15 października, 2010

Utracone, czy raczej ponad wszelką wątpliwość już zbawione?!

Każdego roku w Polsce 40 tysięcy kobiet przeżywa poronienie, 2 tysiące dzieci rodzi się martwych, a kolejne 5 tysięcy nie dożywa swoich osiemnastych urodzin z powodu chorób i wypadków.

 Sześć lat temu z inicjatywy Organizacji Rodziców po Stracie oraz Rodziców Dzieci Chorych – "Dlaczego" 15 dzień października ustanowiono Dniem Dziecka Utraconego. Sporo wcześniej ustanowiono go także w Stanach Zjednoczonych pod nazwą Pregnancy and Infant Loss Remembrance Day.

 Poronienie samoistne oraz martwe narodziny traktowane są w świadomości społecznej jako zabieg medyczny. Tymczasem strata upragnionego dziecka, poronienie, martwy poród, śmierć tuż po narodzeniu, są traumatycznym przeżyciem dla rodziców. Dlatego hasłem tegorocznych obchodów jest apel skierowany do personelu medycznego – „Proszę, pomóż mi pożegnać się z dzieckiem”.

 Zachodzi potrzeba uwrażliwienia społeczeństwa na problemy, z jakimi borykają się rodzice po stracie dziecka. Amerykanie zakładają różowo-błękitne wstążeczki, składają kwiaty w kościołach, szpitalach i na cmentarzach, wyrażając w ten sposób solidarność z osieroconymi rodzicami. Mam nadzieję, że i Polacy z roku na rok będą bardziej czuli na tę sprawę.

 Rzeczywiście, śmierć dziecka w łonie matki, to ogromna przykrość dla rodziców. W świetle Biblii można jednak spojrzeć dalej niż normalnie się patrzy i w tym bólu dostrzec łaskę Bożą.

 Wiadomo, że dzięki zastępczej śmierci Jezusa Chrystusa jako Baranka Bożego, który złożył ofiarę za grzech świata, przeznaczeniem wszystkich niemowląt jest Królestwo Boże. Pozwólcie dziatkom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im, albowiem takich jest Królestwo Boże [Mk 10,14]. Z Biblii wynika, że na mocy ofiary Chrystusa gładzącej grzech świata, każde dzieciątko dostępuje zbawienia.

 Nie zawsze więc jest tak, że normalne narodziny oznaczają Boże błogosławieństwo, a utrata dziecka jego brak. Ileż matek i ojców płacze widząc, co robią ich narodzone i wyrośnięte dzieci. Ileż dzieci po tym jak narodzą się i urosną odrzuca dar zbawienia i odchodzi od Boga.

 Patrząc z tego punktu widzenia dostrzegamy, że ta sprawa nie wygląda już tak jednoznacznie. Syn Człowieczy wprawdzie odchodzi, jak o nim napisano, ale biada owemu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Lepiej by było, gdyby się nie narodził ów człowiek [Mk 14,21]. Kto się urodził i żyje, może popełnić czyny, które na zawsze pozbawią go żywota wiecznego.

 Inną kwestią jest też los człowieka na ziemi. Czasem życie staje się udręką nie do zniesienia. Przeklęty dzień, w którym się urodziłem; dzień, w którym mnie porodziła moja matka, niech nie będzie błogosławiony! Przeklęty mąż, który przyniósł mojemu ojcu radosną wieść: Urodził ci się chłopiec - i tym go bardzo ucieszył. Niech z tym dniem będzie jak z miastem, które Pan bezlitośnie zburzył! Niech słyszy krzyk z rana, a wrzawę wojenną w samo południe! Za to, że nie uśmiercił mnie w łonie, aby mi moja matka stała się grobem, a jej łono wiecznie brzemienne. Po cóż to wyszedłem z łona matki, aby doznać tylko znoju i udręki i swoje dni trawić w hańbie! [Jr 20,14–18].

 Kilka dni temu wstrząsnęła mną wiadomość, że córeczka bliskiego memu sercu czarnoskórego lekarza z Warszawy wyjechała z mamą w odwiedziny do Nigerii i tam utopiła się wstudni. Straszna przykrość. Zabrakło mi słów. Lecz oto z ust jej taty, prawdziwego chrześcijanina, usłyszałem mniej więcej takie słowa: Wiem, że Bóg jest wielki. Trzeba Mu i za to podziękować, bo On wie, co robi. Biblijny Hiob dodaje: Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione [Jb 1,21].

 W Dniu Dziecka Utraconego utożsamiam się z bólem rodziców, których ta przykrość dotknęła i jednocześnie zachęcam do ufności. Bóg wie lepiej, co akurat dla naszego dziecka jest najlepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz