]. Nie chcę rozmiłowywać się w świecie i w rzeczach, które są na świecie. Chcę kochać Jezusa Chrystusa i do końca mych ziemskich dni pełnić Jego wolę, bo świat przemija wraz z pożądliwością swoją; ale kto pełni wolę Bożą, trwa na wieki [1Jn 2,17]. Mogę tak myśleć i pisać, bo dzięki osobistej wierze w Jezusa Chrystusa mam pewność życia wiecznego. A ty?
Nie żałuję przekwitłych róż i usuniętych dzisiaj ich pędów. Taka jest ustanowiona przez Boga kolej rzeczy. Widzę już nowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz