13 maja, 2025

Atuty życia w Duchu Świętym

Atut to zaleta, możliwość lub argument, których umiejętne wykorzystanie może dać oczekiwany rezultat. Mieć wszystkie atuty w ręku, to mieć wszelkie możliwości osiągnięcia zamierzonego celu. W okresie dojrzewania ważnym przywilejem jest osobista więź z kimś mądrym. Można bowiem mieć talent, a go nie rozwinąć, mieć szansę i jej nie wykorzystać, mieć czas i go zmarnować, jeżeli zabraknie nam odpowiedniego kierownictwa doświadczonej i życzliwej osoby. Gdy wchodziłem w życie, moim atutem był chłonny umysł i pragnienie, by dobrze ukierunkować swe życie, ale nie miałem nikogo, kto by kilkunastoletnim chłopcem mądrze pokierował. Gdy analizujemy genezę sukcesu wielu sławnych artystów czy sportowców, to często się okazuje, że w ich młodości, nie tyle ważne były ich naturalne predyspozycje – co bardziej to, że mieli mądrych rodziców, nauczycieli i trenerów, którzy dopilnowali ich rozwoju. A co jest najważniejszym atutem chrześcijan?

Spójrzmy na grupę pierwszych naśladowców Jezusa. Nastał już wieczór tego właśnie dnia, pierwszego po szabacie. Uczniowie zeszli się razem, lecz w obawie przed Żydami zaryglowali drzwi. I wtedy zjawił się Jezus. Stanął pośród nich i powiedział: Pokój wam! Po tych słowach pokazał im ręce i bok. Uczniowie ucieszyli się, że zobaczyli Pana. A Jezus znów im powiedział: Pokój wam! Jak Mnie posłał Ojciec, tak i Ja was posyłam. Następnie tchnął na nich i powiedział: Przyjmijcie Ducha Świętego [Jn 20,19-22]. Z natchnionego tekstu dowiadujemy się, że po śmierci Jezusa Jego uczniowie byli w złym stanie psychicznym. Przyzwyczajeni do stałej bliskości z Mistrzem, stracili poczucie bezpieczeństwa i obawiali się o swoją przyszłość. Gdy Go znowu zobaczyli, nastrój wyraźnie się im poprawił, lecz to nie rozwiązywało ich problemu. Dlatego Pan wskazał im, że potrzebują napełnienia Duchem Świętym.

Tak. Pierwsi chrześcijanie już wcześniej zostali przez Jezusa poinformowani o potrzebie Ducha Świętego. W omawianej scenie Jezus wezwał ich do przyjęcia Ducha Świętego, a pięćdziesiąt dni później, w święto Pięćdziesiątnicy, zostali ochrzczeni w Duchu Świętym. Mało tego. Byli też zobowiązani do stałego dbania o napełnienie Duchem, bo kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego [Rz 8,9]. Ażeby mieć osobistą społeczność z Duchem Świętym, trzeba uwierzyć w Jezusa Chrystusa i narodzić się na nowo. Należy prosić Boga i zabiegać o napełnienie Duchem Świętym. Gdy to nastąpi, chcąc na co dzień cieszyć się bliskością z Nim, trzeba być otwartym na kierownictwo Ducha Świętego i okazywać Mu posłuszeństwo.

Jednym z wielu praktycznych atutów wynikających z napełnienia Duchem Świętym jest wewnętrzne świadectwo przynależności do Boga i pewności zbawienia. Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze! Ten to Duch świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy [Rz 8,15-16]. Osoby napełnione Duchem Bożym mają prawo nazywać Boga swoim Ojcem. Tym zaś, który nas utwierdza wraz z wami w Chrystusie, który nas namaścił, jest Bóg, który też wycisnął na nas pieczęć i dał zadatek Ducha do serc naszych [2Ko 1,21-22]. Ludzie wierzący w Jezusa Chrystusa otrzymują od samego Boga zapewnienie chwalebnej wieczności. W Nim i wy, którzy usłyszeliście słowo prawdy, ewangelię zbawienia waszego, i uwierzyliście w Niego, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią dziedzictwa naszego, aż nastąpi odkupienie własności Bożej, ku uwielbieniu chwały Jego [Ef 1,13-14]. Tą gwarancją jest Duch Święty. A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia – czytamy nieco dalej.

Innym atutem życia w Duchu jest pełne zaspokojenie potrzeb duchowych i emocjonalnych. Dzięki napełnieniu Duchem Świętym stajemy się źródłem! Kto wierzy we Mnie, jak głosi Pismo, z jego wnętrza popłyną rzeki wody żywej. To zaś powiedział o Duchu, którego mieli otrzymać ci, którzy w Niego uwierzyli [Jn 7,38-39]. Mówiąc obrazowo, za sprawą Ducha jesteśmy jak kran, a nie jak zlew. Biblia mówi, że dzięki Duchowi Świętemu wiemy kim jesteśmy i co posiadamy. A myśmy otrzymali nie ducha świata, lecz Ducha, który jest z Boga, abyśmy wiedzieli, czym nas Bóg łaskawie obdarzył [1Ko 2,12]. Krótko mówiąc, napełnieni Duchem Świętym jesteśmy duchowo zaspokojeni i już nie potrzebujemy uganiać się za wciąż nowymi wrażeniami. Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, powściągliwość [Ga 5,22-23]. Chrześcijanin wydający owoc Ducha jest szczęśliwcem, którego nie wabią już oferty cudów i duchowych przełomów. Radość w Panu i obfitość życia są jego codziennością.

Równie ważnym atutem życia w Duchu jest prowadzenie przez Ducha Świętego i Jego wsparcie w życiu osobistym. Bo wszyscy, których prowadzi Duch Boży, są dziećmi Boga [Rz 8,14] mającymi tę pewność, że w każdej sytuacji mogą liczyć na pomoc Ducha. A gdy was wodzić będą do synagog i do urzędów, i do władz, nie troszczcie się, jak się bronić i co mówić będziecie. Duch Święty bowiem pouczy was w tej właśnie godzinie, co trzeba mówić [Łk 12,11-12]. Podobnie i Duch wspiera nas w niemocy naszej; nie wiemy bowiem, o co się modlić, jak należy, ale sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. A Ten, który bada serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi [Rz 8,26-27].

Wielkim atutem życia w Duchu Świętym jest również pełne zaopatrzenie lokalnej społeczności Kościoła. Wiadomo, że zgodnie z Pismem Świętym miejscem życia i rozwoju chrześcijanina jest wspólnota wierzących. Jakże marnie miałaby się ona we współczesnym świecie, gdyby zabrakło w niej obecności Ducha Świętego. Lecz prawdziwy zbór jest placówką Królestwa Bożego na ziemi i jako taki jest wspierany i zaopatrywany przez samego Boga. Tymczasem kościół, budując się i żyjąc w bojaźni Pańskiej, cieszył się pokojem po całej Judei, Galilei i Samarii, i wspomagany przez Ducha Świętego, pomnażał się [Dz 9,31]. Zbór jest miejscem kontaktu Chrystusa Pana z chrześcijanami. Ja, Jezus, wysłałem anioła mego, by poświadczył wam to w zborach [Obj 22,16]. Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów [Obj 2,7]. Z tego wynika, że nie nasze wybory ani żadne ludzkie know how, a sam Duch Święty przesądza o działalności zboru. Uważajcie na samych siebie i na całą trzodę, w której was Duch Święty ustanowił przełożonymi [Dz 20,28] – usłyszeli starsi efeskiego zboru. Także zbór, a nie parakościelne organizacje, jest bazą duchową dla służby Bożej. Gdy w zborze antiocheńskim bracia odprawiali służbę Pańską i pościli, rzekł Duch Święty: Odłączcie mi Barnabę i Saula do tego dzieła, do którego ich powołałem. Wtedy, po odprawieniu postów i modlitwy, nałożyli na nich ręce i wyprawili ich. A oni, wysłani przez Ducha Świętego, udali się do… [Dz 13,1-4].

