Obecnie dla coraz większej liczby osób staje się ważna tzw. zdrowa żywność i przestrzeganie różnego rodzaju diet. Nie chodzi już o to, aby nie umrzeć z głodu, lecz aby utrzymać formę i żyć jak najdłużej. Tysiące ludzi zastanawia się nad tym, co pomaga, a co szkodzi ich długowieczności? Jak wyeliminować z organizmu zły cholesterol? Jak zmniejszyć ryzyko choroby nowotworowej? Co jeść, aby należycie zadbać o prawidłową gospodarkę energetyczną swojego ciała? W jaki sposób wspierać swój układ odpornościowy? Jak spowolnić proces starzenia? Tego rodzaju kwestie spędzają dziś sen z oczu mnóstwa osób. A zatem wciąż jak najbardziej na czasie pozostają słowa Jezusa. Przestańcie martwić się o życie, o to, co zjeść lub wypić; a także o ciało, o to, w co się ubrać. Bo czy życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż okrycie? [Mt 6,25].
Z moich skromnych obserwacji wynika, że obfitość dóbr nie zapewnia życia [Łk 12,15]. Iluż to już ludzi mających dostęp do wszelkich środków prozdrowotnych i leczniczych umarło w kwiecie wieku! Kto z was, pomimo ciągłej troski, może swoje życie wydłużyć choćby o godzinę? [Mt 6,27] - pyta nas Słowo Boże. Znam przypadki ludzi, którzy wręcz książkowo dbali o swoje zdrowie, a jednak się rozchorowali. Znam też osoby niemające nawet możliwości, by zdrowo jadać, a wciąż żyją i mają się dobrze. Dawcą życia jest Bóg i On wyznacza ilość naszych dni tutaj na ziemi. PANIE, powiedz, kiedy nadejdzie mój kres, daj mi znać, ile pozostało mi lat — Niech wiem, jak jestem znikomy! Oto wymierzyłeś moje dni na szerokość kilku dłoni [Ps 39,4-5] - w natchnieniu Ducha prosił król Dawid. Tak jak nikt nie może troskliwą zapobiegliwością dodać do swojego wzrostu łokieć jeden [Łk 12,25], tak też żadne ludzkie środki i starania nie wydłużą wyznaczonego nam przez Boga ziemskiego życia.
Mój z tego wniosek jest więc prosty. Jako chrześcijanin mam to szczęście, że w żadnej sprawie nie jestem zdany na siebie samego. Duch Święty jest moim Doradcą, Opiekunem i Pocieszycielem. On jest rękojmią mojego zbawienia i z pewnością w stosowym czasie doprowadzi mnie do celu. Póki co, mogę śmiało jadać to, na co mam ochotę i co akurat jest dostępne, bo nie ma dla człowieka nic lepszego niż to, by się najeść i napić, i korzystać z dóbr zdobytych własnym trudem [Kzn 2,24]. Całą moją uwagę i aktywność chcę kierować na Królestwo Boże, aby jak najlepiej zadbać o jego interesy. Gdy tak robię, jestem spokojny o to, że dopóki Bóg widzi moją użyteczność dla Królestwa Bożego na ziemi mogę za apostołem Pawłem powtarzać, że pozostanę przy życiu i będę z wami wszystkimi, abyście robili postępy i radowali się w wierze [Flp 1,25]. Gdy zaś PAN uzna, że czas rozstania mego z życiem nadszedł [2Tm 4,6], bo już nic korzystnego dla sprawy Bożej na ziemi nie zrobię, a nawet mógłbym przynieść ujmę imieniu Bożemu, to zabierze mnie stąd i nic Go w tym nie powstrzyma.
Taki jest mój stosunek do typowych, i tych dawnych, i współczesnych trosk o życie. Dlatego nie martwcie się i nie zastanawiajcie: Co będziemy jeść? Co będziemy pić? W co się ubierzemy? O to wszystko kłopoczą się narody. Wasz Ojciec w niebie wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a to wszystko będzie wam dodane [Mt 6,31-33].

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz