'Uwolnienie' się gdańskich kierowców i motorniczych od krawatów może posłużyć jako ilustracja dużo szerszej tendencji panującej w dzisiejszym świecie. Ludzie nie lubią żadnych rygorów i obowiązkowych reguł. Chcą żyć, działać, pracować i odpoczywać tak, jak im wygodniej - po swojemu. Chcą czuć się na tyle swobodnie, żeby nie musieć też dbać o to, jak będą ubrani. Uważają, że mają do tego prawo wszędzie i zawsze. W każdym środowisku odczuwa się więc presję, by zgodnie z duchem czasów luzować normy i rezygnować z jakichkolwiek obostrzeń.
Czyż jednak nie jest zastanawiające to, że ci sami ludzie, którzy "nie cierpią chodzić pod krawatem", w pewnych okolicznościach bez słowa narzekania ubierają się w garnitur? Robią tak, gdy mają np. spotkać się z kimś naprawdę ważnym albo wystąpić podczas jakiejś podniosłej uroczystości. Sami jakoś wyczuwają, że wyjątkowość i ranga czekającego ich wydarzenia wymaga przywdziania uroczystego stroju. Tak więc nawet najbardziej wyluzowani faceci na wielkich galach zazwyczaj pojawiają się odświętnie ubrani. Komu dane jest stanąć przed prezydentem lub królem, ten sam wie, że trzeba też zadbać o odpowiedni ubiór.
A chrześcijanin? Jak powinien się ubrać stając np. za kazalnicą pośród zgromadzenia dzieci Bożych? Nie o krawat tu chodzi, a o świadomość spotkania z Chrystusem Panem i udziału w służbie Bożej, gdzie sam PAN naprawdę jest obecny. Jeżeli obecność Chrystusa w zgromadzeniu ma dla nas charakter jedynie iluzoryczny, wówczas bez drżenia serca i oporów wewnętrznych łatwo zaczynamy przechodzić do tego, co nam się podoba i co nam sprawia przyjemność. W imię służby Bogu służymy swoim własnym upodobaniom. Gramy muzykę zgodną z własnymi gustami muzycznymi. Przemawiamy w sposób, który nas inspiruje. Ubieramy się w to, co wśród nas jest modne i wygodne. Zaczynamy zachowywać się coraz swobodniej, bo wkręciliśmy sami sobie do głowy, albo daliśmy sobie wkręcić, że Bóg jest taki jak my i lubi to, co my lubimy.
Przy takim podejściu do sprawy już tylko krok dzieli nas od poglądu, że zgromadzenie Kościoła jest miejscem, które ma podobać się ludziom. Czynimy go więc coraz bardziej ludzkim; dostosowanym do ludzkich obyczajów, do aktualnie panujących trendów oraz oczekiwań uczestników zgromadzeń. Z łatwością porzucamy dotychczasowe formy praktykowania pobożności. Każdy głos zmierzający w stronę liberalizacji dotychczasowych poglądów i praktyk jest mile widziany, a każdy wzywający do zachowania biblijnych norm, niepożądany.
A jakie są te biblijne normy? W świetle Biblii widać, że świadome zbliżenie się człowieka do Boga wymaga uświęconego zachowania. Klasycznym miejscem, gdzie Bóg zakomunikował to ludziom, było spotkanie pod górą Synaj. I rzekł Pan do Mojżesza: Idź do ludu i nakaż im, by przygotowali się na święto dziś i jutro i wyprali swoje szaty, by byli gotowi na trzeci dzień, gdyż trzeciego dnia zstąpi Pan na oczach całego ludu na górę Synaj [2Mo 19,10]. Dobitnie świadczą o tym wytyczne dla osób sprawujących służbę Bożą. Porozmawiaj też ze wszystkimi wprawionymi w rzemiośle, których obdarowałem duchem mądrości, aby zrobili szaty dla Aarona, by wyświęcony pełnił mi służbę jako kapłan. A oto szaty, które mają zrobić: Napierśnik, efod, płaszcz, tunika haftowana, zawój i pas. I zrobią te święte szaty dla Aarona, twojego brata, i dla jego synów, aby mi pełnili służbę jako kapłani [2Mo 28,3]. Aaron i jego synowie będą je nosić, gdy będą wchodzić do Namiotu Zgromadzenia lub zbliżać się do ołtarza, aby sprawować służbę w miejscu świętym, by nie ściągnęli na siebie winy i nie pomarli [2Mo 28,43]. Wszyscy biorący udział w służbie kapłani i lewici mieli obowiązek odpowiednio się ubierać i zachowywać.
Gdy dochodziło do jakiegoś grzechu czy zwykłego zaniedbania w sprawowanej służbie, należało to natychmiast skorygować. Dobrze to ilustruje postępowanie z arcykapłanem Jozuem. A Jozue był ubrany w szatę brudną i tak stał przed aniołem. A ten tak odezwał się i rzekł do sług, którzy stali przed nim: Zdejmijcie z niego brudną szatę! Do niego zaś rzekł: Oto ja zdjąłem z ciebie twoją winę i każę cię przyoblec w szaty odświętne. Potem rzekł: Włóżcie mu na głowę czysty zawój! I włożyli mu na głowę czysty zawój, i przyoblekli go w szaty. A anioł Pana stał przy tym. Potem dał anioł Pana uroczystą obietnicę Jozuemu: Tak mówi Pan Zastępów: Jeżeli będziesz chodził moimi drogami i będziesz pilnował mojego porządku, będziesz zawiadywał moim domem oraz strzegł moich dziedzińców, dam ci dostęp do tych, którzy tu stoją.[Za 3,3-7]. Najwyraźniej prawo udziału w służbie Bożej wiązało się z przestrzeganiem porządku ustanowionego przez Boga.
Czy w okresie Nowego Przymierza Bóg się zmienił i jest Mu teraz wszystko jedno, jak się zachowujemy i ubieramy? Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości; wy, którzy niegdyś byliście nie ludem, teraz jesteście ludem Bożym, dla was niegdyś nie było zmiłowania, ale teraz zmiłowania dostąpiliście [1Pt 2,9-10]. Czy z łaski Bożej podniesieni do tak wysokiej rangi, możemy sobie robić, co chcemy? Z pewnością nie!
Usprawiedliwieni krwią Baranka Bożego, Jezusa Chrystusa, powinniśmy tym bardziej respektować i doceniać daną nam możliwość społeczności z Bogiem. Oto fragment nauki apostolskiej na ten temat. Wy nie podeszliście bowiem do góry, której można dotknąć, do płonącego ognia, mroku, ciemności i burzy ani do dźwięku trąby i głośnych słów, na których odgłos ci, którzy je słyszeli, prosili, aby już do nich nie przemawiano; nie mogli bowiem znieść nakazu: Gdyby nawet zwierzę dotknęło się góry, ukamienowane będzie. A tak straszne było to zjawisko, iż Mojżesz powiedział: Jestem przerażony i drżący.
Lecz wy podeszliście do góry Syjon i do miasta Boga żywego, do Jeruzalem niebieskiego i do niezliczonej rzeszy aniołów, do uroczystego zgromadzenia i zebrania pierworodnych, którzy są zapisani w niebie, i do Boga, sędziego wszystkich, i do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy osiągnęli doskonałość, i do pośrednika nowego przymierza, Jezusa, i do krwi, którą się kropi, a która przemawia lepiej niż krew Abla.
Baczcie, abyście nie odtrącili tego, który mówi; jeśli bowiem tamci, odtrąciwszy tego, który na ziemi przemawiał, nie uszli kary, to tym bardziej my, jeżeli się odwrócimy od tego, który przemawia z nieba. (...) Przeto okażmy się wdzięcznymi, my, którzy otrzymujemy królestwo niewzruszone, i oddawajmy cześć Bogu tak, jak mu to miłe: z nabożnym szacunkiem i bojaźnią. Albowiem Bóg nasz jest ogniem trawiącym [Hbr 12,18-29].
Święty Bóg oczekuje od nas uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana [ Hbr 12,14]. Masz wiedzieć, jak należy postępować w domu Bożym, który jest Kościołem Boga żywego, filarem i podwaliną prawdy [1Tm 3,15]. Nie tak, jak sobie chcesz albo jak ci wygodniej, albo jak inni to robią, ale tylko tak, jak mówi Słowo Boże! Kościół nie jest ludzką organizacją, żeby można było go sobie organizować na własną modłę i dostosowywać jego działalność do swoich potrzeb. Charakter Kościoła i zasady funkcjonowania jego lokalnego zboru zostały raz na zawsze określone przez naukę apostolską. Kto waży się cokolwiek kombinować przy Kościele Chrystusowym, ten musi się liczyć z czekającymi go konsekwencjami. Czy nie wiecie, że świątynią Bożą jesteście i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście [1Ko 3,16-17].
Dlatego apeluję, abyśmy będąc wdzięczni Bogu za Kościół, z najwyższym respektem podchodzili do niego. Ceńmy sobie przywilej przynależności do lokalnego zboru. Gdy udajemy się na nabożeństwo, idźmy tam z radosnym drżeniem serca, że oto razem mamy stanąć przed Bożym Tronem! Nie spóźniajmy się, bo jak to by wyglądało, gdyby Najwyższy miał czekać na osoby niższe rangą? Niech zawsze towarzyszy nam myśl, że obecny w Duchu Świętym Chrystus Pan będzie się nam przysłuchiwał i przyglądał. Dlatego idźmy też zawsze odświętnie ubrani, nie tylko wtedy, gdy mamy przemawiać lub śpiewać wchodząc do prezbiterium sali nabożeństw. Ponieważ nie obowiązuje nas określony dress code i w zborze wszystko jest dobrowolne, tym większą przyjemność sprawimy naszemu Panu, gdy na publiczne spotkanie z Nim zawsze będziemy schludnie i świątecznie ubrani.
Powtarzam: Nie o krawat tu chodzi, a o naszą świadomość osobistego spotkania z żywym Bogiem w czasie wspólnych zgromadzeń zboru. Chodzi o szacunek dla innych członków Bożej rodziny, zgromadzonych w niedzielę, by świętować zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, bo przecież w pokorze uważamy ich za wyższych od siebie [Flp 2,3]. Wreszcie, chodzi też o należytą godność służby Bożej, w której wielu z nas każdego tygodnia ma udział.
Gdy powyższe biorę pod uwagę, to nawet do głowy mi nie przychodzi, że chciałbym w niedzielę luźniej się ubrać, przyciemnić salę, dać upust swojej cielesności, pojechać sobie tam, gdzie moim zdaniem lepiej grają lub głoszą i cokolwiek innego robić po swojemu. Znam swoje miejsce w szeregu. Wiem, że każde nabożeństwo jest spotkaniem z żywym, świętym i umiłowanym Chrystusem Panem.
Zgadzam się bracie, że "nie o krawat tu chodzi". "Przy takim podejściu do sprawy już tylko krok dzieli nas od poglądu, że zgromadzenie Kościoła jest miejscem, które ma podobać się ludziom". Ale czy przy takim podejściu jak w tym rozważaniu, już tylko krok dzieli nas od: "Czemu widzisz źdźbło w oku twojego brata, a nie zauważasz belki, która jest w twoim oku?
OdpowiedzUsuń4 Albo, jak powiesz twojemu bratu: Pozwól, że wyjmę źdźbło z twego oka, a oto belka jest w twoim oku?
5 Obłudniku, wpierw wyjmij belkę z twojego oka, a wtedy przejrzysz, by wyjąć źdźbło z oka twojego brata." ?
Jeżeli na spotkanie z Jezusem mam się ubrać odświętnie, to rozumiem, że na grupę domową i cichy czas też pod krawatem jak na nabożeństwie... Tak? Dlaczego nie?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się jednak, że nabożeństwa nie możemy porównywać do ślubu czy spotkania z prezydentem. Po prostu ustalamy taki kod ubioru.
Jeżeli ubiór ma być przeszkodą w wypełnianiu celów Kościoła, to chyba coś jest nie tak.