06 grudnia, 2022

Dzień Szósty - kapłan Zachariasz

Zachariasz był kapłanem. Nie młodym już, ale też nie starcem w naszym rozumieniu, bo czynną służbę w świątyni pełniło się do pięćdziesiątego roku życia. Od dwudziestego piątego roku życia i wzwyż przystąpi każdy do pełnienia służby w Namiocie Zgromadzenia. A od pięćdziesiątego roku życia wycofa się z wykonywanej służby i nie będzie już służył. Będzie jednak usługiwał swoim braciom w Namiocie Zgromadzenia przy spełnianiu ich obowiązków służby, lecz samej służby pełnić już nie będzie. Tak postąpisz z Lewitami, co się tyczy ich służby [4Mo 8,24-26]. W każdym razie Zachariasz z Elżbietą nie mieli dzieci i byli w takim wieku, że naturalnie rzecz biorąc, już nie mogli ich mieć. Gdy jednak Bóg mu powiedział, że będą mieli syna, to powinien był Bogu uwierzyć. Niedowiarstwo okupił tym, że - jak zauważyliśmy wczoraj - na dziewięć miesięcy stracił mowę. Otóż zaniemówisz i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, kiedy się to stanie, bo nie uwierzyłeś słowom moim, które się wypełnią w swoim czasie [Łk 1,20].

Właśnie na to chciałbym dzisiaj skierować naszą uwagę. Pomyślmy, jakaż przykrość spotkała Zachariasza! Według obowiązującego wówczas porządku służby kapłańskiej, tygodniowa zmiana w świątyni zdarzała się poszczególnym kapłanom w ciągu roku tylko dwa razy. Posługa przy ołtarzu kadzidlanym, po którym sprawujący ją kapłan wychodził do ludu i wypowiadał błogosławieństwo, mogła się nigdy nie przytrafić, bo przydzielano ją losowo. Zachariasz więc naprawdę miał swój dzień! Lecz oto zaniemówił i nie mógł nawet dokończyć należycie swojej służby. Ta sytuacja wiele daje do myślenia o znaczeniu wiary w życiu człowieka. Bez wiary nie tylko nie można podobać się Bogu [Hbr 11,6], ale z powodu niedowiarstwa można też sporo stracić. 

Większość chrześcijan dobrze zna wartość przywileju, jakim jest udział w służbie Bożej. Znać swoje powołanie i mieć stałe miejsce jego realizacji w życiu Kościoła - to jest to! Każdy rodzaj posługi, od kazalnicy po miotłę do zamiatania zborowego podwórza, daje nam ogromną radość i poczucie przydatności dla Królestwa Bożego. Wszakże warunkiem udziału w pracy Pańskiej jest wiara i bezdyskusyjna gotowość do okazywania posłuszeństwa Słowu Bożemu. Czasem nie doceniamy należycie zaszczytu bycia przydatnym dla Pana. Pełniona rola w służbie wydaje się nam zbyt pospolita, a nasz trud na rzecz zboru Pańskiego uznajemy za ciążące nam brzemię. Bądźmy ostrożni, bo Głowa Kościoła nam się przygląda i może nas od służby odsunąć. W jaki sposób?

Czasem - podobnie jak Zachariasz - nagle stracimy zwykłą zdolność fizyczną lub psychiczną do dalszego pełnienia służby. Pamiętam, jak kiedyś w trakcie kazania na parę chwil odebrało mi mowę. Ależ to był dramat! Dużo częściej z odsunięciem od służby jest tak, że sami ją porzucamy. Opuszczamy zbór, znajdujemy sobie jakieś 'lepsze miejsce' ulegając złudzeniu, że jest to nasza suwerenna decyzja. Tymczasem to Bóg pozbawia nas miejsca służby, bo zauważył w nas postawę, przez którą utraciliśmy Jego aprobatę. Bywa, że stanowisko w służbie tracimy w wyniku grzechu i zastosowanej wobec nas dyscypliny nałożonej przez Zbór. Nawet zwykła obojętność na to, co dzieje się w zborze albo krytykowanie zboru oddala nas od służby i sprawia, że tracimy w nim swoje miejsce. Dlatego bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu [1Ko 15,58]. 

Ojcze, dziękuję za powołanie i ciągle nowe zadania, jakie stawiasz przede mną w służbie i w życiu zboru. Pomóż proszę memu niedowiarstwu, abym zawsze potrafił z wiarą i w posłuszeństwie Twojemu Słowu pełnić przypadającą mi posługę. Wiem już na czym może polegać i jak smakuje strata w służbie duchowej. Pragnę zawsze i natychmiast być gotowy do przyjęcia i wykonania każdego zadania, jakie tylko zechcesz mi zlecić. Również w o okresie zbliżających się świąt chcę się przyczynić do rozsławienia cudowności i znaczenia narodzin Jezusa Chrystusa. Amen.

1 komentarz:

  1. Porusza mnie bardzo fakt, że przez Swoją ingerencję w życie Zachariasza i czasowe pozbawienie go głosu, Bóg tak naprawdę dał do zrozumienia, że "poprawne" wypełnienie rytuałów jest drugorzędne wobec porządku, który właśnie nadchodził. Dla faryzeuszy być może taki Bóg zasługiwałby na naganę, bo uniemożliwił dokładne wypełnienie Prawa. Dla mnie to zapowiedź zachowania Jezusa wobec szabatu i innych martwych już rytuałów.

    OdpowiedzUsuń