Życie w Duchu Świętym dla ludzi, których On napełnia, jest niesamowitą przygodą. Takie osoby cieszą się wewnętrznym pokojem i każdego dnia dobrze wiedzą, co mają robić. Są też świadomi tego, że środowisko chrześcijańskie nieraz bywa niepokojone przez osoby nie mające Ducha. Wy natomiast, kochani, przypomnijcie sobie dawne słowa apostołów naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Powtarzali oni: W czasach ostatecznych pojawią się szydercy, skupieni na własnych bezbożnych pragnieniach. Będą to ludzie wywołujący rozłamy, zmysłowi, nie mający Ducha. Ale wy, kochani, budujcie się w swej najświętszej wierze. Módlcie się w Duchu Świętym [Jd 1,17-20]. Dzięki Duchowi apostołowie wiedzieli, że w zborach pojawią się ludzie skupieni na własnych pragnieniach, wywołujący rozłamy, zmysłowi i nie mający Ducha. Także my, żyjąc w Duchu Świętym, nie jesteśmy w naszych zborach zaskoczeni postawą i działalnością podobnych osób. Napełnieni Duchem Świętym wyczuwamy takich na kilometr i nie dajemy się im pociągać za sobą.

Chrystus Pan swoich naśladowców nie zostawił na ziemi sierotami. Posłał nam swego Ducha, aby był z nami i nas prowadził. Omówiliśmy kilka dobrodziejstw wynikających z zesłania Ducha Świętego. Czy są inne jeszcze atuty życia w Duchu? Przyjmijcie Ducha Świętego [Jn 20,22], dbajcie o to, aby Duch mógł was stale napełniać [Ef 5,18], płomienni Duchem Panu służcie [Rz 12,11]  – a wciąż na nowo będziemy się przekonywać, że jest ich o wiele więcej.

07 maja, 2025

Jak dostąpić miłosierdzia?

Jeżeli zgodnie z definicją miłosierdzia przyjmiemy, że jest ono współczuciem okazywanym w sposób czynny, to jego idealną ilustracją jest ewangeliczna przypowieść o człowieku, co wpadł w ręce zbójców, którzy go obrabowali, poranili i odeszli, zostawiając go na pół umarłego. Paru ludzi przeszło obok niego obojętnie. Pewien Samarytanin zaś, podróżując tędy, podjechał do niego i ujrzawszy, ulitował się nad nim. I podszedłszy opatrzył rany jego, zalewając je oliwą i winem, po czym wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i opiekował się nim. A nazajutrz dobył dwa denary, dał je gospodarzowi i rzekł: Opiekuj się nim, a co wydasz ponad to, ja w drodze powrotnej oddam ci [Łk 10,33-35]. Samarytanin nie ograniczył się do samych słów czy zaalarmowania służb socjalnych. Okazał współczucie w sposób czynny. Praktycznie zajął się tym nieszczęśnikiem i zatroszczył się o jego dalszy los.

Właśnie tak Bóg postępuje z nami, bo wielce litościwy i miłosierny jest Pan [Jk 5,11]. Wiedział o tym król Dawid, gdy z ust proroka usłyszał: Albo trzy lata głodu, albo trzy miesiące tułaczki przed twoimi wrogami, a miecz twoich nieprzyjaciół dosięgnie cię, albo trzy dni miecza Pana nad tobą w postaci zarazy w kraju, kiedy anioł Pański będzie szerzył zagładę w obrębie wszystkich granic Izraela; a teraz rozważ, co mam odpowiedzieć temu, który mnie posłał. Wtedy Dawid odpowiedział Gadowi: Jestem w wielkiej rozterce; lecz niech dostanę się raczej w ręce Pana, gdyż bardzo wielkie jest jego miłosierdzie; lecz w ręce człowieka niechaj się nie dostanę![1Krn 21,12-13]. Taka jest prawda o Bogu. Miłosierny i łaskawy jest Pan, cierpliwy i pełen dobroci [Ps 103,8].

Miłosierdzie Boże zaczyna się od tego, że wszystkim grzesznikom Bóg daje możliwość opamiętania, ale uwaga! Jego litość urzeczywistnia się wówczas, gdy grzesznik naprawdę się nawraca. Wtedy Bóg wkracza i w sposób czynny zaczyna zmieniać jego los. Jeżeli bowiem nawrócicie się do Pana, to wasi bracia i synowie doznają miłosierdzia od tych, którzy ich uprowadzili do niewoli, i powrócą do tej ziemi. Albowiem litościwy i miłosierny jest Pan, wasz Bóg, i nie odwróci od was swojego oblicza, jeżeli się do niego nawrócicie [2Krn 30,9]. Tak. Wszystkich grzeszników chcących liczyć na miłosierdzie Boże, Pismo Święte poucza: Rozdzierajcie swoje serca, a nie swoje szaty, i nawróćcie się do Pana, swojego Boga, gdyż On jest łaskawy i miłosierny, nierychły do gniewu i pełen litości, i żal mu karania! [Jl 2,13]. To była uwaga pierwsza.

A teraz uwaga druga. Wszyscy chrześcijanie, którzy przez wiarę w Jezusa Chrystusa już dostąpili miłosierdzia Bożego, są wezwani, aby w Jego imię okazywać miłosierdzie swoim bliźnim. Bądźcie miłosierni, jak miłosierny jest Ojciec wasz [Łk 6,36]. Bóg patrzy nam na ręce. Dlatego jako ludzie wybrani przez Boga, święci i ukochani, przyjmijcie postawę serdecznego współczucia [Kol 3,12]. Dlaczego to takie ważne? Ponieważ nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem [Jk 2,13]. Wiara w miłosiernego Boga zobowiązuje do bycia miłosiernym.

19 kwietnia, 2025

Niespokojna dusza

Przeciwnicy Jezusa, po dopięciu swego i doprowadzeniu w piątek do Jego ukrzyżowania - wydawać by się mogło - powinni byli mieć najlepszy od kilku lat szabat. Tymczasem nadal coś ich niepokoiło i gryzło. Nazajutrz, czyli po Dniu Przygotowania Paschy, zebrali się u Piłata arcykapłani i faryzeusze. Panie — powiedzieli — przypomnieliśmy sobie słowa tego oszusta. Jeszcze za życia oświadczył, że po trzech dniach zmartwychwstanie. Każ więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby czasem nie przyszli Jego uczniowie, nie ukradli Go i nie ogłosili ludowi: Powstał z martwych! To drugie oszustwo byłoby gorsze od pierwszego. Piłat odpowiedział: Macie straż, idźcie, zabezpieczcie, jak umiecie. Poszli więc i zabezpieczyli grób — opieczętowali kamień oraz postawili straże [Mt 27,62-66].

Człowiek postępujący zgodnie z wolą Bożą i mający postawę miłą w oczach Bożych, cieszy się wewnętrznym pokojem. PANIE, nie popadło w pychę me serce, nie było dumy w mych oczach, nie goniłem też za tym, co wielkie lub niedosiężne dla mnie. Przeciwnie, uspokoiłem mą duszę jak niemowlę nakarmione piersią matki, moja dusza była jak u niemowlęcia [Ps 131,1-2]. Niestety, arcykapłani, uczeni w Piśmie i faryzeusze, ze swoim nastawieniem do Jezusa Chrystusa, nie mogli mieć czystego i spokojnego sumienia. Dopięli swego, ale tym samym skazali się na udrękę duszy. Biblia mówi, że człowiek ścigany za zabójstwo ucieka aż do grobu: niech go nie zatrzymują! [Prz 28,17]. Wcześniejsza zawiść wrogów Jezusa przerodziła się w obawę o to, co dalej będzie się działo? Nie mają pokoju bezbożni - mówi Pan [Iz 48,22]. 

W końcowym dniu Wielkiego Tygodnia rozmyślam o swoich "niby zwycięstwach". Jak się czuję, gdy postawię na swoim? Jakie myśli drążą moją głowę, gdy pokonam kogoś lub coś, czego pokonywać nie należało? Co ogarnia moją duszę, gdy stłamszę w sobie myśl o podaniu pomocnej dłoni lub gdy dam upust złym słowom? Jak smakuje mi zwycięstwo moich racji, jeżeli przy tym zlekceważyłem, a nawet zraniłem bliskie mi osoby? 

Nie chcę żadnych takich zwycięstw, które obciążają sumienie. Tym bardziej, że zazwyczaj domagają się one dalszego brnięcia w to, co niemiłe dla Boga i ludzi.

