26 marca, 2013

Radość poznania i niemoc wyjaśnienia

Tegoroczny Wielki Tydzień oznacza dla mnie zachwycanie się miłością Bożą i owocuje nowymi przemyśleniami nad jej głębią. Równolegle czytam książkę autorstwa Pawła Lisickiego pt. "Kto zabił Jezusa?", co tym bardziej potęguje we mnie podziw dla Chrystusa Pana. Rozmaitość dywagacji o przyczynach i motywacjach Wielkiego Piątku w tym roku szczególnie podnosi mi poziom adrenaliny.

Głównym powodem mojego wewnętrznego uniesienia jest świadomość, że Jezus przychodząc do Jerozolimy na ostatnie święto Paschy, kierował się powodami, o których zarówno Jego zwolennicy jak i wrogowie nie mieli bladego pojęcia. Arystokracja świątynna nastawała na życie Jezusa sądząc, że jest to obmyślany przez nich, najlepszy sposób na utrzymanie ich stołków. Ludzie Jezusowi życzliwi starali się Go uchronić przed śmiercią, jako przed czymś najgorszym, co mogłoby Mu się przytrafić. A On tymczasem ani nie zważał na pogróżki jednych, ani nie podzielał troski drugich. Miał swój powód, dlaczego postanowił stać się Ofiarą.

W mało znanym "Raporcie Piłata do Tyberiusza Cesarza o Jezusie Chrystusie", na apel Piłata skierowany do Jezusa, ażeby był bardziej ostrożny i nie pobudzał przeciwko sobie zawistnych elit społeczno-religijnych, bo może się to źle dla niego skończyć, Jezus miał odpowiedzieć Piłatowi: Powiedz bystremu strumieniowi z góry płynącemu: "Powstrzymaj się, bo podmyjesz i wykorzenisz drzewa w dolinie!" Na to strumień odpowie: "Muszę być posłuszny prawom Stwórcy". Bóg tylko wie dokąd strumień płynie. Zaprawdę powiadam ci: Pierwej niż zakwitnie róża Saronu, krew sprawiedliwego zostanie przelana.

Jak naturą górskiego strumienia jest płynąć ku dolinie, tak Bóg, który jest miłością, nie mógł, nie chciał, nie potrafił pozostać na górze. Przypomina mi się wiekowa, niezwykła pieśń ze Śpiewnika Pielgrzyma nr 95:

Miłość cudowna za mną szła, gdym tonął w grzech
Kiedym już szedł do nędzy dna zdradzon od wszech
Gdy wszelki blask nadziei zbladł, o, rozkosz ta!
Wyrwać mnie z śmierci, win i wad ta miłość szła.

Ref.: Ta miłość szła zbawić dusze mą
Ta miłość szła, by zawładnąć mną
Miłość na krzyż szła moc śmierci zgnieść
Bądź tej miłości wieczna chwała, cześć!


Miłość otwarła drogę mi do niebios bram
Gdzie władnie w wiecznej mocy, czci, mój Jezus sam
Miłość mnie wniosła z ciemni bied do blasku dnia
Ująć mą dłoń, gdym w zgubę szedł, ta miłość szła.

Miłość zstąpiła z niebios stron, by dla mnie żyć
Dla mnie na krzyżu ponieść zgon, wszystkim mi być
Wznieść stąd do nieba łaski most, zwolnić od zła
Duszy ratunek dać i wzrost ta miłość szła.

Jezus dobrze wiedział, dlaczego za kilka dni poniesie śmierć zaliczony do grona pospolitych przestępców. W ostatnich dniach nawet już nie próbował komukolwiek tłumaczyć prawdziwych powodów swojej śmierci. Bezmiar miłości Bożej okazał się być nie do pojęcia dla skażonych grzechem umysłów. Trzeba było zaczekać na napełnienie Duchem Świętym. On wprowadzi was we wszelką prawdę... [Jn 16,13].

Trzeba potrafić to uznać. Są sprawy i zagadnienia, których nie da się każdemu od razu wyjaśnić. Tak jest z rzeczywistymi powodami, dla których Ojciec wydał Syna na śmierć. Kto może pojąć, niech pojmuje [Mt 19,12], ale prawda jest taka, że mało kto jest w stanie to zrozumieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz