05 marca, 2013

Czy Biblia usadza kogoś za murem?

W polskich mediach toczy się w tych dniach głośna dyskusja po wypowiedzi byłego prezydenta RP, sugerującej, że przedstawiciele mniejszości seksualnej powinni siedzieć w sejmie na końcu sali, a najlepiej za murem.

Ta wypowiedź o tyle mnie interesuje, o ile może być skojarzona z oficjalnym, chrześcijańskim stosunkiem do osób z kręgów LGBT. Słowa te padły bowiem z ust człowieka, który nie tylko mieni się być wielkim demokratą, ale także przykładnym i zdeklarowanym chrześcijaninem.

Od wczesnej młodości, jako przedstawiciel mniejszości religijnej, przyzwyczajony jestem do tego, że polska demokracja wciąż stawia mnie za jakimś murem i wcale się o to nie gniewam. Nie mogę jednak milczeć, gdy ktoś próbuje swoją osobistą pogardę dla określonej grupy społecznej uzasadniać posłuszeństwem ideałom chrześcijańskim. Jeżeli nie będziemy w takich przypadkach reagować, to się nie zdziwmy, gdy wkrótce nawet w Polsce Biblia zostanie uznana za księgę propagującą „mowę nienawiści”.

Otóż Biblia żadnemu człowiekowi, nawet najgorszemu grzesznikowi, nie odmawia prawa do jego miejsca w społeczeństwie. Owszem, wzywa wierzących do duchowego oddzielenia się od ośrodków grzechu. Nigdzie jednak nie nawołuje, by ludzi żyjących bezbożnie umieszczać za murem, by izolować ich w jakiegoś rodzaju gettach.

Jak wiadomo, swego czasu pobożny Lot mieszkał w Sodomie, w otoczeniu wielu osób o skłonnościach homoseksualnych. Bóg jednak nie nakazywał mu wyprowadzki, ani nie opuścił sprawiedliwego Lota, udręczonego przez rozpustne postępowanie bezbożników, gdyż sprawiedliwy ten, mieszkając między nimi, widział bezbożne ich uczynki i słyszał o nich, i trapił się tym dzień w dzień w prawej duszy swojej [2Pt 2,6-8]. Bóg oddzielił Lota od pozostałych mieszkańców Sodomy dopiero wtedy, gdy przyszedł czas sądu Bożego nad tym miejscem.

Dopóki trwa obecny porządek rzeczy nie powinniśmy zabierać się za żadne czystki społeczne. Chrześcijanie powinny się wyrzec takiego ducha nawet w odniesieniu do własnych kręgów. Przypominam przypowieść Jezusa o pszenicy i wsianym do niej nocą kąkolu. Pada w niej pytanie: Czy chcesz więc, abyśmy poszli i wybrali go? A on odpowiada: Nie! Abyście czasem wybierając kąkol, nie powyrywali wraz z nim i pszenicy. Pozwólcie obydwom róść razem aż do żniwa. A w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw kąkol i powiążcie go w snopki na spalenie, a pszenicę zwieźcie do mojej stodoły [Mt 13,28-30].

Najdobitniej Biblia świadczy o sobie samej, że w kontekście toczącej się dyskusji nie można jej zarzucać uprawiania „mowy nienawiści”, gdy na ostatniej swojej stronie mówi: Czas bowiem jest bliski. Niech niesprawiedliwy dopuszcza się bezprawia. Niech sobie niegodziwy żyje niegodziwie. Lecz sprawiedliwy niech trwa przy sprawiedliwości, a święty niech się wciąż daje uświęcać [Obj 22,10-12]. Niech każdy robi swoje, zgodnie z własnym pragnieniem i upodobaniem.

Demokracja owszem, ale Pismo Święte nikomu nie daje prawa do umieszczania bliźniego za murem. Biblia wzywa do odwrócenia się od grzechów i zaprasza grzeszników na drogę życia, ale każdemu z nich zostawia wolność i prawo wyboru. Prawdziwi chrześcijanie chcą prowadzić na tym świecie życie bogobojne, ale nikomu nie odmawiają prawa do niewiary i życia bezbożnego. Kropka.

5 komentarzy:

  1. Prezydenta Wałęsy i jego chrześcijaństwa chyba nikt nie traktuje poważnie. Gorzej, że zwłaszcza za oceanem ludzie, uważający się za biblijnie wierzących, organizują marsze neinawiści przeciwko homoseksualistom. Co o chrześcijaństwie i ich stosunku do innych ludzi mają wtedy myśleć postronni (a szczególnie sami "zainteresowani")? Albowiem z waszej winy, jak napisano, poganie bluźnią imieniu Bożemu. - Rzym. 2:24

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic dodać, nic ująć. Miłość do człowieka nie oznacza miłości do grzechu. Pan Jezus nie pozwolił na ukamienowanie cudzołożnicy, mówiąc jej: "I ja cię nie potępiam", ale zaraz potem dodał: "Idź i nie grzesz więcej". Te słowa nie skończyły dla niej sprawy, choć nie znamy z kart Pisma dalszych losów tej kobiety. A nie skończyły dlatego, że odpuszczenie grzechu to nie koniec, tylko początek nowego życia.
    Czasami modlę się o polskich homoseksualistów, o to by Bóg posyłał do nich ludzi, którzy im będą głosić Ewangelię - z miłością, ale i bez przekłamań.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie będę podważał tego co napisał Autor w tym wpisie. Wiadomo, że np. okazywanie pogardy nie przystoi.
    Zastanawiam się jednak, o co chodziło Wałęsie odnośnie tematu. Wałęsa, jak wiadomo, nie jest wybitnym mówcą i być może nie przekazał tego, co jest istotne w temacie, a co być może chciał przekazać. A co jest istotne? Ano to, że osoby, które mają ze sobą olbrzymie problemy zajmują przednie miejsca w ławach poselskich w Sejmie. Jasną sprawą powinno być to, że owe osoby chcą dokonać zmian w Polsce. Takich zmian, aby ich środowisko miało się dobrze. A kiedy ma się dobrze ich środowisko? Np. wtedy, kiedy chrześcijański rodzic wymierzy klapsa niesfornemu dziecku, a owo dziecko (katowane przez fundamentalistę religijnego) zostanie zabrane rodzicom i przekazane do tzw. rodziny gejowskiej, gdzie dwóch tatusiów zaopiekuje się dzieciakiem jak należy. Myślę, że jesteśmy od tego stanu oddaleni o kilka ustaw. A nad tym zapewne w pocie czoła pracuje sejmowa reprezentacja LGBT.
    Czy zatem należy zabierać głos i przeciwstawić się propagandzie LGBT? Wg mnie tak. Myślę sobie, że nie ma nic złego w tym, aby w sposób kulturalny i rzeczowy, wyrażać dezaprobatę wobec szerzenia się zboczeń. Oczywiście można zakładając, że "nieprawość się rozmnoży" przyjąć postawę bierną. Można obojętnie przyglądać się też na inne sprawy, np. zabawy andrzejkowe w szkole, przy okazji których dzieci wróżą. A przypomnę, że już pojawiają się książki (jedna już jest na 100%) dla dzieci, które uczą je, że homoseksualizm jest normalny i geje i lesbijki tworzą normalne rodziny (ALEKSANDRA MAXEINER: "To wszystko rodzina"). Jeśli w szkole, do której chodzą moje dzieci pojawi się taka literatura, to nie sądzę, abym przeszedł nad tym do porządku dziennego. Tak samo, jak poszedłem by rozmawiać z nauczycielką na temat wróżb i czarów, które w naszym społeczeństwie (i szkole!) stały się super zabawą.
    Uważam, że bierność społeczeństwa wobec propagandy LGBT jest błędem. I na tym korzysta homo propaganda.
    Prawdziwe chrześcijaństwo jest obiektem nienawiści z definicji. Tolerancja/aprobata dla zboczeń, unikanie tego tematu, nie zapewni wierzącym spokoju czy dobrej pozycji w społeczeństwie. Nie wytworzy atmosfery akceptacji dla wierzących. Uważam, że bardziej jest obecnie moment, w którym kościół może ukazać czy potrafi być światłem czy nie. Czy potrafi mówić, że homoseksualizm jest grzechem. A za takie rzeczy być może trzeba będzie niedługo stanąć przed sądem.
    Jeszcze na temat Lota: Lot na własne życzenie stał się sąsiadem sodomitów. Dlatego w pewnym sensie na własne życzenie był udręczony przez nich. Abraham nie przeżywał tych stanów, bo nie osiedlił się tam gdzie Lot. Życie Lota zostało uratowane, ale jego żona zginęła. Wydaje się, że jego córki zostały 'zakażone' manierami mieszkańców (niemoralnością), wśród których żył Lot z rodziną. Jaki później pomysł wpadł córkom Lota pamiętamy. Czy zatem, jeśli to możliwe, powinniśmy zrobić cokolwiek, aby w naszym sąsiedztwie nie było rozpowszechniania się kultury sodomitów? Uważam, że można i trzeba coś robić. To mogą być różne rzeczy natury duchowej, ale również te, które nam jako obywatelom tego kraju jeszcze przysługują.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Brawo, brawo, brawo. To jest właściwa postawa. A słowa Prawdy mogą obrażać tylko tych, którzy żyją w zakłamaniu.
    W wielu sprawach nie zgadzam się z Prezydentem Wałęsą, jego sposób wypowiedzi może czasami budzić kontrowersje, ale jeżeli chodzi o sedno sprawy, to zapewne jego głos zwrócił na nie uwagę wielu. Bo jego głos zazwyczaj jest zauważany.
    Tolerancja wymaga wyrozumiałości dla grzesznika, a nie dla grzechu. Pan Bóg nie potępia grzesznika, który odwrócił się od swego grzech. Potępia natomiast tego "sprawiedliwego:, który przystąpił do grzechu.

    OdpowiedzUsuń