18 kwietnia, 2025

Brak zrozumienia

W Wielkim Tygodniu miało miejsce co najmniej kilka sytuacji, w których Jezus spotkał się z poważnym niezrozumieniem. Gdy mówił o czekającej Go śmierci, Piotr wziął Go wówczas na stronę i zaczął upominać: Niech Cię Bóg przed tym zachowa, Panie! To Ci się nie może zdarzyć! [Mt 16,22]. Ten sam Piotr podczas wieczerzy paschalnej "popisał" się totalnym nierozumieniem sensu Jezusowego umycia uczniom nóg. Gdy Judasza Pan odesłał słowami: Spełniaj czym prędzej swój zamiar. Nikt ze spoczywających przy stole nie zrozumiał jednak, o co chodzi. Niektórzy przypuszczali nawet, że ponieważ Judasz zarządzał sakiewką, Jezus posyła go, by kupił, czego im trzeba na święto, albo by dał coś ubogim [Jn 13,27-29]. W trakcie procesu postawiono Jezusowi absurdalny zarzut na podstawie Jego słów z dawnej rozmowy. Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni ją odbuduję. Na to rzekli Żydzi: Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty w trzy dni chcesz ją odbudować? Ale On mówił o świątyni ciała swego [Jn 2,19-21]. 

Szczególnym przykładem niezrozumienia słów Jezusa, jest Jego modlitwa: Abba, Ojcze! Dla Ciebie wszystko jest możliwe, oddal ode Mnie ten kielich; jednak niech stanie się nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty [Mk 14,36]. Większość ludzi wciąż myśli, że Chrystusowi Panu chodziło o zbliżające się cierpienie fizyczne i haniebną śmierć na krzyżu. Nie dalej jak kilka dni temu takie wyjaśnienie można było usłyszeć podczas koncertu pasyjnego w Gdańsku. Czy jednak rzeczywiście, gdy w Getsemani ogarnął Go smutek i niepokój. Jest mi smutno na duszy — powiedział — śmiertelnie smutno [Mk 14,33-34] - miał na myśli ból fizyczny? Gdy parę dni wcześniej w świątyni powiedział: Teraz moja dusza jest w trwodze, i co mam powiedzieć? Ojcze, wybaw Mnie od tej godziny? Przecież dla tej godziny przyszedłem [Jn 12,27] czyż nie dał do zrozumienia, że nie o cierpienie tu chodzi? Nikt nie odbiera mi życia. Oddaję je z własnej woli. Mam prawo je oddać i mam prawo je odzyskać. Takie polecenie otrzymałem od mojego Ojca [Jn 10,18].

Powodem trwogi Jezusa - jako Syna Bożego - była zbliżająca się Nań chwila gniewu Ojca. Pisałem o tym m.in. siedem lat temu we wpisie Hołd ocalonych od gniewu. To świadomość, że Ojciec, który kilkakrotnie dał o Synu świadectwo: Tyś jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem [Łk 3,22], wkrótce odwróci od Niego swą twarz - to ta myśl tak bardzo niepokoiła Jezusa. To z powodu kielicha gniewu Bożego Syn Człowieczy w Wielki Piątek, w chwili śmierci zawołał: Eli, Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? [Mt 27,46]. Kto może pojąć, niech to zrozumie.

Podobnie jak niegdyś, gdy znowu przywołał lud, i rzekł do nich: Słuchajcie mnie wszyscy i zrozumiejcie! [Mk 7,14], tak i dzisiaj Chrystus Pan chciałby, żebyśmy prawidłowo pojmowali i stosowali Jego słowa. Sprawiamy Mu bowiem wielką przykrość, gdy posługujemy się Słowem Bożym bez właściwego rozumienia tego, co PAN ma na myśli. Coś takiego, niestety, może się i nam przydarzyć, tym bardziej, że otacza nas coraz więcej fałszywych proroków i nauczycieli, którzy - nierzadko w autorytecie swoich tytułów naukowych - wykrzywiają proste ścieżki PANA.

17 kwietnia, 2025

Nie ma mocnych

W Wielki Czwartek wieczorem Judasz - znając miejsce nocowania Jezusa - poszedł spotkać się z ludźmi arcykapłana i podprowadzić ich na miejsce aresztowania. Wtedy mówi do nich Jezus: Wy wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy; napisano bowiem: Uderzę pasterza i będą rozproszone owce trzody. Ale po moim zmartwychwstaniu wyprzedzę was do Galilei. A odpowiadając, Piotr rzekł do niego: Choćby się wszyscy zgorszyli z ciebie, ja się nigdy nie zgorszę. Rzekł mu Jezus: Zaprawdę powiadam ci, że jeszcze tej nocy, zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz. Rzecze mu Piotr: Choćbym miał z tobą umrzeć, nie zaprę się ciebie. Podobnie mówili i wszyscy uczniowie [Mt 26,31-35].

Nie tylko Judasz okazał się uczniem całkowicie zawodnym. W nocy z czwartku na piątek cała reszta też dała plamę. Zapewnienia Piotra: Panie z tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć [Łk 22,32] - okazały się słowami pustymi. Najpierw nikt z nich nie był w stanie dotrzymać Jezusowi towarzystwa w modlitwie. Potem nastąpiła chwila aresztowania Pana. Wtedy wszyscy uczniowie Go opuścili i uciekli [Mt 26,56].

Chciałoby się myśleć, że we współczesnych kręgach ewangelikalnych mamy całe mnóstwo wiernych Bogu braci i sióstr, a tylko nieliczni okazują się judaszami. Jednakże piąty dzień Wielkiego Tygodnia pozbawia nas takich złudzeń. Jak wówczas każdy z wybranych przez Jezusa uczniów zawiódł Go w jakiś sposób, tak i dzisiaj nie ma ani jednego sprawiedliwego, nie masz, kto by rozumiał, nie masz, kto by szukał Boga; Wszyscy zboczyli, razem stali się nieużytecznymi, nie masz, kto by czynił dobrze, nie masz ani jednego [Rz 3,10-12]. Przestańmy chwalić się swoimi modlitwami, postami, misjami, darami duchowymi i objawieniami. Nikt nie ma prawa nosić wysoko głowy i czuć się lepszym od innych, gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej [Rz 3,23]. Kto dobrze myśli o sobie, ten tym boleśniej, jak niegdyś Piotr, któregoś dnia przekona się o tym, że jest jak inni - słaby i grzeszny.

Smutna informacja o zawodności wszystkich uczniów Jezusa uwypukla wszakże błogosławioną prawdę o łasce Bożej, okazanej nam w Jezusie Chrystusie. Tak, to prawda! Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas zboczył na swą drogę, a PAN włożył na Niego nieprawość nas wszystkich [Iz 53,6]. Jednakowo wszyscy zasługiwaliśmy na karę, lecz wszyscy też mamy jednakowy dostęp do tronu łaski miłosiernego Boga. Bóg poddał wszystkich w niewolę nieposłuszeństwa, aby się nad wszystkimi zmiłować [Rz 11,32]. Syn Boży zrównał nas i w ten sposób, że zapłacił za wszystkich jednakową i tę samą cenę. Oczyszczenie z grzechów i przebaczenie win nie następuje jednak z automatu. Konieczna jest osobista wiara. Śmierć i Zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa są po to, aby każdy, kto w Niego uwierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny [Jn 3,16].

Nie ma mocnych. Nikt z nas sam w sobie nie jest dobry. Nikt o własnych siłach nie dostąpi zbawienia. Wszyscy potrzebujemy Jezusa. Tą otrzeźwiającą refleksją zachęcam dzisiaj każdego do uniżenia się przed Bogiem i do osobistej wiary w Syna Bożego.

16 kwietnia, 2025

Z czego tu się cieszyć?

Gałązka judaszowca z pierwszymi pączkami kwiatów
Parę lat temu posadziłem w przykościelnym ogrodzie drzewko o intrygującej nazwie - judaszowiec kanadyjski. Skąd wzięła się taka nazwa? Według bliżej nieznanej mi legendy podobno na drzewie tego gatunku powiesił się Judasz, gdy dopadły go wyrzuty sumienia. Osobliwością judaszowca są jego wiosenne kwiaty wyrastające bezpośrednio z pnia i konarów, zanim drzewo okryje się liśćmi. Parę dni temu po raz pierwszy zobaczyłem to na naszym judaszowcu.

Z ewangelii wiadomo, że Judasz wpisał się w historię Pana Jezusa jako czarny charakter Wielkiej Środy. I przybliżyło się święto Przaśników zwane Paschą. I szukali arcykapłani i uczeni w Piśmie sposobu, jak by go zgładzić; bali się bowiem ludu. W Judasza zaś, zwanego Iskariot, który należał do dwunastu, wstąpił szatan; I ten odszedłszy, umówił się z arcykapłanami i dowódcami straży co do sposobu, jak im Go wydać. I ucieszyli się, i ułożyli się z nim, że mu dadzą pieniądze. A on zgodził się i szukał sposobu, jak by Go wydać z dala od ludu [Łk 22,1-6]. Cieszyć się można z różnych powodów. Byłoby najlepiej, gdybyśmy cieszyli się wyłącznie z tego, co dobre. Niestety, arcykapłanom i uczonym w Piśmie zdarzyło się cieszyć z bardzo złych powodów. Motywowani zawiścią pragnęli śmierci Jezusa. Dlatego Judasz ze swoją ofertą zdrady tak bardzo ich ucieszył. Właśnie nad tym zastanówmy się w połowie Wielkiego Tygodnia.

Niezależnie od rozmaitych dywagacji na temat Judasza i prób wybielania go w naszych czasach, Jezus jednoznacznie nazwał go synem zatracenia [Jn 17,12]. Szatański pomysł wydania Jezusa za trzydzieści srebrników został wyraźnie potępiony też w nauce apostolskiej. Z czegoś takiego nie wolno się cieszyć. Ba! Nie ciesz się z upadku swojego nieprzyjaciela, a gdy się potknie, niech się nie raduje twoje serce [Prz 24,17]. Nie paś oczu widokiem swojego brata w dniu jego nieszczęścia! Nie ciesz się z powodu synów Judy w dniu ich zagłady [Abd 1,12]. Nieszczęście - nawet nielubianych przez nas ludzi - nigdy nie powinno nas cieszyć.

W czynie Judasza kryje się wszakże jeszcze bardziej wyrafinowane zło. Otóż, gdy zdarzy się nam zejść z drogi prostolinijnego posłuszeństwa Słowu Bożemu, wówczas szukamy usprawiedliwienia i pociechy u kogoś, kto uczynił podobnie. Każdy głos kojący nasze zaniepokojone i obciążone sumienie zaczyna brzmieć nam, jak piękna muzyka. Cieszy nas każda wiadomość świadcząca, że w naszym błędzie nie jesteśmy sami. Judasz - jako uczeń Jezusa - dostarczył przeciwnikom Jezusa właśnie takiej wyjątkowej uciechy. W ścisłym gronie najbliższych Jezusa mieli odtąd kreta - człowieka, który za trzydzieści srebrników zaczął działać po ich myśli i zgodnie z ich planem.

Pomyślmy. Uczeń Jezusa, który realizuje szatański plan! Ktoś taki jest bardzo mile widziany przez osoby bezbożne, tzn. postępujące po swojemu. Gdy zaczynamy tracić wiarę, cieszy nas odstępstwo od wiary innych ludzi. Gdy robimy coś w niezgodzie z Biblią, znajdujemy oparcie w ludziach nam podobnych. Dla przykładu, nie dalej jak wczoraj pewna kobieta bardzo cieszyła się w Internecie po przeczytaniu książki, wg której kobiety mogą nauczać w kościele i być pastorami. Najwidoczniej wygłaszając kazania wcześniej odczuwała jakieś obawy, czy aby nie działa wbrew nauce apostolskiej. Teraz jednak jakiś autor ją uspokoił, a nawet pocieszył.  I z czego tu się cieszyć? Że nie tylko my jesteśmy nieposłuszni Bogu? Że również inni zlekceważyli Słowo Boże i wykroczyli poza wyznaczone granice nauki Chrystusowej? Że ktoś, jak my, również zdradził? 

O arcykapłanach żydowskich przeczytaliśmy, że ucieszyło ich to, co zrobił Judasz. Dzięki temu mogli skutecznie realizować swoje grzeszne plany zmierzające do uśmiercenia Jezusa. Judasz popełnił podwójne zło. Po pierwsze, zdradził Jezusa. Po drugie, stał się pomocny dla innych w czynieniu zła. Samemu zgrzeszyć to jedno, lecz ucieszyć innych w ich grzesznym postępowaniu - to grzech podwójny.